Małgorzata Kania
ZEWiWP gr. II
Miasto
Miastem zaczęto się interesować naukowo stosunkowo nie dawno, a sama dyscyplina
zajmująca się tym zagadnieniem (antropologia miasta) jest młodą dziedziną. Antropologia miasta pozostaje do dziś nauką powiedziałabym „niezaszufladkowaną”, ponieważ rożne środowiska próbują ją klasyfikować albo jako subdyscyplinę antropologii lub jako kierunek wywodzący się z socjologii.
W latach 20., XX wieku antropologia miasta stawiła się sobie za cel: przebadanie społeczności małomiasteczkowej. Z czasem, na podstawie wyników badań (głownie tych empirycznych) powstały teorie głoszące o początku miasta.
„Louis Wirth opublikował w 1938 roku Urbanizm as a way of Life, który stał się jednym z najbardziej znacznych artykułów w naukach społecznych. Niemal w tym samym czasie inny chicagowski badacz, Robert Redfield, pracował nad sformułowaniem swej koncepcji antymiasta, czyli społeczeństwa ludowego”. I tak R. Radcliffe stwierdził, że miasto istnieje na podstawie opozycji binarnej. Skoro istnieje wieś, musi istnieć i miasto (oczywiście jest to ujęcie w pełni modelowe). Wkład w „miastowe” teorie miała również Maria Szyfer, która z kolei zaproponowała następujący układ: wieś - małe miasto - miasto. Należy wytłumaczyć, że w tym wypadku małe miasto jest momentem przejściowym między wsią, a miastem właściwym. Ludzie tam mieszkający tkwią mentalnie na wsi, a żyją już
i funkcjonują w przestrzeni miejskiej. A czym się takie życie różni od małomiasteczkowości, od poruszania się w przestrzeni miasta? A chociażby tym, że w małym mieście wciąż liczą się więzy, pomoc sąsiedzka, w zasadzie nie istnieje anonimowość, co z kolei jest charakterystyczne dla miasta. W mieście relacje są rzeczowe, w cenie właśnie jest anonimowość.
Etnografowie natomiast wokół pojawiających się nowych teorii stwierdzili, że nie będą się zajmować miastem i nie będą tam przeprowadzać tym bardziej jakichkolwiek badań. Czyżby twierdzili, że miasta tak na prawdę nie ma? Jeśli już przeprowadzano badania to tylko w małych miasteczkach. A to tak naprawdę taka mieszanka miasta ze wsią. Bo jakby się przyjrzeć można zauważyć, że małe miasteczka są do siebie niezwykle podobne. Jedną
z rzeczy, dzięki której możemy nie odróżnić, w jakim miasteczku jesteśmy to ich układ przestrzenny. Posiadają z reguły rynek, - który pełni klasyczną funkcję (w dużym mieście
o ile jest rynek to nie pełni funkcji centrum miasta ani nie skupia mieszkańców). Następnie zabudowa tego rynku jest uporządkowana, nie ma mowy tam o przypadkowości. To właśnie rynek dzieli przestrzeń na profanum i sacrum.
Tak nazwana i uporządkowana przestrzeń dla człowieka naturalna. Sam M. Eliade zauważył, że człowiekowi lepiej żyje się w przestrzeni uporządkowanej, ponieważ dla naszego gatunku nie jest naturalne życie w chaosie. Z natury jesteśmy „zaprojektowani” na życie w porządku a właśnie takie uczucie daje nam rynek-centrum, działa niczym punkt odniesienia. Z własnego doświadczania wiem, że przybywając do nowego miasta w pierwszej kolejności kierujemy się na rynek, z którego zaczynamy dalszą podróż. To właśnie na rynku się umawiamy, spotykamy.
Jak sam A. Wallis podkreślał, miasto charakteryzuję się społecznym wykształconym centrum (nie ma i nie będzie miast bez centrum) - może nie takim w takim wyobrażeniu, że centrum to rynek, ale centrum gdzie mieszkańcy odnoszą się do tego samego miejsca. Trzeba podkreślić, centrum posiada funkcje społeczne, ale nie jest zwierciadłem miasta. Zwraca on również uwagę, że aby uchwycić miasto należy je badać na dwóch płaszczyznach: urbanistycznej oraz podsystem społeczny. Przestrzeń urbanistyczną natomiast zakwestionował Florian Znaniecki, który twierdził, że miasto to rodzaj wewnętrznego doświadczenia - miasto jest takie jakie doświadczają je jego mieszkańcy.
Ważnym faktem dla mnie w rozwoju miasta jest oczywiście rewolucja przemysłowa, podczas której zaczęły się wielkie ruchy ze wsi do miasta, gdzie w konsekwencji przyczyniło się do powstania wielu zawodów np. pojawiały się w mieście warsztaty szewskie.
W konsekwencji można powiedzieć, że były to pierwsze symptomy „strefowania miasta”. Dziś ten termin jest bardzo znany np. można wymienić, że związku z tym, że do miasta się przyjeżdżało do pracy (zakłady pracy przemysłowe, handlowe, usługowe itd.) mieszkało się raczej na jego peryferiach w tak zwanych „dzielnicach”. Taką „sypialnią” dla wielu dziś jest miasto Tychy, dla pracujących w Katowicach lub jak niektórzy twierdzą dzielnice południowe (Podlesie, Ochojec, Piotrowice).
Doskonałym przykładem tworzenia, specjalnie pod daną grupę, miejsc zamieszkania są osiedla robotnicze. W Anglii powstały dwa takie, których naszym polskim odpowiednikiem może być katowicki Nikiszowiec i Giszowiec (1908 r.). Osiedla bardzo znane, popularne, które powstały przy kopalni, gdzie przyjeżdżali ludzie do pracy z całej Polski. A zatem trzeba było stworzyć im godne warunki do życia i odpoczynku po pracy oraz dla ich rodzin.
Oczywiście takim przykładem „strefowania” miasta mogą być również osiedla tak zwane zamknięte, strzeżone. A to nic innego jak gettyzacja, przecież na przykład w Stanach Zjednoczonych istnieją dzielnicę, gdzie mieszkają ludzie z tzw. „marginesu społecznego”, gdzie lepiej po zmroku i nawet za dnia się nie zapuszczać. Nasze osiedla mają trochę inny wydźwięk, ponieważ powstały właśnie w odpowiedzi na tą cała niebezpieczną rzeczywistości poza ich osiedlem. Swojego czasu takie osiedla były bardzo popularne, gwarantowały przede wszystkim bezpieczeństwo. Ale co w konsekwencji mieszkańcy mają problem
z przedostaniem się przez całą ścieżkę zabezpieczeń, kodów, tłumaczeń przed ochroniarzami, którzy przeprowadzają dokładny wywiad, do kogo, po co i na jak długo zagościmy.
Mówiąc o gettyzacji warto w tym momencie wspomnieć o modelu koncentrycznym miasta, który powstał w 1925 roku i jest to pierwszy model poruszający problem przestrzeni miejskiej. Model ten skonstruował Burgess, który wyznaczył 5 stref miasta: A - centrum,
B - strefa cienia (studenckie mieszkania, ludzie ze środowiska przestępczego zwana też przejściową), C - strefa zamieszkała przez robotników są to bokowiska, D - strefa bardziej zamożnych, klasa wyższa (domki jednorodzinne), E - pas miast satelitarnych, z których ludzie dojeżdżają do pracy. Można, zatem zauważyć, że zachodnie rozważania akademickie nad życiem miejskim zbiegają się w zasadzie z rozwojem nowoczesnych nauk społecznych,
w szczególności socjologii. Wszyscy trzej „ojcowie” tej dyscypliny - Durkheim, Marks
i Weber - przy swoim dość niejednoznacznym stosunku do urbanizacji, uznali ja za jedną
z głównych cech industrializacji kapitalistycznej”.
Durkheim miał nadzieje, że życie w mieście stanie się kreatywną przestrzenią, jakimś początkiem nowego ładu moralnego aczkolwiek bał się jednocześnie, że może stać się zupełnie na odwrót, że miasto przyczyni się do upadku moralności i braku autonomii.
Dla Marksa natomiast miasto to symbol - symbol postępu oraz oczywiście wzrost produkcyjności wywołany przez kapitalizm oczywiście z dodatkowym komentarzem, że miasto stało się obszarem dla biedy, nędzy i obojętności.
Ciekawą koncepcja jest teoria Byrgessa, który to posługuje się metaforą i porównuje miasto do organizmu walczącego o przetrwanie i podlegającego zmianie ewolucyjnej środowiska. „Takie ujęcie można określić jak funkcjonalistyczną „ekologie miejską”, zgodnie, z którą miasto postrzega się w kategoriach stref koncentrycznych, stanowiących terytoria,
o które się walczy, a następnie się je zdobywa i przekształca w celu ustanowienia nowej równowagi. Zdaniem Burgessa: „Typowe procesy ekspansji miasta można najlepiej zilustrować za pomocą serii koncentrycznych okręgów, wyznaczonych w celu wskazania zarówno kolejnych stref rozszerzenia się miasta, jak i typów obszarów powstających w tym procesie”.
Na przykładzie Katowic można w bardzo wyraźny sposób zobaczyć funkcjonowania wiele teorii dotyczących miasta jako miejsca, miasta jako przestrzeni i tego, co naukowcy nazywają „miejskości”. Katowice to miasto przemysłowe, bez rynku, które ma arterie zamiast ulic, uliczek, mają one za zadanie w przysłowiowej „godzinie szczytu” przyjąć i „wypluć” jak największą liczbę zmotoryzowanych. Ponieważ Katowice to miasto przemysłowe, a zatem to tam się robi interesy, pracuje, a mieszka się poza centrum - które tak na prawdę jest trudne do zlokalizowane i dla każdego mieszkańca znajduje się gdzie indziej. Dziś można zaobserwować zmiany, jakie w nim zachodzą, które stanowią ciekawy temat do badań mianowicie jak oddziałuje na miasto galeria handlowa, która zaprojektowana jest jak miasto przyjemne dla konsumenta. Ma przyjemne uliczki, rondka, kawiarnie można stracić
w tym „mini sztucznym mieście”. Mamy przyjemne ławeczki, na których możemy usiąść, odpocząć, kawiarenki na środku „ulicy”. Centralna część miasta Katowice po jakimś czasie zareagowała i powstała nawet umowa między sklepikarzami, aby organizować promocje, akcje po to, aby klienta zatrzymać w centrum, a nie w Silesi City Center - oczywiście jak można było przewiedzieć się bezskutecznie, ponieważ i tak ludzie jeżdżą do centrum handlowego nie tylko na zakupy.
BIBLIOGRAFIA:
Barker Ch.: Studia kulturowe - teoria i praktyka. Kraków 2005.
Castells M.: Kwestia miejska. Warszawa 1982.
Hennerz U.; Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich. Kraków 2006.
Goldman N.: Wstęp do socjologii. Poznań.
Przemiany miasta. Wokół socjologii Aleksandra Wallisa Red. B. Jałowiecki,
Majer, M. S. Szczepański. Warszawa 2005.
Rewers E.: Post-Polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta. Kraków 2005.
Wallis A.; Informacja i gwar o miejskim centrum. Warszawa 1979.
Wódz J.: Przestrzeń znacząca: studia socjologiczne. Katowice.
U. Hannerz; Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich. Kraków 2006, s. 75.
Za: A. Wallis: Informacje i gwar. Warszawa 1979.
Ch. Barker: Studia kulturowe - teoria i praktyka. Kraków 2005, s. 408.
Ch. Barker: Studia kulturowe - teoria i praktyka. Kraków 2005, s. 409.
1