Planeta Slumsów, Socjologia


Planeta Slumsów

Rozdział 1. Przesilenie miejskie

Od ok 2005 roku ludność miejsca zaczęła przeważać nad wiejską. Ziemia urbanizuje się szybciej niż było to przewidywane. W 1956 roku było 86 ponad milionowych miast. Dziś jest ich ok 400 a do 2015 będzie przynajmniej 550. Miasta wchłonęły niemal dwie trzecie światowej eksplozji demograficznej.

Rozkwit megamiast - zjawisko rozkwitu miast o ludności przekraczającej 8 mln osób, oraz tzw. Hipermiast z ludnością przekraczającą 20 milionów osób. Miasta „połykają” inne miasta, tworząc w ten sposób jedno, wielkie megalopolis (np. Meksyk). Liczba mieszkańców tego „megalopolis” ma w połowie XXI wieku osiągnąć ok 50 mln - co stanowi ok 40% obecnej ludności całego kraju. Równie zawrotne tempo integracji osiągają konurbacje w Indiach i zachodniej Afryce. Tam sieć 300 ponad 100-tysięcznych miast, obejmująca 600 kilometrowy pas lądu do 2020 roku będzie miał obszar ludności porównywalny ze Wschodnim Wybrzeżem Stanów Zjednoczonych (ponad 60 milionów) oraz stanie się również największym skupiskiem ubóstwa na świecie.

Miasta Trzeciego Świata (liczba ludności w milionach, dane z 2004 roku):

  1. Meksyk - 22,1

  2. Seul-Inczhon - 21,9

  3. Sao Paulo - 19,9

  4. Mumbaj - 19,1

  5. Delhi - 18,6

Rosną nierówności zarówno w samych miastach jak i pomiędzy miastami różnych wielkości. W Chinach porównywalna kiedyś przepaść między dużymi miastami a wsią, została zastąpiona przepaściami w zakresie dochodów między małymi miastami w głębi kraju a gigantycznymi metropoliami wybrzeża. Tymczasem to w tych małych miastach, będzie mieszkać większość ludności azjatyckiej. To małe i średnie miejscowości wchłaniają ludność wiejską a nie ogromne metropolie. Wsie bardziej zaczynają przypominać ośrodki targowe i gminne, a stolice powiatów i mniejsze miasta nabierają wielkomiejskiego charakteru. W rzeczywistości w wielu przypadkach wieśniacy nie muszą wprowadzać się do miasta, to miasto wprowadza się do nich. Podobnie dzieje się w Malezji, w znacznej części Azji Południowo-Wschodniej, w Indiach, Egipcie i części Afryki Zachodniej. Krajobraz zaczyna przypominać częściowo zurbanizowaną wieś, jest to zupełnie nowa forma osadnictwa i rozwoju - ani wiejska, ani miejska, lecz mieszanka obydwu tych form, w której gęsta sieć transakcji wiąże wielkie ośrodki miejskie z otaczającymi regionami.

Niemiecki architekt i teoretyk miasta, Thomas Sieverts nazywa taka formę miejską Zwischenstadt.

W Indonezji badacze nazywają te nowe modele procesów miejsko-wiejskiej hybrydyzacji desakota (miejska wieś)

Region-based urbanization - to kolejny termin określający współczesny rozwój obszarów podmiejskich wokół miasta Meksyk, Sao Paulo, Santiago i Buenos Aires.

Dynamika urbanizacji w Trzecim Świecie stanowi zarówno rekapitulację tradycji XIX i wczesno XX-wiecznej Europy i Ameryki Północnej jak i zerwanie z tą tradycją. W Chinach w ciągu 30 lat ze wsi do miast wyprowadziło się 200 mln Chińczyków. W przyszłości podąży za nimi kolejne 250 lub 300 mln. Mówi się, że będzie to nowy „zalew chłopstwa” Podobnie jest w większości świata rozwijającego się. Szybki wzrost miast przeważnie nie pociąga za sobą wzrostu produkcji. Charakterystyczny jest proces odprzemysłowienia. W rezultacie wielkość gospodarki miasta często ma się nijak do liczby jego mieszkańców. W latach 80 i 90 trudności gospodarcze spowodowały spadek płac realnych, skok cen i rosnące bezrobocie w krajach trzeciego świata, jednak nie zmniejszyło to migracji ludności wiejskiej do miast. Szczególnym przypadkiem były paradoksalne sytuacje w Afryce, gdzie mimo głębokiej recesji, ludność miejska rosła. Był to efekt „wstrząsu na światowej wsi” - deregulacja rynków krajowych wypchnęła producentów rolnych na światowe rynki, a mali i średni rolnicy z Afryki i Ameryki Łacińskiej nie mogli wytrzymać konkurencji. Dodatkowym czynnikiem niszczącym lokalne sieci bezpieczeństwa była światowa polityka liberalizacji gospodarczej i działaniu na rzecz dezagraryzacji wsi. Bezrobotni rolnicy masowo przemieścili się do miast, które zbierały żniwo światowego kryzysu rolnego. W rezultacie szybki wzrost miast w kontekście dostosowania strukturalnego, dewaluacja waluty i wycofanie się państw z gospodarki doprowadziły do masowego tworzenia się slumsów.

Szacuje się, że formalne rynki mieszkaniowe rzadko dostarczają więcej niż 20% nowych mieszkań, więc z konieczności ludzie uciekają się do samodzielnie skleconych bud, nieformalnego wynajmu, pirackich osiedli czy wręcz chodników.

W Meksyku aż 60% wzrostu miasta, to skutek działalności ludzi, zwłaszcza kobiet, budujących swoje schronienia na peryferiach pozbawionych prądu i kanalizacji . W Amazonii, na jednym z najszybciej rozwijających się pograniczy miejskich, 80% wzrostu miast przypada na dzielnice nędzy w przeważającej części pozbawione usług komunalnych i transportu miejskiego. Taką samą tendencję widać w całej Azji. W Azji południowej do 90% wzrostu liczby gospodarstw przypada na slumsy. W Indiach slumsy rosną 2,5 krotnie szybciej niż ogólna liczba ludności.

Terminy „urbanizacja” i „fawelizacja” okazują się synonimami.

„Nie będzie żadnych miast - będą tylko slumsy” - ekspert urbanistyczny Gautam Chatterjee.

Miasta przyszłości nie będą zbudowane ze szkła i stali - lecz z suszonej cegły, słomy, plastiku z odzysku, bloków cementu i drewnianych odpadów. Świat XXI w. tonie w nędzy - to świat zanieczyszczeń, ekskrementów i rozkładu.

Rozdział 2. Wszechobecność slumsów

The Challenge of Slums - raport z 2003 r. opublikowany przez ONZ-HABITAT - pierwsze w pełni globalne badania nad ubóstwem miejskim. The Challenge of Slums - jest ostrzeżeniem przed katastrofa globalna równą globalnemu ociepleniu - katastrofą miejskiej biedy.

Slumsy klasycznie (czyli pod koniec XIX wieku, kiedy po raz pierwszy użyto tego pojęcia) uchodziły za miejsca zaściankowe i malownicze, a zarazem amalgamaty walących się domów, przeludnienia, chorób, biedy i występku. W pierwszych naukowych badaniach slumsy definiowane były jako obszary brudnych zaułków, zamieszkanych zwłaszcza przez nędzarzy i przestępców.

Spis powszechny slumsów

The Challenge of Slums definiuje slums jako: gospodarstwo domowe w slumsie to grupa osób żyjących pod jednym dachem na obszarze miejskim, która nie dysponuje trwałym i bezpiecznym domostwem, odpowiednią powierzchnią mieszkalną na osobę, łatwym dostępem do wody pitnej, infrastruktury wodno-kanalizacyjnej lub prawem do własności lokalu mieszkalnego. Ta definicja jednak nie uwzględnia „wymiarów społecznych”, choć to co w niej ujęto uwzględnia marginalizację społeczną i ekonomiczną. To podejście zalicza do slumsów zarówno podmiejskie dzielnice nędzy jak i klasyczne kamienice w inner cities - „miastach wewnętrznych”. Za sprawą neoliberalnego kapitalizmu w krajach najbardziej rozwiniętych w slumsach mieszka zaledwie 6% ludności miast, natomiast w krajach rozwiniętych najmniej - 78.2%. To dokładnie jedna trzecia ludności świata. Kraje o największej liczbie ludności zamieszkującej slumsy to po kolei: Chiny (37,8%, 193,8 mln), Indie (55,5%, 158,4 mln), Brazylia (36,6%, 51,7 mln) Nigeria (79,2%, 41,6 mln) oraz inne.

Przeważnie kategorie osób ubogich i mieszkających w slumsach pokrywają się, choć nie wszyscy ubodzy mieszkają w slumsach i nie wszyscy mieszkańcy slumsów są ubodzy, to ubogich jest znacznie więcej. Z badań wynika, że ponad połowa ludności miast krajów trzeciego świata to ludzie ubodzy, a jedna czwarta żyje w absolutnym ubóstwie - potrafią przeżyć za mniej niż dolara dziennie. W rzeczywistości trudno jest zdobyć ścisłe statystyki Często władze celowo, a czasem wręcz masowo, zaniżają liczbę osób ubogich i mieszkających w slumsach.

Typologia slumsów

Prawdopodobnie na świecie istnieje ponad 200 tysięcy slumsów. Liczba mieszkańców slumsu waha się od kilkuset do ponad miliona osób. W slumsach samych tylko pięciu wielkich metropolii Azji Południowej można naliczyć 15 tysięcy odrębnych społeczności. Gdy dzielnice nędzy i społeczności skłotersów zlewają się w strefy ubóstwa położone zwykle na peryferiach miast, powstają „megaslumsy”. W Meksyku, Limie, Afryce i Bliskim Wschodzie slumsy rozkładają się na peryferiach miast. Natomiast w Azji Południowej są rozproszone w tkance miejskiej. W Dhace występują raczej wyspy nie-slumsów w morzu skrajnego ubóstwa.

W całym Trzecim Świecie wybór mieszkania to trudna kalkulacja. Architekt John Turner powiedział: „Mieszkanie to czasownik” (housing is a verb). Ubodzy muszą skalkulować koszty mieszkania, gwarancję jego posiadania, jakość, odległość od miejsca pracy a czasem nawet bezpieczeństwo osobiste. Dla niektórych lokalizacja od miejsca pracy jest ważniejsza niż dach nad głową.

Ahmed Soliman omawia cztery typowe strategie wyboru schronienia przez ubogich w Kairze:

  1. Kiedy najważniejsza jest odległość od miejsca pracy, można rozważyć wynajęcie mieszkania, choć te są drogie i nie dają nadziei na uzyskanie go na własność.

  2. Nieformalne schronienie w centrum miasta - maleńkie pomieszczenie lub dach nad głową bez szans na trwałe użytkowanie.

  3. Skłoting na terenie publicznym - zwykle na pustynnych obrzeżach Kairu. Wadą jest wysoki koszt dojazdu do pracy i brak infrastruktury

  4. Zakup działki pod budowę na jednym z wielu na wpół nieformalnych terenów zagospodarowanych. Kupujący staje się legalnym właścicielem ziemi, ale nie ma pozwolenia na budowę. Wadą jest odległość od pracy.

Typologia „centrum kontra peryferie”:

  1. Centrum metropolii

  1. Formalne

a) kamienice

- z drugiej ręki

- wybudowane dla ubogich

b ) publiczne budownictwo mieszkaniowe

c) hostele, noclegownie

2. Nieformalne

a) osiedla skłotersów

- legalne

- nielegalne

b) ulica

  1. Peryferie

  1. Formalne

  1. Prywatne budownictwo czynszowe

  2. Publiczne budownictwo mieszkaniowe

  1. Nieformalne

  1. Pirackie osiedla

- zajęte przez właściciela

- czynszowe

  1. Osiedla skłotersów

- legalne (na uzbrojonym terenie)

- nielegalne

3. Obozy dla uchodźców

Ubóstwo w „miastach wewnętrznych”. Mieszkanie z „drugiej ręki”.

W niektórych miastach w Ameryce Łacińskiej i miastach azjatyckich wykorzystuje się dawne rezydencje kolonialne i wille z epoki wiktoriańskiej, w jednej z takich willi architekt David Glasser zastał 25 rodzin - łącznie 128 osób pozbawionych usług komunalnych, większość jest równie zatłoczonych. Ich odpowiedniki w Azji to rezydencje posiadaczy ziemskich w Kolkacie i „ogrody slumsów w Kolombo. Jednak najbardziej niesamowitym przykładem wykorzystania takich „odziedziczonych” zasobów mieszkaniowych jest kairskie Miasto Umarłych - olbrzymi cmentarz, miejsce pochówku sułtanów i emirów, na którym mieszka milion osób używających grobowców w charakterze prefabrykatów budowlanych. Nagrobki służą jako biurka, zagłówki, stoły i półki. Między nimi na rozpiętych sznurach suszy się bielizna. Mniejsze grupy skłotersów zajęły opuszczone cmentarze żydowskie.

Jednak w większości miast Trzeciego Świata takie mieszkania to rzadkość. Budowane przez miasta kamienice i z założenia czynszowe budownictwo, zapewniało ogromne zyski a było przeważnie zatłoczone i niehigieniczne. Po dziś dzień mieszkają w nich miliony ludzi. W Mumbaju takie mieszkanie to rozsypujące się jednopokojowe lokum, w którym na 15 m. kw. Tłoczy się 6-osobowa rodzina, ubikację dzieli się zwykle z sześcioma innymi rodzinami. W większości takie mieszkania to nędzne, nietrwałe i często niebezpieczne budynki. W jednej z prac opisano budynek w Indiach, w którym na 85 osób przypadał jeden kran z wodą, a 93 korzystały z jednej ubikacji.

Inne formalne i nieformalne opcje mieszkaniowe w „mieście wewnętrznym” obejmują całe spektrum nielegalnych przybudówek, noclegowni, skłotów i minidzielnic nędzy. W Hongkongu ćwierć miliona osób mieszka w nielegalnych przybudówkach na dachach lub w szybach wentylacyjnych. Najcięższy jest jednak los „ludzi w klatkach” wynajmujących jednoosobowe miejsca do spania. Łóżka wynajmuje się na dobę. W stolicy bezdomności Pierwszego Świata - Los Angeles, coraz więcej rodzin koczuje na ulicach, w zakamarkach parków i pasów zieleni przy autostradach. W Trzecim Świecie na pierwszym miejscu pod tym względem jest Mumbaj, wg danych z 1995 roku, na chodnikach mieszkało tam milion osób. Miejsce na chodniku rzadko jest bezpłatne - mieszkańcy ulic w Indiach czy na Filipinach muszą regularnie opłacać policjantów lub grupy przestępcze.

Piracka urbanizacja

Większość biedoty nie mieszka jednak w śródmieściach. Przeważająca część slumsów „rozlewa się' na peryferia miast. Można mówić o „horyzontalizacji” ubogich miast. W ubogich miastach strefy podmiejskie stały się tak rozległe, ze trzeba na nowo przemyśleć pojęcie peryferyjności, gdyż właściwie to główne miasto stało się peryferią. Rozwój obszarów miejskich w Trzecim Świecie przyjmuje dwojaki kształt - powstają osiedla skłotersów i zachodzi proces - urbanizaciones piratas (piracka urbanizacja). W jednym i drugim przypadku powstają dzielnice nędzy - niespełniające żadnych standardów Pirackie osiedla często mylnie określa się jako społeczności skłotersów, jednk między tymi zjawiskami występują istotne róznice.

Skłoting to wejście w posiadanie ziemi bez tytułu prawnego. Wolna ziemia na obrzeżach miast, która ma być wsparciem dla ubogich, wymaga w istocie dużych nakładów finansowych. Często trzeba dać wysoką łapówkę politykom, gangsterom lub policji by uzyskać dostęp do ziemi. Taki nieformalny „czynsz” można płacić latami. Do tego dochodzą koszty mieszkania na terenie pozbawionym infrastruktury i oddalonym od centrum miasta. Skłoting może się okazać niekiedy droższy od legalnego zakupu działki. Jednak koszty są rozłożone w czasie. Skłoting bywa dramatem politycznym - osiedla skłotersów były nie raz wybudowane w ciągu nocy i zburzone przez policję następnego dnia, oraz odbudowane kolejnej nocy - aż do chwili gdy walka zmęczy władze. Skłotersi przeważnie zajmują grunty tak niskiej wartości, że nikt nie troszczy się o prawo własności do nich -np. cuchnące brzegi zanieczyszczonych rzek w Boliwii i Peru, tereny opanowane przez szczury, muchy, komary i inne insekty, wysypiska, urwiste, osypujące się stoki górskie w Caracas.

Większość peryferyjnych osiedli bywa nazywana osiedlami skłotersów, tymczasem funkcjonuje w ramach niewidzialnego rynku nieruchomości. Pirackie osiedla powstały wskutek nielegalnego, a raczej pozalegalnego podziału gruntu. Przedsiębiorcy, którzy uzyskują teren niezabudowany dzielą go na działki nie przestrzegając przepisów dotyczących podziału na strefy czy standardów uzbrojenia terenu. Działki kupują rodziny o niskich i średnich dochodach. Piracka urbanizacja to prywatyzacja skłotingu. W przeciwieństwie do „prawdziwego” skłotersa, mieszkaniec pirackiego osiedla posiada do swojej działki tytuł prawny (sprzedawca jest spekulant, latyfundysta lub wielki farmer) lub tytułu de facto (teren zazwyczaj jest własnością państwa). Domy stawia się niemal zawsze bez zezwolenia, ale pirackie osiedla zazwyczaj od osiedli skłotersów odróżnia podział na jednakowe działki i siatka ulic, niski poziom usług, lokalizacja na przedmieściach, wysoka gwarancja posiadania ziemi, niezgodność z miejskimi planami zagospodarowania terenu.

Skłoting zaczął tworzyć nowy rynek gruntów, a legalizacja wiązała się z ogromnym przypływem gotówki.

Niewidzialny wynajem

Najem to podstawowy sposób, w który biedota miejska może spieniężyć swój kapitał - często wyzyskując przy tym jeszcze uboższych. Na peryferiach miast latynoamerykańskich, bliskowschodnich i południowoafrykańskich wynajem mieszkań stał się znacznie bardziej powszechny niż zazwyczaj się uważa. W Bangkoku dwie trzecie skłotersów w rzeczywistości dzierżawi ziemię, na której stawia swoje domy, najuboższym z ubogich. Wkrótce stają się wyzyskiwaczami biedniejszych od nich

Najemcy to najbardziej niewidoczna i bezsilna grupa mieszkańców slumsów gdy dochodzi do przebudowy i eksmisji zazwyczaj nie przysługuje im prawo do rekompensaty lub przesiedlenia.

Obrzeża dla pariasów

Im bardziej w analizach oddalamy się od centrum miast Trzeciego Świata, tym bardziej gęstnieje epistemologiczna mgła. Rządy najmniej wiedzą o swoich podmiejskich rubieżach, czeluściach w których zruralizowane miasto staje się zurbanizowaną wsią. W mrokach peryferii skrywa się również przemysł emitujący zanieczyszczenia i toksyny, często nielegalny. Pirackich przedsiębiorstw i skorumpowanych polityków nie krępuje ani prawo, ani kontrola publiczna. Miliony pracowników sezonowych i zdesperowanych chłopów krążą po obrzeżach światowych stolic superwyzysku, nie mając pewnego oparcia ani na wsi, ani w mieście, często spędzając życie rozpaczliwie oscylując między jednym a drugim.

Obrzeża miast w Trzecim Świecie to przede wszystkim ludzkie śmietnisko (garbage slums - np. Karantina pod Bejrutem).

Rozdział 3. Państwo zdradziło

Aby zrozumieć dlaczego w drugiej połowie XX wieku slumsy i całe miasta Trzeciego Świata rozrastały się tak szybko, trzeba spróbować odpowiedzieć na pytanie dlaczego w pierwszej połowie XX wieku ich wzrost był bardzo powolny. Prawie wszędzie schemat był podobny - powolny, a nawet opóźniony wzrost, a następnie w latach 50 i 60 gwałtowne przyspieszenie - oraz migracja ludności wiejskiej na peryferia miast, którego aby powstrzymać tak gwałtowny napływ „budowały” swojego rodzaju gospodarcze i polityczne „mury miejskie”.

Ogromnej części ludności rolniczej zakazywano wstępu do miasta i miejskiego obywatelstwa. Migracje do miast w Afryce Wschodniej i Południowej kontrolowano za pomocą przepustek wystawianych czarnym pracownikom przez białych przedsiębiorców. Apartheid wyniósł ten system do antyutopijnej skrajności. Powojenne ustawodawstwo południowoafrykańskie uznało migrację do miast za niezgodną z prawem i przewidywało brutalne wysiedlenia z historycznych „miast wewnętrznych”. Zmuszono miejscową siłę roboczą do wyprowadzenia się do niebezpiecznych dzielnic nędzy na obrzeżach miast. Pod każdą szerokością geograficzną krajową siłę roboczą umieszczano w slumsach i dzielnicach nędzy tak by ograniczyć jej migracje do centrum, „miast wewnętrznych”. Do lat 50. Odmawiano tym „dzielnicom tubylczym” nawet minimalnej infrastruktury sanitarnej, było to coś więcej niż skąpstwo a symbol pozbawienia mieszkańców „prawa do miasta”.

Przeszkody instytucjonalne stojące na drodze szybkiego wzrostu miast usunęła paradoksalna kombinacja skutków działań wojennych prowadzonych w celu stłumienia powstań antykolonialnych i uzyskania niepodległości przez kraje Afryki i Azji. W Ameryce Łacińskiej przeszkody te usunęło obalenie dyktatur i reżimów. Ubodzy, dochodzili swojego „prawa do miasta”, nawet jeśli miało ono oznaczać ruderę na peryferiach. W większości krajów przyrost ludności w miastach pobudzała polityka represyjna - chłopów zmuszano do dostaw produktów rolnych po cenach niższych niż rynkowe i nakładano na nich nieproporcjonalnie wysokie podatki. W Afryce tzw. Urban bias czyli polityka uprzywilejowania miast kosztem wsi, nie przyniosła masom miejskim żadnych korzyści. Siły zbrojne i elity postkolonialne żerowały na wsi, a w miastach infrastruktura i usługi publiczne popadały w ruinę.

W Ameryce Łacińskiej, ostra rywalizacja międzypartyjna po upadku dyktatury, doprowadziła do tego, że imigranci ze wsi mogli sprzedawać głosy za grunty i infrastrukturę.

W mieście Meksyk okazało się, że realizowana przez burmistrza Uruchurtu strategia kontrolowanego wzrostu miasta, która miała uderzyć w slumsy jest sprzeczna z zapotrzebowaniem przemysłowców i inwestorów zagranicznych na tania siłę roboczą i żądaniami robotników domagających się tanich mieszkań. Tolerancja dla pirackiej urbanizacji na przedmieściach była ceną za rewitalizację śródmieścia. Gdy na całym świecie znikły bariery utrudniające napływ ludności do miast i nieformalną urbanizację, również w Chinach złagodzono kontrolę nad wzrostem miast. Jednak legalna migracja utonęła w rzece nielegalnych imigrantów. „Pływacy” - ubodzy chłopi, pozbawieni oficjalnego „miejskiego obywatelstwa” oraz dostępu do świadczeń socjalnych lub mieszkań stali się supertanim paliwem ludzkim, które napędza produkcję na eksport. W 1991 roku, po uchyleniu ustaw zakazujących ludności wiejskiej wstępu do miast, w Kapsztadzie (Afryka) masy zdesperowanych ludzi przeszło góry i rozlało się po Cape Flats. W ciągu dwóch lat piaszczyste wydmy zniknęły, przykryte morzem bud i lepianek.

Idea państwa interwencjonistycznego, które angażuje się w kwestie budownictwa społecznego i tworzenia miejsc pracy, w większości krajów Trzeciego Świata to albo mrzonka, albo kiepski dowcip. Rządy dawno już poniechały jakichkolwiek poważnych wysiłków aby poprawić sytuację marginesu miejskiego. Państwo przeważnie nie robi nic, nie zapewnia szkół, wody, urządzeń sanitarnych, dróg ani szpitali.

Podczas przekształcania gospodarki przestrzennej niektórych miast np. Hongkongu rzadko brano pod uwagę strategię zdobywania środków do życia przez osoby przesiedlone. Części osób ubogich dom służy również jako warsztat pracy, inni zaś ze względu na wykonywane zajęcie muszą mieszkać w pobliżu głównych placów lub fabryk. Niedopasowane peryferyjnego budownictwa wysokościowego do struktur społecznych i gospodarki nieformalnej ubogich społeczności to żadna nowość. Mieszkania publiczne w Dżakarcie są nieatrakcyjne, ponieważ nie ma w nich miejsca na domowe warsztaty. W Pekinie z kolei, choć budownictwo wysokościowe zapewniło poprawę warunków, mieszkańcy cierpią z powodu utraty swoich społeczności Również w Bangkoku ludzie ubodzy wolą slumsy od nowych wieżowców. Dla urbanistów slumsy to nowotwór w ciele miasta, natomiast dla niektórych, to miejsce w którym ciągle można zdobyć środki utrzymania.

Poaching - to uniwersalne zjawisko przechwytywania przez klasę średnią mieszkań publicznych lub dotowanych przez państwo. Przeznaczone dla ubogich mieszkania i działki, zostały przechwycone przez urzędników państwowych oraz innych uprzywilejowanych przez system, dostać mieszkanie dla siebie, zbudować domy i wille po niskich kosztach. Inną sprawą jest fakt, że większość takich mieszkań i działek nadal jest zbyt droga dla ubogich.

Mieszkania dla ubogich to sposób miejscowych władz na manipulację ubogimi, na których w efekcie korzysta bogata elita. Nigeria niegdyś chwaliła się, że rosnące dochody z ropy naftowej przeznaczy na przekwaterowanie miejskich ubogich. W istocie wybudowano mniej niż jedną piątą planowanych mieszkań, a większość z nich wcale nie trafiła do ubogich. Na Jamajce istnieje Narodowy Zarząd Mieszkalnictwa, który posiada ogromne fundusze i posługuje się populistyczną retoryką, która nigdy nie doczekała się urzeczywistnienia, a większość funduszy Zarządu idzie na wynagrodzenie jego pracowników.

Elity miejskie i klasy średnie w Trzecim Świecie posiadają liczne przywileje np. nie płacąc podatków lokalnych, oraz płacąc mniejsze podatki od nieruchomości. W efekcie aby miasta mogły zwiększyć swój dochód, wprowadzono podatki od korzystania z infrastruktury. Część winy za ten stan rzeczy ponosi Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Bank Światowy, popierając ten stan rzeczy i nie proponując rozwiązań mających na celu opodatkowanie bogactwa, ostentacyjnej konsumpcji czy nieruchomości.

Ostatecznie wielkie projekty transformacji miast przykrojono i oswojono w taki sposób, aby zaspokajały bezpośrednio interesy klas posiadających. Plany urbanistyczne stały się narzędziem zaspokajania interesów warstw posiadających i marginalizacji warstw ubogich. Wojna ze slumsami upodobniła się do walki o kontrolę nad osadnictwem i domami bogatych, stała się ofensywą przeciwko ubogim.

Rozdział 4. Złudzenie samopomocy.

W latach 70 rządy państw Trzeciego Świata poniechały walki ze slumsami, przywództwo w zakresie miejskiej polityki mieszkaniowej przejął Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Bank Światowy umożliwił zaciąganie kredytów na rozwój miast, które wzrosły w ciągu dziesięciu alt do kwoty 2 miliardów dolarów. Dzięki temu Bank uzyskał wpływ na politykę miejską oraz przejął bezpośredni patronat nad społecznościami slumsowymi. Jednym z działań Banku Światowego był nacisk kładziony na „zbrojenie terenu”, idee angielskiego architekta Johna Turnera, co miało wspierać racjonalizację i poprawiać stan samopomocowego budownictwa mieszkaniowego. Turner był zachwycony zdolnościami ubogich społeczności do samoorganizacji i tworzenia pomysłowej zabudowy mieszkaniowej. Turner, razem z socjologiem Wiliamem Manginem stwierdził, że slumsy to nie problem a rozwiązanie problemu. Program Turnera obejmował samopomocowe budownictwo obejmujące drobne ulepszenia i legalizację żywiołowej urbanizacji. Chodziło o to, aby gospodarstwom domowym o niskich dochodach udostępnić mieszkania ale ich nie dotować. Jednak w ten sposób, eksponując pomysłowość, odwagę i zaradność mieszkańców slumsów, przygotowywano grunt pod wycofanie się państwa i samorządów z działań interwencyjnych i wspierających. Ponadto inni badacze twierdzą, że self-housing czyli budownictwo mieszkaniowe wznoszone przez samych mieszkańców, to po części mit, ponieważ w dużej mierze to opłacani rzemieślnicy budują mieszkania. Ponadto nawet najbardziej ambitne i głośne projekty Banku Światowego często udaje się przechwycić klasie średniej lub grupom nie zaliczającym się do potrzebujących - tak samo jak dzieje się to w przypadku publicznego budownictwa mieszkaniowego. Tego typu projekty okazały się do tego stopnia żenujące, że Bank Światowy przestawił się na program zbrojenia terenów przeznaczonych dla przesiedleńców. Zarówno w Manili jak i Mumbaju tego typu działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. W Manilii slumsy były równie zatłoczone i nędzne jak przedtem. W Mumbaju program sanitarny przewidywał zapewnienie jednej ubikacji na 20 mieszkańców, w rezultacie jedna ubikacja przypadała na sto osób. Rezultaty projektów Banku Światowego w Afryce okazały się równie mizerne jak w Azji, a często osiągnięty skutek był wręcz odwrotny od zamierzonego.

Doświadczony działacz na rzecz praw mieszkaniowych w Mumbaju P.K Das, jeszcze ostrzej krytykuje organizacje pozarządowe zajmujące się slumsami - wprowadzają one ludzi w błąd, korumpują moralnie i pozbawiają ideałów, a zamiast uświadamiać uciskanym ich prawa, propagują praktykę żebrania o łaskę. W ten sposób odwracana jest uwaga od wielkich politycznych zagrywek imperialistów.

Kolejną, atakującą organizacje rządowe jest Gita Verma, urbanistka uciekająca od „systemu”. Nazywa organizacje pozarządowe pośrednikami „nowej klasy”. Ci pośrednicy, otrzymując wsparcie finansowe od zagranicznych filantropów, uzurpują sobie prawo do wypowiadania się w imieniu prawdziwych biednych. Verma atakuje również paradygmat Banku Światowego, który głosi poprawę jakości życia w slumsach, próbując powstrzymać jednocześnie nakazy eksmisji oraz zatrzymywanie buldożerów. Taki sposób działania nie rozwiązuje problemu slumsów, podtrzymuje tylko przekonanie, że takie są realia, których nie da się zmienić. Zdaniem Vermy jest to akceptacja niesprawiedliwości. Głośnym, sponsorowanym przez Wielką Brytanię projektem był Indore , w jego ramach rzekomo zaopatrzono gospodarstwa domowe w wodę i kanalizację. Jednak brakowało wody pitnej, a ty bardziej wody do spłukiwania, ścieki wypływały na ulicę, szerzyła się malaria i cholera, a mieszkańcy umierali na skutek zanieczyszczenia wody. Kolejnym projektem, którego większość osiągnięć pozostałą na papierze jest Aranya. Lansowane przez Bank Światowy i inne organizacje pozarządowe podejście do poprawy jakości życia w slumsach, wprawdzie przynosi niewielkie korzyści ale tylko lokalnie, pozostawiając ogromne rzesze ubogich, który nie mają z projektów żadnych korzyści.

Hernanda de Soto, peruwiański biznesmen to globalny guru neoliberalnego populizmu. Twierdzi podobnie jak John Turner, że miasta Trzeciego Świata nie tyle potrzebują inwestycji i miejsc pracy, co cierpią na sztuczny niedobór praw własności. Jego zdaniem, ubodzy są w rzeczywistości bogaci, lecz nie mają do swego bogactwa dostępu (nieruchomości w sektorze nieformalnym) i nie mogą zamieniać go w kapitał płynny ponieważ nie posiadają formalnych aktów czy tytułów własności. Rozwiązaniem byłoby nadanie aktów własności, a uzyskany w ten sposób kapitał mógłby pozwolić na tworzenie nowych miejsc pracy.

Jednak inny badacz Geoffrey Payne pisze, że takie działanie prowadzi do uwłaszczenia lokatorów niezdolnych do płacenia czynszów i przyspiesza proces rozwarstwienia społecznego, stwarzając tym samym ogromny margines społeczny - underclass.

Zyski z ubóstwa

Podczas gdy organizacje pozarządowe i kredytodawcy kombinują jak poprawić jakość życia w slumsach, potężne siły rynkowe spychają większość ubogich na coraz odleglejszy margines społeczny Negatywne skutki w postaci wzrostu cen ziemi i spekulacji nieruchomościami całkowicie niwelują pozytywne osiągnięcia filantropii międzynarodowych i interwencji państwa. Mimo wciąż aktualnego mitu bohaterskiego skłotersa, miejscy ubodzy to coraz częściej wasale właścicieli gruntów i deweloperów. Jest to tzw. Slumlordism.

Ogromne zyski można czerpać nie dzięki inwestycjom w nowe mieszkania dla bogatych, lecz dzięki podnoszeniu czynszów w dzielnicach ubogich. Ubóstwo miejskie jest źródłem olbrzymich i paradoksalnych zysków. Od kilku pokoleń elity obszarnicze w Trzecim Świecie są właścicielami slumsów. W Indiach ok trzy czwarte przestrzeni miejskiej to własność 6% rodzin. Zaledwie 91 osób kontroluje większość niezasiedlonych gruntów w Mumbaju. Ironia losu polega na tym, że miejskie latyfundia powstały w wyniku kryzysu i upadku gospodarki wytwórczej . W świecie arabskim dochody z ropy naftowej i zarobków z pracy za granicą nie przeznacza się na rozwój produkcji przemysłowej, lecz zakup ziemi będącej „bankiem” kapitałowym. Prowadzi to do spekulacji ziemią. Ceny gruntów rosną o ok. 40-60% szybciej niż ceny innych towarów i usług i są całkowicie nieproporcjonalne do poziomu dochodów (np. w Kairze). Właścicielowi slumsów, którego lepianka o powierzchni mniejszej niż 10 m. kw kosztuje 160 dolarów, inwestycja zwraca się w ciągu kilku miesięcy. Podobne praktyki stosuje się w całym Egipcie, Pakistanie, Chinach i Mali. Osoby zagarniające grunty i powiązane z urzędem podatkowym, wyłudzają od mieszkańców nielegalne opłaty.

Skłoting potrafi stać się niewidzialną strategią służącą elitom do manipulowania wartością ziemi.

Tolerowane najazdy - zaobserwowane w Manili zjawisko, zamienianie przez skłotersów jałowych zboczy, ugorów i bagien w tereny mieszkalne, powodowało wzrost wartości gruntów, a następnie właściciele eksmitowali mieszkańców lub windowali im czynsze.

Wszędzie wielcy deweloperzy, politycy i członkowie junt wojskowych, czerpią korzyści ze sprzedaży gruntów położonych na peryferiach. Znikło Turnerowskie pogranicze. W całym Trzecim Świecie bezpłatne grunty dla ubogich sklotersów należą do przeszłości. W miejsce „slumsów nadziei” powstały miejskie latyfundia i „kapitalizm kolesiów”. Siły rynkowe, które Bank Światowy ogłosił sposobem na rozwiązanie kryzysu Trzeciego Świata, stanowią jego motor napędowy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
notatek pl planeta slumsow opracowanie cz 1
planeta slumsów
socjologia prezentacja
Socjologia wyklad 12 Organizacja i zarzadzanie
Jedna planeta jedna szansa
Socjologia prezentacja komunikacja niewerbalna
Socjologia Dewiacji
socjologia org
socjologia pacjant lekarz
socjologia jako nauka
Systemy teoretyczne socjologii naturalistycznej – pozytywizm, ewolucjonizm, marksizm, socjologizm pp
Socjologia wyklad 03 Jednostka
Relacja lekarz pacjent w perspektywie socjologii medycyny popr
Czytelnictwo3 Ujęcie socjologiczne
socjologia choroba
socjologia cz II
Socjologia ogolna ppt
Socjologia osobowości

więcej podobnych podstron