Stachura K. - Język a zmiana społeczna, Socjologia


Krzysztof Stachura

Uniwersytet Gdański

JĘZYK A ZMIANA SPOŁECZNA

Piotr Sztompka, jeden z najznamienitszych współczesnych polskich socjologów, definiuje zjawisko zmiany społecznej jako „różnicę między stanem systemu społecznego (grupy, organizacji) w jednym momencie i stanem tego samego systemu w innym momencie. Tak rozumiana zmiana jest również jedną z funkcji języka. Poprzez gromadzenie w sobie coraz to nowych elementów oraz pozbywanie się bądź zastępowanie nimi starych, język staje się podatny na transformacje, przy okazji sam stając się ich siłą sprawczą. Pojawia się pytanie - czy język można określić mianem zwierciadła społeczeństwa?

Ludwig Wittgenstein twierdzi, że „granice mojego języka oznaczają granice mego świata. Podążając tym tropem stwierdzamy, że aby coś mogło być zrozumiane, musi zostać sprowadzone do języka. Wyłaniająca się z takiego widzenia świata deterministyczna perspektywa uświadamia nam, jak dalece jesteśmy skrępowani przez procesy mowy. To one mają wpływ na dokonywane przez nas wybory i pośrednio przyczyniają do zmian w poszczególnych aspektach naszego życia.

Przydatny w analizie konkretnych przykładów staje się model językowej dywersyfikacji Emile'a Benveniste. Jednym z jego etapów jest przypisanie określonym terminom właściwych im desygnatów. Zdarza się i tak, że od zdefiniowanego, powszechnie akceptowanego desygnatu treść odrywa się. Nowe znaczenia są wówczas niezrozumiałe, stają się symbolem samym w sobie, czystą abstrakcją. Przykład takiego zdarzenia opisuje przy okazji charakteryzowania sztuki graffiti Mirosław Pęczak. W 1987 roku na Saskiej Kępie pojawiły się na murach niewiele mówiące napisy Józef Tkaczuk. Jak się okazało, ów Tkaczuk był niespecjalnie szanowanym dozorcą w jednej z warszawskich szkół podstawowych i powszechnie twierdzi się, że malując jego personalia na szarych ścianach uczniowie chcieli zamanifestować swoją niechęć do jego osoby. Po pewnym czasie identyczne napisy widziano podobno w londyńskim metrze. Byłoby to dowodem nie tylko na to, jak żywy może być język, ale i jak silna może być dyfuzja jego elementów.

Mając na uwadze ów fakt i pamiętając, że komunikowanie językowe przenika wszelkie dziedziny życia społecznego, należy zdać sobie sprawę z ograniczonych możliwości posługiwania się jednym kodem we wszystkich kontekstach społecznych. Gdy kapitał kulturowy - „nawyki, umiejętności, odruchy nabyte przez socjalizację w grupach elitarnych, (…) które ułatwiają utrzymanie (reprodukcję) takich elitarnych pozycji, a także są symbolem przynależności do grup elitarnych - poszczególnych członków danej grupy jest wysoki, wówczas potrafią oni rozróżniać, jakiego kodu używać, kiedy i dlaczego. Jeśli natomiast kapitał ten jest niższy, a na dorobek językowy jednostki składają się głównie treści medialne i kalki kultury masowej, wówczas zachodzi obawa, czy potrafią oni poczynić konieczne dla prawidłowej komunikacji rozróżnienie.

Zjawisko to traktować można jako świadectwo powszechnego odchodzenia od jednej, oficjalnej odmiany języka. Wraz z rozwojem mediów i postępującym procesem demokratyzacji silnie zarysowują się tendencje do tworzenia kulturowych nisz, w tym także lingwistycznych. Wprawdzie proces ten jest udziałem nielicznej części społeczeństwa, ale ma duży wpływ na funkcjonowanie jego całości. W jego obrębie nowe elementy przekazów słownych wędrują z peryferii do centrum, wpływając na jego charakter, uwypuklając pewne cechy, powodując powstanie nowych czy zanik dotychczas obowiązujących.

W polszczyźnie jesteśmy obecnie świadkami niemalże futurystycznych innowacji, z których duża część to przekazy o charakterze humorystycznym, eksperymenty nie tylko z treścią, ale i formą. Przybierając formę zabawy znaczeniami, stanowią one ważną część codziennej komunikacji rozmaitych, najczęściej nielicznych grup, których członkowie dobrze się znają. Niechęć do przyjęcia językowych nowości proponowanych przez owe zbiorowości wynika często z przekonania o ich barbarzyńskim charakterze. Tymczasem nazbyt często zapominamy o wzbogacającym charakterze pewnych treści wskazujących nowe kwestie czy nie istniejące wcześniej pola w dyskursie. Traktowanie własnego języka z estymą powinno iść w parze z przekonaniem o jego żywotnym charakterze i podatnością na zmianę. Sama obawa przed transformacją nie powstrzyma trendów, które rozprzestrzeniać się mogą nawet pomimo ewidentnej społecznej niechęci.

Zwolennicy językowego status quo największego wroga zdają się widzieć w Internecie i nowoczesnej telefonii komórkowej. Obok czytelnych zagrożeń, jakie niesie za sobą nadużywanie nowych mediów w komunikacji (tj. nadmiar kolokwializmów, nadmierna lapidarność przekazu, słaba znajomość zasad ortografii i interpunkcji), pamiętać trzeba o ich słowotwórczym charakterze. Sam Internet zaś wyostrza pewne komunikaty, usuwając w cień inne a na płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich, dzięki większej anonimowości, spłaszcza hierarchię i czyni partnerów interakcji równiejszymi.

Grupy propagujące językowe nowości często, w przysłowiowym mgnieniu oka, usuwają z kompleksu używanych komunikatów te, którymi do niedawna się posługiwały. Zjawisko wychodzenia słów z użycia jest dążeniem do wyznaczenia nowych, lepszych standardów, gdy raz doszło do publicznej kompromitacji pewnych słów czy wyrażeń. Wraz z upowszechnieniem, tracą one walor nowatorstwa i z tej racji przestają być używane tak często jak dotąd, o ile nie rezygnuje się z nich w ogóle. Georg Simmel stoi na stanowisku, że modę, także tę językową, wyznaczają dwie tendencje - z jednej strony potrzeba jedności, z drugiej - izolacji. „Jeżeli jednej z nich zabraknie, moda nie powstanie - jej panowanie skończy się gwałtownie. Słowa nie są jednak stracone na zawsze. Popularne dawniej określenia wracają obecnie do łask niczym sukienki z lat 60., co wprowadza jeszcze większy chaos poznawczy dla bezpośredniego otoczenia zbiorowości korzystających z tychże zwrotów.

Fakt eliminowania zużytych form leksykalnych i stylistycznych oraz przyjmowanie w ich zastępstwie nowych nikogo nie dziwi. Bardziej interesujące są implikacje społeczne tego procesu. Nieznajomość form powodować może bowiem społeczną dezaprobatę, zniechęcenie, lub nawet zerwanie kontaktu. Obok nieznajomości formy, istnieje ryzyko niewłaściwego użycia treści zmieniającego się socjolektu, która to różnicuje się w zależności od roli (zmiennej w kontekście i czasie). Gdy zakres socjolektu przekracza zakres społecznego uczestnictwa jednostki, wówczas mamy do czynienia z nadwyżką dostępnych form komunikacyjnych. W przeciwnym wypadku, nasza warunkowana kontekstem interakcji kompetencja może okazać się zbyt niska. Pomocnym elementem w procesie udanego komunikowania jest niewątpliwie właściwa definicja sytuacji. Takie pojęcie do nauk społecznych wprowadza William I. Thomas, który uważał, że „subiektywnie odczytywany sens (znaczenie) sytuacji, w której uczestniczy dana jednostka czy grupa, posiada realne konsekwencje dla podejmowanych działań i zachowań. Im więcej wspólnych doświadczeń i im bardziej podobne miejsce w strukturze społecznej, tym dystans mniejszy a prawdopodobieństwo właściwego zdefiniowania sytuacji większe.

Postępująca dywersyfikacja w języku zaczyna przypominać biblijną wieżę Babel. Co ciekawe, dochodzi do tego przy jednoczesnej atrofii kilkuset języków naturalnych, które, zdaniem biologa Williama Sutherlanda, są obecnie bardziej zagrożone niż niektóre gatunki roślin i zwierząt. Ów lingwistyczny postmodernizm sprawia, że nawet w mikroskali - perspektywie osiedli czy miast, tworzą się swoiste enklawy, niewspółmierne w swoim językowym doświadczeniu i rządzące się odrębnymi regułami.

Istnieje w antropologii społecznej powszechne przekonanie, że cechą świata współczesnego jest uzupełnianie języków naturalnych językiem obrazkowym. W ten sposób mielibyśmy rzekomo wracać do bardziej pierwotnych form cywilizacji. Pytanie, które można w tej sytuacji postawić brzmi: czy taki system werbalnej komunikacji może stać się poważną alternatywą dla globalnego społeczeństwa, uzupełnić jedynie zasób klasycznych środków porozumiewania się czy po pewnym czasie zwyczajnie zaniknąć. Treścią etapu, na którym obecnie się znajdujemy, jest postępujące upraszczanie i kondensowanie wypowiedzi. Taką ekonomizację języka trudno powstrzymać - szczególnie, gdy nie utrudnia ona głoszenia treści zgodnych z kulturą danej społeczności a wspomniane treści da się przekazać za pomocą garści znaków.

Dokładnie taka sytuacja ma miejsce w przypadku języka świata. Jest to ponadnarodowy konstrukt, stosunkowo prosty w opanowaniu i pozbawiony gramatyki. W powszechnym użyciu stosuje się go głównie wysyłając SMS-y, a także korzystając z czatów i komunikatorów internetowych. Są to miejsca, gdzie ów typ języka się narodził, ale obecnie obserwujemy jego ekspansję do codziennej korespondencji (nie tylko elektronicznej) czy w dziedzinę literatury. Poza tym odmiana jest coraz popularniejsza w szkołach, stosują ją też masowo producenci telewizyjni. Jej cechy to:

Okazuje się, że inwencja w zakresie języka może okazać się niebezpieczna w skutkach i nieść za sobą poważne reperkusje. Jesienią 2002 roku w magazynie „Forum” ukazał się przedruk artykułu, który pozwala poznać tło lingwistycznej wojny toczącej się obecnie w Singapurze. Okazuje się, iż władze starają się tępić Singlish - odmianę języka urzędowego, silnie zabarwionego angielszczyzną oraz lokalnymi dialektami. Singlish stał się „jednym z ukochanych dziwactw Singapurczyków, ale władze uważają go za „wyjątkowo szkodliwą substancję, degenerującą młodzież, jak heroina czy pornografia. (…) żargon ten nie przystaje do trzeźwego wizerunku Singapuru - finansowego i handlowego centrum Azji Południowo-Wschodniej. Przyjmuje się, że ta odmiana języka odzwierciedla spuściznę historyczną kraju. Tym niemniej rząd jest zdeterminowany, by ze zjawiskiem walczyć w całej jego rozciągłości.

Walka toczy się także na gruncie polskiej szkoły. Kilka miesięcy temu ukazał się Nowy słownik gwary uczniowskiej. Jego redaktor, prof. Halina Zgółkowa, stwierdza, że poprzez język widać kondycję miejscowych placówek edukacyjnych. Przyglądając się temu językowi bliżej, prędko dostrzeżemy nagromadzenie słownej agresji, która przeradza się niekiedy w materialne akty przemocy fizycznej (leper - uderzenie w kark); częste są też konotacje z seksem (adzia badzia - stosunek płciowy, K3 - określenie randki: kino, kolacja, kopulacja). Wśród neologizmów przeważają zapożyczenia z angielskiego (mieć error - mieć trudność ze zrozumieniem czegoś). Całość języka jest przesycona treściami kultury masowej - sportu, muzyki i popularnych filmów (matriksy - okulary, ben laden - dyrektor szkoły). Trudno jednak po raz kolejny oprzeć się wrażeniu, że jest to polszczyzna dowcipna i innowacyjna (kanarinios - kontrolerzy biletów), jakże inna od tej, którą posługujemy się na co dzień. Wskazuje też dobitnie, jak szybkich zmian obyczajowości obecnie doświadczamy.

Nie sposób mówić o zjawisku zmiany, nie odnosząc się do koncepcji przełączania kodów oraz zależności między nimi. Dell Hymes, w Socjolingwistyce i etnografii mówienia, wskazuje na kryteria wyboru i przekładalności kodów. Są to:

Kryteria można zmieniać w obrębie jednego zdania lub całego kontekstu danej sytuacji. Przykładem ich przełączania może być tzw. metafora piłkarska, polegająca na stosowaniu słownictwa z zakresu piłki nożnej do opisu całkiem nie-sportowych zjawisk - mam tu na myśli głównie spotkania towarzyskie i to, co im towarzyszy. Przykładowe zwroty wraz z wyjaśnieniami:

Można na nich budować całe wypowiedzi i pozostać całkowicie niezrozumiałym dla otoczenia; mówić o jednej rzeczy na wiele sposobów. Jednak klarowność przekazu i poziom jego intensyfikacji może być niejasny także dla osób w pełni posługujących się kodem. Dzieje się tak dlatego, że skojarzenia i metafory mogą powodować i powodują nieekwiwalentność znaczeń i znaczne skomplikowanie przekazywanych treści. Natomiast kody, których przykładem jest metafora piłkarska nie są systemami komunikowania, które szybko rozprzestrzeniają się w ogólnym użyciu i znajdują wielu naśladowców. Z tej racji umożliwiają grupom pełne wyrażenie swego charakteru (kontakty bezpośrednie i nieformalne) i pozostają w ich obrębie względnie trwałe, choć trudne do badania. Powody używania niezrozumiałych kodów językowych to między innymi:

Edward Sapir zasłynął ze stwierdzenia, że struktura języka nie odzwierciedla struktury rzeczywistości. Tym samym jednostka, przechodząc z jednego do drugiego języka, czuje się, jakby wkraczała na teren zupełnie nowego świata - musi przyswoić sobie obce, jak dotąd, rozumienia rzeczywistości. Ale jeśli przyjmiemy tezę, że język stanowi katalog minionych doświadczeń, to łatwo zdać sobie sprawę, że przyswojenie tych interpretacji nie może następować automatycznie a owa z nimi konfrontacja stanowi poważne wyzwanie. Gdy interpretacje zostają finalnie zinternalizowane, język staje się dla swojego nowego adepta środkiem poznania kultury i elementem formującym nowe doświadczenia. Idąca z tym w parze możliwość korzystania z istniejących w kulturze wzorów umożliwia jej postęp a w konsekwencji zmianę. Tu jednak pojawia się następny problem. Utrwalony w systemie językowym obraz świata może pozostawać całkowicie nieadekwatny. Dochodzi do takiej sytuacji, gdyż u podstaw naszych działań leżą stereotypy utrudniające świeże spojrzenie na rzeczywistość. Gdyby tak nie było, pewnie nie mówilibyśmy o gasnących gwiazdach 500 lat po przewrocie kopernikańskim.

Okazuje się zatem, że są mechanizmy w języku, które same nie są podatne na zmianę ani jej w specjalnej mierze nie wywołują. Próbując badać stanowisko strukturalistów, dojdziemy do stwierdzenia, że język zmienia się bardzo wolno - wolniej niż społeczeństwo i kultura - oraz że nie nosi znamion rewolucji. Socjologa, który przyjąłby taki sposób rozumowania winno wówczas zainteresować, jak wiele nowych słów przyjętych zostaje w języku i jak szybko do tego dochodzi. Niewykluczone, że idea nierzadko wyprzedza życie i zjawiska języka, zanim staną się jego integralną częścią, funkcjonować muszą przez pewien okres czasu na marginesie centralnych tendencji kulturowych.

Wyjaśnienia historycznego procesów zmiany wywołanych językiem podejmuje się Einar Haugen w pracy Dialekt, język, naród. Wskazuje, że we Francji to Wielka Rewolucja była elementem, który zapoczątkował proces akceleracji języka. Jego gwałtowny rozwój w XIX wieku był spowodowany burzliwymi procesami społecznymi. Natomiast Heinz Kloss, na podstawie studiów języków germańskich od początku XIX stulecia do roku 1950, wskazał, że nowe elementy pojawiały się najpierw w folklorze i przekazach o treściach humorystycznych. Stamtąd trafiały stopniowo do dyskursu naukowego i techniki, by w końcu rozprzestrzenić się na innych polach aktywności ludzkiej.

Język z jednej strony determinuje naszą rzeczywistość, z drugiej zaś ulega modyfikacjom pod jej wpływem. Odwołując się do teorii Basila Bernsteina powiemy, że forma relacji społecznej wpływa na kod językowy, który z kolei przekazuje kulturę. Sam kod zaś jest konsekwencją formy relacji społecznej, właściwością społecznej struktury, która narzuca określone hierarchie i zależności. Zmiana w aspekcie samego języka przejawia się natomiast w obumieraniu zwrotów, coraz liczniejszych zapożyczeniach a także zmianie w podejściu metodologicznym - przejściu do analizy zjawisk w mikroskali.

P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2002, s. 453.

L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, Warszawa 1997, s. 64.

E. Benveniste, Struktura języka i struktura społeczeństwa, [w:] Język i społeczeństwo, red. M. Głowiński, Warszawa 1980, s. 27 i n.

M. Pęczak, Mały słownik subkultur młodzieżowych, Warszawa, 1992, s. 31.

P. Sztompka, op. cit., s. 353.

http://respublica.onet.pl/1097805,4,artykul.html, 27.04.2004.

Ibid., 27.04.2004.

http://wiem.onet.pl/wiem/014029.html, 27.04.2004.

O. Woźniak, Nie ma mowy, „Gazeta Wyborcza”, 19.05.2003, s. 18.

M. Kowalczyk, Pokaż język, „Wprost”, 13.10.2002, s. 60 i n.

H. H. Tan, Sorry, nie chwytam piłki, „Forum”, 2002, nr 41, s. 32.

Ibid., s. 32.

Ibid., s. 32.

D. Hymes, Socjolingwistyka i etnografia mówienia, [w:] Język i społeczeństwo, red. M. Głowiński, Warszawa 1980, s. 61 i n.

B. Whorf, Język, myśl, rzeczywistość, Warszawa 2002, s. 177, cyt. za: Language, culture and personalisty. Essays in memory of Edward Sapir, red. L. Spier, Menasha 1941, s. 75-93.

E. Haugen, Dialekt, język, naród, [w:] Język i społeczeństwo, red. M. Głowiński, Warszawa 1980, s. 185.

Ibid., s. 185.

A. Piotrowski, M. Ziółkowski, Zróżnicowanie językowe a struktura społeczna, Warszawa 1976, s. 307 i n.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zmiana społeczna w perspektywie socjologicznej
Zmiana pozycji i roli osób starszych we współczesnym społeczeństwie, Socjologia
62 - ZMIANA POSTAW - CECVHY NADAWCY, Technik Administracji, SOCJOL I PSYCH SPOŁECZNA, Socjologia i P
Wstęp do socjologii - zmiana społeczna, Opracowania z netu
Szacka- zmiana społeczno-kulturowa, SOCJOLOGIA
ZMIANA SPOŁECZNA W PERSPEKTYWIE SOCJOLOGICZNEJ
Zmiana spoleczna i jej przyczyna
Język w zachowaniach społecznych, Wykład na I roku Kulturoznawstwa (1)
socjologia - czas w społeczeństwie, Socjologia ogólna
PSYCHOLOGICZNE ASPEKTY KOMUNIKACJI INTERPERSONALNEJ(2), Technik Administracji, SOCJOL I PSYCH SPOŁEC
63 CENTRALNA I PERYFERYJNA STRATEGIA ZMIANY POSTAW, Technik Administracji, SOCJOL I PSYCH SPOŁECZNA,
Społeczeństwo i socjologia ziem zachodnich w fazie przełomu i otwarcia przemysłowego, Prace z socjol
9 Zmiana spoleczna id 48436 Nieznany
Sztompka Socjologia - ROZDZIAŁ 7 Od działań masowych do ruchów społecznych, Socjologia, Socjologia.
Test z psychologii społecznej, Technik Administracji, SOCJOL I PSYCH SPOŁECZNA, Socjologia i Ps
Globalne procesy społeczne, Socjologia, Socjologia. Różne pliki
Zmiana społeczna a globalizacja, Statystyka

więcej podobnych podstron