2005.06.02 15:21
My płacimy - banki zarabiają miliony
Nawet miliardy złotych na czysto przez rok są w stanie zarobić banki. Co przynosi im najwięcej zysków? O tym w raporcie przygotowanym przez Money.pl
Banki nie są instytucjami charytatywnymi, choć wielu chciałoby, żeby było inaczej. Kto, poza udziałowcami, nie wolałby, aby zyski banków były niższe i jednocześnie opłaty i prowizje płacone przez klientów także zmalały? Tańsze kredyty i wyżej oprocentowane lokaty, to także marzenie klientów.
Na banki lubimy narzekać, ale trzeba przyznać, że gdyby nie one, to wielu z nas nie miałoby szansy na zaspokojenie swoich potrzeb i spełnienie wielu marzeń. Ile osób stać na kupno mieszkania, samochodu, czy nawet pralki lub lodówki bez zaciągania kredytu?
Było rekordowo
W minionym roku banki zarobiły szczególnie dużo. Jednak nie dzięki temu, że usługi banków podrożały - wręcz przeciwnie. Konkurencja się zaostrza i klienci mają coraz to lepsze oferty.
Źródło: NBP
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego wynik finansowy netto banków w 2004 roku wzrósł aż trzykrotnie i wyniósł 7,3 mld zł.
Stało się tak dzięki �zwiększeniu przychodów i ustabilizowaniu się kosztów, spadku odpisów na rezerwy i aktualizację wartości, zmniejszeniu obciążeń podatkiem dochodowym oraz poprawy wyników jednostek podporządkowanych" - wyjaśniał GUS w komunikacie.
Banki zostały objęte unijnymi standardami funkcjonowania. Dlatego złagodzono im przepisy dotyczące tworzenia rezerw. Płacą też niższe podatki, bo CIT - podatek dla firm - spadł z 27 do 19 proc.
Choć w tym roku nie ma znaczących zmian w przepisach, to bankom chyba nie będzie gorzej. Na czysto zarobek w I kwartale tego roku wzrósł do 2,1 mld zł z 1,8 w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Przyszłość w prowizjach
Przyjrzyjmy się, na czym najwięcej zarabiają banki w Polsce i na co wydają pieniądze.
Źródło: NBP
Nie da się ukryć, że gro dochodów bankom zapewniamy my - klienci duzi i mali. Według danych Narodowego Banku Polskiego tylko 16 proc. przychodów banków pochodzi z operacji na rynku kapitałowym, pieniężnym i walutowym. Można z pewnym uproszczeniu powiedzieć, że te pieniądze banki zarabiają same dla siebie. Operują pieniędzmi i inwestują, a jeśli robią to dobrze, to mają z tego zyski.
Najwięcej jednak mają z nas.
Ponad połowa zarobku pochodzi z pożyczania pieniędzy.
To najstarszy sposób zarabiania, który stosują banki. Zasada jest prosta - oprocentowanie kredytu jest wyższe, niż lokaty. Ta różnica to zysk dla banku.
Jest też trzecie, w Polsce dopiero rosnące, źródło przychodów banków - opłaty i prowizje. W krajach bardziej rozwiniętych to źródło odgrywa znacznie większą rolę. Tam banki nie są bowiem w stanie zbyt dużo zarobić na odsetkach.
W sytuacji, gdy stopy procentowe są niskie, nie ma dużych różnic w oprocentowaniu depozytów i kredytów, to i zarobek niewielki. Poza tym duża konkurencja wymusza, aby lokaty były możliwe wysoko oprocentowane, a kredyty jak najbardziej atrakcyjne.
Dlatego bardzo duży udział w przychodach zagranicznych banków odgrywają tzw. przychody pozaodsetkowe. Są to pieniądze z opłat i prowizji, bo banki świadczą coraz to większą gamę usług. Podobna tendencja zaczyna się też w Polsce.
"2004 rok był wyjątkowy. Wzrósł udział odsetek w przychodach polskich banków. To tylko jednorazowe zjawisko, bo RPP podnosiła w tym czasie stopy procentowe, dlatego banki mogły więcej zarobić na odsetkach" - mówi Mariusz Zygierewicz, dyrektor Związku Banków Polskich. - "Jednak ogólna tendencja jest taka, jak na całym świecie. Coraz więcej banki zarabiają na opłatach i prowizjach."
Miliardy z opłat i prowizji
Porównując dane zbierane i przetwarzane przez NBP, w okresie od stycznia do września 2004 roku w porównaniu do analogicznego okresu 2000 roku, przychody z tytułu odsetek i prowizji wzrosły o prawie 1,8 mld zł i wyniosły blisko 5,6 mld zł.
Jak wynika z danych NBP, zsumowane przychody z odsetek i wpływów z opłat i prowizji stanowią aż cztery piąte przychodów banków.
Co banki robią z pieniędzmi
Wydatki banków to nie tylko wynagrodzenia zarządu, choć te budzą emocje. Pensje najwyższej kadry zarządzającej pochłaniają kilkanaście milionów złotych rocznie. A rekordzista, prezes Millennium Banku, zarabia sto tysięcy złotych miesięcznie.
Połowa zarobionych pieniędzy pochłaniają koszty funkcjonowania - m.in. pensje dla pracowników, utrzymanie placówek, itp. Do tego dochodzi tworzenie rezerw finansowych i amortyzacja. Zysk brutto to jedna trzecia ze wszystkich przychodów banków komercyjnych.
Źródło: NBP
Wśród kosztów funkcjonowania banków największą pozycję stanowi utrzymanie pracowników. Nie jednak wspomniane pensje dla zarządu, ale suma pensji sztabu zwykłych pracowników. Banki to bowiem całkiem duzi pracodawcy. Największe zatrudniają po sto tysięcy i więcej pracowników.
Źródło: NBP
Biedny bank, to zły bank
Aby bank mógł nam udzielić kredytu, sam najpierw musi ponieść koszty. Aby miał co nam pożyczyć, musi pozyskać pieniądze. Może to zrobić zachęcając innych klientów do lokowania oszczędności. Drugą opcją jest emitowanie obligacji lub akcji. Może także pozyskać pieniądze na rynku międzybankowym. W każdym z tych przypadków musi od pożyczkobiorców zażądać więcej, niż sam "zapłacił" za pozyskanie pieniędzy.
Ale dlaczego aż tak dużo? Oprócz kosztów związanych z pozyskaniem pieniędzy musi pokryć swoje koszty, czyli jak wspominaliśmy, płace dla pracowników, którzy nas obsługują, systemu komputerowego, placówek. Musi też oczywiście zarobić. I to nie tylko z chęci zysku. Żeby mógł kredytować kolejnych klientów, musi zwiększać swój kapitał, aby mieć na pożyczanie i tworzenie niezbędnych rezerw.
Konkurencja na rynku się zaostrza i banki nie mogą sobie pozwolić na zbyt wysokie oprocentowanie oraz opłaty i prowizje. Dlatego kredyty i lokaty stają się coraz bardziej atrakcyjne, w zależności oczywiście od ceny pieniądza na rynku, czyli wysokości stóp procentowych.
Choć można się oburzać, że m.in. naszym kosztem banki zarabiają setki miliony złotych, to jednak należy się wystrzegać biednych banków. Nie można spokojnie powierzyć oszczędności instytucji, która jest ledwo na plusie, bo niebawem może będzie pod kreską i nasze oszczędności mogą być zagrożone. Tak więc dobre wyniki banku są na rękę przynajmniej tym klientom, którzy powierzają im swoje oszczędności.
Bez banku ani rusz
Dla tych, którzy się z tym nie zgadzają, pozostaje nie korzystać z usług banków, choć w obecnych czasach to już raczej niemożliwe. Są grupy zawodowe skazane na system bankowy.
"Rządzący podjęli decyzję, że nawet najmniejszy przedsiębiorca musi prowadzić rachunek. Z reguły jednak ludzie biznesu nie skarżą się, że operacje bankowe są zbyt drogie" - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert z Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Rachunek muszą mieć tez rolnicy, jeśli chcą otrzymać unijne dopłaty do gospodarstw.
Jeśli korzystać z systemu bankowego musisz, a uważasz, że twój bank jest zbyt drogi, to poszukaj innego. W końcu mamy konkurencję, która najlepiej dba o interesy klientów. "To właśnie rywalizacja między bankami sprawia, że mamy coraz to lepsze warunki korzystania z ich usług" - uważa Jeremi Mordasewicz.
Płacimy, bo chcemy
Banki podlegają nadzorowi bankowemu i w dodatku ma na nie oko Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nie ma na tym rynku wolnej amerykanki. Zarabiają na nas zgodnie z prawem i biorą pieniądze tylko za to, za co chcemy im zapłacić. Jeśli jesteśmy zdziwieni jakąś opłatą, to w większości przypadków oznacza, że niedokładnie przeczytaliśmy umowę.
"Wiele konfliktów między klientami i bankami bierze się z nieporozumień, albo niezrozumienia przez klienta niektórych zapisów umowy" - uważa Małgorzata Cieloch z UOKiK. "Zdarza się to nawet w sytuacjach, w których bank nie ma złej woli, dba o klientów. Jednak niekiedy klienci nie wszystko rozumieją z umów, a co gorsze, przed podpisaniem nie proszą o wyjaśnienia."
Dawid przegrywa z Goliatem
"Jestem przeciwny atakowaniu banków" - zastrzega Jeremi Mordasewicz z KPP Lewiatan. - "Jednak często spotykam się ze skargami przedsiębiorców dotyczącymi ceny kredytów. Ich zdaniem różnica między oprocentowaniem lokaty a kredytu jest zbyt duża. Drugi element, to nadmierna standaryzacja i centralizacja oferty banków. Przez to mali przedsiębiorcy nie są partnerami dla banku-giganta. To jak spotkanie Dawida z Goliatem, z tym że w tej sytuacji to zawsze Goliat jest górą.
Jednym z powodów trudnych kontaktów między drobnymi firmami a bankami jest to, że bankom bardziej się opłaca współpracować z wielkimi przedsiębiorstwami. Bank ma znacznie wyższe koszty, gdy udzieli 100 kredytów po 10 tys. zł niż jeden kredyt na milion złotych. Sprawdzenie jednego klienta, który chce pożyczyć milion, jest niewiele droższe, niż tego, co chce 10 tys. zł.
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza takie podejście banków się nie zmieni. Dlatego szansa na kapitał dla małych firm jest stworzenie sprawnego systemu poręczeniowego i pożyczkowego dla drobnego biznesu.
Gdzie po pomoc
Jeśli uważasz, że Twój bank nieuczciwie wzbogaca się twoim kosztem, możesz próbować dochodzić swoich racji. Skargi na działalność banków można kierować do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów;. Ta instytucja nie interweniuje jednak w indywidualnych sprawach.
Być może jednak pomożemy urzędowi w prowadzonych postępowaniach. Najczęściej dotyczą one przypadków wzorców umów, jakie banki podsuwają nam do podpisania. Często zawierają one niedozwolone zapisy, które stawiają klienta w gorszej niż bank pozycji. Klient i tak jest słabszym partnerem w umowie, niż wielka instytucja ze sztabem ekspertów i prawników. Dlatego, gdy umowa pogłębia jeszcze tę nierówność, wtedy UOKiK wkracza i broni interesów konsumentów. Kieruje sprawę do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o uznanie danego wzorca umowy za niedozwolony. Sąd może nakazać zmiany wzorca.
W sprawach indywidualnych mogą nam pomóc miejscy lub powiatowi rzecznicy konsumentów, Federacja Konsumentów, Stowarzyszenia Konsumentów Polskich - organizacje, które ustawowo powołane są do udzielania pomocy konsumentom. Ochroną praw konsumenta w przypadku usług bankowych zajmuje się również Arbiter Bankowy
Bartosz Chochołowski