WARSZAWA
NIERUCHOMOŚCI Czarna procesja przed Sejmem
Po raz kolejny upominają się o swoje
Kilkadziesiąt ubranych na czarno osób pikietowało w sobotę przed Sejmem, domagając się zniesienia dekretu Bieruta i zwrotu zagrabionych przez państwo prywatnych gruntów.
"Władze państwowe winne kradzieży", "Hańba sądom i parlamentowi" - z takimi transparentami stali przed Sejmem poszkodowani warszawiacy. Po raz kolejny protestowali przeciwko obowiązującemu od ponad 60 lat dekretowi Bieruta.
Dekret z 1946 r. odebrał ziemię ok. 20 tys. warszawiaków. Tylko 2 tys. z nich odzyskało grunty. 10 tys. wniosków o zwrot nadal czeka w warszawskich urzędach na rozpatrzenie. W najbardziej niekorzystnej sytuacji są osoby, które nie złożyły takiego dokumentu w terminie, czyli pół roku po ogłoszeniu dekretu.
W ubiegłym roku miasto chciało zapobiec zasiedzeniu przez nich gruntów i zażądało zwrotu ziemi. Ponad 2,3 tys. osób dostało pozwy do sądu o wydanie nieruchomości.
- Po raz drugi chcą mi zabrać grunt, który należy do rodziny od lat 30. Najpierw zrobiło to państwo, a teraz władze Warszawy - mówił Wiesław Grzelka z Targówka, którego dosięgła ubiegłoroczna akcja rugów.
Władze Warszawy uznały, że rozwiązaniem problemu poszkodowanych warszawiaków musi zająć się Sejm - projekt utknął jednak w Ministerstwie Skarbu Państwa. Z wyliczeń urzędników wynika, że na odszkodowania potrzeba 13 - 15 mld zł.
- Są prostsze rozwiązania, które nie wymagają aż takich pieniędzy - przekonywał podczas pikiety jej współorganizator Ryszard Bill. - Wiele gruntów wystarczy oddać. Dodatkowo trzeba wyznaczyć termin składania wniosków o zwrot nieruchomości tym, którzy nie zrobili tego 60 lat temu.
Były prezydent Warszawy Marcin Święcicki dodał, że "bierutowcom" powinny pomóc władze miasta.
- Wystarczy wycofać się z tzw. rugów i pozwolić mieszkańcom zasiedzieć własny grunt - przekonywał. - Ponadto trzeba oddać, co się da, i jak najszybciej rozpatrzyć wnioski złożone 60 lat temu.
Choć w Sejmie trwały obrady, do protestujących nikt nie wyszedł. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (niezależny) obiecał, że przyjmie delegację "bierutowców" w przyszłym tygodniu.
- Chyba nie doczekamy się tych zwrotów -mówili zniechęceni manifestanci, zwijając czarne transparenty.
Monika Górecka-Czuryłło
Choć w Sejmie trwały obrady, nikt nie wyszedł do protestujących (c) KUBA KAMIŃSKI |