KATASTROFIZM I KATASTROFA
Apokalipsa zapowiadana
„W czasach dziwnych i wrogich żyliśmy...” - „O książce” Cz. Miłosza
„Ogień świat pali” - „Roki” Cz. Miłosza
Apokaliptyczne wizje J. Czechowicza
Apokalipsa spełniona
Rozważania o świadomości pokolenia wojny - „Pokolenie” K. K. Baczńskiego i „Pieśń” T. Borowskiego
„Nic ciemność. Przez nią przepłyniem” - „Wyroki” K. K. Baczyńskiego
Rola i zadania poety w czasach apokalipsy spełnionej - „Wczorajszemu” T. Gajcego
Apokalipsa zapowiadana
Katastrofizm to pogląd głoszący bliską i nieuchronną zagładę wartości, cywilizacji. Nurt ten wyrasta z przekonania, że kultura europejska chyli się ku upadkowi, że skazana jest na utratę możliwości rozwoju z przyczyn wewnętrznych.
Katastrofizm narodził się u schyłku XIX stulecia, objawił się w młodopolskim dekadentyzmie i ekspresjonizmie, a rozwinął w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku: wtedy mgliste jeszcze przeczucia i obawy ludzi przełomu wieków urzeczywistniły się. Niebywały rozwój nauki i bardzo szybki rozwój technologiczny nie zapewnił ludzkości ani szczęścia, ani względnego ładu. Krach gospodarczy w 1929 roku pokazał, że podstawy cywilizacji są kruche. Bezrobocie i bieda nie zostały zlikwidowane. Sytuacja polityczna także była trudna. W Europie rozwijały się dwie, jak się niebawem okaże, zabójcze ideologie: faszyzm i komunizm.
Artysta żyjący w takiej rzeczywistości, w świecie pędzącym nieuchronnie ku zagładzie, staje się wizjonerem, prorokiem, który musi wyrazić dramat dziejów i ludzkiego przeznaczenia, znaleźć antidotum na duchową degradację człowieka współczesnego, albo też przyśpieszyć agonię schyłkowej cywilizacji, aby ją jak najszybciej odrodzić.
„W czasach dziwnych i wrogich żyliśmy...” - „O książce” Cz. Miłosza
W nurcie katastrofizmu mieści się wczesna poezja jednego z największych poetów polskiej literatury - noblisty Czesława Miłosza. W czasach studenckich współtworzył on wileńskie pismo literackie „Żagary” (słowo to w miejscowym dialekcie oznacza cienkie witki, chrust na ognisko). Z czasem tytuł czasopisma stał się nazwą grupy poetyckiej, w której skład, oprócz Miłosza, wchodzili: Jerzy Zagórski, Teodor Bujnicki, Jerzy Putrament, Aleksander Rymkiwicz. Wkrótce poeci wileńscy nawiązali kontakty z warszawską grupą poetycką skupioną wokół czasopisma „Kwadryga” i z poetami z Lublina redagującymi pismo „Reflektor”. W ten sposób powstała wspólnota pokoleniowa zwana Drugą awangardą.
W twórczości żagarystów łączyły się hasła poezji uspołecznionej, zaangażowanej z poszukiwaniami religijnymi, przekonaniem o kryzysie cywilizacji i konieczności odnowy.
Jednym z najbardziej znanych katastroficznych utworów Miłosza jest wiersz „O książce” (s. 93). Poeta w tym tekście odwołuje się do okresu I wojny światowej („nad głowami naszymi pociski śpiewały”) oraz do okresu powojennego, określanego jako „lata nie mniej groźne od rwących szrapneli”. Miłosz w sposób metaforyczny mówi o:
biedzie („W pożarze sucho płonących tygodni pracowaliśmy ciężko i byliśmy głodni/ chleba”)
kryzysie wartości i nadziejach („byliśmy głodni [...] cudów nieziemskich zjawionych na ziemi”)
strachu przed nową wojną („patrzyliśmy przez okna, czy nad noce sine/ nie przypływają znowu stada zeppelinów,/ czy nie wybucha sygnał nowy kontynentom”).
Ludzie żyjący w epoce, o której mówi poeta, uczyli się wielkości w latach „groźnych”. Niektórzy z nich nie doświadczyli wojny, a ich wielkość krystalizowała się w ciężkiej pracy, w nieustannej nadziei na lepszy byt i cudowną zmianę świata na lepsze. Jednocześnie nie opuszczał ich smutek i strach przed nowym kataklizmem. Bali się, że noszą w sobie piętno zagłady („sprawdzaliśmy w lustrze, czy na czole piętno/ nie wyrosło, na znak, żeśmy już skazani”). Dlatego nie są im pisane wawrzyny wodzów, bohaterów walk, stanowią oni bezimienną zbiorowość. Wierni nowoczesnej epoce, w której przyszło i żyć, są świadomi ciśnienia historii i „kary, jaką czas tym wyznacza, którzy pokochali doczesność”. Odchodzą w ciemność, „nad nimi październik” - czas wielkich przemian.
Aby lepiej zrozumieć katastrofizm Miłosza, porównajmy jego wiersz z omawianym już utworem Apollinaire'a „Małe auto”. Wnioski zapiszemy w tabeli.
Małe auto |
O książce |
Apolinaire odwołuje się do konkretnej daty (sierpień 1914 rok to początek I wojny światowej). Podkreśla jej przełomowy charakter, mówiąc o żegnaniu „całej epoki” i budowaniu „nowego wszechświata”. Za pomocą obrazów poetyckich ukazuje zmagania wojenne, wyjazd żołnierzy na front. Wojna rozpoczyna nową epokę, świat się radykalnie zmienia, dotychczasowe doświadczenia dorosłych mężczyzn są nieprzydatne. |
Miłosz nie podaje żadnych dat, mówi enigmatycznie o wojnie. Tego, o jakiej wojnie mowa, pozwala domyśleć się słowo „zeppelin” oznaczające sterowca używanego w walkach w I wojnie światowej. Jest to już jednak przeszłość objawiająca się w nawrotach strachu przed kolejnym kataklizmem - wojną, rewolucją. Poeta koncentruje się na czasie powojennym: walce o byt, nadziejach i lękach ludzi związanych z przyszłością. Zwraca również uwagę na nieprzystosowanie ludzi do nowych czasów („My niespokojni, ślepi i epoce wierni”). |
Sprawozdawczość w tekście (daty, miejsca, trasa wędrówki) łączy się z poetyckością. Potoczny styl łączy się ze stylem poetyckim, nasyconym metaforami. |
Brak elementów sprawozdawczości i potocyzmów. Obrazowanie jest poetyckie, a styl podniosły. |
Poeta opisuje za pomocą wieloznacznych, nakładających się metafor, różne sfery przestrzeni. Przestrzenie te podlegają niezwykłym przekształceniom. |
Poeta posługuje się
Miłosz, choć w sposób poetycki i wizyjny, charakteryzuje epokę, skupia się przede wszystkim na kondycji człowieka, na ważnych dla niego wartościach. Mówi o doświadczeniach zbiorowości. |
Wyodrębnione całostki nie są regularnymi strofami. Do tekstu zostaje wprowadzony piktogram (zapis przypomina drogę, jest czymś w rodzaju mapy, pokazuje sposób patrzenia jadących na otaczającą ich przestrzeń). Brak znaków interpunkcyjnych pozwala na pewną dowolność w łączeniu ze sobą obrazów poetyckich, podkreśla ich przenikanie się różnych płaszczyzn - przestrzeni i czasu. |
Wiersz nie ma układu stroficznego, jest tekstem ciągłym. Poeta posługuje się zakorzenioną w tradycji miarą wierszową - trzynastozgłoskowcem. Pojawiają się nieregularne rymy. Zapis graficzny jest tradycyjny. |
WNIOSKI |
|
Obrazowanie w wierszu Miłosza jest wizyjne, utrzymane w podniosłej tonacji. Tekst nabiera wymiaru proroctwa. To poezja ciemna i wieszcza, pełna niepokoju i przerażenia, pesymistyczna, ale i spragniona wiary. |
Realny czas historyczny w omawianym utworze został przemieniony w bezczasowość biblijnej apokalipsy poprzez nawiązania do Biblii, szereg metafor i epitetów.
Epoka burzy
|
Niebo spienione |
Państwa dawne zburzone |
Stolice wrzecionem kręcą się pijane
|
Wiek zamętu |
|
||||
Czerwona kurzawa, pożar płonących tygodni |
Ciemność, noce sine
|
Okrzyk pożegnalny idących |
Październik szumiący liśćmi |
Piętno zagłady na czołach |
W wierszu opisującym apokalipsę nie ma nazw państw ani miast, nie pojawiają się również żadne daty - wiadomo tylko, że jest jesień, czas tradycyjnie kojarzący się z przemijaniem i śmiercią. Zapada ciemność, z której wyłania się czerwona kurzawa (taką kolorystykę szczególnie chętnie wykorzystywali ekspresjoniści). Świat ogarnia zamęt i ogień, trwa wielka burza. Odwraca się porządek natury - niebo pieni się jak woda. Podmiot przedstawiający śmierć świata obawia się, że wraz z jego pokoleniem zginą, bo nie sprostają apokaliptycznym czasom książki: wiersze Norwida, proza Conrada. Może nie być już miejsca na Faustowskie poszukiwanie szczęścia.
„Ogień świat pali” - „Roki” Cz. Miłosza
Roki
Wszystko minione, wszystko zapomniane,
tylko na ziemi dym, umarłe chmury,
i nad rzekami z popiołu tlejące
skrzydła i cofa się zatrute słońce,
a potępienia brzask wychodzi z mórz.
Wszystko minione, wszystko zapomniane,
więc pora, żebyś ty powstał i biegł,
chociaż ty nie wiesz, gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że ogień świat pali.
I nienawidzić pora, co kochałeś,
kochać to, co znienawidziłeś,
twarze deptać tych, którzy milczącą
piękność wybrali.
Pustką, aleją, wąwozami niemych
- gdzie wiatr na szepty każdy głos zamienia
albo w sen twardy z odrzuconą głową -
iść. Wtedy... Wtedy wszystko we mnie było
krzykiem i wołaniem. Krzykiem i wołaniem
ruń czarnych wiosen rozdzierała mnie.
Dosyć. Dosyć. Nic się przecie nie śniło.
Nikt nic o tobie nie wie. To wiatr tak w drutach dmie.
Więc pora. Ja tę ziemię tak kochałem,
jak, nie potrafi nikt w lepszej epoce,
kiedy są dni szczęśliwe i pogodne noce,
kiedy pod łukiem powietrza, pod bramą
obłoków, rośnie to wielkie przymierze
wiary i siły.
Teraz ty musisz ciasno oczy mrużyć,
bo góry, miasta i wody się spiętrzą,
to, co przygniecione trwało - naprzód runie,
co naprzód szło - upadnie wstecz.
Tak, tylko ten, co krew od innych miał gorętszą,
Na cwałującym stanie złotym głów tabunie
z krzykiem w dół obróci ostry miecz.
Minione, minione, nikt nie pamięta win,
tylko drzewa jak w niebo rzucone kotwice,
stada spływają z gór, zasłały ulice,
kręcą się szprychy, oplata nas dym.
Słowo zawarte w tytule wiersza pochodzi ze staropolszczyzny i oznacza wyroki sądowe. Utwór można podzielić na dwie części. W pierwszej Miłosz opisuje ziemię po katastrofie, globalnej zagładzie. Nawiązuje do apokaliptycznych wizji św. Jana, posługuje się biblijną topiką:
na ziemi dym umarłe chmury popiołu tlejące skrzydła
zatrute słońce WIZJA KOŃCA ŚWIATA potępienia brzask
ogień świat pali góry, miasta i wody się spiętrzą
Poeta, budując obraz kosmicznego kataklizmu, wykorzystuje frazeologię śmierci, rozpadu, zniszczenia:
symbol |
znaczenie |
ogień |
siła, moc, zniszczenie, piekło, cierpienie |
popiół |
rozpad, rozkład, nicość, śmierć, marność |
dym |
nietrwałość, klęska, ruiny, pustka |
chmury |
przemijanie, ułuda, marzenie |
słońce, brzask |
Symbole oznaczające nadzieję, radość, życie, odrodzenie w połączeniach wyrazowych „zatrute słońce”, „brzask potępienia” stają się znakami śmierci, martwoty i zagłady. |
Druga część utworu ma charakter refleksyjny. Podmiot stwierdza, że kataklizm przynosi nie tylko zagładę materialnego świata, ale również śmierć wartości, praw, które do tej pory obowiązywały. Stary świat odchodzi w przeszłość, nad czym podmiot liryczny boleje - „wszystko minione, wszystko zapomniane”. Jak powinien zachować się człowiek w nowej rzeczywistości, w której nie ma nic pewnego, a wszystko uległo przewartościowaniu? Przede wszystkim nie może pozostać biernym, musi stworzyć własny system wartości, ratować swoją godność i człowieczeństwo, trzeba, „żebyś ty powstał i biegł”, nawet, jeśli nie wiadomo, „gdzie jest cel i brzeg” podróży. W świecie po katastrofie nie można pozostać obojętnym.
Zupełnie inną wizję apokalipsy, skrajnie różną od tej biblijnej, przedstawił Miłosz w wierszu „Piosenka o końcu świata”:
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
Słowo piosenka w tytule sugeruje, że wiersz będzie radosnym, lekkim utworem. I faktycznie, w pierwszych dwóch strofach poeta przedstawia idylliczny, sielski obrazek, opisuje naturę i życie codzienne ludzi, w którym panuje spokój ład i harmonia (rybak naprawia sieć, wesoło pływają delfiny, fruwają owady, kobiety idą przez pole). Wszystkie elementy opisywanej rzeczywistości tworzą plastyczny obraz, mozaikę przyjemnych barw. Świat jest piękny, przyjemny, życie toczy się swoim zwykłym rytmem, nic nie zapowiada końca świata - nie ma błyskawic i gromów, nie słychać archanielskich trąb. Jednak oprócz siwego staruszka „nikt nie wierzy, że [to] staje się już”, że świat kończy się teraz, każdego dnia. Każdego dnia ktoś rozstaje się z życiem, następuje czyjś koniec świata, nasze umieranie odbywa się codziennie, co dzień objawia się apokalipsa - bez znaków, bez zapowiedzi.
Apokaliptyczne wizje Czechowicza
Jednym z najwybitniejszych poetów-katastrofistów XX-lecia międzywojennego był Józef Czechowicz, urodzony i działający w Lublinie, przedstawiciel tzw. „Drugiej Awangardy” - drugiego pokolenia poetów XX-lecia, do której należeli również żagaryści z Miłoszem na czele (zob.: nota biograficzna „Wizje Czechwicza”, podręcznik, s. 98).
Proszę zapoznać się z wierszem pt. „Żal” (s. 98).
Bohater liryczny tego utworu wędruje przez odrealnione miasto. Idzie przez nie od dna ulic, a więc od głębi. Początkowo słyszy jaskółki nakazujące mu iść (jaskółka symbolizuje zapowiedź zmian, bywa traktowana jako prognostyk zmartwychwstania - tutaj jednak podkreśla niepokój, staje się zwiastunem katastrofy). W postrzeganiu miasta przez bohatera rysuje się antynomiczność życia (sceny, festyny, miłość, nagość) i destrukcji (zburzone synagogi, płonące statki”). Wędrówka ta ma charakter oniryczny, skoro „ja” liryczne chodzi oglądać sny. Niepokój bohatera narasta, gdy słyszy on ryk głodnych ludów - wg św. Jana jedną z zapowiedzi apokalipsy będzie głód (wcześniej pojawił się inny sygnał końca - ogień).
Katastrofę objawia mu ostatecznie obraz nadchodzącej nocy, w której „zniża się wieczór świata tego” - zbliża się czas ciemności, zaniku podziału na noc i dzień. „Nozdrza wietrzą czerwony udój/ z potopu gorącego”, a więc spełnia się kolejne proroctwo - nastanie czas wojny, wielkiego kataklizmu, gdy woda zmieni się w krew, a ludzie zapytają się „wzajem ktoś zacz”. W tej wizji uzewnętrznia się wielka rola motywów ognia i wody, ich ambiwalentne - śmiercionośne i oczyszczające - symboliczne znaczenie.
Także przemiana pojedynczego „ja” w „rozmnożonego cudownie na wszystkich nas” wyraża przeczucie wojny - myśl o śmierci własnej zostaje spleciona nierozerwalnie z myślą o śmierci zbiorowej. „Ja” utożsamia się z bólem innych. Dla niego wszyscy ludzie tworzą wspólnotę skazanych na zagładę.
Obrazy te, choć mają charakter wizyjny i metaforyczny, odnoszą się do realnej wojny. Czechowicz brał udział w kampanii 1920 roku, znał kataklizm wojenny z własnego doświadczenia. Być może, że na obraz katastrofy nakładają się wspomnienia przeszłości i przeczucia dotyczące przyszłości. Na początku i na końcu tekstu pojawia się motyw jaskółek, które nakazują bohaterowi lirycznemu iść dalej. W pierwszej strofie zapowiadają przyszłą apokalipsę, w finale są zwiastunem kolejnej katastrofy, która nadejdzie, zanim rany świata zabliźnią się po poprzedniej wojnie.
Wiersz Czechowicza nie ma rymów, jest sporo powtórzeń budujących rytm. Śpiewność utworu uzyskana została poprzez instrumentację brzmieniową („głowa która siwieje a świeci jak świecznik”). Rytm budują także wyliczenia („oglądać sceny sny festyny”). Brak wielkich liter i znaków interpunkcyjnych powoduje, że słowa stoją obok siebie, ale połączenia między nimi wydają się rozluźnione. To skłania czytelnika, by każdemu słowu przyjrzał się z osobna. On sam decyduje, które wyrazy połączyć w frazę.
Apokalipsa się spełnia
Przeczucia i obawy poetów Drugiej Awangardy związane z kryzysem wartości i cywilizacji wkrótce znalazły potwierdzenie. Świat nawiedził wielki kataklizm - II wojna światowa. Na arenę dziejów wkroczyło wtedy pokolenie, dla którego czarne proroctwa katastrofistów XX-lecia międzywojennego przybrały realny kształt, stały się rzeczywistością. Ta dramatyczna generacja, której twórczość zdeterminowała wojna, nazwana została pokoleniem Kolumbów. Określenie to pochodzi od tytułu powieści Romana Bratnego „Kolumbowie rocznik `20”. W książce tej pisarz przedstawił tragiczne dzieje warszawskich powstańców z 1944 roku. Do poetów reprezentujących to pokolenie należą: K. K. Baczyński (zginął w pierwszych dniach powstania warszawskiego), T. Gajcy (również poniósł śmierć w powstaniu, Niemcy wysadzili kamienicę, w której ukrywał się wraz z innymi walczącymi), T. Borowski (więziony był w Oświęcimiu, popełnił samobójstwo w 1951 roku). Przyjrzyjmy się bliżej poezji mówiącej o czasach, w których spełniła się apokalipsa.
Rozważania o świadomości pokolenia wojny - „Pokolenie” K. K. Baczńskiego i „Pieśń” T. Borowskiego
Jak żyć w czasach apokalipsy? Jak nie zwariować w świecie, który oszalał? Dlaczego historia jest tak okrutna? Jaką postawę przyjąć wobec wszechobecnego zła? - na te pytania pokolenie porażone przez wojnę próbowało dać odpowiedź w swej poezji.
Zacznijmy od interpretacji utworu Baczyńskiego „Pokolenie” (podręcznik, s. 100).
Wiersz ten składa się z dwóch części, w pierwszej został przedstawiony wizyjny, odrealniony pejzaż, niczym z koszmarnego snu. Przestrzeń obejmuje:
niebo („chmury [...] suną drapieżne w mrok”)
ziemię („Kłosy brzuch ciężki w górę unoszą”)
to, co pod ziemią („pod tym jak korzeń skręcone ciała”)
sferę snu („ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą”).
Świat wypełniają znaki życia i śmierci:
życie |
śmierć |
|
|
Poszczególne sfery przestrzeni przenikają się, śmierć jest i na niebie (przynosi ją z pewnością jego warkot) i na ziemi („zwisająca z drzewa głowa”). Zagrożeni zagładą ludzie mają „usta ściśnięte” i „wilczą twarz”. Widać, że pejzaż jest rozbudowany od tego, co zewnętrzne, ku temu, co wewnętrzne.
W drugiej, refleksyjnej części wiersza ujawnia się zbiorowy podmiot, to poetyckie „my” odnosi się do pokolenia ludzi, których dotknęła wojna, którzy stali się świadkami i uczestnikami apokalipsy. Na ich oczach świat pogrążył się w mroku i chaosie („ciemno jest, ślisko”, „ogromne nieba suną z warkotem”). Wojna całkowicie zmieniła świat i ludzi, życie stało się koszmarem, z którego nie można się obudzić, od którego nie można uciec - „ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą, „po nocach śni się brat, który zginął”. W świecie przestały obowiązywać jakiekolwiek wartości, króluje śmierć, zbrodnia, zło. Człowiek w tej potwornej rzeczywistości niczego nie może być pewien, nie wie, czy pozostanie po nim pamięć, czy ktoś postawi na jego grobie krzyż.
Baczyński w tym wierszu tworzy swoisty antydekalog, jego pokolenie odrzuca:
litość, bo samo nie zaznało litości,
sumienie, bo człowieczeństwo przeżywa regres, powracając w pełną grozy epokę jaskiniową („źli troglodyci”)
miłość, bo nie ma już kogo kochać („nie wrócą matki ni dzieci/ w pustego serca rozpruty strąk”), a człowiek stał się osaczonym w nagonce zwierzęciem
pamięć, bo wspomnienie o wartościach dawnego świata i marzeniach jest bolesne - w czasie apokalipsy lepiej pozbyć się złudzeń i mieć kamienne serce.
W „Pieśni” T. Borowskiego (zob. wiersz i biogram poety na s. 102) również występuje podmiot zbiorowy, wypowiadający się w imieniu całej generacji wojny. Pokolenie to niepróżno dźwiga broń i tarcze, niepróżno wznosi czoło i przelewa swoją krew, oddaje życie. Ci ludzie heroicznie stawiają opór nieludzkiemu światu, w którym i tak zwyciężą „kupcy” wystawiający na sprzedaż niewolników. Walka wojennego pokolenia przypomina zmagania Syzyfa, mimo że daremna, to jednak sensowna. Powołaniem człowieka jest stawić czoło konieczności.
Przestrzeń w „Pieśni”, podobnie jak w wierszu Baczyńskiego, ogarnięta jest przez ciemność i śmierć („Dławiący trupi nieba filet”). To człowiek wprowadza destrukcję w porządek całego kosmosu. Unicestwieniu ulega jedność człowieka i natury, wszyscy i wszystko istnieje jakby osobno. Nad światem unoszą się szale wag. To znak Sądu Bożego, symbol wywodzący się z Apokalipsy św. Jana.
Zarówno Baczyński, jak i Borowski uznają los swego pokolenia za dramatyczny. Ich generacja skazana jest na zagładę, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ofiara ludzi, którym przyszło żyć w czasie apokalipsy spełnionej nie zapisze się w historii i pamięci pokoleń.
„Nic ciemność. Przez nią przepłyniem” - „Wyroki” K. K. Baczyńskiego
Temat katastrofy pojawia w wizyjnym, przesyconym metaforami wierszu „Wyroki” Baczyńskiego. W utworze występują motywy przywołujące wartości przeciwstawne, takie jak: życie - śmierć, niszczenie - tworzenie, jasność - ciemność.
cytat |
wartości przeciwstawne |
„Nic gruzy. Dwułodygą wyrośniem, dwugłosem zielonym światła” |
rozpad - tworzenie |
„Nic gruzy [...] podobni chmurom i sośnie, kwiatom płonącym na trawach” |
brzydota - piękno bezruch - ruch |
„Nic gruzy [...] gdy rzeka wilgocią śliska jest tonem światła - kołyska” |
narodziny - śmierć |
„Nic ciemność. Przez nią przepłyniem a ręce na niej - promień” |
ciemność - światłość |
„i z krzemienia się śpiewa wieczność rosnąca - drzewa” |
martwa natura - żywa natura |
„by deszczem pocisków lecąc [...] w ich ulewie urosnąć” |
zagłada - życie |
funkcja przeciwstawień |
|
Przeciwstawienia ukazują prawdę, że nic nie jest ostateczne. Śmierć rozpacz, brzydotę przezwyciężają baśniowe przemiany (człowiek staje się drzewem, ptakiem). Wszystko podlega zmianie, ruchowi, przekształca się, nieustannie zmienia formę. |
Ludziom zagrażają jakieś formy, które powstają z „guseł i zaklęć”. Dokonują się mroczne obrzędy, które mają unicestwić ludzi. Uruchamiają się ciemne moce niczym z baśni. Temu irracjonalnemu złu trzeba stawić opór, „i tak [...] trzeba się zaprzeć”. Zdaniem poety, w deszczu pocisków, w czasie spełniającej się apokalipsy można zachować człowieczeństwo, można stawać się lepszym. Tekst został zadedykowany Barbarze Drapczyńskiej, wówczas narzeczonej poety, być może stanowi on formę metaforycznej obietnicy ocalenia obojga.
Apokaliptyczne obrazy kataklizmu wojennego obecne są również w wierszach erotycznych Baczyńskiego:
Niebo złote ci otworzę,
w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi listeczkami,
śpiewem jezior, zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Ziemię twardą ci przemienię
w mleczów miękkich płynny lot,
wyprowadzę w rzeczy cienie,
które prężą się jak kot,
futrem iskrząc zwiną wszystko
w barwy burz, w serduszka listków,
w deszczów siwy splot.
I powietrza drżące strugi
jak z anielskiej strzechy dym
zmienię ci w aleje długie,
w brzóz przejrzystych śpiewny płyn,
aż zagrają jak wiolonczel
żal - różowe światła pnącze,
pszczelich skrzydeł hymn.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne - obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.
W pierwszych trzech strofach świat przedstawiony jest arkadyjski, idylliczny, tajemniczy i mistyczny zarazem. On wiruje, podlega nieustannym przemianom, cechuje go dynamizm. Gęsto usiane metafory potęgują wrażenie ruchu („ogromny dźwięków orzech, który pęknie aby żyć”, „cienie, które prężą się jak kot, futrem iskrząc zwiną wszystko”). Baśniowy, podlegający ciągłym metamorfozom świat topi się w delikatnych, rozmytych barwach („niebo złote”, „ciszy biała nić” „jądro mleczne”, „siwy splot”, „różowe światła”), rozbrzmiewa muzyką („śpiew jezior”, „zmierzchu granie”, „ciszy biała nić”, „powietrza drżące strugi”, „śpiewny płyn”, „wiolączel żal”). Ten czarodziejski, magiczny świat ducha i wyobraźni przerywa wojna, która przynosi z sobą „płonące łąki krwi”, „pył bitewny”.
Podmiot pragnie uchylić swej ukochanej nieba, zabrać ją w inną, piękną, baśniową rzeczywistość, twardą ziemię chce przemienić „w mleczów miękkich płynny lot”. W marzeniach o pięknym świecie przeszkadza mu jednak tkwiące w oku „szkło bolesne”, które skupia w sobie obrazy wojennych okropieństw, cierpień, śmierci i krwi.
Rola i zadania poety w czasach apokalipsy spełnionej - „Wczorajszemu” T. Gajcego
Wraz z nastaniem katastrofy, jaką była II wojna światowa, zmieniła się rola i zadania poety. Sztuka musiała opisać kataklizm, dać świadectwo czasom, bronić wartości, wzywać do czynu. Kabaretowa, bezprogramowa poezja Skamandrytów już się zdezaktualizowała, hermetyczna, intelektualistyczna ekwilibrystyka Awangardy Krakowskiej również. Czasy wymagały sztuki-czynu, poezji zaangażowanej. Program poetycki „generacji dramatycznej” - pokolenia Kolumbów najpełniej wyraził Tadeusz Gajcy (zob. biogram i hasło „Sztuka i Naród”, s. 101) w wierszu-manifeście „Wczorajszemu”.
Wczorajszy to poeta - podmiot liryczny, który wierzył w piękny świat, ufał w porządek rzeczy, wierzył, że ujmie „[...] horyzonty, w których świat/ pływa mały jak z dzieciństwa okręcik”. Niestety, rzeczywistość okazała się inna, nieprzewidywalna i złowroga, panuje w niej irracjonalne okrucieństwo i zbrodnia („skowyt strzałów”, „krzyk wbity w bagnet”, „ornamenty łun”). W takich okolicznościach potrzebna jest nowa sztuka, czas dyktuje nowe zadania („dzisiaj inaczej ziemię witać”). Trzeba odrzucić „słowiczenie” Skamandrytów, lirykę pięknych słów: „i nie daj mówić wiatrom o liliowych zmierzchach”, „dzień rozbrój z woni siana”, „każ trawie, by milczała”. Poezja musi być adekwatna do życia. Nadchodzi epoka czynu w literaturze, znów odżywają hasła głoszone przez poezję romantyczną. Artysta w nowej rzeczywistości musi być jak sejsmograf, musi wpływać na duszę i umysł narodu, przywdziać na powrót płaszcz Konrada.
Zadanie dla państwa:
Dokonaj analizy wiersza K. K. Baczyńskiego „Z głową na karabinie”.
Z głową na karabinie
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga - nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.