Warszawa dnia 14.11.2009
Formy związków toksycznych: wampiryzm, szacowanie Dlaczego tego rodzaju stosunki nazywamy toksycznymi?
Źródła:
Susan Forward - „Toksyczni rodzice”;
Strona internetowa http://theppd.org/;
Toksyczny człowiek to ktoś, kto uprzykrza nam życie, pozbawia nas poczucia własnej wartości, nie wspiera, nie zachęca do rozwoju, nie życzy nam dobrze, nie cieszy się z naszych sukcesów. Toksyczni ludzie gaszą wszelki entuzjazm, a widzą w nas tylko wady. Są pełni zazdrości, zawiści i cierpią, gdy patrzą na nasze sukcesy.
Toksyczną osobą może być każdy. Bez znaczenia jest wiek, wykształcenie, religia czy dziedzictwo kulturowe. Również iloraz inteligencji nie odgrywa tu roli, bo toksyczny człowiek może być geniuszem. Toksyczni ludzie mogą pojawić się w każdej sferze naszego życia: w rodzinie, pracy, wśród znajomych.
Jedne z najistotniejszych relacji w naszym życiu to związki z rodzicami. Nasz związek z matką i ojcem stanowi wzór, który powielamy w niemal wszystkich naszych późniejszych związkach. Co jednak dzieje się kiedy nasi rodzice są toksyczni? Wydawać by się mogło, że w pełnej rodzinie, mieszkającej w dobrych warunkach, nie dotkniętej alkoholizmem, bezrobociem czy ciężką chorobą nie ma podstaw do mówienia o nieszczęśliwym dzieciństwie. W mentalności ludzi nadal istnieje stereotyp, iż problemy dotykają tylko rodziny patologiczne lub niepełne. Niestety specjaliści już od dawna wiedzą, że to tylko stereotyp. Coraz częściej w tych tak zwanych dobrych domach brakuje prawdziwej miłości, która daje poczucie ciepła, przyjemności, bezpieczeństwa, stabilności i wewnętrznego spokoju.
Dla dziecka rodzic jest bogiem - tylko on jest w mocy dostarczyć mu jedzenie, schronienie i miłość. Nasi rodzice są dla nas modelami - od nich uczymy się co jest dobre a co złe, poznajemy sami siebie. Ich szkodliwy wpływ może dokonywać się na wiele różnych sposobów; mogą nas próbować zagłaskać na śmierć, kontrolować każdy nasz krok, całkowicie nas ignorować, pomniejszać nasze osiągnięcia, zrzucać na nas swoje obowiązki. Jest jedna cecha, która łączy wszystkie toksyczne osoby - można je poznać po tym, że łamią nasze prawa. Dzieci mają te same fundamentalne prawa co dorośli - mają prawo być traktowane z szacunkiem, wysłuchiwane i kochane, mają prawo do dzieciństwa. Dzieci mają prawo do rozwoju i do wychowania, które wzmocni ich poczucie własnej wartości. Wyobraźmy sobie, co dzieje się z małym człowiekiem, kiedy jego prawa są łamane - kiedy jest ono nadmiernie kontrolowane i nie ma szans decydować o sobie. Dziecko w takiej sytuacji zaczyna myśleć, że zachowanie dorosłych jest normalne, uczy się że jego opinie są nieistotne, że ono samo jest nieważne, niegodne uwagi i miłości. Dziecko, które nie ma zdrowego poczucia własnej wartości wyrośnie na dorosłego człowieka, który nie będzie umiał ustalić własnych granic i w efekcie, pozwoli innym naruszać swoje prawa.
Toksyczni rodzice mogą zostawić nas okaleczonych na cale życie, niezdolnych do wchodzenia w normalne, zdrowe relacje, pełne zaufania i gwarantujące nam poczucie bezpieczeństwa.
Należy zrozumieć, że rodzice to tylko ludzie, którzy również popełniają błędy. Wiele nadopiekuńczych matek jest przekonanych, że dobrze robią kontrolując swoje dzieci na każdym kroku. Wielu ojców uważa, że ich synowie nie potrzebują tyle czułości, co ich córki.
Nie każdy z nas jest tak samo podatny na fatalne działanie osób toksycznych, jako że najlepiej radzą sobie one z kimś o niskim poczuciu własnej wartości, kimś kto jest przyzwyczajony do tego, że ludzie nie szanują jego praw. Do skutków toksycznego wychowania można zaliczyć takie problemy dorosłych ludzi jak zaniżone poczucie własnej wartości, zaburzenia odżywiania, schizofrenia, wiele psychoz, problemy we wchodzenie w związki partnerskie, problemy zawodowe, depresje czy nawet wszelkiego rodzaju cielesne choroby.
Jednym z przykładów toksycznego wychowania jest wampiryzm emocjonalny opisany przez Susan Forward w swojej książce „Toksyczni rodzice”.
Wampiryzm emocjonalny w swojej prymitywnej formie to chyba najczęściej praktykowana odmiana wampiryzmu - ponieważ nie potrzeba być świadomym tego, co się naprawdę robi. Czerpanie energii z emocjonalności człowieka polega ni mniej ni więcej na tym, aby czuć satysfakcję z tego, jaki obrót przybierają uczucia dawcy. Jeżeli sprawia nam przyjemność, gdy ktoś czuje się podporządkowany przy nas, to sytuacja, w której kogoś sobie przyporządkowujemy, daje nam energię emocjonalną. Analogicznie można sobie wyobrazić sytuację kogoś, kto lubi, by ludzie wokół niego mieli zły humor, chandrę, odczuwali gniew lub jeszcze agresywniejsze formy tudzież radość, euforię i spazmy. "Wampir emocjonalny" funkcjonuje w dzisiejszym świecie jako obraźliwy epitet - i to nie bezpodstawnie. Wampiry emocjonalne są z reguły niedojrzałymi ludźmi o skłonnościach sadomasochistycznych lub autodestrukcyjnych. Można ich poznać po tym, że konstruują swoje wypowiedzi w taki sposób, abyśmy automatycznie czuli winę lub żal, gdy je usłyszymy i przeanalizujemy. Dla przykładu można podać sytuację, w której ktoś obiecał, że pomoże wampirowi emocjonalnemu w jakimś trudnym zagadnieniu, o ile znajdzie czas. Kiedy go nie znajdzie, wampir emocjonalny będzie go atakować argumentami brzmiącymi następująco: "Gdybyś mi pomógł, wszystko byłoby lepiej". "Szkoda, że nie miałeś czasu. Gdyby nie to, zdałbym egzamin". "Mogłem poprosić o pomoc kogoś innego. Ty chyba się nie nadajesz na przyjaciela".
Przed takimi sytuacjami należy się bronić, ponieważ mogą być one wycieńczające i rozpraszające. Poświęcanie zbyt wiele emocji dla ludzi tego typu, których ulubionymi zajęciami jest opowiadanie o tym, jak to jest beznadziejnie i to przez nas, nie ma najmniejszego sensu, chyba że skusimy się na przeprowadzenie skomplikowanej akcji - uświadomimy wampira, kim jest. Z rzadka słowa prawdy przyjmowane są za szczere, z reguły wówczas wampiryzm emocjonalny się nasila i stajemy się stałą ofiarą. Najlepszym sposobem jest zwyczajne ograniczenie kontaktu do momentu, w którym wampir będzie w stanie żyć bez nękania innych. Istnieją jednak inne, bardziej skomplikowane formy (aspekty) wampiryzmu emocjonalnego. Zazwyczaj polegają one na świadomej manipulacji - wampir emocjonalny za pomocą odpowiedniej maski wpływa na środowisko w ten czy inny sposób. Patrząc na takiego wampira z jego punktu widzenia, jest to wampiryzm, który wymaga dużej empatii, wiedzy socjologicznej oraz psychologicznej w praktyce. Oczywiście ponieważ sama teoria nie jest ważna, istotna może być charakterologicznie wpisana w osobowość danej persony zdolność do takich działań, a nie jej wykształcenie w tych dziedzinach. Głównym motywem działania takiego wampira jest egoizm. Czasem w grę wchodzą motywy altruistyczne (wampirowi sprawia przyjemność ułożenie sytuacji pomyślnie dla innych osób, nie czerpie zaś korzyści z samej sytuacji - jest ona dla niego obojętna), choć są to rzeczywiście rzadkie przypadki i głównie dotyczą wampirów nieświadomych lub skłonności wampirycznych. Egoistyczny emocjonal może zważać uwagę na to, czy osiągając własne korzyści, szkodzi innym, lub też nie interesować się tym. Przykładem czynności takich wampirów są rozmowy ukierunkowane na zmianę poglądów danej osoby, przez co zaczyna ona działać w sposób niewrogi, przydatny lub bezpośrednio dający korzyści manipulatorowi. Można powiedzieć, że ten wampir emocjonalny oddziałuje na poziomie emocji, ale w rzeczywistości czerpie energię i satysfakcję z czegoś zgoła innego tudzież wytwarza dobry nastrój na własnym planie emocjonalnym.
Istnieją wampiry emocjonalne, które z emocji bezpośrednio czerpią energię, tak jak to robią aurale - wampiry emocjonalne bierne (pochłaniające, nieinicjujące, nieagresywne). Traktują one ujawniane emocje (ujawniane przez podmiot lub ujawniające się samoistnie) jako wytwarzanie energii na zasadzie "wyrzucania", wyrzucania energii poza obszar własnego oddziaływania. Takie wampiry swoją działalność traktują jako "spożywanie" czy wchłanianie nikomu niepotrzebnego potencjału energetycznego. Nie są szkodliwe, bo nie zajmują się wywoływaniem samych emocji, tylko wyłapywaniem ich. Nasze rozchwianie, gniew lub radość ma miejsce bez ingerencji wampira w naszą płaszczyznę emocjonalną. Wampir tylko "cieszy" się z nami.
W przytoczonym przez Susan Forward przykładzie widzimy, jaki wpływ może mieć na nas nadmierna kontrola ze strony rodziców, przygniatanie dziecka jego troskliwością. Zwykle reagujemy na jeden z dwóch sposobów: kapitulujemy lub buntujemy się. Doprowadzany w ten sposób do sytuacji, w której zaczynamy ignorować własne potrzeby, cele, pragnienia. Próby odrzucania porad kontrolującego rodzica sprawiają, że rezygnujemy z rzeczy i osób dla nas ważnych, zaczynamy postrzegać się jako „pana własnego Ja”, a w rzeczywistości naszym życie kieruje ciągła potrzeba buntu. Taki bunt nazywa autorka autodestrukcyjnym, jako inną formę kapitulacji.
W tym wypadku ważnym jest rozpoznawanie swoich granic, które polegają na zrozumieniu gdzie kończę się Ja, a gdzie zaczynają inni. O czym mogę decydować sam, a co nie jest moją sprawą? Ludzie wychowani przez nadopiekuńcze matki często mają trudności z powiedzeniem im: to jest moja decyzja i nie chcę twoich rad w tym względzie - jestem dorosły i sam sobie poradzę. Jeśli popełnię błąd, na pewno wiele się z tego nauczę. Jasne określenie tego, co jest naszą domeną jest konieczne, bo jak możemy sprawić by inni szanowali nasze prawa, jeśli my sami nie jesteśmy ich pewni? Budowanie zdrowej i niezależnej od opinii innych pewności siebie jest najlepszym sposobem na toksycznych ludzi. Jeśli będziemy pewni swoich praw i będziemy asertywnie występować w swojej obronie możemy być pewni, że żaden emocjonalny wampir nie zrobi nam krzywdy.
Opisane powyżej zachowania takie jak: poddanie się oraz bunt autodestrukcyjny mogą pojawiać się zarówno za życia jak i długo po śmierci toksycznego rodzica. Błędnym przekonaniem dzieci toksycznych rodziców jest to, że z chwilą śmierci rodzica na dobre uwalniają się z pod jego wpływów. Często dorośli ludzie pozostają niezłomnie lojalni wobec pragnień i sugestii swoich rodziców, długo po ich śmierci. Dzieci toksycznych rodziców mają określone cechy charakteru i działają według pewnych schematów. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że mogłyby postąpić inaczej niż chcą ich rodzice. Takie zasady zawsze im wpajano. Często kiedy umiera toksyczny rodzic, jego dziecku świat zaczyna się zawalać. Toksyczne dziecko ma punkt sterowania swoim własnym życiem w drugiej osobie. Kiedy ona umiera, umiera z nią coś najistotniejszego w jego życiu. I tak toksyczność rodzica działa okrutnie, spoza grobu.
W przedstawionym przykładzie autorka Susan Forward ukazuje, że toksyczny rodzic przenosi wszystkie swoje lęki, obawy i trudności własnego życia na swojego syna. Ten dorosły człowiek, pomimo, że odnosi sukces w życiu zawodowym, zakłada rodzinę, żyje w przeświadczeniu, że nie może oczekiwać od życia niczego dobrego. Staje się niewolnikiem strachu i nieufności, którą wpajał mu za życia toksyczny rodzic. Wszelkie próby sprawiania sobie przyjemności, powodują u toksycznego dziecka, że nie potrafi się nimi cieszyć, ponieważ przez cały czas słyszy w podświadomości głos rodzica, negatywnie oceniającego jego poczynania. Podejrzliwość wobec ludzi, nawet najbliższych, granicząca z paranoją, niszczy jego związki i nie pozwala nawiązać nowych. Każde jego działania poprzedzane są rozważaniem, szacowaniem czy oby na pewno są rozsądne, zgodne z przekonaniami i zasadami już nieżyjącego rodzica. Ceną za toksyczność swoich rodziców płaci też część „singli”, jak się dziś nazywa dorosłe osoby wybierające samotne życie. Mają tak zniszczoną psychikę, że nie są w stanie założyć własnej rodziny.
Na koniec warto dodać, że to my pozwalamy tym istotnym osobom w naszym życiu irytować nas, przygnębiać i zbijać z pantałyku. Musimy wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie. Nasi rodzice obarczyli nas swoimi wadami, jednak teraz, jako dorośli ludzie musimy zrozumieć, że to my mamy umiejętności i możliwości żeby wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
Bolesna spuścizna po toksycznych rodzicach jest udziałem wielu z nas. Przejawia się ona w postaci trudności w układaniu sobie życia z partnerem, w podejmowaniu decyzji i karierze zawodowej, a także w różnych formach depresji. Wielu ludzi, miało rodziców nadmiernie kontrolujących, zachłannych, nadopiekuńczych, którzy udaremnili rozwinięcie skrzydeł, stanięcie mocno na nogach i afirmację własnego ja.
Kontrola jednak nie musi oznaczać tylko bezpośrednich nacisków, czy jawnej lustracji każdego ruchu dziecka. Może być zakamuflowana przez dobre intencje. Rodzic może kontrolować mówiąc, że robi to tylko dla dobra dziecka, może także uważać, że nacisk to jedyna możliwość by dziecko zrobiło coś naprawdę dobrze. Wszystko to jednak nawet pod przykrywką dobrych zamiarów sprawia, że często już nawet dorosłe dziecko pozostaje ubezwłasnowolnione, bez własnej tożsamości, bez własnego zdania i możliwości wyboru.
Osoby dorosłe, które wychowywały się pod opieką dysfunkcjonalnych rodziców, zazwyczaj wykazują się pewnym zestawem cech charakteru i symptomów. Zalicza się do nich przede wszystkim:
bardzo niskie lub chwiejne poczucie własnej wartości,
tendencja do zachowań autodestrukcyjnych,
poczucie bycia bezwartościowym, niepotrzebnym, nieadekwatnym,
ludzie ci, często nieświadomie, przyjmują na siebie winę za zachowanie rodziców.
Co zrobić, by wyzwolić się spod nacisku i wpływu toksycznych rodziców? II część książki Susan Forward odpowiada na to pytanie. Autorka prezentuje w niej różne sposoby terapii, które stosuje, by pomóc osobom ciemiężonym przez własnych rodziców. Zwraca uwagę na to, że by móc uleczyć swój ból nie konieczne jest przebaczenie swym rodzicom. Konieczne natomiast jest stawianie czoła problemowi, uznanie swojej niezależności, samookreślenie siebie, obarczanie odpowiedzialnością tego, kto faktycznie jest odpowiedzialny. Uwieńczeniem procesu terapeutycznego jest konfrontacja, która często stanowi punkt zwrotny i jest momentem, który ostatecznie pozwala zerwać z toksyczną przeszłością i budować zdrową przyszłość.
2