Wykłady V i VI - część 2.
Mowa integruje, pismo izoluje. „Litera bowiem zabija, a Duch [oddech-słowo] ożywia” (2Kor.; 3,6). Kultury oralne i kultury piśmienne zdecydowanie się od siebie różnią.
Piśmienność (kultura cyrograficzna - manuskryptu i typograficzna - druku). Wybrane własności:
Slajd 4 i 5
Pismo dokonuje reifikacji słowa - słowa zaczynają przypominać rzeczy (bo są trwałe, a nie ulotne, jak słowa mówione). W kulturze pisma myślimy o słowach jako o widzialnych śladach sygnalizujących słowa tym, którzy te ślady dekodują. Pismo ujarzmia czas - w słowie żywym czas przepływa, w piśmie - zostaje unieruchomiony w przestrzeni kalendarza lub tarczy zegara. Efektem tej własności będzie powstanie literatury spacjalnej (przestrzennej, od. space) - hipertekstu (budulcem są miejsca- aktywne odnośniki).
Pismo jest „znakiem znaku”. Związek między znakiem pisma a desygnatem (odpowiednikiem w „świecie”) jest arbitralny i słabo uchwytny - w nowelce Prusa Antek bohater usiłuje zrozumieć w jaki sposób zapis „dom” wyobraża dom. I nie jest w stanie.
Pismo - technologia słowa - stworzyło tzw. dyskurs autonomiczny, czyli oderwany od nadawcy, od kontekstu. Pismo ma charakter solipsystyczny - jest domeną samotności.
Pismo ma tendencję imperialną. Ponieważ brak autora nie pozwala na podjęcie dyskusji, nie można bezpośrednio obalić tez jakiegokolwiek tekstu. Pismo, a szczególnie już druk mają wartość proroctwa, dogmatu. Jedyna metodą niezgody było palenie książek, ich cenzurowanie lub wciąganie na indeksy ksiąg zakazanych. Bardzo często powołanie się na autorytet słowa pisanego (np. przez cytowanie uznanego autora) ma wartość dowodu (na zasadzie: „jest tak, bo to zostało gdzieś zapisane”).
Niesłychanie pouczające są dzieje pisma:
Pierwsze zapisy pojawiły się w cywilizacji Sumeryjskiej w Mezopotamii, ok. 3500 p.n.e. Poprzedzone zapisem w postaci obrazków (czyli piktografią) i różnymi wspomagaczami pamięci (nacięcia- karbowane kije, rogi etc., zapis węzełkowy - kipu itp.), które zresztą były w użytku bardzo długo, bo jeszcze do XIX wieku.
Slajd 6-8
Prawdopodobnie powstanie pisma wiąże się z powstaniem pieniądza. Pierwszym i charakterystycznym, bo niemożliwym w oralności, celem kultury pisma była lista, skorowidz - coś na kształt współczesnego Excela. Kultura ludowa przechowała przysłowie: „Gdzie pergament, tam jurament”: ewidencja ludności i potencjalna kontrola ze strony władzy. Pismo wiąże się z kontrolą, represją.
Nawiasem mówiąc ten administracyjo-biurokratyczny rys pisma jest własnością trwałą: produkty IBM-u (pod nazwą berlińskiej filii Dehomag) - urządzenia sortujące Holleritha, będące prototypami późniejszych maszyn cyfrowych - były rutynowo montowane w obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej celem ewidencji więźniów, organizacji logistyki (np. kolejowych transportów), dystrybucji śmierci.
Pierwsze zapisy dotyczą transakcji natury ekonomicznej. Były to piktogramy będące jakby alegorycznym memorandum dla stron transakcji (wazy - bulle pokryte pieczęciami, w nich figurynki gliniane lub z innego materiału wyobrażające przedmioty wymiany handlowej).
Slajd 9-12
Z piktogramów wyłoniły się ideogramy (znaczenie ustala się po części dzięki kodowi, np. 1, 2, 3). Innym zapisem mowy jest sylabariusz (do dziś używany w Japonii).
Slajd 13-14
Najdoskonalszym wcieleniem pisma jest alfabet (pismo oparte na odpowiedniości między fonemem a grafemem, tzn. dźwiękiem a zapisem), a wśród alfabetów grecki (bo już alfabety spółgłoskowe, np. hebrajski, wymagają odniesienia do kontekstu pozaalfabetycznego - nie przeczytam słowa, którego nie znam, bo nie wiem, jakie samogłoski podstawić: przykład - JHVH = Jahwe).
Alfabet powstał ok. 1500 p.n.e. stworzony przez ludy semickie.
Przewaga Greków nad innymi kulturami prawdopodobnie zasadzała się na ich wokalicznym, tzn. samogłoskowym alfabecie. Alfabet wokaliczny uprzywilejowuje aktywność lewej półkuli mózgu (lewa półkula wiąże się z widzeniem sekwencyjnym, a prawa - z kontekstowym; por. skłonności artystyczne leworęcznych tj. prawopółkulowych). Kierunek pisma w alfabecie wokalicznym biegnie w prawo - tj. aktywizuje lewą półkulę; pismo konsonantyczne - pisane w lewo, wiąże się z prawą, kontekstową półkulą. W kategoriach neurofizjologicznych powiemy, że alfabet samogłoskowy sprzyja myśleniu abstrakcyjnemu i analizie (bo to działalność lewej półkuli).
Pismo kojarzy się z władzą - jest instrumentem tajemniczej i magicznej władzy. Nie każdy potrafi(ł) odczytać pismo - potrzebnym stał się pośrednik między czytelnikiem a tekstem (np. w chrześcijaństwie był to ksiądz, nie zalecało się samodzielnego obcowania z Pismem, co zmieni dopiero reformacja). Pismo domaga się wykładni, interpretacji - zyskują na znaczeniu uczeni, juryści, eksperci, egzegeci, terapeuci. Efektem pisma jest zarówno kariera konsultingu, jak i psychoanalizy. Na etapie wprowadzania piśmienności potrzebny był też „pisarz” - wynajmujący się do pisania listu czy dokumentu
Na wyspach Pacyfiku Pd. niepiśmienni wierzyli, że różnego rodzaju kwity frachtu, asygnaty to magiczne amulety zdolne przywołać zza morza statek z towarami. Są to tzw. kulty Cargo, oparte na wierze tubylców, iż samoloty białych przylatywały z nieba i były kierowane na ziemię przez bogów, a biali ludzie byli tylko pośrednikami, którzy zawłaszczali dla siebie te przysyłane dobra (stąd nazwa kultu). W XIX i jeszcze w XX wieku ludność tubylcza zaczęła budować lądowiska i pasy startowe dla samolotów - oczywiście drewniane, z drewnianymi „radiostacjami” i „wieżami kontrolnymi”, nabrzeża dla statków, magazyny itp. Tubylcy, widząc, iż biali budują pasy startowe i lądowiska, czego wynikiem jest przylatywanie samolotów z żywnością i innymi dobrami, zaczęła ich naśladować, w oczekiwaniu na boskie dary. Nieznajomość pisma wywołuje przekonanie o jego magicznej mocy.
Jednocześnie, wewnątrz kultury pisma trwają relikty oralności: np. średniowieczne gatunki jak summa ułożone są w kwestiach, a i dziś nadal kultywowana jest wiara w moc słowa mówionego - por. notariusz czytający na głos przed stronami akt, por. „audyt” czyli „rewizja ksiąg” właściwie przecież oznacza „słuchanie” (audio). Za trwanie oralności w piśmienności odpowiadają: akademicka retoryka i wyuczona łacina.
Prawdziwą rewolucję piśmienności stanowiło wynalezienie druku: pismo całkowicie oderwało się od kontekstu (bo przecież czcionki poprzedzają pisanie). Skutki wynalezienia druku, - nazywane Galaktyką Gutenberga - to:
reformacja i zmiana praktyk religijnych, zanik uniwersalizmu na rzecz języków i kultur, w końcu także państw narodowych,
rozwój kapitalizmu, dzięki doskonalonym technikom zapisu, inwentaryzacji, rachunku,
eksploracja globu, kolonizacja świata, dzięki m.in. mapie,
zmiany w życiu rodzinnym i politycznym,
rozprzestrzenienie wiedzy, edukacja i demokratyzacja,
powszechna piśmienność,
powstanie współczesnej nauki (np. dzięki technicznym rycinom i dokładnym opisom).
Druk odpowiada za narodziny dominacji widzenia. W dawnych kulturach stosunkowo mało osób widziało kiedykolwiek fizycznie dokładny obraz czegokolwiek - współcześnie mamy takie technologie jak teleskop i mikroskop (oraz ich doskonalsze wcielenia, np. rentgen, tomograf, sonda kosmiczna). Technicznie jesteśmy w stanie zajrzeć wszędzie, np. australijski artysta występujący pod pseudonimem Stelarc (http://www.stelarc.va.com.au) prezentuje widzom wnętrzności swojego żołądka - wprowadził tam sobie sondę i miniaturową kamerę endoskopową, którą filmuje jej ruchy. Widzowie mogą oglądać ten spektakl na monitorach. (Inny jego projekt - Wirtualne ręce - polega na tym, że podłączonymi do jego członków elektrodami możemy dowolnie sterować, drażniąc go impulsami elektrycznymi wysyłanymi zdalnie z naszych komputerów).Wyrazem tej kultury wizualności jest np. współczesna kariera socjologii wizualnej.
Slajd 15
Dominacja widzenia wyznacza też dzisiejszą pornografizację kultury (celebryci, przemoc, ciało, intymność są transparentne).
Cechą druku jest, że wciąga słowo w technologię o wiele bardziej niż pismo - słowo staje się towarem, w proces produkcji słowa zostają uwikłani, obok autora, wydawca, redaktor, agent literacki, recenzent itd. Pojawia się pojęcie plagiatu oraz prawa autorskie. Dyrektywą twórczą - w miejsce imitacji - staje się oryginalność, twórczość. W miarę narastania ilości tekstów oryginalność ponownie zanika - modne stają się powtórzenia, cytaty, pastisze i parodie - np. twórczość fanów kultowych gore, seriali, filmów i książek nosi ten charakter (Stars In Black Staszka Mąderka, zob. w youtube.com). Strategia powtórzeń - ów tekstowy świat - ma mechanikę o uzasadnieniu ekonomicznym (zysk na wdrożeniu - innowacja jest zbędna) i politycznym (konserwacja władzy wyzyskiwanych dyskursów).
Slajd 16
Druk zwiększa poczucie prywatności, lektura przestaje być czynnością społeczną (czytanie na głos), a staje się czynnością samotną.
Sytuację całkowicie zmienia wejście słowa w fazę technologii elektronicznej: wtórna oralność i piśmienność) (por. Bolter, Człowiek Turinga, por. D. deKreckhove, Powłoka kultury, N. Postman, Technopolis)
Niektórzy sądzą, że rewolucja elektroniczna nie tworzy wtórnej oralności lecz wtórną piśmienność (teleliteracy), piśmienność wizualną, piśmienność środków masowego przekazu, telepiśmienność (dominacja pisma, Jacques Derrida).
Domeną tej wtórnej piśmienności jest multimedialność - bazowanie na więcej niż jednym zmyśle. Akt odbioru w obszarze komunikacji elektronicznej możliwy jest jednak dzięki tzw. słuchowi piśmiennemu (nabywanemu dzięki temu, iż uczenie się języka dokonuje się - jeszcze - przez lekturę książek).
Nową formą tekstu pisanego otrzymaną dzięki komputerowi jest hipertekst. Pismo doby elektronicznej to pismo topograficzne („pismo z miejscami”). Zmienił się status pisma - nie jest ono już podporządkowane mowie (kultura jest bazą danych)
Slajd 17
Dawne modele komunikacji (Shannon, Weaver, Lasswell, Gerbner) skupiały się na procesie przesyłania informacji. Współczesne - uważają, że chodzi o generowanie znaczeń (semiotyka) lub o interakcję społeczną (pragmatyka), co wiąże się z wymiennością ról nadawcy i odbiorcy w kulturze telepiśmiennej.
Manuel Castells w Galaktyce Internetu wyodrębnia 5 procesów odpowiedzialnych - w przyszłości, bo faza ta jeszcze nie nastąpiła - za powstanie nowego wzorca komunikacyjnego (tj. nowej kultury zw. kulturą realnej wirtualności). Są to:
- integracja = połączenie form wyrazu artystycznego z nowymi technologiami,
- interaktywność = możliwość bezpośredniego wpływu użytkowników na swój odbiór mediów i możliwość manipulowania nim orasz możliwość komunikowania się z innymi za pośrednictwem mediów (współcześnie koncepcja interaktywności jest mocno dyskutowana, mówi się raczej o hiperselektywności lub interpasywności),
- hipermedialność = połączenie elementów różnych mediów,
- immersja = doświadczenie wejścia w środowisko symulowane,
- narracyjność = strategie estetyczne i formalne, prowadzące do nielinearnych form narracji oraz prezentacji medialnych; /rizomatyzacja/
Kultura ta powstanie wg Castellsa dzięki pomostowi sztuki (estetyzacji). (patrz: jeden z niewielu udanych hipertekstów - Shelley Jackson, Patchwork Girl).
Język a kultura
Zainteresowanie badaniami języka wykazuje od zawsze antropologia, ponieważ bada kultury obce wraz z ich językami. Co więcej, badając obce języki i kultury jesteśmy w stanie poznać język i kulturę własną (więc język to samopoznanie). „Szary człowiek” nie jest w stanie dostrzec, że jego język kształtuje jego obraz rzeczywistości, ponieważ kontrola ze strony języka jest pełna (nie dopuszcza innych interpretacji - to podłoże naturalnych etnocentryzmów: „nasz obraz świata jest właściwy”). Eskimosi mają 22 (w innych źródłach - ponad 500) słowa na określenie śniegu, w językach peruwiańskich i boliwijskich mamy ponad 200 słów na określenie ziemniaka, północnoafrykańscy Arabowie mają około 1000 sposobów określania miecza, a Maorysi 9 określeń łechtaczki i 12 męskiego członka. Tych określeń brak polszczyźnie: seksualność jest bowiem tabu (por. „Polityka”, 13.02. 1999)
Pojęcia danego języka są dla nas sygnałami, jak dana grupa kategoryzuje świat; język jest to zatem rodzaj przewodnika po danej kulturze. „Każdy język wywiera wpływ na to, co posługujący się nim ludzie widzą, co czują, jak myślą i o czym mogą mówić” (C. Kluckhohn, język może uwypuklać i ukrywać). Np. badania języka Indian Hopi (Whorf) pokazują, jak różny od indoeuropejskich jest ich język. Jak się okazuje, znaczenia językowe tworzą świat znaczeń kulturowych (Burszta, s. 65).
Ponadto jednak jest w języku także to, co łączy (a nie dzieli) - kategorie języka symbolicznego odzwierciedlają podstawowe struktury mentalne.
Temat ten podejmuje kognitywna teoria języka (G. Lakoff, M. Johnson, Metafory w naszym życiu, przeł. i wstęp. T. P. Krzeszowski, PIW, Warszawa 1988, /Metaphores we live by/), zauważając, iż ludzie ujmują swe doświadczenie świata w dwie formy językowe: metaforę i mit.
Jednym z powszechniejszych językowych ujęć ludzkiego doświadczenia jest metafora (użycia metaforyczne przeważają nad dosłownymi). Nie chodzi o język poetycki, lecz o to, że jak się okazuje metafory są powszechną własnością języka, ponieważ procesy ludzkiego myślenia mają charakter metaforyczny. Metafory takie mają najczęściej charakter konwencjonalny, tak, że nie jesteśmy w stanie na pierwszy rzut oka ich rozpoznać, są one jakby „częścią naszego świata”, schematem kulturowym niepodatnym na analizę. Nawet nie wiemy, że mówimy i myślimy metaforami (czyli, innymi słowy, myślimy analogiami - myślenie, głównie potoczne, jest analogiczne). Weźmy metaforę „Argumentowanie/spór (argument) to wojna to wojna/bitwa”, która wyraża się np. w takich formach: zbił jego argumenty, przeciwnik w dyskusji, rywalizował na polu naukowym, celny argument, trafił w słaby punkt. Spróbujmy sobie teraz wyobrazić spór ujęty poprzez metaforę tańca, gdzie nie chodziłoby o przegraną i wygraną, lecz o np. harmonijne wykonanie. Prawdopodobnie nawet wcale nie uważalibyśmy czegoś takiego za spór.
Metafory ukrywają niektóre cechy, a inne uwypuklają. Weźmy metaforę „przewodu”, która mówi, że „znaczenia to przedmioty” (nie wciskaj mi kitu), „wyrażenia to pojemniki” (pustosłowie), „komunikacja to przesyłanie” (trudno to przekazać, podsunąłem mu pomysł). Ta metafora ewidentnie ukrywa, czym jest w istocie znaczenie. Ponieważ pokazuje znaczenie w kategoriach przedmiotu, ukrywa, że znaczenie nie jest dane, lecz zależy od kontekstu. Łatwo się tym ostatnim przekonać analizując np. zdanie Potrzebujemy nowych, alternatywnych źródeł energii: co innego znaczy ono dla prezesa Mobil Oil, a co innego dla działacza Greenpeace. Metafory manipulują znaczeniem także dlatego, że nie mają natury tranzytywnej: zbudowane są na takiej zasadzie, że pewnego rodzaju zjawiska, przedmioty, procesy itd. postrzegamy i ujmujemy w kategoriach innych (domena źródłowa - domena docelowa), ale nie na odwrót. Tak więc metafora „czas to pieniądz” ukrywa, że nie ma banków czasu i że czas wydatkowany nie zwraca się (nie da się wyprodukować ilości x+n czasu z X czasu, tak jako odsetek z pieniądza).
Najbardziej skonwencjonalizowane są metafory orientacyjne, oparte na opozycji góry i dołu: tworzy ona następujące pary: szczęśliwy/smutny (uniesienie, oklapnięcie), świadomy/nieświadomy (życie wewnętrzne, w głąb siebie), zdrowy/chory (niknie w oczach), panowanie/podległość (patrzeć z góry, wysoki szczebel), więcej/mniej (wzrasta liczba rozwodów, spada populacja), przyszłość to w górę i z przodu (przedsięwzięcie), wysoki status/niski (podupadł), dobro/zło, prawość/nieprawość (stoczył się), racjonalny/emocjonalny (wznieść się ponad emocje). Typowe dla kultury zachodu, inne kultury mogą przywiązywać inne znaczenie do tych pojęć: np. tam, gdzie wartością jest równowaga i bierność.
Metafory ontologiczne wynikają z faktu, że dopiero identyfikacja przedmiotów poznania jako rzeczy lub substancji pozwala na ich kategoryzację, na mówienie o niech. Więc np. abstrakcje lub stany mentalne lub emocjonalne trzeba uprzestrzennić, urzeczowić, spersonifikować tak, aby stały się przystępne naszemu poznaniu. Tak więc np. „inflacja to wróg” (dolar został zniszczony przez inflację), a „umysł to maszyna” (coś w nim wysiadło, nie trybi).
Jeszcze innym rodzajem wyrażeń przenośnych są metonimie (zamiennie, desygnacje) - polegają na ujmowaniu całości w kategoriach części i na odwrót (synekdocha, szedł żołnierz i ginął), materiału zamiast obiektu, wykonawcy zamiast produktu lub czynności, narzędzia zamiast agensa itd. (rycerz zakuty w żelazo, czytałem Mickiewicza, znakomite pióro itd.). Mogą mieć charakter bardziej konwencjonalny np. gołąb zastępuje ducha świętego (ale już nie np. sęp czy struś) lub mniej konwencjonalne np. orzeł biały symbolizujący Polskę (zwycięży orzeł biały, ale już nie np. dzięcioł zielony).
Ujęcie w kategorie przestrzenne (lub inne kategorie zmysłowe) oraz urzeczowienie pozwala na poznanie, konceptualizacja zjawisk niefizycznych dokonuje się poprzez terminy fizyczne. Podstawowe terminy wiążą się z orientacją: terminy góra - dół nie mają prymarnie charakteru metafor, są literalne: Zenek jest w kuchni (przestrzeń). Dopiero wtórnie ulegają metaforyzacji, pozwalając na ujmowanie w kategoriach zmysłowych tego, co wymyka się poznaniu: Zenek jest w partii („grupa społeczna to pojemnik”), Zenek jest w rozpaczy („stan emocjonalny to pojemnik”).
Także metafory ontologiczne i strukturalne powstają w oparciu o doświadczenie zmysłowe. Podstawowe doświadczenia ludzkie to doświadczenia ciała ludzkiego, interakcje z otoczeniem fizycznym oraz innymi ludźmi. Doświadczenia te są możliwe dzięki schematom wyobrażeniowym. W ujęciu Johnsona mają charakter prekonceptualny - dysponują nim już niemowlęta, niewykluczone, że jest to nasze genetyczne dziedzictwo. Są to: pojemnik, blokada, umożliwienie, ścieżka, cykl, całość-część, pełne-puste, powtarzanie, powierzchnia, równowaga, przeciwsiła, przyciąganie, ogniwo, blisko-daleko, połączenie, przystawanie do czegoś, kontakt, przedmiot, przymus (np. Zmusiła go do wyjawienia sekretu), usunięcie sporu, masa-przedmioty policzalne, centrum-peryferia, skala (np. Postawił sobie poprzeczkę zbyt wysoko), rozłączenie, narzucenie, proces, zgromadzenie. Schematy te służą przedstawieniu podstawowych konstrukcji mentalnych, za pomocą których ludzie formułują wypowiedzi oraz rozumieją wypowiedzi innych.
Poznanie zachodzi poprzez prototypy (czyli to, co dla poznającego jest wyraźniejsze) i podobieństwa rodzinne. Definicje powstają wokół prototypu na zasadzie podobieństwa rodzinnego. Mają centrum i peryferie. Gdy definiujemy fotel wymieniamy jego składowe: oparcie, siedzenie, cztery nogi, podpórki pod ramiona. Ale - to jednak nie starcza: fotel na biegunach (nie ma 4 nóg), fotel dentystyczny (podobnie, nie służy odpoczynkowi), fotel rozkładany (regulowane oparcie), fotel obrotowy, fryzjerski, ginekologiczny, krzesło elektryczne. Czyli okazuje się, że cechy definiowanych przedmiotów poznania są interakcyjne a nie inherentne (tj. immanentne): obok fotela - prototypu istnieją fotele nieprototypowe. Prototypowym ptakiem w naszej kulturze jest wróbel/gołąb, a nie np. kura, struś, kiwi lub koliber, pingwin, nietoperz (nietoperz, bo semantyka kognitywna nie jest oparta na warunkach prawdziwości); owoc to jabłko. Prototypowa matka to żona ojca, z którą ma potomstwo, która je urodziła i wychowuje, ale są i matki nieprototypowe: adopcyjna, biologiczna, zastępcza, macocha, kontraktowa, genetyczna. Jak widać, definiowanie takie postępuje za ludzkim modelem poznawczym. Czyli poznanie działa per analogiam i sieciowo. Co więcej, w konstruowaniu kategorii prototypowych (tzw. Idealizacyjny Model Poznania) i radialnych niezbędne są teorie ekspertów, modele wiedzy potocznej oraz uwzględnianie kontekstu, por. czy JPII spełnia warunki kategorii „kawaler”?
Interpretacja metafor jest kontekstualna - mogą być 3 typy kontekstu: sąsiadujące wypowiedzenia, odniesienie referencyjne, kompetencja nadawczo-odbiorcza, np. pies co innego znaczy w słowniku, a co innego dla zoofoba.
Metafora ujawnia ograniczenia mitu obiektywizmu: to, co nieświadomie bierzemy za język dosłowny jest w rzeczywistości metaforą, manipulacją językiem. Stąd biorą się etnocentryzmy - przekonania, że tylko nasz obraz świata jest „tym właściwym”, w ten sam sposób manipulacji dokonują ideologie (np. przekonanie, że wszyscy uczestniczą w walce klas; klasycznym przykładem jest też moda). Wiedza jest zdeterminowana psychologicznie i socjologicznie, a nie jest tak, że istnieją obiektywne kategorie. Prawda zależna od podmiotu poznającego. Zamiast czegoś na kształt Platońskich idei mamy tylko gestalty doświadczeniowe dające pożywkę kategoriom, a kategorie nie „spadły z nieba”, ale powstają w działaniu (w użyciu, w doświadczeniu).
(Po)Rozumienie (czyli intersubiektywne znaczenie) jest możliwe dzięki negocjacji znaczeń. Trzeba zatem sobie uprzytomnić, że istnieją - poza naszym - także inne światopoglądy. Okazuje się, że metafora przewodu rzeczywiście nie działa: znaczenie nie jest dane, ale konstruowane.
Ta nieufność wobec języka i przekonanie o relatywnym, kontekstualnym charakterze znaczenia jest podstawą współczesnego zjawiska zwanego kryzysem metanaracji - ponieważ obiektywizm został przez badania (antropologiczne i lingwistyczne) kognitywne zakwestionowany, nie da się już dłużej utrzymywać powszechnej ważności teorii, ideologii czy religii. Wszystkie te „wielkie narracje”, różnego rodzaju wielkie systemy wyjaśniania rzeczywistości stały się obecnie tylko propozycjami, które - jak ubranie - można przymierzyć, ale nie trzeba już z konieczności im podlegać.
Drugim sposobem językowej organizacji świata jest mit . W kognitywizmie te większe całostki poznawcze nazywa się schematami poznawczymi, modelami potocznymi, scenami, skryptami, gestaltami oraz ramami semantycznymi: trzeba znać całość ramy, aby rozumieć znaczenia jej części, np. takie zjawisko, jak streaking - bieganie nago w miejscach publicznych, gł. stadionach piłkarskich celem protestu (lub, jak często obecnie, bez celu) jest zrozumiałe tylko w modelu, w którym nagość uznana jest za tabu.
Jak dochodzi współcześnie do mityzacji rzeczywistości? - poprzez wtłoczenie jej w semantyczną ramę mitu, dopasowanie do skryptu. Weźmy (nieaktualny już dziś) mit Małysza. W okresie swoich sportowych sukcesów był kreowany na herosa: podziwiany przez tysiące (wielomilionowa widownia TV), podejmowany przez Prezydenta RP, w 2001 roku w konkursie gimnazjalnym pt. „Lista autorytetów XXI wieku” uplasował się za JPII, Matką Teresą, wybranym członkiem rodziny i księżną Dianą; w badaniach CBOS-u (7-10. 12. 2001) dotyczących najważniejszych wydarzeń roku występuje na 6-8 miejscu, obok ataku na WTC i wygranej wyborczej lewicy. Po igrzyskach w Salt Lake City powitany w Wiśle wystrzałem armatnim. Jest on nie tylko herosem, ale także istotą wręcz nadnaturalną, nieomal boską. Tak przedstawia go spontaniczna twórczość fanowska: „Delfickie wiedziały wyrocnie/ Ze przeskłocys se całkiem/ Syćkie śtyry skłocnie” (dodatkowo: góralszczyzna odwołuje się do mitu narodowego), „Wybij mocno się od progu/ zajrzyj w okno panu Bogu/ za krytyczny aż punkt leć/ i znów będziem Mistrza mieć” lub w piosence Rosiewicza „Po rozbiegu i z progu/ Ruszył jak lawina/ Rzucił ciało w przepaść śmiało/ Duszę oddał Bogu/ Mały Małysz a przecież radość tak wielka/ Skoczył Małysz już niebo go niesie na szelkach/ I jak tu nie wierzyć w cuda/ Lud oczy przeciera/ Kiedy widać, że Małysza góra tak popiera”. Obok sakralizacji drugim procesem było wtłoczenie sukcesu Małysza w mit dynastyczno-militarny, pojawiły się określenia typu: „Król Małysz I”, „Król Adam I”, „Polski Król Przestworzy”, w piosence Rosiewicza: „Czy to sokół skrzydlaty?/ Czy to orzeł biały/ Czy to książę obłoków?/ Czy to król białego stoku?” lub w innym utworze „...jego bój w Zakopanem/ Ze Sven Hannawaldem/ Śmiało porównać można/ Z bitwą pod Grunwaldem!!!/ Niech Pan na olimpiadzie/ Z wiatrem szczęśliwym poleci!/ I wróci - jak kiedyś spod Wiednia/ Król Jan Sobieski III !!!”. Niepowodzenia są bagatelizowane i ujmowane w formę humorystyczną „Myślał Adam o niedzieli, a tu konkurs diabli wzięli” - może tu chodzić o zaklinanie rzeczywistości przez śmiech - myślenie magiczne. Inne nazwy: bezprzymiotnikowy „Mistrz”, „Batman” - przez skojarzenie do innego „latającego” herosa kultury popularnej (i pewnie ze względu na przemianę jaką przechodzi ten skromny, niepozorny człowiek przeobrażając się w gwiazdę sportu), „Pan Adam” - określenie familiarne sugerujące zażyłość, a bliskie stosunki z człowiekiem sukcesu są Polakom potrzebne do życia, bowiem kompensują jego niedostatki. Co więcej, w myśl typologii Rogera Caillois, sport jest to taki rodzaj zabawy, który zapewnia potrzebę bezpiecznej rywalizacji - bezpiecznej, bowiem uczestniczymy w nim tylko per procura, to gwiazdy sportu zapewniają nam przeżycia zastępcze, „bez wysiłku i bez ryzyka klęski”. Dalsze elementy skryptu mitycznego to: postać Złego (jest nim Sven Hannawald - wygwizdany, obrzucany obelgami i śnieżkami przez polskich kibiców), Pomocnicy (trener Tajner), Kobieta Herosa (wspierająca go mężna Izabella), Szlachetny Przeciwnik (Martin Schmitt po „nawróceniu”), Sprzymierzeniec (Matti Hautamaeki, np. w Zakopanem przerwał serię zwycięstw Hannawalda) i wreszcie Trickster (pocieszny nieudacznik, Wojciech Skupień - we fraszce krążącej w internecie: „Wylazł na skocznię Skupień z mozołem/ zaraz mam skoczyć - trochę się boję/ Narty mu długie podoczepiali, długie, z Elana/ Po co to dali?/ Już jest na belce, światło się pali/ O Boże drogi, co będzie dalej?/ Pchnęli go lekko, zjeżdża fajtłapa/ Już widzę próg!!! Ja nie chcę skakać!!!/ Frunie nasz Wojtek, jak wyląduje?/ Może na obie nogi spróbuje? Odległość marna i nota nędzna? Kończę skakanie - idę na księdza!!”). Nb. Małysz (pomijam teraz fakt, że przestał odnosić sukcesy) okazał się być jako osoba (rzeczywista, a nie jako wykreowany idol popkulturowy) niezdolny do pełnienia przypisanej mu roli - tak jego cechy charakteru, jak warunki zewnętrzne wykluczyły go z grona tzw. „osobowości medialnych” (jaki gadżet może reklamować Małysz?). Ponadto, po opadnięciu emocji i przeżyć, gdy nie są już silne procesy idealizacji i identyfikacji, okazało się, że jest to po prostu sportowiec-profesjonalista (dowodem na banalizację herosa są dowcipy w rodzaju: „czego jeszcze nie reklamował Małysz? - Podpasek Always z nartami”). Na podst.: M. Czubaj, Leci z nami Małysz. Między bohaterem kulturowym a idolem popkultury [w:] „Kultura Popularna” 1/2002.
11