Strefa euro trzeszczy w szwach
14 maja 2010
Fot. sxc.hu
Balcerowicz za reformą, przeciw dyskusjom o dacie przyjęcia euro
wczoraj, 18:55 | PAP
Obecne wstrząsy w strefie euro bardzo groźne, podważają sens jej istnienia
wczoraj, 16:44 | PAP
euro (741) »
waluty (2975) »
Zapaść na terenie Grecji oznacza wystąpienie kosztów kryzysu w innych krajach strefy euro, gdyż zadłużenie Grecji jest w znacznym stopniu zagraniczne. Jeśli wziąć pod uwagę całość zadłużenia prywatnego i publicznego – jest ono na poziomie 170 proc. PKB.
Euroschizofrenia. „Boże, broń euro” to sobotni pierwszostronicowy tytuł w „Gazecie Wyborczej”, a przecież jeszcze niedawno też w sobotę dwa lata temu i też na pierwszej stronie, ale mniejszymi literami wystąpiło trwożne zapytanie „Czy z Cezarym Mechem wejdziemy do strefy euro?” W tym kontekście o wiele bardziej praktyczne stają się wypowiedzi premiera Tuska, który stwierdza że „na razie musimy obserwować, co się dzieje na południu Europy” i apeluje: „Niezwykle ważne jest, aby wszystkie instytucje państwowe były bardzo solidarne, jeśli chodzi o działania dotyczące złotego i polskiej gospodarki”. Nie pozostaje nic innego, jak do tego apelu o obserwację sytuacji się przychylić i stale prezentować, jak ona wygląda na południu Europy w krajach peryferyjnych strefy euro, jak też analizować, jak wywołany kryzys wpływa na zmiany zachowania inwestorów na całym świecie. Gdy prezentujemy sytuację w USA, to widzimy, że kryzys strefy euro wpływa na ucieczkę kapitałów w tym kierunku, przy czym charakterystyczne jest dążenie do redukcji ryzyka, jak i utrzymywanie w USA znacznych środków płynnych na rachunkach, jak i w funduszach pieniężnych. Preferencja ta jest niewątpliwie spowodowana faktem znaczących strat inwestorów na rynku akcji. Inwestorzy zdaniem Tobiasa Levkovicha „nagle nie wpadają w euforię po dwukrotnej utracie połowy pieniędzy w czasie jednej dekady”. W efekcie gospodarstwa domowe wg sondażu FED-u posiadają aż 7,8 bln dolarów w formie depozytów w banku i w funduszach pieniężnych. Na to działanie nałożyło się wycofanie z funduszy nakierowanych na akcje środków na sumę 24,6 mld dolarów, jak i też zmiana ukierunkowania w stronę funduszy obligacji na kwotę 455,7 mld dolarów. A dzieje się to w sytuacji, kiedy 10-letnie obligacje mają rentowność na poziomie zaledwie 3,77 proc., 3-miesięczne bony oferują zaledwie 16 pkt bazowych, a konta bankowe są na poziomie niemalże zerowym. Ukazuje to, jak znaczące jest poczucie ryzyka inwestycji w realną gospodarkę, z drugiej strony – jak znaczące są środki do ewentualnego produkcyjnego wykorzystania. Mimo tych wskaźników kryzys w Europie powoduje ucieczkę kapitału nie tylko z Grecji, ale też z innych krajów peryferyjnych strefy euro. Rząd Hiszpanii musi do końca roku znaleźć inwestorów na swoje 64 mld euro obligacji, a cała eurosfera potrzebuje aż 593 mld euro. 3-mld emisja w zeszły czwartek została z trudnością uplasowana w Madrycie. Na 10-letnich obligacjach zaobserwowano rekordową premię w wysokości 1 proc. 39 pkt bazowych względem bundów. Bez weekendowego porozumienia emisje miałyby coraz wyższą rentowność, która jeszcze na początku roku wynosiła zaledwie 0,551 pkt proc. poniżej rentowności niemieckich obligacji. Deficyt budżetowy Hiszpanii z powodu peryferyjności tamtejszej gospodarki przekroczy w tym roku 10 proc. PKB i będzie wynosił 10,4 proc., podczas gdy deficyt Grecji i Portugalii będzie wynosił 8,7 proc. A kryzys w Grecji niezależnie od interwencji krajów strefy będzie wpływał na pogorszenie sytuacji we wszystkich krajach peryferyjnych strefy euro, która już cała trzeszczy w szwach.