24.03.09
Dokończenie wątku „strategie opowiadania siebie - antyesencjonalizm”
Ad. GRA RÓŻNIC
Takie myślenie o języku pojawiło się w paradygmatyzmie. Jednostki znaczące mogą się nie zmieniac, ale jednostki mogą się między sobą różnic (dog/dok). Różnica zmienia znaczenie. Różnica pozwala na budowanie tożsamości na pytaniu „Kim nie jest?” (np. pleć kulturowa) gra różnic w tożsamości nie jest tak uporządkowana jak w języku, bo j. ma strukturę bardziej wyraźną niż tożsamość. Nie ma wtedy Ja, jest wiązka różnic. Wykorzystuje się takie budowanie w momencie, gdy nie umiem powiedzieć „jestem…” i zamiast tego mamy „nie jestem….” Podmiot nie widzi siebie jako przedmiotu („jestem tym”). Tożsamość antyesencjonalistyczna odbiera nam romantyczną indywiduwalnośc, bo budujemy siebie z gotowych róznic. Ale za to jest bardziej kreatywna, ponieważ nie narzuca się nam żadna esencja.
Ad .TOŻSAMOŚC NIE ISTNIEJE REALNIE (NOMINALNIE)
Tożsamośc jest konstruktem dyskursywnym, czyli wybieraniem między różnymi dyskursami. Dyskursy dostarczają sposobu mówienia o sobie jako np. kobieta (czyli -a, -am, np. jestem przebiegła, ugotowałam). Kombinowanie z dyskursami jest jak najbardziej ok w sztuce np. wiersz Wojaczka - podmiot l: 1os. rodz. żen.. Z drugiej strony dyskurs polityczny - pewność siebie a ulęgłość jako cecha dysk. Kobiety. U mężczyzn: problem z dyskursem matki (zdrobnienia)
Opowiadając o sobie wypowiadamy tożsamośc, bo mówiąc cokolwiek używamy dyskursu np. rodzaj męski czy żeński, gwara, język środowiska. Ja może posługuje się wieloma dyskursami (Kobieta, dziecko wobec rodziców, matka wobec dziecka, pracownica, żona, klientka etc.). Kobieta może wybrac dyskurs pracownicy, resztę odrzucic, ale społeczeństwo może np. preferowac dyskurs matki i próbowac narzucic go kobiecie (jeśli nie jesteś matką to musisz być egoistką)
JA - INNY - OBCY
„Ja” - gramatyka, decyzja czy wpisać się w zdanie. Każdy język, dyskurs otwiera miejsca puste, gdzie chcemy się wpisać lub nie. A dlaczego się wpisujemy? 1. Bo brak wpisania się= nie ma nas, 2. Wpisując się tworzymy siebie przez sam fakt podjęcia decyzji. I tu mamy zagadnienie wyboru, preferencji i element, gdzie jestem czynnym podmiotem. To gdzie się wpisujemy to nie do końca nasz wolny wybór. Społeczeństwo porusza siatką pustych miejsc i zdarza się, że wpisani jesteśmy w kategorię, w której raczej się nie widzimy np. popieranie antykoncepcji = feminizm.
Wytwarzanie tożsamości
Język - produkuje tożsamość zbiorową, ale też każdy na swój sposób posługuje się nim - tożsamość jednostkowa.
Gwiazda filmowa - ich tożsamość jednostkowa jest zagrożona, gdy zagra w filmie i ludzie budują jej tożsamość mając na myśli postać z filmu.
Produkowanie tożsamości - przemysł (szkoły, styliści itp.) doradzają wyróżnij. Ale to też sztuka, bo przegięcie z wyróżnianiem się prowadzi do wykluczeń (jesteś za bardzo taki, jak nie powinno się być).
Derrida - konstruujemy pojecia dekonstruując teksty
Lacan - zwracamy uwagę na miejsce, gdzie pojęcia występowały
Zamiast „pojęcia” można podstawic „tożsamośc”. Wyłomki, jakie robimy w budowaniu tożsamości:
Suplementacja - zamiast logiki tożsamości (podmiotowe „Ja to…”) cały czas posługujemy się suplementem. Np. zamiast pies - towarzysz, przyjaciel - i to już wpływa na tożsamośc (czyją? Chyba psa).
Dyslokacja - mówimy nie tylko o tym, co jest w nas, ale i tym, co na zewnątrz.
Inny jako „inny” (kolonialny i przedkolonialny): to nie ja, inny z innej kultury, nie jest moralny z punktu widzienia „ja”, inny - kolonizowany i ja - kolonizator, nie tworzy dyskursu, prymitywny, kanibal. Każda kultura ma skłonności do kolonizowania, każda kultura ma skłonnośc do odczuwania, ze zagraża jej skolonizowanie, gdy zmusza się ją do przyjęcia nieswojego dyskursu (yyy?)
Lacan: inny to odbicie w lustrze, ktoś podobny do mnie, ale wobec kogo mam władzę. Odbicie jest identyfikowane jako osoba. Między nim i ja rozgrywa się gra: „podobieństwa i różnice”, wychwytuję róznice (odbicie może być różne od tego, co odbija?!). Wytwarzają się dwie władze: panowanie i samopotwierdzenie - odnajduję ego (cokolwiek może to znaczyć). Zamiast lustra podstawiamy imperium i mamy sytuacje, w której kolonizowani przeglądają się w takim lustrze i widzą różnicę, ale sytuacja odwraca się, kolonizowany jest w mocy lustra (czyli imperium/centrum/kultury)