Kapitał Społeczny
„ Jedna osoba może mieć wielki wpływ na bliźniego.
A dwie osoby mogą czynić cuda … ”
Jak wiele potrzeba, byśmy z godnością potrafili te cuda czynić; jak wiele istnień musi przeminąć a tragedii się wydarzyć byśmy potrafili nie tylko brać, ale przede wszystkim dawać? Są jednak i tacy wśród nas, którzy celem swojego życia ustanowili pomoc innym i współdziałanie na korzyść potrzebujących [ kapitał Jurka Owsiaka i „jego” Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy; bądź Caritas powołany przez instytucje kościoła ]; są też ci bardziej leniwi ( ale wciąż samarytanie ), którzy z chęcią ( i dobrym sercem ) podzielą się tym co mają i dorzucą kilka groszy do puszki przy okazji głośnych akcji. Obie grupy wspomagają się wzajemnie i łączą siły ( oraz pieniądze ) w imię wzniosłych idei i szczytnych celów. Społeczeństwo niesie pomoc, tym którzy jej potrzebują, tym którym stała się krzywda bądź spotkała niesprawiedliwość. Jedno jest pewne - jeśli człowiek chce to potrafi być człowiekiem. A nie jedną z wielu „ figur” statystycznych.
Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na trochę nietypowy przykład kapitału społecznego, o którym mało kto wie lub pamięta. Społeczność, której członkowie pochodzą z wielu regionów Europy np.: Skandynawii, Polski, Słowacji ( podzielonych na co dzień granicami, językiem, zwyczajami, religią, itp. ) znalazła dla siebie oparcie i mocne podstawy w kulturze - ale tej prawdziwej, narodowej kulturze, kulturze naszych przodków. W naszych korzeniach.
Ludzie ci są poganami, którzy chcą odnowić i odświeżyć pamięć o tej kulturze i dziejach, jakie miały miejsce na ich ziemiach, na długo przed pojawieniem się tam chrześcijaństwa. Nie wszyscy znają się osobiście, ale kontakt utrzymują za pośrednictwem Internetu. Dzięki niemu dzielą się opiniami, dyskutują o bliskich im wierzeniach oraz wymieniają informacje. Organizują zloty, a każdy chętny pomaga jak może. Bez względu na wiek, wykształcenie bądź objętość portfela łączą się by zrealizować cel. Wspólnymi rękoma. Przykładem może być coroczny Zlot Wikingów na Wolinie.
Kiedy społeczność ta przybyła po raz pierwszy na wyspę, ich oczom ukazała się ziemia pokryta dywanem utkanym z trawy i czcimy. Jednak już po niedługim czasie, dzięki wspólnej pracy i przyświecającej im idei, wybudowali warowne obozowisko z drewnianych bel. Zmęczenie nie odgrywało roli, ci ludzie współdziałali i czerpali z tego przyjemność. I tak jest za każdym razem, kiedy spotykają się na Wolinie - bezinteresowna pomoc w budowie obozowiska, w zorganizowaniu całego festynu jest ogniwem łączącym różnice.
W życiu jakie prowadzimy - my jednostki XXI wieku - przykład jaki podałem może jedynie świadczyć o tym ,że niektórzy potrafią dać coś z siebie i stworzyć wraz z sobie podobnymi ludźmi trwały pomnik istotnych wartości. Czasami wystarczy tylko ( a może aż ) wyznaczyć sobie cel, znaleźć chęci i energię, i zacząć tworzyć.