-Ja chcę już wyjść!!
-Spokojnie, Puchu! Dziś rano już pójdziesz. Ale RANO, więc teraz zamknij gębę i śpij!
Misia nie przebierała w słowach. W końcu Puszek zamilkł, ale nie spał już tylko wpatrywał się w nocną ciemność.
Kociaki podrosły na tyle, że mogły już robić, co chciały. A trzymały się często dwójkami. Najbardziej przyjaźniły się ze sobą Dżafa i Strzałka. Ale wszystkie cztery były wymarzonym rodzeństwem i mocna więź panowała między nimi.
Psy jednak nie poprzestawały na tym. Zapragnęły zdobyć teren, choćby kosztować ich to miało wiele.
Przywódca podniósł głowę i spojrzał w niebo. Kwiecień... Od miesiąca zmagają się z tą bandą niezwykle upartych kotów!
-Myślała nad ofertą już dosyć długo-parsknął pogardliwie, a reszta psów natychmiast zaczęła go słuchać. -W końcu musimy zaatakować i pokazać, że nie żartujemy!
Dżafa i Strzałka zawędrowały na parking, gdzie niegdyś zginęli Łoskot z Santą. Dzieciaki wiedziały o swych przodkach. Łatka lubiła opowiadać ciekawe historie z wcześniejszych lat. Dzieciaki najbardziej zainteresowały się tragicznym rozdzieleniem i ponownym zejściem Belli i Mruczka.
-Yyy, Strzałka? Tu zginął Łoskot. O, a tam-Santa!
-Wiem... -Ucięła krótko siostra i spojrzała na drzewo.
-Co takiego ciekawego widzisz w tym drzewie?
-Nic.
-To czemu się na nie tak patrzysz?
-No bo nie ma nic innego do roboty...
Dżafa usłyszała szelest w krzakach.
-Tam chyba coś jest!
-To pewnie szczur, albo Kanis, albo coś w tym stylu...
Dżafa jednak czuła, że nie.
-A może sprawdzimy, kto, co.. ?
Strzałka zastanowiła się. W tym momencie usłyszały stłumione kichnięcie.
-Oj, ktoś się czai!
-Nooo, a my mamy okazję sprawdzić kto!
-Tylko.. Nie, nie idźmy przodem! Chodźmy od tyłu!
Kociczki pobiegły za blokiem, aż do tylnej strony krzewów.
-Padnij! Ciii-szepnęła Strzałka.
W krzakach było pięć psów i najwyraźniej szykowało się do czegoś. Obserwowali też pozostałe koty.
-Ej, to nie fair! Oni gapią się na nasza rodzinę! -Dżafa nie była zadowolona. -Przecież każdy ma prawo do prywatności!
Nagle kicia napuszyła się.
-A... A...
-Nie, nie kichaj! Ciii!
-Huh... Mało brako... AAAAAAAAPSIK!
Wielkie kichnięcie Dżafy sprawiło, że w krzakach zapanowała kompletna cisza.
-Hej, to jedne z nich! Łapać je!
-Biegnij!! -Jęknęła Strzałka i obie ruszyły drogą okrężną do Tokarza.
Psy były szybkie.
Wtem Dżafa potknęła się, tuż przy bramce.
-Dżafa! -Pisnęła przerażona Strzałka. Przybiegła Kanis. Przerażona pobiegła po dorosłych.
Dżafa poczuła ścisk zębów na szyi.
Nadbiegła Łatka i okrzykiem strachu zameldowała o sobie.
-O, to ty... Widzisz? Nie zapomnieliśmy!
-Zostawcie ją!
Pies zaśmiał się.
-Ofiary muszą być! Pożegnajcie się, to jej koniec!
-Niee! -Łatka zaczęła biec za psami , ale już ich nie dogoniła.
-Dżafa... -Jęknęła.
Wtem nadbiegł Puszek. Z jednej strony Łatka ucieszyła się, ale znów zaczęła płakać.
-Co jest?
-Zabrali Dżafę. I ją zabiją!!
Puszek przytulił żonę, chcąc osuszyć jej łzy. Ale sam zaczął płakać...