6. Żywioły, Astrologia - podstawy - W.J


Zrozumienie, czym są żywioły, jest ważniejsze niż pamiętanie, jakie właściwości mają znaki zodiaku. Żywioły należą do podstaw astrologii (a może do jej dogmatów? Albo aksjomatów?). Znaki zodiaku do nich nie należą, bo ich pojęcie pochodzi od żywiołów. Dlatego przed omówieniem znaków zodiaku powinienem wprowadzić pojęcie żywiołów.

Po łacinie żywioł nazywał się elementum, po grecku stoikheion. W językach zachodnich mamy słowo element oznaczające prócz "żywiołu" także pierwiastek chemiczny. W dawnej, przednaukowej filozofii przyrody, np. alchemicznej, żywioły wyobrażano sobie dość podobnie jak dziś pierwiastki chemiczne, czyli jako proste substancje, z których przez ich zmieszanie złożone są inne rzeczy. W obecnych czasach, kiedy mamy lepszą wiedzę o budowie materii, nie możemy się w astrologii trzymać tamtego wyobrażenia. Proponuję inne podejście: żeby pojęcie żywiołów traktować jako model zjawisk psychicznych.

Wyobraź sobie dawnych ludzi, jeszcze prehistorycznych, którzy próbują znaleźć w świecie porządek, uporządkować to, z czym mają do czynienia. Zapewne zauważyliby cztery rodzaje rzeczy:

Po pierwsze, zauważyliby rzeczy twarde, ciężkie, dające się chwycić ręką, przesunąć, manipulować nimi, uderzać nimi o coś innego. Rzeczy te - jakby stwierdzili owi ludzie pierwotni - mają określony kształt, a także można im ten kształt nadać lub zmienić: obtłuc i zaostrzyć kamień, złamać i przyciąć kawałek drewna itd. Rzeczy te zarazem stawiają opór: nie dają się podnieść, wymagają wysiłku mięśni, nie można też łatwo wniknąć do ich wnętrza i zobaczyć, co mają w środku. Rzeczy te mają jeszcze jedną właściwość: każda z nich stanowi osobną całość, zatem można je ustawiać jedną obok drugiej; można je wreszcie policzyć - a z pewnością w tym plemieniu umieją już liczyć, przynajmniej do pięciu. Rzeczy te związane są z ziemią, gdyż wyrastają i wystają z powierzchni ziemi: należą tu kamienie, skały, drzewa, kawałki gałęzi. Nazwijmy to wszystko żywiołem ziemi.

Wśród zjawisk psychicznych, żywioł ziemi służy jako model wszystkiego tego, co trwałe i pewne. Należy tu w szczególności wyraźne wyobrażenie, które twórca nosi w umyśle, zanim przystąpi do sporządzenia pewnego przedmiotu - czyli forma tego przedmiotu, albo jego mentalny projekt: siekiery, łuku, szałasu, łaźni parowej, czegokolwiek. Należy tu także wyraźnie określony porządek prawny lub obyczajowy, np. zasada, że starszym należy okazywać szacunek. Do żywiołu ziemi należą też liczby i figury geometryczne. Wreszcie do żywiołu ziemi należy wartość - to znaczy wartość wymienna przedmiotów, która w wysoko rozwiniętych społeczeństwach przerodziła się w pieniądz.

Po drugie, pierwotni ludzie mieli do czynienia z czymś, co nie było ani sztywne, ani twarde, ani nie miało ustalonego kształtu, lecz przeciwnie, nie dawało się uchwycić, przelewało się i rozstępowało pod dłonią lub stopą. Aby to coś nabrać, konieczne były naczynia, choćby naczynie, jakie tworzy zwinięta dłoń. To coś - woda - było zarazem dobre i złe. Złe, ponieważ groziło utonięciem i śmiercią, a człowiek nie mógł bezkarnie zbyt długo się w tej substancji zanurzać; dobre, ponieważ gasiło pragnienie, służyło do picia i bez niego ludzie ginęli w mękach. Woda dostarczała darów: w jej wnętrzu przebywały pożywne ryby, małże i raki, dostępne nawet dla kobiet i dzieci - inaczej niż gruba zwierzyna, którą mogli pochwycić tylko mężczyźni i to w grupie. Ale woda była zarazem niebezpieczna, bo nawet jeśli nie było w niej krokodyli lub jadowitych węży morskich, to groziły wiry, prądy i grzęzawiska.

Uczucia, jakie budziła w ludziach woda, przeniesiono na uczucia w ogóle. Woda jest w używanych językach modelem emocji. Zauważmy także, że kiedy ludzie doświadczają emocji, płyną z nich płyny: łzy przy smutku i żalu, inne łzy przy śmiechu, pot przy zmęczeniu i wysiłku, krew kiedy boli rana. Pluje się z obrzydzenia ale i z pogardy. Śluz i nasienie wypływają podczas aktu miłosnego. Słowo "pragnąć" do dziś (po polsku, bo w innych językach bywa podobnie lub inaczej) znaczy zarówno "odczuwać pilną potrzebę napicia się wody", jak i "bardzo chcieć czegoś, kogoś", a jeśli "kogoś" - to w seksualnym sensie.

Woda jest także metaforą tajemnicy; dlaczego? - by to odkryć, wystarczy wpatrywać się w jej głębinę. Jest także metaforą wewnętrznego świata naszego umysłu, nazwanego w XX wieku podświadomością, a to dlatego, że podwodny świat - w jeziorze, rzece, a choćby w kałuży - jest wprawdzie blisko ludzkiego obserwatora, wręcz pod ręką, a zarazem jest obcy, odrębny, nieprzenikalny i rządzi się prawami niemożliwymi u nas, ponad powierzchnią wody.

Woda jako woda zraszająca ziemię z jej roślinami, jest z kolei warunkiem żyzności, płodności tejże ziemi, stąd symbolizuje wszelką obfitość, płodność i rozród.

Po trzecie, ludzie spotykali się i nauczyli się współżyć z trzecim żywiołem, ogniem, który był kapryśny, kiedy wybuchał nieoczekiwanie, ale i dawał się zlokalizować i opanować, i wtedy służył ludziom z pożytkiem: ogrzewał, czynił potrawy jadalnymi, oświetlał drogę, odstraszał drapieżniki, dawał poczucie bezpieczeństwa i jedności grupy. Ogień był tym żywiołem, z którym ludzie najchętniej się utożsamiali i uważali go za kogoś tej samej natury, co oni sami. Gdyż ogień żył, wymagał zasilania paliwem jak żywa istota pokarmem; potrafił się zerwać i ruszyć z impetem pożerając suchą roślinność, ale i gasł, jeśli go porzucono, jak żywa istota, która musi kiedyś umrzeć.

Ogień był modelem dla wojowników, którzy jak on bywali "zapalczywi", dla władców, których zwano "promiennymi" i "jasnymi" (i przyrównywano do niebieskiego ognia - Słońca), i dla mędrców i kapłanów, którzy chcieli być "oświeceni".

Psychicznym odpowiednikiem ognia jest zapał, entuzjazm, inicjatywa, wola, napęd, a także bycie sobą i bycie kimś. To coś, czym w nas jest ogień, najchętniej przyrównalibyśmy do iskry, płonącej gdzieś w sercu człowieka.

Dostrzeżono też czwarty żywioł, najmniej uchwytny i najmniej konkretny, ten, który dawał o sobie znać jako powiew wiatru i jako oddech wchodzący i wychodzący z płuc. Powietrze było czymś dziwnym: bo przecież istniało, ale tak, jakby go nie było. Było przezroczyste i służyło przede wszystkim jako przewodnik, jako medium dla światła i wzroku - i dla dźwięków i słuchu. Powietrze, jak zauważono, umożliwia widzenie daleko i kontakt z rzeczami, które są oddalone, tak że nie można ich ani złapać, ani się do nich zbliżyć. Z powietrzem wiązał się też zmysł przestrzennej orientacji i wyczucie przestrzeni. Powietrze, a może raczej wypełnioną nim przestrzeń, czyli obiekt jeszcze bardziej od powietrza abstrakcyjny, pierwotna psychologia skojarzyła też z myślą. Wyobrażano sobie przecież, że myśli przychodzą do głowy (lub do serca) gdzieś z powietrza. Zawsze na temat myśli ludzie mieli dwa wyobrażenia: jedno, jak byśmy dziś powiedzieli, komputerowe - że myśli kłębią się i powstają gdzieś w naszym środku, i drugie, antenowe - że są chwytane z zewnątrz przez nasz umysł niby fale radiowe przez antenę. Tradycyjna indyjska psychologia uważała umysł i mózg za jeden z narządów zmysłów, ten mianowicie, który służy do odbierania myśli, które przylatują z zewnątrz. Do tej pory mówimy przecież: pomysł mi przyszedł do głowy.

Tak więc żywioł powietrza skojarzył się z komunikacją: z mową ale i z dawaniem znaków wizualnych, z myśleniem, zwłaszcza w jego przestrzenno-abstrakcyjnej odmianie, z wyobraźnią i inspiracją, czyli właśnie chwytaniem pomysłów. Słowo "inspiracja" zawiera łaciński rdzeń spiro: wiać (o wietrze), oddychać. Podobnie nasze słowo "natchnienie", które mówi także o tchnieniu czyli oddychaniu.

Wreszcie żywioł powietrza dał początek wyobrażeniu duszy, jako czemuś, co żyje gdzieś w naszym środku, wewnątrz płuc, gdzieś zapewne w okolicach serca, i co ucieka z ostatnim oddechem umierającego. Logicznym dopełnieniem tego było wyobrażenie, iż z pierwszym oddechem nowonarodzonego dziecka dusza właśnie wnika w jego ciało. (Było to ważne wyobrażenie dla dawnej astrologii!) Dusza wracała do bogów, więc i świat bóstw wyobrażano sobie, jako powietrzny, lotny i ponadziemski.

Czym są więc żywioły? Dla potrzeb astrologii traktujmy je jako kompleksy znaczeniowe, które z jednej strony mają swoje modelowe, obrazowe przedstawienia w przyrodzie, a z drugiej strony łączą się z określonymi zjawiskami psychicznymi, służą ich uchwyceniu, opisaniu i uporządkowaniu. Możemy też żywioły uważać za pewne siły lub energie działające w naszym umyśle i w ogóle w nas.

Żywioły są cztery i nie może ich być ani mniej ani więcej. (Pięć czynników z chińskiej medycyny nie można sensownie nazwać "żywiołami" - to jest po prostu inny system.) Wielkim odkryciem astrologii u jej początków było skojarzenie z czterema żywiołami czterech punktów kardynalnych ekliptyki:

Mnóstwo rzeczy (zjawisk, idei, pojęć) układa się w czwórki, które można przyrównać do czterech żywiołów. Wiele przykładów takich czwórek omówiłem w mojej książce Wiedza nie całkiem tajemna, 2004.

Poród, według głośnej koncepcji Stanisława Grofa, ma cztery fazy: najpierw stan początkowej oceanicznej jedności dziecka z całym jego światem, którym jest łono matki. Następnie przychodzi faza opresji, kiedy noworodek jest zgniatany i wypychany przez kurczącą się macicę. Trzecia jest heroiczna faza, kiedy nadludzkim wysiłkiem, ryzykując życiem przedostaje się przez kanał rodny. I wreszcie czwarta faza wyzwolenia, kiedy zostaje inicjowany w nowym, nieznanym świecie ciężaru, zimna, hałasu, światła i powietrza atakującego płuca. Te cztery fazy odpowiadają kolejno żywiołom wody, ziemi, ognia i powietrza. Stanisław Grof w swoich książkach mnóstwo zjawisk z życia ludzi przyporządkowuje tym czterem fazom i pośrednio żywiołom.

Współtwórczyni symboli sabiańskich, Elsie Wheeler, w swej pierwszej wizji, otwierającej zodiak i odpowiadającej pierwszemu stopniowi znaku Barana, widziała "kobietę, wynurzającą się z morza, i fokę, obejmującą ją." Mamy na tym obrazie mikro-świat złożony z czterech elementów: morza (żywioł wody), wolnej przestrzeni ponad nim (powietrze), jednostkowej istoty wynurzającej się z bytu nie-przejawionego, którą jest kobieta (reprezentuje tu ona żywioł ognia) i ciemnych reaktywnych sił cofających rozwój (foka, żywioł ziemi).

Polski mason i mistyk Tadeusz Grabianka w XVIII wieku ogłosił, że Bóg istnieje nie w trzech, lecz w czterech osobach, a czwartą Osobą Boską jest Maryja. Odpowiednikiem żywiołu ziemi jest tu Bóg Ojciec, Jehowa, twórca ciężkiej materii i surowego prawa. Odpowiednikiem żywiołu ognia jest Jezus Chrystus, który cierpiał (męka należy do żywiołu ognia), a także Sam o sobie według Ewangelii Tomasza powiedział "kto jest blisko mnie, jest blisko ognia". Odpowiednikiem żywiołu powietrza jest Duch Święty, który pojawia się jako ptak i przynosi natchnienie. Odpowiednikiem żywiołu wody jest Matka Boża, objawiająca się u źródeł i wśród drzew, przedstawiana w błękitnych szatach (kolor wody), z wodnymi symbolami węża i półksiężyca u stóp.

Diabłów, a raczej odmiennych aspektów diabelstwa, jest też czterech, o czym piszą Steiner, Prokopiuk i Girard. Aryman przejawia się jako ucisk, niewola, przymus i konieczność, czyli jako żywioł ziemi. Z drugiej strony Aryman przejawia się też jako okrucieństwo, a więc żywioł ognia. Lucyfer przejawia się jako złuda, ułuda, czyli żywioł powietrza. Czwarty czart nie ma wyraźnego imienia, choć jego odkrywca, René Girard, mówi o nim używając słowa mimetyzm czyli naśladownictwo. Ten przejawia się jako owczy pęd, jako roztopienie się jednostki w masie. I to jest żywioł wody.

Te cztery fazy dają się dostrzec także w pojęciach współczesnej fizyki, o czym pisałem w Wiedzy nie całkiem tajemnej.

Wśród powyższych trójek znaków pierwsze z nich, ponieważ zaczynają się od punktów kardynalnych ekliptyki, nazywają się kardynalnymi: Koziorożec, Baran, Rak, Waga. Drugie nazywa się tradycyjnie stałymi: Byk, Lew, Skorpion, Wodnik. Trzecie nazywa się zmiennymi: Panna, Strzelec, Ryby, Bliźnięta. Przynajmniej na początek możemy powyższe nazwy uznać za techniczne i historyczne, i nie doszukiwać się w nich jakichś tajemniczych treści. Osobnego dużego podstawowego wykładu o znakach zodiaku, jakie są i z czym się kojarzą, tutaj nie zamieszczam; odsyłam do mojej książki Znaki zodiaku i ich władcy lub do podobnych książek o znakach zodiaku, których napisano mnóstwo. W dalszych rozdziałach, 15-26, będziemy omawiać znaki zodiaku w sposób bardziej profesjonalny i techniczny.

Znaki zodiaku powstają (w sensie logicznym, a nie czasowym) z punktów kardynalnych w sposób, który tutaj opisuję. Na rysunku są cztery punkty kardynalne na ekliptyce, którą tu narysowałem jako koło:

0x01 graphic

Każdy z tych punktów nacechowany jest (albo: naładowany) jednym z żywiołów. Co można rozumieć na przykład tak, że jeśli ktoś rodzi się mając jakiś ważny wskaźnik horoskopowy w tym punkcie (mając tam Słońce, Księżyc, ascendent...) to przejawia w swoim charakterze, w osobowości, cechy tego żywiołu - tak, jak one przejawiają się w ludzkiej psychice. (Ludzkiej, a nie na przykład boskiej lub diabelskiej). Np. ktoś urodzony z Księżycem blisko punktu kardynalnego Wagi jest inteligentny, nakierowany na komunikację z ludźmi, łatwo chwyta nowe pomysły, a w kontakcie sprawia wrażanie lekkości. (Tak jest naprawdę!)

To nacechowanie (lub naładowanie) danym żywiołem utrzymuje się na ekliptyce w kierunku, w którym porusza się Słońce (i Księżyc - oraz inne planety, o ile nie retrogradują). Co narysujmy jakoś tak:

0x01 graphic

Ale wyspy naładowania żywiołem pojawią się także w punktach odległych o 120 stopni od punktów kardynalnych. Punkty te stanowią wierzchołki trójkątów foremnych (równobocznych) wpisanych w ekliptykę. Można wyobrazić sobie, że punkty kardynalne (wraz z ładunkiem żywiołu, który przy nich tkwi) wysyłają swoje wypustki w te miejsca, pod kątem 120 stopni.

Takie pokrewieństwo punktów na ekliptyce odległych o szczególne kąty - np. 120 stopni, 90 stopni, 180 stopni i inne - to rzecz spotykana dosłownie na każdym kroku w astrologii, wręcz jest to jedna z podstaw astrologicznego myślenia. Być może to pokrewieństwo ma uzasadnienie w jakichś nieznanych nam prawach fizyki. Jeśli dwa punkty na ekliptyce tworzą taki wyróżniony kąt, mówimy, że tworzą one aspekt.

Tak wygląda to na rysunku:

0x01 graphic

A jeśli wyobrazimy sobie, że naładowanie żywiołem rozciąga się tak daleko, dopóki nie zostanie zatarte nowym ładunkiem innego żywiołu, to dostajemy znany zodiak:

0x01 graphic

Z powyższego modelu możemy wyciągnąć już wnioski, że:

Takie wyobrażenie mieli w umyśle ludzie, którzy około 2300 lat temu obmyślili zodiak, używany z powodzeniem aż do dziś.

Poszczególne pola (łuki ekliptyki) liczące po 30 stopni nazwano od gwiazdozbiorów, które były w tych miejscach nieba w tamtych czasach (2300 lat temu). Do dzisiaj gwiazdozbiory i znaki rozjechały się na skutek zjawiska zwanego precesją.




Wojciech Jóźwiak

wykłady z lat 2004-2007, w Tarace od 21 maja 2010



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
21. Rak, Astrologia - podstawy - W.J
24. Waga, Astrologia - podstawy - W.J
27. Niedobór planet. Męczące planety, Astrologia - podstawy - W.J
26. Strzelec, Astrologia - podstawy - W.J
11. Znaczenia planet na osiach - ciąg dalszy i szczegółowy, Astrologia - podstawy - W.J
34. Więcej o Neptunie i Plutonie, Astrologia - podstawy - W.J
41. Cykle planetarne, Astrologia - podstawy - W.J
ASTROLOGIA - PODSTAWY
8. Równoważności planet i znaków, Astrologia - podstawy - W.J
28. Planetarne typy mieszane, Astrologia - podstawy - W.J
38. Oktotopos czyli co zamiast domów. Domy a oktotopos, Astrologia - podstawy - W.J
25. Skorpion, Astrologia - podstawy - W.J
44. Podział zodiaku na 7 i cykl dni księżycowych, Astrologia - podstawy - W.J
43. Aspekty - rekapitulacja i uzupełnienie, Astrologia - podstawy - W.J
39. Wstęp do synastrii, Astrologia - podstawy - W.J
12. Znaki zodiaku i ich cykle, Astrologia - podstawy - W.J
17. Ryby, Astrologia - podstawy - W.J
5. Pięć wymiarów charakteru człowieka, Astrologia - podstawy - W.J

więcej podobnych podstron