Twórczość poetycka Przybosia
Najwybitniejszym realizatorem idei artystycznych twórcy Awangardy Krakowskiej, czyli Tadeusza Peipera, był Julian Przyboś, poeta pochodzący z Gwoźnicy pod Wisłokiem, syn małorolnego chłopa. Z Awangardą Krakowską związał się w roku 1922, w Tadeuszu Peiperze znalazł swojego mistrza. Współpracował więc z założonym przez Peipera w roku 1921 czasopismem "Zwrotnica", w którym drukował swoje teksty programowe. Poezja Peipera może zyskać miano utylitarnej, nawołuje do pracy. Musi więc stanąć wobec problemów etycznych i estetycznych. . Problematyka etyczna kryje w sobie głównie pytanie o tyrteizm pracy. Poeta w odpowiedzi czyni z siebie współrobotnika, nawet ofiarę złożoną na ołtarzu wspólnego trudu, wspólnego budowania. Poeta pracuje nad słowem, budowaniem go - dlatego ma prawo wzywać innych do pracy. Lata, kiedy urywa się poezja Peipera stanowią wielki skok Przybosia (sponad 1930, a potem skok w głąb las 1932). Pierwszy tom był przełomowy - na uwagę zasługują tu na kołach, gmachy czy drzewiej). Peiper wprowadza tu nową koncepcję języka poetyckiego, dokonał przesunięć w panujących dotychczas kategorii estetycznych i postaw kulturowych świata. Odchodzi od tematu techniki, pracy zbiorowej, odrzuca egzaltację, a dopuszcza liryzm i groteskę. Przeprowadza wiersze z miasta na wieś. Wielkiego Inżyniera zastąpił Kreatorem, koła maszyn kołami widnokręgu, prąd - samoczynnym rozruchem języka i wyobraźni. Nowa koncepcja języka poetyckiego oparta jest na homonimach i polisemii, żeby w minimum słów zawrzeć maksimum aluzji wyobrażeniowych. W nowej koncepcji poezji podmiot liryczny i świat przedstawiony zostały obdarzone czymś, co można nazwać istnieniem nadmiernym, nie mieszczącym się w sobie, rozsadzanym przez własną energię. W konsekwencji podmiot sklania się ku gigantyzacji, a świat - ku eksplozji, spełnionej lub potencjalnej, świat jest pełen ruchu, poeta wykorzystuje ruchowe złudzenia optyczne (podmiot w ruchu - przedmiot w bezruchu zmieniana na relację podmiot w bezruchu, przedmiot w ruchu).
W sponad Przyboś jak gdyby żegnal się z miastem . Raz na poważnie - w na kołach i innych utworach, gdzie do gosu dochodzi problematyka społeczna, pojawiają się motywy wiecu i pochodu. Innym razem groteskowo - w cyklu O grosz gdzie ukazuje miasto od strony lichych podwórek, pretensjonalnych subiektów, ulicznych grajków, żebraków. Odchodząc od miasta Przyboś zaczyna poezję krajobrazu. Objawia się też subtelny erotyzm.
W tomie w głąb lasu poezja jest nasycona coraz bardziej wielostronną problematyką. Rodzi się tu ważna w późniejszej jego poezji antypsychoanlityczna poezja wspomnień z wiejskiego dzieciństwa, a krajobraz staje się widomym znakiem głębokich przeżyć egzystencjonalnych:
Gdzież jest zasłonięte horyzontem, najdalsze, zakopane koło/ Ziemi/ głucha mogiła narodzin,/ z którego wytrysło me ciało? (Drogą)
Po przejściowym złagodnieniu wznawia się znów dynamiczność poezji. Przejawia się ona zarówna o sferze działań ja lirycznego, jak w przedstawionym swiecie społecznym. Myśl o rewolucji tym razem w związku ze wsią zaczyna nurtować Przybosia:
Każdy dom/ kosę/ na sztorc komina nasadził/ Widać:/ Pionowo cichnie huk n iewybuchłych chałup: dym,/ i z urwisk strzela bór.
W latach 30. w poezji Przybosia rodzi się katastrofizm, poczucie zagrożenia, lęk. Jego poezja jakby trwała w oczekiwaniu na wybuch, wiersz staje się zespołem słów rozsadzanych przez napór znaczeń. Oczekiwanie jest pełne grozy, lecz jednocześnie niecierpliwe i optymistyczne. Miał to być przede wszystkim wybuch rewolucji: gniewu tłumionego przez lud. Ale mógł to też być wybuch wojny: Wojna! Może wojna beze mnie rozstrzygnie ,/ rozbijając milczenie na drugi?/ Świat się spełni od razu, w błysku! (tom Równanie serca 1938, wiersz Niedostrzegalne). Tom ten zawiera m.in.: cykl wierszy o Paryżu, pomyślany jako próba zmierzenia się z wielką metropolią, przede wszystkich jest tu pokazana Przybosiowi sztuka widzenia, chwytania i kreowania ruchu w poezji. (niżej jest o wierszu Notre Dame). Jest tu też cykl o Ścięciu jawora - widać tu atmosfere na pograniczu jawy i snu, podszytą baśnia i mitem. W latach 30. dokonuje się też w poezji Przybosia zwrot ku wyzwoleniu wyobraźni, dowolność skojarzeniowa, niesamowitość sytuacji (Pióro z ognia). Jest to otwarcie poezji na poezję czysta, kreacjonizm (taki jak u Frdyego). A teraz o kilku wierszach:
Wymowne są już same tytuły pierwszych tomów wierszy Juliana Przybosia. Kolejno między rokiem 1925 a 1938 ukazały się: "Śruby", "Oburącz", "Z ponad", "W głąb lasu", "Równanie serca". Szczególnie w pierwszych z nich widać dążenie do realizacji naczelnego zadania Awangardy Krakowskiej, czyli uczynienia z trzech M, czyli "Miasta, Masy i Maszyny", naczelnych tematów poezji. Poeta zajmuje się w swych wierszach badaniem wpływu, jaki na życie człowieka mają właśnie te czynniki. Stąd też często pojawiają się w nich motywy wysokich konstrukcji, maszyn, kół, trybów, energii elektrycznej. Wiersze są dynamiczne, pełne przenośni i elips.
Typowym przykładem wiersza realizującego główne założenia awangardy krakowskiej jest utwór "Gmachy", gdzie pojawia się wyraźne nawiązanie do postulatu trzech M - Miasta, Masy i Maszyny. Szczególnie istotne są tu dwa pierwsze elementy: miasto i masa. Wiersz jest wyrazem zachwytu poety rozwijającą się cywilizacją, rozbudowywanymi ulicami. Według Przybosia to właśnie ma być temat dla poezji ("Poeta, wykrzyknik ulicy!"), stąd też często pojawiają się w utworze słowa związane z miastem i budownictwem: "dachy", "mury", "gmachy", "cegła". Obrazowanie ma przytłoczyć swoim ogromem, pokazać wielkość i potęgę cywilizacji miejskiej: "masy współzatrzymane", "znieruchomiałe piętra", "góry naładowane trudem człowieczym". Przyboś traktuje maszynę jako narzędzie pracy, spotęgowanie ludzkiej siły oraz jako wzorzec dla nowej poetyki. Poezja powinna być skonstruowana tak jak maszyna. Maszynizm Przybosia opierał się na trzech elementach: prąd, koło, rozruch - koło puszczane w ruch przez prąd elektryczny. Wyraża to dynamizm, gigantyzm, maksymalizm. W Reklamie z tomu Śruby pisze, że naraz prąd wstrząsnął Polską od Bielska po Gdańsk. Zazwyczaj był to radosny rozruch, czasem jednak trącał gwałtem, bywało w nim tez czasem coś z katastrofizmu i lęku. Podziwiał, bowiem maszynę i miasto, ale jednocześnie przerażały go.
Z kolei utwór "Z Tatr" przynosi niezwykłe wprost zagęszczenie środków stylistycznych. Jest on poświęcony "pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni". Od razu rzuca się w oczy przebogata metaforyka. Zadaniem metafor jest odtworzenie grozy, jaka towarzyszyła ostatnim chwilom życia kobiety. W utworze przeplatają się dwa punkty widzenia: taterniczki oraz podmiotu lirycznego. Początek utworu to opis obrazu gór, w którym rozegrają się tragiczne wydarzenia. Na razie jest spokojnie, choć jest to cisza przed burzą. Taterniczka wisi nad przepaścią, przerażona ("gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt") walczy ze śmiercią, nie wytrzymuje jednak wysiłku i spada w otchłań.
Pytaniem o miejsce człowieka jest wiersz "Notre-Dame". Tytuł nawiązuje do wspaniałej gotyckiej katedry znajdującej się w Paryżu, a będącej symbolem wspaniałości i wzniosłości, modlitwy i wiary. Wobec przytłaczającego ogromu monumentalnej katedry poeta zadaje sobie pytanie: "Co znaczę ja żywy o krok od filarów!". Notre-Dame jest dla niego symbolem nie tylko religii, ale również, a może przede wszystkim, doskonałości myśli technicznej człowieka, jego umiejętności i potęgi cywilizacji.
Niezwykle bogaty w przenośnie jest utwór "Lipiec". Już pierwsze zdanie - "Na świadectwach wzbici w radość odlecieli uczniowie" - przynosi skojarzenia z beztroskim, radosnym nastrojem wakacji spędzonych na wsi. Wieś przedstawiona jest dwoma obrazkami: przejeżdżającego wozu i przebiegającego bosego gęsiarka. Poetę oczarowuje piękno okolicy, widok strumienia, pagórków, pobliskich wzgórz i otaczająca go cisza.
Po raz wtóry wieś pojawia się w wierszu "Odjazd z wakacji". Tym razem jest to utwór o zabarwieniu autobiograficznym. Przyboś wspomina w nim o swym wiejskim pochodzeniu, które oddziałuje na jego całe życie. "Odjazd z wakacji" jest zwróceniem uwagi na ciężką sytuację materialną i społeczną chłopów, jest również wyrazem sprzeciwu wobec krwawo stłumionego buntu chłopskiego. Postawa poety jest radykalna, pisze o "rozpaczy nienawistnej" i "bijącym sercu buntu".
Poezja Juliana Przybosia jest poezją człowieka zachwyconego rozwojem cywilizacji i techniki, co nie znaczy, że w jego wierszach nie ma miejsca dla człowieka. Wprost przeciwnie, człowiek w jego wierszach wyraża się w swych czynach, zamiarach i słowach. Nie na darmo po śmierci Przybosia napisano o nim: "Był ostatnim prometejskim romantykiem: wierzył w skuteczność poezji, sztuki".
Julian Przyboś w najwcześniejszym okresie swojej twórczości uległ znamiennemu dla początków ruchu awangardowego urzeczeniu tematyką miasta, pracy i cywilizacji technicznej. W tomikach "Śruby" i "Oburącz" opiewał pracę maszyn i rąk ludzkich, wysiłek człowieka w opanowaniu materii. Zrezygnował z tradycyjnego opisu, a obraz wprawił w ruch. Swoje wiersze wypełniał sytuacjami, które wiązały się z tym cywilizacyjnym pejzażem.
Jednakże już wiersz z tomiku "Równanie serca" pt. "Z Tatr" świadczy o zmianie zainteresowań poety, który zaczął doceniać piękno natury. Jednakże jego sposób pisania o Tatrach znacznie odbiega od tego, co tworzyli Tetmajer czy Kasprowicz. Tamte utwory mają charakter opisowo-reflesyjny, oddają przeżycia człowieka chłonącego piękno i grozę tatrzańskiej przyrody.
U Przybosia cały krajobraz zostaje jakby wprawiony w ruch. Jest to spojrzenie samego autora i bohaterki wiersza - taterniczki, która zawisła uczepiona ręką skały i w pewnej chwili spada w przepaść. Przyboś nie opisuje w wierszu tego zdarzenia, ale każe nam się go domyślać przez skojarzenia dedykacji z treścią utworu. Właściwą treścią wiersza jest reakcja na śmierć taterniczki. Tragizm tej śmierci jest tak wielki, że aby go wyrazić, poeta ucieka się do nazwania całych Tatr "granitową trumną". Dalszy ciąg wiersza to poetycka wizja owej wspinaczki, zakończonej katastrofą. Kiedy poeta mówi: "to tylko cały świat skurczony w małej garści na obrywie głazu", orientujemy się, że życie taterniczki zależy od utrzymania się na tym obrywie. Wreszcie bohaterka spada i krajobraz odwraca się do góry nogami. Każdy niemal zwrot daje tu szeroką możliwość interpretacji, zawiera kilka aluzyjnych znaczeń. Takie maksymalne zagęszczenie znaczeń, spiętrzenie metafor, maksymalna skrótowość wyrazu były zawsze jednymi z głównych cech poezji awangardowej.
"Dachy" z tomiku "Śruby" to wiersz bardzo charakterystyczny dla awangardy, tym razem przez swój urbanizm. Przedstawia tu poeta kubistyczny pejzaż miasta, widzianego najpierw z góry, poprzez geometryzację. Pod zewnętrzną warstwą, geometryczną kompozycją płaszczyzn usiłuje poeta znaleźć coś, co nazywa "sześcienną duszą stolic", czyli specyfiką miasta jako lustra ludzkiego bytowania. Jak na wymagania co do dojrzałej poezji Przybosia wiersz ten jest za bardzo rozwlekły, za dużo w nim wykrzyknień. Przyboś był zwolennikiem równoległego rozkładu napięć emocjonalnych, każde zdanie miało być puentą. W "Dachach" mamy silny ładunek emocjonalny. W późniejszych utworach będzie się starał Przyboś tego unikać. Klasycznym przykładem takiego równomiernego rozkładu napięć emocjonalnych i puent jest wiersz "Parada śmierci" - reminiscencja przeżyć wojennych z okresu wojny bolszewickiej. Tekst ten jest bardzo bogaty pod względem metafor, takich jak: "Szrapnelami krążyło niebo" albo "wybuchający zmartwychwstaniem grób".
Przykładem charakterystycznej dla Przybosia metaforyzacji, zagęszczenia przenośni, niezwykłości słowa i obrazu dla osiągnięcia efektu niespodzianki jest także wiersz z wrześnie 1939 roku pt. "Póki my żyjemy". Wiersz ten w swej ciasnej formie zawiera mnóstwo myśli i przeżyć. Dotyczą one losów kraju i stolicy, śmierci najbliższych, decyzji o ucieczce i konsekwencji tej decyzji. Wszystkie te sprawy zostały tu podjęte i wyrażone w sposób niesłychanie treściwy dzięki kondensacji obrazów, np. "Huk armat na wysokość łun wzrósł" - wers ten zawiera w sobie dwa doznania: słuchowe i wzrokowe. Poeta wykorzystuje fakt, że pojęcie "wzrastania" można odnieść zarówno do huku armat, jak do łun bijących wysoko w niebo. Udaje mu się ściągnąć te dwie rzeczy do jednego zdania. Podobnie jest z wersem "niebo wali się z trzaskiem" - obrazem jednocześnie bombardowania i wizji zagłady.
Z postulatem oszczędności słów wiąże się u Przybosia zasada powściągliwości uczuć, zwłaszcza tych wyrażających cierpienie. Deklarując się jako przeciwnik sentymentalizmu, Przyboś zawsze unikał w swojej twórczości nut melancholii, nastrojów elegijnych. Niechęć budziło w nim także wszelkie upodobanie do obnażania ciemnych stron natury ludzkiej i eksponowania brzydoty. Głośna stała się na początku lat 30. jego "Oda do turpistów", poetycki pamflet na kilku poetów młodszej generacji. Ideałem Przybosia było napięcie, maksymalna siła doznań. Źle czy dobrze, byle mocno