kogokolwiek poza sobą), tak długo nie możesz swojej energii skierować na pomoc dla siebie. Niestety, pomoc w metamorfozie drugiego człowieka podoba nam się znacznie bardziej niż praca nad sobą, ale dopóki nie zaniechamy ulepszania innych, dopóty nie będziemy mogły nic zrobić dla siebie.
Najwięcej trosk i bólu przysparza nam bezowocny wysiłek kierowania i rządzenia innymi. Przypomnij sobie wszystkie swoje zabiegi: nie kończące się przemówienia, błagania, groźby, przekupstwa, może nawet przemoc, wszystkie sposoby, których się bezskutecznie chwytałaś. A jak się czułaś po każdym takim nieudanym występie? Twój szacunek dla siebie zmniejszał się o jedno oczko, robiłaś się coraz bardziej niespokojna, bezradna i wściekła. Jedyna droga wyjścia to dać sobie spokój z tym, na co nie masz rady — z nim i jego życiem.
A w końcu powstrzymywanie się od kierowania jest istotne również dlatego, że i tak pod wpływem presji z twojej strony on się prawie na pewno nie zmieni. To, co powinno być jego problemem, stało się problemem twoim i nie możesz się odczepić od niego, chyba, że dasz sobie z tym spokój. Nawet jeśli postara się udobruchać cię obietnicami, że się zmieni, wróci niewątpliwie do swojego sposobu na życie, a do ciebie będzie miał jeszcze pretensje. Pamiętaj: jeśli ty będziesz powodem, dla którego zrezygnuje ze swojego postępowania, to również ty będziesz powodem, że do niego wróci.
Znam taki przykład: w mojej instytucji pracuje dwoje młodych ludzi. On jest tu skierowany przez opiekuna sądowego, ponieważ popadł w kłopoty z prawem z powodu picia i nadużywania narkotyków. Ona
— bo
chce być wszędzie z nim i uważa za swój obowiązek
pilnowanie,
by
nie zboczył z prostej ścieżki. Jak to zwykle bywa w
podobnych
przypadkach,
oboje pochodzą z domów, gdzie przynajmniej jedno
z
rodziców piło. Siedzą przede mną trzymając się za ręce i
oświadczają,
że
wkrótce mają zamiar się pobrać.
Myślę,
że małżeństwo mu pomoże—mówi dziewczyna z miesza
niną
nieśmiałej litości i mocnego przekonania.
Ta-ak, ona nie da mi zdziczeć do końca, ona mi bardzo pomaga
— dodaje
on z zakłopotaniem. W jego głosie czuć pewną ulgę, a
ona
promienieje
na myśl, jakie on ma do niej zaufanie i jaką ona będzie
ponosić
za niego odpowiedzialność.
Ja zaś staram się łagodnie — w świetle ich nadziei i miłości
— wyjaśnić,
że jeżeli on ma problemy z alkoholem lub narkotykami,
a
ona teraz jest powodem, dla którego zaprzestanie picia czy zażywa-
nią narkotyków, to ona także będzie powodem, dla którego on kiedyś pośpiesznie do swoich nałogów wróci. Ostrzegam ich oboje, że przyjdzie dzień, kiedy w jakiejś ostrej wymianie zadań powie do niej: „Przestałem dla ciebie i co? I tak nigdy nie jesteś szczęśliwa, to po co ja mam się wysilać?" Wkrótce będą rozdarci przez te same siły, które teraz zdają się ich łączyć.
Jakie mogą być skutki tego, że przestaniesz nim kierować i rządzić
Może wpaść w złość i zarzucić ci obojętność. Powodem takiej reakcji będzie strach przed odpowiedzialnością za własne życie. Jak długo może z tobą walczyć, składać ci obietnice lub zyskiwać nad tobą przewagę, jego walka toczy się na zewnątrz, z tobą, a nie wewnątrz, z samym sobą. (Brzmi swojsko? To prawda — także i ciebie to dotyczy, jak długo z nim walczysz).
Możesz uznać, że nie ma już o czym mówić, kiedy skończyło się to całeprzymilanie, kłótnie, pogróżki, walki i układanie się. W porządku. Powiedz sobie teraz spokojnie, w ciszy któreś z haseł afirmacyjnych.
Skoro dałaś spokój z kierowaniem i rządzeniem prawdopodobnie ogromne zasoby uwolnionej energii będą mogły być spożytkowane na rozwinięcie, przebadanie i podniesienie twojej własnej wartości. Ale lepiej wiedz, że musisz toczyć walkę z pokusami, żeby znowu nie zacząć spoglądać na zewnątrz w celu potwierdzenia sensu własnego istnienia. Powściągnij tę skłonność i skup się na sobie.
Istnieje możliwość, że gdy przestaniesz odgrywać rolę kobiety urządzającej mu życie, wszystko się posypie i kto wie, czy rozmaici ludzie z boku nie zaczną cię krytykować za to, co robisz (albo czego nie robisz). Broń się przed postawą defensywną. Nie zawracaj sobie głowy szczegółowym tłumaczeniem, jak się sprawy mają. Jeśli ma&c-ochotę, poleć im przeczytanie tej książki i zmień temat rozmowy. Gdyby mimo to się wtrącali, przestań zwracać na nich uwagę.
Na ogół taki krytycyzm zdarza się o wiele rzadziej i jest mniej ostry, niż można by się obawiać. Same dla siebie jesteśmy najsurowszymi sędziami i nie ma co się obawiać, że opinia innych będzie gorsza. Bądź po swojej stronie w tym wszystkim, a zobaczysz, że świat dokoła ciebie będzie coraz przychylniejszy.
Jeszcze jednym zadaniem, które cię czeka, gdy zrezygnujesz z „u-stawiania" innych, jest konieczność zarzucenia samego pomysłu
208
209