Walka klasykow z romantykami, materiały- polonistyka, część II


Walka klasyków z romantykami

Witam Państwa! Przed nami ostatni temat w tym semestrze - walka romantyków z klasykami - serdecznie zapraszam!

Romantyzm był pierwszym wielkim prądem, który wkroczył do literatury i sztuki w sposób przełomowy, to znaczy w atmosferze sporu i konfliktu pokoleń, w którym szło nie tylko o hasła i wartości estetyczne , ale także o idee moralne, społeczne i polityczne. Takim celowo konfliktowym wystąpieniem był w Niemczech okres „burzy i naporu” jako gwałtowna opozycja przeciw absolutyzmowi i stosunkom politycznym ówczesnych Niemiec, utrwalona m.in. w znanym już Państwu dramacie Schillera Zbójcy.

Podobnie we Francji: chociaż przed rokiem 1820 nowe idee i wpływy romantyczne były już na porządku dziennym, za właściwy romantyzm uznano dopiero hasła głoszone przez grupę młodych w czasie ideowo-artystycznej batalii, która przybrała charakter sporu tyleż o hasła sztuki (np. o nowy model krytyki literackiej, potem o nowy typ dramatu), co o zasady polityczne i przekształciła się w spór konserwatystów z liberałami. Za forum tych starć służyły czasopisma i salony liberalnej burżuazji, młodzi artyści zawiązywali także słynne kluby zwane cénacles. Batalia romantyczna we Francji trwała przez dziesięć lat. O ideały, poezję i wolność sztuki walczyli Stendhal, Dumas ojciec i przede wszystkim Wiktor Hugo, który prze hałas polemik poprowadził obóz romantyków do zwycięstwa , jakim stał się burzliwa premiera Hernaniego w Teatrze Francuskim 22 lutego 1830 roku.

W Polsce spór pokoleń literackich zaznaczył się szczególnie ostro i bezkompromisowo w postaci tzw. walki klasyków z romantykami w okresie poprzedzającym wystąpienie Mickiewicza oraz w trakcie pojawiania się jego kolejnych utworów (Ballady i romanse, Dziady wileńskie, Konrad Wallenrod i Sonety Krymskie) i takich dzieł, jak Maria Malczewskiego, Zamek kaniowski Goszczyńskiego - a zatem w latach 1815- 1829, ze szczególnym nasileniem między rokiem 1818 a 1822.

Gwałtowność tego sporu podobnie jak we Francji polegała na tym, że pod pozorem ataku młodych na nienaruszalne dotąd zasady i normy estetyczne kryły się idee narodowe i polityczne. Tu jednak kończy się podobieństwo, a zaczynają różnice. We Francji hasła polityczne były formułowane w tym sporze w wprost (słynna formuła Wiktora Hugo: romantyzm jest liberalizmem w literaturze), w Polsce walka o wolność sztuki od norm klasycznych, o jej narodowość, o prymat indywidualnego uczucia nad rozumem, o zerwanie ciągłości rozumianej jako naśladownictwo i kosmopolityzm w sztuce, a nawiązanie do ludowych źródeł własnej kultury oraz rodzimych dziejów - stanowiła, według określenia Kazimierza Wyki, coś w rodzaju zasłony dymnej dla przesłanek i przekonań, których z zupełnie zrozumiałych przyczyn nie można było wypowiadać wprost w ciągu sporu.

Te przesłanki to: wolność polityczna, a zatem konieczność narodowej rewolucji, odczuwana wobec narastającego rozczarowania warunkami panującymi w Królestwie Polskim i polityką cara Aleksandra I, który nie spełniwszy konstytucyjnych nadziei Polaków, rządził nimi za pośrednictwem namiestnika Zajączka, komisarza cesarskiego Nowosilcowa, naczelnego wodza wielkiego Księstwa Konstantego i głównego cenzora Szaniawskiego. W latach dwudziestych car jawnie już nie liczył się z opinią sejmową i dopuszczał do szeregu procesów organizacji wolnościowych, głownie akademickich z terenów Wilna i Warszawy. Okoliczności te uświadomiły młodym, że droga rezygnacji, lojalizmu i roztropnej uległości wobec prawa i autorytetu proponowana przez klasyków, nie prowadzi do upragnionych celów, jest niewłaściwa bo bezskuteczna. Zaciekłość literackiego sporu zaczyna odtąd kryć istotne hasła polityczne. Czołowi przedstawiciele obozu romantyków byli tej sytuacji świadomi i uznali później (Mochnacki i Goszczyński) powstanie listopadowe za dzieło wcielające w czyn idee młodej literatury romantycznej (Goszczyński: Słowo stało się ciałem - a „Wallenrod” - Belwederem). Nieprzejednane stanowisko klasyków w tym sporze ma także zaplecze polityczne: byli to przedstawiciele kończącego się już świata, rozbitkowie napoleońskiej zawieruchy wojennej, odwracający się od okrucieństwa i - w ich mniemaniu- absurdalności współczesnych dziejów ku ideałom stabilności, harmonii, porządku.

Ze strony klasyków obóz walczący z romantykami stanowili: Kajetan Koźmian i Jan Śniadecki jako główni adwersarze młodych zapaleńców oraz bardziej liberalni: Ludwik Osiński, Franciszej Salezy Dmochowski, Franciszek Morawski. Spór toczył się na łamach gazet, głownie Dziennika Wileńskiego i Pamiętnika Warszawskiego, osiągając szczyt w działalności dziennikarskiej Mochnackiego; przede wszystkim jednak pseudoklasycy, gardząc gazeciarską formą ferowania wyroków literackich prowadzą podjazdową walkę w salonach stolicy orężem takim jak pamflet i parodia (co cechuje te gatunki literackie? - pytanie do Państwa), wyszydzające nowe tendencje młodej literatury, a zwłaszcza jej eksperymenty w zakresie formy.

Osobliwością sporu między klasykami a romantykami w Polsce jest to, że atakowali „starzy”, i to jeszcze w okresie pojawiania się w prasie polskiej wczesnych romantycznych nowinek - przekładów i artykułów popularyzujących najnowsze wydarzenia literackie i filozoficzne Europy, a zatem przed pierwszymi utworami romantyków rodzimych.

Obóz młodych broni przenikających do kraju nowych idei artystycznych, a następnie tę samą postawę obronną i wyjaśniającą zachowa w stosunku do „pierwiosnków” własnej twórczości.

Ogólnie można powiedzieć o kierunku tej polemiki, że klasycy występowali w niej przeciwko naruszaniu ponadczasowego, stałego i rozumianego bezwzględnie ideału piękna oraz zasobu reguł i norm pozwalających je zrealizować w sztuce, zaś młodzi bronili prawa każdego czasu do własnej poezji (Mochnacki), a więc pojęcia względności wszelkich przepisów i formuł oraz potrzeby swobodnej ekspresji artystycznej.

Hasłom romantyków towarzyszył postulat tworzenia literatury narodowej, w odróżnieniu od klasyków, którzy wpatrzeni byli we wzory antyczne i ich kopie z okresu klasycyzmu francuskiego.

Zwycięstwo romantyków w polskim sporze pokoleń u progu okresu było w dużej mierze zasługą krytyki literackiej, której rola teraz właśnie krystalizuje się i wzrasta. Czołowym krytykiem obozu młodych był Maurycy Mochnacki. Jego działalność można nazwać krytyką aprobatywną, występował on bowiem jako poplecznik pierwszych romantyków jednocześnie z nimi, wyjaśniając i propagując ich utwory na łamach gazet, przez co znacznie zmniejszał możliwość niezrozumienia nowych form wyrazu i powodował tak u przeciwników, jak i w szerszych kręgach publiczności literackiej przekonanie, że młody romantyzm tworzy całą grupę, a nawet „szkołę”. Było to znakomitą taktyką obronną.

Charakterystyczne w tym sporze były także wzajemne wpływy na siebie polemik literackich oraz samych dzieł. Rozprawa Brodzińskiego z roku 1818 O klasyczności i romantyczności, czyli uwagi nad duchem poezji polskiej wywołała sprzeciw Jana Śniadeckiego na łamach Dziennika Wileńskiego, zaś stanowisko Śniadeckiego spowodowało poetycką replikę Mickiewicza w balladzie Romantyczność. (o tym za chwile, w kolejnej części prezentacji).

Podobnie rzecz się miała z Sonetami Krymskimi, które wzbudziły szereg zastrzeżeń ze strony klasyków, przede wszystkim dotyczących orientalnej stylizacji języka poetyckiego (Franciszek Salezy Dmochowski), wywołując zażartą dyskusję - istny pożar w Warszawie, na co Mickiewicz odpowiedział artykułem O krytykach i recenzentach warszawskich we wstępie do wydania Poezji w Moskwie w kwietniu 1829 roku. Efekt Mickiewiczowskiej repliki spotęgował jeszcze Mochnacki, drukując ją w Gazecie Polskiej, wraz z własnym komentarzem, w którym wzywał klasyków by przestali walczyć z oczywistościami.

W sporze klasyków z romantykami zdarzały się obok skrajnych stanowisk również pośrednie. Najważniejszym z nich była wspomniana przed chwilą rozprawa Kazimierza Brodzińskiego, w której autor klasycystycznej sielanki Wiesław upomina się o dawne, niesłusznie przez sztukę klasyczną zapomniane wartości literackie, takie jak świeżość wyobraźni czy wpływ rodzimej poezji ludowej. Brodziński nazywa romantycznym - a było to w Polsce jeszcze słowo nowe - uczucie, jakie wzbudza każda wielka poezja. Mediatorskie wystąpienie Brodzińskiego, a przede wszystkim jego tłumaczenie Cierpień młodego Wertera (ulubionej lektury romantyków), także rozwijana przez niego koncepcja narodowości w literaturze - wszystko to sprawi, że poeci romantyczni, którzy w okresie sporu atakowali go za propagowanie sielskości jako głównej i rodzimej cechy literatury polskiej, z perspektywy czasu będą go uważać za swego poprzednika.

Polemika Mickiewicza ze Śniadeckim

Klasycyzm Jana Śniadeckiego

Romantyczność - poetycką repliką Mickiewicza

Ballada - gatunek literacki

Poglądy klasycyzmu wyłożył Śniadecki w artykule O pismach klasycznych i romantycznych, wydrukowanym w Dzienniku Wileńskim w 1819 roku. Była to, jak już wspomniałam, odpowiedź na rozprawę Brodzińskiego, którego wypowiedź poparli ówcześni znakomici krytycy literaccy tacy jak; Leon Borowski i Józef Franciszek Królikowski, ale żaden z nich nie zdołał podważyć teorii poezji klasycznej, którą Śniadecki podbudował światopoglądem wyłożonym w Filozofii umysłu ludzkiego (1822). Toteż Adam Mickiewicz, który znał dobrze sądy zawarte w studium O filozofii, zrozumiał od razu, że Jan Śniadecki jest adwersarzem najwyższej klasy; że drobne utarczki i złośliwości, w których nie długo utonie batalia literacka w Warszawie zwana walką klasyków z romantykami, nie dotyczą naprawdę wielkiej sprawy: zasadniczego przełomu umysłowego w kulturze europejskiej. Mickiewicz aczkolwiek nie szczędził świętego starca, nie utożsamiał klasycyzmu z zadufaniem warszawskich luminarzy. Słynna warszawska logomachia, która rozgorzała na dobre już po wystąpieniu Mickiewicza, była ekscytującym wydarzeniem, ale brakowało jej często jakichś głębszych myśli. Aby zrozumieć istotę tego sporu należy uważniej przyjrzeć się polemice, która miała miejsce w Wilnie między bardzo mądrym klasykiem Janem Śniadeckim a genialnym poetą romantycznym Adamem Mickiewiczem.

Śniadecki wychwycił, że romantycy stali się niewolnikami własnych fantazmatów. Oskarżył też romantyków, że uorganizowali szaleństwo; że szaleńców filozoficznych przekształcili w turystów metafizyki; że zrównali ja romantyczne z ja szaleńca. Z rozpraw Śniadeckiego, mógł więc romantyk wyciągnąć wniosek, że ja szaleńca jest przepaścią, w która wrzucono wszystkie rzeczy pierwsze, całą problematykę metafizyczną i odwieczną tajemnicę człowieka. Mickiewicz wyciągnął taki wniosek w balladzie Romantyczność.

Zdaje mi się, że widzę... Gdzie?

Przed oczyma duszy mojej.

Szekspir

Słuchaj, dzieweczko!

- Ona nie słucha -

To dzień biały! to miasteczko!

Przy tobie nie ma żywego ducha.

Co tam wkoło siebie chwytasz?

Kogo wołasz, z kim się witasz?

- Ona nie słucha -

-

To jak martwa opoka

Nie zwróci w stronę oka,

To strzela wkoło oczyma,

To się łzami zaleje;

Coś niby chwyta, coś niby trzyma;

Rozpłacze się i zaśmieje.

<<Tyżeś to w nocy? To ty, Jasieńku!

Ach! i po śmierci kocha!

Tutaj, tutaj, pomaleńku,

Czasem usłyszy macocha!

<<Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie!

Już po twoim pogrzebie!

Ty już umarłeś? Ach! ja się boję!

Czego się boję mego Jasieńka?

Ach, to on! lica twoje, oczki twoje!

Twoja biała sukienka!

<<I sam ty biały jak chusta,

Zimny, jakie zimne dłonie!

Tutaj połóż, tu, na łonie,

Przyciśnij mnie, do ust usta!

<<Ach, jak tam zimno musi być w grobie!

Umarłeś! tak, dwa lata!

Weź mię, ja umrę przy tobie,

Nie lubię tego świata.

<<źle mnie z złych ludzi tłumie,

Płaczę, a oni szydzą;

Mówię, nikt nie rozumie;

Widzę, oni nie widzą!

<<Śród dnia przyjdź kiedy...To może we śnie?

Nie, nie... Trzymam ciebie w ręku.

Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku!

Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie!

<<Mój Boże! Kur się odzywa,

Zorza błyska w okienku.

Gdzie znikłeś! ach! stój, Jasieńku!

Ja nieszczęśliwa>>.

Tak się dziewczyna z kochankiem pieści,

Bieży za nim, krzyczy, pada;

Na ten upadek, na głos boleści

Skupia się ludzi gromada.

<<Mówcie pacierze! - krzyczy prostota -

To jego dusza być musi.

Jasio być musi przy swej Karusi,

On ją kochał za żywota!>>

I ja to słyszę, i ja tak wierzę,

Płacze i mówię pacierze.

<<Słuchaj, dzieweczko!>> - krzyknie śród zgiełku

Starzec i na lud zawoła:

<<Ufajcie memu oku i szkiełku,

Nic tu nie widze dokoła.

<<Duchy karczemnej tworem gawiedzi,

W głupstwa wywarzone kuźni.

Dziewczyna duby smalone bredzi,

A gmin rozumowi bluźni>>.

Dziewczyna czuje - odpowiadam skromnie -

A gawiedź wierzy głęboko;

Czucie i wiara silniej mówi do mnie

Niż mędrca szkiełko i oko.

<<Martwe znasz prawdy, nie znane dla ludu,

Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce;

Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!

Miej serce i patrzaj w serce!>>

Ta programowa ballada jest apologią nadprzyrodzonego daru widzenia rzeczywistości niematerialnej, czyli z punktu widzenia klasyka pochwałą oszustwa i skandalu poznawczego. Spór dotyczył więc możliwości i sposobu widzenia rzeczy niewidzialnych, ich obecności w świecie materialnym. O tym w jaki sposób dziewczyna widzi byt czysto duchowy, poniekąd myśli bez ciała sygnalizuje już motto z Hamleta Szekspira.

Zwraca ono uwagę na starą ideę wzroku wewnętrznego, dzięki któremu człowiek może oglądać rzeczywistość nadzmysłową, nie fizyczną. W rozumieniu klasyka dziewczyna widzi duszę, umysł bez ciała, wzrokiem wewnętrznym - oczyma duszy.

Romantycy wychodzili z założenia, że poznanie przy pomocy oka zmysłowego jest niewiele warte. W balladzie Mickiewicza oczy duszy oznaczają łaskę nadnaturalnego widzenia esencji rzeczy, zazwyczaj ukrytych przed wzrokiem zewnętrznym. Mickiewicz przypisał więc prostej dziewczynie zdolność, którą szczycił się z reguły romantyczny poeta. Przy odpowiednim napięciu wyobraźni oczy duszy pozwalały poecie przekształcać własną myśl w fantazmat. W ten sposób myśl przestała odtwarzać rzeczywistość i zaczęła tworzyć świat niewidzialny dla oczu cielesnych. Istnieje więc ścisła zależność między okiem wewnętrznym a fantazją poetycką. Ja stwarzające romantyzmu byłoby bezsilne, gdyby nie oko wewnętrzne. Pozwala ono przekształcić w obraz to, co zostało tylko pomyślane, a nie tylko to, co zostało zobaczone zmysłem wzroku cielesnego.

Jasnowidząca dziewczyna z Romantyczności, obdarzona łaską widzenia świata duchowego, może nawiązać kontakt z duchem zmarłego kochanka, ponieważ jej najgłębsze ja jest okiem duszy.

Oświeceniowi empirycy i klasycy znali jedynie pojęcie podmiotu - ciała i stanęli osłupiali ze zgrozy, kiedy romantyzm pragnąc wyjść z oświeceniowych racjonalnych ograniczeń, nawiązał do najstarszych wierzeń zachowanych przez gminne przesądy. Mieli przed sobą bunt przeciw światopoglądowi, który - przyjąwszy za podstawę ideę podmiotu ciała - zatrzymał się przed wejściem do krainy wieczności poza czasem, do królestwa dusz nieśmiertelnych, bezcielesnych przedmiotów. Romantyzm był bowiem wyprawą poza materialny, skończony świat klasyków, a tylko oczy duszy mogły pokusić się o przeniknięcie nieskończoności bez początku (Boga) i nieskończoności bez końca (duszy).

Śniadecki był nie tylko wybitnym filozofem, lecz i znanym astronomem. W życiu duchowym ówczesnej Polski posiadał wielki autorytet. Aby ten autorytet złamać Mickiewicz dokonał efektownej transfiguracji Starego Mędrca w śmieszną postać. Uczynił tak za pomocą trzech zabiegów. Przede wszystkim wyrwał go z grupy dostojnych starców uniwersyteckich i z państwa nauki przeniósł do świata poetyckiego, gdzie jego uczoność straciła na znaczeniu. Następnie przeistoczył go w obraz poetycki: z postaci historycznej uczynił postać z satyry. I w końcu z uniwersyteckich katedr i salonów przeniósł go w świat romantycznej ballady, postawił oko w oko z tajemnicą, od której Śniadecki rozmyślnie uciekał. Te zabiegi dały Mickiewiczowi możność napisania jednej z najwspanialszych parodii, jakie zna cała literatura polska. Substancją klasycyzmu stała się fałszywa mądrość, zadufana starość i prymitywny empiryzm. Nikt nie dochodził, co Śniadecki powiedział o wzroku, o czuciu, o wierze. Mickiewicz nie dyskutował ze Śniadeckim. Niszczył go po to, aby oczyścić sobie przedpole dla prezentacji idei romantycznych w słynnej przedmowie tomu, w którym zamieścił Romantyczność. W pewnym sensie ballada ta była przypiskiem do przedmowy.

W ten sposób klasyk, który wyciągał mądre wnioski z faktu skończoności egzystencji ludzkiej, został przekształcony w tępego, ograniczonego uczonego. W materialnym wszechświecie Jan Śniadecki miał bowiem namacalną nie metaforyczną, lecz materialną przepaść - Niebo. Wiedział, że nowożytną astronomię stworzyła nie ludowa ciekawość poetycznych pasterzy, lecz potrzeba poznania pór roku, tajemnica czasu. Szkło astronoma było bronią człowieka rzuconego w otchłań wszechświata. Niebo, które uczyło romantyka buntu, klasyka nauczyło pokory umysłu. Szkiełko było dla klasyka symbolem wspaniałych możliwości poznawczych człowieka, niemal talizmanem zbawienia. U Mickiewicza to samo szkiełko stało się talizmanem tępego empiryka.

Przyjrzyjmy się teraz balladzie jako gatunkowi literackiemu.

Tradycja polskiej ballady wiąże się z nurtem poezji, który rozwijał się w Anglii i Szkocji w XVI i XVII wieku, a sięgał tradycji epickiej pieśni ludowej opowiadającej o niezwykłym wydarzeniu. Konstrukcja tej ludowej pieśni była bardzo często dialogowa, fabuła zarysowana szkicowo, pełna zagadek, niedopowiedzeń i tajemnic. Świat przedstawiony w niej nosił znamiona grozy i fantastyki.

W balladach romantycznych współistnieją elementy liryki, epiki i dramatu, jednak zwykle pozycję dominującą zdobywają czynniki liryczne. Temat jako wyróżnik gatunku odgrywa tu także pewną rolę. Ballady są utworami opartymi na motywach fantastycznych, zazwyczaj pochodzenia ludowego. Poeci dążyli w nich do maksymalnego wydobycia dziwności i niesamowitości. Najczęściej ballady mają budowę fabularną. Fabuła jest tu ujmowana skrótowo, nie chodzi bowiem o dokładne relacjonowanie jakiejś historii, ale o wydobycie z niej tajemniczych treści. Występują w balladzie też pierwiastki dramatyczne, wyrażające się w dialogach bohaterów. Skrótowość w ujmowaniu elementów fabularnych wynika z tego, że pozycję dominującą zajmują elementy liryczne. Przedstawiony w fabule świat jest podległy podmiotowi lirycznemu, służy przekazowi jego emocji.

Oda do młodości

Klasycyzm i romantyzm utworu

Prosiłbym aby teraz przeczytali Państwo utwór Adama Mickiewicza pt. Oda do młodości (podręcznik s.448 - 450). Po przeczytaniu proszę zajrzeć do komentarza s. 447.

Proszę zastanowić jakiej wartości nabrała przedstawiona przez Mickiewicza młodość.

Młodość i jej świadomość została w Odzie przedstawiona jako wartość. Nie jest rozpatrywana jako kategoria biologiczna, ani socjologiczna, ale jako potęga kreacyjna o boskiej mocy, składnik uniwersalnego porządku świata. Stały kontekst porównawczy Boga i młodości, dwu sił twórczych powołujących byty do istnienia, czyni z młodości swoisty absolut i siłę sprawczą we wszechludzkim uniwersum duchowym. To jest ten romantyczny składnik utworu, w tym tkwi siła ogromnej zdolności oddziaływania. Zapowiedź stworzenia nowego świata i gwarancja siły kreacyjnej mogły być odczytywane i konkretyzowane na różne sposoby, do politycznych włącznie, czego dowodem recepcja Ody w powstaniu listopadowym, a później w ruchach rewolucyjnych.

A jak Państwo dzisiaj odbierają ten utwór? Zapraszam do dyskusji na czat!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zwiastuny przelomu - filozoficzne zrodla romantyzmu, materiały- polonistyka, część II
narodziny romantyzmu, materiały- polonistyka, część III
polszczyzna okresu baroku, materiały- polonistyka, część II
lektury semestr II, materiały- polonistyka, część II
oswieceniowa mysl w literaturze europejskiej, materiały- polonistyka, część II
kultura i oswiata w epoce stanislawowskiej, materiały- polonistyka, część II
oswiecenie - wiek rozumu i czulego serca, materiały- polonistyka, część II
dramat romantyczny, materiały- polonistyka, część III
tworczosc Ignacego Krasickiego, materiały- polonistyka, część II
w swiecie duchow - romantyczne widzenie rzeczywistosci, materiały- polonistyka, część III
oblicza romantycznej milosci, materiały- polonistyka, część III
Nigdy nie bylo tak pieknej plejady, materiały- polonistyka, część V
Swoi, materiały- polonistyka, część IV
Hymn do Nirwany Tetmajera, materiały- polonistyka, część IV
Lalka, materiały- polonistyka, część IV
Nowelistyka pozytywistyczna, materiały- polonistyka, część IV
piesn XIX Kochanowskiego, materiały- polonistyka, część I
My i wy, materiały- polonistyka, część III

więcej podobnych podstron