Strona Główna Rodziny Polskiej
Instruktaż mordu
"Wydalenie tkanki ciążowej", "wydalenie jaja płodowego" - to główne określenia stosowane w broszurze "Bezpieczne przerwanie ciąży" wydanej przez agendę Organizacji Narodów Zjednoczonych, Światową Organizację Zdrowia (WHO). Na niemal 60 stronach wydawnictwa znajdujemy instrukcję zabijania dzieci w łonach matek.
Antyurodzeniowa broszura "Bezpieczne przerwanie ciąży. Wskazówki techniczne i dotyczące polityki zdrowotnej dla systemów ochrony zdrowia" została wydana w Polsce pod patronatem lewicowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. W tym instruktażu zabijania dzieci poczętych ani razu nie pada słowo "dziecko". Z łona matki usuwana jest - wskazują "specjaliści" z ONZ - tkanka ciążowa". Szokuje bezduszny, zimny ton narracji. Zabicie dziecka poczętego to - w ujęciu WHO - zwykły zabieg ambulatoryjny.
ONZ zaleca: "We wczesnym stadium (pierwszy trymestr) preferowane są następujące metody przerywania ciąży:
- ręczne lub elektryczne odessanie próżniowe - do 12. tygodnia włącznie, licząc od daty ostatniej miesiączki
- metoda farmakologiczna - połączenie mifepristonu i prostagladyny, np.: misoprostolu lub gemeprostu, do 9. tygodnia włącznie, licząc od daty ostatniej miesiączki".
Dziecko jest zabijane przy użyciu środków zarejestrowanych m.in. w celu prewencji i leczenia choroby wrzodowej żołądka. Takim środkiem jest właśnie misoprostol.
W 12. tygodniu życia dziecko ma ok. 20 cm; może kopać, ruszać stopą, obracać głowę, zwierać i rozwierać palce u rąk i nóg, zamykać oraz otwierać oczy i usta.
"W wypadku zastosowania metod farmakologicznych jeżeli nie dojdzie do poronienia, zanim kobieta opuści ośrodek opieki zdrowotnej, powinna wrócić po 10-15 dniach, by można było skontrolować, czy w macicy nie zostały resztki jaja płodowego" - to wszystko, co na temat zabicia dziecka ma do powiedzenia broszura ONZ.
Czy w świetle takich barbarzyńskich wskazówek mogą dziwić ostatnie zalecenia Narodów Zjednoczonych wobec Polski dotyczące liberalizacji prawa aborcyjnego obowiązującego w naszym kraju?
Nie zawsze zbrodnia się udaje. Profesor Bogdan Chazan, ginekolog położnik, wskazuje, że u dzieci, które rodziły się po nieudanej próbie tzw. aborcji farmakologicznej przy pomocy misoprostolu, obserwowano występowanie wad rozwojowych - wrodzonego porażenia nerwu twarzowego, wad kończyn, wodogłowia. Także inne środki stosowane w celu tzw. aborcji (metotreksat, mifepriston - RU-486) mogą spowodować wady rozwojowe dziecka.
Mord jako ambulatoryjny zabieg
ONZ dalej informuje: "W przypadku ciąży trwającej dłużej niż 12. pełnych tygodni, licząc od daty ostatniej miesiączki, preferowane są następujące metody:
- rozszerzanie i opróżnianie jamy macicy przy użyciu odessania próżniowego i kleszczy" - czytamy w antyludzkim informatorze.
"Do elektrycznego odessania stosuje się elektryczną pompę próżniową. Przy odsysaniu ręcznym, próżnia wytwarzana jest za pomocą trzymanego w ręku i ręcznie obsługiwanego plastikowego aspiratora o pojemności 60 ml (zwanego również strzykawką). (...) W zależności od zaawansowania ciąży zabieg zajmuje od 3 do 10 minut i może być przeprowadzony jako zabieg ambulatoryjny, po podaniu środków przeciwbólowych i/lub znieczuleniu miejscowym. (...) Większość kobiet po zabiegu przerwania ciąży w pierwszym trymestrze w znieczuleniu miejscowym czuje się na tyle dobrze, że może opuścić ośrodek opieki zdrowotnej po około 30 minutach. (...)" - wskazuje ONZ.
Ani słowa o tym, że elektryczna pompa próżniowa w rzeczywistości rozrywa dziecko na kawałki, które po zmiażdżeniu są usuwane na zewnątrz.
Druga metoda mordu polecana przez ONZ, czyli tzw. aborcja przy użyciu kleszczy, polega na zmiażdżeniu dziecka i usunięciu go na zewnątrz w całości lub we fragmentach. Według materiału wydanego przez ONZ, po "zabiegu aborcji" pozostają jedynie "odpady".
"Odpady stałe zanieczyszczone krwią, płynami ustrojowymi (...) powinny zostać umieszczone w szczelnych pojemnikach i spalone lub złożone w składzie odpadów na głębokości ponad 2 metrów, w odległości co najmniej 9 metrów od źródła wody. Odpady ciekłe, takie jak krew lub płyny ustrojowe, należy wylać do kanalizacji połączonej z odpowiednim punktem uzdatniania wody".
Poczęcie dziecka jest traktowane w publikacji WHO również jako zwykłe "opóźnianie się miesiączki". Zabicie małego człowieka w łonie matki to, w tym barbarzyńskim ujęciu, jedynie wywołanie miesiączki.
Broszura "Bezpieczne przerwanie ciąży" podaje "definicję" takiego działania: "Wywołanie miesiączki, czyli wczesne opróżnienie jamy macicy bez potwierdzenia ciąży badaniami laboratoryjnymi lub ultrasonograficznymi u kobiet, które zgłaszają opóźnianie się miesiączki".
Tak zwana bezpieczna aborcja nie istnieje
- Nie można mówić o "bezpiecznej aborcji", ponieważ każda prowadzi do śmierci dziecka. Często procedura ta łączy się z zagrożeniem zdrowia, a czasem i życia matki - zaznacza prof. Chazan. Mimo że autorzy oenzetowskiej broszury ani razu nie wskazują, że celem tzw. aborcji jest uśmiercenie dziecka, nie przeszkadza im to napominać o prawie kobiet do rzetelnej informacji na temat "zabiegu aborcji". Fundamentalne kłamstwo mówiące, że tzw. aborcja to "usunięcie tkanki ciążowej", a nie zabicie dziecka, powoduje, że czegokolwiek eksperci z ONZ nie przekazaliby do informacji kobiet na temat tzw. aborcji, będzie to przekaz fałszywy.
Tak zwana bezpieczna aborcja nie istnieje, choćby była dokonana w najnowocześniejszych warunkach medycznych, nie wywołała u matki żadnych komplikacji fizjologicznych, odczuwalnych negatywnych następstw psychicznych, gdyż pozostaje ona zabiciem bezbronnego człowieka - własnego dziecka.
Po dokonaniu tzw. aborcji bardzo często występują negatywne następstwa somatyczne i psychiczne.
Według publikacji Komisji Europejskiej, 17 proc. zgonów matek w całej Europie jest następstwem tzw. aborcji. - Trudno ocenić częstość zgonów kobiet z powodu powikłań tzw. aborcji, prawdopodobnie duża część tych zdarzeń nie jest rejestrowana jako powikłania tzw. aborcji - tłumaczy prof. Chazan. Do odległych somatycznych następstw tzw. aborcji chirurgicznej medycyna zalicza niepłodność, przewlekłe zapalenie narządów miednicy małej, zwiększoną częstotliwość raka piersi, przewlekłe bóle brzucha.
Zabicie dziecka w łonie matki, a zwłaszcza kilkakrotne dokonanie tzw. aborcji, może być przyczyną zaburzeń przebiegu następnego stanu błogosławionego oraz porodu: poronienia samoistnego, ciąży pozamacicznej, łożyska przodującego, przedwczesnego pęknięcia pęcherza płodowego, porodu przedwczesnego.
W badaniach brytyjskich z lat 80. XX wieku 10 proc. kobiet po zabiegu tzw. aborcji chirurgicznej zgłaszało się do lekarza z powodu powikłań. - Późniejsze prace wykazały, że powikłania tzw. aborcji chirurgicznej występują szczególnie często po zabiciu pierwszego dziecka poczętego i u kobiet młodych - podkreślają ginekolodzy.
W broszurze ONZ czytamy natomiast, że "ogromna większość kobiet, które poddały się prawidłowo przeprowadzonemu zabiegowi przerwania ciąży, nie odczuje żadnych długofalowych skutków dla zdrowia ogólnego ani reprodukcyjnego. (...) Z szeroko przeprowadzonych badań wynika, że ujemne następstwa psychologiczne występują u niewielkiej liczby kobiet i są prawdopodobnie kontynuacją wcześniejszego stanu".
Tymczasem psychologia rozpoznaje dwa zespoły zaburzeń będące następstwem zabicia dziecka poczętego: post traumatic stress disorder (PAD) - rozpacz, oraz post abortion syndrom (PAS) - syndrom poaborcyjny. W najtragiczniejszych przypadkach rozpacz przeżywana przez kobietę po zabiciu dziecka może prowadzić do samobójstwa.
Upadają argumenty o nieszkodliwości środków wczesnoporonnych. Po haniebnej decyzji o dopuszczeniu do sprzedaży na terenie Stanów Zjednoczonych ludobójczego środka RU-486 (mifepriston), Federalna Agencja ds. Żywności i Leków USA (FDA) nakazała niedawno wprowadzenie zmian w opisie jej działania. Na pudełkach i ulotkach informacyjnych mają być dodane komunikaty o zagrożeniu dla życia i zdrowia kobiety. FDA ostrzega, że przyjęcie tej substancji czynnej może doprowadzić do poważnych infekcji spowodowanych przez rzadko spotykane bakterie, a także do sepsy, intensywnych krwawień, bólów i niejednokrotnie do śmierci. Badania dowodzą, że może to być nawet 125 zgonów na 100 tysięcy kobiet. Informacje takie docierały do FDA jeszcze w okresie testowania mifepristonu w USA. Jednak dopiero teraz producent i lekarze mają obowiązek informować o śmiertelnym zagrożeniu dla kobiet.
Dziecko kontra "pełen dobrostan"
Broszura "Bezpieczne przerwanie ciąży" została wydana w naszym kraju pod patronatem Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która zaangażowana jest w promowanie projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie autorstwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Projekt, który trafił do prac w Sejmie, wprowadza możliwość zabijania dziecka poczętego na życzenie kobiety nie tylko do 12. tygodnia ciąży, ale także do chwili porodu.
Omawiany materiał ONZ pokazuje, jak powinno być rozumiane pojęcie "względów zdrowotnych", które mają być argumentem przemawiającym za zabiciem dziecka poczętego. "Wprawdzie 'zdrowie fizyczne' i 'zdrowie psychiczne' traktowane są czasem oddzielnie jako podstawa do przerwania ciąży, ale w wielu krajach prawo nie precyzuje, o jaki aspekt zdrowia chodzi, a jedynie określa, że przerwanie ciąży jest dozwolone w celu uniknięcia zagrożenia zdrowia kobiety ciężarnej. W takich wypadkach stosuje się niekiedy definicję zdrowia przyjętą przez WHO: pełny dobrostan w aspekcie fizycznym, psychicznym i społecznym, nie zaś tylko brak".
Jako przykład zagrożeń zdrowia psychicznego kobiety ONZ podaje m.in. obecną i przyszłą złą sytuację społeczno-ekonomiczną. W tej logice także diagnoza uszkodzenia dziecka powoduje uraz psychiczny u matki, co w niektórych krajach - jak podaje ONZ - stanowi podstawę do zabicia dziecka poczętego z powodu "zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety". O tym, że w ten sam sposób byłyby interpretowane zapisy projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie, nade wszystko świadczy obecność w gronie współtwórców projektu skrajnie feministycznych środowisk, z FKiPR na czele.
Beata Andrzejewska