Wykład 9 - Komentarz do kazania 69
Chciałbym zaproponować Państwu dzisiaj Kazanie 69. Jest to po prostu kazanie niedzielne, spisane, tak, jak teraz spisuje się te kazania z internetu. Punktem wyjścia dla rozważań Mistrza Eckharta jest fragment z ewangelii św. Jana: "Pan zwrócił się do swych uczniów z następującymi słowy: «Niewiele jeszcze, chwila zaledwie, a nie zobaczycie mnie»." (J 16,16).
Kazanie to wydaje mi się szczególnie ważne, gdyż ilustruje zasadniczy problem w tym wykładzie, a więc kwestię teorii poznania mistycznego. Kazanie to jest próbą przedstawienia bardzokonkretnej drogi, która do owego poznania prowadzi. Co wyróżnia Mistrza Eckharta, to to, że droga ta ma charakter intelektualny. Narzędziem poznania Boga jest umysł, mens św. Augustyna, w tekstach łacińskich - intellectus. To coś więcej niż ratio, posługujące się poznaniem ściśle pojęciowym.
Przystąpmy zatem do czytania Kazania 69. "Niewielka nawet rzecz, jeśli przylega do duszy, uniemożliwia oglądanie Boga." Przylega - czyli ta, która staje pomiędzy Bogiem a człowieka, przeszkadza w poznaniu. Pierwsza część rozważąń Mistrza Eckharta będzie polega właśnie na opisie cóż znaczy bezpośrednie poznanie Boga. Teza postawiona na początku powiada, że jeśli jakakolwiek rzecz, idea, obraz stanie pomiędzy człowiekem a Bogiem, uniemożliwia oglądanie Boga. Oglądanie Boga u Mistrza Eckharta ma charakter intelektualny, a nie fizyczny. To nie oglądanie Boga w sposób materialny.
Eckhart często przywołuje św. Augustyna, to jeden z jego mistrzów: "Św. Augustyn zastanawiał się, na czym polega życie wieczne, i tak odpowiedział: pytasz mnie co to jest życie wieczne? - pytaj i słuchaj jego samego! Czym jest gorąco, nikt nie wie lepiej niż ten, któremu jest gorąco. Nikt też nie wiem lepiej czym jest mądrość, od tego, kto ją ma. A czym jest życie wieczne, najlepiej wie ono samo." Odwołanie się do doświadczenia polegajacego na uczestnictwie w rzeczywistości poznawanej. Aby to przybliżyć Eckhart posługuje się prostym porównaniem z gorącem. By odpowiedzieć czym jest życie wieczne - odpowiedz jest jedna i daje ją sam Chrystus: "Pan nasz Jezus Chrystus powiedział: «A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga» (J 17,3)" Proszę zwrócić uwagę na bliskość i utożsamienie poznania i życia - życie wieczne polega na tym, abyście znali. A więc życie i poznanie są ze sobą ściśle zwiążane. Poznanie jest formą życia.
"Kto by Boga poznał z daleka tylko, jakby za pośrednictwem cegoś albo w obłoku, ten nie oddaliłby się od Niego nawey na chwilę za cenę całego świata." To poznanie oznacza poznanie w drodze, gdy człowiek jest zanurzony w tym, co jest stworzeniem. Nawet gdyby człowiek poznał w tak niedoskonały sposób, odkryłby, że to jest najważniejsze. A jeśli nawet takie zapośredniczone poznanie Boga, jak to klasycznie przedstawiali filozofowie średniowieczni, na czele z Tomaszem z Akwinu, za pośrednictwem rzeczy stworzonych byłoby możliwe, wóczas człowiek znalzły szczęście. A co z obłokiem o którym mówi Eckhart? Być może to określenie obłoku byłoby wskazaniem na jeszcze inną możłiwość poznania. W nawiązaniu do Biblii, bo przecież tam Bóg ukazuje się w obłoku. Myślę, że można z tego tekstu interpretować, iż są dwa typy poznania zapośredniczonego - poprzez stworzenie oraz poprzez objawienie.
"Ale cóż dopiero, jeśli ktoś go ogląda bezpośrednio?...jak myślicie, czyś nie jest to coś niezwykłego?" Tu jest to dążenie, które stawia przed sobą Eckhart - oglądanie bezpośrednicze Boga. Mistyka to dążenie do osiągniecia świadomości bezpośredniej obecności Boga. "Pan mówi: «Niewiele jeszcze, chwila zaledwie, a nie zobaczycie Mnie.» Wszystkie stworzenia, które Bóg kiedyś stworzył albo mógłby stworzyć, gdyby chciał - wszystko to w porównaniu z Nim stanowi niewiele, bardzo mało." Mistrz chce pokazać jak nikła jest wartość narzędzi, dzięki którym możliwe jest zapośredniczone poznanie Boga. Nie ma podobieństwa pomiędzy stworzeniami a Bogiem, a w każdym razie, jest ono nikłe, nie ma proporcji. "Niebo jest tak ogromne i rozległe, że nie uwierzylibyście, gdybym Wam to powiedział. A przecież gdyby ktoś końcem igły dotknął nieba, to co by nabrał na czubek, byłoby w porównaniu z niebem i całym światem większe niż te stworzenia porównane z Bogiem." To taki typowy średniwieczny chwyt retoryczno-teologiczny. Pamiętają państwo słynne rozmyślania nad kwestią ile aniołów zmieści się na czubku igły. "latego tak trafne są słowa: «Niewiele jeszcze, chwila zaledwie, a nie zobaczycie Mnie.» Jak długo świcie w tobie coś stworzonego, nie widzis zBoga, choćby to coś było najmniejsze" Proszę zwrócić uwagę na to, co Mistrz podaje we wstępie do swojego rozważania. Cokolwiek świeci w tobie, a więc w twoim poznaniu, stworzonego - nie widzisz Boga. Choćby to coś było najmniejsze. "Dlatego w Księdze Miłości dusza mówi:«Biegałam wokoło i szukałam tego, którego miłuje moja dusza, leczgo nie znalazłam.» (PnP 3,2)" Jeżeli biegam wokoło, a więc w obrębie rzeczy stworzonych, nie mogę znaleźć Tego, którego miłuję. "Znalazła aniołów i wiele innych rzeczy, ale nie znalazła Tego, którego miłowała jej dusza. I mówiła: «Kiedy niewiele tylko, trochę zaledwie wyskoczyłam naprzód, zaraz znalazłąm Tego, którego miłuje moja dusza.» (PnP 3,4)" Można poznać wiele rzeczy, ale poznanie czegokolwiek jest poznaniem za pośrednictwem, a nie bezpośrednio. Kiedy wyskoczyła nawet trochęponad stworzenie, znalazła Tego, którego miłuje dusza. "Jeśli dusza ma znaleźć Boga, musi wyskoczyć i wzlecieć ponad wszystkie stworzenia." Słownistwo Mistrza jest bardzo obrazowe. Trzeba wyskoczyć, wzlecieć ponad stworzenie.
Mistrz wskazuje na ograniczenie stworzenia, ale nie świadczy to o jego manicheizmie. "Wiedzcie, że Bóg tak bardzo kocha duszę, że gdyby ktoś odebrał Mu tę miłość, pozbawiłby Go życia i istniania, zabiłby Go, jeśli można tak powiedzieć." Pamiętajmy, że te teksty to są kazania - mówione i zapisane. Stąd pewna barwość, czasem retoryczna przesada. W tym przypadku to rozumowanie przez prowadzenie do absurdu, ale Mistrz zdaje sobe z tego sprawę i dodaje "jeśli można tak powiedzieć". W niemieckiej wersji brzmi to nieco inaczej: "jeśli ośmieliśbym się powiedzieć." Siła tego argumentu polega ma porażać. Chodzi bowiem o podkreślenie jak bardzo Bóg kocha duszę. "Bo miłość, którą On kocha duszę, jest Jego życiem, z niej się wynurza Duch Święty, ona sama jest tym Duchem." Na poprzednim wykłądzie mówiliśmy o napięciu panującym w średniowieczu dotyczącym kwestii jedności i jedyności Boga. Mistrz bardzo wyraźna nawiążuje do Boga, który przejawia się w troistości. W tym tożsamieniu miłości w jedności z Duchem Świętym. Św. Tomasz z Akwinu utożsamia Ducha Świętego z miłością Boga. Bóg jest miłością, gdyż daje się człowiekowi w osobie Ducha Świętego. I teraz bardzo ważna teza Eckharta: " A skoro Bóg tak mocno kocha duszę, musi ona być czymśodpowiednio wielkim." W damym bycie duszy jest coś wielkiego, czyli zdolnego do poznania Boga. Jest jakaś współmierność Boga i człowieka. Wielkoduszność. Za Augustynem można powiedzieć o duszy jako o otwartej na Boga. Z notatek zobaczyć łacińskie słowo. W tym sensie człowiek musi wyskoczyć i wzlecieć ponad wszelkie stworzenie, albowiem w nim samym jest wpisana jakaś miara, która nie jest miarą innych stworzeń. To jest bardzo ważna teza, która określa status ontologiczny człowieka, który wyrusza w drogę do poszukiwania Tego, którego dusza miłuje.
Dalej w Kazaniu następuje dłuższy fragment, w któym Mistrz nawiązuje do pewnej dyskusji teoriopoznawczej, która toczyła się w środowisku scholastycznym w średniowieczu, dotyczącej teorii poznania w konteksćie pism znanego już wówczas Arystotelesa. Dokłądnie chodzi tuttaj o spór Arystotelesa z Demokrytem. Eckhrt przytacza tekst Arystotelesa "De anima", który zapoczątkował dyskusję nad problemem poznania pośredniego i bezpośredniego. "Pewien mistrz tak mówi w księdze O duszy: gdyby między nimi nie było posrednictw, oko mogłoby dostrzec na niebie mrówkę albo komara." Ten cytat wziął nasz Mistrz a księgi drugiej "De anima" Arystotelesa, gdzie jest debata na temat możliwości poznania: "Mylnie na ten temat mówi Demokryt, gdy wyrażą następujące zdanie: gdby się ośrodek przestrzenny opróżnił, to można by widzieć dokładnie nawet mrówkę, gdyby się znalazła na niebie. To jest stanowczo niemożliwe. Widzenie bowiem tylk owtdy przychodzi do skutku, gdy włądza zmysłowa odbiera jakiś wpływ. [...]" Nie wchodźmy tu szczegółowo w spór Arystoteleca z Demokrytem, ale przywołajmy jeszcze jeden fragment z Aryystotelesa "O duszy", księga trzecia: "Strzeszczając dotychczasowe rozważania o duszy, powtórzmy taz jeszcze, że duza jest w jakiś sposób wszystkim, co istnieje. Wszystko bowiem, co istnieje, może być przedmiotem postrzeżeń lub myśli: wiedza jest w jakiś sposób identyczna z przedmiotem wiedzy." Wszystko może by przedmiotem poznania, czy to zmysłowego, czy umysłowego. "Wiedza i postrzeganie dzielą się tak jak przedmioty: potencjalna odpowiada przedmiotom istniejąvym w możności, aktualna - przedmiotom istniejącym w aktualności." Mamy więc ten oto pisak, który gdy był schowany mógł być poznawany, postrzegany potencjalnie. Gdy go wyciągnąłem, a państwo mogą go oglądać, wówczas jest on postrzegany aktualnie. "Władza zmysłowa i władza myślenia są potejcnalnietymi przedmiotami" Jesteście potencjalnie w stanie poznać coś, anwet, gdy tego nie widzieliście. "Pierwsza z nich przedmiotami podpadajaćymi pod zmysły, druga przemiotami myślowymi. Muszą więc te władze być koniecznie identyczne już to z samymi przedmiotami, już to z ich formami. Z przedmiotami nie mogą być identyczne, bo przecież nie kamień znajduje się w duszy, lecz jego forma." Dusza u Arystotelesa to wszystko, co ożywia człowieka. Ale to nie jest to samo, co umysł u Eckharta. U Mistrza umysł to najwyższa władza duszy, którą w tradycji neoplatońskiej określało się jako pneuma, duch. U Mistrze Eckharta ta forma będzie się nazywała obrazem. "Konsekwentnie duza jest jakby ręką: bo jak ręka jest narzędziem narzędzi, tak rozume jest formąform, a zmysły formą przedmiotów podpadającyh pod zmysły."
Przeczytajmy dalej Mistrza Eckharta, który dalej przytacza spób Demokryta i Arystotelesa. " Inny mistrz powiada natomiast: gdyby nie było pośrednictw, oko nic by nie widziało. Obaj mają rację. Pierwszy powiada: gdyby nie było pośrednictw, oko zobaczyłoby na niebie mrówkę - i ma rację. Gdyby między Bogiem a duszą nie było posedników, natychmiast by Go ujrzała, gdyż nie On pośredników, nie możę znieść żadnego pośrednictwa. Gdyby się uwolniła i oczyściła od wszelkiego, nawet najmniejszego pośrednictwa, również Bóg stały się dla niej odsłoniety i czysty oraz odał się jej cały. Dopóki nie uwolni się ona od wszelkiego, nawet najmniejszego pośrednictwa, Boga nie ujrzy. Gdby między duszą a ciałem było coś pośredniego, choćby na grubość jednego włosa, nie byłoby między nimi prawdziwego zjednoczenia." Bóg nie ma formy, kształtu, pojęcia, które by Go oddawało. Dlatego żadne pośrednictwo nie jest proporcjonalne w stosunku do Niego. Gdyby dusza się uwolniła (to pewien eksperyment) wówcza Bóg byłby do ujrzenia. Eckhart zgadza się tu z koncepcją Tomasza z Akwinu, który przejął ją od Arystotelesa, że dusza jest tym, co ożywia wszystko, co żyjące - życia, czucia, myślenia. Scholastycy, jak i ekologowie, uważają, że wszxystko co żyje ma duszę. "Jeśli tak jest z rzeczami materialnymi, w o wiele większym stopniu sprawdza się do w duchowych." Mistrze dlaej odwołuje się do kolejnego ważnego autorytetu późnego średniowiecza - Boecjusza: "Boecjusz powiada: «Jeśli chcez poznać prawdę w sposó czysty, odrzuć radość i smutek, bojaźń i pewność czy nadzieję" Poznanie prawdy jest aktem intelektualnym a nie emocjonalnym. Rozważania Boecjusza są o tyle ciekawe iż wzięte są z dzieła "O pocieszeniu" - o pociezeniu, jakie daje filozofia, a pisane ono było w więzieniu, gdzie uwięził go Teodoryk - barbarzyńca, który zdobył Rzym.
Dalej Eckhart powraca znów do Arystotelesa: "Ale inny mistrz mówi: gdyby nie pośredniczenie, oko nic by nie widziało. Kiedy położę rękę na oku, nie widzę jej. Ale gdy ją trzymam przed sobą, zaraz jądostrzegam. Przyczyną tego jest materialność. Rzeba ją zatem poddać oczyszczeniu i sublimacji w powietrzu i świetle oraz przenieść do oka jako obraz." Ręka staje się przedmiotem poznania jako obraz ręki, który odbija się w umyśle i zostjae rozpoznany przez władze poznawcze. "Mozecie to zaobserwować na lustrze. Jeśli je umieścisz przed sobą, ukaże sięw nim twój obraz. Taki justrom są oko i dusza: ukazuje się w nich wszystko, co jest przed nimi. Dlatego nie widzę ręki czy kamienia ale jego obraz.” Tutaj Eckhart używa pojęcia obraz - Bild i jest on w odniesieniu do przedmiotu materialnych tym, co u Arystotelesa nazywa się formą. A jest to, jak sądzę potrzebne Eckhartowi, by zastosować pojęcie Bild do swoistej gry słów i wprowadzenia terminu Urbild jako wzór. “Ale nie widzę go w innym obraziw czy pośrednictwie, lecz bezpośrednio i bez obrazu, bo pośrednictwo stanowi tu sam obraz, a nie żaden inny pośrednik.” Paradoksalnie, jeśli ten obraz znajdzie się w umyśle, już nie jest zapośredniczone zewnętrznie. “Bo obraz jako taki nie utożsamia sięz żadnym konkrenym obrazem, a pojęcie biegu nie jest samym biegiem. Jest ono jego przyczyną.” Tutaj od razu należy od razu wprowadzić rozróżnienie przyczyny sprawczej od wzorczej. Gdy myślisz, że biegasz, nie znaczy to, że faktycznie biegasz - to przyczyna sprawdza. Chodzi tu o przyczynę wzorczą. Pojęcie biegu pozwala zidentyfikować tego oto człowieka jako biegnącego. “Podobnie pojęcie wielkości nie ma określonej wielkości, lecz stanowi jej przyczynę. Tak więc obraz jako taki nie ma widzianego obrazu, gdyż nie jest oglądany i w innym obrazie. Słowo przedwieczne jest pośrednictwem i samym obrazem, który nie ma ani pośrednictwa, ani pośrednictwa, po to by dusza ujrzała Boga w Słowie Przedwiecznym i poznała Go bez pośrednictwa i bez obrazu." Od razu Eckhart przechodzi do przeniesienia pojęć z debaty Arystotelesa z Demokrytem na opis relacji w Bogu. Eckhart potrzebował narzędzia, by umieścić etap debaty na temat niezapośredniczonego poznania w kontekście teologicznym, gdy mowa jest o Słowie Przedwiecznym, czyli Chrystusie. Chrystusie będącym pośrednikiem, obrazem, ale takim, który jest jednocześnie wzorem. Eckhart wskazuje na to, że obraz, który znajduje sie w duszy może być tożsamy z przedmiotem, do którego się odnosi. Pytanie jak do tego dojść.
“W duszy jesy taka władza, umysł mianowicie, która od samego początku, od chwili, gdy uświadomi sobie Boga i w Nim zasmakuje, ma w sobie pięć właściwości.” Mens albo intellectus. Mens to określenie św. Augustyna, które jest odpowiednikiem greckiej pneumy, czyli najwyższej władzy duszy. Dusza nie wyczerpuje się tylko w funkcji ożywiania ciała, ale posiada również i władzę, czyli zdolność do wykraczania, co wyraża się w zdolności do poznania pojęciowego, lecz i zdolności duchowej. Umysł czasami u Eckharta określany jest mianem twierdzy wewnętrznej, dna duszy. Ta terminologia jest bardzo zróżnicowana i często kwiecista. Umysł ma w sobie pięć właściwości. Te właściwości to droga, którą powinien podążyć umysł by dojśc do niezapośredniczonego kontaktu, czyli uczestnictwa w życiu Boga i bezpośredniego Jego poznania. Jak w porządnym wykładzie, Eckhart wymienia te właściwości, o których będzie mówił w dalszej części kazania. “Pierwsza, to oderwanie się od «tutaj i teraz». Druga to brak podobieństwa do czegokolwiek. Trzecia, to czystość i wolność od domieszek. Czwarta: działa ona i szuka w sobie samej. Piąta: jest obrazem.”
Po pierwsze, oddziela od miejsca i czasu. «Tutaj i teraz» to formy czasu i przestrzeni, czyli jakby powiedział Kant - formy naocznej zmysłowości. Tutaj rozumiane realistycznie, czyli warunki, w których jesteśmy jako byty materialne. Cóż to znaczy oddziela? Arystoteles to oddzielanie nazywał po prostu abstrakcją. Abstrakcja jako proces umysłowy, intelektualny, który polega na tym, że na podstawie poznania wywodzącego się od zmysłów, tworzymy pojęcia. Właśnie drogą abstrakcji, czyli oderwania od konkretnych, jednostkowych przedmiotów do pojęć ogólnych. Co charakterystyczne dla Mistrza Eckharta, to techniczne pojęcie zyskuje u niego sens określający pewien etap konieczny do poznania Boga. Owo oddzielanie od tutaj i teraz ma wartość ściśle związaną z terminem z innym terminem typowym tym razem dla języka mistycznego, a mianowicie - odosobnienie, Abgeschiedenheit. To, co dla Arystotelesa było aktem umysłowem, dla Eckharta, który dokonuje pewnej reinterpretacji tego terminu, ma charakter etapu w drodze zanurzania się w głąb, oddzielania od tego, co przywiązuje. Czytajmy co dalej pisze Mistrz: “«Tutaj» stanowi najmniejszą jednostkę czasu, nie jest ona jego ułamkiem ani częścią, ale raczej jego smaakiem, końcem i kresem. Chociaż jednak jest czymś tak małym, musi zniknąć. Wszystko co dotyka czasu lub jego smaku, musi zniknąć. Władza ta oddziela nastepnie od «tutaj», które oznacza miejsce. To na którym stoję, jest niewielkie. Ale nawet najmniejsze, jeśli się chce widzieć Boga, musi zniknąć.” Musimy wyjść poza czas i przestrzeń, czyli pierwsze, nasze najbardziej podstawowe ograniczenia naszej rzeczywistości.
Wykład 10 1
1
Strona | 1