NIEWYSŁOWIONE, OPOWIASTKI



NIEWYSŁOWIONE? NIEWYPŁAKANE?
Najważniejszego się nie wysłowi, ale nie można przestać szukać słów dla tego, co budzi lęk, co obrasta złą tajemniczością, co - niewysłowione - staje się mroczne i wrogie, jak choćby umieranie człowieka. Dawne baśnie nie stroniły od tej strony życia. Od niedawna jest to tabu, temat wstydliwy i jakoby groźny zwłaszcza dla niewinnej i bezbronnej psychiki dziecka. Nie ma już umierających między nami, choć film lubuje się w zabijaniu, a grach komputerowych jest to główną „przygodą” i sprawnością. A reklamy zapewniają wręcz o „wiecznym” zdrowiu, sprawności, młodości i prawie-nieśmiertelności. Pogrzeby są coraz bardziej dyskretne, jak i wspominanie kogoś, kto odszedł…Dziecięce, dociekliwe pytania o tego kogoś, zawisają w próżni, bo odpowiedzi boją się bardziej dorośli niż dzieci…
*
Jak bardzo potrzeba było nam tego wysłowienia, ale i wypłakania nawet, ukazało nam umieranie Papieża. Nagle, strasznie wygadanym dziennikarzom, brakowało słów właśnie o śmierci, o jej naturalności, ale i tajemniczości. I dziwne, że to odchodzący pocieszał pozostających. Wielu nagle zaczęło powtarzać, że on ich nauczył cierpieć i umierać. Czy tego można się nauczyć w ciągu kilkudziesięciu godzin zbiorowego uniesienia wokół odchodzenia kogoś, kto śmierć przyjął, jak wyciągnięcie Ręki Zmartwychwstałego? Ale o Nim mówiono najmniej. Kolejny „wstydliwy” temat? Tak szybko i łatwo się pocieszyliśmy i mamią nas już nowe iluzje, zasłaniające obraz naszego umierania. I tylko dzieci jeszcze pytają… Ale i dzieci także umierają, a czynią to zdaniem lekarzy godniej, rozumniej i spokojniej od dorosłych. A dorośli często od nich uciekają, „spóźniając” się na tę ostatnią, najtrudniejszą chwilę. No cóż, nie mają wtedy słów, odwagi, wiary i może nikt im nie czytał baśni o umieraniu? A Ewangelię może pomiędzy bajki włożyli?
*
Tego chłopca przywieziono do szpitala przed Bożym Narodzeniem. Białaczka. Transfuzje, wymioty, coraz więcej kroplówek. A z domu nie ma nikogo, prócz listu od babci. Do wszystkich prawie przyjeżdżają, tylko nie do niego i do kilku podobnych, którzy szybciej umierają. A on patrzy z niewypowiedzianą zazdrością, jak przy niektórych ich mamy siedzą do samego końca. A jemu się nagle przytrafiło, „jak ślepej kurze ziarno”, że pani doktor, która jednak znajduje dla każdego z nich chwilę, pomasowała mu jego łysą główkę, niby po to by włosy odrosły… Potem coraz bardziej czuje, że słabnie, że życie z krwią z niego uchodzi… I nie ma komu o tym powiedzieć…. Kiedy w końcu przyjeżdżają po jego śmierci, zastają mały pamiętnik i ostatnie słowa „Oddać lekarzom”.
*
Jest taka baśń „Śmiertelna koszulka”. O matce, co miała przemiłego synka, kochając go ponad wszystko. Zachorował on nagle i zabrał go Pan Bóg do siebie. Pozostaje jej tylko nieustanny płacz po nim. Dziecko zjawia się więc nocami tam, gdzie się bawiło i płacze razem z matką. I tak dzieje się czas pewien. W końcu synek przychodzi w tej koszulce, w której go pochowano i prosi matkę, by przestała płakać, bo łzy moczą tę koszulkę i jest mu mokro. A kiedy matka jest przerażona tym i przestaje płakać, chłopiec zjawia się ze świecą, zapewnia o suchości koszulki i spokojnym śnie. „Wówczas matka powierzyła Bogu swe cierpienie, znosząc je cicho i cierpliwie.”
*
Wracam do książki „Halo, pan Bóg, tu Anna”. Opowiedzieć jej nie sposób, tak nie opowie się cudu. Ale cud tej książki - przedziwna 8-latka, umiera, a jej opiekunowi zostaje rozpacz, bunt, wściekłość…I w końcu pisze: „Powoli wszystko nabierało sensu. Działo się coś, co zmusiło mnie do płaczu: po raz pierwszy od bardzo dawna płakałem. Całą noc spędziłem poza domem. Zdawało się niebo oczyszcza się z chmur. Coś mnie dręczyło coraz silniej. Życie Anny nie zostało przerwane za wcześnie, nic podobnego, wypełniło się do ostatka.” I kiedy idzie na jej grób, zastaje na nim jaskrawy, czerwony dywan maków. I kiedy opuszcza ze śmiechem cmentarz ma jedną odpowiedź (odpowiedź Anny na pytanie, gdzie jest Pan Bóg): „U mnie w środku”. Odnalazłem ją znowu - znalazłem ją u siebie w środku. Byłem pewny, że gdzieś tam, pan Bóg i Anna śmieją się.”
*
Ale nie ma takiego śmiechu bez wysłowienia i wypłakania. Ludzka to rzecz, jak w baśni.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pochwała przyjaźni i hartu ducha w opowiadaniu ''Stary człowiek i morze''
Opowiadanie o Huncwocie, scenariusze
WŚRÓD KRZYWYCH LUSTER, OPOWIASTKI
UZDROWIĆ, OPOWIASTKI
Opowiadanie logopedyczne (3), CWICZENIA
Opowiadanie o kropelce wody, Chemia, Tajemnice wody
Wróbelek Elemelek -30 tekstów opowiadań, dla dzieci, Poczytaj mi mamo
WODA ŻYWA -, OPOWIASTKI
MIŁOŚĆ NA LICYTACJI, OPOWIASTKI
Anselm Grün OSB - Opowiadanie - Przyjazn, religia, Anselm Grun
Balsam dla duszy opowiadanie 1
opowiadanie
Bohater opowiadan
OPOWIADANIE O NAJCIEKAWSZEJ PRZYGODZIE ZBYSZKA Z BOGDAŃCA
opowiadanie moj najlepszy przyjaciel
OPOWIADANIE, E. POLONISTYCZNA, PISANIE
opowiadanie, Edukacja polonistyczna

więcej podobnych podstron