Terapia psychodynamiczna a relacje międzyludzkie.
Rozmowa z mgr Leszkiem Albertem - psychologiem, psychoterapeutą.
Leszek Albert posiada doświadczenie w terapii zaburzeń lękowych, depresyjnych oraz w pracy z osobami uzależnionymi.
Zajmuje się organizacją i prowadzeniem warsztatów rozwoju osobistego oraz psychoterapią indywidualną i grupową (Gliwice, Sosnowiec).
Od 2001r. związany jest z Krakowskim Centrum Psychodynamicznym, gdzie systematycznie superwizuje swoją pracę terapeuty.
Szczegółowe informacje znajdziesz na: www.psyche.net.pl
Specjalizujesz się m.in. w psychoterapii psychodynamicznej. Czym ona jest i na czym polega?
Można powiedzieć, w dużym skrócie, że terapia psychodynamiczna to współczesna forma psychoanalizy. Jej istotą jest relacja, relacja terapeutyczna. Nie ma tu jakichś wyszukanych metod, technik. Najważniejszy jest kontakt. To, co się dzieje między terapeutą a pacjentem w realnym kontakcie „tu i teraz”.
Terapia ta polega na analizie przeniesienia, czyli tego, co wnosi pacjent w relację z terapeutą z innych relacji, najczęściej z ważnymi osobami w jego życiu, czyli z matką i ojcem.
Czy to oznacza, że pacjent podczas terapii po prostu powiela swoje zachowania (sposób mówienia, reagowania)? A rolą terapeuty jest zanalizowanie tych zachowań (relacji)?
Nie chodzi tylko o zachowania, sposób mówienia, reagowania. Ważniejsze jest to, co się kryje pod tym wszystkim, czyli np. jakiś wzorzec wchodzenia w relacje, który ma właśnie wpływ na zachowanie, sposób mówienia. Pacjent go rzeczywiście nieświadomie powiela w swoim życiu. Terapeuta powinien próbować to wszystko zrozumieć, zanalizować i adekwatnie do tego poprowadzić proces terapii.
Przykładem może tu być np. dziecko rodzica uzależnionego od alkoholu. Badania psychologiczne pokazują, że tacy ludzie w swoim dorosłym życiu bardzo często wchodzą w związki z osobami także uzależnionymi.
Powielają schemat. Być może dlatego, że znają tylko jeden rodzaj bliskiej relacji, w której otrzymują miłość. Często są to ochłapy miłości, ale przecież mogli nigdy w życiu nie doświadczyć tego, iż mogą otrzymać więcej miłości. I powtarzają wzorzec relacji.
Czyli po prostu nie są świadomi tego, że można mieć więcej? A co za tym idzie - nie biorą pod uwagę, że można też więcej komuś dawać miłości, życzliwości itp?
Tak, nie są tego świadomi, nie znają tego, nie doświadczyli tego - przede wszystkim na poziomie emocjonalnym.
Tym co leczy jest relacja. Człowiek szczęśliwy to ten, który ma szczęśliwe i zdrowe związki z innymi ludźmi.
Jest wiele nieprawdziwych opinii i przesądów wokół terapii psychodynamicznej. Wynika to przede wszystkim z niewiedzy i nieznajomości współczesnej psychoanalizy.
Jakie nieprawdziwe opinie najczęściej krążą wokół terapii psychodynamicznej?
Np. taki, że ta terapia polega na teoretycznej analizie psychiki pacjenta. Albo, że terapia ma na celu jedynie powrót do tego, co było kiedyś w dzieciństwie i analiza tego. Jednakże ma to tylko znaczenie w odniesieniu do „tu i teraz”, do obecnego życia pacjenta. Nie chodzi o wracanie do dzieciństwa, ale uznanie faktu, że istnieje nieświadomość i że ma ona przemożny wpływ na nasze obecne życie. Nieświadomość jest przedmiotem analizy.
Główną rzeczą, która odróżnia terapię psychodynamiczną od innych szkół psychoterapii to uwzględnianie tego, że istnieje nieświadomość.
Czyli upraszczając można stwierdzić, że pacjent w trakcie terapii powiela (przenosi) swoje relacje, ale o tym nie wie? Jeśli ma problemy w kontaktach z bliskimi (rodzicami, dziećmi, partnerem) - to ujawniają się one w trakcie rozmów z psychoterapeutą?
Tak jest, ale to duże uproszczenie.
Wspomniałeś, że terapia psychodynamiczna polega na analizie przeniesienia…
Tak. Przeniesienie to oczywiście proces nieświadomy. Wbrew powszechnej opinii pacjent nie musi rozumieć swojego przeniesienia, aby nastąpiła w nim zmiana.
Czyli pacjent nie zdaje sobie sprawy, że jego relacja z terapeutą stanowi odzwierciedlenie jego relacji z innymi ludźmi?
Najczęściej tak się dzieje.
Ale bywa i tak, że pacjent może do pewnego stopnia zdawać sobie sprawę z tego, co robi w swoim życiu, a co sprawia, że nadal nie jest szczęśliwy. Jest masa dobrych książek psychologicznych, poradników życiowych, z których można dowiedzieć się też dużo o sobie. Ale często sama wiedza nie pomaga. Samo rozumienie intelektualne nie zawsze prowadzi do zmian w życiu. Potrzebne jest coś więcej - przeżycie, doświadczenie, przepracowanie - w bliskim kontakcie z drugim człowiekiem.
Jaka jest rola Twoja, jako terapeuty w doprowadzeniu do tego, by pacjent coś doświadczył, przeżył, przepracował?
Towarzyszenie, nazywanie po imieniu tego, co nie zostało nazwane, dostrzeżenie tego, co nie zostało zauważone, wysłuchanie, zrozumienie, wsparcie, wspólne przyjrzenie się czemuś, czego nie chce się samemu zauważyć, czemu się zaprzecza...
Lista musiałaby być bardzo długa. Trudno ogólnie mówić, trzeba by się odnieść do konkretnego człowieka, każdy jest przecież inny.
To chyba proces bardzo czasochłonny?...
Tak. Ale może lepiej poświęcić swój czas przez jeden rok swojego życia, by przez resztę życia nie męczyć się niepotrzebnie?
Czy są jakieś dobre książki, które mógłbyś polecić osobom, które chcą polepszyć swoje relacje z bliskimi?
Ale o jakie relacje pytasz? Kobiety i mężczyzny? Relacje przyjacielskie?
Tak ogólnie to myślę, że jeżeli ktoś ma dobrą relację ze sobą, będzie się dobrze czuł we własnej skórze, to będzie miał i dobrą relację z bliskimi. Jedno z drugim się wiąże.
Czyli jeżeli chodzi o relacje damsko-męskie, jeżeli będziesz dobrze się czuła w swoim życiu jako kobieta, twoja kobiecość będzie zdrową kobiecością, to i twój związek z mężczyznami będzie zdrowy.
I na odwrót - to samo tyczy mężczyzn. Jeżeli poukładasz siebie to i twój związek będzie poukładany.
Czyli pytaniem jest jak stać się w pełni kobietą, jak „urzeczywistnić” swoją męskość?
Szczególnie poleciłbym „Biegnącą z wilkami” C.P. Estes, „Kobieta bez winy i wstydu” Eichelbergera. A dla panów np. „Jan żelazny” R. Bly.
Czy relacje międzyludzkie to częsty problem Twoich pacjentów?
To może ja zadam najpierw pytanie: jaki mógłby być życiowy problem, który by nie dotyczył relacji międzyludzkich?
Bardzo dobre pytanie :-). Dziękuję za rozmowę.