W człowieku więcej zasługuje na podziw, lektury szkolne


W człowieku więcej zasługuje na podziw, niż na pogardę. Trzeba tylko dać mu szansę. Rozwiń myśl biorąc pod uwagę postawy wybranych bohaterów Dżumy Alberta Camusa.

Człowiek z natury rzeczy jest istotą dobrą, uczuciową, współczującą. Nie ma ludzi całkowicie złych, podobnie jak nikt nie jest doskonały. Każdy z nas ma w sobie pierwiastek dobra i obojętnie jak głęboko skrywamy go wewnątrz naszej duszy, wcześniej czy później, pod wpływem chwili tego wymagającej pozytywne strony naszego charakteru wezmą nad nami górę. Ludzie nie rodzą się źli, ludzie nie są żli. Złymi czyni nas życie, gdyż nie oszczędza nam cierpień, nie oszczędza nam goryczy i piekącego posmaku porażki. Każdy z nas ma pewną granicę wytrzymałości psychicznej, jeżeli zostanie ona przekroczona, w człowieku zaczyna rozpadać się system wartości i ważnych dla niego zasad, a człowiek bez zasad i moralności staje się zły i niebezpieczny. W świecie przepełnionym nienawiścią, wszyscy nosimy głęboko w sercu urazy wobec innych ludzi, nosimy w sercu zawiść i porządanie, gniew i złość. Nosimy je gdyż dla nas los nie był przychylny, nie powiodło nam się w życiu albo nie mieliśmy rodziców, którzy by się nami zaopiekowali i okazali nam uczucie miłości, bądź też nie mieliśmy nikogo kto nauczyłby nas jak kochać i pokazał istnienie innej drogi niż bezmyślna przemoc czy sprawianie cierpienia innym. Każdy z ludzi, obojętnie jak egoistyczny mógłby się wydawać nosi w sobie jednak dobro i jest w stanie dokonać rzeczy wielkich w imię ludzkości. Nikt nie jest godzien potępienia, gdyż, każdy potrafi wykrzesać z siebie iskrę współczucia i miłości, a ta, umiejętnie podsycana, jest w stanie przeobrazić się w wielki płomień, który rozpali nasze serce.

Albert Camus dokonuje w "Dżumie" analizy społeczności pewnego miasta - Oranu w obliczu zagrożenia epidemią. Prezentuje także postawy kilku wybranych bohaterów, ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji życiowej będącej sprawdzianem ich człowieczeństwa, siły charakteru, wrażliwości na ludzkie cierpienie. Nie wszyscy z nich od razu stanęli po właściwej stronie - walki z zarazą, ale szybko zrozumieli, że tylko działanie, walka z wszechogarniającym złem może pomóc, może uratować Oran i jego mieszkańców.

Narratorem powieści jest Bernard Rieux, autor kroniki Oranu, lekarz, który jako jeden z pierwszych uzmysłowił sobie niebezpieczeństwo epidemii. Rieu: "wygląda na trzydzieści pięć lat. Średniego wzrostu. Mocne ramiona. Twarz niemal kwadratowa. Oczy ciemne i lojalne, ale szczęki wystające (...) Wygląda trochę na sycylijskiego chłopa ze swoją opaloną skórą, czarnym włosem i ubraniami w ciemnych kolorach, w których jest mu jednak dobrze (...). Wygląda na człowieka zorientowanego w sytuacji".

Na krótko przed zamknięciem miasta i ogłoszeniem epidemii, chora od roku żona Rieux wyjechała do uzdrowiska w górach. Do Oranu przyjechała matka doktora, by pod nieobecność jego żony zająć się synem i gospodarstwem domowym: "Była to mała kobieta o włosach przyprószonych srebrem, o oczach czarnych i łagodnych". Doktor bardzo ją kochał, jak sam mówi w jej obecności wszystko wydaje się łatwiejsze. Jej obecność pomaga przetrwać doktorowi trudne chwile, jest kobietą bardzo czułą, dobrą i łagodną.

Z inicjatywy doktora zwołano w prefekturze komisję sanitarną, która miała podjąć odpowiednie kroki zapobiegawcze. Liczba zarażonych wzrastała z każdym dniem, doktor pracował ponad siły, podjął decyzję walki z dżumą, choć w jej obliczu czuł się bezradny. Czynności lekarskie sprowadzały się do postawienia diagnozy i separowania chorych. Doktor wie, czym grozi epidemia, jakie zbiera żniwo, ile na przestrzeni wieków zmarł ludzi zarażonych bakcylem dżumy. Jednak nie poddaje się, otrząsa ze złych myśli, bo człowiek ma w życiu jedną pewnność: codzienną pracę, a najważniejsze to "Dobrze wykonywać swój zawód". ponieważ szczepionka, którą przysłano do miasta, wystarczyła dla niewielu, Rieuź pracuje nad serum. Czuje się bezsilny wobec zarazy i śmierci, jego rola zaczyna się ograniczać do informowania rodziny chorego i zabrania go do szpitala. Od pierwszego dnia epidemii pracuje niestrudzenie, choć nie brak mu własnych trosk - jego żona umiera w sanatorium.

Postawa doktora wynika przede wszystkim z jego głębokiego przekonania o doniosłości roli lekarza, poczucia obowiązku, który każe mu zapomnieć o własnych obawach i skupić się na leczeniu. Doktor mówi: "Ludzie są raczej dobrzy niż źli" - jest przekonany o ogromnej wartości życia ludzkiego, o tym, że za wszelką cenę należy nieść pomoc zarażonym i walczyć ze złem. Mimo ciągłego obcowania ze śmiercią, nie zatracił wrażliwości. Jego postawa wynika również z tego, iż jest ateistą, a więc nie wierzy w Boga i Jego ingerencję, która mogłaby uratować miasto. Stwierdza, że gdyby wierzył we wszechmogącego Boga, przestałby leczyć ludzi, zostawiając Bogu tę troskę", ponieważ nie wierzy, wszystkie siły spożytkowuje na walkę z dżumą. Nawet po wygaśnięciu epidemii nie odpoczywa, gdyż ma świadomość, "że bakcyl dżuma nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostawać uśpiony (...) i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście".

Obok doktora do walki stają także Jean Tarrou i Joseph Grant. Jean Tarrou nie jest stałym mieszkańcem Oranu, przybył do miasta zaledwie na kilka tygodni przed wybuchem epidemii. To "mężczyzna młody jeszcze, o ciężkiej sylwetce, o twarzy masywnej i porytej, zamkniętej szerokimi brwiami"/ Przd wybuchem epidemii spędzał czas głównie na rozrywkach, bawił się, lubił słuchać hiszpańskiej muzyki, był częstym gościem hiszpańskich tancerzy. Jean Tarrou jest synem zastępcy prokuratora generalnego; był kiedyś świadkiem procesu, na którym oskarżony otrzymał karę śmierci. Od tego czasu Tarrou uważa, że onrównież jest odpowiedzialny za śmierć ludzi skazywanych przez jego ojca. Sądzi, że każdy ponosi winę za śmierć ludzi zabijanych po skazującym wyroku sądowym.

Jako polityk zczął zwalczć karę śmierci, którą uważał za morderstwo. Przemierzył połowę Europy walcząc z różnymi "zarazami". Dzieli ludzi na trzy kategorie: zagrożonych, ofiary i lekarzy, którzy walczą ze śmiercią. Tarrou uważa, że on sam był zadżumiony zanim przybył do Oranu, mówi, iż: "są na tej ziemi zarazy i ofiary, trzeba o ile to możliwe, nie zgodzić się na udział w zarazie", a także, "zrobić wszystko, żeby nie być zadżumionym". Gdy w Oranie zostaje ogłoszona epidemi, bez wahania zgłasza się do Rieux z propozycją współpracy. Organizuje grupy sanitariuszy, pomagające lekarzom i zakładom pogrzebowym. Na pytanie dlaczego decyduje się na walkę z chorobą, w której stawką może być jego życie, odpowiada: "Mam wstręt do wyroków śmierci". Jego postępowanie i zaangażowanie w walkę z dżumą wynika oczywiście z wcześniejszych przeżyć. Pewnego dnia w rozmowie z doktorem Rieux, Tarrou mówi: "Chciałbym wiedzieć, jak stać się świętym; tylko to mnie interesuje". Swoje życie i siły poświęca walce z dżumą. Od przyjazdu do Oranu prowadzi notatki, zapisując swoje obserwacje.

Tarrou zachorował w końcowym momencie epidemii, umarł w otoczeniu przyjaciół - doktora i jego matki. Odszedł w ciszy, do końca dzielny, umarł z uśmiechem na twarzy, jak święty. Doktor boleśnie przwżył stratę przyjaciela, myśli, że "Tarrou żył w rozdarciu i sprzeczności i nigdy nie zaznał nadziei". Może dlatego "pragnął świętości i szukał pokoju w służbie ludziom?".

Człowiekiem, który od początku włącza się w pracę formacji sanitarnych jest Joseph Grant, urzędnik merostwa. "Był to mężczyzna pięćdziesięcioletni, o żółtym, długim nosie i zagiętym wąsie, o wąskich ramionach i chudych członkach". Od kiedy opuściła go żona jest człowiekiem samotnym. Mimo, że odeszła od niego z innym, nie potrafi mówić o niej źle, wspomina ją z czułością, pisze do niej listy. Uważa, że to on ponosi winę za rozpad ich małżeństwa, bo za dużo czasu i uwagi poświęcał swojej pracy. Jego jedyną pasją jest pisanie książki, która jak do tej pory składa się tylko z jednego zdania, ciągle zmienianego przez autora. Choć ma wielkie trudności z formułowaniem własnych myśli, nie umie znaleźć odpowiednich słów dla wyrażenia tego, co czuje nie rezygnuje z pisania. Jego książka ma olśnić wydawcę i stać się wydarzeniem literackim. O swoich "postępach" w tworzeniu dzieła życia na bieżąco informuje doktora. Jest skromny, ale odważny, umie być zdecydowany i uparty.

Podobnie jak inni bohaterowie powieści i Grand wysoko ceni ludzkie życie. Uratował Cottarda, który próbował się powiesić. Grand jest zwyczajnym, przeciętnym człowiekiem o dużej wrażliwości na krzywdę innych, dobrym sercu, zawsze gotowy do pomocy. Nie wstydzi się mówić o uczuciu do swojej żony, miłości i przywiązaniu do swojej siostry i siostrzeńców, jedynych krewnych, jakich posiadał. Kiedy w mieście zaczynają się tworzyć formacje sanitarne, przystępuje do nich bez chwili zastanowienia. Łączy pracę urzędnika w merostwie z funkcją współpracownika doktora Rieux i pisaniem swojej książki. Doktor uważa, że dżuma nie może ogarnąć miasta, w którym żyją tacy ludzie jak Joseph Grand. Niosąc pomoc innym zaraża się dżumą, ale jest pierwszym, który zostaje wyleczony. Od tego momentu choroba zostaje ustępować.

Nie wszyscy z bohaterów przyjmują od razu postawę walki z zarazą. Należy do nich m.in. młody, paryski dziennikarz Raymond Rambert, który przyjechał do Oranu, by przeprowadzić ankietę o warunkach życia Arabów. Rambert: "niski, w sportowym ubraniu, o szerokich ramionach, twarzy zdecydowanej, oczach jasnych i inteligentnych, robił wrażenie człowieka, któremu życie służy".

Wybuch epidemii dżumi nie pozwolił mu na wyjazd z miasta. Początkowo należał do grupy osób, które za wszelką cene próbowały uciec z Oranu. Gdy zawiodła droga formalna, próby przekonania urzędników o konieczności wyjazdu, szuka innych sposobów, sprzecznych z prawem, byle tylko znaleźć się blisko ukochanej kobiety, W rozmowie z doktorem próbuje wytłumaczyć, dlaczego tak bardzo zależy mu na wyjeździe, stwierdza nawet, że sprawa dżumy zupełnie go nie interesuje, a najważniejsza jest miłość. Jego również prosi o pomoc, choć Rieux rozumie Ramberta, nie może nic dla niego zrobić.

Kiedy zarysowuje się realna szansa ucieczki z miasta, dziennikarz zmienia zdanie i postanawia pozostać. Na jego decyzje ma wpływ przede wszystkim postawa doktora Rieux i Tarrou, którzy poświęcają wszystkie siły na walkę z chorobą, a także wiadomość o sytuacji rodzinnej doktora. Pewnego dnia przychodzi do Rieux i oznajmia mu o swej decyzji: "Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i że ne mam tu z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy zobaczyłem, wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich. W końcu uświadamia sobie, że jego sytuacja nie jest czymś wyjątkowym, a ludzie, którzy go otaczają, znajdując się w niejednokrotnie znacznie trudniejszej sytuacji potrafią zapomnieć o swoich problemach i pomagać potrzebującym. Dołącza do ludzi niosących pomoc zarażonym i pracuje na rzecz opanowania epidemii. Po otwarciu miasta z niepokojem oczekuje spotkania ze swoją ukochaną. przypomina sobie bowiem jak idealizował tę miłość, zastanawia się, czy jego wyobrażenia pokryją się z rzeczywistością.

Równiez ojciec panelouź, "uczony i wojujący jezuita", znakomity kaznodzieja nie rozumie sytuacji, w jakiej się znalazł. W kazaniu, które wygłasza w czasie tygodniamodlitw zorganizowanego przez władze kościelne mówi: "Bracia moi doścignęło was nieszczęście, bracia moi, zasłużyliście na nie". Uważa, iż dżuma, która opanowała miasto jest karą za grzechy ludzi. Bóg zsyła ją na grzeszników po to, by ich doświadczyć: "Sądziliście, że wystarczy wam odwiedzać Boga w niedzielę, abyście byli panami waszych dni. Myśleliście, że kilka razy klęknowszy zapłacicie mu dość za waszą zbrodniczą beztroskę (...) ale Bóg (...) zmęczony czekaniem na wasze przybycie, kazał pladze przyjść do was, jak przychodzi ona do wszystkich miast grzechu...". Tylkosprawiedliwi nie mają się czego obawiać, zaś grzesznicy winni czekać kary boskiej. To przekonanie Paneloux jest wynikiem jego oderwania od problemów dnia codziennego. Doktor Rieux mówi: "Paneloux jest człowiekiem nauki. Nie dość napatrzył się śmierci i dlatego mówi w imieniu jakiejś prawdy. Ale najskromniejszy ksiądz wiejski, który zajmuje się swoimi parafianami i słyszał oddech umierającego, myśli jak ja. Będzie próbował leczyć z nieszczęścia, zanim zechce wykazać jego doskonałość".

Paneloux ma nadzieję, że wystarczą modlitwy ludzi "a Bóg uczyni resztę. Zmienia swoje stanowisko, gdy staje się świadkiem śmierci małego, niewinnego dziecka, które umiera w męczarniach. pod wpływem tego wydarzenia przestaje rozumieć dżumę jako karę za grzechy. Zaczyna czuć się współobywatelem, dotkniętym tym samym nieszczęściem. Stara się nieść ulgę nie tylko cierpieniom cielesnym, ale także duchowym, zagubionym daje wskazówki jak żyć, by czynić dobrze. Kiedyś mówił: "sądziliście", "zapłacicie", teraz schodzi z ambony i nie separuje się od reszty społeczności Oranu. Włącza się w prace formacji sanitarnych, jak może, stara się nieść ulg potrzebującym. Kiedy zachorował na dżumę, nie pozwolił wezwać lekarza. Umarł, trzymając w rękach krzyż.

Nie wiem, czy potrafiłbym postąpić tak jak oni, nie wiem czy byłbym w stanie odłożyć na bok strach przed śmiercią. Nie jestem w stanie powiedzieć jakbym się zachował w takiej sytuacji. Żadne z nas nie jest, gdyż nikt z nas nie został nigdy postawiony w obliczu śmierci. Nigdy nie musieliśmy wybierać pomiędzy zaryzykowaniem własnego życia, a niesieniem pomocy dziesiątkom, a nawet setkom potrzebującym i dlatego nasza reakcja w takiej sytuacji byłaby nieprzewidywalna.

Bohaterowie utworu - doktor Rieux i jego przyjaciele: Tarrou, Grand, Rambert, ojciec Paneloux oraz cała masa innych, bezimiennych w utworze osób staneli do walki w obronie życia i godności ludzkiej. Szacunek jaki im się należy jest tym większym, iż walczyli z wrogiem niewidzialnym i nieuchwytnym, wrogiem potężnym i bezlitosnym, nie posiadającym słabych punktów oraz litości. Zdawali sobie z tego sprawę, a jednak się nie ugięli. Swoją postawą udowodnili, że rodzaj ludzki stoi najwyżej w hierarchii stworzeń boskich, jest tworem najdoskonalszym, a jest nim, ponieważ myśli i czuje, ponieważ potrafi w razie potrzeby postawić dobro innych nad swoim własnym, ponieważ potrafi poświęcić się dla dobra ogółu. Słowa: "W człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę" są prawdziwe i bliskie nam, zwykłym ludziom. Są prawdziwe ponieważ sprawdzały sie przez całe tysiąclecia, składając na ołtarzu wolności bohaterów sławych, bądź też bezimiennych, ale jakże wspaniałych. Musimy pamiętać o tej ofierze, musimy pamiętać, że drzewo wolności było podlewane krwią patriotów przez całą historię ludzkości. Być może kiedyś przyjdzie kolej na nas i pamiętajmy, aby wówczas stanąć godnie i mężnie rzucić wyzwanie śmierci w oczy. Rodzaj ludzki musi przetrwać i przetrwa ponieważ tacy jak doktor Rieux i jego przyjaciele zawsze się znajdą, a może już się znaleźli? Może każdy z nas zaczął już odczuwać wiarę w potęge swojego charakteru? Może każdy z nas w głębi duszy jest bohaterem tylko jeszcze tego nie wie?...



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
„W człowieku więcej rzeczy zasługuje na podziw niż pogardę” wyjaśnij znaczenie słów z „Dżumy” Alber
w ludziach wiecej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogarde Dżuma
Na jagody, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Kamienie na szaniec, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Kamień na kamieniu, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Sposób na Alcybiadesa, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Kukuryku na ręczniku, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Na jagody, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
W ludziach więcje rzeczy zasługuje na podziw niz na pogardę uzasadnij prawdziwość tych słów w oparc
Satyra na leniwych chłopów, Streszczenia Lektur Szkolnych
„Inny świat” Gustaw Herling-Grudziński - utwór o sile i słabości człowieka, Lektury Szkolne - opraco
Stary człowiek i morze, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Na poĹĽegnanie przedszkola, Na zakończenie roku szkolnego
Co słonko widziało, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Zaufali Jezusowi-na wizytacje biskupa, szkolne, uroczystości, SCENARIUSZE świateczne i inne
ILOCZYN PRZEZ ROZKŁAD NA DZIESIĄTKI, materiały szkolne
W 80 dni dookoła świata, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
1- ANTYK, Lektury Szkolne Opracowania, Lektury Szkolne - opracowania

więcej podobnych podstron