Możesz to wykorzystać...
Dante Alighieri napisał o miłości: "Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy, dając tym samym znak o pierwszeństwie tego uczucia i tej wartości nad wszystkim innym.
Miłość jest jednym z centralnych problemów życia ludziego, a zarazem jednym z głównych tematów refleksji, twórczości i kultury. Literatura pokazuje,że miłość ma różne oblicza...
Miłość w „Lalce” Bolesława Prusa ukazana bardzo pesymistycznie - w powieści praktycznie nie ma szczęśliwych małżeństw: Stawską opuścił mąż, baronostwo Krzeszowscy nie żyją ze sobą, wielu bohaterów straciło małżonka - pan Łęcki, Szuman (była to dla niego prawdziwa tragedia), Wąsowska (młoda wdowa). Dobrym przykładem jest także pierwsze małżeństwo Wokulskiego, będące rezultatem zdroworozsądkowego wyboru, a nie miłości.
Niezwykle ciekawym zabiegiem było odwrócenie przez Prusa typowych schematów.
W Lalce naprawdę kochają mężczyźni (oczywiście, z wyjątkiem Starskiego), to oni są zdolni do najwyższych poświęceń, to oni przechowują w sobie wyidealizowaną wizję miłości. Kobiety w większości (wyjątki to oczywiście pani Stawska i prezesowa Zasławska) więcej dbają o pozycję konkurenta i własne zachcianki, niż o głębię uczucia. Izabela kokietuje wszystkich powieściowych uwodzicieli i ludzi niewartych szczerego uczucia - Starskiego, Rossiego, skrzypka Molinariego. Nie potrafi za to doceni prawdziwego uczucia, gdyż nie umie lub nie chce wyzwolić się spod nacisku konwenansu, który każe jej uważać małżeństwo z kupcem za ogromny mezalians. Inny przykład kobiecej przewrotności i dwulicowości to panna Ewelina Janocka, która za barona wychodzi z litości i dla pieniędzy i nie będąc jeszcze jego żoną, już zdradza go ze Starskim.
Prawie każdy z bohaterów wygłasza (publicznie lub w myślach) własne refleksje na temat miłości. Wokulski wizję miłości kształtował z utworów romantyków, wielokrotnie cytuje Mickiewicza. Właśnie taki typ uczuciowości, a nawet konkretnie samego poetę, krytykuje w chwili załamania. Zarzuca, że nauczyły go kochać kobietę idealną, której naprawdę nie ma.
Do małżeństwa sama panna Izabela pochodziła racjonalnie. Uważała, że nie jest ono sprawą miłości, ale urodzenia i majątku i dlatego w pary powinni młodych ludzi kojarzyć ich rodzice. Z czasem panna Izabela nabrała wstrętu do małżeństwa i odrzucała wszystkich adoratorów - nawet tych najzamożniejszych i najprzystojniejszych. Potem zrozumiała, że trzeba „przyjąć świat takim, jakim jest” i zdecydowała się wyjść za mąż, ale kandydat do jej ręki musiał spełniać trzy warunki: podobać się jej, być dobrze urodzonym i bogatym. Taki mężczyzna nie znalazł się jednak, Izabelę opuszczali kolejni adoratorzy, aż w końcu zostali jedynie marszałek i baron - bogaci, ale starzy, brzydcy i odrażający. Izabela wiedziała o problemach majątkowych ojca, ale nie mogła przełamać wstrętu. Ideałem męskości był dla niej posąg Apolla, który kupiła i zasypywała pocałunkami. Bywało, że w marzeniach Apollo przychodził do niej w nocy.
Niemniej Wokulski praktycznie do końca idealizuje obraz Izabeli, bagatelizując jej flirty. Tym bardziej tragiczne jest końcowe rozczarowanie. To właśnie lektury romantyczne miały zasadniczy wpływ na ukształtowanie się podejścia Wokulskiego do miłości. Fascynacja Izabelą, przybierająca nierzadko postać manii, sprawia, że cały świat bohatera przewraca się do góry nogami. To dla niej Wokulski robi interesy na wojnie, dla niej wkrada się w łaski jej ojca, dla niej organizuje spółkę handlową. Jest to miłość nieszczęśliwa, nieodwzajemniona, neurotyczna, pełna chwil pięknych, gdy Izabela jest dla bohatera łaskawa oraz chwil buntu Wokulskiego, prób odrzucenia miłości. Bohater nie jest jednak w stanie wyrzec się jej i to właśnie poświęcenie się miłości do Izabeli będzie główną przyczyną jego klęski.
Podobne poglądy prezentował w młodości Szuman, ale on już sam rozliczył się z tą przeszłością i Wokulskiemu radzi postąpić tak samo. Co ciekawe, również Rzecki nie pochwala romantycznego gonienia za ideałem. Mówi, że kiedyś sam kochał się nieszczęśliwie, podczas gdy jego ukochana romansowała z innymi. Dlatego też nie wierzy już w jedność dusz. Upatruje sobie Stawską na żonę dla Wokulskiego i chce się dać przekonać, że Stach jej nie kocha.
Nie da się jednak ukryć, że miłość motywuje większość zdarzeń. Niestety, tak jak i inne ideały musi ona zostać rozliczona, obdarta z zafałszowania i obłudy. Najwyraźniej widoczne jest to na przykładzie kolei losu głównego bohatera. Prus wyraźnie daje do zrozumienia, że to miłość była przyczyną tragedii Wokulskiego. W tym kontekście zakończenie powieści jest jednoznaczne: w tym planie nie ma szans na ocalenie. Człowiek skazany jest na samotność.
Z ciekawym ujęciem motywu miłości spotykamy się także w powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem”.
W utworze nie ma żadnego wzorcowego związku, dopiero pod koniec utworu powstaje prawdziwy, nie odrealniony związek między Janem i Justyną, podejrzewać jeszcze można, że wzajemna sympatia Witolda i Maryni Kirlanki przerodzi się kiedyś w głębsze uczucie.
Nie istnieje również szablon standardowo „prosperującej” rodziny, bo na ogół albo małżonkowie nie potrafią się porozumieć (Emilia i Benedykt), albo któryś współmałżonek nie żyje (Andrzejowa Korczyńska), ewentualnie odrzuca standard małżeństwa, choć nadal w nim funkcjonuje (Zygmunt Korczyński, Kirło).
Konspekt miłości idealnej ujęty jest w formę mitu - legenda o Janie i Cecylii. Protoplasci Bohatyrowiczów wyobrażają wzajemny szacunek, oddanie, wspólną pracę. Dzięki temu udało im się pokonać wiele przeszkód, między innymi barierę pochodzenia. Założyli ród i stali się symbolem wiecznie trwającej miłości: „(...) późnym wieczorem nad senliwym mężem śpiewała, on, choć senliwy, pieścił się z jej włosami, a potem o wschodzie słonka zdrowy i wesół do roboty wstawał, bo siły miał wzmocnione i serce pocieszone przez nią.”
Podobnie zdarzy się w przypadku Justyny i Jana. Ona porzuci dla niego mrzonki o wysokim pochodzeniu i przeznaczeniu do wyższych celów. Odmówi dekadenckiemu Różycowi, który dla kaprysu zechce przełamać konwenanse i ożenić się z niemajętną kobietą niższego stanu. Zaniecha także kontaktów z żonatym Zygmuntem, bo kontynuowanie znajomości z nim uderzyłoby w jej morale i podważyło wyznawany system wartości, gdzie godność i honor zajmują czołowe miejsce: „ - Za kogo mnie masz, kuzynie? O czym mówiłeś? Ależ ty chyba sam tego nie rozumiesz! Jak to! Kogoś niewinnego, kogoś, co nam nic złego nie wyrządził, krzywdzić w tym, co jest jego szczęściem, honorem, może życiem; co dzień, co godzinę, co chwilę kłamać i oszukiwać, wiecznie chodzić w masce, czując pod nią trąd i plamy... Boże! i ty mi takie życie ofiarować chciałeś (...) O! jakież to szczęście, że ja cię już nie kocham! Ale nie! Gdybym cię i kochała jeszcze, przestałabym w tej chwili... z gniewu, z obrazy, z ohydy...”
Jan zostanie jej przewodnikiem, nauczy ją tradycji i historii, zaszczepi w niej wiarę w sens pracy i poświęcenia dla ojczyzny. Justyna, dzięki niemu odnajdzie chęć do życia, działania, odzyska szansę samorealizacji. Już nie będzie zależna od innych, praca przywróci jej wolność. Miłość tych dwojga nie rozkwitnie od razu, ale będzie niczym przyroda rozwijać się i dojrzewać. Ich związek zostanie zbudowany w oparciu o przyjaźń i wzajemne porozumienie.
W innej sytuacji byli kiedyś Marta i Anzelm. Ta para jest przykładem miłości niespełnionej. Swego czasu, gdy nie zaznaczały się tak wyraźnie różnice klasowe, Marta interesowała się przystojnym Anzelmem, on również nie pozostawał wobec niej obojętny. Dzięki dobrym relacjom dworu z zaściankiem zakochani mogli się często widywać, lecz podział na warstwy ponownie zaczął odgrywać duże znaczenie.
Marta, obawiając się opinii otoczenia, odrzuciła starającego się o jej rękę mężczyznę. Bała się również ciężkiej pracy w gospodarstwie, ale potem to dzięki niej odnalazła pociechę w życiu. Zarówno ona, jak i Anzelm nie założyli nigdy rodziny. Anzelm popadł w melancholię i zapadł na zdrowiu, a Marta stała się zgorzkniałą starą panną i sama siebie określała jako „cholerę”.
Przykład miłości Marty i Anzelma dowodzi bezsensowności podziałów społecznych, których echo może zaważyć na życiu i uczuciach człowieka. Ów staje się przez to nieszczęśliwy i potrzeba nie lada odwagi i charakteru, by takie społeczne różnice zwyciężyć.
Nieszczęśliwi w miłości są także Emilia i Benedykt. Problemem tej pary jest brak zrozumienia. Emilia nie potrafi zaakceptować „gospodarczej” natury męża, nudzą ją jego zwierzenia i opowieści o kłopotach majątku. Obydwoje wiedzą, że kiedyś było inaczej, ale popowstaniowe warunki zmuszają Benedykta do coraz większych wysiłków i troski o utrzymanie ojcowizny. Zakorzeniony w rzeczywistości Korczyński nie odpowiada wizerunkowi romantycznego partnera. Takich pani Emilia poszukuje w romansach i kreuje w wyobraźni. Tu marzenia w zderzeniu z rzeczywistością giną: „ - Więc czegóż ci brakuje? Zbytkiem istotnie otoczyć cię nie mogę, ale i po cóż ten zbytek? A niedostatku dotąd, chwała Bogu, w domu naszym nie ma. Pracy i kłopotów nie masz żadnych... Wiedziałem od razu, że nie jesteś do pracy ani stworzoną, ani wychowaną i nie wymagałem jej nigdy od ciebie. Gospodarstwem zajmuje się Marta... ty robisz to tylko co chcesz... Dzieci masz, przywiązanie moje... książki... robótki...”
Pani Benedyktowa nie jest osobą stworzoną do pracy, przeraża ją każdy kontakt z naturą. Egzotyki i uniesień dopatruje się w świecie francuskiej literatury, nawet jej choroby są nieco osobliwe: migrena, globus. Benedykt nadal ją kocha i szanuje, ale rozdźwięk między oczekiwaniami obydwojga jest zbyt duży i tworzy przepaść nie do pokonania.
Zygmunt i Klotylda też nie tworzą udanego małżeństwa. Ta „dwójka” została zestawiona na zasadzie kontrastu. Zygmunt ignoruje Klotyldę, rani jej uczucia, a ona zrobi wszystko, by małżonek był z nią szczęśliwy. Po sprzeczkach zawsze pierwsza wyciąga dłoń: „Ale żyć w nieporozumieniu z nim dłużej nad dwie godziny niepodobna - przechodziło jej siły. Z natury była łagodną i łatwo przebaczającą. (...) Gdyby tylko wzrok podniósł na nią, z okrzykiem radości rzuciłaby mu się na szyję.”
Za tę małżeńską, aczkolwiek niezgodną „koalicję” odpowiadała pani Andrzejowa. To ona zabiegała o to, by syn „posiadł” obiekt swojej krótkotrwałej fascynacji. Dziewczyna była młoda, majętna i wykształcona, a w dodatku zaufała starszemu od siebie mężczyźnie. Matka Zygmunta ma wyrzuty sumienia z powodu niewłaściwie skojarzonego małżeństwa, obarcza się winą za cierpienia Klotyldy. Jej syn prawdopodobnie nie jest w ogóle zdolny do miłości, wśród cech jego charakteru dominuje egoizm. Pani Andrzejowa czuje, że nie podołała obowiązkom właściwego wychowania potomka.
Wśród prezentowanych przez Orzeszkową związków i porywów serca, widać jasno, że tylko Justynie i Janowi udało się pokonać przeszkody i wzorem mitycznych przodków (Jana i Cecylii) odnaleźć właściwą istotę miłości. Miłość Jana i Justyny jest „sformatowanym” obrazem tego uczucia.
Proces dojrzewania do miłości ukazuje bardzo wyraźnie Henryk Sienkiewicz w powieści Potop. Dojrzewanie to dotyczy przede wszystkim Andrzeja Kmicica, ale w pewien sposób także wybranki jego serca Oleńki Bilewiczówny. Ich pierwsze spotkanie w Rozłogach zapoczątkowało wielkie uczucie, które, przez mylne i nieodpowiedzialne decyzje Andrzeja, nie mogło się zrealizować tak, jak pragnęłaby tego wspomniana wyżej para. Dziewczyna oczekiwała w związku człowieka stałego, kierującego się szlachetnymi pobudkami, miłującego ojczyznę. Pragnęła także, aby jej przyszły mąż zapewnił jej poczucie bezpieczeństwa i gwarantował założenie spokojnego domu. Kmicic w zasadzie od początku nie spełniał żadnego z wyżej wymienionych warunków. Kierowany potężnym uczuciem pogrążał się coraz bardziej w oczach dziewczyny dając upust swoim emocjom. Porywczy charakter determinował jego czyny. Refleksja przychodziła zwykle po czasie. Dlatego bohater obarczony był ciężarem rozmaitych występków. Różny był ich kaliber. Począwszy od hulaszczych rozrób z jego rozrywkową kompanią, na zdradzie ojczyzny kończąc. W taki sposób zszargawszy sobie opinię, wydawać by się mogło, młody szlachcic ostatecznie zamknął sobie drogę do osobistego szczęścia. Występowała jednak okoliczność łagodząca. Kmicic dokonując haniebnych czynów ulegał czy to złym podszeptom, czy to dawał wykorzystywać swą naiwność. W efekcie w dużej mierze zło, które było jego udziałem, nie do końca obciążało jego sumienie. Stąd zaistniała możliwość rehabilitacji. Wynikała ona z wewnętrznej potrzeby bohatera, ale i nadziei na odzyskanie przychylności Oleńki. Droga ekspiacji była trudna. Prowadziła przez heroiczne czyny w obronie Częstochowy i króla, aż po ciężką niewolę w rękach zdrajcy Kuklinowskiego. Ostatecznie swymi chwalebnymi czynami Kmicic zmazał grzechy przeszłości i odzyskał ukochaną. Dziewczyna zrozumiała jak bardzo Andrzej ją kochał i jak dla niej potrafił się zmienić. Oleńka, która zakochała się w zarozumiałym paliwodzie, na ślubnym kobiercu stanęła z bohaterem narodowym opromienionym swymi dokonaniami. Tekst Sienkiewicza przynosi zatem literacki obraz miłości do której dochodzi się cierpienie i doświadczenie. Andrzej i Oleńka muszą pokonać długa drogę, aby w końcu zostać razem.
Gdyby nie miłość „od pierwszego wejrzenia”, kto wie, jak skończyłby się związek dumnej panny i zuchwałego kawalera, którzy przecież nie wiedzieli o sobie nic, prócz zdawkowych informacji o pochodzeniu. Na szczęście w chwili spotkania w izbie czeladnej w Wodoktach młodzi od razu przypadli sobie do gustu i ustalili datę ślubu za pół roku. Ich drogi jednak nie miały się tak szybko połączyć, ponieważ bohaterowie natrafiali na przeszkody. Nie dość, że różnili się znacznie pod względem usposobienia i wyznawanych zasad (on hulaka, trzpiot, wielbiciel uczt i wojen, ona - bogobojna, skromna, ale i wyniosła), to jeszcze do ciągłych kłótni przyczyniały się coraz to nowsze powikłania polityczne i niecne zamiary Radziwiłłów, krzyżujące plany małżeńskie.
Na szczęście szczera miłość i głęboka wiara w przeznaczenie, w Opatrzność Boską sprawiła, że pod koniec powieści Kmicic został uwolniony od zarzutów rozsiewanych przez Radziwiłłów, a piękna Oleńka wyrzekła znamienne słowa: „Jędruś, ran twoich nie godnam całować!”. Historia miłości Aleksandry i Andrzeja jest typowym „chwytem” powieści historycznych Henryka Sienkiewicza. Wszyscy bohaterowie Trylogii - zakochani i dążący do spełnienia pragnień - na swej drodze napotykają szereg przeszkód, nim w końcu połączą się z ukochaną połówką.
1