Milczenie
Jednym z charakterystycznych rysów Milczenia jest opis miasta-metropolii. „Jest-ci podobno tak, zaiste, że kilka ogromnych i nieustannych gwarów kilku stolic stanowi o żywotności historycznej i moralnej naszego świata.” Dwie cechy, zdaniem autora określają życie współczesnej mu metropolii. „Pierwszy jest rozwijającym się nieustannie personalizmem - drugi bezświadomą albo przemysłową asymilacją.”
Dla Norwida historia to rozwojowy cykl następujących po sobie faz, z których jedna na zasadzie zarodka (przemilczenia) zapowiada fazę następną, a której później staje się wygłosem poprzedniej. Dla autora milczenia jego własna epoka cywilizacji i literackich romansów zapowiada w ukryciu epokę rewolucji. Rewolucja dla pisarza jest o tyle przewrotem, o ile powraca do punktu wyjścia, o tyle jest odrodzeniem, o ile ustanawia nową epokę heroiczną, która jest dlań wzorem. Z tej właśnie konstruowanej przez siebie logiki dziejów wynika krytyczna determinacja i jednocześnie powściągliwość w ostatecznej ocenie własnej epoki przemysłu i pieniądza.
Vade-mecum
Najbardziej dojrzały cykl poetycki
Przeważają w nim utwory oparte na konstatacjach, bądź relacjonujących jakieś stany , bądź wyrażających sądy ogólne. Konstatacje te występują często w dialogach, przerywane są pytaniami i dyrektywami; w funkcji dyrektyw występują na ogół rozkaźniki (np. w Śmierć).
Promethidion
Norwid określił swój utwór jako: „Rzecz w dwóch dialogach z epilogiem”.
Ma formę poetyckiego dialogu. Norwid z góry zaznacza, że w tego rodzaju dialogach powinien on być płynny, gładki i jasny, czyli łatwy w odbiorze. W Promethidionie stało się inaczej, co poeta określa jako wyraz swojej indywidualności twórczej, popartej przekonaniem o bezwzględnej nadrzędności „toku prawdy” nad poetycką formą, o jej służebnej roli.
Sam rytm dochodzi niejako do głosu wówczas, gdy konwencjonalną, w miarę potoczysta rozmowa ustępuje żywiołowi lirycznemu, zwłaszcza w hymnicznych wystąpieniach tytułowych protagonistów Dialogów - Bogumiła i Wiesława. W płomiennych mowach staje się wręcz współtwórcą myśli.
Moment przejścia dyskusji w „rozmowy hymn” został zaznaczony w pierwszym Dialogu Bogumił. Uważa on swój „rozmowy hymn” za dalszy ciąg dyskusji, będzie bowiem jakby mówił, odwołując się jednocześnie do tego, co zostało wcześniej powiedziane. Bogumił przechodzi do innej formy dyskusji, w ten sposób kontynuując ją i zamykając.
Tym samym rozmowa zostaje przeniesiona jakby na wyższy poziom, w inny wymiar, gdyż zdaje się mówić Bogumił-Norwid - jedynie w ten sposób można dotrzeć do prawd obiektywnych, „wiecznych”, a więc obowiązujących i „zachwycających” odbiorców.
Co do „formy greckiego dialogu” Norwid zapowiadając ją zasygnalizował w ten sposób wzór rozmowy, który uznał za najbardziej godny podjęcia. Jego zdaniem taka właśnie forma najlepiej odpowiada randze poruszonych problemów. Ma nadzieję, że jak niegdyś Grekom, tak jemu dziś uda się „zaszczepić główne pojęcia o powadze sztuki” i rozstrzygnąć „najważniejsze […] pytania”. Jego Dialogi są tylko podobne do greckich i to jedynie pod względem formy.
Rozpatrywanie ewentualnych podobieństw bądź równic dialogów Norwida i dialogów Platońskich niewiele pomoże w interpretacji utworu. Odautorskie uwagi ukazują troską Norwida o to, by dziełu nadać najbardziej odpowiednią postać, co w porównaniu do innych, zwłaszcza krótkich utworów poetyckich, w których poecie udało się osiągnąć mistrzostwo, było zadaniem bez porównania trudniejszym.
Jednocześnie widać z jakim trudem „mieścił się” w wybranej przez siebie formie, jak ją nieuchronnie przekraczał, czego przykładem jest również Promethidion.
Norwidowska „rzecz o sztuce” po prostu „rozsadziła” ramy zakreślone jej przez samego autora, przybierając kształt, który porównać można do jednego z gmachów opisanych przez Bogumiła.
Całość ująć nie w kategoriach negatywnych, lecz w pozytywnych, nie jako artystyczne „potknięcie”, lecz wysokiej miary osiągnięcie.
W Promethidionie jak w soczewce skupiają się wszystkie niemal cechy warsztatu pisarskiego Norwida.
Zenon Przesmycki uznał Promethidion za poemat dydaktyczny, podkreślając jednocześnie „dantejskość tej Norwidowej dydaktyki”, jej „głębię” i „zwięzłość”.
Później pojawiły się takie określenia jak: dialog filozoficzny, rozprawa, traktat estetyczny czy charakterystyka opisowa.
Zenon Przesmycki nawal utwór „przedziwną, proroczą ewangelią sztuki”. Przypomina zarazem o nierozerwalnym, ścisłym związku Promethidiona z chrześcijańskim światem wartości. Najważniejsza jest bowiem nie forma, ale religijna treść.
Promethidionowa pieśń o miłości jest bliska Salomonowej Pieśni nad pieśniami , do której Norwid zawiązuje, zwłaszcza zaś hymnowi miłości św. Pawła z jego wielkiego Pierwszego listu do Koryntian, hymnu uznanego później za „Pieśń nas pieśniami” Nowego Testamentu.
Ponadto w pismach Norwida można wskazać wiele cech stuki epistolarnej Apostoła, w niejednym dających się odnieść również do Promethidiona. Listy Apostoła stanowią także znakomitą ilustrację częstego u Norwida „przekraczania” zwłaszcza „klasycznej” formy jego utworów.
Pisma apologetyczne nie były obce Norwidowi.
Z punktu widzenia Promethidiona za najważniejsze w dziełach epoki patrystycznej należy uznać to, że w dużej części miały one formę dialogu - dialogowych apologii lub dialogów apologetycznych. Norwid napisał wiele utworów o charakterze apologii, w których występuje jak obrońca wiary bądź polemista z jej przeciwnikami.
Poeta „rozluźniając” w Promethidionie klasyczną, Platońską „formę dialogu” postąpił podobnie jak przed wiekami najstarsi pisarze chrześcijańscy - apologeci i Ojcowie Kościoła w swych dziełach. W efekcie poetycka Rzecz w dwóch dialogach z epilogiem, będąc wyrazem katolickiego światopoglądu poety, a więc pozostając w kręgu wartości, tekstów i źródeł wiary, stała się czymś więcej niż tylko utworem w „formie greckiego dialogu” - przybrała postać apologii. I to właśnie określenie wydaje się by najbardziej odpowiednie dla całego utworu Norwida, nie tylko dla poetyckich Dialogów.
Poecie chodziło o ukazanie rangi sztuki, a także znaczenia dla Polski, „tej najtragiczniejszej z narodów”.
Poeta odwołuje się do podstaw wiary, przyznawał w ten sposób swoim wywodom rangę argumentów rozstrzygających, a więc nie podlegających dyskusji i sprzeciwowi.
Poeta zwiedzał i oglądał między innymi dlatego, by odniosła z tego korzyść również polska sztuka. Z doświadczeń tych wyniósł niewątpliwie jedno: głębokie przekonanie, że jakkolwiek potoczą się losy sztuki, należy bezwzględnie i stanowczo bronić jej „powagi”.
Poemat złożony z dwóch wierszowanych dialogów, zatytułowanych Bogumił i Wiesław oraz epilogu prozą.
Tytułem nawiązuje do mitu o Prometeuszu, mitycznym nauczycielu sztuk i rzemiosł („Promethidion” - gr. potomek Prometeusza). Był on dobroczyńcą ludzkości, ale też buntownikiem - wykradł z Olimpu ogień wbrew woli Dzeusa.
Formą zaś - do tradycji dialogów Platona. Główni bohaterowie dialogów formułują swoje opinie poprzez polemikę z poglądami innych.
Całość dotyczy współczesnej sytuacji sztuki. Norwid nawiązuje do Platońskiej triady Piękna, Dobra i Prawdy. Piękno winno być powiązane z dobrem, nazwane zostaje „kształtem miłości”, oraz z pracą: „Bo piękno na to jest, by zachwycało / Do pracy - praca, by się zmartwychwstało”. Sztuka powinna być więc użyteczna, powinna łączyć idee z materialną praktyką, duchowość z fizycznym trudem. Ma ona wymiar sakralny, podnosi to, co doczesne, do sfery sacrum. Każde dzieło sztuki ma pobudzać do czynu, każdy artysta - organizować wyobraźnię narodową.
Klaskaniem mając obrzękła prawice (gdzieś zanelzione)
Wiersz powstał w 1858 r. i jest początkowym wierszem w tomiku Norwida “Vademecum”. Wiersz mówi o dziele poetyckim, młodzieńczym. Już w pierwszej strofie dowiadujemy się, że lud znudzony pieśnią nawołującą do walki woła o czyny, mające podtrzymać naród, wzmocnić warstwy społeczeństwa (polemika pozytywistów z romantykami). W ojczyźnie, gdzie jest laurowo (z pieśnią romantyczną) i ciemno (niewola) pojawia się natchniony jako poeta przez Boga - Norwid. Słowa “Laurowo i ciemno” świadczą o pesymizmie, mówią o ciemności niewoli, braku perspektyw.
Norwid wspomina o wielkoludach: Mickiewiczu, Słowackim, Krasińskim, o wieszczach. Mówi w kontekście geniuszy, ocena ich poezja przez Norwida jest oceną pochwalną. Mają wspólne korzenie, tworzą wspólnotę, związek naturalny. Norwid mówi o sobie, że idzie sam własną drogą, ma prawo do błądzenia, gdyż jest młody. Nie korzysta z dorobku wieszczów.
Norwid wędruje sam przez świat i widzi zapatrzonych w przeszłość ludzi, i tam szukających wartości. Kobiety sztuczne, fałszywe jak posagi, czas “przesytu i Niedzieli”- czyli czas lenistwa, bierności.
Atakuje tradycję, stary obyczaj. Są one przestarzałe, nie dopuszczają nowości- bunt, sprzeciwianie się tradycji, oparty na impulsach emocjonalnych.
Ważna jest strofa przedostatnia- zawarta tu jest wykładnia koncepcji poezji Norwida zawartej w “Vademecum”. Norwid pisze “pamiętnik artysty” - cecha poezji Norwida to liryka osobista. Proces twórczy jako przekreślanie, zmienianie, poprawianie, jest dowodem trudu, błądzenia, poszukiwania (”ogryzmolon i w siebie pochylon”). Twórczość mająca wymiar wnikania w najgłębsze uczucia, przeżycia, zmaganie się z uczuciami. Poezja jako liryka osobista jest prawdziwa i rzeczywista. Prawda to ważny wymiar, poeta nie może zasłaniać sie kłamstwem, szuka prawdy i jednocześnie piękna (triada Platońska). “Obłędny”- prawo do pomyłek, ale też obłędny w sensie pasji na granicy norm psychologicznych. Poezja bliska obłędu, wnikanie w podświadomość.
Miną kolejne pokolenia, zanim społeczeństwo doceni twórczość Norwida. “Panteizm druk” wszechopanowanie druku w 1858- rozwój drukarni, przeważa druk związany z handlem, przemysłem. To czas trudny dla poezji, która zanika. Twórczość jego doceniona zostanie dopiero po upływie czasu.
Zaczynający się tymi słowami wiersz powstał w 1858 roku i został umieszczony w cyklu Vade-mecum pod numerem pierwszym. Jest to utwór złożony problemowo, wymagający od czytelnika wysiłku w odkrywaniu zagęszczonych pokładów treści. Badacze dzieła Norwida, J. Trznadel, M. Adamiec, J. Fert i inni, dostrzegali w tym tekście elementy autobiograficzne, komentarz do przemian dziejowych widzianych w aspekcie chrześcijańskim, postulat zachowania człowieczeństwa poprzez wysiłek w pracy (także twórczej ) na rzecz ocalenia najwyższych prawd i wartości głoszonych w przekazach ewangelicznych. Wiersz składa się z siedmiu części o różnej liczbie jedenastozgłoskowych wersów (10, czterokrotnie 8, b i 9) i oryginalnych rozwiązaniach w zakresie rymowania: rymy żeńskie okalające i parzyste, a także przeplatane, obejmujące niekiedy po 3 wersy.
Podmiot lityczny wypowiada się w 1. osobie liczby pojedynczej i z własnej perspektywy określa i ocenia współczesność i ludzi, którzy ją tworzą.
W takiej rzeczywistości pojawił się na świecie podmiot skazany przez Boga na egzystencję w Żywota pustyni, wśród ;,laurów” i „wielkoludów” symbolizujących poetów romantycznych, samozwańczych „proroków” próbujących zastępować naukę Chrystusa własną wizją narodu i świata - w istocie odbiegającą od Ewangelii.18 Utwór powstał po ważnych wydarzeniach i po śmierci wielkich romantyków: Mickiewicza i Słowackiego. Jakie były owe dziejowe błyskawice, o których wspomina podmiot? [...] bunt dekabrystów i rachuby z nim związane, powstanie listopadowe, potem działalność spiskowa pokolenia Norwida, np. sprawa Levittoux, rok 1846 i Galicja, Wiosna Ludów, wojna krymska, a w momencie „scalenia” Vade-mecum - i powstanie styczniowe. Pieśń nie przerosła w zwycięski „czyn”. [...] „Lud” rozumiał, że istnieje różnica pomiędzy pieśnią a czynami.19 Nie poezja potrzebna jest teraz narodowi (jest nią już zmęczony, nie odmieniła trudnej sytuacji), ale konkretne, efektywne działania.
W takich realiach przychodzi na świat nowy człowiek - podmiot liryczny-poeta, który na ziemi, klątwą spalonej, nie może odnaleźć wspólnego języka z „wielkoludami”, nie czuje się kontynuatorem i spadkobiercą ich myśli, jest samotny i zdany na własną aktywność w przezwyciężaniu nudy i pozorów stworzonych dla wygody pozbawionych krytycyzmu ludzi - np. niewiast, zaklętych w umarłe formuły, niezdolnych do prawdziwego uczucia. Wszystkich tych ludzi podmiot nazywa dalej dosadnym określeniem: katy.
Ocaleniem dla świata jest więc taka poezja, która powiedzie naród do Jeruzalem, choćby jej słowa były adresowane błędnie, na Babilon (w Starym Testamencie symbolizujący upadek i degenerację). Obyczaj stary (ortodoksyjne wyznanie mojżeszowe) obrazuje zewnętrzne formy czczenia Boga. W gruncie rzeczy nastąpiło odejście od Niego i zatopienie się w nocy zła, marazmu, obojętności. Rozpoczynające wiersz „klaskanie” wyznacza porządek świata odczłowieczonego, przynosi ze sobą naruszenie praw Ewangelii i natury, wprowadza niechrześcijańskie święto „przesytu-Niedzieli” i tryumf „Panteizmu-druku”.20 Taki stan rzeczy może przełamać tylko aktywna postawa człowieka, czyn wyrażony czasownikiem piszę.
Dopiero przyszłe pokolenia, reprezentowane przez wnuka, zdołają odczytać przesłanie poety ukryte w wieloznacznej wypowiedzi, chronione przed ingerencją cenzury, dla współczesnych niejasne i w pośpiechu, pobieżnie, odczytywane. Poezja-czyn, oczyszczona z pozoru, fałszu i pustych słów, zdoła odmienić oblicze świata wypełnionego agresją, cechującego się odwróceniem od zasad moralności chrześcijańskiej, zepsutego. To zadanie odnowy świata powinien podjąć czytelnik - ów wnuk świadomy zagrożeń płynących z zakładania i rezygnacji z odwiecznych wartości. M. Adamiec nazywa wiersz Norwida parabolą o życiu jednostki w „wieku kupieckimi i przemysłowym”21 odchodzącym od myślenia w kategoriach czytelnej hierarchii wartości, w którym zgoda na ustalone tradycją formy nie pozwala przebić się nowej, świeżej myśli. Podmiot liryczny został tu postawiony w opozycji do świata reprezentowanego przez wielkoludy - uznawane powszechnie za niepodważalne autorytety i bezkrytycznie czczone. Sytuacja egzystencjalna w tym wierszu jest wyznaczona przez trzy motywy: „nieczekanego powicia i narodzin”, „wędrówki” i „pisma”.22 Wszystkie one - pisze dalej M. Adamiec - są zakorzenione w świadomości ludzkiej od pokoleń. Pierwszy powiela historię narodzin Chrystusa, drugi - znany z Odysei, powtórzony przez wędrówkę Dantego i ceniony przez romantyzm - pozwala poznać przestrzeń świata wypełnioną sztucznymi figurami, skazującą jednostkę na samotność w tłumie (Żywota pustynię), trzeci zaś każe zaprzeczyć pozorom, dostrzec sens prawdziwej egzystencji w wysiłku człowieka - w czynności pisaniny które kierowane jest Do Jeruzalem - ma na celu osiągnięcie „ziemi obiecanej”, odnowę świata poprzez wskrzeszenie na nowo boskiego i naturalnego porządku.
W wierszu Klaskaniem mając obrzękłe prawice Norwid otwiera przed czytelnikiem swoją ocenę współczesnego świata i konieczność jego odmiany. W tym postulacie kryje się też odnowa literatury ¬pisarstwo jest czynem prowadzącym do uporządkowania rzeczywistości. Ma ono nastąpić przez odrzucenie zła, fałszu, marazmu, ponieważ prowadzą do degradacji człowieczeństwa, oraz przez przyjęcie postawy aktywnej w utrwalaniu prawdziwych wartości.
Klaskaniem mając obrzękłe prawice,
Znudzony pieśnią, lud wołał o czyny:
Wzdychały jeszcze dorodne wawrzyny,
Konary swymi wietrząc błyskawice.
Było w Ojczyźnie laurowo i ciemno
I już ni miejsca dawano, ni godzin
Dla nie czekanych powić i narodzin,
Gdy Boży-palec zaświtał nade mną;
Nie zdając liczby z rzeczy, które czyni,
Żyć mi rozkazał w żywota pustyni!
*
Dlatego od was... o! laury, nie wziąłem
Listka jednego, ni ząbeczka w liściu,
Prócz może cieniu chłodnego nad czołem
(Co nie należy wam, lecz - słońca przyściu...).
Nie wziąłem od was nic, o! wielkoludy,
Prócz dróg zarosłych w piołun, mech i szalej,
Prócz ziemi, klątwą spalonej, i nudy...
Samotny wszedłem i sam błądzę dalej.
*
Po-obracanych w przeszłość nie pojętę -
A uwielbionę - spotkałem niemało!
W ostrogi rdzawe utrafiłem piętę
W ścieżkach, gdzie zbitych kul sporo padało!
Nieraz Obyczaj stary zawadziłem,
Z wyszczérzonymi na jutrznię zębami;
Odziewający się na głowę pyłem,
By noc przedłużył, nie zerwał ze snami.
*
Niewiast, zaklętych w umarłe formuły,
Spotkałem tysiąc; i było mi smętno,
Że wdzięków tyle widziałem - nieczuły!
Źrenicą na nie patrząc bez-namiętną.
Tej, tamtej rękę tknąwszy marmurowę,
Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne,
A motyl nocny wzleciał jej nad głowę,
Zadrżał i upadł... i odeszły - senne...
*
I nic... nie wziąłem od nich w serca wnętrze,
Stawszy się ku nim - jak one - bezwładny,
Tak samo grzeczny i zarówno żadny,
Że aż mi coraz szczęście niepojętsze!
- Czemu? dlaczego? w przesytu-Niedzielę
Przyszedłem witać i żegnać... tak wiele?
Nic nie uniósłszy na sercu - prócz szaty -
Pytać was - nie chcę i nie raczę: Katy!...
*
Piszę - ot! czasem... piszę na Babylon
Do Jeruzalem! - i dochodzą listy -
To zaś mi mniejsza, czy bywam omylon
Albo nie?... piszę pamiętnik artysty -
Ogryzmolony i w siebie pochylon -
Obłędny!... ależ - wielce rzeczywisty!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
*
Syn - minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku,
Co znika dzisiaj (iż czytane pędem)
Za panowania Panteizmu-druku,
Pod ołowianej litery urzędem;
I jak zdarzało się na rzymskim bruku,
Mając pod stopy katakomb korytarz,
Nad czołem słońce i jaw, ufny w błędzie -
Tak znów odczyta on, co ty dziś czytasz,
Ale on spomni mnie... bo mnie nie będzie!
Słowianin. Do Teofila Lenartowicza
Jak Słowianin, gdy brak mu naśladować kogo,
Duma, w szerokim polu, czekając na siebie -
Gdy z dala jadą kupcy gdzieś żelazną - drogą,
Drżą telegramy w drutach i balon na niebie;
Jak Słowiani, co chadzał już wszystkiemu w tropy,
Oczekiwa na siebie - samego, bez wiedzy -
Tak - bywa smętnym życie!... wieszczowie, koledzy,
Zacni szlachcice, Żydy, przekupnie i chłopy!
Tak jest i kamień także sterczący na miedzy,
Co sługiwał był w różnych szturmach na okopy;
Dziewanna żółta przy nim i mysz polna ruda -
On sterczy, wieść go zowie kością wielgo-luda
(Co sam sobie w jasniejszą alegorię zamień!) -
Atoli nie wiadomo, czy to kość? czy kamień?
Fatum
I
Jak dziki źwierz przyszło Nieszczęście do człowieka
I zatopiło weń fatalne oczy...
- Czeka - -
Czy człowiek zboczy?
II
Lecz on odejrzał mu - jak gdy artysta
Mierzy swojego kształt modelu -
I spostrzegło, że on patrzy - co? skorzysta
Na swym nieprzyjacielu:
I zachwiało się całą postaci wagą
- - I nie ma go!
Śmierć
I
Skoro usłyszysz, jak czerw gałąź wierci,
Piosenkę zanuć lub zadzwoń w tymbały;
Nie myśl, że formy gdzieś podojrzewały;
Nie myśl - o śmierci...
II
Przed-chrześcijański to i błogi sposób
Tworzenia sobie lekkich rekreacji,
Lecz ciężkiej wiary, że śmierć - tyka osób,
Nie sytuacji - -
III
A jednak ona, gdziekolwiek dotknęła,
Tło - nie istotę, co na tle - rozdarłszy,
Prócz chwili, w której wzięła, nic nie wzięła -
- Człek od niej starszy!
Nerwy
Czas powstania tego utworu nie został precyzyjnie określony. Przyjmuje się, że Norwid napisał go w okresie: 1862-65. Badacze twórczości poety kojarzą treść wiersza z wizytą autora u pani Glaubrecht w towarzystwie Konstancji Górskiej, u której później bawił na obiedzie.28 Warunki życia emigrantki i jej małego dziecka wywołały u Norwida potrzebę zapewnienia jej pomocy. Wiersz jest wyrazem ironicznego stosunku do bezdusznych bogaczy, którzy nie dostrzegają wokół siebie nędzy drugiego człowieka, ale i autoironii -łatwiej zrezygnować z poinformowania Baronowej o nieszczęściu rozgrywającym się w „trumiennej izbie”, niż narazić się na zarzut poruszania spraw nie przystających do wytwornego wnętrza salonu.
Utwór ma nieregularną, „nerwową” budowę. Składa się z dwóch części, w których ukazano różne miejsca. Na początku podmiot relacjonuje wrażenie z wizyty w mieszkaniu, gdzie wegetują nędzarze (Trzy strofy), następnie wyobraża sobie planowane odwiedziny u Pani Baronowej, kobiety żyjącej w przepychu, której obce są problemy ludzi ubogich. Druga część wiersza liczy dwie zwrotki, ale pierwsza z nich jest dwukrotnie dłuższa i w połowie jakby rozłamuje się na dwa fragmenty. Od momentu „przełamania” czytelnik zapoznaje się z dwoma możliwymi wariantami zachowania się gościa w salonie. Przyniesie z sobą przykre wrażenia z wczorajszej wizyty, ale przecież relacja z niej nie nadaje się do przedstawienia Baronowej, Która przyjmuje bardzo pięknie, // Siedząc na kanapce atłasowej - wśród zwierciadeł, kandelabrów i wymalowanych na plafonie papug.
Zasadą kompozycyjną wiersza jest kontrast między światem nędzarzy i bogaczy. Nie ma pomiędzy nimi żadnego związku, nie można też mieć nadziei, że jakiekolwiek porozumienie nastąpi, dlatego podmiot liryczny przewiduje, że przemilczy palącą sprawę, ale sam bardzo źle będzie się z tym czuł: wrócę milczącym faryzeuszem // - Po zabawie. Domyśla się jednak reakcji otoczenia na realizm, gdyby przedstawił drastyczny obraz życia biedaków.
Wrażenie byłoby zapewne tak wielkie, że mogłoby ożywić przedmioty martwe.
Kimże jest ów człowiek odwiedzający tak skrajnie różne miejsca? Z którym środowiskiem czuje się bardziej związany?
Niebezpieczne schody, nędzna izba, ubóstwo lokatorów stały się przyczyną niepokoju podmiotu, utraty dobrego humoru (Obmierzł mi świat...). Cierpienie ludzi żyjących w tak trudnych warunkach skojarzył jednak z tym, co mu bliskie - z ofiarą Chrystusa. Skrzyżowane spróchniałe belki, zbite gwoździem (Jak w ramionach krzyża!... ), stały się ocaleniem dla upadającego z niebezpiecznych schodów. Musiał to być cud - cud to był - interpretacja tego faktu pozwala określić mówiącego jako wyznawcę Chrystusa. Chrześcijanina obowiązuje jednak reakcja na los bliźniego, a nie postawa „milczącego faryzeusza”. Krytyka obojętnego społeczeństwa dotyczy więc także bywalca salonów i ruder nędzarzy. Bez wątpienia podmiot w obu tych światach czuje się źle, ale jego serce angażuje się po stronie pokrzywdzonych, sam znajduje tam ocalenie dla siebie (symbol krzyża), odrzuca natomiast pozory wielkiego świata i jego podwójną moralność - przecież nic nie znaczą deklaracje i okrzyki, razi programowe niedostrzeganie nędzy i upodlenia innego człowieka.
Ostatnia strofa wiersza to wyraz samokrytycyzmu i autoironii. Zachowanie składającego wizytę jest wynikiem napięcia nerwowego (por. tytuł utworu). Przekładanie kapelusza, konwenanse, gra towarzyska - oto elementy, które odpowiadają salonowej sytuacji. Nerwy są znakiem zainteresowania poety sprawami społecznymi, analizowanymi w kategoriach etycznych. Brak reakcji na zło i nieszczęście i cnych jest godny krytyki, tak jak udawanie „wielkiego świata” w Rogatych salonach, w gruncie rzeczy pod względem moralnym nie dorastających do poziomu tych, którymi gardzą.
Z trudnym tematem utworu współgra jego struktura: zróżnicowanie długości wersów i wynikające stąd zaburzenia układu rytmicznego. Wiersz jest przykładem zastosowania ironii (por. np. reakcja ożywionych papug) - częstej u Norwida w utworach poruszających zagadnienia nierówności i niesprawiedliwości społecznej.
Byłem wczora w miejscu, gdzie mrą z głodu -
Trumienne izb oglądałem wnętrze:
Noga powinęła mi się u schodu,
Na nie obrachowanym piętrze!
*
Musiał to być cud - cud to był,
Że chwyciłem się belki spróchniałéj...
(A gwóźdź w niej tkwił
Jak w ramionach krzyża!...) - uszedłem cały! -
*
Lecz uniosłem... pół serca - nie więcéj -
Wesołości?... zaledwo ślad!
Pominąłem tłum, jak targ bydlęcy;
Obmierzł mi świat...
*
Muszę dziś pójść do Pani Baronowej,
Która przyjmuje bardzo pięknie,
Siedząc na kanapce atłasowej -
Cóż powiem jej...
...Zwierciadło pęknie,
Kandelabry się skrzywią na realizm
I wymalowane papugi
Na plafonie - jak długi -
Z dzioba w dziób zawołają: "Socjalizm!"
*
Dlatego usiądę z kapeluszem
W ręku - - a potem go postawię
I wrócę milczącym faryzeuszem
- Po zabawie.
Krzyż i dziecko
Punktem wyjścia wiersza jest konkretna sytuacja — żegluga i niebezpieczeństwa grożące podróżnikom z nią związane. Choć nie jest to powiedziane wprost, możemy domyślać się, iż łódź płynie wezbraną rzeką. Jej załogę stanowią ojciec i syn. W pewnym momencie pojawia się realne niebezpieczeństwo, jakim wydaje się nieunikniona kolizja z mostem, przewieszonym nad rzeką.
Wiersz ma charakter zdialogowany, o przebiegu zdarzeń dowiadujemy się z rozmowy prowadzonej przez ojca i syna. Rozmawiający różnią się zdecydowanie swoim doświadczeniem życiowym. Sprawia to, że w zupełnie odmienny sposób odnoszą się do zaistniałej sytuacji. Ojciec i syn, dziecko i dorosły. Dziecko dostrzegające jedynie to, co poznawalne w sposób bezpośredni i rzeczywiste (a więc nieuchronność katastrofy) i dorosły, któremu doświadczenie pozwala inaczej ocenić rozmiary zagrożenia i dostrzec możliwość ratunku.
Ale przedstawiona różnica w ocenie sytuacji nie wypływa jedynie z bogactwa doświadczeń życiowych starszego z uczestników wyprawy. Ojciec nie tylko więcej wie o otaczającym go świecie, ale prezentuje jednocześnie określony światopogląd. Zasadniczym wyróżnikiem, symbolicznym znakiem takiego rozumienia świata jest krzyż. Słowo to dla wiersza kluczowe. Jego znaczenie zmienia się w sposób uzależniony od wypowiadającego je. W ustach dziecka ów krzyż jawi się jako „krzyż niebezpieczny”, skrzyżowanie masztu i mostu w momencie katastrofy. W ustach ojca to „znak — zbawienia”.
Fabularność tego wiersza ma bowiem jedynie charakter powierzchowny. Para bohaterów może być rozumiana w sposób szerszy. Ojciec i dziecko — Bóg-ojciec i ludzkość niepewna swych losów, nie znająca swych przeznaczeń, zachowująca się tak jak przestraszone dziecko. Tak rozumiany tekst Norwida byłby próbą wskazania na pryncypia wiary chrześcijańskiej. Znak krzyża, symbol zbawienia, który zapewnia wszystkim wierzącym wejście do Królestwa Bożego, staje się bramą doń prowadzącą:
— Gdzież się podział krzyż?
*
— Stał się nam bramą.
Nie zawsze zdajemy sobie sprawę ze znaczenia, jakie krzyż pełni w życiu człowieka, choć spotykamy je na każdym niemal kroku. Z wierszem Krzyż i dziecko sąsiaduje liryk, częściowo niepełny (nie zachował się jego początek), którego ostatnie wiersze brzmią następująco:
Lecz nikt nie pomni: kto? kiedy? lub poco?
Znak ów sprowadził... a krzyże
Sterczą na skałach i w zorzach się złocą,
I morze im stopy liże.
Znamienne w wierszu Krzyż i dziecko jest sprowadzenie obrazu krzyża do dwu wymiarów: „Oto wszerz i w z-wyż”. Horyzontalne jest to wszystko, co doczesne, wertykalny zaś porządek zwraca się ku rzeczom sakralnie nacechowanym, wskazuje w niebo.
W Epilogu do Prometkidiona Cyprian Norwid pisał:
„Nie z krzyżem Zbawiciela za sobą — ale z krzyżem swoim za Zbawicielem idąc — uważałem za powinność dać głos myślom w piśmie tym objętym.”
Krzyż bowiem jest środkiem, który wiedzie do uczestnictwa w sztuce. Oddajmy raz jeszcze głos Norwidowi:
„Każdy naród przychodzi inną drogą do uczestnictwa w sztuce; [...] Chrystianizm — przez przecięcie linii ziemskiej, horyzontalnej, i linii nadziemskiej, prostopadłej — z nieba padłej — czyli przez znalezienie środka +, to jest przez tajemnicę krzyża (środek po polsku znaczy zarazem sposób)”.
Nie jesteśmy więc skazani na życie w trwodze, pozbawione sensu, na nieustanne zmaganie się z losem. Wystarczy bowiem zaufanie okazane Bogu, wiara w przesłanie płynące z Krzyża. „Płyńmy bądź, co bądź...” Wiara bowiem musi być bezgraniczna, a zaufanie do Boga całkowite. Takie przesłanie zdaje się nieść ten liryk Norwida.
Wydaje się, że w dzisiejszych czasach, kiedy wokół nas króluje brak wartości bądź ich relatywizm, tekst Cypriana Norwida nabiera nowego znaczenia.
I
"Ojcze mój! twa łódź
Wprost na most płynie --
Maszt uderzy!... wróć...
Lub wszystko zginie.
II
Patrz! jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny --
Maszt, się niesie w-z-wyż.,
Most mu poprzeczny --"
III
" -- Synku! trwogi zbądź:
To -- znak-zbawienia;
Płyńmy! -- bądź co bądź --
Patrz, jak? się zmienia...
*
Oto -- w szerz i w-z-wyż.
Wszystko -- toż samo --"
*
"Gdzież się podział krzyż?..."
*
"Stał się nam bramą."
Znaczenie twórczości Norwida
Cyprian Norwid długo czekał, by w pełni odkryto i doceniono jego dzieła. Stało się to dopiero po jego śmierci. Niektóre teksty są ciągle na nowo odczytywane i interpretowane. Sam autor zdawał sobie sprawę z tego, że jego nowoczesne myślenie o literaturze nie przystaje do panującej mody i wzorów utrwalonych w teorii i praktyce poetyckiej (zwłaszcza przez dzieła A. Mickiewicza). Chociaż zmuszony był do skromnego, a potem wręcz ubogiego, życia, nie rezygnował ze swoich ideałów i świadomie tworzył dla późniejszych pokoleń.
W zakresie liryki oderwał się od rytmu wystukiwanego z prostotą cepa lub ludowego mazurka (tak określał zniewolenie przez znane systemy wersyfikacyjne), a także od tematów błahych. Wprowadził nowy model komedii - tzw. wysokiej, w gruncie rzeczy poważnej i doniosłej, chociaż zasadzającej się na efekcie komizmu. Dostrzegał potrzebę wprowadzenia do literatury przemilczeń, pauz i niedomówień (teoria „białych wyrazów”), które mają często większą moc oddziaływania niż najgłośniejsze okrzyki (Białe kwiaty).
Najważniejszą zasługą Norwida wydaje się jednak zwrócenie uwagi na takie pojęcia jak: Bóg, prawda, piękno, dobro, wolność, człowieczeństwo, miłość, chrześcijaństwo. Dzięki twórczości poety-myśliciela zweryfikowano poglądy na sztukę, jej pochodzenie i zadania. Norwid wielokrotnie wypowiadał się w sprawach społecznych, zwracał uwagę na nierówność warstw, nędzę i upokorzenie biedaków oraz obojętność tych, którzy byliby w stanie odmienić zły los. Upominał się również o rozwiązanie palących kwestii dotyczących innych narodów (np. sprawa zniesienia niewolnictwa Murzynów).
Twórczość Norwida, niekiedy uderzająca w moralizatorski ton, posługuje się językiem przemawiającym do odbiorcy końca XX wieku. Symbolika, wykorzystywanie paraboli, ironiczny podtekst, odejście od utartych schematów wiersza i skłonność do syntezy zachęcają do lektury tej, jakże różnorodnej, poezji.