K. Łyczkowska, Cierpiący sprawiedliwy
Problem niezasłużonego cierpienia zarówno moralnego jak i fizycznego dotykającego człowieka bogobojnego od dawna go nurtował. Mieszkańcy Mezopotamii, a właściwie całego Wschodu Starożytnego, co potwierdzają także teksty znalezione m.in. w Emar czy Ugarit, pozostawili liczne utwory dowodzące, że zagadnienie to było dla nich bardzo istotne, jednak bez przekonującej odpowiedzi. Rozważania nad istotą i przyczynami nieszczęść ludzi są tematem także znanej biblijnej Księgi Hioba. Księga Koheleta porusza problem znikomości rzeczy ziemskich, co wyrażono stwierdzeniem, że wszystko, co ziemskie, jest marnością.
Podobne pytania o niezwinione nieszczęścia nurtowały też Sumerów. Także uczeni babilońscy w swych utworach z zakresu „filozofii praktycznej" podejmowali próby wyjaśnienie genezy cierpienia człowieka bogobojnego. Mówią o tym przede wszystkim takie utwory jak monolog Cierpiący sprawiedliwy, zwany też w opracowaniach „babilońską Księgą Hioba", Dialog o ludzkim nieszczęściu, określany także przez asyriologów jako „babilońska Księga Koheleta" lub „babilońska teodycea". O dwoistości każdego czynu ludzkiego czytamy w dialogu pesymistycznym zwanym także „dialogiem między panem a sługą". O utworze tym badacze mają różne opinie; niektórzy oceniają go jako utwór humorystyczny o znamionach ostrej satyry na ówczesne poglądy, inni jako poważny traktat filozoficzny.
Monolog Cierpiący sprawiedliwy, zgodnie z początkowymi wyrami tekstu, określamy tytułem Chcę czcić pana mądrości, po akadyjsku ludlul bel nemeąi. Jest to monolog człowieka wywodzącego się z wyższych warstw społeczeństwa babilońskiego, o imieniu Subśi-mesre-Śakkan. Opowiada on o utracie swej pozycji społecznej, rodziny i zdrowia z przyczyn jemu nie znanych. Utwór ten wykazuje zbieżność tematyczną z Księgą Hioba. To, co widocznie łączy oba utwory, to brak jednoznacznego rozpoznania, co powoduje niezasłużone cierpienie. Niektórzy współcześni badacze chcieliby widzieć w autorze człowieka dotkniętego chorobą psychiczną, określając utwór "the autobiography of a paranoic schizophrenic". Zaklasyfikowanie go do tekstów literackich mieszczących się w nurcie zapisów niepokoju moralnego, wywołanego boską niesprawiedliwością, czy też uznanie go za zapis obserwacji medycznych ujętych w formie literackiej, sporządzony przez człowieka chorego, zależy od odpowiedzi na pytanie, czy utwór opisuje fakty czy jest fikcją. Według Kinnier Wilsona zachowane dzieło jest jednym i drugim. Opis stanu faktycznego - to przedstawienie przez autora prawdziwej, własnej biografii, oczywiście tak, jak on sam pojmował koleje swego życia; fikcją natomiast jest przekonanie o prześladowaniu go. Badacze nie do końca są zgodni co do zasadności wywodów Kinnier Wilsona i w zdecydowanej większości określają ten utwór jako tekst sapiencjalny.
Na ogół przyjmuje się, że poemat składa się z czterech tabliczek liczących w sumie około 480 wierszy. Każda z tabliczek ma większe lub mniejsze ubytki. Pierwsza i druga są względnie dobrze zachowane, trzecia ma liczne luki. Treść czwartej tabliczki zbliżona jest w niektórych partiach do poprzednich. W. Lambert zastanawia się nad jej przynależnością do utworu - tekst zachował się bowiem w różnych wersjach, a zatem może ona być fragmentem właśnie innej wersji. Zapisano go prawdopodobnie przed rokiem 800 p.n.e., jego odpisy zaś znaleziono w różnych miastach.
Pierwsza tabliczka opowiada o cierpieniach bohatera, które są wynikiem nieprzychylności ludzi w stosunku do niego. Druga - nieszczęściach zesłanych przez siły wyższe. To bogowie zsyłają na ludzi kary lub nagrody za ich postępowanie, narrator czuje się więc pokrzywdzony i nieszczęśliwy. W swoim przekonaniu bowiem postępował zgodnie z nakazami bogów i ogólnie przyjętymi normami etycznymi, a jednak spotkały go nieszczęścia. Konstatuje, że człowiek swym niedoskonałym umysłem nie może pojąć zamiarów bogów. Przyjmuje postawę rezygnacji, wynikającej z bezsilności człowieka. Tabliczka trzecia, poważnie uszkodzona, stanowi główne przesłanie poematu. Ów doświadczany przeciwnościami człowiek dobrowolnie podporządkowuje się woli bogów. Uległość daje mu wybawienie od nieszczęść. Być może to sam Marduk wspaniałomyślnie pomaga cierpiącemu. Zasygnalizowane jest to poprzez zesłanie na bohatera trzech widzeń sennych, w których wysłannik Marduka m.in. przynosi wybawienie od cierpień, przywraca dawny wygląd i siły. W podzięce człowiek wybawiony udaje się drogą procesyjną, wiodącą przez siedem bram do Esagili, świątyni Marduka w Babilonie, by pokłonić się swemu wybawcy. Tabliczka czwarta, o której była wyżej mowa, nie wnosi istotnych, nowych treści.
Choć zachowane odpisy tekstu pochodzą z I tysiąclecia p.n.e., powstał on najprawdopodobniej w okresie kasyckim. Na tę datację wskazują dane jak np. cześć oddawana Mardukowi i jego żonie Sarpanilum, rozpowszechniona w okresie panowania Kasytów oraz imię bohatera utworu Subśi-meśre-Sakka, które za panowania władcy z dynastii kasyckiej Nazimaruttaśa (1307-1283) nosił wysokiej rangi urzędnik, a imię to było dość rzadkie i mało popularne w Babilonii. Być może właśnie on stał się pierwowzorem „cierpiącego sprawiedliwego".
Tekst zachował się w licznych odpisach. Pierwsze świadectwa tego utworu znaleziono w bibliotece Asurbanipala, inne w Aszur, Babilonie i Sippar, a także w Sultantepe (daw. Huzirina), położonym poza właściwą Mezopotamią. Wszystkie znane nam tabliczki pochodzą z I tysiąclecia p.n.e.
Tabliczka I
Chcę czcić pana mądrości, boga [roztropnego], który nocą jest groźny, a w dzień uwalnia. Marduka, pana mądrości, boga [roztropnego], który nocąjest groźny, a w dzień uwalnia, którego furia jak burza występuje, (ale) którego powiew jest miły jak wiatr poranny. Jego złość jest bez porównania, jego wściekłość
jak potop,
(ale) serce jego jest łaskawością, umysł przebaczeniem, ciężaru jego rąk niebo nie może wytrzymać, (ale) ręką swą podtrzymuje umierającego.
Marduk, którego ciężaru rąk niebo nie może
wytrzymać,
(ale) ręką swą podtrzymuje umierającego. Gdy on się gniewa, otwierają się groby,
gdy jest łaskawy, powalonego w katastrofie podnosi. Gdy spogląda gniewnie - lamassu i szedu oddalają się; przygląda się przychylnie temu, którego bóg opuścił. Surowa jest jego kara, [...], gdy jest łaskawy, czuje ból jak kobieta rodząca(?), on pospiesza i otacza opieką [łono?],
jak krowa (swoje) cielę pielęgnuje troskliwie.
Kłujące są jego razy, przewiercają ciało, ale jego bandaże są kojące, leczą od śmierci (?). On mówi i pozwala popełniać występek, w dniu jego sprawiedliwości wina i grzech
będą rozwiązane. On jest tym, który powoduje bojaźń i dreszcze, (ale) dzięki zaklęciom ustaną bojaźń i dreszcze, który powstrzymuje potop Adada i uderzenie Erry, który godzi zwaśnionych boga i boginię, pan „widzi" najskrytszą mowę bogów, (ale) żaden (bóg) nie rozumie jego racji.
Marduk „widzi" najskrytszą mowę bogów, (ale) żaden bóg nie rozumie jego racji! Jak ciężko jego ręka się kładzie, (tak) serce jego
jest litościwe, jak groźna jest jego broń, (tak) współczucie jego
powołuje życie. Bez jego woli kto może zmniejszyć jego [...]? Wbrew jego woli kto potrafi grzeszyć i [uciekać]?32 Ja będę mówił o jego gniewie, który jak ryba [...]. On okazał mi przyjacielskość, gdy [mi] (potem) życie [przyniósł].
Ja będę uczył mych ludzi ciągłego modlenia się
[do Marduka];
dobre myśli o nim [...]. Potem jak [pan] dzień [...],
a wojowniczy Marduk [rozgniewał się na mnie(?)]. Bóg mój opuścił mnie i odszedł, bogini moja odsunęła się, odeszła [...], Ducha opiekuńczego idącego przy (boku) moim
on odsunął ode mnie. Przeraził się lamassu, szedu innego szuka. Odjęta mi jest moja siła, wygląd mój sczerniały, dobry mój los odleciał, opieka nade mną odsunięta. Osaczają mnie zewsząd przerażające przepowiednie. Wyrzucony z domu, biegam w koło bezradnie, znaki wróżebne mnie dotyczące są pogmatwane, [...]
każdego dnia, nie rozpoznają ani egzorcysta, ani tłumacz snów
(przyczyny) mego położenia. To, o czym się mówi na ulicy, jest dla mnie złe. Gdy śpię w nocy, sen mój jest przerażający. Król, podobny ciałem bogom, słońce ludzi, serce jego stwardniało, jego wyrok jest dla mnie
niepomyślny.
Dostojnicy knują przeciw mnie,
złączyli się i planują między sobą zło:
oto słowa pierwszego: „życie jego wyleję z niego",
drugi mówi: „usunę go ze stanowiska",
podobnie trzeci: „przejmę jego godności",
„zajmę jego dom"- mówi czwarty,
piąty: „[...] przemieniony",
szósty i siódmy podążają jego śladem.
Zawiązali przeciw mnie związek siedmiu,
bezlitośni jak demon, podobni do [...],
jednym jest ich ciało [...],
Serca ich rozwścieczyły się przeciw mnie, płonęły
jak płomień.
Oni chętnie występowali przeciw mnie z potwarzą
i kłamstwem.
Moim dumnym ustom nałożyli cugle, a wargi moje, które szybko mówiły, podobne są do ust
niemowy.
Mój głośny okrzyk stał się całkiem cichy. Moja wzniesiona głowa pochyliła się ku ziemi, a dzielne serce osłabił strach. Moje szerokie piersi (nawet) młodzik powali, ramiona, dawniej rozpostarte szeroko, teraz łapią
[ledwie matę?]. Ja, który chodziłem dumnie, poznałem przemoc, byłem wyniosły, stałem się niewolnikiem. Dla mojej licznej rodziny byłem odludkiem. Gdy idę ulicą uszy (wszystkich) są szpiczaste ', gdy wchodzę do pałacu, oczy (wszystkich) patrzą
z ukosa.
Miasto moje traktuje mnie jak wroga, kraj mój zaprawdę jest wojowniczy i wrogi. Obcym stał się (dla mnie) mój brat, przyjaciel stał się dla mnie złym i łajdakiem. Mój niechętny towarzysz donosił na mnie, a kolega stale czyści broń. Przyjaciel nastaje na moje życie, a niewolnik publicznie mnie wyklina, własna niewolnica wobec tłumu oczernia mnie.
Gdy zobaczył mnie znajomy, odsunął się na stronę, rodzina traktuje mnie jak obcego. Dół oczekuje tego, który dobrze mówił o mnie, a ten, co mnie oczerniał, jest nagradzany. Mówiący nikczemności o mnie ma w bogu
pomocnika, ale ku temu, który mówi „dość tego", spieszy
ze śmiercią.
Ten, który nie pomaga, w dobrym życiu pozostaje. Nie mam nikogo przy boku swoim, pomocnika
nie widzę.
Pomiędzy gawiedź dzielą mój majątek.
Ujście mego kanału zatkali mułem,
a na polach moich (żniwiarze?) zaprzestali pieśni,
jak miasto wroga uciszyli moje miasto.
Polecili innemu wziąć moje urzędy,
przy obrzędach (zamiast mnie) postawili obcego.
Dzień utrudzeniem, noc skargą,
miesiąc cierpieniem, rok smutkiem.
Jak gołąb jęczę całe dni,
(zamiast) śpiewać skrzeczę głosem donośnym,
oczy moje w płaczu bezustannym, są [...],
policzki moje opuchły od nadmiaru łez.
Oblicze moje sczerniało od obawy mego serca,
strach i obawa pożółciły moją twarz.
[...] moje serce drżało od ciągłego strachu,
[...] jak przez wypieki z gorączki.
(Jak ) płomieniem kłamstwo mnie otoczyło,
[ ] były moje modlitwy.
[Z] moich ust [wychodziły słowa] bez sensu jak
[ u głupca],
gdy usiłowałem mówić, mowa moja była mamrotaniem.
Gdy nadejdzie światło dzienne, zakwitnie dla mnie
dobro,'
jeden miesiąc (może) przynieść mi zmianę i słońce
zaświeci dla mnie!
Tabliczka II
W tym, jak i w następnym roku, czas oznaczony
przyszedł.
Gdziekolwiek się zwrócę, wszędzie (jest) zło. Nieszczęście moje wzrasta, sprawiedliwości
nie znajduję.
Boga wzywam, nie kieruje ku mnie swego oblicza, boginię proszę, nie podnosi swej głowy. Wróżbita mej przyszłości z ofiary nie rozpoznał, z ofiary dymnej tłumacz snów sprawy mej nie poznał. Boga snów prosiłem, nie oświecił mnie, zaklinacz nie usunął zła poprzez rytuał. Takie czyny zdarzały się wszędzie! Gdy patrzę wstecz, wciąż prześladowanie
i nieszczęście. (Jestem traktowany) jak ten, który bogu nie składa
ofiary
przy posiłku nie wzywa bogini,
jak ten, który nie zaniechał pychy, przed bogiem się
nie korzył,
który w swych ustach zaniedbał modlitwy, błagania, który dzień święty opuścił, miesięczne święto
lekceważył;
który w swej bezczynności nie dokonał boskich
obrzędów,
który nie nauczył ludzi bojaźni bożej i czci,
lecz jadł swe pożywienie nie wzywając boga, opuścił swą boginię nie przynosząc ofiary [...], zachowuje się jak ten, który nie szanuje swego pana, wobec boga wypowiedział niedbale przysięgę
- temu jestem równy! Co do mnie - myślałem o modleniu się i modlitwie, dla mnie modlitwa rozwagą^ ofiara obowiązkiem, dzień czci bogów radością serca mego, dzień procesji bogini moim zyskiem, bogactwem. Modlitwa za króla, ona była moją radością, a muzyka (przeznaczona) dla niego była dla mnie
miła.
Nakazałem memu krajowi przestrzeganie praw
boskich,
poleciłem memu ludowi czcić imię bogini. Chwałę króla boskiej uczyniłem równą i ogół nauczyłem czci dla pałacu. Chciałbym wiedzieć, czy czyny te są bogu przyjemne! Co jest dobre dla mnie, dla boga może jest
przestępstwem, a co własnemu sercu wydaje się złe, bogu może być
przyjemne.
Kto może poznać wolę bogów w niebie? Kto pojmie zarządzenie Anzanunzu ? Gdzie mogą śmiertelni poznać plany boskie? Ten, który wczoraj pełen był siły, umiera dzisiaj, w jednej chwili jest przygnębiony, nagle znów
wykrzykuje wesoło. W jednym momencie śpiewa pieśń radosną, w następnym skarży się głośno jak kapłan-płaczek.
Jak przy stąpaniu zmienia się ich umysł. Gdy są głodni, stają się podobni trupom, nasyceni porównują się ze swym bogiem. W dobrobycie mówią o wznoszeniu się do nieba, gdy się martwią, mówią o zejściu do świata
podziemnego! O tym wszystkim myślałem, jednak sensu tego
nie pojąłem.
Mnie [jednak] wielce utrudzonego prześladuje burza;
choroba osłabiająca przyszła do mnie.
Zły wiatr dmie od fundamentów nieba,
ze świata podziemnego wyrósł ból głowy.
Zły duch zmarłego wychynął z wód podziemnych,
nie dający się odepchnąć Utukku wyszedł z Ekur.
Lamasztu zeszła z gór,
wraz z przyborem wód przyszedł dreszcz lodowaty. (Wraz) z zielonością ziemi pojawiło się wyniszczające
wychudzenie, [wszystkie połączyły] się razem, nadeszły wspólnie. Płasko przycisnęły [moją głowę], przykryły czaszkę, (tak, że) rysy moje sposępniały, zwilgotniały moje oczy. Okaleczyły ścięgna mojej szyi, pozbawiły ją mocy, [moje piersi] uderzyły, zabrały brodawki (?). Ciało moje dotknęły, spowodowały drgawki
konwulsyjne, [w moim] wnętrzu zapaliły ogień. Wnętrzności moje rozgrzebały, palce pokurczyły, aby wykrztusić flegmę, zaraziły chorobą li' 'u moje (płuca).
Moje członki [zainfekowały], powłokę brzucha
rozerwały (?), wyprostowaną postać moją powaliły jak mur, posturę moją szeroką jak trzcinę położyły, jak [...] zostałem zdruzgotany, na twarz powalony. Demon Alu moje ciało nałożył jak ubranie,
jak siecią przykrył mnie do snu. Oczy moje patrzą, lecz nic nie widzą, szeroko otwarte są uszy moje, lecz nic nie słyszą. Całe ciało moje dotknęło porażenie, paraliż ogarnął całe moje ciało, zesztywnienie schwytało moje ramiona, niemoc spadła na moje kolana, zapomniały moje ruchliwe (dawniej) stopy, jak
się poruszać.
[…]
Śmierć jest tu, okryła moją twarz.
[Do skarżenia się] chciał mnie doprowadzić tłumacz
snów, ale nie odpowiedziałem; [biada,] płaczą oni, ale ja straciłem rozpoznanie (siebie). Na ustach moich leży pętla i rygiel trzyma zamknięte moje wargi. Moje drzwi zaryglowane, zamknięte miejsce picia, długo trwa mój głód, a gardło jest ściśnięte. Ziarno chleba połykam jak coś śmierdzącego, piwo, napój życia, jest dla mnie wstrętne. Zaprawdę choroba moja trwa długo, z niemożności (przyjmowania) pokarmu zmieniły się rysy moje,
ciało moje jest bez siły, krew odpłynęła,
kości moje wystają, ledwie skórą pokryte,
rozognione moje ścięgna (?), dotknęła (mnie) żółtaczka.
Wszedłem do łoża, wstanie z niego było cierpieniem, dom mój stał się więzieniem. W okowach było moje ciało, włożono (w nie) moje
ramiona,
nogi moje są chore - w złym stanie jestem.
Razy były dla mnie bolesne, okaleczenie jest ciężkie,
bicz przebił mnie, pełen był cierni,
zaostrzony kij przebił mnie, pokryty był kolcami.
Cały dzień prześladowca mnie ściga,
nawet w nocy nie pozwala odetchnąć.
Gdziekolwiek się obrócę, moje ścięgna są uśpione,
moje członki sparaliżowane, bezwładnie leżę.
Noc spędzałem w gnoju jak wół,
zbrukany byłem odchodami swymi jak owca.
Skargi na chorobę mięśni odrzucił kapłan zaklinacz,
a przepowiednie dla mnie kapłan wróżbita zlekceważył,
nie wskazał istoty mej choroby kapłan zaklinacz
ani czasu (wyzdrowienia) z mej choroby nie poznał
kapłan wróżbita. Nie pomógł mi bóg przez wyciągnięcie pomocnej ręki ani nie okazała łaski bogini idąca przy boku moim. Grób otwarty, a ofiary pogrzebowe czekają na mnie, zanim umarłem, lamentacje są spełniane (?). Cały kraj mówił: „stała się mu niesprawiedliwość", Twarz tego, który mi zazdrościł, słysząc to promienieje, serce tej, która mi zazdrościła, raduje się to słysząc. Ciemny stał się dzień dla całej mojej rodziny, on przykrył .słońce w myśleniu przyjaciół.
Tabliczka III
Jego ręka spoczęła ciężko na mnie, nie mogłem
jej unieść,
ogromny jest strach [idący od niego] [...]
[Silna ] choroba jest zbyt ciężka dla mnie [...] mego czuwania zapomniałem, kazano mi [...]. Dzień i noc [...] jęczę, sen i jawa w równy sposób są cierpieniem. Młody człowiek o wyniosłej postaci,
członki jego były wspaniałe, odziany był w nową szatę.
W półśnie zarys jego postaci był zamazany (?),
ubrany był w blask przerażający, grozę wywołujący.
Wszedł i przystąpił do mych głów,
[popatrzyłem], omdlały moje mięśnie.
[On powiedział]: „twój pan [mnie] przysłał"
[nieczytelnych kilka wierszy]
Drugi raz [miałem]sen, we śnie, który [śniłem w nocy], był kapłan ramku,
oczyszczający tamaryszek trzymał [w swej] ręce:
„Lal-ur-alimma, przebywający w Nippur,
przysłał mnie, aby ciebie oczyścić".
Przyniósł wodę, na mnie ją [strząsnął],
zaklęcie na życie wypowiedział, natarł [moje ciało?].
Trzeci raz miałem sen,
we śnie, który śniłem w ciągu nocy,
była młoda kobieta, piękne było [jej] oblicze. Jak człowiek była odziana, [podobna] (jednak) bogu; królową ona jest. Ludzie [...]
[ok. 10 wierszy nieczytelnych: postać ze snu oświadczyła, że następuje koniec nieszczęść]
We śnie przyszedł Ur-Nin-tin-ugga [...] brodaty człowiek, miał tiarę (na głowie), kapłan zaklinacz niósł tabliczkę: „Marduk mnie przysłał
dla Śubśi-meśre-Sakkana przynoszę op[askę]". Swymi czystymi rękami przyniósł opa[skę], memu słudze dał ją do ręki. [W] brzasku poranku przysłał mi pos[łanie], swój dobry znak pozwolił[widzieć] moim ludziom. W czasie choroby [czuwałem] - prześlizgnęła się żmija, (a zatem) moja choroba szybko zmierzała do końca, [...] Potem gdy serce mego pana się [uspokoiło],
o litościwym sercu Marduk [...], przyjął moje błagania, [...]. [...].
Moje przewinienia kazał wiatrom zabrać.
[bardzo zniszczonych ok. 20 wierszy]
Aż na brzeg ziemi zaniósł [ból] głowy, w głębiny wód wygnał [złego] ducha, nieodwracalnego Utukku odesłał do Ekur, odepchnął Lamasztu, zmusił do wstąpienia w góry, przypływ morza kazał zapalić (?) przeciw zimnym
dreszczom;
przyczynę zaniku mięśni wyrwał jak roślinę.
Niedobry sen, powódź we śnie, niebo [...] tak jak(by) dymem się napełniło. Z „biada" i „ach" odwrócić podobnie jak u ludzi polecił ustąpić jak mgle, ziemia [...] Trwającą chorobę głowy, która jak kamień [obciążała], odsunął niczym rosę nocy, oddalił ode mnie. Moje sklejone oczy, strupem pokryte, aż do śmierci na 3600 mil oddalił, rozjaśnił [moje] spojrzenie. Moim uszom, które były zatkane, uczynione niesłyszącymi,
podobne głuchemu,
głuchotę odjął, otworzył mój słuch.
Mój nos, rozgorączkowany tak, że zatkane były jego
przewody
w nim ranę ukoił, tak że (teraz) [....] (mogę)
oddychać.
Z warg moich, które były wysuszone i przyjęły [...] starł to straszne i [oddalił] to, co stwardniało. Usta moje, które były zamknięte do mówienia,
zbyt nieruchome, wytarł, jak z naczynia miedzianego brud [...]. Zęby moje zbyt się zwarły, wzajemnie się [splątały] - zrobił szpary między nimi, ich korzenie [...]. Języka, który był spętany, do akcji nie chciał przystąpić, powłokę wytarł, tak że [...moja] mowa. Rurki oddechowe, które były zamulone, zatkane jak
przez grudy, uczynił znów ładnym ich brzmienie, Jak flet były rozjaśnione.
Gardło] moje, które było zwężone i nie przyjmowało
[pokarmu],
jego [...] stało się znów normalne, to, co zaryglowane,
otworzyło się.
[około 12-13 wierszy prawie nieczytelnych]
Tabliczka IV - fragment B
[Brak jest prawdopodobnie kilkudziesięciu wierszy45; w dalszej części jest mowa m.in. o tym, że cierpiący udaje się do Esagili]:
[...] jak ten, który do grobu (prawie) wstąpiłem,
wróciłem do „bramy [wschodu słońca"] W „bramie dostatku" dostatek został mi zwrócony, w „bramie drogi bogini LAMA", ducha opiekuńczego
mi dano,
w „bramie dobrego samopoczucia" dobre samopoczucie
dano,
w „bramie życia" życie mi dano, w „bramie wschodu słońca" zostałem zaliczony
do żywych,
w „bramie wspaniałego zadziwienia" konstelacje stały
się mi przyjazne, w „bramie uwolnienia od grzechu" przewiny moje
uwolniono,
w „bramie błagania" usta moje przemówiły,
w „bramie uwolnienia od skargi" moje westchnienie
uwolniono;
w „bramie czystej wody" byłem zroszony wodą.
oczyszczającą, w „bramie uzdrowienia" pojawiłem się przed
Mardukiem,
w „bramie radości" całowałem stopy Sarpanitum. W modlitwie i błaganiu przed nimi się modliłem, kadzidło wonne zapaliłem. Przedłożyłem ofiary, dary i podarunki, zabiłem tłustego wołu, zarżnąłem [...], wylewałem ciągle słodki miód i wino wyborne, [przed] aladlamme, stojącym ku niebu, dziełem
glinianym z Esagili, (dzięki) libacji spowodowałem rozjaśnienie ich umysłu, wspaniałą (ucztą) ich serce się rozradowało,
[Kilka wierszy słabo czytelnych]
Bóg, który mnie uderzył,
[Mar]duk podniósł moją głowę.
On uderzył rękę tego, który mnie uderzył, jego broń kazał Marduk odrzucić. W paszczę lwa, który chciał mnie pożreć,
Marduk włożył uzdę. Marduk zabrał procę (?) mego prześladowcy,
odłożył kamień.
[Zniszczonych ok. 12 wierszy]
Zobaczyli Babilończycy, jak mnie [Marduk] ożywił, wszystkie regiony wychwalały [jego] wielkość:
„kto mógł przypuszczać, że on zobaczy słońce? kto przewidział, że będzie chodził po ulicy? kto jak nie Marduk przywrócił go do życia?" Oprócz Sarpanitum kto wie, jak chronić
przed zniszczeniem? Marduk może z grobu przywołać do życia; Sarpanitum rozumie, jak przed katastrofą ochronić. Gdziekolwiek leży ziemia, rozciąga się niebo, gdzie świeci słońce, a bóg ognia płonie, gdzie wody płyną, a wiatry wieją, wy, twory Aruru, która oderwała kawałek gliny, żywe istoty, kroczące do przodu, śmiertelni ! ilu was jest, czcijcie Marduka! [Aby] mogli opowiadać [wszyscy], co do mówienia
mieli możność.
[nieczytelnych ok. 5 wierszy].
2