Na
samym początku, przy pierwszym zacieraniu ustalam pH w okolicy 5 za
pomocą wcześniej wymienionych kwasów fosforowego lub cytrynowego
(zazwyczaj używam fosforowego, bo daje najpowtarzalniejsze wyniki),
po destylacji jest praktycznie takie samo. Do dundru podestylacyjnego
dolewam nieco wody (10-20%) i przygotowuję kolejny zacier. pH
pozostaje niezmienne podczas kolejnych zacierań i fermentacji.
Kwasów nie dodaję z tego powodu, że to co dodałem na początku i
to co wyprodukują drożdże (kwasy) utrzymuje w miarę stabilne pH
bez moich dalszych ingerencji. Warto na początku dodać nieco
(łyżeczkę) sody oczyszczonej do wody zaciernej i dopiero później
dodawać kwasu do pH ~5. Powoduje to stworzenie układu buforowego,
niwelującego niewielkie zmiany w pH zacieru.
Enzymy
dodaję zawsze świeże z butelki. Długotrwałe gotowanie podczas
destylacji jednak niszczy alfa-amylazę, bo sprawdzałem zdolności
upłynniające dundru. Wypadły marnie, więc wolę zacierać
klasyczną metodą enzymów z buteleczek. Wygląda to mniej więcej
tak. Podgrzewam dunder (z ewentualnym dodatkiem wody) do 80-95*C,
pierwsza połowa enzymu upłynniającego do płynu i mieszanie.
Wsypuję 1/3 śruty, dobrze mieszam mieszadłem w wiertarce. dodaję
resztę enzymu i 1/3 śruty, mieszam, dodaję resztę śruty i
mieszam 1-3 minuty do uzyskania "gładkiej" konsystencji
bez grudek. Zostawiam zacier w spokoju, aż przestygnie do 65-70*C i
dodaję enzym scukrzający. Teraz mieszam zacier regularnie, co 5-10
minut przez pół godziny, później raz na 1-3h. Jak ostygnie
poniżej 50*C to przelewam zacier z kega zaciernego do
fermentatorów/beczki. Po zejściu do ~30*C sypię łyżkę drożdży.
Pożywkę DAF dodaję tylko do pierwszej fermentacji na czystej
wodzie bez dundru. W dundrze w końcu znajdują się rozgotowane przy
destylacji drożdże robiące za pożywkę dla nowych pracowników
fermentatora .
Drożdże
dodaję za każdym razem świeże. Do niedawna były to Gammazymme,
chociaż teraz mi się kończą i przeskoczę na zakupione już
Fermiole. Nie prowadziłem do tej pory na tyle ciągłej produkcji,
żeby korzystać z metody Sour Mash, chociaż ona bardzo mnie kusi .
Przy następnej partii kukurydzy i żyta będę wykorzystywał część
przefermentowanego zacieru jako zaczyn drożdżowy do zaszczepienia
kolejnej partii zacieru. Liczę, że się powiedzie, chociaż w
teście Gammazymme wystartowały bez problemu po przełożeniu
odciśniętej śruty kukurydzianej do słabej cukrówki (BLG startowe
~15-16, dożywione podwójną dawką DAFu) na dundrze podestylacyjnym
z tego samego zacieru, więc nie mam czego się bać. Kwestia
przechowywania źródła drożdży do dalszego wykorzystania nie
będzie trudna, bo zazwyczaj mija 2 dni od przefiltrowania zacieru do
uzyskania kolejnego zacieru na dundrze po poprzednim.
Zacieranie
metodą "Sour
mash"
Jak
pisałem wcześniej opiszę moje wrażenia z tej metody od
początku.
Tydzień
temu zatarłem ok. 12kg śruty żytniej z zastosowaniem enzymów z
"butelek" (upłynniający, zmniejszający lepkość,
scukrzający) używając startowo wody pow. 90C zakwaszonej łyżeczką
kwasu cytrynowego w ilości ok. 3,5l wody (42l) na 1kg śruty z
dalszym zachowaniem procesu dodawania enzymów w zależności od
temperatur.W ten sposób otrzymałem 50l zacieru. Po schłodzeniu do
temp ok. 33C dodałem fosforan dwuamonowy i uwodnione Fermiole.
Fermentacja trwała 6 dni w temp. 19-21C.
Na
górze zacier wyklarował się, po pomiarze wyszło lekko pow. 0 BLG
więc ściągnąłem klarowny płyn. Następnie chcąc wykorzystać
przefermentowany zacier do zaszczepienia nowego zebrałem z wierzchu
1l do wyparzonego słoika i zostawiłem w ciemnym miejscu w temp.
18C.
Resztę
zacieru wyciskałem przez tetrę i następnie do wytłoczyn dodałem
5l wody zamieszałem i odcisnąłem ponownie dla wyciągnięcia
alkoholu i aromatów. W ten sposób otrzymałem 33l wodnistego
zacieru. Nie czekając na sklarowanie (płyn posiada sporą ilość
mąki) wlałem do kotła z grzałkami ( 50l keg, potstill 1m rury
k.o. 2" wypełnionej 40cm siatką z miedzi i chłodnica k.o.)i
dodałem 1ml antypiany. Kropelkowo odebrałem ok. 120ml
"rozpuszczalników" a pozostałość destylowałem na
granicy wydajności chłodnicy do ok. 30% i niżej. W ten sposób
otrzymałem 5,2l surówki.
Zaraz
po gotowaniu przelałem gorący dunder (94C) do gara zaciernego. Było
33l - 5l destylatu = 27l dundru. Dunder jest już zakwaszony więc
nie dodawałem kwasu tylko 1/2 porcji enzymu upłynniającego i
połowę śruty. Po wymieszaniu 2 połowa enzymu + ok. 14l wrzątku i
resztę śruty. Intensywne mieszanie dla uzyskania jednolitej
konsystencji i po osiągnięciu temp. ok. 67C dodaję enzym
zmniejszający lepkość (niesamowicie rozrzedza zacier do niemal
konsystencji wody) i enzym scukrzający. Powtórnie intensywne
mieszanie co ok. 10m przez pierwszą godzinę potem trochę rzadziej.
Ogólnie mieszam zacier 3 godz. ale najważniejsza jest pierwsza aby
zapewnić enzymom najlepszą penetrację zacieru.
Taki
zacier zostawiam do ostygnięcia 12-24h zależy od czasu stygnięcia.
Po opadnięciu temp. w moim przypadku było to 24C po jednej dobie od
zacierania przelałem do 2 fermentatorów i wlałem odstawiony dzień
wcześniej "stary" odfermentowany zacier z poprzedniego
procesu, oczywiście zamieszałem i do każdego fermentatora poszło
po 0,5l. Po 3h od wlania drożdże podjęły pracę.
W
metodzie sour mash jest mowa że do następnego zacieru wlewa się
ok. 25% objętościowo odfermentowanego zacieru dla zachowania
idealnej ciągłości smakowej. W moim przypadku wlałem tylko 2% ale
bardziej chodziło o próbę wykorzystania drożdży z poprzedniej
fermentacji z jednej strony dla oszczędności lub skąpstwa jak kto
woli a z drugiej by sprawdzić czy drożdże "uszlachetnią"
się jak to dzieje się w ŁKZWJ.
Przy
kolejnej destylacji porównam "bukiet" zapachowy i opiszę
moje wrażenia jeśli chcecie.