kon

WYWIAD IDI Diagnoza


Badanie: Bartoszyce

Kategoria: bezrobotna


P: Co powiesz o miejscowości, w której mieszkasz? My jesteśmy na granicy, w miejscowości Dębówko?


O: ... na skraju miasta


P: Na granicy miasta Bartoszyce, czyli już to jesteśmy prawie na wsi...


O: Tak, gmina Bartoszyce...


P:... ale nie do końca w mieście, tak?


O: Tak jest.


P: Jak Ci się tu żyje?


O: Ogólnie, powiedzmy, że dobrze.


P: Powiedzmy, że dobrze, czyli ani dobrze, ani źle.


O: Tak, zależy co bierzemy pod uwagę.


P: A co byś... znaczy co Ci nie pasuje?


O: W mojej miejscowości?


P: Znaczy w miejscu zamieszkania. Mówimy o miejscu zamieszkania.


O: O samym miejscu zamieszkania? Samo miejsce zamieszkania, to punkt jest fantastyczny, w ogóle (śmiech). Nie jest to miasto. Ja nie lubię takich aglomeracji, tutaj się czuję dobrze. Czyli jest gdzie wyjść, spokojnie, nie ma dużo ludzi - co jest najważniejsze.


P: Czyli odpoczywasz tu sobie... Co jeszcze? A co by Ci nie pasowało?


O: Tutaj?


P: Mhm. Są plusy, minusy jakieś...


O: Problem jest z dojściem do miasta na przykład w zimie. W lato nie ma problemu, jest fajnie się przejść. I wieczorami... bo nie ma praktycznie, nie wiem, jakiegoś chodnika, jakiegoś oświetlenia i jest niebezpiecznie jak się idzie. No, to to.


P: To tak wstępnie. Jak się żyje ludziom w tej miejscowości, powiedz mi? (...) Tutaj, w tej miejscowości, nawet bierzemy pod uwagę Bartoszyce...


O: Mhm. To znaczy, wiesz no, idąc w kierunku dosyć takim, że tak powiem normalnym, to jest na pewno problem z pracą, nie? Młodzi ludzie, tutaj praktycznie, trudno jest cokolowiek tutaj zdziałać, gdziekolwiek się....


P: ...załapać do jakiejś roboty


O: Dokładnie. A jeżeli już, to jest to, to jest to, jeżeli jest jakakolwiek praca, to jest z przypadku. Tam gdzie jest miejsce, tam się idzie, ale tak naprawdę nie ma za bardzo możliwości rozwijania własnych, czy zainteresowań, czy aspiracji, bo wiadomo, że ktoś kto kończy, nie wiem, dajmy na to szkołę średnią, to nie zakłada, że chciałby iść na budowę, czy coś takiego. Pewnie ma swoje plany i zainteresowania, które chciałby rozwijać, a nie zawsze można, bo tutaj...


P:...na tych terenach...


O:...na tych terenach wiadomo, i rodziny są bardziej uboższe, i nie ma też perspektyw, żeby kształcić się dalej.


P: Jacy ludzie tu mieszkają?


O: Chodzi o Bartoszyce, czy o co chodzi?


P: Możesz mówić na początku tego, z punktu widzenia Dębówki, nie? Dębówko, a potem Bartoszyce.


O: Akurat, jeżeli chodzi o Dębówkę, to tutaj niewiele osób mieszka. Mieszkają sąsiedzi, no ale to z nimi teraz nie ma za bardzo kontaktu, czasami jak się zobaczy to się kiwnie głową "dzień dobry" i to wszystko, relacje sąsiedzkie. Wcześniej było trochę inaczej, no teraz to się już zmieniło. Ludzie dorastają, to się zmieniają trochę, może to tak...


P: A jak im się powodzi? Tym ludziom, których bierzesz pod uwagę


O: Akurat Ci, o których myślę, myślę, że im się dobrze powodzi (śmiech). I to może też punkt. Wcześniej, jak... ogólnie... może nie zawsze, ale zauważyłam, że jak ... może tak wprost nazwę, że może jak ludzie może nie tyle są biedniejsi, ale... jakoś nie wiem...


P: zamożniejsi...


O: ubożsi, czy coś...


P: Ubożsi...


O: To są bardziej otwarci, bardziej przyjaźni. W momencie gdy status się polepsza, to oni z reguły się gdzieś tam zamykają w swoich czterech kątach i już nie ma takiej otwartości na ludzi. Już, gdzieś tam, jestem wyżej w hierarchii, już gdzieś tego...


P: kontakt nawiązać...


O: Także, myślę to, na pewno jest trudniej...


P:...A jakie mają tam sukcesy? Jakie sukcesy mają, jakie mają porażki w swoich jakby...?


O: Trudno jest mi powiedzieć. Mówię, ja z nimi nie mam kontaktu.


P: Ale Twoim okiem właśnie. Właśnie o to chodzi, że jest to kontakt, który widzisz, nie. Na przykład - O, ten człowiek osiągnął sukces, ponieważ.... i coś tam, powiedzmy kupił samochód, kupił mieszkanie, nie wiem, albo wyremontował dom, czy... jakie ich są sukcesy w okolicy?


O: No, na pewno... jest.... jedna podstawowa sprawa, że mają, że tak powiem, stałe miejsce pracy i w tym się realizują. Myślę, że to ich do przodu ich tak chyba pcha, na pewno. To jest podstawa, bo jeżeli nie mamy tego podstawowego... tej funkcji, to dalej jest trochę ciężko nie, cokolwiek zdziałać - wyremontować dom, czy kupić samochód, nie?


P: Mhm. Dobra. Jakie są ich największe problemy?


O: Ojejku..


P: Czy zawsze mają jakiś tam problem, prawda?


O: Na pewno mają problemy.


P: Wśród rówieśników, przyjaciół - może mają jakieś problemy?


O: Właśnie, każdy niezależny, ja ciągle o tych pieniądzach, kurde... każdy niezależnie czy ma ich za mało, czy ma ich za dużo, to zawsze ma ich nie dość (śmiech). Czy ma ich za mało, czy za dużo, to zawsze ma ich nie dość.


P: Finanse to głównie...


O: Tak, finanse to głównie. Finanse, no i... nie znam rodziny, nie spotkałam się z rodziną, która nie miałaby jakiś problemów wewnątrz, nie? Tu myślę, że zawsze jakieś problemy, jakieś kłopoty mają, nie?


P: Ale w związku z czym one są związane?


O: A, ja nie wiem z czym oni mogą mieć związane problemy.


P: Pomyślmy trochę


O: Nie wiem. Mają dziecko, więc może jakieś problemy związane z dzieckiem, prawda? Zawsze gdzieś tam się myśli o dobrym wykształceniu, czy prawda? Innych rzeczach, żeby zapewnić, czy gdzieś tam, temu dzieciakowi, i tak dalej...


P: Czy jesteś zadowolona, że tutaj mieszkasz?


O: To już mówiłam. Jeśli chodzi o miejsce, to są plusy i minusy, tak i nie. Z jednej strony jest fajnie, no bo czasami potrzebujemy takiej izolacji, gdzieś tam, nie? Ale z drugiej strony, no to kurcze, czasami się czuję jak na jakimś odludziu, no bo w sumie do miasta jest niedaleko, ale jednak. Jest to jakaś bariera, mówię, mało jest osób, czasami nie ma z kim porozmawiać, czy coś tam. To jest problem czasami. Ta izolacja. Inaczej by było, gdyby się miało samochód, człowiek by wsiadł i pojechał i nie ma problemu, a tak to jest.


P: A członkowie rodziny są zadowoleni, że tutaj mieszkają? Czy mają jakieś marzenia? Marzenie to samo, ale mają cel, żeby się przenieść? Albo od wieków myśleli, żeby się przenieść, ale nadal mieszkają?


O: Myślę, że myśleli. Na pewno jedna strona to na pewno (śmiech). Ale, na pewno, jeśli by się przenieśli to gdzieś w podobne miejsce.


P: Czyli nie do miasta?


O: Czyli nie do miasta. Gdzieś na obrzeża, gdzieś domek, spokojny.


P: Jeszcze dalej?


O: Niekoniecznie dalej, niekoniecznie dalej.


P: Członkowie rodziny to chcieliby...w sumie chcieliby zostać w tym samym miejscu, czy nie?


O: Prawie.


P: Prawie... Czy są szczęśliwe tutaj? Czy członkowie rodziny, czy wszyscy czują się tutaj szczęśliwi?


O: Tak ogólne pojęcie.


P: No, szczęście jakby nie było, daje prawda satysfakcję. Codziennie rano ktoś się budzi i mówi, no fajnie jest, słońce świeci i można...


O: Jeśli chodzi o moich członków rodziny, to raczej wątpię..., żeby aż taki entuzjazm był, bo ludzie mają to do siebie, że zawsze lubią narzekać i zawsze coś znajdą. Jeśli nawet wszystko jest fajnie, wszystko ten, to zawsze coś się znajdzie, co jest be.


P: A na co najczęściej narzekają?


O: A na co ludzie najczęściej narzekają?


P: To oni, członkowie rodziny. Ja na przykład mógłbym narzekać na co? Na to, że się nie wyspałem. Mógłbym narzekać, na co jeszcze? No mam takich kilka rzeczy, na które mógłbym ponarzekać, nie wiem, czy na pracę, czy na warunki tej pracy. Każdy na coś tam narzeka. A członkowie rodziny u Ciebie?


O: (śmiech).


P: To gdzieś się pojawia chyba, nie?


O: Najczęściej, najczęściej, z reguły, to już znowu się będę powtarzać, to się pojawiają gdzieś tam finanse, czyli brak tych finansów, brak tej pracy. Nie? Już to jest temat codzienny.


P: A ile osób pracuje?


O: Ile pracuje? W tym momencie, to akurat jedna.


P: A, jedna osoba pracuje. A ile osób w rodzinie jest?


O: Trzy.


P: Trzy osoby w rodzinie. Ok. Miejscowość. Czy to jest dobra miejscowość do zakładania rodziny i wychowywania dzieci?


O: Znaczy miejsce, to miejsce akurat, jeśli chodzi o dom w Dębówce i tak dalej, to myślę, że jak najbardziej. Bo mówię, jest tu bardzo fajne położenie, i i i... tutaj bym nie zamieniła. Jeszcze mi przeszkadza, że tak powiem, bo za parę lat tu będzie miasto, normalnie już mi się tutaj robi, tak się tego boję.


P: O ile gmina się zgodzi odstąpić dla miasta ten teren.


O: Słuchaj, no parę lat temu, to tutaj była normalnie bajka. Było zielono, nie było żadnych większych zabudowań, nie robili mi autostrady pod domem (śmiech). Teraz tutaj jak się wychodzi, to zaczyna się robić tłoczno, robi się czasami.


P: To jest ruchliwa droga, co?


O: Tak, tak. No wiesz, Dawniej nie było takiego problemu, kiedy wychodziłam to... teraz jak wychodzę, to normalnie nie wiem kogo mam się spodziewać na podwórku, bo... bo, bo coś tam.


P: Czyli dobre, tak? Dobre warunki?


O: Dobre, dobre. Gorzej jest z perspektywy, jeśli chodzi o zaaklimatyzowanie się trochę z innej strony, czyli znalezienia pracy, nie? Akurat niedawno miałam rozmowę ze znajomymi, którzy gdzieś tam właśnie myśleli się tutaj przenieść w okolice Warmii i Mazu, że tak powiem, no ale, no chyba na panewce to spali z tego względu, że pracy potrzeba. Można wybudować dom, nie ma problemu, ale co mi z tego domu, jeżeli nie będę miał gdzie się zatrzymać. Także, to jest to.


P: Czy rodzina ma powody do zadowolenia?


O: No, myślę, że powody do zadowolenia zawsze się znajdą, jeżeli chce się je znaleźć. Tak jak mówię. Można się cieszyć z małych rzeczy, a można narzekać, nie wiem na co.


P: A które najczęściej cieszą?


O: Mnie. Ja mogę mówić tylko za siebie.


P: Tak.


O: Mnie różne rzeczy cieszą. Naprawdę. Czasami mnie cieszy jak ktoś po prostu zadzwoni i przyjdzie na kawę, na przykład znajomy dajmy na to. Już jest z kim pogadać i jakoś spędzić czas. Już jest fajna sprawa.


P: Ale tak osobiście, coś co satysfakcjonuje, do czego się dąży? Powód do zadowolenia? Albo ostatni, ostatni, który był taki?


O: Jezu, ostatni. Ostatni to był taki, nie... tam sobie, że.... ja się bardzo cieszę, że udało się... mam nadzieję, że... o właśnie, do czego dążę? Chciałabym bardzo, że.... Co?


P: Chciałabym bardzo, że.... Co mam z tym zrobić?


O: (śmiech).


P: Może gdzieś tam...


O: Nie, niech sobie tam leży. Widzisz, nie pomyślałam, żeby coś przynieść. Już jest, bez problemu.


P: Dobra, mówiłaś, że chciałabyś ostatnio... Ostatni sukces?


O: Ostatni sukces, taki osobisty sukces to było przeprowadzenie projektu pod tytułem Przemas i co dalej? Głównie kierowany do młodzieży dotkniętej problemem przemocy i nie tylko. Tam chcieliśmy objąć osoby niepełnosprawne. I szczerze mówiąc na początku, zanim jeszcze zaczęłam to robić, to... to... bo nie robiłam tego sama, tu miałyśmy dużo takich sceptycznych myśli, że nam się nie uda. W sumie jesteśmy anonimowe, prawda? I, że głównie, myślałyśmy tak jak większość, że miasto i instytucje, które są, to praktycznie są zamknięte.


P: A jakie?


O: To znaczy my akurat z urzędem miasta Bartoszyce, z urzędem policji, ale to było ciężko (śmiech), do różnych innych instytucji, które zajmują się pomocą ogólną, pomocą dla osób, czyli tutaj byłby CPR, w domu dziecka byłyśmy.


P: Na czym polegał ten projekt?


O: My, akurat prowadziłyśmy takie... cykl spotkań, w którym brał udział i pani psycholog, i policjant, i to było takie, w formie pogadanki... zresztą chyba dwie z tych lekcji było również.... nam przypadło w udziale... znaczy mi również. I tutaj z młodzieżą pracowałyśmy głównie... znaczy... mhm....


P: Celem, co było celem? Coś tam było chyba, nie?


O: Ukazanie problemu.


P: Ale jakiego? Instytucjom czy osobom?


O: Nie, osobom również.


P: Które?


O: Które są dotknięte, ale nie tylko przemocą w rodzinie jakąkolwiek. I... uświadomienie, że nawet jeśli bezpośrednio to nas nie dotyczy, to warto reagować i gdzie mogą się zgłosić. On był głównym takim tym.


P: Tak to było. Powiedz mi jakie są powody do niezadowolenia?


O: Dla mnie?


P: Tak. Prosto z mostu, jak idzie.


O: No to ja się wkurzam, taki, na samą siebie, bo łatwo jest zwalać gdzieś tam winę, zawsze... ładnie ludzie to mówią... na system i ogólnie na to co się dzieje, czy w kraju i tak dalej i ta sytuacja. Ale myślę też, że... znaczy mówię, też na samą siebie, bo myślę, że jak coś czegoś chcemy, to warto jest bezpośrednio dalej dążyć. Wygląda na to, że na razie... czy tam nie mogę podjąć wyższego wykształcenia.


P: Wyższe wykształcenie?


O: Wyższe wykształcenia. Znalezienia pracy...z tym się zawsze to wiązało. Wiedziałam, że na dzienne na pewno nie pójdę, ale... już sobie założyłam wcześniej, że jeżeli znajdę pracę, to już automatycznie są studia. Jeżeli nie ma pracy, to nie ma studiów i gdzieś to tam się łączy.


P: Te dwie tam. A jak długo jesteś bezrobotna? Bo niedawno kończyłaś szkołę, tak?


O: W styczniu kończyłam szkołę, ale jak skończyłam technikum, co było chyba w 2004 roku, to wtedy się już zarejestrowałam. Bo ja kończyłam szkołę zaocznie, a byłam bezrobotną. I w trakcie udało mi się jeszcze pójść na staż półroczny, gdzieś tam.


P: Gdzie był ten staż?


O: W specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym.


P: A tu. Taki, taki, do rzeczy... Pracujesz teraz?


O: Obecnie nie.


P: Czyli jesteś zarejestrowana, czy nie jesteś zarejestrowana?


O: Jestem zarejestrowana, jestem zarejestrowana i oczywiście cały czas gdzieś tam się dowiaduję, i tak dalej o pracę.


P: A jakaś praca dorywcza?


O: Dorywcza? Niedawno była.


P: A jaka była?


O: Przez okres dwóch miesięcy pilnowałam rocznej dziewczynki, na przykład.


P: A co się stało, że tak wyszło...


O: Osoba, dla której pilnowałam poszła na wychowawczy, bo stwierdziła właściwie, że nie opłaca jej się pracować, bo jest to różnica 100 zł, czy coś tam.


P: Szybko wpadła na ten pomysł. Oj, bardzo szybko, muszę powiedzieć.


O: (śmiech).


P: Tak to wygląda.


O: Teraz czekam na telefon.


P: Na telefon czekasz.


O: Mhm. W sprawie pracy.


P: Jaka praca?


O: W firmie angielskiej, tej kosmetycznej.


P: Kosmetycznej.


O: Mhm. Bo dzwoniła do mnie we wtorek jakaś Pani i się zapytała, czy moja propozycja podjęcia pracy jest jeszcze aktualna i niby mam czekać na telefon od jakiegoś tam przedstawiciela tej firmy, ale na razie cicho.


P: Czy zadowolona byłaś tam z zarobków? Z takiej pracy?


O: To znaczy z tej dorywczej?


P: No, pewnie tak.


O: (śmiech) pewnie tak.


P: No, z dorywczej, bo żadnej stałej nie było dotąd.


O: Z tej dorywczej tak.


P: Byłaś zadowolona, tak?


O: To znaczy zarobków, no... biorąc pod uwagę to, że pilnowałam dziecka i była to praca dorywcza. No, mówię, w fajne miejsce trafiłam, fajni ludzie się trafili, więc... nie miałam na co narzekać.


P: Nie było na co narzekać. A ile średnio się zarabia u nas?


O: W Bartoszycach?


P: No.


O: Matko, nie wiem.


P: No, jak myślisz. Ile średnio można zarobić u nas w Bartoszycach, średnia wypłata?


O: Średnio, to ludzie chyba zarabiają koło 700 zł, tak mi się przynajmniej wydaje. To ta najniższa krajowa jest chyba sześćset coś tam, jakoś tam.


P: Średnio u nas się zarabia 700, 800?


O: No, coś takiego 700, 800.


P: No.


O: Zarabiają ludzie dużo jeśli nie są zarejestrowani i jeżdżą do ruskich. (śmiech)


P: Jeżdżą do ruskich. A ty jeździsz do ruskich?


O: Nie, nigdy nie byłam i nie wyobrażam siebie (śmiech) tam naprawdę.


P: A jak myślisz? Masz jakieś sposoby radzenia sobie z brakiem finansów?


O: No, to różnie. To mówię, to się tak staram, tak jak na przykład to dzieciątko chwycić, czy coś tak...dorywcze.


P: A co Ci jeszcze udało się chwycić z dorywczych prac?


O: To wcale tak trudno jest powiedzieć, bo to jest taki dosyć... w momencie kiedy ja się uczyłam, to nawet nie miałam.... za bardzo możliwości. To był duży problem, z tego względu, że jak mówiłam, ja się uczyłam zaocznie, jeździłam w piątki i soboty, więc automatycznie byłam gdzieś tam odsuwana na plan boczny. Ktoś się dowiadywał, że piątek mam zajęty, to już nie było o czym rozmawiać.


P: A na swoje potrzeby?


O: Ach, a to głównym takim źródłem to są, myślę rodzice. Gdzieś... gdzieś tam byli. Ale jak mówię, jeżeli była gdzieś tam możliwość, tego, to zawsze...


P: A jaka możliwość? Z jakich możliwości udało Ci się skorzystać?


O: (śmiech) nie wiem czy sobie przypomnę.


P: No nie wiem, może gdzieś tam jeździłaś, chodziłaś, może coś zbierałaś, czy... Czy raczej nie?


O: To znaczy Ci powiem tak...


P: Może gdzieś jeździłaś, zbierałaś maliny, truskawki, cokolwiek, nie wiem.


O: Nie, teraz nie. Powiem Ci inaczej. hm...hm...z takich prac zarobkowych, to było ich niewiele. Mówię, w trakcie, czy szkoły, czy nawet później jak gdzieś się tam...


P:...udało załapać, tak?


O:...tak. Znaczy...eh...o Jezu...


P: Czy jakieś prace zarobkowe, nie wiem, no?


O: Nie, no zarobkowych głównie nie. Ja, jak się gdzieś łapałam, to często było tak, że ja to, z reguły, jestem społecznikiem. Śmieję się, że do końca życia mi tak zostanie, że czasami udzielam się społecznie jako wolontariusz, nie?


P: Jako wolontariusz. A w jakich miejscach?


O: Głównie, na przykład świetlica środowiskowa Feniks. Ona się tam mieści w okolicach...


P: Okolicy ulicy Sikorskiego, tak?


O: Sikorskiego, dokładnie. Były też miejsca, jak na przykład tam środowiskowy dom samopomocy. To głównie... w sumie my zaczęłyśmy... to znaczy ja zaczęłam... jakby praktyka, ale że jest dosyć fajne miejsce, więc się tam trochę częściej zaczęłam pojawiać później.... i tak.


P: Jakie są inne możliwości radzenia sobie z brakiem pieniędzy. No, nie ma pieniędzy prawda i coś, coś mi jest. Jakie są to sposoby? No nie wiem, może pożyczasz coś, a jak nie pożyczasz, to może rezygnujesz?


O: Ja jestem zdania, że pożyczyć można wtedy kiedy się pracuje, nie? Bo tak to nie ma za bardzo..


P: sensu. Ha... Czy często zdarzała się taka sytuacja, że może rodzina brała jakieś kredyty przez to na życie, czy pożyczki?


O: Wcześniej to na pewno. Na pewno Mama, jak jeszcze pracowała, czy coś... to jakieś tam pożyczki brali, czy coś... na pewno. Często korzystali...


P: Czy tam do spłacenia było na długi czas, czy często się to zdarzało? Czy zdarza się, no nie wiem, czy na dzień dzisiejszy zdarza się to często. Ja, to mi się zdarza, to normalne.


O: Nie wiem, to jak w większości chyba, to... to jesteś na... chyba nieodzowne, że czasami się pożycza.


P: Mhm... mhm.... No dobra. Mówisz tak, a nie inaczej. No dobra. Jak oceniasz swoje warunki mieszkaniowe? Czy są dobre? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie za bardzo, to też dlaczego? Co w nich jest?


O: Mieszkaniowe, mówisz....


P: No krótko, co tu dużo mówić. Jestem zadowolona, lub nie jestem zadowolona i już. Jestem zadowolona, ponieważ to, to, to i to. Chciałabym zmienić to, to i tamto.


O: No, na pewno. Zmienić to by się przydało. Przede wszystkim to jest stary budynek. Nie ma co tutaj za bardzo dużo mówić, więc na pewno wiele by wymagał, że tak powiem remontów i włożenia trochę pracy.


P: Jak stary jest budynek?


O: Jest to budynek poniemiecki, więc jak on jest bardzo stary, to ja nie wiem (śmiech).


P: Dużo starszy pewnie od Ciebie?


O: No, na pewno.


P: A właśnie myśmy chyba nie mówili o tym w jakim ty wieku jesteś.


O: 82 rocznik, 25 lat.


P: 25 lat.


O: Niestety.


P: No, widzisz. Skończone te 25 lat, czy jeszcze 24.


O: We wrześniu.


P: We wrześniu. No dobra, to z innymi związane też będzie, ale trudno, widzisz, coś tu kręci.


O: (śmiech)


P: No dobra. Warunki mieszkaniowe. To było tak?. Co jeszcze... Co byś zmieniła, no nie wiem, czy tu coś włożyć, czy organizacja życia samego domowego, czy coś w pracy, czy nie wiem.... no w domu, w domu?


O: Ale w domu jako budynku?


P: Tak.


O: Aha, budynku. Co bym zmieniła? Prawie wszystko (śmiech). Szczerze.


P: Cały?


O: Najlepiej gdybym miała możliwość, to bym wybudowała obok drugi.


P: Drugi, całkiem nowy. Tak? A z wyposażenia domu?


O: Z wyposażenia? O matko, takich... co? O meblach mam mówić?


P: No pewnie, jeśli są do wymiany, prawda? Albo... no, ile te meble mają lat?


O: Nie wiem. One są jeszcze po Cioci.


P: To znaczy po Cioci meble jeszcze są. A jakiś nowy? Kiedy ostatnio jakiś nowe były?


O: Całkiem nowe?


P: Tak.


O: O Jezu, ja nie wiem.


P: No widzisz, nie brałaś tego pod uwagę. Wszystko jest właściwie, nic nie potrzeba.


O: No potrzeba. Na przykład przydałoby mi się łóżko, bo to nie nadaje się już.


P: A okno?


O: Oj, też, na pewno, też. Okno, drzwi i tamte... Dużo by się znalazło...


P: To trzeba mówić...


O: no mówię... wszystko od podstaw. No co? Sufit, podłoga, coś do grzania na przykład.


P: Jacyś piecyk na przykład. A jakie tutaj jest ogrzewanie?


O: To jest właśnie takie, tu są takie piecyki właśnie.


P: Zimno, ciepło jest przy tym?


O: To znaczy jest ciepło jak się pali, jak się wkłada drzewo to jest ciepło, później jest... mówię, to nie jest taki...


P: A to szybko gaśnie?


O: Tak, piorunem.


P: Piorunem. Co Ty gadasz?


O: Nie, no. Poważnie.


P: To co budzik trzeba nastawiać w nocy?


O: Prawie (śmiech). Nie, w nocy się nie pali i jest zimno w nocy. Zależy jeszcze jak jest... no, jest problem z drzewem w zimę, na przykład nie. Bo tutaj strasznie idzie... musi być taki skład drzewa, no bo idzie jak papier, więc jest powód.


P: Tak to wygląda. Mieszkasz sama?


O: Nie, z rodzicami.


P: Mieszkasz z rodzicami. Chciałabyś się usamodzielnić.


O: No, na pewno. Słuchaj, mieć dwadzieścia pięć lat i nie myśleć o usamodzielnieniu się, to chyba byłoby coś nie tak. No, ale mówię, to trzeba mieć też... no, ciągle ta praca gdzieś się pojawia, bo...


P:...to jest...


O:...to jest podstawa jednak.


P: Dobra. Czy wystarcza pieniążków ? Na co wystarcza, na co nie wystarcza? Na niezbędne jedzenie, czy ktoś musi rezygnować, prawda? Trzeba rezygnować z jakiś produktów?


O: Z produktów żywnościowych...


P: Zgadza się.


O: To wiesz, to zależy. Zależy jaki jest okres, miesiąc. Na pewno jest gorzej zimą, bo wtedy trzeba już myśleć o tym opale, nie? Więc tutaj przede wszystkim, czasami gdzieś tam....mhm....ojej...


P: Czy zdarza się.... no dobrze....czasami trzeba coś tam zrezygnować, tak?


O: Mhm.


P: Zdarza się, że rezygnujecie? No, nie wiem. Na dzień dzisiejszy nie kupimy, powiedzmy, na przykład szynki, czy powiedzmy jakiejś tam kiełbachy?


O: Wiesz, co, ja myślę, że tak.... nawet codziennie jak się chodzi gdzieś tam do sklepu, no nie? Jak się robi zakupy podstawowe, to się patrzy na cenę, na co sobie mogę pozwolić, no nie? Na co mogę sobie pozwolić, na co nie i co wychodzi taniej. Ale to jest normalne.


P: A gdzie najczęściej kupujesz?


O: To w marketach jak wszyscy. Mówię, każdy patrzy na to jak taniej wychodzi, nie?.


P: Tak, tak. Twoje największe, albo obecne marzenie kulinarne....


O: O Jezu (śmiech)...


P: Co byś sobie zjadła. jakbyś miała, albo na jutro, na niedzielę, przygotowała?


O: Znaczy, ja ostatnio, to miałam, znaczy mam oko na jakieś owoce i warzywa, więc ciągle gdzieś tam...


P: No, ale może coś tam chciałabyś fajnego zjeść. Ja sam, jak o tym pytaniu pomyślę, o tym pytaniu jakoś tak, to prawda...


O: Ostatnio, to się staram nie myśleć o jedzeniu (śmiech).


P: Bo jesteś łakomczuchem, czy jakoś tak?


O: No, można powiedzieć...


P: Czy jesteś łakomczuchem? Czy lubisz jeść?


O: No, bez przesady.


P: Jak z reklamy, tak?


O: No, powiedzmy.


P: Jak z reklamy, czy jak? Ale bym sobie zjadł królika, na przykład? Albo coś takiego. No, to jakie, jest jakieś takie marzenie, czy jak?


O: To znaczy, marzenie...wiesz co... o, nigdy nie jadłam dziczyzny, na przykład, nie? A spróbować czegoś co się nigdy nie jadło, na przykład.


P: Dzika? (śmiech) Upolować go i dawaj tu, na kuchnię.


O: Nie mam jakiś takich, nie wiem.


P: A jak się planuje u Ciebie, na przykład, zakupy w związku z ubraniami? Jak to planujesz? No widzisz, pracy nie ma, prawda? Te fundusze są takie jakie są zwykle, no i planujesz.. idziesz do sklepu... albo nie.... idziesz na miasto i jest coś fajnego w sklepie. Wchodzisz, kupujesz, wychodzisz?


O: Nie, to nie zawsze. Ja w ogóle jestem ciężki człowiek do kupowania, więc jak idę gdzieś w ogóle na miasto, to muszę mieć jakąś osobę ze sobą, ale.... znaczy, akurat jeśli chodzi o mnie, nie o moich rodziców, bo to jakoś tak....nie wiem, nie wyobrażam sobie tego... dla mnie, to ja wiem czego mi brakuje, na a jeśli mi potrzebne, nie wiem, spodnie czy kurtka... a no, to o tym już zaczynam myśleć, że na przykład idzie już jesień, a nie mam nic takiego na deszczowe dni. Więc, zawsze jeśli wcześniej pojawiają się jakieś pieniądze, to one są odkładane z myślą na ten, ten. Później nie ma problemu.


P: Później nie ma problemu. Tak to wygląda, hm. Dobrze. Coś chciałem zadać... powiedzieć i nie pamiętam co. Dobrze. Czy kupujesz czasami coś bez zaplanowania?


O: Jak każdy chyba (śmiech). To jest tak, że jak się wchodzi do sklepu, to coś tam się podoba.


P: Coś tam się podoba? A gdzie najczęściej kupujesz?


O: Ojej, to jak mówiłam, markety i to nie tylko chodzi o produkty spożywcze. Nie wiem, jakieś tam kosmetyki dajmy na to, albo coś tam. Na pewno bazar,


P: Na bazarze?


O: Na pewno, na tak zwanych u nas domkach.


P: To znaczy?


O: Na autostradzie.


P: Na autostradzie.


O: Ogólnie pojęte. No, wszędzie tam gdzie... zazwyczaj wybieram sklepy, gdzie wiem, że są niższe ceny, albo jakieś tam promocje, albo coś tam... Te promocje to różnie, nie zawsze są promocjami, ale no... ale....


P: Mhm. A w tych...szmateksach?


O: Też.


P: Często kupujesz w szmateksach?


O: Zdarza się.


P: Tak?


O: Mhm.


P: No, to normalna rzecz, zdarza się. Wiesz, że tam czasami ceny są takie same?


O: Nawet większe.


P: Nawet większe bywają, nie? I co, dajesz im się nabrać?


O: Oj, tak. Ja nie umiem w takich miejscach kupować. Jeszcze niejednokrotnie jestem sama zła na siebie, bo... bo


P: Ufasz im bezgranicznie...


O: Nie, to, że bezgranicznie, ale to, że... mówię, nie umiem w takich miejscach kupywać. Na przykład mam u siebie w rodzinie siostrę, która jak pójdzie do takich miejsc to wyjmie coś naprawdę fajnego i za bezcen, dosłownie. A ja zawsze wychodzę z jakąś byle jaką koszulką, która kosztuje w sklepie mniej, albo i tyle samo.


P: Tak to wygląda. Z czego to wynika, myślisz?


O: Z czego to wynika?


P: No, że tak się dzieje? Znaczy wchodzisz, kupujesz i jest moje i już.


O: Na pewno, to działa obsługa sklepu i już. Oni tak działają, żeby sprzedać jak najwięcej, nie? Także mają jakieś tam swoje sposoby na to, że klientowi się pewne rzeczy wciska. No, i do tego jest potrzebny czasem i słaby charakter klienta i niezdecydowanie.


P: (śmiech)


O: Jeżeli ktoś jest zdecydowany, to raczej z tym problemu nie ma. Jeżeli ktoś nie jest zdecydowany, no to... zawsze się... może nie zawsze, ale czasem się łapie na różne rzeczy...


P: To jednak te chwyty, takie...


O: Tak, reklamowe i takie tam inne.


P: Jednak wpadasz w ich sidła. Jak tam jeśli chodzi o służbę zdrowia? Wszyscy mają dostęp bezpłatny?


O: Tak, wszyscy.


P: Na leki nie wydajemy za dużo? Albo na co wydajemy?


O: Wydajemy na leki za dużo, no bo mam akurat w rodzinie osobę przewlekle chorą, więc jest to nieodzowne. Druga praktycznie też jest przewlekle chora, ale się nie leczy...


P: Acha, więc nie ma zamiaru...


O: To znaczy niby tam ma, ale to jest...


P: Ile na te leki?


O: To trudno powiedzieć... jest taki


P: W procentach powiedzmy. Tu nie chodzi o to, żeby określić bezpośrednio kwotą, ale w procentach. Jak średnio się zarabia... w budżecie... o, budżet rodzinny jest tam na jakimś poziomie, to jest więcej jak ta średnia, czy mniej jak ta średnia co się zarabia?


O: Znaczy średnia, którą wcześniej podałam?


P: Tak jest.


O: Ale miesięcznie?


P: No.


O: Znaczy miesięcznie myślę, że nie. Że ona jest mniejsza, ale czasami...


P: Na te leki ile...


O: Czasami zdarzało się, że ona się w niektórych miesiącach podwyższała, nie? To nie jest tak, że ona jest stała.


P: Średnio...


O: O Jezu. Trudno jest mi tak określić.


P: Czy na te leki naprawdę dużo idzie? I, prawda, później na coś nie starcza?


O: No, czasami były takie sytuacje, że trzeba było zrezygnować z kupna czegoś, żeby można było kupić na przykład (...).


P: A z czego zrezygnować?


O: Nie wiem... obniżało się te produkty żywnościowe, na przykład. Nie kupiło się czegoś droższego, tylko inne, nie?


P: Mhm. Dobrze. Czy jesteś zadowolona z własnego wykształcenia?


O: Nie, już o tym wcześniej wspomniałam. To znaczy w sumie tak, bo ten kierunek, który ostatnio skończyłam, to jak najbardziej, jest tam... gdzieś ze mną współgra, ale może nie do końca... ale mówię, że.... brak jeszcze czegoś....


P: Niedosyt


O: Niedosyt jest.


P: Na jakie studia chciałabyś pójść.


O: No, na pewno kierunki typu społecznego, jakaś psychologia, czy pedagogika, coś z tym związane, socjologia może...


P: Dobrze. Co by Cię tu zapytać?


O: Nie wiem.


P: Czy chciałabyś mieć dzieci? Czy planujesz mieć dzieci?


O: Boże, kto by nie chciał mieć dzieci (śmiech).


P: Są osoby, które by nie chciały mieć już dzieci, coś im przeszkadza w tym, i tak dalej. Ale czy chciałabyś? Jeśli tak, to kiedy, ile, czy planujesz?


O: (śmiech). Nie, no, ja myślę, że tak, gdzieś tam później na pewno. Myślę, że nikt nie chciałby być sam, nie? Zawsze jest inaczej jak ma się z kim porozmawiać, posiedzieć i jest jakoś tak inaczej.


P: Przyjacielem, tak?


O: No, na przykład. Gdzieś tam ta rodzina zawsze by się przydała, nie? Bo inaczej, jak człowiek jest sam gdzieś tam z tymi problemami i tak dalej... znaczy jak go... jak ma koło siebie kogoś...


P: Sympatię masz?


O: Nie.


P: Tak. A dzieci ile planujesz? Sympatia może się znaleźć jak planujesz?


O: (śmiech) Inaczej jak się planuje, inaczej gdzieś tam później wychodzi...


P: To znaczy, masz czy...często tak się zdarza, że... słuchajcie, a kurcze...


O: Racjonalnie myślę, zawsze gdzieś tam myślałam o dwójce. Z tego względu, że...no


P:…mogły się ze sobą bawić...


O: Na przykład. Ja jestem jedynaczką akurat, nie? Więc wiem, że to jest z jednej strony na pewno jakieś tam... dobrze by było, żeby tam zawsze....


P:...była dwójka. Ok. Czy... w jakich sytuacjach pomaga dalsza rodzina? I czy pomaga w ogóle


O: W jakich sytuacjach? No, to najczęściej, są to takie sytuacje finansowe, no nie? To zawsze jest tak, że jest się do kogo zwrócić, jeżeli jest potrzeba. No, i teraz akurat... myślę... wsparcie takie... no nie wiem, może odwrotnie nawet trochę.... o czymś myślałam, ale to niezupełnie chyba do tego pytania.... akurat jest teraz tak, że.....


P:... to nic, to nie szkodzi...


O: Jak czasem tam trzeba gdzieś przyjść i akurat coś tam pomóc, to jest tam telefon i się idzie. Ale teraz akurat jest tak, że to my tam teraz chodzimy, nie? Może tego... ale był taki okres, że mama była u babci i trzeba było gdzieś tam ściągnąć później z rodziny mamy parę osób, żeby coś tam zawsze pomóc, czy tego... więc...


P: To w takich sytuacjach głównie opieki...tam babci...


O: No, dokładnie...


P: A dla Was, jak trzeba by było? Jest sytuacja, kiedy rodzina pomaga, a jeśli nie rodzina, to kto?


O: Znaczy... to mówię, głównie są to sprawy, takie finansowe, nie? Wcześniej jeszcze...no rok temu, był problem jeszcze z tatą, no to też.. w sumie trzeba było gdzieś tam go wozić do lekarza... i to niekoniecznie też rodzina, ja swoje kontakty też uruchamiałam, znajomych i w ogóle... bo nie mamy własnego transportu i w ogóle.


P: Ale to transport jaki... do lekarza?


O: Tak.


P: Do lekarza. No dobrze. Kontakty? Często są te kontakty? Spotykacie się z rodziną? Czy wyjeżdżacie, czy rodzina do Was przyjeżdża? W zależności o jakiej rodzinie mówimy, nie?


O: No właśnie (śmiech).


P: Ale to trzeba tak szeroko pojmować. To może być ta rodzina, która jest najbardziej.. na przykład z jedną częścią.


O: Znaczy, wiesz no... jeżeli są takie kontakty, to czasami wiesz, no... rodzice do kogoś zajdą na kawę, czy tutaj w ogóle... to jest na takiej zasadzie. Natomiast, na pewno nie ma jakiś tam wspólnych wyjazdów na wakacje, czy na urlop. To czegoś takiego raczej nie...


P: ...było....


O: Czasami są jakieś takie spotkania u babci, czy grilla robimy wspólnie, czy coś tam, no to tak, tak. Ale tak... to jest sporadycznie.


P: Wyjeżdżasz na wakacje?


O: Nie.


P: Na urlop jakiś?


O: Na urlop nie. Urlop bym miała gdybym pracowała. Wakacji też już w sumie nie mam , bo się nie uczę, więc... (śmiech) cały czas praktycznie mam.


P: Nigdzie nie byłaś nigdy?


O: Znaczy nie... no wiesz. Wcześniej jeszcze jak się uczyłam, to były, nie wiem, wycieczki klasowe, ze szkoły głównie.


P: W wakacje?


O: Nie, nie w wakacje.


P: To o wakacje chodzi.


O: A mówisz w wakacje. Nie, to głównie się jakoś tam jeździ po... Boże, gdzie ja jeździłam.... czy ja jeździłam gdzieś? Może gdzieś jeździłam, tylko nie pamiętam teraz... ojej...


P: A w ubiegłym roku? Byłaś gdzieś na wakacjach, czy w domu?


O: Głównie w domu.


P: Głównie w domu.


O: A, nie no... no byłam gdzieś tam...


P: Byłaś gdzieś tam. Ale to jak, sama?


O: Nie... oj...wścibski jesteś.


P: Jestem wścibski. No na przykład mówisz, byłam z przyjacielem i już...


O: No byłam gdzieś...


P: I był kiepski, nie sprawdził się chłopak i...


O: No dobra, dobra już...


P: (śmiech)


O: No i czasami do rodziny jeździłam, na przykład do Ostródy.


P: Czyli głównie do rodziny, do znajomych, do krewnych.


O: No, teraz miałam jechać do Gdańska, do znajomych moich...


P: I co? Nie jedziesz? Jarmark Dominikański od 28


O: No widzisz...


P: Imprezy, zabawy i...


O: Miałam jechać teraz, ale coś tam... zobaczymy może w sierpniu


P: Dobrze. Rodzina. Jak spędza czas wolny rodzina?


O: Chodzą sobie na ryby.. (śmiech)


P: Na ryby chodzą? Wędkarstwo? Daleko chodzą na te ryby?


O: Tak, koło domu (śmiech).


P: Koło domu jest staw, tak?


O: Nie, no. Jest stawik, więc... Tata jest na przykład na rencie, więc za bardzo nie może sobie gdzieś tam... no, koło domu...


P: Tak, to koło domu.


O: No, na grzyby sobie do lasu jeździ.


P: Ach, w ten sposób


O: Tak organizuje sobie czas.


P: Zdarza się, że w czasie wolnym robisz jakieś rzeczy sama w domu? Czy to się zdarza?


O: W tamtym roku malowałam (śmiech).


P: Przeprowadzasz jakiś remont samodzielnie.


O: Z Mamą w sumie, ale tak... w sumie w Mamą...


P: We dwie żeście malowały. No nieźle, ale ubrałyście się jakoś, takie czapki jakieś, co?


O: (śmiech)


P: Z gazety... Fajnie było? Co żeście pomalowały? Wszystko chyba (śmiech)?


O: No, nie widać? Już nie widać, no, ale...


P: To będzie jak w sąsiadach, co? W tej bajce Sąsiedzi... czeskiej. Jakie masz hobby? No, masz hobby jakieś?


O: Hobby. To, to... raczej się z moimi zainteresowaniami... zawsze starałam się kręcić zawsze gdzieś tam wokół dzieci, gdzieś tam, niepełnosprawnych osób gdzieś tam... i to w sumie też robiłam na wakacje. Jak wspomniałam wcześniej o tym wolontariacie, to właśnie było w wakacje. Mój czas spędzania wakacji organizuję... w sumie wtedy też organizowałam wyjazdy nie tylko młodzieżowe, ale też dla dzieciaków, nie? W sumie gdzieś tam... to był mój czas wolny... to było w czasie wakacji.


P: A co lubisz robić w czasie wolnym? Czy lubisz się przyglądać muchom?


O: Widzisz, nie mam jak ich wygonić stąd. Lubię czasami czytać książki, lubię słuchać muzyki.


P: Jakie książki?


O: Matko... no też gdzieś tam związane, trochę psychologiczne... lubię na faktach autentycznych, nie?... gdzieś tam filmy, jeżeli oglądam, to one też są psychologiczne, też na faktach autentycznych, katastroficzne czasami i tego...


P: Ale co one dają dla Ciebie? Współczucie dla nich?


O: Nie, mnie po prostu to interesuje. Interesują mnie ogólnie ludzie, jak się zachowują, dajmy na to w trudnych sytuacjach, albo coś tam, nie?


P: W trudnych sytuacjach, tak.


O: Albo ich sposób postępowania i dlaczego, na przykład nie?


P: Muzyki lubisz? Jaką muzykę słuchasz?


O: Muzyki... niby ogólnie różnej... się skupiam na danej piosence, bardziej niż na jakimś tam wykonawcu.


P: Tekst, tak?


O: Na tekście. Musi mieć tekst, naprawdę musi mieć tekst, bo czasami piosenki są bez tekstu. Nawet jeżeli niby mają, to ich nie mają. Ale gdzieś tam zawsze miałam sentyment do takiego polskiego dobrego rocka starego. Dziś on jest.. nie jest za bardzo ostry, bo to jest taki rock-popek, jak ja to mówię, nie? Czyli dajmy na to Harlem, Ira. Też dajmy na to lubię muzykę, taką etniczną, czy dajmy na to z środka czarnego lądu, czy coś tam... jestem zachwycona w ogóle.


P: Takie rzeczy, dobrze..


O: Zróżnicowane


P: Czy bywa Pani w teatrze lub kinie?


O: Teraz to nie bywam. U nas nie ma już kina, niestety. Bywałam w sumie w kinie, no... w trakcie szkoły... to zawsze gdzieś tam było lepiej...


P: A gdzie to było?


O: No, głównie teatr Jaracza.


P: W Teatrze Jaracza, w Olsztynie?


O: Mhm


P: Teatr Jaracza w Olsztynie... Bierzesz udział na przykład w wyborach?


O: Tak jest.


P: Ale lokalnych i krajowych.


O: Nie zawsze, ale czasami mi się zdarza brać. No, oczywiście...


P: A w imprezach okolicznościowych, no typu na placu coś tam...


O: Czasami też.


P: Czy nie? Czy nie interesuje Cię to, taki tłum ludzi?


O: Znaczy nie, zależy jeszcze co to ma być, ale z reguły nie. Zależy jeszcze czy mam z kim wyjść, to jak najbardziej.


P: A z kim wychodzisz?


O: Nie lubię, na przykład jak mam wyjść ze znajomymi.. znaczy z koleżanką akurat (śmiech).. znaczy ze znajomymi. Czasami jest tak, że nic nie planujemy, raptownie coś się tam, jakoś pojawia... ostatnio nawet jak był Dzień Bartoszyc, poszłyśmy we dwie, a potem się zrobiła grupa, chyba dwudziestu osób....


P: Było wesoło tak? Co jest źródłem wiedzy o tym co się dzieje w miejscowości? Dla Ciebie? Skąd ją czerpiesz, to źródło?


O: No, przede wszystkim od innych ludzi. Zawsze droga pantoflowa jest zazwyczaj najlepsza i najszybsza. Na pewno z lokalnych mediów, czyli radia i gazety.


P: Radia słuchasz. A gazetę jaką?


O: Bartoszycką.


P: Ale jak ona się nazywa.


O: Goniec Bartoszycki.


P: Należysz do jakiś organizacji?


O: Nie, nie, nie.


P: Nie wiem, może do Caritas, czy jakiegoś tam... innych?


O: Nie, teraz nie.


P: A wcześniej.


O: Znaczy wcześniej jak... gdzieś tam w szkole bodajże... to gdzie ja byłam? A w jakiś ZHR, no mówię, że bardziej się tam w klubie, w Feniksie się tam udzielam...


P: W Feniksie, racja, przecież Ty w Feniksie. Dobrze...


O: Jeszcze coś tam na A... przy parafii coś tam było, pamiętam, że tam organizowałam te wyjazdy młodzieżowe, tam do tego...


P: Czy masz wpływ na to co się dzieje tutaj? W okolicy, bądź w kraju?


O: W pewnym względzie myślę, że każdy ma w jakimś stopniu, nie? Czy mniejszym, czy większym, ale tak bezpośrednio, to...gdybym może działała tak teraz w jakiejś organizacji, to myślę, że byłoby to bardzo widoczne i tego... ale na razie, mówię, że nie jestem...


P: Nie bardzo działasz. Ale nie ma przeszkód ku temu, abyś miała do takiej organizacji przystąpić, czyli jakby chciałaś i szukasz, ale nie ma...


O: Znaczy, niby te organizacje są... znaczy organizacje są, tylko czasami jest tak, że... na przykład dla mnie łatwiej było dotrzeć do takich organizacji, czy miejsc wtedy jak się uczyłam, bo dużo jest właśnie takich dla młodzieży...


P: młodzieżowych takich..


O: ...uczniów, nie?


P: A gdzie? W Olsztynie, tak? Przy szkole?


O: Tutaj też.


P: U nas? To jak jest? Znaczy łatwiej Ci było dotrzeć kiedy się uczyłaś, ponieważ były jakieś zadania, czy nie wiem, domowe?


O: No, w Olsztynie zresztą też. Dobrze, że powiedziałeś. W Olsztynie też jak się uczyłam... w sumie wtedy mieliśmy też, w Arce, nie?... była jakaś...


P: A co to jest Arka?


O: Arka, była taka jakby świetlica dla dzieci...z rodzin patologicznych. Tam dzieciaki przychodziły i tam...


P: Jakie tam problemy były (...)?


O: Ojej, różne problemy były, tam były dzieci głównie z rodzin alkoholowych, tam gdzie się rodzice nie interesowali w ogóle, oraz z biednych rodzin. Były dzieci, które miały zmiany typowo somatyczne, nie? Już się pojawiały... różne, różne problemy. Tak samo, zresztą w Feniksie było... zauważyłam, że właśnie dzieciaki jak przychodziły. To były też dzieciaki z rodzin problemowych i to było widać po tych dzieciach, bo się inaczej zachowywały. Były na początku takie dziewczynki w sumie... znaczy jedną pamiętam, że ona niby tak ostrożnie podchodziła do ludzi na początku, była strasznie zamknięta w sobie. Po jakimś czasie dopiero, jak zaczęliśmy z nią pracować, zaczęła się otwierać na inne dzieciaki i z nimi bawić. Była też dziewczynka, która była, podejrzewam w 1 lub 2 klasie szkoły podstawowej i na przykład pomalowała sobie włosy. Oczywiście rodzice w ogóle nie zwracali na to uwagi, bo uważali, że jest to coś normalnego. Tato nie wiedział, a mama pozwoliła i tak dalej. A dla mnie to był w sumie szok, bo jak można dla dziecka...no, trzeba było zareagować. Ona w ten sposób chciała, żeby ktoś ją zauważył, nie? Jednak...


P: Jej problemy i jej oczekiwania jakieś.


O: Dokładnie.


P: Dzieci już się dzieliły jakimiś problemami, co ich dotyka?


O: To znaczy mówię... trzeba było, to znaczy tak w Arce przeprowadzaliśmy takie wywiady, najpierw z wykładowcami, później z dzieciakami, bo trzeba mieć było oczywiście pozwolenie, żeby z jakimkolwiek dzieckiem porozmawiać. I, w ogóle, takie wywiady środowiskowe się przeprowadzało, bo niby jakby nie było to z moją dalszą pracą miało się wiązać. I tak samo zresztą też było w szkole średniej odzieżowej. Też musieliśmy przeprowadzić jakiś taki wywiad, czy w danej klasie są te dzieci, które na przykład są dotknięte przemocą domową, albo te dzieci, które w ogóle się zetknęły.


P: Ale co tutaj się dzieje? Co się dzieje? Na przykład dzieją się, że co, że ojciec coś robi, czy matka...


O: To znaczy, jeżeli chodzi o.


P: Czy to rodziny pełne, czy niepełne..


O: Jeżeli chodzi, akurat o przemoc w rodzinie, to my nie mogliśmy ingerować w ten sposób. Mieliśmy psychologa, który z tego co wiem, były takie sygnały, że osoby bezpośrednio się do pani psycholog kierowały, nie? Bo my to robiłyśmy w klasie, więc nie byłoby to anonimowe. Nawet jeżeli byśmy to robiły... z taką osobą byśmy rozmawiały na przerwie, to jednak zawsze widać, że ktoś z kimś rozmawia, że jest nauczyciel i tak dalej. No...


P: Ale co to widać po tych dzieciach? Czy one mówią, że tata mnie bije, albo, że rysuje coś na tablicy, albo na ścianie...


O: To się różnie (...), tak samo jak mówiłam o tych dzieciakach z tego...


P: Ale o tych dzieciakach akurat, nie tam z książek, to co z książek wiesz. (...)


O: Mówię to nie na podstawie książek, mówię na podstawie dzieci. Tak samo jak Ci teraz mówiłam, co się dzieje z tymi dziewczynkami. To na tej samej zasadzie, mówię, to jest w formie zachowania. Inaczej jest na przykład z dziećmi mhm... mówię inaczej będzie, też zależy... zależy jaka jest sytuacja w rodzinie, czego problem dotyczy. Inaczej jest z dziećmi dotkniętymi przemocą w rodzinie, bo tego nie zawsze widać. Czasami jest tak, że nie wiem, że kolegują się z kimś i nawet nie wiemy, bo ślady dobrze człowiek ukrywa i tego... Trzeba wiedzieć na co patrzeć.


P: Ale ucieka gdzieś, na przykład, słuchajcie idziemy się pobawić w piłkę, nie? pogramy w piłkę, a dzieci same sobie grają, albo nie idą w ogóle, nie reagują na to, znaczy, że jest zabawa.


O: Znaczy, nawet jeżeli coś takiego się pojawia, to nie znaczy, że od razu coś musi być akurat coś nie tak, że coś się dzieje.


P: Oczywiście, może nie...


O: Mogło być różne tego...


P: No, takie rzeczy mówisz, no... sporo się tego pojawiło, co? Ok. Podsumowując, które ze sfer życia stwarzają największe problemy?


O: Które ze sfer życia...


P: Dla Ciebie?


O: Znaczy, nie będę oryginalna, to jest to. Mówię, że wszystko... może nie wszystko, ale no ten...


P: Ale praca to wcale nie jest tak, że ten, jeśli chodzi o pracę.


O: No.


P: Bo chodzi o pracę, tak?


O: No.


P: To widzisz. To nie wszystko zależy od Ciebie, nie? Bo gdyby Ci...


O: Na pewno nie wszystko, no to mówię, na pewno nie wszystko... i to jest czasami denerwujące, że nie mamy do końca na to wpływu, nie? Ale jednak coś tam zależy, no bo jednak wiesz, gdybym ciągle siedziała w domu i narzekała, że nie ma pracy, a nic bym nie robiła w tym kierunku, to w sumie jest mój błąd, nie? I gdzieś tam, ta wina nie znalezienia pracy, czy nie mieć... ode mnie też zależy. Ale, no mówię, ale z drugiej strony, jeżeli nie ma tej pracy i za bardzo nie mam możliwości tego... to sami nic nie zrobimy. No przecież nie pójdę gdzieś i nie powiem na siłę dajcie mi, bo...


P: Praca, coś jeszcze?


O: A możesz powtórzyć pytanie?


P: No bo mówiliśmy o sferach życia, które stwarzają największe problemy. No to kłopoty finansowe, nie?


O: No.


P: Od kogo ocze... To jest raz, nie?


O: No.


P: Kłopoty finansowe. Może coś jeszcze u Ciebie? Może coś jeszcze? A jeśli tak, to wtedy od kogo by oczekiwać pomocy? Mam problem prawda, to nie jest tylko mój problem, prawda? Bo ja się cały staję problemem, to wtedy, jakoś... to od kogo. Zadusić jednego, drugiego, no nie?


O: Od kogo mówisz?


P: no, oczekiwałabyś pomocy. Jest problem z pracą, no to...


O: Najśmieszniejsze jest to, że jeśli o mnie chodzi, to ja bym sobie najlepiej sama chciała płacić (śmiech). Znaczy nie jest... znaczy bezpośrednio nie lubię kogoś prosić o pomoc dla siebie. Już wolę... jeżeli mam już... nie ma problemu jeżeli muszę dla kogoś, nie? Zdarzało mi się tak, że musiałam komuś coś tam załatwić, czy na przykład finanse gdzieś na wyjazd, czy coś tam w ogóle z żywnością dla dzieciaków, to nie było problemu. Ale jeżeli już dla siebie coś, to jest wtedy gdzieś, jakaś bariera.


P: A z czego to wynika?


O: Z czego?


P: No.


O: Nie wiem


P: Z czego?


O: Taka bariera jest chyba w ludziach, którzy mają, że nie krępują się, czy wstydzą mówić o swoich problemach, czy potrzebach, nie? Że od kogo coś chcę, że daj mi na coś, bo mi na coś brakuje, nie? No ja bym... ja pod ziemię bym się chyba zapadła. Nie wiem, ja nie potrafiłabym dla siebie. Jeżeli dla kogoś, ktoś nie ma problemu.


P: Wiesz, no bo daj to daj. Można dać, prawda? Ale co w zamian?


O: No cóż. Wiesz, czasami się daje coś nie oczekując nic w zamian, nie?


P: Nie, to inna rzecz. Ale jeśli zwracasz się daj mi na coś, prawda? To najczęściej jest tak, że proszę bardzo, raz Ci mogę tam dać, czy dwa, ale za trzecim razem jeśli się zastanawiasz - no dobrze, dałem Ci dwa razy, to nie wiem, czy ktoś się przyzwyczaił, czy nie... ale co w zamian, co ta osoba da mi w zamian. Czy nie ma tak? Czy nie szykujesz się, że będziesz musiała... czy to nie wynika z tego, że będziesz musiała się później odwdzięczyć? Będziesz miała takie psychiczne przywiązanie?


O: To znaczy... chociaż, może w pewnym sensie też, nie?


P: Nie chcę prosić, ponieważ będę musiała później na przykład się odwdzięczyć, czy coś takiego, na przykład będę miała jakieś tam zobowiązania? Jest tak może?


O: Niektórych osób, na przykład nie chcę o coś prosić, ale to gdzieś tam... mówię, czasami są takie wybrane, czy coś tam, że ma się takie wrażenie, że jak o coś poproszę, czy że... ta osoba... kurde jak to wytłumaczyć...


P: Ta osoba będzie oczekiwała czegoś od Ciebie w zamian?


O: No, na przykład.


P: Czy inaczej.


O: Konkretnie... dobra, powiedzmy, że tak.


P: Więc mówisz, że tak, jak to dokładnie określić mówisz. Do kogo byś się o pomoc zwróciła?


O: Do kogo bym się zwróciła? To znaczy mam taką jedną osobę, znaczy jeśli nie chodzi o rodzinę, bo to jest normalne. Znaczy w rodzinie też... znaczy akurat jeśli chodzi... to chyba rodziców najprędzej, bo to gdzieś tam zawsze... myślę, że problemu by raczej nie było. Chociaż nawet z nimi mam dobre kontakty, ale na pewno do... mojej koleżanki. To jest taka osoba, która mnie zna dobrze i ja ją, gdzieś tam problemy swoje i tak dalej. Także tutaj chyba wystarczyłby telefon.


P: To twoja przyjaciółka tak?


O: Tak jest.


P: Z prawdziwego zdarzenia. A nie poszłabyś na przykład i powiedziała - przepraszam Państwa bardzo, mam jeden problem, potrzebuję pracy.


O: Ale gdzie poszła?


P: No właśnie, gdzie byś poszła?


O: Czy... ja na przykład chodzę ostatnio po różnych zakładach, tam gdzie tylko... znaczy wiem... znaczy, gdzie po prostu mogę wejść. Wchodzę normalnie i się pytam, czy mogę zostawić cv, no nie? Czy byłaby taka możliwość, prawda?


P: A do sąsiada byś nie poszła i powiedziała, mam drobny problem, potrzebuję pracy, nie?


O: Do naszych sąsiadów (śmiech). Nie... chociaż... nie, to zależy co to by byli za ludzie i...


P: No nasi sąsiedzi na przykład. Nasi, to znaczy Twoi sąsiedzi? Ja tutaj nie bardzo moi, ale powiedzmy nie? sąsiedzi. No i jest problem, potrzebuję tej pracy, są wakacje, powiedzmy coś mam zrobić, czy jak, i tak dalej, czy udałoby się coś takiego? No i im się powiedzmy nieźle powodzi. Im się powodzi, jak mówiłaś.


O: Za bardzo nie wiem, gdzie oni by ewentualnie potrzebowali tej pomocy, do czego...


P: Ale to właśnie Ty pytasz. To jest ich problem, że tak powiem.


O: No ich. Ale nie mają takiej możliwości, no to...


P: A skąd wiesz?


O: No bo wiem, no bo...


P: A skąd? Pytałaś?


O: Słuchaj. Nie mają ani kawałka pola, to co ja bym miała, nie wiem dom sprzątać?


P: Podwórko, dom, a co tam?


O: Znaczy nie, akurat do nich bym nie poszła.


P: Akurat do nich nie. Widzisz... A do drugiego sąsiada po lewej?


O: Nie mam (śmiech).


P: Jak to, jest sąsiad po lewej, firmę ma.


O: (...)


P: No jak? Po lewej firmę ma!


O: Melafro.


P: A Melafro!


O: To nie sąsiad? Sąsiad, jakby nie było.


P: Się rozłożył i to dość mocno. Posiadłość ma dość dużą.


O: A to kiedyś u niego truskawki zbierałam.


P: Nawet. Widzisz? Była dorywcza.


O: No, kiedy to było?


P: Kiedy było to było, ale była to jakaś forma zdobycia finansów, nie?


O: Ale to jeszcze do szkoły chodziłam (śmiech).


P: No, chyba, że rzeczywiście byłaś malutka, nie? Dobrze. Jak sądzisz, że w życiu jest tylko tak, że człowiek może pomóc tylko sam sobie, czy też powinien oczekiwać jakiejś pomocy, że mu pomogą inni?


O: To znaczy nie zawsze można sobie...że tak powiem, nie w każdej sytuacji. Czasami trzeba się zwrócić też do drugiej osoby, bo czasami no, no...


P: W jakiej sytuacji?


O: No, Jezu.


P: Do drugiej osoby byś się zwróciła w jakiej sytuacji?


O: Ja osobiście?


P: Tak.


O: Nie wiem. Trudno jest mi tak abstrakcyjnie myśleć teraz.


P: To nie jest tylko abstrakcja, to jest rzeczywistość, bo gdyby była to abstrakcja, to ten... Mam jakiś problem, obojętnie... jaki ostatnio problem miałaś?


O: O, wiem. W tamtym roku, na przykład miałam duży problem, już mówiłam, z Tatą, to wtedy dzwoniłam gdzie się tylko dało - po rodzinie, do szwagra, po znajomych, gdzieś tam kolegę z Bieszynka ściągnęłam i coś tam trzeba było. No mówię, ale to w sumie... to może tak trochę dziwnie zabrzmi, ale mówię... zwracałam się, czy coś tam, ale... to nie chodziło... znaczy nie bezpośrednio o mnie, tylko... Znaczy o mnie też, bo w sumie mój Tata, ale...


P: Ja rozumiem. Ok. Tak to wygląda. To jest tak, że powinno pomóc się samemu sobie, czy bardziej powinno się...


O: Znaczy, powinno się starać na pewno samemu. Ale czasami jest tak, że nie dajemy sami rady, nie? Bo na pewno nie powinniśmy robić czegoś takiego, że wszyscy mają naokoło pomagać, a my nic nie robimy. Że wszyscy powinni mi pomóc, a ja się nic nie staram, nie robię.


P: Czy władze lokalne, albo jakieś organizacje mogą zrobić coś, żeby życie Twojej rodziny było lepsze, łatwiejsze?


O: Ale ja mówię tutaj nie tylko mojej, ale na pewno innych osób. Tutaj jak się... gdzieś tam władze zaczynają coś robić, to coś tam bardziej dla ogółu niż dla jednostek nie? coś się robi. A ewentualnie dla jednostek jeżeli coś się robi , to tam osoby prywatne zaczynają działać, jakieś zbiórki czy coś, albo jakieś tam organizacje, są takie sytuacje różne...


P: A nie na odwrót myślisz? Że bardziej się pomaga jednostkom, tym którzy rzeczywiście się dobrze, albo mocno pukają w drzwi?


O: Znaczy jednostkom się pomaga, ale nie wiem czy są to takie samorządowe sprawy. To są raczej takie pozarządowe działają, wiesz? Zbierają się jakieś tam grupki, że zbieramy, powiedzmy na to, na rodzinę, czy coś tam, na operację czy tak dalej. Wtedy jak najbardziej, ale czy tutaj włącza się tak bardzo bezpośrednio jakieś władze samorządowe, to chyba... chyba, że te organizacje zwrócą się do nich, ale czy tak same wychodzą? Chyba nie.


P: Same nie wyjdą, właśnie o to chodzi. A ta osoba, która częściej puka do tych drzwi, nie dostaje tej pomocy?


O: Na pewno jest większe prawdopodobieństwo, że dostanie ta osoba, która się pokaże, że potrzebuje tej pomocy. To jest normalne, bo jeżeli o kimś nie wiemy, to nie jesteśmy w stanie jej pomóc.


P: No, tak.


O: I w wielu, na przykład problemach, tak jak we wcześniej wspomnianej przemocy, to jest tak, że jeżeli dana osoba, sama poszkodowana powie, że ona tej pomocy potrzebuje, nie? To nikt nic nie zrobi, jeżeli ona napisze, że nie chce aby ktoś tam przyjeżdżał i tak dalej, się wtrącał w jej sprawy


P:...to nie przyjedzie.


O: Dokładnie.


P: A nie uważasz, czy tak będzie? Jeszcze raz powiedz, czy osoba, która częściej będzie w tych urzędzie, proszę bardzo, pójdzie sobie do urzędu gminy i powie: Sekretarzu, trzeba mi zrobić to i to. On mówi, proszę pana, to jest Pana sprawa prywatna. Sekretarz, to nie jest moja prywatna, to jest też wasza. To jest moja prywatna i sekretarza.


O: No... jeszcze zależy o co by chodziło.


P: No właśnie o co chodzi? Czy nie jest tak, że ktoś częściej puka i swoje prywatne sprawy załatwia właśnie dzięki urzędowi? Nie jest tak?


O: Ja ci powiem szczerze, że ja kiedykolwiek coś miałam załatwić, to szybciej załatwiłam sama, niż jakikolwiek urząd miał pomóc. Już chodziłam swoimi ścieżkami, gdzieś tam tego. Nie, naprawdę...chociaż nawet z tym urzędem pracy, dajmy na to. To jest tak, tak jak tutaj zresztą niedawno rozmawialiśmy chyba z rodzicami, czy ze znajomymi, że pojawiają się dajmy na to zakłady gdzieś tam. Nie ma tego zakładu, nie ma. Wszyscy już gdzieś tam uszy nastawiają, kurcze będą potrzebować do pracy, nie? A tu się okazuje, jak zakład już stoi, to raptownie na drugi dzień już się ludzie pojawiają i nie wiadomo skąd, a nikt o niczym nie wiedział. W urzędzie pracy oczywiście cisza, żadnych ogłoszeń nie było. Jak się gdzieś chodziło, pytało, nikt o niczym nie poinformował, nie? Na przykład do tej angielskiej firmy, to gdzieś tam się dowiedziałam od tej Kasi, czy tam Magdy, to też tam było z ręki trzeciej i poszłam do urzędu pracy i im powiedziałam, że słyszałam, że ta angielska firma jeszcze będzie potrzebowała, że tam niby można składać tutaj cv. No to mi powiedziała, że tak, ale to ja przyszłam i jej powiedziałam, że wiem o tym, natomiast w momencie kiedy do nich chodziłam, bo przecież chodzę tam regularnie teraz, to nie było tam informacji, że jest taka możliwość składania, że coś się pojawia na rynku. Czyli bezpośrednio takich informacji od nich nie ma. W momencie kiedy sama gdzieś coś znajdę, kiedy usłyszę, coś tego, to wtedy ewentualnie do nich idę. Ja osobiście od urzędu jeszcze nigdy nic ten. Tak samo ze stażem. Ja szukałam stażu dosyć długo, bo prawie 2 lata sama. Chociaż nie powiem, bo słyszałam, że osoby niektóre niby dostawało oferty z urzędu pracy, natomiast ja nigdy nic takiego nie otrzymałam. Zawsze jak chodziłam, to zawsze mówili, że muszę sama sobie znaleźć i do nich przyjść, że niby mam.


P: Strasznie to poplątane. Dobra. Czy po zaspokojeniu wszystkich potrzeb pojawiają się nadwyżki finansowe? Na co one zwykle są, jeśli są?


O: Jeśli są, to bardzo rzadko, bo zawsze na coś tam jest potrzeba, więc coś gdzieś się tam momentalnie rozchodzi.


P: To znaczy na coś są przeznaczane tam, te nadwyżki? Na jakie grupy, na jakie produkty, czy na co, no nie wiem?


O: Jeżeli jest to jakaś, powiedzmy większa suma, czy jednorazowa oczywiście, czy z ubezpieczenia jakiegoś, czy... no, czasem coś się zdarza, to głównie jest to przeznaczane na coś co niby chciało się zrobić, czy kupić od dłuższego czasu, a na to nie starczało. Dajmy na to malowanie, jakiś remont, czy kupno czegoś tam, nie? Na przykład, podejrzewam, że jeżeli teraz coś takiego by się pojawiło, to byłoby przeznaczone, podejrzewam na mebel, czy coś tam?


P: Na mebelek. A wyobraź sobie, że wygrałaś w totolotka 10 000.


O: Mmmm... Ojejku


P: Na co byś to przeznaczyła?


O: Ja se buduję jakiś mały fajny domek (śmiech)


P: Mało jak na... 10 000 na domek, nie?


O: Nie, ja się śmieje. Na pewno, gdzieś by poszło tutaj w wyposażenie.


P: Ale to chodzi też o Ciebie.


O: O mnie.


P: W wyposażenie, w wyposażenie pokoju tak?


O: Mhm.


P: Aha, nowe mebelki tak?


O: Przede wszystkim to nowe łóżko, no bo te meble tutaj, to one sobie jeszcze postoją.


P: A ile to łóżko ma lat?


O: Matko, ja nie wiem. Nie wiem, nie powiem Ci. To chyba nie było nowe nawet. Ono było zmieniane.


P: Tak to wygląda, mówisz.


O: I mówisz te 10 000. Już wcześniej tak myślałam, na pewno by gdzieś tam się znowu pojawiła możliwość studiowania.


P: To znaczy mebelki, czy studia?


O: (śmiech). Ty myślisz, że ja bym kupiła meble za 10 000.


P: Nie jeden.


O: Nie, taka zachłanna to ja nie jestem. Jeżeli bym coś robiła, to na pewno jedna rzecz by stąd poszła. A ewentualnie mówię, jeżeli bym chciała studiować, to na pewno nie byłoby niczego takiego, że w ramach studiów sobie wymieniam meble, no nie? Że rezygnuje... no nie, to priorytet na pewno. Z innych rzeczy, nawet jeśliby człowiek chciał... nie ma to nie ma. To jest żaden problem.


P: A członkowie rodziny. Na co by wydali pieniądze? Tak 10 000.


O: Ja myślę, że oni dzisiaj by inwestowali też w dom. Pozmieniali parę rzeczy, czy gdzieś czegoś brakuje, coś tam i ewentualnie na te wspomniane wcześniej luki, jeżeli się pojawiają gdzieś.


P: Gdzieś jeszcze są, tak? Mhm. A jak sobie radzą inne rodziny w gminie? Mają te same problemy, czy inne?


O: Mają różne problemy, wiesz? Tak jak mówię, no gdzieś tam na pewno... ciągle jest to bezrobocie. Niektórzy sobie radzą, nawet fajnie, ale i to gdzieś tam widać w tych wioskach jeszcze poza Bartoszycami, bo w sumie więcej przebywam we wioskach niż w mieście i gdzieś tam rodziny, które się bardziej się zna. Jakie mają problemy. Na pewno gdzieś tam z rodziną. W wioskach to głównie, znaczy nie głównie, ale, bo to tez jakiś stereotyp... są właśnie problemy takich patologii społecznych, czyli alkoholizm, gdzie się ta przemoc pojawia. W sumie to jest nagminne i z niektórymi rodzinami to miałam okazję trochę być i to widzieć, oglądać i tam... na początku jeszcze pracować, żeby rozeznać sytuację.


P: Jak oni sobie radzą z tym problemem?


O: Znaczy z problemem patologii, czy?


P: Mhm.


O: Tak?. Wiesz co, jest różnie. Jeżeli do takiej rodziny jest dostęp, taki dobry dostęp, nie? to wtedy jest ta możliwość wpajania pewnych takich rzeczy, że można z niektórymi rzeczami... znaczy można niektóre symptomy przerwać, jeśli się tak naprawdę chce i...


P: Oni walczą, proszą o pomoc?


O: Niektórzy walczą, ale wiesz co? Szczególnie, szczególnie we wioskach, takich małych, takich miejscowościach jest tak, że oni się zamykają w 4 ścianach i nawet jeśli się jedna osoba wychyli z rodziny, to ona jest momentalnie, gdzieś tam, stłamiana przez resztę, nawet tych poszkodowanych, nie?, żeby inni się nie dowiedzieli. I to jest tragedia, bo znam jedną taką rodzinę i jedną osobę. No kurcze, tak mi szkoda tej osoby, że nie wiem, ale tak naprawdę, nie jestem sama, jako ja, no bo w sumie jestem


P: O czym wiesz, tak?


O: Mhm. Nie wiem, zrobić, jeżeli dana osoba nie zdecyduje się, dajmy na to działać... współdziałać z jakąś instytucją. U nas jest trochę tego, na przykład źródło... coś tam jeszcze chyba, ale z tym, że... to jest właśnie to, że... mając, gdzieś tam nie wiem braci, siostry i tak dalej, mimo tego, jest sama. Z tego względu, że jako jedyna jest w stanie, nie wiem, przeciwstawić się, cokolwiek zrobić, kiedy jest gorąco w domu, czyli gdzieś tam zadzwonić, czy coś tam. Ona momentalnie nawet przez te osoby też zastraszana jest, że "A Ty panikujesz" coś tam, że będzie gdzieś nagłaśniane. I tutaj jest problem, nie? No, bo czasami, mówię, zdarzało się, na przykład niedawno, tydzień temu, czy kilka tygodni temu, że telefon mam wieczorem i coś tam. No co ja mogę zrobić? To co ja mogę zrobić, to tą osobę zabrać do siebie. To jest jedyne, no ale to jest tak, że...


P: Czy ona krzyczy, że potrzebuje pomocy?


O: Nie to, że potrzebuje pomocy, tylko coś się dzieje, że się boi, no nie? Ale uciec też stamtąd... No właśnie nie, bo mama. To jest właśnie problem.


P: Nie chce zostawić samą mamę.


O: Tak, to jest właśnie uzależnienie pełne.


P: W ten sposób.


O: I to jest... mówię... i to, żeby jeszcze miała wsparcie, czy tam, od rodzeństwa. A to jest tak, że...


P: Zostaje sama.


O: Zostaje sama. Nawet, mówię, podziwiam ją za determinację, bo mówię, gdybym ja się w takiej sytuacji znalazła, nie wiem czy bym miała tyle odwagi, żeby przeciwstawić się całej rodzinie, naprawdę całej, bo to była, no... trudno powiedzieć.


P: Duża to jest rodzina, czy mała?


O: Jeśli chodzi o dzieci to jest to chyba trójka.


P: Ale członków?


O: Wszystkich? 5. Tylko, że, mówię, już są dorośli ludzie i tego... Jeden ma taką własną rodzinę i ta. To jest dla mnie... Ja tamtych chłopaków to bym chyba wzięła sama i zlała, bo to jest dla mnie śmieszne. Mieć te dwadzieścia parę lat i postępować w taki sposób, że nie pomóc siostrze, czy tam mamie, tylko siedzieć i założyć ręce i coś tam. No, dla mnie to jest normalnie... mówię, ta dziewczyna ma więcej odwagi od wszystkich. Raz zadzwoniła na policję i coś tam, się starała wszystko robić. Ale to było dla niej... to upokorzenie dla jej rodziny i tak dalej. Po jakimś czasie poszło na marne, bo mama podpisała po jakimś czasie papierek, że nie chce, żeby do niej przyjeżdżać do domu, i tyle, no. To się dziewczyna, normalnie załamała, bo wszystko co robiła to było na nic.


P: A kto im ten papierek wystawił? Kto im dał ten papierek?


O: Znaczy...policja jak przyjeżdża, to oni mają takie... jest tak zwana niebieska karta. Zakładają dla tej rodziny i ona... jeżeli nie chce, żeby przyjeżdżali, po prostu podpisuje protokół, że nie..


P: I co, i oni nie przyjeżdżają...


O: Nie mają prawa wtedy.


P: Jak to nie mają prawa?


O: Mają...


P: Jak ktoś kogoś zabija to co wtedy?


O: Mają prawo w momencie kiedy coś się dzieje i ona dzwoni. To jest interwencja.


P: No, to rozumiem.


O: Ale oni po prostu...


P: Prewencyjnie.


O: Tak. Mają nadzór nad tą rodziną, nie?


P: Dobra. Jacy ludzie radzą sobie lepiej, a jacy gorzej?


O: To trudno tak powiedzieć, Boże.


P: No, trzeba powiedzieć na przykładzie, prawda? Lepiej sobie radzi ten. Ja uważam, że lepiej sobie radzi ten, a jacy gorzej? I od czego to zależy? Z czego wynika, że sobie gorzej radzi? Znaczy według Ciebie oczywiście.


O: Od różnych symptomów. Myślę, że w jakimś stopniu też od charakteru, też nie? No bo niektórzy są bardziej zaradni, niektórzy mniej.


P: A z czego to wynika? Ten akurat idzie ulicą i jest bardziej zaradny?


O: O , Jezu.


P: Z czegoś to musi wynikać?


O: Boże, z różnych rzeczy. Czasami trzeba mieć trochę więcej szczęścia, czasami to się z wychowania rzeczy biorą, jakby nie było. Z czego jeszcze, no nie wiem...


P: Który ludzi byś określiła, że radzą sobie lepiej?


O: Znaczy o konkretne Ci osoby chodzi?


P: O grupę. Jak byś scharkteryzowała te osoby? Na przykład masz osoby, z którymi kojarzysz - on sobie radzi lepiej, ponieważ to, to, to i tamto. Z czego to wynika, dlaczego tak jest. Może uważasz, że ktoś radzi sobie lepiej, no? Niekoniecznie w stosunku do Ciebie. Do Ciebie, do Twoich problemów, czy do problemów Twojej rodziny. O takie rzeczy.


O: Może, trudno mi powiedzieć. Może jakaś... o Jezu


P: Myślimy tak, że tutaj w środowisku, wśród sąsiadów...


O: Może dlatego, że... ojejku... tak jak wcześniej wspomniałam ja nie jestem osobą, która nie wiem... poszłaby gdzieś tam bezpośrednio do danej osoby i powiedziała... nie wiem... potrzebuję na to i na to, albo potrzebuję takiej pomocy i coś tam. Niektórzy bezpośrednio... takie ładne zdanie mi umknęło... no nie wiem.


P: No nic, jak umknęło, to umknęło z pamięci. Mówisz, że niektórzy sobie lepiej radzą, ponieważ co? Ponieważ urodzili się w mieście, lub mieszkają tylko w mieście, czy rodzice im pomagają bardziej?


O: No, mówię, też się...tutaj na to zbiera...gdzie żyjemy, gdzie jesteśmy... na pewno osoby, które są z bardziej zamożniejszych rodzin, to mają już ten lepszy start. No, bo jeżeli ktoś jest tam niżej w hierarchii, to ma trochę trudniej, no nie, się przebicia w ogóle. Może to...


P: Siła przebicia. Może to. A którzy gorzej?


O: I na pewno mają się lepiej, którzy chcą coś robić, są zdeterminowani i wiedzą, że jak sami coś zaczną robić, działać to mogą. Mówię, nie zawsze można samemu, nie? No bo...nie?. Ja na przykład jestem gotowa podjąć pracę nawet w nocy, czy coś, ale sama nic nie zrobię... nie? Przecież...


P: A jacy gorzej sobie radzą?


O: Na pewno osoby, które... są nastawione na to, że im się za wszelką cenę zawsze coś należy. Na pewno te osoby są... jest im gorzej po prostu, bo one nie są nastawione na to, że... jeżeli do czegoś zaczniemy dążyć coś robić, gdzieś działać, to może się to ruszyć, no nie? w pewnym momencie. Jeżeli nie teraz, nie jutro, nie za jakiś tam... to na pewno w którymś momencie to się coś tam, to...


P: Uda, tak?


O: Mhm.


P: Jakie są problemy czy sytuacje, z którymi biedniejsze rodziny nie potrafią sobie poradzić? W jakich sytuacjach biedniejsze rodziny nie potrafią sobie poradzić? Jest to dla nich za trudne? Tak jak mówiłaś, problem alkoholowy?


O: Znaczy, ja nie wiem, czy to jest akurat problem, tylko i wyłącznie, rodzin biedniejszych, bo czasami jest tak, że rodziny biedniejsze są w stanie sobie poradzić szybciej i bardziej, z tego względu, że...może nie zawsze... ale często tak się zdarza, że rodziny biedniejsze, wielodzietne, one są zawsze bliżej siebie, tak?. Nie ma takiego rozproszenia na swoje sprawy, swoje problemy. Oni, po prostu, żyją swoimi wspólnymi problemami. Jeżeli jest problem, to on jest wspólny. Natomiast osoby, tak zwane, bardziej zamożniejsze, na przykład w miastach... mówię, nie zawsze... ale więcej jest takich sytuacji, gdzie oni, po prostu, mają swoje oddzielne życie. Nawet jeżeli nie mają własnych rodzin, żyją wspólnie w domu, to są zamknięte, po prostu, nie?


P: Jakie jeszcze...


O: Tak samo, jak ktoś tam coś kupuje, to kupuje dla siebie. To jest moje, natomiast w biedniejszej rodzinie jeżeli kupujemy to jest dla nas, nie? To jest na tej zasadzie.


P: To nie tylko alkohol, prawda? Coś jeszcze co mówisz, co zostało zakupione do domu, nie wiem... jakieś inne jeszcze Ci się nasuwają?


O: Problemy, z którymi nie mogą sobie biedne rodziny poradzić? Na pewno te finanse, bo one są gdzieś nie do przebicia. Tak samo edukacja tych dzieciaków. Jeżeli jest biedna rodzina, to też jest taka kalkulacja, które gdzie wysłać, bo jedno jest kosztem drugiego, jakby nie było. Na to nas stać, na to nie ten...


P: nie stać. A te zamożniejsze z czym mogą sobie nie poradzić, albo z czym sobie nie radzą?


O: Zamożniejsze? Z problemami we własnym domu.


P: Trudniej jest?


O: Znaczy tak mi się wydaje... znaczy... tak jak wcześniej wspomniałam, że te rodziny są bardziej zamknięte w sobie i jakby rzadziej rozmawiają o swoich problemach, rzadziej gdzieś to się uwidacznia i gdzieś tego... tak mi się zdaje bynajmniej. I mają może też bardziej problemy, jeżeli prowadzą jakieś działalności, na tych bardziej, nie wiem, firmach, czy coś tam, niż na tym co się dzieje w domu. Bo oni się skupiają na tym, aby zabezpieczyć ten byt rodzinie, aby on był na wysokim poziomie, a nie bardziej na jakiś swoich aspiracjach, nie? Gdzieś to tam ginie. Myślę, że w rodzinie biednej jest jakaś euforia i radość, jeżeli razem wyjedziemy na wycieczkę, dajmy na to, już jest fajnie. A tutaj te wycieczki są, jeżeli są, to są rzadko. One gdzieś tam są, oczywiście, bardzo... pomóż mi...


P: Wycieczkę... mówimy o rodzinach jakich?


O: Bogatych.


P: Droższe...


O: Jakieś bardziej wykwintne, egzotyczne, czy coś tam. Ale się pojawiają rzadko, bo nie ma na to po prostu czasu. Są pieniądze, ale nie ma czasu. A u uboższych, ten czas się znajduje, bo zawsze się znajdzie czas, jeżeli ktoś ma problem. To jest tak. Oczywiście, jeżeli tam nie ma patologii, bo to jest wtedy inna sprawa.


P: Dobra. Czy spotkałaś się z osobami, które niosą pomoc rodzinom?


O: Z osobami, czy z instytucjami?


P: Jedno i drugie.


O: No tak.


P: To są osoby, które reprezentują jakieś instytucje.


O: Gdybym powiedziała, że nie, to bym skłamała wszystko co powiedziałam wcześniej. Jakby nie było, to się obracałam i w pewnym sensie jeszcze czasami obracam w takich kręgach, że tak powiem. I mam nadzieję, że choć przez chwilę do takich osób należałam, więc jak najbardziej. Spotkałam się. I spotkałam fantastycznych ludzi, którzy swoją taką euforią zarażali innych i wiele naprawdę potrafili zdziałać.


P: Mhm. Jakie to instytucje? Na które trafiłaś?


O: Znaczy ja głównie, te ośrodki, różnego rodzaju pomocy, czyli GOPS, MOPS, CPR-y, domy pomocy społecznej, domy dziennego pobytu, stacjonarne różne ośrodki wsparcia i interwencji kryzysowej. Jakieś, jak u nas są, te stowarzyszenia źródło... tam jeszcze coś było, szansa bodajże, one powstają niby z urzędu miasta na skutek programów jakiś tam, nie... projektów unijnych bardzo popularnych.


P: Tak to wygląda. No dobra. Czy taka pomoc jest skuteczna?


O: Czasami tak, czasami, no w większości tak. Ale to mówię, to musi zgrać... muszą chcieć 2 strony. To nie tak, że my chcemy Ci pomóc za wszelką cenę, bo to tak nie działa. Jeżeli osoba nie będzie chciała, sobie tego życzyła, to nic na siłę nie zrobimy.


P: Jacy ludzie powinni otrzymywać pomoc?


O: Jacy? Wszyscy, którzy jej potrzebują.


P: Zgeneralizowane jakoś, czy nie? Rozdzielamy ich jakoś? Tej osobie się należy pomoc, tej akurat nie, ponieważ... Albo tej należy się, ponieważ?


O: O, to grząski teren. Nie, bo niby, z góry określając to można było powiedzieć, że nie należy się osobom, które dajmy na to, piją alkohol, prawda?. No ale tak, nie damy pieniędzy osobie, która pije alkohol, a w tym momencie możemy zabrać pieniążki na życie dzieciom, które ta osoba ma. I to jest też taka, czy należy, czy nie należy, więc w sumie, to jest takie za bardzo uogólnikowane. Myślę, że ogólnie trzeba by pomagać wszystkim, bo osoba, która pije też ma problem. To jest choroba, ona ma problem i też trzeba by jakoś pomóc, nie? Pytanie, czy ona będzie chciała. A jeżeli nie, to już tym dzieciom jej, nie?. Już inaczej wtedy dzieciom pomagamy, a wtedy ograniczamy tą osobę, jeżeli wcześniej jakiś skutków nam nie przynosi praca z tą osobą. Jeżeli ewidentnie mówi, że nie chce i tak dalej, nic mnie to nie interesuje. Wtedy wyłączamy gdzieś dzieciaki i pomagamy.


P: W jakich sytuacjach, poza tym alkoholowym, prawda?


O: To na pewno jest ta bieda. Jest gdzieś ta bezradność życiowa i to na pewno też jest problem, niezaradność życiowa, nie bezradność... też jest problem. Są to osoby, które nie radzą sobie zupełnie z wychowaniem dzieci, czy jakieś tam, z prowadzeniem domu, na przykład.


P: Twoje oczekiwania na przyszłość?


O: O Jezu.


P: Moja droga, proszę podzielić swoimi marzeniami?


O: Boże. To ja bym chciała mieć fajną pracę, z której bym się mogła normalnie gdzieś utrzymać. Gdzieś tam po jakimś czasie rodzinę, normalnie. Także to co zwykły, normalny, prosty człowiek. Mnie tam dużo za bardzo nie potrzeba, nie chcę jakiś tam willi...


P: Tak nic nie będzie słychać.


O: Gdzie?


P: Tu.


O: Czemu?


P: Bo stukasz w stół.


O: Ojej, przepraszam.


P: Jak stukasz lekko to tam... nic nie będzie, ale jak mocno to... ale Ty może już nie masz, że tak powiem określonych w jakimś tam zakresie - praca, studia...


O: Znaczy, wiesz, ja wiem... moje osobiste marzenie to jest to, że Boże, nie wiem... żeby udało mi się pracować i robić to co naprawdę lubię i się spełniam, nie?. No to mówię, chciałabym pracować w ogóle z ludźmi, niezależnie czy osoby starsze, czy osoby... bo to niepełnosprawność to starszych obejmuje, ale głównie z takimi ludźmi. Mi to po prostu odpowiada.


P: A dlaczego?


O: Nie wiem. Odpowiada mi to, teraz wiem, że dzięki tej mojej szkole, w ogóle, też byłam zaskoczona, bo wcześniej tak ładnie brzmi jak mówię, że lubię pracować z dziećmi. Ku mojemu zdziwieniu się okazało, że... wcześniej się trochę tego obawiałam..., że ja się bardziej realizuję i spełniam jak pracuję z ludźmi dorosłymi niż dzieciakami, nie? Bardziej mi to wychodzi, nie wiem dlaczego, ale bardziej mi to jakoś z nimi się dogaduję i tak dalej. I z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, nie wiem dlaczego, ale to też jest fajna sprawa.


P: To takie były marzenia. Jakie były? Praca, studia i?


O: Dom, rodzina.


P: Dom i rodzina. Nieźle. Dobrze. A co chciałabyś osiągnąć to przez to?


O: Satysfakcję zawodową.


P: Satysfakcję zawodową. O czym marzy reszta rodziny?


O: O czym marzą? Na pewno by chcieli, żebym znalazła sobie dobrą pracę i ułożyła sobie życie, to wiem na pewno, na 100%. Ale dla siebie, to myślę, że... ojejku... na pewno chcieliby, żeby skończyły się ich jakieś problemy z finansami, żeby im zawsze na wszystko starczało, na to co chcą. To chyba każdy by tak chciał. Na pewno, gdzieś tam... mówię, jakiś... nawet tutaj obok domek jakiś, żeby był... bo tutaj stary budynek, więc on dużo by tutaj potrzebował zajęcia się nim i tak dalej. To myślę, że to takie podstawowe rzeczy, proste.


P: Czyli jakby nowy dom. Dobrze. Na zakończenie proszę sobie wyobrazić jak będzie wyglądało życie Twoje za 5 lat i dlaczego tak sądzisz?


O: Jak będzie? Czy jak bym chciała, żeby wyglądało? (śmiech).


P: Jak będzie wyglądało?


O: Ja nie wiem jak będzie wyglądało. To Ci powiem za 5 lat.


P: Dobrze, to powiedz mi jak chciałabyś, żeby wyglądało.


O: Prawie to co powiedziałam przed chwilą. Przede wszystkim, żebym miała pracę. Ja se nie wyobrażam, żebym miała przez 5 lat siedzieć w domu. To jest dla mnie nie do pomyślenia. Najgorsze co mogłoby mi się teraz przytrafić, nie? Na pewno bym tego nie chciała. No, to na pewno praca. No, nie wiem. Jeżeli nie już rodzina, to początek tej rodziny.


P: A więcej, coś jeszcze?


O: A jeżeli by tak się ułożyło, żebym nie pracowała, że tak powiem, realizując siebie, co przed chwilą powiedziałam, z tymi osobami, no to jeżeli bym miała taką, że tak powiem, pracę, która pozwoliłaby mi, bo to różnie bywa, no to działać w takiej organizacji, nie?. Żeby to, dajmy na to, przez 2 czy 3 dni w tygodniu, czy coś takiego.


P: Pomocowy, typu pomocowego.


O: Mhm.


P: A jak będzie wyglądało za 5 lat życie członków rodziny?


O: Myślę, że podobnie jak teraz.


P: Podobnie jak teraz. Czy podobnie zmieni się czy nic?


O: Ja myślę, że nie bardzo, bo patrząc z perspektywy lat dawniejszych w sumie, też nie bardzo, nie tak dużo się zmieniło. Na pewno fajnie by było, żeby, mówię, gdzieś ten status się poprawił, nie?.


P: Materialny?


O: Tak. No, i przede wszystkim te zdrowie też, bo w sumie też cały czas się przewija i gdzieś się tam ciągnie strasznie.


P: Coś jeszcze?


O: Co by się mogło poprawić?


P: Dla członków rodziny? No dobra. To wyobraź sobie, że jesteśmy 10 lat do przodu. Jak wygląda Twoje życie?


O: Jak wygląda moje życie, czy jak bym chciała, żeby wyglądało? Ja nie wiem jak ono będzie wyglądać.


P: To ja wiem o tym, dlatego jest...


O: No, to Boże, jejku... Mam fajną pracę, mam fajną rodzinę, udzielam się gdzieś tam jeszcze, nie wiem jak komuś mogę pomóc to jest fajnie. Więc, byłoby ekstra.


P: A rodzinie jak idzie czas?


O: Też bym chciała, żeby fajnie szedł czas. Siedzą sobie, chodzą na rybki, są szczęśliwi. Boże, no nie wiem. (śmiech). Niczego im nie brakuje, są zdrowi. O super. A i żeby byli ze mnie zadowoleni, to jest ważne.


P: Dobrze. Jak będzie wyglądało życie, że tak powiem Twojego taty? Znaczy za 10 lat.


O: To życie tutaj , tak?


P: Tak, tak. Niech będzie tak.


O: Jak będzie wyglądało? Będzie siedział sobie w domu z mamą (śmiech), będzie ciągle wydzwaniał i pytał się kiedy przyjadę. To jest normalnie straszne czasami (śmiech), się śmieje. No, mam nadzieję, że na pewno nie będzie gorzej z jego zdrowiem niż jest teraz, jeżeli, bo to raczej wątpię, żeby całkiem ustąpiło, natomiast, że nie będzie zmiany w tym kierunku. No, i tak, jak mówię, żeby robił to co lubi, to znaczy chodzić sobie na grzybki czasami, żeby mógł. To jest to co mówię, bo jeżeli choroba postąpi... nie wyobrażam sobie, żeby on chciał i żeby mógł być szczęśliwy, jeżeli musiałby siedzieć w domu, jeżeli byłby zmuszony do tego.


P: A jak wygląda życie Twojej mamy?


O: Jak wygląda?


P: Za 10 lat.


O: Za 10 lat, jak wygląda. Mam nadzieję, że za 10 lat ona już będzie na swojej emeryturze (śmiech). Jeżeli będę miała możliwość pójścia do pracy, to wtedy już będzie mogła sobie pójść na tą emeryturę. I będzie sobie siedziała w domku, sobie trochę odpocznie. Ale w sumie ona lubi zawsze coś robić, więc podejrzewam, że pewnie nie wiem... typu ogródek, ryby, albo coś tam. To raczej nie jest człowiek, który siedzi w jednym miejscu przed telewizorem, więc... to tak nie pasuje trochę do niej.


P: A jak sobie radzi, na dzień dzisiejszy, jak sobie radzi z obowiązkami domowymi?


O: Domowymi? Znaczy, z domowymi to myślę, że dobrze. W sumie takie podstawowe... tak jak mówię, w tym roku malowałyśmy, więc nie było problemu. Poza tym moja mam jest... jak mówię, na przykład jak teraz jest... gdzieś tam zawsze stara się cokolwiek zawsze dorobić, czy na truskawki, czy coś tam. Nawet jeśli jej nie wyperswaduję, że coś tam może jej to zaszkodzić, tylko po prostu gdzieś idzie, nie? To jest człowiek, który się nie boi pracy. Czasami tego zazdroszczę, czasami jest mi wstyd, że czegoś tam nie zrobię, że leń we mnie wstąpi, a moja mama, tyle starsza ode mnie, po prostu... bardziej żywszy człowiek i nie wiem, gdzieś tam.


P: Jak sądzisz, czy człowiekiem kieruje? Albo inaczej, czy człowiek kieruje sam sobą, czy jest to dziełem jednak przypadku?


O: To znaczy, przypadek na pewno ma gdzieś tam duże znaczenie, ale nie sam przypadek. Człowiek też ma wpływ na samego siebie, na to co się dzieje. Może nie do końca, ale w dużym stopniu. No i przede wszystkim , przez swoje, nie wiem, wybory. Cały czas, gdzieś tam, to się przewija, na początku w wyborach jakiejś znanej szkoły, czy, czy... różnych rzeczy. To już zależy od nas i nie przypadek. Przypadek nic za nas nie...


P: ...zdziała. Czy wiążesz w ogóle przyszłość z tym miejscem? Z miejscem zamieszkania?


O: Znaczy w pewnym stopniu na pewno bym chciała, ale czy, czy to jest, że tak powiem, do końca dobre myślenie, to nie ma. Na pewno bym chciała być gdzieś blisko rodziców, nie? To jest tak, żeby była taka możliwość, żebym mogła sobie ułożyć życie gdzieś tutaj w okolicach, dajmy na to pracę i tak dalej. Jeżeli nie będzie innego wyjścia, tylko trzeba będzie gdzieś wyjechać, no to trzeba będzie, chociaż, no mówię, wolałabym gdzieś tutaj. Bo ja jestem, mówię, jedna. Inaczej by było, gdyby właśnie, gdybym miała rodzeństwo. To jest inne myślenie, że jest ktoś, kto im ewentualnie pomoże, czy coś tam, zajrzy, się zapyta i tak dalej. Natomiast, mówię, z perspektywy tamtego roku, jeszcze cały czas mam przed oczami, no to w momencie, gdyby mnie nie było, to nie wiem, czy oni by sobie sami... no musieliby jakoś i coś tam. Moja mam z natury jest panikarą, więc wszystkie rzeczy by zostały dal niej do załatwiania, takie biurokratyczne, ale i ze szpitalami, czy coś tam, no to było na mojej głowie. A gdyby mnie nie było, no to...


P: To nie wiesz jakby to było.


O: Mówię, inaczej jest, mówię, gdyby był brat lub siostra, nie? To jest już inna całkowicie... a tak, gdybym gdzieś wyjechała, to cały czas by było, że rodzice coś tam.


P: A Twoja rodzina? Gdzie byłby dom? Czy tutaj właśnie wiązałabyś przyszłość, czy może nie?


O: Hm, nie wiem, wiesz? Ogólnie mi to miejsce jakoś nie przeszkadza, tylko mówię, problem jest z tym, że jeśli byłoby się gdzieś, nie wiem, utrzymać normalnie, to nie ma żadnego problemu. Tutaj jest dosyć fajnie, zielono, spokój. Znaczy, nie wyobrażam sobie, żebym ja miała, to znaczy, gdybym musiała, to bym mieszkała, wiadomo, ale siebie w dużym mieście. Ja bym się tam dusiła, szczerze mówiąc. Mnie się na przykład Olsztyn nie podoba. To jest dla mnie coś strasznego mieszkać, nie wiem, na 4, czy przepraszam jakimś 6,8 piętrze... Siedzenie w domu, nie można wyjść normalnie przed dom i posiedzieć czasami sobie, wieczorem na przykład, nie? Czy jakieś ognisko rozpalić, czy coś, no to...


P: Jaką przyszłość wróżysz mieszkańcom miejscowości Bartoszyc tutaj?


O: No, patrząc na to... szczególnie młodych ludzi, to praktycznie mało kto zostaje, prawda? Wyjeżdżają. Miasto, jeśli chodzi o ludzi, trochę ubożeje i się starzeje pomału, jakby nie było. Tutaj więcej zostaje osób starszych niż młodych. Ludzi starszych, to wiadomo ich trzyma tutaj rodzina i oni raczej się tak za bardzo nie kwapią gdziekolwiek wyjeżdżać. A zmieniać miejsca, trochę się może boją, trochę...


P: (...) młodych nie będzie?


O: Znaczy nie bardzo. Jeżeli się nic nie... jeżeli nie powstaną, co jest mało prawdopodobne, jakieś zakłady pracy, czy coś takiego, to raczej wątpię.


P: Od kogo to zależy czy to da się zmienić, czy nie? Władz lokalnych, czy od kogoś?


O: Od kogo? Ja myślę, że po trochu od każdego, od wszystkich, myślę ludzi. Od nastawienia, bo jeżeli sami mieszkańcy będą, nie wiem, siedzieć i mówić, że władze ciągle nic nie robią, nic nie robią, to się na pewno nic nie zmieni. Jeżeli sami nie zaczniemy czegoś tam pomału zmieniać od siebie i czegoś robić, będziemy zawsze myśleć, że ktoś ma zawsze coś robić za nas i narzekać dlaczego oni tego nie zrobili, dlaczego ja tam czegoś nie zrobię. To jest takie.


P: Tak to wygląda. No dobrze, na koniec poproszę Cię abyś na tej oto drabinie zaznaczyła (...) Dzięki wielkie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kon test2
0 sfp 4a kon
Koń
egz kon ETI EiT 2008 9
AOL2, Akademia Morska -materiały mechaniczne, szkoła, Mega Szkoła, PODSTAWY KON, Program do obliczeń
Koń arabski czystej krwi, konie
Kon. - siata - zbicie pi, AWF, Konspekty, Siatkówka
A4, Akademia Morska -materiały mechaniczne, szkoła, Mega Szkoła, PODSTAWY KON, Program do obliczeń P
kon 2
Metoda Projektu Kon
praca kon fiz wodolecznictwo
fil kon czł egzamin
Koń Trojański (Turcja)
egz kon ETI AiR 2010 11
kol kon sem2 AiR 2010