Wed Apr 25, 2007 1:10 am (PST)
Relacje to podstawa, IKE - świat jest subiektywny i KALA - Nie ma granic - można wywnioskować, że wszystko jest relacją (np. nasze ciało w tym ujęciu jest relacją/sposobem, w jaki nasza duchowa część wchodzi w relacje z żywiołami (hawajskie: ogień, powietrze, woda, ziemia, rośliny, zwierzęta, ludzie). W hawajskiej mitologii świat powstaje z relacji między PAPA i WAKEA ładem/porządkiem a chaosem/twórczymi siłami.
Właśnie zrozumienie i wykorzystywanie relacji wewnętrznych i zewnętrznych to huna - HU (aktywne) NA(pasywne). W relacji w danym momencie jest aspekt aktywniejszy i pasywniejszy (ALOHA - szczęście jest tam, gdy płynnie się zmieniają:)). A dla nas najważniejsze jest spostrzeżenie, że ten podstawowy wzór "jak aktywna część odnosi się do pasywnej" odzwierciedla się we wszystkich związkach (umysł-ciało, my-świat, my-ludzie my-wyższe ja). (Stąd też podstawowa praca nad relacją wynika z ducha huny: ogranicz krytyk, wzmocnij moc błogosławieństw).
Ten relacyjny aspekt najlepiej widać tam, gdzie są silne polaryzacje: problem:) Za problemem (siła tworząca, aktywna) stoi jedna część naszej wewnętrznej relacji (z drugą częścią (odbierająca, pasywniejsza). Oczywiście tutaj posługujemy się szamańską perspektywą: wszystko to nasza energia.
Żeby to odblokować trzeba wywołać przepływ energii pomiędzy tymi skrajnościami (można symbolicznie - patrz zabawa piłeczką) - to jest stan utknięcia. Celowo robiliśmy to w ogrodzie.. postać+ postać uzupełniająca - pomagamy im + zaprzęgamy do wzajemnej pomocy (dialogu czy innej wymiany energii/informacji, np tańca :)). Używaliśmy tutaj jednoczenia raz z tą częścią "łatwiejszą dla nas" (bardziej akceptowalną), raz z tamtym (potencjalny sprawca problemu:)) -> bo w tym tkwi największy potencjał zmiany: jednoczenie się zakłada pewną formę radości/szczęścia/miłości, zwłaszcza gdy angażujemy w to ciało (ruchy, badamy odczucia, zachowania).
BTW. To ta opozycja i "obydwie strony medalu" tworzą łącznie jeden wzór (postrzegany bardziej odczuciowo - energią, bardziej intepretowany: sen, przeżywany "optycznie": pewien rodzaj tożsamości). I nie ma znaczenia w zasadzie czy pracujemy nad relacjami z ludźmi wokół czy z wewnętrznymi postaciami - na tym poziomie/podświadomych reakcji - nie ma różnicy wnętrze-zewnętrzne.
W celach integracyjnych w ogólności IMPREZOWALIŚMY, tj. całe to wewnętrzne towarzystwo przywoływaliśmy posługując się wizualizacją do kształtowania
a) radosnej atmosfery
b)postrzegania tych różnych części/nadawania im formy.
Biesiada (tudzież Ofiarowanie duchom), właśnie bazująca na tym schemacie, zawsze była formą integracji: ALOHA radosne dzielenie się energią życia - wszystkim częściom siebie pozwalasz istnieć i uczestniczysz w tańcu (A przy okazji taka wizualizacja uczy nas być szczęśliwymi z ludźmi wokół - trenujemy układ nerwowy do takiego postrzegania :P)
Pozdrawiam,
Piotr
Ps. Aha, w ćwiczeniach wprowadziłem jednoczenie się z postacią, od której chcemy się uczyć/przejąć taką umiejętność. I tu mentalna praca domowa, przemyśleć podejście: cele, to kim chcecie być i czego doświadczać - też są relacją :) to jest tworzenie i wzmacnianie twojego związku z tym, czego chcesz...
Wed Apr 25, 2007 1:29 am (PST)
Część perspektywy szamańskiej: my mamy pewien zasób many, dzięki czemu kształtujemy swój świat, natomiast pewne siły(żywioły, idee, grupy, relacje) mają jej więcej: bardziej zmieniają nasze zachowania.
Częścią zwiększania swojego potencjału energetycznego jest rozwój relacji z nimi, odszukiwanie tego, co "wysokoenergetyczne", co aktualnie znajduje się na poziomie o ciut wyżej niż my. Jak to rozpoznać: energia podąża za uwagą, uwaga za energią. A więc przez ten tydzień robimy sobie niewielki Vision Quest, poszukiwanie wizji mocy, co składa się z dwóch rzeczy:
a) utrzymujemy postawę poszukiwania/ciekawości ("jaka siła aktualnie kształtuje moje życie"
b) zauważamy i odnotowujemy to, co przykuwa naszą uwagę, zwłaszcza rzeczy dziwne i spontaniczne (oczywiście nie ma różnicy czy będzie to wewnątrz, czy na zewnątrz)
Na razie tylko tyle//później oczywiście można włączyć to w pracę: doładowywać się/integrować energię, potraktować to jako sen/wewnętrzny świat i badać, czy jako postać i rozmawiać z nią/jednoczyć się)
Ale to później, na razie skupmy się na namierzaniu.
BTW. to juz poziom mocno symboliczno-mitologiczny, archetypowy - i stąd przy takim poszukiwaniu dużo właśnie znaczącej symboliki się pojawia...ale, raczej rozglądajmy się niż gadajmy:)
Pozdrawiam,
Piotr
Wed Apr 25, 2007 2:14 am (PST)
W poszukiwaniu tego mocniejszego można się wziąć za Relacje z najważniejszymi, czyli związki:) I tu zdrowe podejście do związków: związki są, bo osobno jest dobrze, ale razem jest lepiej - czyli im bardziej wychodzimy od poczucia bycia pełną i szczęśliwą osobą, po to by dzielić się szczęściem (dawać i brać), tym lepiej, aby stworzyć radosny i udany związek nie trzeba wiele, po helingerowsku "wystarczy dobry mężczyzna i dobra kobieta":)
Stara wieść gminna się sprawdza: łączy nas podobne, a pociągają różnice.
Czyli partner jednocześnie działa na dwóch biegunach: jest taki sam i dopełnia nas. (Jeden z wielu paradoksów:)) I oczywiście to tyczy się też wymiaru energii.
I jeden z najefektywniejszych sposobów przyciągania partnera: zwiększyć siłę polaryzacji. Czyli wzmacniamy to poczucie tożsamości płciowej: Cała część rodziny/świata naszej płci przesyła energię przez nas do tego świata. (oczywiście to cel taki sam jak inne -i tak samo można pracować, np. potraktować tę osobę, jakby już była przy nas, rozmawiać i czuć się dobrze, skupić się na korzyściach).
Aha, zapomniałem: drugi bardzo efektywny sposób to podejście od drugiej strony, czyli:
a) kogo chcę (opisujemy)
b) kto byłby idealnym partnerem dla tej osoby
c) zmieniamy się w kierunku bycia tą osobą.
I im więcej życzliwego i zdroworozsądkowego podejścia mamy, tym lepiej (czytaj: chcesz, by partner lubił podróże - skup się na podróżowaniu i poznawaniu osób w podróży:)), tu przydaje się wiara w siebie/zdrowa i największa miłość własna (pamiętacie o relacjach), bo ta metoda w połączeniu ze strachem/gniewem/wątpliwościami często spontanicznie zmienia się w wyrzut ("Nigdy nie będę taką osoba, że.. bla bla bla").
Idźmy dalej: w związku - zaczynamy od siebie, jak w całokształcie zresztą podejścia huny, ale tu założenie jest takie: jeśli my się zmienimy, na tym podstawowym poziomie sposobu reagowania, to partner też się zmieni. I znowuż to jest wyraz podstawowej idei pt. więcej miłości/szczęścia - mniej krytyki. Bo tu dochodzi ten czynnik X - relacja jest czymś więcej, w związku istnieje więcej energii niż w jednostce i to, co rzutujemy na partnera (w postaci wzorów, myśli, uczuć) momentalnie przenosi się na wszystkie inne sprawy (zdrowie, pieniądze, przypadki/zbiegi okoliczności).
Tu też prosta metoda symbolicznego uzdrawiania: sprawdzamy gdzie i jak jesteśmy połączeni z partnerem, w którym miejscu w ciele, i sprawiamy, żeby te połączenia były przyjemne i żeby energia płynęła w dwie strony (patrz relacje: można użyć piko-piko i jednoczenia się).
I odnośnie rozstań - są dwa poglądy:
a) połączenia ze starymi partnerami należy odcinać - tu powiedziałbym, że jest to efektywne o tyle, o ile służy symbolicznemu zamknięciu przeszłości i przywróceniu uwagi i myślenia do chwili obecnej (patrz zasady: nie ma granic, połączeni ze wszystkim i wszystkimi jesteśmy cały czas)
b) utrzymywać dobre... cokolwiek, tj. np. właśnie zastosować uzdrawianie połączeń czy stworzyć specjalne miejsce w wewnętrznym świecie, gdzie będą mieszkać (symbolicznie: uznać pozytywną ważność dla nas). Bo w pewien sposób.. wiążemy się cały czas z tą samą osobą w różnych postaciach.
Znowu: mamy wzór głównie na bazie Rodzica (bo tutaj nie chodzi konkretnie o jedną, tylko o pewne zestawy, opozycje energii), podpowiedź też jest taka: im bardziej nasze oczekiwania i zasady odnośnie związku się pokrywają z tym wzorem w pozytywny sposób, tym łatwiej nam stworzyć długotrwały i owocny związek.
Pozdrawiam,
Piotr
Wewnętrzne i Zewnętrzne Relacje
4