Reakcja Dymitra na „Materac”
S�dz�c po tym jak mocno s�o�ce razi�o mnie w oczy musia�o by� naprawd� p�Ÿno. Otworzy�em oczy i zn�w zamkn��em. Pomijaj�c b�l pod czaszk� i promienie s�o�ca, kt�re rani�y moje oczy, mia�em wa�nie, �e œwiat stan�� na g�owie. Ponownie otworzy�em oczy i czym pr�dzej je zamkn��em. Przy trzeciej pr�bie nie mog�em udawa�, �e to mi si� tylko œni. Przede mn� le�a� nagi, uœmiechni�ty Adrian. Najzwyczajniej w œwiecie le�a� wsparty na �okciu i pali� papierosa. Dzie� dobry kochanie, wyspa�eœ si� ju�? Powiedzia� krztusz�c si� œmiechem. ����� ����� Ivashkov b�dŸ �askaw mi wyjaœni� co my tu robimy i czemu jestem go�y?! Mia�em wra�enie, �e przegapi�em coœ wa�nego, chyba musia�em naprawd� za do�o wypi�, bo moja pami�� zia�a czarn� pustka, a uœmiech tego durnia nie napawa� mnie zbyt optymistycznie. Oh, Twoje s�owa mnie rani�. Jak mo�esz tak m�wi� po tym co razem prze�yliœmy? Naprawd� nie pami�tasz wczorajszej nocy?
Ivashkov nie wystawiaj mojej cierpliwoœci na pr�b�, ostrzegam ci�.
Haha, wyluzuj stra�niku Bielikov. Wczoraj troch� wypiliœmy a potem ty, ja i Rose zabawiliœmy si� troch�.
Co masz na myœli, m�wi�c „zabawiliœmy si� troch�”? Warkn��em przez z�by.
Popatrzy� na mnie wymownie. I zanim zd��y�em si� opanowa� moja pi�œ� ju� wita�a si� z jego okiem.
Zg�upia�eœ?! Wrzasn��. Idioto b�d� mia� przez ciebie si�ca wielkoœci ma�ego s�onia.
Jeœli ktoœ si� dowie o tej nocy ... nie po�yjesz na tyle d�ugo by cieszy� si� jego znikni�ciem. Za�o�y�em spodnie i wyszed�em.
Na szcz�œcie by� dzie�, s�o�ce mimo tego, ze upiornie razi�o moje oczy, otacza�o mnie przyjaznym ciep�em, kt�rego brakowa�o nocom.
W oddali zobaczy�em Rose. To co sta�o si� ubieg�ej nocy uderzy�o we mnie z si�� pi�cio tonowej kuli do wywa�ania.
Rose! Krzykn��em. Kiedy mnie zobaczy�a uœmiecha�a si� , ale w miar� jak si� zbli�a�am uœmiech znika� z jej twarzy. By�em naprawd� wœciek�y.
Musimy porozmawia�! Jak mog�aœ zgodzi� si� na coœ takiego?!
To by� tw�j pomys�, wi�c nie zwalaj winy na mnie!
To nie by�o dobre miejsce na k��tnie z�apa�em j� za r�k� i poci�gn��em za sob� do dormitorium. Gdy ju� byliœmy w moim pokoju patrzy�em na ni� i nie mog�em oderwa� oczu. By�� pi�kn�, nawet potargana i nie wyspana. Popchn��em j� lekko i opar�em o drzwi. Zamkn��em jej usta poca�unkiem, i zsun��em si� na jej szyj�, wiedzia�em, ze to lubi. Jej cia�o przylega�o do mojego.
Pachniesz nim Rose! Wyszepta�em w jej w�osy. Wydr� z ciebie ten zapach cho�bym mia� wyliza� ca�e twoje cia�o....
����� ����� wg translatora „niech to szlak”