Wojciech Kaczanowski
CZY OSOBOWOŚĆ ARTYSTY, TWÓRCY MA COŚ WSPÓLNEGO Z PSYCHOPATIĄ ?
Liczne skandale, odważne pomysły, seks, narkotyki... Takie o to hasła często kojarzy przeciętny człowiek ze współczesną sztuką. Przypomnijmy sobie ekscesy poetów w Młodej Europie, awangardę plastyczną burzącą wszelkie normy nie tylko formalistyczne, ale również obyczajowe. Najbardziej nam współczesną chyba formą buntu i licznych skandalów jest muzyka rockowa, której już od lat towarzyszą skutecznie przez media nagłaśniane skandale.
W związku ze sztuką(głównie muzyczną i plastyczną) zastanowiła mnie właśnie kwestia osobowości osób ją tworzących. Przeprowadzonych zostało wiele badań osób twórczych, których wyniki są w miarę spójne, ale wydają się zbyt ogólne, tzn. nie odnoszą się do poszczególnego typu twórców.
Jedną z bardziej inspirujących dla mnie pozycji w związku z twórczością była…”Psychopatia” K. Pospiszyla, która zastanowiła mnie nad przedstawionymi wyżej kwestiami w kontekście, jeśli nie psychopatii, to co najmniej wyraźnych cech psychopatycznych w osobowości wielu osób tworzących kanon współczesnej kultury.
Autor „Psychopatii” przytacza między innymi teorię Lange - Eichbauma, który podzielił psychopatów na agresywnych, nieadekwatnych (czyli dziwaków) i twórczych. Ci ostatni według tej teorii dzięki swojemu psychopatycznemu niepokojowi, który połączony z wyobraźnią i odwagą w realizowaniu najbardziej kontrowersyjnych pomysłów daje możliwości pełnego rozwoju posiadanych przez nich talentów. Pomostem łączącym psychopatów i artystów według tego i innych teoretyków o orientacji psychoanalitycznej jest nasilony narcyzm, który to jest „jądrem energetyzującym” osobowość manipulatora, czyli psychopaty uważającego cały świat za służący jedynie spełnieniu jego potrzeb. Czyż tak nie jest również z artystami, których pasja tworzenia może wydawać się chęcią przyporządkowania sobie świata, przynajmniej artystycznego. Myślę, że warto się zatrzymać w tym momencie nad rozważaniami związanymi z narcyzmem, który jest tworem koncepcji psychoanalitycznych, które, jak wiadomo, wniosły do psychologii wiele materiału „myślowego”, ale mało empirycznego. Badania IPAR, jak i przytaczane przez Tadeusz Żaka w „uzdolnieniach twórczych a osobowość”, zdaja się częściowo potwierdzać tezę o nasilonym narcyźmie.
Po pierwsze, wyniki pokazują, że osoby wybitnie uzdolnione wykazują wysoką i pozytywną samoocenę wynikającą ze zróżnicowanego obrazu samego siebie zarówno w wersji realnej jak idealnej. Ta przesłanka mogłaby potwierdzać tezę psychoanalityczną, choć sądzę, że byłoby to podciąganie na siłę i błędne interpretowanie. W tym momencie trzeba wspomnieć o tym, że wysoka samoocena powstaje w wyniku interakcji z otoczeniem, które udziela informacji na temat uzdolnień danej osoby czy jej wytworu. Badania przeprowadzone nad twórczą młodzieżą pokazują jednak, że niepokój związany z dojrzewaniem, nadmiar ambicji przy niedoborze środków poprzez prowokowanie frustracji ogranicza zdolności twórcze przez co wiele twórczych dzieci wcale nie staje się twórczymi dorosłymi. Być może w takim momencie dużą rolę odgrywa tzw. silne ego, które pozwala zachować pozytywną samoocenę w tak trudnych momentach.
Psychoanalitycy postulują zarówno u psychopaty, jak i artysty niezależność i samotność. Badania empiryczne nad jednostkami twórczymi rzeczywiście potwierdzają tę tezę. Otóż twórcy charakteryzują się niezależnością i nonkonformizmem, co pozwala im na skuteczne dystansowanie się od otoczenia i nieuleganie jego wpływom. Wynika z tego jeszcze jeden interesujący fakt. Otóż dla twórców aprobata społeczna ma charakter jedynie instrumentalny. Dzięki niej może on sprawdzić adekwatność swojego wytworu do warunków społecznych. Dla normalnego człowieka, jak pisze Żak, aprobata społeczna często jest celem, dzięki któremu może się on sprawdzić i w ten sposób poczuć się ważnym i podwyższyć swoją samoocenę. W funkcjonowaniu społecznym natomiast wykazują dominatywność i samowystarczalność, co przynajmniej częściowo zgadzałoby się z cechami psychopatycznymi. Zarówno psychopata jak i jednostka twórcza wykazują tendencję do manipulowania innymi i narzucania im swojej woli. Tak na przykład Lou Reed, członek niezapomnianej formacji z lat 60 - Velvet Underground, stał się twórcą najbardziej znanych i wpływających na późniejszą muzykę utworów tego zespołu. Pomimo tego, że grali w tej formacji oprócz niego doskonali muzycy, to po jego odejściu pozostała ona tylko legendą, której bez Reeda później nie udało się nagrać ani jednego znaczącego utworu. Następnie zajął się on wydawaniem płyt solowych, na których grywał z przeróżnymi muzykami, najczęściej rozstając się z nimi po nagraniu i tournee.
Zostając na chwilę nie tylko przy Lou Reed'dzie, ale też przy paru innych gwiazdach rock'n'rolla zjamę się potrzebą silnych wrażeń. Dawid Bowie, Lou Reed, Iggy Pop, Kurt Cobain i wielu innych kojarzonych jest z uzależnieniem od narkotyków, często także od alkoholu. Jimmy Hendrix, Janis Jopin - kolejne ofiary nałogów, niestety tak jak później Kurt Cobain - śmiertelne. Tutaj kłóci nam się nieco bardziej „psychoanalityczno-psychopatyczna” koncepcja artysty z tą klasyczną związaną z przedmiotem psychologii twórczośći. Otóż wyraźnie psychologia twórczości, zarówno praca Józefy Sołowiej, jak i wyniki badań R. Cattela sugerują raczej, że twórca odznacza się introwersją, samowystarczalnością, zamknięciem w sobie, stronieniem od towarzystwa. Według szeregu koncepcji introwersja kojarzy się raczej ze słabym, a więc wysoko reaktywnym typem układu nerwowego, co implikuje raczej spokój i brak skłonności do poszukiwania silnych wrażeń i podniet w przeróznych środkach stymulujących i odurzających. Być może pewna „deską ratunku” byłaby tutaj koncepcja P.M. Corrigan o dwoistej naturze ekstrawersji, mianowicie, ekstrawersji społecznej i złego przystosowania się. Reakcją Eysencka na to było skonstruowanie właśnie skali P mającej mierzyć psychotyzm jako oddzielny wymiar osobowości. Skala została stworzona do badania cech raczej patologicznych, jednak jak później się okazało jest ona dobrym narzędziem pomiarowym tzw. myślenia dywergencyjnego, które uważa się za bazę twórczości. Tak więc na tym narzędziu pomiarowym zadziwiająco krzyżują się cechy twórcze i psychopatyczne. Z drugiej strony jednak okazuje się, że wysokie wyniki na tej skali osiągaja twórcy już uznani aniżeli nie uznani. Nie zachodzi tutaj jednak sprzeczność z badaniami psychologii twórczości, które wskazują na obecności licznych symptomów psychopatologicznych na tej skali równoważonych jednak silnym ego i skutecznymi mechanizmami samokontroli - cechami, którymi psychopaci się nie wykazują. I znów możnaby przytaczać rozmaite przykłady ze świata sztuki - liczni muzycy, malarze opisywani jako „niespełna rozumu”, tak np. Picasso, o którym biograficzny film nosił tytuł „Twórca i niszczyciel” wiele mówiący o jego osobowości. W tym kontekście przypominam sobie Iggy'iego Popa tnącego się w latach '70 na scenie, czy Jimmego Hendrixa palącego gitarę i niszczącego sprzęt, czy np. innych muzyków, którzy nie raz demolowali pokoje hotelowe i wywoływali burdy w barach. Z czym wiąże się takie zachowanie? Co je może wyjaśnić? I tu znów z pomocą przychodzą nam koncepcje, do których od początku pracy się odwołuję. Psychopatia cechuję się atakami często złości, agresji, itp. To mogłoby nam wyjaśnić zachowanie naszych artystów w powyższej kategorii. J. Sołowiej natomiast postuluje w swojej pracy coś innego. Porusza kwestię twórczości i zdrowia psychicznego, które kojarzono ze sobą już od czasu Platona. Znany wszystkim przecież jest Vincent Van Gogh, szalony malarz nękany chorobą psychiczną, niedoceniony za życia. Sołowiej łączy twórczość bardziej z cyklofrenią i występowaniem w związku z nią stanów depresji i manii. Towarzyszą one procesowi tworzenia wahając się od zadowolenia, często wręcz euforycznego(i znów psychoanalityczny narcyzm) do przygnębienia, które szereg autorów uważa za nieodłączne aktowi tworzenia sądząc, że dodaje głębi. Czy w takim momencie nie przypomina nam się romantyczny wieszcz cierpiący z powodu niemocy twórczej albo współczesny poeta zapijający się w podrzędnej kawiarni za resztkę zaliczki na nowy tomik?
Twórczość jest również powiązana wg. psychologów zajmujących się tą dziedziną z truamtycznymi doświadczeniami okresu dzieciństwa. Jest to dość wątłe wyjaśnienie ponieważ często mówi się o artystach, którzy stracili wcześnie ojca, matkę czy żyli w skrajnym ubóstwie i dzięki swojemu uporowi doszli do celu. Niestety, prawda jest taka, że może ludzi takich jak Dickens pojawiło się wielu w sztuce, ale zdecydowanie więcej było artystów pochodzących z rodzin bogatych. Potwierdzeniem tej hipotezy są badania Brunera nad dziećmi, które jednoznacznie sugerują, że większą wyobraźnią i kreatywnością wykazują się dzieci pochodzące z zamożnych rodzin aniżeli te biedne. W kulturze Stanów Zjednoczonych jednak gloryfikowani są ludzie, którzy doszli do wielkich pieniędzy zaczynając od „pucybuta”. To znów argument stanowiący o psychopatyzacji świata, a raczej makiawelizacji - u nas w Polsce również do niedawna jeszcze wzorcem mężczyzny był handlarz, który wybudował sobie dom i kupił dobry samochód dzięki sprytnemu wprowadzeniu zachodnich produktów kategorii III na rynek polski jako najwyższej jakości. Wracając jednak do rozważań o dzieciństwie twórców, można odwołać się do wykrytej zależności, że twórcze osoby na skali CPI, na wymiarze zainteresowania danej płci osiągają niskie wyniki adekwatnie do swojej płci. Można tłumaczyć to złą identyfikacją ze swoją płcią, co już mogłoby się stać pożywką dla wyjaśniania, szczególnie przez psychoanalityków, homoseksualizmu twórczych jednostek, ale można też przyjąć inną linię argumentacji. Neumann w badaniach nad stylem przetwarzania informacji wyróżnił dwa rodzaje - patriarchalny i matriarchalny. Pierwszy z nich charakteryzuje się obiektywnością i dużą szybkością, natomiast drugi jest subiektywny z dominacją uczuć, ale zdecydowanie wolniejszy. Według tego badacza jednostka twórcza powinna wyróżniać się niejako fuzją tych dwóch sposobów przetwarzania informacji, co dawałoby styl jednocześnie szybki i obiektywny, z drugiej strony wrażliwy i subiektywny. Spostrzeżenia Neumanna zdają się tłumaczyć takie a nie inne wyniki na skali CPI.
Pomimo tego, że już wcześniej odwołałem się w pracy do uspołecznienia twórców, chciałbym zająć się bliżej tą kwestią, ponieważ występuje tutaj wiele powiązań z cechami psychopatycznymi. Tak więc, jak wyżej pisałem badania po pierwsze dowodzą, że u twórców lub potencjalnych twórców jest duży procent wczesnego sieroctwa czy niepomyślnych stosunków pomiędzy rodzicami. Z drugiej strony już od dziecka często mają oni pomyślne warunki i zachętę ze strony rodziców. W związku z tą zachętą, pojawia mi się postać Michaela Jacksona, który wychowywał się w muzykującej rodzinie, na czele której stał władczy ojciec narzucający żelazna dyscyplinę, wręcz nieludzką dla dziecka. Jackson osiągnął bardzo dużo w kwestii swojej twórczości, jednakże gdy się o nim czyta, słyszy, czy go widzi, nie bez powodu ma się wrażenie, że jest on osobą nieszczęśliwą, społecznie upośledzoną, która nieudane dzieciństwo zdaje się kompensować budując parki rozrywki dla dzieci. Również współczesne młodociane gwiazdy, aktualnie znajdujące się na tzw. topie -np. Britney Spears, Christina Augilera - nie są samorodnymi talentami, tylko od małego uczonymi śpiewu lub i wysyłanymi do szkół baletowych przez rodziców, którzy w taki sposób wynagradzają sobie brak realizacji w danej dziedzinie stawiając szalenie wysokie wymagania swoim dzieciom. Wiele badań nad psychologią twórczości dowiodło istnienia specyficznego modelu socjalizacji u artystów. Tak np. Wallach i Fowler zbadawszy proces socjalizacji twórców wysunęli tezę, że środowisko potencjalnych twórców preferuje zachowania nastawione na sprawne funkcjonowanie w danej dziedzinie, aniżeli na dostosowywanie się do wymagań społecznych. Mc Kinnon z kolei dowiódł słabej korelacji pomiędzy twórczością a wartościami teoretycznymi, estetycznymi i ujemną z wartościami ekonomicznymi. Sądzi się również, że interakcje społeczne są bardziej traktowane przez twórców jako źródło informacji niż afiliatywnie. Wyraźnie można tutaj zauważyć pewne rysy psychopatyczne. Manipulator czyli psychopata w nazewnictwie Burstena również nie ma motywów afiliatywnych, skłonny jest raczej do przebywania poza grupą i jedynie korzystania z niej dla osiągnięcia własnych celów, nie identyfikując się z nią wcale.
Zastanawiający jest także fakt wysokiej siły przebicia artystów, którzy tak jak psychopaci są skłonni kreowania niezwykłej popularności swojej osoby w towarzystwie. Szkoła psychoanalityczna tłumaczy to nasilonym narcyzmem, który ma się znajdować w mniejszym lub większym stopniu w każdej osobie. Psychopaci(i artyści) wg. psychoanalizy posiadają go w stopniu wysokim przez co wyrażają podziw u innych ludzi dzięki ich tęsknocie za samouwielbieniem. Wytłumaczenie to choć przekonujące, wydaje mi się zbyt „mistyczne”. Sądzę, że popularność artystów w towarzystwie może wynikać z ich nonkonformizmu i ze słabo rozwiniętego motywu afiliacji, aniżeli z zaznaczonego narcyzmu. Bardziej mogą budzić podziw u ludzi tym, że tworzą i są doceniani, co niestety nie dla każdego jest dostępne, a po drugie wysoka samoocena i niezależność jest deklarowanym marzeniem przez wiele zwykłych osób.
Psychopaci i artyści - bliscy sobie wg. psychoanalityków w rzeczywistości nie mogą być ze sobą w tak prosty sposób kojarzeni. Choć artyści przejawiają wiele zachowań ekscentrycznych, niezwykłych, czy takich których zwykły człowiek by się wstydził, nie wydaje się aby dzieliła ich tak subtelna granica z patologią. Tłumaczenie artyzmu i twórczości w kontekście preferowanej przez Pospiszyla psychoanalizy pozornie wydaje się trafne i dobrze tłumaczy fenomen artysty. Niestety przy zestawieniu tej teorii z badaniami psychologii twórczości nie zawsze zaznacza się zgodność. Gdy skonfrontuje się to z wiedzą z życia codziennego powstaje w głowie „mieszanka” trudna do pogodzenia. Czy artysta przez to, że jest pochłonięty pasją tworzenia nie ma ochoty do przystawania do jakiegokolwiek towarzystwa? Cy zawsze tak było, że jednostki twórcze wykazywały takie a nie inne cechy? Nie potrafię odpowiedzieć na takie pytania. Mogę przypuszczać jedynie, że obecny, postmodernistyczny wizerunek artysty jest podyktowany specyficznymi warunkami kulturowymi, które wg. Strelaua sprzyjają raczej jednostkom nisko reaktywnym i dobrze przystosowanym. Z drugiej strony, czy raczej wszelkie ekscesy artystów, którzy jako twórcy powinni być introwertywni, nie były podyktowane raczej wyładowaniu stymulacji niż dostarczeniu jej sobie? W kwestii twórczości, a głównie artyzmu, którym się zająłem, jest jeszcze sporo niewiadomych, które wymagają wyjaśnienia. Mimo wszystko, wiele również zostało powiedziane, ale moim zdaniem potrzebne są bardziej szczegółowe analizy i, choć może to wydawać się mało naukowe, rezygnacja z uogólnień na wszystkie jednostki twórcze.
Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć, że może pewnym kompromisem pomiędzy psychologią twórczości a patologiczną psychoanalizą jest to, że gdyby wśród normalnych ludzi poszukać takich dziwactw jak wśród twórców, toby może nawet więcej się ich znalazło.(Sołowiej) Może być w tym sporo racji, bo ludzie lubią na ogół rzeczy niesamowite, spektakularne i być może dlatego bardziej dostrzegamy tych artystów, którzy są bardziej niezwykli i dopuszczają się większych wybryków, a tych którzy nie są wcale mniej kreatywni od tych szalonych, pozostawiamy do docenienia jedynie krytyce.
Bibliografia:
K. Pospiszyl „Psychopatia”, PWN, Warszawa 1982
T. Żak „Uzdolnienia twórcze a osobowość”, UaM, Poznań 1986
J. Sołowiej „Psychologia twórczości”, wyd. UG, Gdańsk 1997
J. Trzebiński „Osobowościowe Warunki Twórczości” w Reykowski . „Osobowość a społeczne zachowanie się”
J. Strelau „Temperament w rozwoju psychicznym”, WsiP, Warszawa 1978
Internetowa Baza Pomocy Studentów Psychologii - psychol
Odwiedź nas!