EST OMNIS VITAE NON SCRIPTA SED NATA LEX QUOD VIM VI REPELLERE LICET…
Podstawę normatywną omawianej instytucji stanowi treść art. 25 § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553 ze zm.) – dalej określanej skrótem k.k.
Powołany przepis stanowi, że: "nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem".
Prawo do samodzielnej obrony przed bezprawnym zamachem stanowi jedno z podstawowych praw człowieka (por. A. Marek, Prawo karne. Zagadnienia teorii i praktyki, Warszawa 2005 r., s. 165, także tenże: Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2004 r., s. 162.
Zamachem jest każdy czyn człowieka skierowany ku temu, by istniejący stan rzeczywistości zmienić poprzez naruszenie dobra prawnego lub stworzenie sytuacji mogącej realnie spowodować takie naruszenie
(por. M. Filar (w:) M. Bojarski, M. Filar, W. Filipowski, O. Górniok (red.), P. Hofmański, M. Kalitowski, A. Kamieński, L. K. Paprzycki, E. Pływaczewski, W. Radecki, Z. Sienkiewicz, Z. Świk, R.A. Stefański, L. Tyszkiewicz, A. Wąsek, L. Wilk, Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2006, uwaga 3 do art. 25 k.k.).
Obrona konieczna polega na fizycznym odparciu bezprawnego zamachu i wyłącza bezprawność zachowania obrońcy, jeśli odpierany zamach jest bezprawny, rzeczywisty i bezpośredni.
Zamach jest bezprawny wtedy, jeśli czyn napastnika (działanie lub zaniechanie) stanowi złamanie nakazu lub zakazu wynikającego z jakiejkolwiek normy powszechnie obowiązującego prawa (np.: próba pobicia, kradzieży, zgwałcenia).
Zamach jest rzeczywisty, jeśli działanie lub zaniechanie napastnika ma miejsce w świece realnym a nie jedynie w świadomości broniącego się.
Bezpośredniość zamachu oznacza albo, iż działanie sprawcy powoduje naruszenie prawnie chronionych dóbr (życie, zdrowie, wolność, nietykalność osobista) lub też gdy z przebiegu całego zdarzenia wynika wysoki stopień prawdopodobieństwa, iż dobro to zostanie niechybnie i natychmiast naruszone.
Bezpośredniość zamachu zachodzi, gdy czyn napastnika przeszedł z fazy przygotowania do fazy usiłowania (patrz wyrok SN z dnia 11 grudnia 1978 r., II KR 266/78, OSNKW 1979, nr 6, poz. 65; wyrok SN z dnia 31 marca 1988 r., I KR 60/88, OSNKW 1988, nr 9-10, poz. 64; wyrok SN z dnia 24 lipca 1997 r., III KKN 261/96, Prok. i Prawo 1998, nr 1; wyrok SN z 4 lutego 2002 r., V KKN 507/99, OSNKW 2002, nr 5-6, poz. 38).
UWAGA (1)
Nie stanowi działania w obronie koniecznej instalowanie urządzenia mogącego spowodować śmierć lub uszczerbek na zdrowiu potencjalnego napastnika (np. włamywacza), gdyż nie występuje bezpośrednie a jedynie ewentualne zagrożenie. (zob. W. Grzeszczyk: Zamach uzasadniający..., s. 130).
Granicami bezpośredniości zamachu nie są wąsko pojmowane granice rozpoczęcia i zakończenia ataku naruszającego dobro prawem chronione, ale granice powstania i ustania bezpośredniego niebezpieczeństwa dla tego dobra (por. M. Filar, Kodeks karny. Komentarz.., op. cit, uwaga 12 do art. 25 k.k.). Możliwe jest stosowanie obrony koniecznej także, gdy zamach wprawdzie już się zakończył, jednak wywołany nim stan bezprawny trwa dalej (np.: bezprawne pozbawienie wolności). Bezpośredniość zamachu istnieje także wtedy, gdy po pierwszym ataku i przerwie napastnik zmierza do powtórzenia ataku, a istnieje duży stopień prawdopodobieństwa, że zamiar swój zrealizuje natychmiast lub w najbliższej chwili (por. wyrok z dnia 8 lutego 1985 r., IV KR 18/85, OSNKW 1985 nr 11-12, poz. 92). O tym czy istnieje bezprawny i bezpośredni zamach na dobro chronione prawem decyduje zachowanie się osoby atakującej w całym przebiegu zdarzenia, a nie tyko ten fragment, który odnosi się do podjęcia akcji obronnej przez osobę zaatakowaną (wyrok SN z dnia 31 marca 1988 r., I KR 60/88, OSNKW 1988, z. 9-10, poz. 64).
UWAGA (2)
Co do zasady należy wykluczyć przyjęcie działania w obronie koniecznej w przypadku uczestnictwa w bójce, gdyż ta sama w sobie jest przedsięwzięciem bezprawnym (por art. 158 k.k.). Możliwość powołania się na kontratyp obrony koniecznej może jednak pojawić się, gdy osoba włączająca się do bójki występuje w celu przywrócenia porządku publicznego i przerwania bójki, a nie np. przyjścia z pomocą jednemu z jej uczestników (por. wyrok SN z dnia 26 lipca 1971 r., IV Kr 119/71, OSNKW 1971, nr 12, poz. 190) lub gdy osoba biorąca udział w bójce z zamiarem zaprzestania dalszej walki zaprzestała działań agresywnych, a następnie została zaatakowana przez pozostałych uczestników bójki (por. M. Filar, Kodeks…, uwaga 9 do art. 25 k.k.)
UWAGA (3)
W wypadku, gdy dwie osoby dobrowolnie rozpoczynają walkę wręcz (tzw. „solówka”) i brak jest podstaw do przyjęcia, że któraś z nich atakując dokonuje zamachu na życie lub zdrowie drugiego uczestnika walki a druga jedynie się broni, ponieważ sam fakt występowania uczestnika walki w podwójnej roli (napastnika i napadniętego) nie pozwala na przyjęcie, że zaistniała sytuacja uprawnia jednego z walczących do bezkarnego działania pozostającego pod ochroną art. 25 k.k. (patrz wyrok SN z dnia 9 czerwca 1988 r., I KR 168/88, "Gazeta Prawnicza" 1989, nr 2, s. 6, wyrok SA w Katowicach z 23 sierpnia 2002 r., II AKa 282/2001, Prok. i Pr. 2002, nr 7-8, poz. 14; wyrok SA w Krakowie z 5 grudnia 2003 r., II AKa 256/2003, KZS 2004, nr 1, poz. 26). Jednakże i w takiej konfiguracji może zaistnieć sytuacja, która uprawni jedną ze stron do działania w obronie koniecznej (np. jeden z walczących sięgnie po broń lub niebezpieczne narzędzie itp., co zasadniczo zmienia dotychczasowy scenariusz zdarzeń).
Normy zawarte w art. 25 § 1 k.k. nie wymagają istnienia proporcjonalności między wartością dobra zaatakowanego przez napastnika (np.: mienie napadniętego) a dobra naruszonego w wyniku stosowania obrony koniecznej (np.: życie lub zdrowie napastnika). Jednak z treści art. 25 § 2 k.k. wynika warunek proporcjonalności sposobu obrony do niebezpieczeństwa zamachu.
Mimo, iż coraz częściej pojawiają się orzeczenia idące w kierunku szerokiego przyjmowania dopuszczalności obrony koniecznej jak np.:
- "Cechą obrony koniecznej jest jej samoistność. Jest ona prawem broniącego się i może wedle jego decyzji być stosowana wszędzie tam, gdzie spotka się on z bezprawnym, rzeczywistym i bezpośrednim zamachem na dobro chronione prawem, nawet gdyby niebezpieczeństwa płynącego z owego zamachu można uniknąć w drodze ucieczki czy nawet prostego uchylenia się. Ma ona na celu nie tylko ochronę przed niebezpie-czeństwem, lecz także kształtowanie zasady, że prawo nie powinno ustępować przed bezprawiem (wyrok SN z dnia 27 lipca 1973 r., IV KR 153/73, OSNKW 1974, nr 1, poz. 5)"
- "Oddanie strzału z małokalibrowej broni palnej w nogi sprawcy kradzieży z włamaniem, nawet od tyłu, po to, aby uniemożliwić mu ostateczne zawładnięcie zabranego mienia, nie traci cech współmierności obrony koniecznej i nie świadczy o przekroczeniu jej granic (wyrok S.A. w Lublinie z dnia 28 września 1999 r., II AKa 101/99, Prok. i Pr. 2000 nr 3, poz. 22)".
- "Złapanie w tym momencie przez oskarżoną za nóż, który był jedynym przedmiotem mogącym powstrzymać napastnika, nie może być więc traktowane jako użycie niewspółmiernego środka obrony, bowiem z samej istota obrony koniecznej wynika, iż przeciwdziałanie, którym odpiera się realny, bezprawny zamach, aby osiągnęło swój cel, musi być skuteczne, a skuteczność taka zachodzi wówczas, kiedy przeciwdziałanie, o którym mowa, zawiera w sobie element przewagi nad omawianym bezprawnym działaniem (wyrok SA w Katowicach z 15 października 1998 r., II AKa 53/98, "Wokanda” 1999, nr 4, s. 54)".
to jednak decydując się na podjęcie skutecznej obrony należy liczyć z przykrymi konsekwencjami bycia podmiotem (czyli oskarżonym) w procesie karnym (zwłaszcza, że powalony i oddany w ręce organów ścigania napastnik może próbować przedstawiać wersję, że sam został napadnięty. Wiele do myślenia dają głoszone przez niektóre składy orzecznicze poglądy, iż np.: "Sprawiedliwa obrona konieczna nie zachodzi, gdy sprawca rozmyślnie wystawia się na napad, jakkolwiek łatwo mógł go uniknąć" – wyrok SA w Katowicach z 17 kwietnia 2003 r. (II AKa 63/2003, KZS 2003, nr 11, poz. 39, OSA 2004, nr 3, poz. 66). Orzeczenia tego typu nadal się pojawiają, mimo iż pogląd o subsydiarności obrony koniecznej został jednoznacznie odrzucony przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9 kwietnia 2002 r. (V KKN 266/00, niepubl.).
W odniesieniu do przekroczenia granic obrony koniecznej należy wskazać na dwa rodzaje tzw. "ekscesów" intensywne i ekstensywne.
Eksces intensywny (art. 25 § 2 k.k.) występuje wtedy, gdy zastosowany sposób obrony jest niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu. Na wstępie należy zaznaczyć, że nie istnieją żadne skodyfikowane kryteria współmierności środków i sposobów obrony w stosunku do skali i niebezpieczeństwa zamachu. Dodatkowo szeroko publikowane wyniki licznych rozważań teoretycznych na ten temat nie dają się zastosować w chwili realnego zagrożenia. Ocena stanu faktycznego będzie zawsze (niestety !) dokonywana ex post przez organa ścigania i następnie sąd, i jako takie faktycznie stanowią niewiadomą dla broniącego się.
Obok opisanego wprost w art. 25 § 2 k.k. ekscesu intensywnego, zgodnie z utrwalonym orzecznictwem i doktryną występuje również tzw. eksces ekstensywny (obrona przedwczesna - defensio antecedens lub spóźniona - defensio subsequens). Ma on miejsce w przypadku stosowania obrony, gdy zamach nie wszedł jeszcze w fazę tworzącą zagrożenie dla chronionego dobra lub gdy zagrożenie to już nie istnieje, gdyż zamach się zakończył (np.: napastnik, który uderzył napadniętego ucieka nie zabrawszy żadnego mienia) (por. M. Filar, Kodeks…, uwaga 19 do art. 25 k.k.
Na leży pamiętać, że karalne przekroczenie granic obrony koniecznej musi być zawinione, a więc sprawca (broniący się) musi mieć świadomość i co najmniej godzić się na to, że używa nadmiernego środka obrony dla odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na jakiekolwiek dobro jednostki lub, że jego działanie jest niewspółmierne do skali zamachu (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23 lipca 1980 r., V KRN 168/80, OSNPG 1981, nr 6, poz. 60) – ciężar udowodnienia powyższego spoczywa na oskarżycielu (prokurator lub policja państwowa ew. pokrzywdzony napastnik).
Dodatkowo sąd obligatoryjnie odstępuje od wymierzenia kary broniącemu się, jeżeli przekroczenie granic obrony koniecznej było wynikiem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu (art. 25 § 3 k.k.) – tym niemniej oskarżony będzie uznany za winnego popełnienia przestępstwa.
autor: mec. Przemysaw Bryłowski, udostępnienie: tsubame
Minął już tydzień od wyroku w sprawie linczu we Włodowie, a sprawa nadal wywołuje kontrowersje. Tydzień to sporo, w naszej newsowej rzeczywistości, sprawa powinna już zostać zapominana. Przeglądając jednak różne fora i portale (coraz mniej nieszkodliwe hobby, coraz silniejsze uzależnienie) zauważałem, że orzeczenie to podawane jest jako przykład jakiegoś sędziowskiego bezprawia wręcz, decyzji urągającej prawu i poczuciu sprawiedliwości. Generalnie ton tych wypowiedzi jest taki; prawo w Polsce uniemożliwia skuteczne bronienie się przed bandziorami, a obrona taka jest gorzej niż zbrodnie czy występki tych bandziorów.
Nie da się ukryć, że instytucja obrony koniecznej, ma w Polsce złą opinię. Aż 64 procent Polaków chce mieć prawo do skutecznej obrony, jeśli zostaną napadnięci w domu (http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/polacy;chca;prawa;d...). Paradoks polega na tym, ze normy prawne gwarantują 100% Polaków prawo do obrony koniecznej, nie tylko w domu ale i wszędzie indziej gdzie się znajdują. Z tym że należy tu odróżnić dwie rzeczy:
1. To jakie regulacje zawiera tekst kodeksu karnego
2. Oraz praktykę ich stosowania, czyli interpretacje tych regulacji, oraz oparte na nich decyzje sadów i prokuratury.
No to teraz troszkę o tym jak to FAKTYCZNIE wygląda. Okazuje się, że polskie prawo, na tle regulacji w innych krajach, daje nam dość liberalne prawo do obrony koniecznej. Kodeks karny w art. 25 stanowi, że nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem (§1). W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia (§2). Sąd odstępuje od wymierzenia kary, jeżeli przekroczenie granic obrony koniecznej było wynikiem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu (§3). Przepis ten formułuje warunki obrony koniecznej, zakreśla jej granice, oraz reguluje jakie skutki w prawie karnym wywołuje przekroczenie tych granic.
1. Zamachem jest działanie lub zaniechanie człowieka, które godzi w jakieś chronione prawem dobro, a wiec jakaś społeczną wartość którą ustawodawca uznał za godną ochrony prawem. Tyle że owa społecznie istotna wartość, nie musi być chroniona tylko przez prawo karne!! Nasze prywatność jest chroniona przez konstytucję. Czyli obrona konieczna nie przysługuje nam tylko przeciwko bandziorowi, który napada nas na ulicy, ale i zboczeńcowi, który podgląda nas w małżeńskiej sypialni?.
2. Sporna wśród prawników jest kwestia, czy obrona konieczna jest samoistna, czy subsydialna. Chodzi tutaj o to czy możemy się bronić, nawet jak mamy możliwość np. ucieczki. W większości krajów obowiązuje tzw. subsydiarność obrony koniecznej. Czyli można się bronić TYLKO I WYŁĄCZNIE jak nie było innych możliwości uniknięcia niebezpieczeństwa (np. ucieczka właśnie). W Polsce nic takiego z przepisów nie wynika, co przyznają nawet te profesory (np. Zoll), co ich tak konserwatywno ? prawicowi zwolennicy szerokiej obrony koniecznej nie lubią. Zauważcie, że ustawodawca formułując inny kontratyp (czyli okoliczność która powoduje, że jakiś czyn który formalnie odpowiada opisowi przestępstwa, nie jest przestępstwem) a mianowicie kontratyp stanu wyższej konieczności, jako warunek konieczny przyjął jej samoistność. Art. 26 §1 stanowi bowiem, że nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa NIE MOŻNA BYŁO INACZEJ UNIKNĄĆ. Skoro art. 25§1 nie wymienia dosłownie przesłanki niemożności uniknięcia niebezpieczeństwa, jako warunku legalności obrony, tak jak to ma miejsce w przypadku art. 26 §1, to wydaje się uzasadnione, że obrona konieczna w polskim prawie, jest właśnie obrona samoistną.
3. No i ostatnia kwestia tzw. proporcjonalności dóbr prawnych prawnych pozostających w kolizji. Tłumacząc z prawniczego na ludzki: dobrem prawnym jest moja własność zagrożona przez włamywacza, ale też dobrem prawnym jest życie tego włamywacza. Jeżeli zabije włamywacza, to odbieram dobro prawne o wartości wyższej (życie), niż to co ma być bronione (własność). Jeżeli go tylko zranię to można powiedzieć, że odebrałem dobro prawne, które nie jest w jakiejś rażąco wyższej wartości, od tego które broniłem. W art. 25 §1 brak jest wyraźnie sformułowanego wymogu współmierności pomiędzy dobrem zagrożonym przez napastnika, a dobrem które ucierpiało wskutek obrony. W wypadku obrony koniecznej nie jest wymagana taka proporcja dóbr pozostających w kolizji, jaka wymagana jest przypadku stanu wyższej konieczności (art. 26). Jest bardzo rzadko stosowane rozwiązanie!! Zupełni inaczej jest chociażby w kk Austrii, który uznaje za nielegalne odebranie w obronie koniecznej, czegoś cenniejszego, niż to co jest bronione.
Polityczny kapitał na tym, że Polacy zupełnie mylnie wyobrażają sobie obronę konieczną chciał zbić swego czasu Ziobro, który w projekcie gruntownej nowelizacji kk (http://orka.sejm.gov.pl/proc5.nsf/opisy/1756.htm) panował rozszerzenie jej granic. W uzasadnieniu projektu czytamy: ?istotne są również negatywne odczucia społeczne związane z takimi przypadkami stosowania prawa ? w opinii publicznej utrwala się bowiem groźne społecznie przekonanie o nieopłacalności przeciwdziałania aktom bezprawia, wskutek czego poważnego uszczerbku doznaje zaufanie obywateli do państwa, jego organów oraz porządku prawnego?. Ziobrowaci be żenady przyznali, ze projektowana zmiana ma nie tyle na celu naprawę złego prawa, co spełnienie ludzkich oczekiwań. Oczekiwań, opartych na wyobrażeniach, nie na realiach.
Sprawa Włodowej wyraźnie pokazuje, że ludzie zbyt często mylą sobie prawo do obrony koniecznej, z prawem do linczu. Nie zmienia to faktu, że sądy i prokuratorzy zbyt wąsko interpretują ustawowe regulacje do obrony koniecznej. Tyle że akurat takim przypadkiem, Włodowa nie była!!!
PS. Wszystkich formowych prawników bardzo przepraszam, za uproszenia. Ja do ludzi piszę?