Narodziny uniwersytetów w Europie.
Spis Treści
Wstęp ....................................................................................... 3
Powstanie uniwersytetów ................................................ 3
Nauka w uniwersytetach .................................................. 5
Życie studenckie .............................................................. 6
Zakończenie ............................................................................. 7
Bibliografia .............................................................................. 8
Wstęp
Pochłonięci wyłącznie przez rozwijanie pojęć filozoficznych, uczeni scholastyki zatracali poczucie formy i piękna, wzgardzili dbałością o język i jasność wyrażania, wprowadzili styl ciemny i napuszysty, język urągający prostym zasadom gramatyki; wraz z ciekawością faktów zatracili zainteresowania dla historii, zadowalając się zapisywaniem legend i cudownych zdarzeń. A już całkiem nie rozwinęło się zaciekawienie do nauk przyrodniczych: umysł, zwrócony do zagadnień wewnętrznych i pozaświatowych, odwracał się od przyrody, badanie jej dziwów pociągało nieliczne tylko, choć wybitne jednostki (Albert Wielki, Robert Grosseteste, Roger Bacon), zachęcone przez pisma przyrodnicze Arystotelesa i Arabów, i nie wpłynęło na ogólny pogląd na świat.
Z nauk starożytności obok logiki uznanie znalazła co najwyżej matematyka, dzięki temu, iż sama jest nauką formalną, logiczną, opartą na rozumowaniu, nie na obserwacji faktów i życia. Ale tych gałęzi studiów nie mogła przytłumić wszechwładna scholastyka, która znajdowała oparcie w praktycznych interesach społeczeństwa. Walka cesarstwa z papiestwem, w której każda strona pragnęła nie tylko orężem, ale i prawem uzasadnić swoje pretensje, sprzyjała nauce prawa. Nauczyciele tej dziedziny tzw. legiści wysoką cenili powagę władzy świeckiej, stanęli oni oczywiście po stronie cesarstwa, a ich nauka znalazła poparcie u gibelińskich miast włoskich. Przeciwko nim, w obronie wyższości papiestwa, zbroili się prawnicy kościelni i tak rozwinęła się nauka prawa kanonicznego. Ustalenie się potężnej organizacji Kościoła na podstawie własnego prawa i przywilejów oraz zdobycie przez kler doniosłego wpływu na życie społeczeństwa świeckiego otworzyło w łonie Kościoła wielką karierę dla osób wykształconych prawniczo. Bogate beneficja zapewnione dla prawników wywołały masowy pęd do studiowania dekretów a częściowo i prawa rzymskiego.
Równocześnie odradzała się także nauka medycyny. W neapolitańskim Salernie, rozkwitło studium pism starożytnych lekarzy greckich i one- nie obserwacje praktyczne- dały początek nowej nauce lekarskiej, która szybko zjednała sobie rozgłos wśród narodów europejskich. Szkoła lekarska w Salerno dostarczała dalekim krajom lekarzy i wskazówek leczniczych; miała ona do tego stopnia charakter świecki, że dopuszczała do studiów nawet kobiety.
Do pielęgnowania nauk ścisłych i praktycznych pobudzał chrześcijańską Europę przykład muzułmańskich Arabów, którzy, sami uczniowie nauki greckiej zasłynęli z wielkiej uczoności. Ich religia sprzyjała oświacie, uczeni uchodzili za „dziedziców Proroka”, wierni uczyli się czytać i pisać dla poznania świętych ksiąg Koranu, kapłani utrzymywali przy meczetach szkółki, na których wzniosła się wkrótce sieć uniwersytetów. Z nauki greckiej Arabowie skwapliwie przejęli dialektykę i matematykę, a z największym zapałem wzięli się do nauk przyrodniczych i medycyny. Ogromne encyklopedie wszelkich nauk, układane przez uczonych spowodowały wzrost ogólnej oświaty. Piśmiennictwo arabskie zaczęli uczniowie studiować z końcem wieku X a pierwszym pośrednikiem w przyswojeniu jego zdobyczy był już uczony Gerbert, papież Sylwester II. Uniwersytet arabski w Toledo uchodził za składową część studiów ogólnych chrześcijanina europejskiego.
Powstanie uniwersytetów
Wszystkie nauki nieznane wczesnemu średniowieczu, filozofia, prawo, medycyna, pociągające już nie dzieci, ale dojrzewającą młodzież, szukały sobie organizacji wykładu i pielęgnowania. Dotychczas istniejące szkoły kościelne za ciasne miały dla nich ramy, tym bardziej, że np. prawo rzymskie i medycyna uprawiane były głównie przez osoby świeckie; szkoły kościelne mogły dawać
najwyżej tyle nauki, ile potrzeba było dla kleru, i pragnęły jak najprędzej kler ten dla użytku Kościoła kształcić- nowe nauki potrzebowały dłuższych lat studiów, większej swobody w wykładzie i biegłych mistrzów, których niewielu mogło się znaleźć w Europie. To też ośrodki ich mogły powstać tylko w niewielu miejscowościach, gdzie skupiły się szczególniej przychylne okoliczności: pewna ilość uczonych profesorów, poparcie władzy świeckiej czy kościelnej, dostateczna ilość młodzieży. Ponieważ scholastyka stała się namiętnością epoki, dlatego Paryż, w którym rozkwitła, stał się ogniskiem naukowym całego ówczesnego chrześcijaństwa. Już od początku XII wieku zbiegały się doń tłumy żądnej władzy młodzieży z najodleglejszych narodów, aby słuchać wykładów tamtejszych mistrzów. W Paryżu, jeszcze przed zorganizowaniem uniwersytetu, kilka tysięcy młodzieży. Utworzone były całe dzielnice szkolne, zapełnione młodzieżą, rozbrzmiewające wykładami i dysputami. Nauka nie od razu była skupiona, każdy głośniejszy mistrz gromadził wokół siebie własne szeregi słuchaczy. Długi czas szkoły paryskie były w stanie płynnym; sale na wykłady wynajmowano, jakiś czas tłumniejsze odbywały się na ustronnej ulicy wymoszczonej słomą dla wygody młodzieży. Zebrania urządzano w kościołach lub refektarzach, bieżące potrzeby pokrywano ze składek i taks egzaminacyjnych.
Niewiadomo kiedy studenci paryscy zaczęli się stowarzyszać; około roku 1170 istniało już ogólne stowarzyszenie studentów i wkrótce miało swoje statuty a w Rzymie utrzymywało prokuratora dla obrony przed kanclerzem katedry paryskiej, który chciał studentów i mistrzów zmusić do przysięgi posłuszeństwa. Rzym stanął po ich stronie. Papieże wzięli studia paryskie pod opiekę, upatrując w nich podporę interesów kościelnych. Podczas tych walk luźne grupy nauczycieli zlały się w jedno wielkie ciało, obejmujące powszechność uczących i uczących się, skąd nazwa uniwersytetu (universitas = powszechność, całość; z czasem przypisano tej nazwie nieco odmienne znaczenie: powszechność nauk). Właściwa nazwa tych szkół brzmiała: studium generalne; oznaczała ona szkołę publiczną, dla całego świata, w której i mistrz i student zewsząd mogą być przyjęci (oczywiście katolicy). Władze miejskie, kościelne i królowie obdarzali tę powszechność przywilejami, stanowiła ona bowiem ich chlubę w oczach świata, a zarazem cenić umieli jej ogromne zasługi dla religii i całego chrześcijaństwa. Uniwersytet dzięki temu wyrósł już około roku 1200 na potężną korporację, stowarzyszenie, rządzące się autonomicznie, a więc: samo nadające sobie statut, samo wybierające rektora, wolne od świadczeń na rzecz władz świeckich, obdarzone własną władzą sądowniczą, uprawnione do wykładów, dysput, egzaminów i nadawania zaszczytnych tytułów naukowych, rządzące samodzielnie własnym majątkiem.
Twórcy uniwersytetu nie szukali dostojeństw ani dochodów, skupiało ich bezinteresowne pragnienie pogłębiania i rozwijania wiedzy; aby sobie ubezpieczyć swobodę badań, starali się uniezależnić od więzów kościelnych i klasztornych. Ktokolwiek okazał głębszą naukę, mógł wśród nich znaleźć miejsce bez względu na narodowość.
Uniwersytety tworzyły sobie szereg odpowiednich organizacji. Dla urządzenia nauki i egzaminów podzielili się na wydziały (fakultety). Odłączając teologię od filozofii, aby każda mogła się wszechstronnie rozwijać i aby wykształcenie filozoficzne poprzedzało wstęp na teologię, utworzył najpierw wydziały: teologiczny i wydział sztuk wyzwolonych czyli artystyczny (dzisiejszy filozoficzny), z czasem przyjął jeszcze w swój obręb nauki prawnicze i medyczne- i tak powstały cztery wydziały, do dziś stanowiące podstawę organizacji naukowej uniwersytetów. Na czele każdego wydziału stał obieralny dziekan. Do zadań wydziału należało pilnować porządku i rozdziału wykładów, urządzać egzaminy, nadawać stopnie naukowe. Do celów administracyjnych i sądowniczych dzieliły się uniwersytety na nacje, do których należeli profesorowie, studenci ze względu na swą przynależność państwową lub prowincjonalną. Nacje samodzielnie zarządzały swym majątkiem i wybierały sobie przewodniczącego. Naczelną władzę sądowniczą nad całą wszechnicą pełnił rektor, wybierany przez nacje; o ile na tę godność wybierano studenta, ze względu na jego wysokie pochodzenie, odbierał on honory i pokrywał koszta, ale w urzędowaniu wyręczał go starszy członek uniwersytetu.
Wobec rozgłosu Paryża starały się luźne szkoły wyższe we Włoszech (Salerno, Bolonia), przybierać stałe kształty organizacyjne, a pośpiesznie powstawały nowe (Padawa 1222, Neapol 1224, Siena 1246, Rzym 1303)1. Najstarsze uniwersytety włoskie np. Bolonia, Salerno, zawdzięczające swój byt stowarzyszeniom studenckim, dawały w swym życiu wewnętrznym przewagę nad profesorami młodzieży, zorganizowanej w nacje. Profesorowie poddali się studentom, zobowiązali się im do posłuszeństwa, bez ich zezwolenia nie mogli puścić wykładu, podlegali ich nadzorowi, płacili kary za niedotrzymanie umowy co do wykładów, komentarzy. Powaga profesorów wzrosła dopiero z końcem XIII wieku, gdy miasto Bolonia przejęło ich opłacanie. Nacje studenckie przeniosły urządzenia bolońskie i do innych miast, gdzie źródłem powstania uniwersytetów był napływ młodzieży, ale nawet niektóre uniwersytety, organizowane przez monarchów (np. Praga, Kraków), początkowo szły za wzorem bolońskim.
Również bezzwłocznie nadała Anglia swym starym szkołom w Oxford i Cambridge charakter uniwersytetów, z tą osobliwą właściwością, iż ośrodkiem studiów i administracji nadal- i tak aż do dzisiaj- pozostały poszczególne kolegia, luźnym tylko węzłem złączone. W innych narodach po chwilowych wahaniach oparły się uniwersytety na organizacji paryskiej, tak więc tworzyły się we Francji uniwersytety w Montpellier ze starej szkoły lekarskiej, w Orleanie i Tuluzie ok. roku 1230, w Awinionie 1303, Grenobli 1339, w Hiszpanii w Salamance przed 1230 i szereg mniejszych.
Młodzież krain Europy środkowej przez długi czas zdążała na Zachód i Południe po wyższą wiedzę, dopiero w półtora wieku po powstaniu uniwersytetu paryskiego pojawiły się warunki i siły umysłowe, umożliwiające zakładanie wyższych szkół na wschód od Renu. W roku 1349 założył cesarz Karol IV uniwersytet w Pradze, z czasem powstały dalsze: 1364 w Krakowie (ożywiony od 1400), 1365 w Wiedniu (czynny właściwie od 1383), 1386 w Heidelbergu, dwa lata później w Koloni, następnie w Erfurcie, Budzie, od 1409 w Lipsku, 1419 w nadbałtyckim Roztoku, 1425 w belgijskim Lowanium, 1456 w pomorskiej Gryfii i badeńskim Fryburgu, 1459 w Bazylei, potem niemieckie w Ingolsztadzie, Tubindze, Moguncji, 1477 szwedzki w Upsali i duński w Kopenhadze, oraz w 1494 szkocki w Aberdeen2.
Nauka w uniwersytetach
Uniwersytety francuskie i angielskie tworzyły się samorzutnie, włoskie były zakładami miejskimi, w innych krajach zakładali je przeważnie królowie i książęta. Południowe szukały chluby głównie w prawie i medycynie, północne w teologii i logice. Ale teologii wolno było nauczać tylko w imieniu Kościoła, bo tylko papież i sobory miały prawo czuwać nad czystością dogmatów, toteż uniwersytety starały się o uzyskanie od papieża pozwolenia na wydziały teologiczne; udzielając żądanego przywileju, papieże powierzali zazwyczaj biskupom lub prałatom czuwanie nad uniwersytetem, a początkowo kontrola ta rozciągała się nieraz na cały zakres nauki uniwersyteckiej.
Uniwersytety zrosły się mocno z ustrojem społeczeństwa średniowiecznego. Związane były z papieżem, uważając go za najwyższego kierownika nauki, pielęgnującego wiedzę kościelną w swych wydziałach teologicznych. Wzorem rycerstwa reprezentowały szlachectwo naukowe, tym bardziej, że doktorowie fakultetów pozyskiwali dobre opinie, a często także równouprawnienie z szlachtą. W swoim ustroju korporacyjnym upodobniły się do cechów, a nawet jak cechy miały uczniów, czeladników i majstrów, wprowadziły one trójstopniowość w studiach: uczeń czyli scholar lub żak, potem bakałarz, wreszcie magister = mistrz, majster. Zarazem starały się uniwersytety służyć państwu, któremu zawdzięczały różne przywileje, często uposażenie i które przy ich pomocy wpływało na sprawę oświaty publicznej.
Organizacja studiów naukowych, była we wszystkich uniwersytetach jednolita. Różniła się tym od nowożytnych uniwersytetów, że gdy dzisiejsze (z wyjątkiem wydziałów teologii katolickiej) stawiały za swój główny cel wykrywanie nowych prawd, swobodę badań, nie sugerowanie się ustalonymi doktrynami, to w wiekach średnich treść nauki była ustalona i gotowa. Spoczywała ona w pewnych ustalonych tekstach: dla teologii stanowiło je Pismo św. i pisma niektórych uczonych kościelnych, dla prawa rzymskiego- kodeks cesarza Justyniana, dla kościelnego- kanony i dekrety soborów i kurii rzymskiej, dla medycyny- pisma Hipokratesa i Galena, dla filozofii- pisma Arystotelesa. Filozofia i medycyna dopuszczały w pewnej mierze krytykę tych zasadniczych ksiąg, ale teologia i prawo ograniczyły się wyłącznie do wykładania swych tekstów, streszczania i uzasadniania, nie dopuszczając żadnego odchylenia od prawd w nich zawartych, żadnego pola dla swobodnej myśli. Forma nauczania też była ustalona: stanowiły ją na wszystkich wydziałach jednakowo wykład i dysputacja. Wykład ówczesny nie był podobny do dzisiejszego; jak w szkołach niższych tak i w uniwersytecie polegał on na objaśnianiu i streszczaniu tekstu. Zadaniem dysputacji było utrwalenie pamięciowe treści, którą się słyszało na wykładach; uczestniczyli w nich razem nauczyciele i studenci. Bieg studiów uniwersyteckich był również ściśle określony. Zgłaszająca się młodzież- w wieku bardzo rozmaitym, zwykle od 14 roku życia- wpisywała się do albumu rektorskiego czyli metryki, składała przysięgę uniwersytecką i ustaloną opłatę. Następnie zaczynała naukę na wydziale artystycznym. Cykl wykładów, których słuchała, była przypisana ustawami, do studenta jednak należała możliwość wyboru mistrza. Uczestnictwo w pewnej ilości dysputacji było koniecznym warunkiem dopuszczenia do egzaminów. Pierwszy egzamin po przebyciu połowy studiów dawał stopień bakałarza, drugi po ich pomyślnym ukończeniu stopień magistra (na wydziale artystycznym) lub doktora (na trzech innych wydziałach). Tytuł magistra lub doktora uprawniał do wykładania na swym wydziale- tą drogą uzupełniało się grono profesorskie. Egzaminy miały charakter wyłącznie akademicki, nie dające prawo do żadnych urzędów, ani stanowisk w życiu społecznym.
Życie studenckie
Uniwersytety były przede wszystkim instytucjami nauczającymi, jednakże nie rezygnowały całkowicie z ambicji moralnego wychowania młodzieży, zgodnie z zwyczajem średniowiecza, iż każdy stan bierze odpowiedzialność za osoby do niego przynależne. W tym celu życie studenckie poddane było ścisłemu nadzorowi. Scholar wyróżniał się strojem, który zbliżony był do kleryckiego: nosił długi fałdzisty płaszcz z ciemnego sukna, z futrzanym kołnierzem, na głowie nosił kapuzę (mistrzowie beret). Student musiał wybrać sobie magistra, który był jego ściślejszym nauczycielem i opiekunem; pod jego nadzorem mieszkał w którymś z uniwersyteckich kolegiów, albo w bursie; bogatsi płacili za utrzymanie, ubożsi otrzymywali je za darmo lub dopomagali sobie jałmużną. W kolegiach i bursach panowała surowa karność, nad którą czuwał z ramienia profesorów tzw. prowizor burs, oraz bezpośredni jej zarządca, zwany seniorem. Większe przewinienia sądzone były przez sąd rektorski, któremu podlegali wszyscy członkowie uniwersyteckiej korporacji, łącznie z służbą, kopistami, księgarzami. Za przewinienia karani byli grzywną, karcerem, czasem rózgami, a wyjątkowo wydaleniem z uniwersytetu. Jednak wszelkie kary i upomnienia zawodziły, burzliwość usposobienia i rozzuchwalenie zawsze musiały mieć swoje ujście w nietuzinkowych wybrykach i swawolach. Najwięcej wybryków pociągała za sobą „depozycja” czyli otrzęsiny, znany nam już z starożytnych szkół zwyczaj wprowadzania przybywających żaków w życie akademickie. Za zgodą władz uniwersyteckich, które ową czynność uznawały często za niezbędną część immatrykulacji. Otrzęsinom jak wszelkim innym uroczystościom akademickim, towarzyszyła pijatyka i różnorodne awantury, dlatego moraliści narzekają na życie studenckie i próbują walczyć z ulubionymi zajęciami studentów do których należą właśnie: trunki, gry i miłostki. Liczne przepisy uniwersyteckie starają się wykorzenić nałogi swoich podopiecznych, jednak jak widać z coraz zaostrzonych zakazów, bezskutecznie. Na próby zbyt energicznego ukrócania swawoli odpowiadała młodzież buntami lub emigracją z uniwersytetu. Secesje były ulubioną bronią studentów; pod groźbą secesji umieli wymusić rozległe dla siebie przywileje. Częściowo bieda, częściowo niekarność i awanturniczość powodowały przerywanie i opuszczanie studiów. Wykolejeni studenci najchętniej obierali sobie, wzorem jałmużniczych zakonników, wędrowny tryb życia. Najgorszą sławę wśród nich w XII i XIII wieku mieli tzw. goliardzi, którzy szydzili z kleru wielbili zmysłowość i frywolne zabawy. Pozostały po nich zbiory łacińskich poezji, pełnych życia, dowcipu i talentu.
Zakończenie
Życie akademickie studentów pierwszych uniwersytetów na pewno nie było tak urozmaicone jak życie dzisiejszych żaków, każda bowiem epoka ma swoje własne reguły, nakazy, zakazy. Kształcenie uniwersyteckie nie było tak powszechne i łatwo dostępne jak w dzisiejszych czasach, nie wszystkie warstwy społeczeństwa mogły pozwolić sobie na gruntowne i staranne wykształcenie. System wychowania i nauki, przedstawiony powyżej, praktykowany był tylko przez jedną warstwę społeczeństw średniowiecznych, to jest przez kler. Nie było nawet prób stosowania go w poważniejszej mierze do świeckich. Ci nie odczuwali potrzeby takiej edukacji, uchodziła ona bowiem za edukację zawodową duchowieństwa, ani też nie uważali się za upośledzonych, ponieważ jej nie odbierali. Gdy przypadkiem dostojnicy świeccy stawali wobec potrzeby odczytania czy ułożenia jakiegoś dokumentu lub zasięgnięcia informacji z zakresu jakiejś nauki, to wzywali do siebie uczonego kleryka; dwory utrzymywały u siebie umyślnie do spraw kancelaryjnych wykształconych duchownych. Społeczeństwo świeckie wcale nie usiłowało wzorować wychowania swoich synów na trybie szkolno- kościelnym. Ale nie znaczyło to, aby obchodziło się ono bez własnego systemu wychowawczego, z postępem wieków widzimy wzrost dbałości o wychowanie młodego pokolenia i wytworzenie się pewnych stałych form edukacyjnych. Mają one charakter wybitnie stanowy. Każdy stan według swojego obyczaju organizował wychowanie i naukę swych synów. Wydaje się dziwne, że państwo jako organizacja ogólna, w którym współżyć musiały wszystkie stany, nie dbało o wytworzenie pomiędzy nimi węzłów duchowych, nie dążyło do zbliżenia ich poprzez wychowanie. Nie było jednak też związku duchowego między uniwersytetami a szeroką masą ludności. Dla prostych ludzi język nauki, był trudny i nieprzystępny, treść i zawiła metoda wykładanych nauk utrzymywał przepaść między nimi a ludem, czyniąc z świata uczonego grupę odosobnioną. Jednak z czasem powstawania coraz większej liczby uniwersytetów grupa wykształconych osób zwiększała się w zastraszającym tempie. Każdy student, który uzyskał tytuł magistra lub doktora był uprawniony do wykładania nauk zgodnie z swoim wykształceniem, dlatego grono profesorskie powiększało swoją liczbę z roku na rok. Umożliwiało to zakładanie nowych uniwersytetów, a tym samym pozwalało przyjmować na uczelnie większe liczby studentów, dlatego w kilkanaście lat po założeniu pierwszego uniwersytetu na uczelnie nie przyjmowano już tylko wybitnych i bogatych młodych ludzi. Obniżono poprzeczkę, dzięki czemu przepaść między ludem, a grupą uczonych zaczęła się zacierać.
W dzisiejszych czasach nie istnieją już granice uniemożliwiające studiowanie na wyższych uczelniach, wystarczy posiadać określone wiadomości, stan społeczny nie eliminuje młodego człowieka w walce o miejsce na wyższą uczelnię, dzięki czemu jest o wiele prościej uzyskać wymarzone wykształcenie.
Bibliografia
J. Baszkiewicz. Młodość uniwersytetu. Warszawa 1963
S. Kot. Historia wychowania. Tom I. Warszawa 1996.
S. Kot: Historia wychowania, Tom I. Warszawa 1996, s. 153;
1 S. Kot: Historia wychowania, Tom I. Warszawa 1996, s. 160;
2 S. Kot: Historia wychowania, Tom I. Warszawa 1996, s. 162;
7