ŚMIERĆ W ŚREDNIOWIECZNYCH UTWORACH POLSKICH
Ludzi średniowiecza nękały zarazy i wojny, a śmierć była powszechna - odbierała życie nie tylko ludziom starszym, ale także i dzieciom. Dlatego też śmierć stała się jednym z głównych motywów literackich tej epoki. Uważano, iż to zły owoc upadku pierwszego człowieka ciążący na całym narodzie ludzkim oraz, że byt człowieczy ma dwoista naturę, w której byt doczesny jest tylko epizodem kończącym się zgonem, będącym etapem przejściowym w drodze do zbawienia bądź też potępienia.
Utwór Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią zawiera średniowieczne wyobrażenie śmierci. Polikarp to Mistrz, czyli mędrzec, człowiek światły i wykształcony. Chce poznać naturę śmierci i Śmierć mu się zjawia. Jawi się ona jako rozkładający się trup kobiety z kosą w reku. Epatuje brzydotą, budzi u ludzi lęk, grozę, a także strach przed końcem życia. W sytuacji spotkania z nią, Mistrz staje się uczniem. Śmierć nazywa go „żakiem”, uspokaja, mówi, żeby się nie bał, bo go nie skrzywdzi, gdyż jeszcze po niego nie przyszła. Przechwala się swoją władzą nad ludźmi, zwłaszcza nad grzesznikami których jako pierwszych pozbawi życia. Występuje w roli nauczycielki, która mówi bohaterowi, jak ma żyć, żeby się przed nią obronić i zasłużyć na życie wieczne. Śmierć poucza Polikarpa, skąd się wzięła na świecie i jaka będzie jej rola podczas Sądu Ostatecznego - będzie uniemożliwiała duszom ukrycie się przed gniewem Boga. Udziela Mistrzowi ważnej nauki - wobec śmierci wszyscy są równi, nikogo nie faworyzuje, nie uwzględni żadnych ziemskich zasług, każdy człowiek, który się narodził musi także i umrzeć. Ze spotkania ze Śmiercią Polikarp wychodzi bogatszy w doświadczenie. W utworze pojawia się motyw danse macabre, śmierć sygnalizuje nieodwracalna przemianę, której żaden żywy nie uniknie - jest to przemiana żywego w martwego, utrata ciała na rzeczy wyzwolenia duszy. Taniec miał przypominać ludziom: memento mori.
Główny bohater Skargi umierającego, tzw. moribundus, czyli „mający umrzeć”, przyznaje się do strachu przed śmiercią. Odczuwa niepewność, nie wie, co stanie się z jego duszą, boi się, że odpowiednio nie przygotował jej do przejścia na tamten świat, obawia się potępienia. Umierający ma świadomość, że nie zadbał należycie o swoją duszę, żałuje, iż korzystał z przyjemności i rozkoszy. Moribundus zdał sobie sprawę, że jego bliscy fałszywie udają smutek, bardziej zależy im na jego majątku. Uświadamia sobie także, iż w chwili śmierci straci wszystko, co na ziemi udało mu się osiągnąć. Dobra doczesne przestają się liczyć. Umierający robi rachunek sumienia, przyznaje się, że nie dawał na jałmużnę, nie czcił świąt, żył rozpustnie, łamał przykazania oraz był skąpy. Aby dostąpić zbawienia podejmuje się przystąpić do spowiedzi, przyjąć Komunię św. i ostatnie namaszczenie. Musi także uporządkować swoje ziemskie sprawy, m.in. rozliczyć się z dłużnikami. Zwraca się do Chrystusa, wyznaje skruchę oraz porównuje się do syna marnotrawnego. Ostrzega innych, aby już za życia przygotowywali się do śmierci oraz, mając na uwadze swoje zbawienie, nie przywiązywali się do dóbr materialnych. W średniowieczu nagła śmierć była traktowana jako kara boska za grzechy, dlatego też każdy chciał umierać powoli (ars moriendi). Utwór kończy się pesymistyczny zwrotem: „Co mnie dzisia, to wam potem”, odwołującym się do motywu memento mori.
Śmierć w przedstawionych powyżej utworach została ukazana jako nieugięta i nieprzekupna, a także bezwzględna w wypełnianiu swoich ziemskich obowiązków. Ma potężną władzę, a wszyscy wobec niej stają się sobie równi - niezależnie od wieku, majątków, tytułów, posiadanej władzy czy też zasług.