POLSKA - IZRAEL
12 czerwca 1967 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa, na polecenie Związku Sowieckiego, zerwała stosunki dyplomatyczne z Tel-Avivem. Decyzja ta związana była z wojną izraelsko-arabską (tzw. wojną sześciodniową), w której Warszawa, zgodnie z instrukcjami Moskwy, popierała Arabów i potępiała działania Izraela. Konflikt na Bliskim Wschodzie stał się okazją do rozpoczęcia w Polsce „antysyjonistycznej”, a w rzeczywistości antysemickiej akcji politycznej prowadzonej przez środowiska skupione wokół ministra spraw wewnętrznych Mieczysława Moczara.
Decyzja dotycząca zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem przez ZSRS i podporządkowane mu „kraje demokracji ludowej” zapadła w Moskwie na spotkaniu Doradczego Komitetu Państw-Stron Układu Warszawskiego, które odbyło się w dniach 9-10 czerwca 1967 r. (poleceniu Kremla nie podporządkowała się Rumunia).
Podjęte wówczas ustalenia były reakcją na klęskę arabskich sojuszników ZSRS w wojnie z Izraelem, popieranym przez USA (jak dobrze pamiętamy był to okres zimnej wojny). Przebieg tzw. wojny sześciodniowej był dla Moskwy ogromną porażką. Dążące do konfliktu z Izraelem Egipt, Syria i Jordania zostały 5 czerwca 1967 r. niespodziewanie zaatakowane przez wojska izraelskie.
W wyniku działań wojennych do 10 czerwca wojska izraelskie zajęły zachodni brzeg Jordanu ze wschodnią Jerozolimą, półwysep Synaj oraz wzgórza Golan. W sumie obszar ponad 60 tys. km2 , zamieszkany przez ponad milion Arabów. Nastroje na Kremlu psuł dodatkowo fakt, iż armie Egiptu i Syrii walczyły uzbrojone w radziecki sprzęt, a ponadto szkolne były przez radzieckich dowódców wojskowych.
Wydarzenia na Bliskim Wschodzie zostały w Polsce wykorzystane przez grupę „partyzantów”, skupionych wokół szefa MSW Mieczysława Moczara, do rozpętania antysemickiej nagonki, prowadzonej pod hasłami walki z syjonizmem.
Komunistyczne władze organizowały masowe wiece potępiające politykę Izraela, ale jak pisze profesor Wojciech Roszkowski: „społeczeństwo było na te hasła raczej obojętne, bez przekonania i zrozumienia nosząc transparenty, z których karierę zrobił zwłaszcza napis <<Syjoniści do Syjamu>>”. Ogromne znaczenie w walce z syjonizmem miało wystąpienie Władysława Gomułki, wygłoszone 19 czerwca 1967 roku na VI Kongresie Związków Zawodowych: „W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów - obywateli polskich, pragnę oświadczyć co następuje: nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeśli tego pragnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę - Polskę Ludową […] Nie możemy pozostać obojętni wobec ludzi, którzy w obliczu zagrożenia pokoju światowego, więc także również bezpieczeństwa Polski i pokojowej pracy naszego narodu, opowiadają się za agresorem, za burzycielami pokoju i za imperializmem”.
Pod koniec czerwca 1967 r. na posiedzeniu Kolegium MSW przedstawiono listę 382 osób z różnych środowisk, które były pochodzenia żydowskiego i miały opowiadać się za Izraelem. Departament III MSW dostał polecenie dalszego „rozpracowywania syjonistów”.
W ten sposób rozpoczęto przeprowadzanie czystek kadrowych w wojsku, aparacie partyjnym i państwowym, których kulminacją były wydarzenia z marca 1968 r.
Zerwane w 1967 r. stosunki polsko-izraelskie zostały wznowione dopiero 27 lutego 1990 r. przez rząd Tadeusza Mazowieckiego.
WENEZUELA - KOLUMBIA
Kolumbia i Wenezuela od dawna utrzymują bliskie więzi gospodarcze. Oba państwa przez wiele lat należały do Wspólnoty Andyjskiej, a od 1994 roku znajdowały się w strefie wolnego handlu wspólnie z Meksykiem (tzw. Grupa G-3). Wenezuela podjęła jednak pewne kroki zmierzające do rozluźnienia związków handlowych z Kolumbią, wycofując się w 2006 roku ze Wspólnoty Andyjskiej oraz z Grupy G-3, którą uznała za promującą szkodliwy neoliberalny reżim gospodarczy. Szczególnie istotne powiązania mają miejsce w sferze energetyki. 12 października 2007 roku prezydenci Kolumbii, Wenezueli i Ekwadoru zainaugurowali w kolumbijskim Ballenas gazociąg doprowadzający wenezuelski surowiec do Kolumbii; Bogota zaproponowała wówczas przystąpienie do Banku Południa, inicjatywy rozwojowej proponowanej przez prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza.
Stosunki polityczne między Kolumbią a Wenezuelą nigdy nie były łatwe. Oba państwa toczą spór o granicę morską w Zatoce Wenezuelskiej. Wspólną granicę o długości ponad 2000 kilometrów łatwo przekraczały kolumbijskie grupy rebelianckie i przemytnicy narkotykowi, a także Kolumbijczycy poszukujący zatrudnienia. Prezydenci Alvaro Uribe (w czerwcu 2010 roku jego następcą został reprezentujący tę samą opcję polityczną Juan Manuel Santos) i Hugo Chavez reprezentowali odmienne poglądy gospodarcze, społeczne i polityczne: Uribe i Santos to konserwatyści promujący gospodarkę wolnorynkową i bliskie związki z USA, podczas gdy Chavez deklaruje budowę „boliwariańskiego socjalizmu” i stoi w opozycji do Waszyngtonu. Kolumbia podziela obiekcje USA co do stanu demokracji w Wenezueli. W kwietniu 2004 roku doszło do sporu dyplomatycznego, gdy kolumbijski senat uznał rząd Chaveza za dyktaturę i wezwał Organizację Państw Amerykańskich do nałożenia sankcji na Wenezuelę na podstawie Karty Demokratycznej OPA. Rząd Wenezueli uznał to za niedopuszczalną ingerencję we własne sprawy wewnętrzne i określił senatorów kolumbijskich marionetkami Waszyngtonu. Miesiąc później Caracas poinformował o aresztowaniu grupy Kolumbijczyków rzekomo przygotowujących się do obalenia Chaveza.
Najistotniejszym problemem w stosunkach dwustronnych jest jednak obecność bojowników z największych kolumbijskich ugrupowań rebelianckich - Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN) w regionie graniczącym z Wenezuelą i również na jej terytorium. Boliwariańska Republika Wenezueli postanowiła zerwać stosunki dyplomatyczne z Kolumbią w odwecie za wystąpienie przedstawiciela Kolumbii Luisa Alfonso Hoyosa na forum Organizacji Państw Amerykańskich, który przedstawił dokumenty, mające dowodzić istnienia baz treningowych Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN) na terytorium Wenezueli. Mówił o „trwałej, aktywnej i wzrastającej obecności tych band terrorystycznych” w tym kraju.
Hoyos przedstawił fotografie, mapy, wykresy i materiały filmowe, mające pochodzić z komputerów skonfiskowanych 1 marca 2008 r. po przeprowadzonej na terytorium Ekwadoru akcji armii kolumbijskiej, w trakcie której zginęło co najmniej 20 osób, w tym rzecznik FARC Raúl Reyes (właściwie Luis Edgar Devia Silva). Atak ten spotkał się z potępieniem większości krajów Ameryki Łacińskiej, na chwilę doprowadził Kolumbię i Wenezuelę na skraj wojny. Chavez od razu nakazał koncentrację wojsk wenezuelskich na granicy kolumbijskiej i wyrzucił kolumbijskiego ambasadora z kraju, zaś Uribe zapowiedział 4 marca, że Kolumbia oskarży Chaveza przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym o „sponsorowanie i finansowanie ludobójstwa.” Jednak już 7 marca prezydenci Kolumbii, Wenezueli i Ekwadoru na szczycie Grupy z Rio w Dominikanie ogłosili zakończenie regionalnego kryzysu, a 2 dni później Wenezuela postanowiła w trybie natychmiastowym przywrócić normalne stosunki dyplomatyczne z Kolumbią. Pozostały natomiast zarzuty o powiązania rządu Chaveza z FARC, w tym próby zaopatrywania rebeliantów w broń, których dowodem miały być pliki znalezione w laptopie Reyesa; 15 maja Interpol potwierdził autentyczność tych dokumentów.
Po wystąpieniu Hoyosa na forum OPA Chávez natychmiast zapowiedział zerwanie stosunków dyplomatycznych z Kolumbią: „Z krwawiącym sercem stwierdzam, że zerwiemy wszelkie stosunki z Kolumbią. Nie mamy innego wyjścia, ze względu na naszą godność i naszą suwerenność”. Ogłosił też, że armia wenezuelska będzie patrolować tereny przy granicy z Kolumbią. „Ogłosiłem najwyższy stan alarmu na naszych granicach. Uribe to mafioso i łgarz, zdolny do wszystkiego” - powiedział prezydent Wenezueli.
Władze Wenezueli dały ambasadorowi w Kolumbii Gustavo Marquezowi oraz całemu wenezuelskiemu personelowi dyplomatycznemu 72 godziny na powrót do kraju. Chávez zażądał też zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Związku Państw Ameryki Południowej (UNASUR) w celu potępienia „agresji”, jakiej dopuścił się rząd Kolumbii.
Prezydent Ekwadoru Rafael Correa, pełniący też funkcję tymczasowego przewodniczącego UNASUR, stwierdził, że zwoła takie zebranie w celu podjęcia mediacji w sprawie konfliktu kolumbijsko-wenezuelskiego. Wiceprzewodniczący UNASUR Elias Jaua Milano wypowiedział się zaś z sympatią o rządzie Wenezueli, który „podejmuje wysiłki na rzecz jedności Ameryki Południowej”, opartej o więzi „handlowe, społeczne, gospodarcze i obronne”. Wezwał też do jedności między zwykłymi Wenezuelczykami i zwykłymi Kolumbijczykami.
Kolejne miesiące co prawda przyniosły poprawę stosunków dwustronnych, widoczną m.in. w spotkaniu Chaveza z Uribe w wenezuelskim kompleksie rafineryjnym Paraguana w lipcu i wizycie Chaveza w Kolumbii w styczniu 2009 roku, jednak sprawa relacji na linii FARC-Caracas nie odeszła jednak w przeszłość: 27 lipca kolumbijski rząd oświadczył, że FARC wszedł w posiadanie rakiet przeciwczołgowych sprzedanych Wenezueli przez szwedzkiego producenta Saab Bofors, w związku z czym dzień później Chavez postanowił zamrozić stosunki z Kolumbią i odwołać ambasadora z Bogoty; już 7 sierpnia Chavez nakazał powrót wenezuelskiego ambasadora na jego stanowisko.
Gdy rząd kolumbijski publicznie przedstawił zarzuty, że Wenezuela toleruje obecność na swoim terytorium dużej ilości obozów i bojowników FARC 16 lipca Caracas odwołał swojego ambasadora, a 22 lipca Chavez ogłosił zerwanie stosunków dyplomatycznych z Kolumbią. Znów okazało się, że był to tylko jeden z wielu epizodów napięć w stosunkach kolumbijsko-wenezuelskich: 10 sierpnia w kolumbijskim Santa Maria doszło do spotkania nowego prezydenta Kolumbii Jose Manuela Santosa z Chavezem, na którym postanowiono o normalizacji stosunków; 2 listopada Santos złożył swoją pierwszą wizytę w Wenezueli.