KULTURA A CYWILIZACJA
Relacja między pojęciami kultury i cywilizacji jest trudna do określenia. Wiąże się to w znacznym stopniu z różnym w poszczególnych krajach zakresem tych pojęć. Po raz pierwszy o cywilizacji mówił Erazm z Rotterdamu w XVI wieku i odnosił to do pewnej formy zachowań. Zarówno przy definiowaniu, określaniu kultury jak i cywilizacji nacisk kładziono na dzieje ludzkości i jej w jakiś stopniu ukierunkowany rozwój.
W myśli humanistycznej wiązano cywilizację z postępem. Inaczej, uważano, że cywilizacja polega na oddalaniu się od stanu dzikości, barbarzyństwa. Cywilizacja to stan, w którym ludzie doskonalą się umysłowo i moralnie, poprawiają się relacje międzyludzkie, wzrasta dobrobyt materialny, słowem ludziom żyje się lepiej.
Koncepcja stworzona w okresie Oświecenia we Francji i Szkocji utrzymywała się długo. O cywilizacji mówiono w liczbie pojedynczej - jedna cywilizacja: czyli stan, kiedy społeczeństwa stają się sobie bardziej przyjazne, bliskie, podzielają podobne wartości, tworzą prawa wiążące wszystkich, są racjonalne, pozbawione zwierzęcych instynktów. Ludzie cywilizowani to tacy, którzy mieszkają w mieście - stanowią prawa, kochają pokój, łagodzą swoje obyczaje, dzielą się obowiązkami i pracą. Wyobrażano sobie, że taka jest kolej rozwoju społecznego, że tak będą rozwijać się wszystkie społeczności.
Natomiast myśliciele niemieccy tego okresu kładli większy nacisk na doskonalenie moralne i umysłowe ludzi, mniejszy nacisk kładąc na formy organizacji życia społecznego. Zmiany w sferze gospodarki i techniki ich nie pasjonowały.
W XX wieku jednak zaczęto rewidować wcześniejsze rozumienie zmian społecznych. Już nie zakładano, że rozwój ma ukierunkowany charakter, że zawsze mu towarzyszy postęp. Dostrzegano też wiele cywilizacji i zaczęto mówić o nich bez wartościowania, nie oceniano, która jest wyższa, a która niższa, która lepsza, która gorsza. Uczeni, analitycy odeszli od europocentrycznego punktu widzenia, uznali, że inne cywilizacje mogły się same rozwinąć, a nawet zakładano ich izolację. Wynikało to z odkrywania potęgi minionych cywilizacji i z zwątpienia w cywilizacje zachodnią jako tę dobrą, słuszną.
Oswald Spengler (1880-1936) Niemiecki uczony, myśliciel, ideolog. - Zmierzch Zachodu. Zarys morfologii historii uniwersalnej. Dostrzegał, a raczej głosił dekadentyzm kultury zachodu, z wyjątkiem pruskiej oczywiście.
Dla Oswalda Spenglera ludzkość to byt czysto biologiczny pozbawiony jakichkolwiek zasad moralnych i kanonów kulturowych. Nie ma jednej liniowej historii ludzkości a jest ich wiele - dla różnych grup. Stąd też wielość kultur - inna w każdej grupie. Powstały one niezależnie od siebie, obok siebie, stykając się z sobą, albo wyrastając z siebie. Jednak każda z kultur jest tworem niezależnym i dla istnienie i rozwoju właściwie nie potrzebuje innych. Każda z kultur ma własną ideę wiodącą, własne namiętności, życie, wolę, czucie czy śmierć. Kultury są jego zdaniem wewnętrznie zintegrowane. Są to całości systemowe, a nie zbiory luźnych elementów. W swoim trwaniu przechodzą przez podobne cykle czy fazy: dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, starość. Takie podejście do kultur pozwalało mu na szukanie pokrewieństw między kulturami a także specyficznego ducha każdej z nich. Oswald Spengler był relatywistą i uważał, że nie ma żadnych prawd uniwersalnych, które miały by moc poza kontekstem kulturowymi dziejowym, w którym zostały sformułowane. Jednak są pewne podobne fazy w historii kultur.
To co O. Spengler nazywa kulturami to są tzw. wielkie kultury czyli cywilizacje. Chociaż dla niego słowo cywilizacja oznaczało schyłkową fazę rozwoju każdej wielkiej kultury. Wyróżniał osiem wielkich kultur: BABILOŃSKĄ, EGIPSKĄ, CHIŃSKĄ, HINDUSKĄ, MEKSYKAŃSKĄ, ANTYCZNĄ, ZACHODNIOEUROPEJSKĄ I ROSYJSKĄ.
Uważał, że dzieje każdej kultury to historia nieustających walk wewnętrznych, bo walka jest przeznaczeniem człowieka i istotą jego bytu. Taki pogląd to przypadek skrajnego darwinizmu. O. Spengler był też zdecydowanie nacjonalistyczny w poglądach.
Mówiąc o kulturze Oswald Spengler wyróżniał w jej historii pewną fazę, którą nazywał cywilizacją. Ten stan oznacza jego zdaniem wyczerpanie sił duchowych kultury, które wcześniej służyły jej rozwojowi. Cywilizacja to stan obumierania kultury, to już tylko jej zewnętrzne przejawy i sztuczność. Tak jak wcześniejsi myśliciele niemieccy, cywilizację przeciwstawiał kulturze, która reprezentuje wyższe wartości duchowe. W cywilizacji miejsce duszy zajmuje intelekt, miejsce ludu - masa, miejsce ojczyzny - kosmopolityzm, miejsce serca - pieniądze, miejsce pracy nad sobą - ekspansja, miejsce państwa - zatomizowane społeczeństwo, w miejsce służby państwowej - wola mocy. Społecznym podłożem tych zmian jest przechodzenie ludzi ze wsi do miasta, co zmienia mentalność, sposób życia. Powstaje bezkształtna masa, która jest inteligentna, areligijna, bezpłodna, żywiąca odrazę wobec chłopstwa. Cywilizacja to kultura wielkich metropolii. Uważał, że taki stan rzeczy jest naturalny.
Poglądy Oswalda Spenglera zdobyły dużą popularność w Niemczech po I wojnie światowej, a zwłaszcza w Republice Weimarskiej i w początkowym okresie hitleryzmu.
Innym niemieckim myślicielem, który poświęcił dużo czasu ustaleniom relacji między kulturą a cywilizacją był Alfred Weber (1868-1958) - brat Maxa. Historia kultury i socjologia kultury, Pryncypia historii i socjologii kultury. Traktował on kulturę i cywilizację jako dwa przeciwstawne historycznie ciągi faktów. Trzecim ciągiem było społeczeństwo. Traktował socjologię jako naukę historyczną, ale w odróżnieniu od historiografii zajmuje się ona syntezą.
Kiedy mówił o cywilizacji to akcentował raczej "proces cywilizacyjny", który polega na poznawaniu tego co wcześniejsze i niezależne od ludzkiej działalności, poznawanie świata wspólnego całej ludzkości, która stopniowo zdobywa o nim wiedzę. Cywilizacja zatem jest uniwersalna i zdolna do przekraczania granic. Cywilizacja kumuluje swe osiągnięcia, przenikają one z kraju do kraju bez trudu. Kultura natomiast jest domeną tworzenia czegoś nowego, pozbawiona jest odniesienia do wspólnej ludziom rzeczywistości. W kulturze znajdują wyraz duchowe potrzeby ograniczonej liczby ludzi, jest więc ekspresją tego co swoiste, nie ma charakteru uniwersalnego. Kultura jest zatem ograniczona w czasie i przestrzeni do pewnej zbiorowości. Stąd na przykład Alfred Weber uważał, że nie ma uniwersalnej religii, a chrześcijaństwo jest uniwersalne, bo jest zlepkiem różnych religii związanych z różnymi kulturami. A. Weber mówił o jednym procesie cywilizacyjnym, ale nie o jednej cywilizacji, bo proces ten nie odznacza się doskonałą ciągłością, a urzeczywistnia się poprzez różne "organizmy historyczne". Te organizmy wprawdzie wzajemnie się wzbogacają i uzupełniają, dziedziczą po sobie różne osiągnięcia, ale są odrębnymi całościami, o czym trzeba pamiętać w badaniach. Proces cywilizacyjny polega na postępie rozumu, który w różnych kontekstach kulturowych inaczej się prezentuje. W ostateczności to co jest tworem tego procesu ma charakter uniwersalny. Kultura za to stwarza rzeczy ograniczone. Kultura to pewien świat symboliczny, którego treści są z natury nieprzekładalne i ograniczone. Takie kultury stworzyły światy: babiloński, chiński, hinduski, egipski, klasyczny, arabski, zachodni - są to różne światy, które między sobą różnią się wszystkim. Dlatego historia kultury jest inna niż historia cywilizacji - nie ma w niej nic wspólnego, nawet procesy wyglądają inaczej, nie ma prawidłowości. Jeśli mowa jest o rozwoju kultury to na ogół na myśli jest rozwój technicznych środków wyrazu i następstwa stylu. Można mówić o typach kultury, ale nie o uniwersalnym ładzie czy kierunku zmiany. Kultura wpływa na społeczeństwo i proces cywilizacyjny kształtując mentalne otoczenie.
Arnold Toynbee (1889-1975) autor dwunastotomowej pracy Studium historii. Prowadził monumentalne badania porównawcze.
Był przekonany o kryzysie kultury zachodniej, ale nie uważał, że oznacza to jej upadek; w przeszłości wiele cywilizacji upadło, ale to nie znaczy, że i teraz to musi nastąpić. Nie każda cywilizacja jest skazana na zagładę. Taka optymistyczna, czy raczej niekatastroficzna wizja ludzkości wiązała się z jego głęboką religijnością, chrześcijańskim światopoglądem.
Uważał, że każdy kraj, nawet na pozór tak samowystarczalny jak np. Wielka Brytania jest cząstką jakiejś większej całości. Dlatego historiografia powinna pozbyć się zaściankowości i stać się historią ponad lokalnych i ponad narodowych cywilizacji, które należy traktować jako realne społeczności. Uważał, że nie należy traktować cywilizacji zachodniej z jej instytucjami i systemem politycznym jako jedynej słusznej i pożądanej dla ludzi. Jego zdaniem ludzkość wyszła z świata pierwotnego różnymi drogami. Aby poznać historię powszechną należy studiować zmieniającą się powoli mapę kulturalną. Jego zdaniem, w każdej cywilizacji ludzie podejmują wysiłek, by wznieść się ponad człowieczeństwo prymitywne, ku wyższemu życiu duchowemu. Mówił, że niektóre cywilizacje upadły, niektóre się zatrzymały lub zostały poronione. Wymienia cywilizacje: ZACHODNIĄ, PRAWOSŁAWNĄ, IRAŃSKĄ, ARABSKĄ, HINDUSKĄ, DALEKOWSCHODNIĄ HELLEŃSKĄ, SYRYJSKĄ, INDYJSKA, CHIŃSKĄ MINOJSKĄ, KULTURĘ INDUSU, SUMERYJSKĄ, HETYCKĄ, BABILOŃSKĄ EGIPSKĄ, ANDYJSKĄ, MEKSYKAŃSKĄ, JUKATAŃSKĄ I MALAJSKĄ. Cywilizacje w większości upadły, ale ich miejsca nie zajęła jakaś jedna uniwersalna lecz wiele różnych. Współcześnie w świecie występuje pięć cywilizacji: ZACHODNIA, PRAWOSŁAWNA, MUZUŁMAŃSKA, HINDUSKA, DALEKOWSCHODNIA.
Toynbee był zdania, że odrębność cywilizacji wynika z ich odmienności duchowej, a często ma to podłoże religijne. W tym wymiarze duchowości - poszukiwania kontaktu człowieka z najwyższą rzeczywistością duchową widział istotę człowieczeństwa.
Cywilizacje jego zdaniem nie są izolowane, niezależne, a często spotykają się, pojawia się między nimi pokrewieństwo, a nawet wzajemne stapianie się. Dotyczy to nie tylko cech marginalnych cywilizacji ale i ich podstaw np. religii. Dla Toynbee'ego cywilizacja to proces nie stan, zatem ważna jest jej dynamika, zmienność. Wtedy gdy cywilizacja wchodzi w stan spoczynku- oznacza to jej śmierć. Interesowało go jak kształtują się dzieje ludzi czyli jak przechodzą oni od społeczności bardzo prymitywnych, a sami z "podludzi" w "nadludzi". Nie interesował się zbytnio badaniami antropologicznymi czy socjologicznymi, bo uważał, że prawdziwymi społecznościami są cywilizacje, a nie to co badają to nauki. Jego zdaniem rozwój społeczny dokonuje się w wyniku działalności ludzi, którzy muszą odpowiadać na wyzwania środowiska społecznego. Tak długo jak ludzie znają adekwatne odpowiedzi na wyzwania tak długo cywilizacja-społeczność trwa i się rozwija. Gdy ludziom braknie odpowiedzi - cywilizacja ulega stagnacji i chyli się ku upadkowi. Rozwój cywilizacji zależy w istocie od relacji między zdolną do twórczości mniejszością a nietwórczą z natury większością, która postępuje za elitą lub stawia jej opór. Tę większość nazywał masą lub proletariatem i uważał, że jest w mniejszym lub większym stopniu wyobcowana z tego ruchu.
Mówiąc o pokonywaniu wyzwań, które stoją przed ludźmi, a które sprawiają, że z prymitywnej wegetacji wykształcają się cywilizacje, Toynbee nie szukał jakiejś determinanty. Zauważał, że cywilizacje nie rodziły się tam gdzie warunki dla społeczności pierwotnych były korzystne lecz tam, gdzie musiały one pokonywać trudy i wyzwania. Tam właśnie wynalazczość i pomysłowość ludzi jest największa. Tam też pojawiają się wybitne jednostki (geniusze, mistycy), które potrafią pociągnąć za sobą bierne masy. Dlatego, jego zdaniem, cywilizacja wymaga przywództwa - elity obdarzonej charyzmą i autorytetem a wskazującej drogę. Cywilizacje rozkwitają jedynie tak długo jak panuje harmonia między elitami i masami, które za nimi podążają. Dlatego ważne jest coś co Toynbee nazwał mimesis a co polega na naśladowaniu przez masy nie rutynowych zachowań a wybitnych osobowości. Gdy braknie duchowych osobowości to pojawi się kryzys cywilizacji i proletariat odwróci się od elit. Proces cywilizacyjny wymaga zatem też duchowego przeobrażenia ludzi. Jak mówił sublimacji ich ducha, eteryzacji. Bez tego postęp jest niemożliwy. Stąd duża rola religii w powstawaniu cywilizacji. Dla cywilizacji konieczne jest zbliżenie się do Boga.
Innym socjologiem niemieckim, który poświęcił wiele uwagi cywilizacji był Norbert Elias (1897-1990). Przemiany obyczaju w cywilizacji zachodu. Urodzony we Wrocławiu (jak Ernst Cassirer) studiował początkowo medycynę, później filozofię w Heidelbergu. Po wybuchu wojny jako Żyd musiał uciekać ( jak Cassirer) i schronił się we Francji, a potem do WB (Leicester). Był uczniem A. Webera i K. Mannheima.
Mówił o jednej cywilizacji, a nie wielu. Kładł akcent na jej procesualny charakter. Elias mówiąc o cywilizacji odrzucał ideę prawidłowości historycznej, która ma prowadzić ludzkość do określonego stanu. Nie oznacza to, ze uznawał dzieje ludzkości jako chaos. Przebieg dziejów wprawdzie jest nieplanowany, ale jak się okazuje kieruje nim jakaś logika. Interesował go proces cywilizacji na 3 poziomach: jednostki, społeczności, ludzkości. Istota procesu cywilizacyjnego polega na oddalaniu się od zwierzęcej egzystencji człowieka i stwarzaniu czegoś co staje się jego drugą naturą - habitus. Rozumiał przez to zespół cech ludzkich, które przez cały proces trwającej od urodzenia socjalizacji łączą się z wrodzonymi cechami ludzi wprowadzając w nich modyfikacje. Uważał, że istnieje jednolita natura ludzka, ale modyfikuje ją, co widać w jednostkowym zachowaniu, indywidualny habitus. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich psychologiczne cechy są zmodyfikowane/ukształtowane przez środowisko, w którym się wychowali. Nie ma człowieka natury, ani kogoś kto żyje zgodnie z naturą. Nie ma człowieka natury, barbarzyńcy, dzikusa. Człowiek staje się człowiekiem w społeczeństwie, które też nie wychodzi z nicości. Zatem zawsze mamy do czynienia z jakąś cywilizacją. Człowiek i społeczeństwo zawsze są jakoś cywilizowani. W grę wchodzi proces a nie stan. N. Elias analizował ze szczególną uwaga Europę od czasów średniowiecza i dostrzegał tu jakościowy skok. Tworzyła go zmiana mentalnościowa, nowe wzory zachowania, nowe normy społeczne. Dostrzegał konsekwencje tego dla tworzenia się nowej hierarchizacji/ stratyfikacji społecznej. Elias traktował jednostkę i społeczeństwo jako dwa byty ściśle ze sobą powiązane - nie mogą istnieć oddzielnie, i nie można powiedzieć, który byt powstał jako pierwszy. Ludzie, jednostki są zawsze zależni od innych ludzi, co nie znaczy, że tylko interakcje społeczne je kształtują. Układy stosunków między ludźmi są zmienne, co nazywał figuracją
Elias mówił, że pojęcie cywilizacja obejmuje różne fakty: stan techniki, sposoby bycia, rozwój poznania naukowego, idee i praktyki religijne. Mówił, że jest to samowiedza społeczeństwa zachodu i obejmuje to w czym społeczeństwo zachodnie w swoim przekonaniu góruje nad wcześniejszymi i współczesnymi społeczeństwami. W różnych społeczeństwach europejskich inaczej jest to rozumiane. I tak np. Anglicy i Francuzi uważają, że cywilizacja to duma ze znaczenia własnego narodu, postęp. Odnosi się do faktów politycznych, ekonomicznych, religijnych lub technologicznych, moralnych czy społecznych - odnosi się do zachowań ludzkich, nawet potencjalnych. Takie rozumienie jest jasne, tak jak dla Niemców kultura. Dla Niemców kultura to fakty duchowe, artystyczne, religijne i oddzielne od nich fakty polityczne, ekonomiczne i społeczne - odnosi się do wartości jakie prezentuje człowiek bez zachowań.
Cywilizacja to jest dla Eliasa proces lub co ważniejsze, rezultaty tego procesu. To ciągły ruch, postęp, który zaciera różnice między narodami i kładzie nacisk na to co wspólne ludziom. Podczas gdy kultura podkreśla to co różni ludzi (narody). Ta odmienność wynika z historii grup. Niemcy późno ukształtowały się jako jednolity naród w porównaniu z Francją czy Anglią. Dlatego dla nich ważne jest to co swoiste i to jest podkreślane. Dalej w Niemczech słowo kultura ożyło po 1919 roku, bo chodziło o wyparcie cywilizacji w imię, której prowadzono wojnę.
1
1