Beskid Niski jest mi bliski
Beskid Niski jest mi bliski, h
Pakuj plecak i walizki D
I zasuwaj od kołyski A
W Beskid Niski, w Beskid Niski h Fis h
W Bartnem masz tam niezłą metę h
Na śniadanie pijesz eter D
Capi z gęby jak u gazdy A
Ty masz jazdę, widzisz gwiazdy h Fis h
Do Wołowca zapuść looka G
I zapukaj do Stasiuka A
Dziabnij z nim kolejną setę D
Możesz zrobić też sztafetę A
Potem wleź na jakąś górę G
Puść ze skręta dymu chmurę A
Wznieś do góry oko mętne D
Zawieś sobie na zachęte A
Tak jak ja D
Ref. Mój Beskidzie G
Siedzę tu kolejny tydzień D
Com Ci zrobił mój Beskidzie, A
Że wyjechać stąd nie idzie D D7
Miałem żonę, G
Teraz wszystko już stracone D
Com Ci zrobił mój Beskidzie, A
Że pożerasz moje życie D D7
Mój Beskidzie G
Siedzę tu kolejny tydzień D
Com Ci zrobił mój Beskidzie, A
Że wyjechać stąd nie idzie D D7
Miałem pracę, G
Teraz cały się zeszmacę D
Com Ci zrobił mój Beskidzie, A
Że pożerasz moje życie x2 h Fis h
To już wcale nie jest żartem h
Kiedy masz Łemkowską watrę D
Niech mi uschnie lewa ręka, A
Gdy trzeźwego spotkam Łemka h Fis h
Jadą cztery kontenery h
Zawalone są eterem D
Gra muzyka jak na chrzcinach A
Tańczy wolna Ukraina h Fis h
Z jakąś dziewką pójdź na zręby G
To nic, że Ci capi z gęby A
Ona coś Ci tam pokaże D
Aż przebudzą się cmentarze A
Dudnią w uszach tarabany G
Też chcę tam być pochowany A
I dlatego mówię wszystkim D
Beskid Niski mi tak bliski jest A D
Beskidzki rajd
Zebrało się tutaj wielu C a d G
Takich jak my C a d G
Siadaj z nami przyjacielu C C7 F f
A zaśpiewamy Ci C G C
Ref. Rajd, rajd beskidzki rajd C a d G
Czy to słońce, czy to deszcz C a d G
Idziesz z nami przyjacielu C C7 F f
Bo sam chcesz C G C
Każdy harcerz przeżyć chce
Ten beskidzki rajd
Aby wzmocnić swoje siły
Jemy dużo pajd
Ref
Chociaż chleba nam brakuje
Ale fajno jest
Ktoś nas wtedy poratuje
To braterski gest
Ref
Może kiedyś tu za rok
Wszyscy się spotkamy
Obsiądziemy ogień w koło
Itak zaśpiewamy:
Raf...
Beskidzki trakt
1. Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask,
na polanie gdzie króluje zły.
Gwiezdny pył w ogniu tym, łzy wyciśnie nam dym,
tańczą iskry z gwiazdami, a my:
ref:
Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas, C D G
śpiewajmy razem ilu jest tu nas. C D e
Choć lata młode szybko płyną, wiemy że C D G e
nie starzejemy się. C D G
2. W lesie gdzie echo śpi, ma przygoda swe drzwi.
Chodźmy tam, gdzie na ścianie lasu lśnią,
oczy sów, wilcze kły, sykiem powietrze drży
tylko gwiazdy przyjazne dziś są.
3. Dorzuć do ognia drew, w górę niech płynie śpiew,
wiatr poniesie go w wilgotny świat.
Każdy z nas o tym wie, znowu spotkamy się,.
a połączy nas beskidzki trakt
Jak dobrze nam zdobywać góry
Jak dobrze nam zdobywać góry,
I młodą piersią chłonąć wiatr,
Prężnymi stopy deptać chmury,
I palce ranić o szczyty Tatr.
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znówu ujrzę was.
Jak dobrze nam głęboką nocą,
Wędrować jasną wstęgą szos,
Patrzeć jak gwiazdy niebo złocą,
i czekać, co przyniesie los,
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znowu ujrzę was.
Jak dobrze nam po wielkich szczytach
Wracać w doliny, progi swe,
Przyjaciół jasne twarze witać,
O młoda duszo, raduj się!
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znówu ujrzę was.
Mieć w uszach szum, strumieni śpiew,
A w żyłach roztętnioną krew,
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znów ujrzę was.
Hejże hej, hejże ha,
Żyjmy więc póki czas,
Bo kto wie, bo kto wie,
Kiedy znów ujrzę was...
Tysiące podejrzeń
Nie chce, nie chce
Nam się wierzyć
Frajerzy
Nie wierzymy, jak
Pięknie można życie przeżyć...
Krajka
1.Chorałem dźwięków dzień rozkwita a,G
Jeszcze od rosy rzęsy mokre a,d
We mgle turkocze pierwsza bryka C,d
Słońce wyrusza na włóczęgę. E,E7
2. Drogą pylistą, drogą polną a,G
Jak kolorowa pannę krajka a,G
Słońce się wznosi nad stodołą C,d
Będziemy tańczyć walca E,E7
3. Zmoknięte świerszcze stroją skrzypce a,G
Żuraw się wsparł o cembrowinę a,d
Wiele nanosi wody jeszcze C,d
Wielu się ludzi z niej napije E,E7
Ref. A ja mam swoją gitarę d,G
Spodnie wytarte i buty stare C,a
Wiatry niosą mnie na skrzydłach d,E,a (A)
Jedyne co mam
Jedyne co mam to złudzenia,
Że mogę mieć własne pragnienia.
Jedyne co mam, to złudzenia,
Że mogę je mieć.
Miałam siebie na własność,
Ktoś zabrał mi prywatność.
Co mam zrobić bez siebie, jak żyć
Bez siebie, jak żyć.
Miałam słowa własne,
Ktoś stwierdził, że zbyt ciasne.
Co mam zrobić bez słów, jak żyć
Bez słów, jak żyć.
Jedyne co mam...
Miałam serce dla wszystkich,
Ktoś klucz do niego wymyślił.
Co mam zrobić bez serca, jak żyć
Bez serca, jak żyć.
Miałam myśli spokojne,
Lecz ktoś wywołał w nich wojnę.
Co mam zrobić teraz, jak żyć.
Jak teraz żyć.
Jedyne co mam...
Opadły mgły
Opadły mgły i miasto ze snu się budzi,
Górą czmycha już noc,
Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił;
Do gwiazd jest bliżej niż krok!
Pies się włóczy popod murami - bezdomny;
Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony
A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy;
Toczy, toczy się los!
Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś
? Już dość! Już dość! Już dość!
Odpędź czarne myśli!
Dość już twoich łez!
Niech to wszystko przepadnie we mgle!
Bo nowy dzień wstaje,
Bo nowy dzień wstaje,
Nowy dzień!
Z dusznego snu już miasto się wynurza,
Słońce wschodzi gdzieś tam,
Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża;
Uchodzą cienie do bram!
Ciągną swoje wózki - dwukółki mleczarze;
Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń!
A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy;
Toczy, toczy się los!
Ty co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś
- Już dość! Już dość! Już dość!
Odpędź czarne myśli!
Porzuć błędny wzrok!
Niech to wszystko zabierze już noc!
Bo nowy dzień wstaje,
Bo nowy dzień wstaje,
Nowy dzień!
Sielanka o domu
A jeśli dom będę miał,
To będzie bukowy koniecznie,
Pachnący i słoneczny.
Wieczorem usiądę - wiatr gra,
A zegar na ścianie gwarzy.
Dobrze się idzie panie zegarze,
Tik tak, tik tak, tik tak.
Świeca skwierczy i mruga przewrotnie,
Więc puszczam oko do niej,
Dobry humor dziś pani ma, / x2
ref.
Szukam, szukania mi trzeba,
Domu gitarą i piórem,
A góry nade mną jak niebo,
A niebo nade mną jak góry.
2. Gdy głosy usłyszę u drzwi
Czyjekolwiek, wejdźcie, poproszę
Jestem zbieraczem głosów,
A dom mój bardzo lubi, gdy
Śmiech ściany mu rozjaśnia
I gędźby lubi pieśni,
Wpadnijcie na parę chwil
Kiedy los was zawiedzie w te strony,
Bo dom mój otworem stoi
Dla takich jak wy, /x2
3. Zaproszę dzień i noc,
Zaproszę cztery wiatry.
Dla wszystkich drzwi otwarte,
Ktoś poda pierwszy ton,
Zagramy na góry koncert.
Buków porą pachnącą
Nasiąkną ściany grą,
A zmęczonym wędrownikom
Odpocząć pozwolą muzyką,
Bo taki będzie mój dom,/x3
Pocztówka z Beskidu
Po Beskidzie błądzi jesień
Wypłakuje deszczu łzy
Na zgarbionych plecach niesie
Worek siwej mgły
Pastelowe cienie kładzie
Zdobiąc rozczochrany las
Nocą rwie w brzemiennym sadzie
Grona słodkich gwiazd złotych gwiazd
Ref.: Jesienią góry są najszczersze
Żurawim kluczem otwierają drzwi
Jesienią smutne piszę wiersze
Smutne piosenki śpiewam ci
Po Beskidzie błądzą ludzie
Kare konie w chmurach rżą
Święci pańscy zamiast w niebie
Po kapliczkach śpią
Kowal w kuźni klepie biedę
Czarci wydeptując trakt
W pustej cerkwi co niedzielę
Rzewnie śpiewa wiatr pobożny wiatr
Hej z góry, z góry
Hej z góry z góry
jadą mazury
jedzie jedzie mazureczek
wiezie wiezie mi wianeczek
roz..(!)..rozmarynowy
Podjechał w nocy
koło północy
stuka puka w okieneczko
otwórz otwórz kochaneczko
ko..(!)..koniom wody dać
Jakże ja mam wstać
koniom wody dać
kiedy mama zakazała
żebym chłopcom nie dawała
trze..(!)..trzeba jej słuchać
A ty się nie bój
siadaj na koniu
pojedziemy w obce kraje
gdzie są inne obyczaje
ma..(!)malowany wóz
Przez wieś jechali
ludzie gadali
co to co to za dziewczyna
co to co to za jedyna
je..(!) jedzie z chłopcami
Zbudujemy dom
W jesienną głogów czerwień
W złotawą młodość brzozy
Wiatr z głowy czapkę zerwie,
Pod stopy gór położy.
I zbudujemy dom bez strychów i bez piwnic Zapłonie lampą krąg zapachem lasów grzybnym.
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić,
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być
I niebu się pokłonisz.
I wyżej wciąż bez słowa,
Na wyciągnięcie dłoni
Będziemy dom budować.
I zbudujemy dom na wszystkie świata strony
Zapłonie lampą krąg wędrowcom dniem strudzonym.
Nie trzeba stawiać pieców, nie musisz okien szklić,
Więc zbudujemy dom, bo taki dom musi być.
SDM- Wrzosowisko
Zrozum to, co powiem
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze te urodzinowe
albo noworoczne jeszcze lepsze może
O północy, gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane
Refren:
Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim
Ja cóż - włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się
A jaka zaczyna
Nie myśl, że nie kocham
Lub, że tylko trochę
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem
Tak ogromnie bardzo jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj
Zrozum dobrze żegnaj
Powtórzyć refren
Ze mną można tylko
W dali zniknąć cicho
We wtorek w schronisku po sezonie
Złotym kobiercem wymoszczone góry
Jesień w doliny zeszła dziś nad ranem
Buki czerwienia zabarwiły chmury
Z latem się złotym właśnie pożegnałem
Ref:
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha kubek parzy w dłonie
I tej herbaty, i tych gór mam dość
Szaruga niebo powoli zasnuwa
Wiatr już gałęzie pootrząsał z liści
Pod wiatr pod górę znowu sam zasuwam
może w schronisku spotkam kogoś z bliskich
Ref:
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha kubek parzy w dłonie
I tej herbaty, i tych gór mam dość
Ludzie tak wiele spraw muszę załatwić
A czas płynie wolno panta rhei
Do siebie tylko już nie umiem trafić
kochać to więcej z siebie dać czy mniej
Ref:
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny wczoraj zszedł ostatni gość
Za oknem plucha kubek parzy w dłonie
I tej herbaty, i tych gór mam dość
„Buty rajdowe”
Gdy wiosną słoneczko uśmiechem nas wita
Skowronki radosne koncerty rozdają.
Brać harcerska rusza kolorowym szlakiem
Nogi same niosą, choć buty uwierają.
Te buty, te buty, te buty rajdowe
Nie stare, podarte i nie całkiem nowe
Na deszcz, na śnieg, na słońce i wiatr
W sam raz na rajdowy szlak
Nareszcie kres trasy, ognisko gdzieś z dala
Zdziwiony księżyc patrzy na zasłuchany krąg
Śpią liście na drzewach i ptak sennie śpiewa
I śpią mokre buty rzucone gdzieś w kąt
Te buty.....
„Jaki był ten dzień”
Późno już, otwiera się noc
Sen podchodzi do drzwi
Na palcach jak kot
Nadchodzi czas ucieczki na aut
Gdy kolejny mój dzień
Wspomnieniem się stał
Jaki był ten dzień, co darował, co wziął
Czy mnie wyniósł pod niebo, czy zrzucił na dno
Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie
Czy był tylko nadzieją na dobre i złe ...
Łagodny mrok zasłania mi twarz
Jakby przeczył, że chce być sobą
Chociaż raz
Nie skarżę się, że mam to co mam,
Że przegrałem coś znów i jestem tu sam.
Jaki był ten dzień, co darował, co wziął
Czy wyniósł mnie pod niebo, czy zrzucił na dno
Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie
Czy był tylko nadzieją na dobre i złe
Bez słów
Chodzą ulicami ludzie
Maj przechodzą, lipiec, grudzień
Zagubieni wsród ulic bram
Przemarznięte grzeją dłonie
Dokądś pędzą, za czymś gonią
I budują wciaż domki z kart
A tam w mech odziany kamień
Tam zaduma w wiatru graniu
Tam powietrze ma inny smak
Porzuć kroków rytm na bruku
Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać
Zechcesz nowy świat, własny świat
Płyną ludzie miastem szarzy
Pozbawieni złudzeń, marzeń
Omijają wciaż główny nurt
Kryją się w swych norach krecich
I śnić nawet o karecie
Co lsni złotem nie potrafią już
A tam w mech...
Żyją ludzie, asfalt depczą
Nikt nie krzyknie - każdy szepce
Drzwi zamknięte, zaklepany krąg
Tylko czasem kropla z oczu
Po policzku w dół się stoczy
I to dziwne drżenie rąk
A tam w mech...
Ballada o św. Mikołaju
W rozstrzelanej chacie rozpaliłem ogień.
Z rozwalonych pieców pieśni wyniosłem węgle.
Naciągnąłem na drzazgi gontów
błękitną płachtę nieba.
Będę malować od nowa wioski w dolinie.
Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było,
Jakie pieśni śpiewano, gdzie się pasły konie?
A on nie chce gadać ze mną po polsku;
Z wypalonych źrenic tylko deszcze płyną.
Hej, ślepcze, nauczę swoje dziecko po łemkowsku,
Będziecie razem żebrać w malowanych wioskach.
Święty Mikołaju…
Jestem z miasta
Jestem z miasta, to widać
Jestem z miasta, to słychać
Jestem z miasta, to widać słychać i czuć
W cieniu sufitów, w świetle przewodów
W objęciach biurek w korkach obchodów
Rodzą się rzeczy jasne i ciemne
Ja nie rozróżniam ich, nie ufam, więc...
W rytmie zachodów, w słowach kamieni
W spojrzeniu ptaków, w mowie przestrzeni
Rodzi się spokój - mówią, po jednym roku
Leczą się myśli, mnie to nie bierze
W świele przewodów, w cieniu sufitów
W wietrze oddechów, w błocie napisów
Rodzą się szajby małe i biedne
Karmię się nimi i karmić się będę
"Przeżyj to sam"
Na zycie patrzysz bez emocji C E a
Na przekor czasom i ludziom wbrew d G G7
Gdziekolwiek jestes, w dzien czy w nocy C E a
Oczyma widza ogladasz gre d G G7
Ktos inny zmienia swiat za ciebie
Nadstawia glowe, podnosi krzyk
A ty z daleka, bo tak lepiej
I w razie czego nie tracisz nic
Ref.
Przezyj to sam, przezyj to sam C E a d G
Nie zamieniaj serca w twardy glaz C E a
Poki jeszcze serce masz d G G7
Widziales wczoraj znow w dzienniku
Zmeczonych ludzi wzburzony tlum
I jeden szczegol wzrok twoj przykul
Ogromne morze ludzkich glow
A spiker cedzil ostre slowa
Od ktorych nagla wzbierala zlosc
I poczal w tobie gniew kielkowac
Az pomyslales milczenia dosc
Przezyj to sam
Gór mi mało
Drogi Mistrzu, Mistrzu mojej drogi
Mistrzu Jerzy i Mistrzu Wojciechu
Przez was w górach schodziłem nogi
Nie mogąc złapać oddechu
Gór, co stoją nigdy nie dogonię
Znikających punktów na mapie
Jakie miejsce nazwę swym domem
Jakim dotrę do niego szlakiem
Gór mi mało i trzeba mi więcej
Żeby przetrwać od zimy do zimy
Ktoś mnie skazał na wieczną wędrówkę
Po śladach, które sam zostawiłem
Góry, góry i ciągle mi nie dość
Skazanemu na gór dożywocie
Świat na dobre mi zbieszczadział
Szczyty wolnym mijają mnie krokiem
Pańscy święci, święci bezpańscy
Święty Jerzy, Mikołaju, Michale
Starodawni gór świętych mieszkańcy
Imię wasze pieśniami wychwalam
Gór, co stoją nigdy nie dogonię
Znikających punktów na mapie
I chaty, by nazwać ją swym domem
Do której żaden szlak by nie trafił
Gór mi mało i trzeba mi więcej...
Za mgłą
Dosyć często rozważam
Co jest warte me życie
Setka zgranych kawałków
Miraż bycia na szczycie
W takich chwilach najczęściej
Ruszam gdzieś w Połoniny
Tam zmęczony wspinaczką
Człowiek staje się inny
Ref. Tam na dole zostało
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy
Tam na dole zostało wszystko
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy
Uczesane przez wiatry
Gołe szczyty Połonin
Proszą byś po nich poszedł
Biesom, Czadom się skłonił
Z twarzą mokrą od deszczu
Przeziębnięty, zmęczony
Od złych rzeczy na dole
Jesteś mgłą oddzielony
ref. Tam na dole... 2x
Ale to już było
Z wielu pieców się jadło chleb
Bo od lat przyglądam się światu
Nieraz rano zabolał łeb
I mówili zmiana klimatu
Czasem trafił się wielki raut
Albo feta proletariatu
Czasem podróż w najlepszym z aut
Częściej szare drogi powiatu
Ref.:
Ale to już było i nie wróci więcej
I choć tyle się zdarzyło to do przodu
Wciąż wyrywa głupie serce
Ale to już było, znikło gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło to naprawdę
Wciąż jesteśmy tacy sami
Na regale kolekcja płyt
I wywiadów pełne gazety
Za oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechy
One lecą droga do gwiazd
Przez niebieski ocean nieba
Ale przecież za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać
Ref.
Dni których nie znamy
Tyle było dni do utraty sił
Do utraty tchu tyle było chwil
Gdy żałujesz tych , z których nie masz nic
Jedno warto znać , jedno tylko wiedz , że
Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil , tych na które czekamy x2
Pewien znany ktoś , kto miał dom i sad
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Choć majątek prysł , on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy wtedy właśnie że
Ważne są tylko te dni , których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil , tych na które czekamy
Jak rozpoznać ludzi , których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszysz siebie pośród śpiewu tłumu?
Jak rozpoznać ludzi , których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję?
Odpowiedzi szukaj , czasu jest niewiele...
Ważne są tylko te dni , których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil na które czekamy .. x2
„Teksański”
Herbata stygnie zapada mrok
A pod piórem ciągle nic
Obowiązek obowiązkiem jest
Piosenka musi posiadać tekst
Gdyby chociaż mucha zjawiła się
Mogłabym ją zabić a później to opisać
W moich słowach słoma czai się
Nie znaczą nic
Jeśli szukasz sensu prawdy w nich
Zawiedziesz się
A może zmienić zasady gry
Chcesz usłyszeć słowa
To sam je sobie wymyśl
Nabij diabła, chmurę śmierci weź
Pomoże ci
Wnet twe myśli w słowa zmienią się
Wyśpiewasz je sam
„Dzieci wesoło wybiegły”
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki
chodnik zapluły ludzi przepędziły
siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie
wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy
hej hej la la la la hej hej hej hej x2
tony papieru tomy analiz
genialne myśli tłumy na sali
godziny modlitw lata nauki
przysięgi plany podpisy druki
ref.
wzorce przykłady szlachetne zabiegi
łańcuchy dłoni zwarte szeregi
warstwy tradycji wieki kultury
tydzień dobroci ręce do góry
ref.
dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
zapaliły papierosy wyciągnęły flaszki
chodnik zapluły ludzi przepędziły
siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie