etyka wypowiedzi i dwupoziomowa norma, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka


ANNA CEGIEŁA

0x01 graphic

(w:) O zagrożeniach i bogactwie polszczyzny, red. J. Miodek, Wrocław 1996

Norma wzorcowa

i norma użytkowa komunikacji

we współczesnej polszczyźnie

Norma językowa jest dla kultury słowa pojęciem fundamentalnym. Jej rozumienie wyznacza sposoby i granice uprawiania językoznaw­stwa normatywnego, decyduje o tym, co badamy i opisujemy, weryfi­kujemy i oceniamy oraz, co może najważniejsze, o tym, czego nauczamy. Mimo swojej wielkiej rangi jest pojęciem nieostrym i nieje­dnoznacznym, inaczej rozumianym i traktowanym przez językoznaw­ców, a inaczej przez pozostałych użytkowników polszczyzny. Ci ostatni rozumieją normę subiektywnie i po prostu — jako zbiór ocen i reguł określający taki sposób użycia środków leksykalnych i grama­tycznych, który uchodzi za poprawny. Na pytanie, jaki to zbiór, szukają odpowiedzi w słownikach i poradnikach. Zwykle znajdują rozwiązania szczegółowe (dotyczące jednej zasady, jednego wyrazu), a więc bez odniesień do szeroko rozumianego tekstu. Całościowego i wyraźnego obrazu właściwie nie mają.

Językoznawcy ujmują normę inaczej — jako zjawisko wewnątrz-językowe i obiektywne. W tym rozumieniu norma jest zbiorem środków słownych i gramatycznych o największym stopniu stabilizacji i najszerszym zasięgu w tekstach, uznawanym za wzorzec.

Tak rozumiana norma-wzorzec ma charakter powszechny — jest społecznie zaakceptowana i również społecznie wartościowana. W pewnym sensie jest nawet rygorystyczna — użytkownicy pod­porządkowują się jej pod groźbą nieporozumienia lub ośmieszenia. Norma kształtuje się w toku historycznej selekcji praktycznej, a więc jest weryfikowana, a także realna (obejmuje te środki systemowe, które rzeczywiście istnieją i zostały uznane za komunikatywne). Praktyka



26

ANNA CEGIEŁA

Norma wzorcowa i norma użytkowa komunikacji...

27



oraz badania naukowe prowadzą do kodyfikacji normy — jej opisu i oceny w podręcznikach, wydawnictwach poprawnościowych, słow­nikach. Zaaprobowana społecznie norma jest przedmiotem powszech­nych działań i troski jako wartość narodowa. Można mówić o jej świadomym rozpowszechnianiu, nauczaniu i rozwijaniu. Kolejną waż­ną cechą normy jest jej elastyczna stabilność. Polska norma językowa opiera się na jednym wariancie językowym, mianowicie na pisanym typie języka, ale nie jest statyczna, gdyż dopuszcza warianty, będące efektem procesów innowacyjnych. Jest również zróżnicowana wewnę­trznie — kształtuje się zależnie od sytuacji komunikatywnej (regional-nie, funkcjonalnie i społecznie). Od kilkunastu lat zwraca się również uwagę na dwa poziomy normy: wzorcowy oraz użytkowy (potoczny)1. Takie dwupoziomowe ujęcie znajduje się np. w nowym Praktycznym słowniku poprawnej polszczyzny.

Tak oto syntetycznie można przedstawić obraz normy obecny w podstawowych publikacjach językoznawczych.

Niedostatki opisu normy, a nawet jej definicji badacze zauważali już wielokrotnie. Mówiono o rozbieżnościach ustaleń teoretycznych z praktycznymi wskazaniami, o względności ocen zjawisk językowych i wręcz o nieprzydatności samego pojęcia w językoznawstwie2. Teza o niepraktyczności pojęcia nie jest oczywiście uprawniona, warto natomiast, jak mi się wydaje, podjąć pewną próbę zmodyfikowania samej definicji normy i jej uściślenia. Cechy przypisywane normie dwadzieścia lat temu dziś mogą się wydawać dyskusyjne — zmieniła się przecież sama polszczyzna, inna i bardziej zróżnicowana jest także świadomość językowa Polaków. Ponadto nie dla wszystkich język jest wartością podstawową i pożądaną na tyle, by dla jej pozyskania zdobyć się na jakikolwiek wysiłek. Jednolicie pojmowana norma nie jest też wcale praktykowana powszechnie. Jej stałej, konsekwentnej realizacji nie obserwujemy nawet w języku publicznym. Straciła ona także swoją stabilność i w innym sensie - pisany typ języka nie jest już jej podstawą, a wyznacznikiem jej szczytowych osiągnięć przestał

0x08 graphic
/ Propozycję wyróżnienia kilku poziomów normy polszczyzny ogólnej wysunęła prof. Halina Kurkowska w tekście Polityka językowa a zróżnicowanie społeczne polszczyzny, [w:] Socjolingwistyka 7, Katowice 1977.

2 M. Bugajski, Praktyczne i teoretyczne znaczenie pojęcia „norma językowa", [w:] Kultura języka dziś, Poznań 1995.

być język wybitnych pisarzy. Drugim, dziś zdecydowanie obficiej wykorzystywanym, zasobem wzorów językowych stał się mówiony typ języka, niekiedy nawet w wersji quasi-rozwiniętej ze wszystkimi tego konsekwencjami wewnątrzjęzykowymi i zewnętrznymi.

Do nowego zdefiniowania normy skłaniają również zmiany zaró­wno w obrębie samego językoznawstwa (myślę tu o narodzinach nurtu tzw. lingwistyki kulturowej oraz pragmatyki) jak i w innych naukach społecznych, takich jak socjologia, psychologia, aksjologia, dla których językowe zachowania człowieka stały się istotnym obiek­tem opisu. W ten sposób powstał rozległy i ważny obszar po­szukiwań interdyscyplinarnych ze wspólnym przedmiotem — języ­kiem. Dzięki rozpoczętemu już procesowi integracji lingwistyki z in­nymi naukami społecznymi lub, co chyba byłoby sformułowaniem trafniejszym, integracji tych dyscyplin w językoznawstwie, również kultura języka nie ogranicza już swoich obserwacji wyłącznie do funkcjonalnego aspektu kodu. Język zaczyna się postrzegać bardziej niż kiedykolwiek w jego reprezentacji tekstowej i świadomościowej, w jego ścisłych związkach z kulturą. Postawa badacza normatywisty powoli, lecz coraz częściej staje się postawą filologiczną i kulturo-znawczą. Zmieniają się także potrzeby społeczne związane z naszą językoznawczą, a szczególnie kulturalnojęzykową działalnością. Dziś nie tylko językoznawca, lecz także użytkownik języka stawia pytania dotyczące zachowań komunikacyjnych, strategii porozumienia, technologii tekstu, intencji komunikatywnej, a nie wyłącznie poprawności użycia konstrukcji gramatycznej. I, co niezwykle ważne, to użytkownik zadaje pytania: jak precyzyjniej, jak skuteczniej, jak delikatniej, jak taktowniej, czyli jak lepiej, a nie jak poprawnie coś powiedzieć. Przeobrażenia cywilizacyjne, których jesteśmy świadkami, stawiają bowiem współczesnemu człowiekowi nowe wymagania językowe albo raczej nowe wymagania komunikatywne. Kultura języka nie powiedziała jeszcze, jak tym wszystkim wymaganiom sprostać. Obser­wujemy jednak (co zostało zasygnalizowane w referacie moich po­przedników), że po etapie związków z socjolingwistyka obecnie co­raz ściślej wiąże się ona z pragmatyką i zajmuje się optymalizacją doboru językowych środków komunikatywnych, staje się właściwie kulturą komunikacji. Jako taka sięga po narzędzia socjologii kul­tury, socjosemantyki, psychologii społecznej, aksjologii, hermeneutyki, teorii tekstu. Traci jednocześnie swoją wyrazistość zakreso-


28

ANNA CEGIEŁA

Norma wzorcowa i norma użytkowa komunikacji...

29



3, ale można powiedzieć, że to właśnie ją wzmacnia jako dyscyplinę naukową i czyni coraz bardziej przydatną społecznie jako działalność. Rozszerzenie zakresu zainteresowań i metod kultury języka sprawia, że celowe staje się operowanie pojęciem normy komunikacyjnej rozumianej pragmatycznie, a więc odnoszonej nie tylko do kodu, ale do zachowania, do procesu komunikacji rozumianego w aspekcie językoznawczym, psychologicznym i aksjologicznym. Nie wydaje się, by stało to w zasadniczej sprzeczności z naszymi językoznawczymi przyzwyczajeniami. Norma komunikacji ma przynajmniej dwa pozio-my — wysoki (wzorcowy) i użytkowy4. Zróżnicowanie to ma swoje źródło w dwóch różnych sposobach pojmowania języka — przed-miotowym i podmiotowym.

Dla użytkownika stosującego w swych wypowiedziach normę użyt­kową język jest sprawnym instrumentem, do którego obsługi nie trzeba być wirtuozem, trzeba jednak mieć instrukcje. Kryteria wystarczalności i ekonomiczności języka jako kryteria jego oceny są w tym wypadku rozumiane dosłownie. Narzędzie powinno być nieskomplikowane, a sposób jego użycia wymagający najmniejszego wysiłku5. Akt komunikacji prowadzi przecież głównie do osiągnięcia celu, zwykle doraźnego. Wartość aktu, a zarazem wartość porozumienia jest więc mierzona jego skutecznością. Inne potrzeby komunikacyjne poza skutecznością praktyczną stają się drugorzędne i nie muszą być zaspokajane. Najistotniejsze stają się pytania: co i po co, a nie, jak mówimy. Kwestia ta ujawnia się szczególnie w analizie transakcyjnej, na poziomie relacji nadawca-odbiorca. Z punktu widzenia normy użytkowej nie jest ważne, że wydaję polecenie: Masz pościelić łóżko przed wyjściem. Masz natychmiast sprzątnąć pokój, a nie np.: Chciała­bym, żebyś pościeliła łóżko przed wyjściem i Byłoby dobrze, gdybyś zaraz sprzątnął. A przecież w drugim wariancie partner dialogu jest zupełnie inaczej traktowany niż w pierwszym! Szansy powodzenia

0x08 graphic
3 Stanisław Gajda mówił o jej hybrydalnym charakterze. Por. S. Gajda, O pojęciu
kultury języka dziś, [w:] Kultura języka dziś, Poznań 1995.

4 Mowa tu oczywiście o poziomach normy polszczyzny ogólnej. Termin norma
użytkowa wydaje się bardziej jednoznaczny niż norma potoczna. Ten ostatni sugeruje
bowiem, że działaniom normatywnym poddaje się cały zasób polszczyzny potocznej.

5 Por. definicję H. Kurkowskiej: „Język doskonały to taki, który zaspokaja
wszystkie potrzeby komunikatywne swoich użytkowników w sposób wymagający od
nich najmniejszego wysiłku" (D. Buttler, H. Kurkowska, H. Satkiewicz, Kultura języka
polskiego. Warszawa 1973, s. 22).

aktu komunikacji upatrywać można właśnie w przyjęciu (wyborze) odpowiedniej relacji transakcyjnych pozycji rozmówców. Nie wszyst­kie pozycje taką szansę dają, choć z dotychczasowego, stricte popraw­nościowego punktu widzenia wiele może być dopuszczalnych. W po­danym przykładzie transakcji partner może odpowiedzieć przecież: A jak wygląda twoje łóżko? Twój pokój też nie jest posprzątany albo: Mam zamiar pościelić, ale nie wiem, czy zdążę i Postaram się, jeszcze jestem zajęty. Skuteczność aktu na poziomie przedmiotowym (użyt­kowym) oceniamy według tego, czy odbiorca komunikatu zrozumiał polecenie i wykonał je (a więc, czy pościelił łóżko, sprzątnął pokój). Powodzenie (udanie) aktu na poziomie podmiotowym (optymalnym) jest czymś innym. Oznacza porozumienie wykluczające nakazowość i pretensję nadawcy, choć obejmujące intencję (chcę, żebyś pościelił, chcę, żebyś posprzątał) oraz, co jak sądzę, ważniejsze — gotowość przyjęcia (nie tylko odebrania) informacji zwrotnej, która może mieć nawet postać odmowy. Podstawowa różnica między poziomami normy polega na tym, że na poziomie normy wzorcowej możliwe są tylko symetryczne, partnerskie relacje, co wyraża się w charakterys­tycznej selekcji środków językowych, np. w wyborze formy propozycji (oferty), a nie polecenia; prośby, a nie rozkazu; pytania, a nie ponaglenia. Nadawca nie jest zatem zwierzchnikiem, odbiorca nie jest jedynie wykonawcą. Transakcja obejmuje strony, z których każda ma równorzędną pozycję pozytywną. W normie użytkowej relacja nadawca-odbiorca nie musi być symetryczna, nie jest bowiem naj­ważniejsza.

Instrumentalność pojmowania języka ujawnia się także na innym poziomie. Użytkownik mierzy jego przydatność za pomocą swojej sprawności kulturowej (trudno tu mówić o kompetencji), weryfikuje jego wartość komunikacyjną za pomocą kryteriów powszechnych, a nie szczególnych, indywidualnych możliwości użytkownika albo wymagań tekstu. To, co chce wyrazić, i to, co chce zrozumieć, ma się zmieścić w horyzoncie jego oczekiwań. A ten horyzont pozostaje niezmienny, albowiem pokrywa się z niezbyt szerokim horyzontem rozpoznania. Wszak mechanizmy porządkujące myślenie potoczne są proste i niezmienne, chociaż niewątpliwie logiczne. Dlatego również kryteria oceny komunikatu na poziomie normy użytkowej — to kryteria poprawności (nie powodzenia aktu) rozumianej funkcjonalnie, a więc głównie: ekonomiczność, regularność, seryjność, powszechność


30

ANNA CEGIEŁA

Norma wzorcowa i norma użytkowa komunikacji...

31



stosowania środków językowych, a nie związek z tradycją, wartość estetyczna, satysfakcja rozmówców. Przedmiotowemu ujmowaniu ję­zyka sprzyjają: etyka korzyści doraźnej, pragmatyzm i postawa antyscjentystyczna. Dozwala ona na ignorowanie takich cech wyra­zów, jak znaczenia wyraźne, znaczenia słowotwórcze, wspiera procesy uproszczeń w szeregach synonimicznych6. Taka koncepcja języka, choć uproszczona i przedmiotowa, czyni normę użytkową czymś konkretnym, realnym i praktycznym. Bardzo zbliża ją także do uzusu. Warunkiem stosowania normy użytkowej staje się sprawność — prak­tyczna umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach komunikacyj­nych. Zasada normatywna komunikacji użytkowej może mieć w ogól­ności następującą postać: każdy środek językowy jest dobry, jeśli skutecznie przekazuje informację, i każdy można zamienić na inny, mający tę samą funkcję. Akt komunikacji jest bowiem działaniem przez mówienie.

Norma wzorcowa jest wyrazem podmiotowego ujmowania języka (i kultury). Akt komunikacji — to interakcja, spotkanie i tworzenie więzi, konstruowanie wspólnoty komunikacyjnej. Rozmówców łączy dążenie do współdziałania, do optymalnego spełnienia aktu, świado­mość wartości niesionych i tworzonych przez język. Dlatego komuni­kacja wzorcowa jest działaniem w mówieniu, a nie przez mówienie. W toku rozmowy uczestnicy aktu wyzyskują całą kompetencję komu­nikacyjną — kulturową, społeczną, psychologiczną, estetyczną. Taki wysiłek jest świadomy i celowy, jest zaangażowaniem wiodącym do zrozumienia. Nie zmierza on jednak do celu praktycznego i doraźnego, toteż nie musi być i nie jest ograniczany do minimum. Jego celem jest zaspokojenie potrzeby komunikatywnej, której mianem da się określić nie tylko nadanie i odebranie czystej informacji, spowodowanie skut­ku, lecz także potrzebę kontaktu, identyfikacji społecznej, dodatniego wartościowania, potrzebę akceptacji, integralności itp. Można je rozumieć jako wymagania zindywidualizowane, jednostkowe i po­wszechne jednocześnie. Tym samym w każdym akcie komunikacji język staje się obszarem wspólnych interpretacji. Towarzyszy temu etyka wartości pojmowanych jednak postulatywnie jako obustronnie akcep-

0x08 graphic
6 Gdy chcę powiedzieć: „Boję się pająków, usuń tego owada ze ściany", mogę myśleć o nich jako o owadach. Nie jest ważne, że owadami nie są. Ważne jest tylko to, czy pająk zostanie zdjęty ze ściany. Mówiąc tak, ignoruję jednak definicje i klasyfikacje naukowe i burzę porządek w systemie leksyki terminologicznej.

towane7. Wobec tych wartości wzorcowa norma komunikacji wyraź­nie pełni funkcję ochronną, warunkując tym samym realizację przez język jego funkcji akumulatywnej. Mianem funkcji akumulatywnej języka określam jego rolę zbioru wartości tworzonych i kultywowa­nych przez pokolenia i przekazywanych jako dziedzictwo kulturowe. Do tego zbioru musimy się odwoływać jako do części kanonu kultury umożliwiającego rozpoznanie, interpretację i zrozumienie przekazu

kulturowego.

Na poziomie wzorcowej normy komunikacji nie są dopuszczalne wszystkie warianty transakcji, lecz tylko takie, które sprzyjają osiąga­niu poziomu synergii. To właśnie norma wzorcowa stanowi konieczny warunek realizacji funkcji synergicznej języka. Ranga tej funkcji nie jest bynajmniej drugorzędna — bez powodzenia aktu komunikacji nie byłoby możliwe żadne wspólne działanie, chyba że mające charakter patologiczny. Funkcja synergiczna języka — to współdziałanie zarów­no w osiąganiu porozumienia w komunikacji, jak i w uwarunkowanej przez nie współpracy na poziomie aktywności pozajęzykowej.

Myśląc o normie wzorcowej, często zauważamy jej powściągliwość w przyjmowaniu innowacji mających zwłaszcza cechę uproszczeń, uogólnień, wyrównań, analogii. Postrzegamy to jako barierę w ułat­wianiu kontaktów językowych, jako brak elastyczności. Tymczasem sam proces uwspółcześniania języka i tak trwa. Norma wzorcowa zaś, utrzymując w praktyce komunikatywnej i świadomości użytkowników pozornie już niefunkcjonalne konstrukcje i modele, wspiera pod­stawową dla związków kultury z językiem funkcję — konsocjatywną. Tym mianem określam zdolność języka do łączenia przeszłości z teraź­niejszością. Funkcja ta realizuje się dzięki temu, że w języku znajdują swój wyraz normy, wzory, wartości, struktury społeczne, historia narodu. Język zaś jako uniwersalny środek transmisji społecznej jest gwarancją trwałości i dziedziczenia kultury, a tym samym chroni tożsamość narodową, wspiera kompetencję i pamięć kulturalną, umac­nia tradycję. A zatem biorąc pod uwagę zestawione tu różnice między poziomami dwóch norm komunikacji, można zaproponować na­stępującą definicję:

0x08 graphic
7 Nadawca nie ma gwarancji, że jego rozmówca uznaje ten sam system wartości, ale ma prawo tak sądzić i liczyć na to, że nie zostanie okłamany i że odbiorca będzie wobec niego szczery.


32

ANNA CEGIEŁA

Norma wzorcowa i norma użytkowa komunikacji...

33



Norma wzorcowa komunikacji — to taki zespół zachowań komu­nikacyjnych, który umożliwia tworzenie i utrzymanie wspólnoty komunikacyjnej oraz uczestnictwo w niej. Norma taka gwarantuje realizację przez język jego funkcji konstrukcyjnej (wobec kultury i wspólnoty kulturowej), akumulacyjnej (wobec wartości), synergicznej (wobec członków wspólnoty) oraz konsocjatywnej (wobec przesz­łości).

Norma użytkowa komunikacji jest natomiast zespołem zachowań nastawionych na doraźną skuteczność aktu komunikacji na poziomie przede wszystkim semiotycznym.

Wybór normy zależy od sytuacji socjolingwistycznej: od tego, z kim i o czym rozmawiamy, jakie role społeczne i językowe od­grywamy. Nie każda sytuacja wymaga normy wzorcowej, nie w każdej sytuacji stać nas na językowy wysiłek. Istnieją wypadki, w których życzliwość wobec rozmówcy nie jest ważna, gdyż nie ma wpływu na przebieg rozmowy, wypadki, w których ją tylko sygnalizujemy, i takie, .w których ją wyraźnie okazujemy. Na wybór normy mają wpływ także czynniki pozajęzykowe: konwencje, uwarunkowania środowiskowe, zawód itp.

Wzorcowe zachowania językowe wymagają kompetencji komu­nikacyjnej (wiedzy wyraźnej i kompetencji pragmatycznej); warun­kiem koniecznym zachowań użytkowych jest sprawność. Norma wzorcowa zapewnia optymalną skuteczność lub lepiej: powodzenie aktu na poziomie interakcji (współdziałania) nadawcy z odbiorcą oraz ich obu z kulturą, norma użytkowa jedynie na poziomie minimum komunikacyjnego. Norma wzorcowa ma zatem charakter elitarny; powszechny jest raczej zasięg normy użytkowej. Normy użytkowej w wystarczającym stopniu (na poziomie znajomości czynnej) może nauczyć się każdy. Norma wzorcowa może być opanowana przez większość ludzi biernie. Powinniśmy jednak wymagać, aby uczyła jej szkoła.

Obie normy dość zasadniczo różnią się od siebie kryteriami oceny poprawności aktu komunikacji. Przypominam, że ocena zachowania komunikacyjnego z punktu widzenia normy wzorcowej uwzględnia stopień udania aktu, nie stawiamy zatem pytania, czy jakaś realizacja jest dopuszczalna, ale czy jest udana, czy się powiodła. Ocena na poziomie normy użytkowej jest znacznie uproszczona i dotyczy wystarczalności komunikatu.

Z przeciwstawienia wzorcowej normy komunikacji normie potocz­nej nie wynika, że powinno się kultywować jedynie tę pierwszą. Nie jest to możliwe choćby z tego powodu, że zainteresowanie Polaków kulturą wysoką spada, maleje liczba ludzi z wyższym wykształceniem niska jest świadomość językowa. Warto jednakże pokazywać tę normę w całym jej bogactwie, ujawniać możliwości, jakie daje użytkownikom uczynić ją atrakcyjną w takim stopniu, by jej zdobycie stało się przynajmniej w życiu publicznym konieczne i bardziej opłacalne niż znajomość języka obcego.


JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

(w:) O zagrożeniach i bogactwie polszczyzny, red. J. Miodek, Wrocław 1996


Etyka słowa

Dla współczesnej refleksji nad właściwym i niewłaściwym użyciem języka niezwykle ważne są prace brytyjskiej szkoły analitycznej oraz teoria amerykańskiego filozofa języka Grice'a1, inicjująca dyskusję, która trwa do dzisiaj. Przypomnijmy, że filozof ten potraktował mówienie jako rodzaj racjonalnego działania, pewien akt współpracy partnerów rozmowy. Aby osiągnąć określony cel — ustalony na początku lub kształtowany stopniowo w toku konwersacji — za­chowują się oni zgodnie z ogólną zasadą, zwaną Zasadą Kooperacji: dostosowują swój wkład w konwersację do jej celu czy kierunku, przyjętego w danym stadium, i tego samego oczekują od interlokutora. Zasada Kooperacji zyskała uszczegółowienie w postaci czterech mak­sym: ilości, jakości, stosunku i sposobu. Przedmiotem szczególnego zainteresowania Grice'a są sytuacje naruszania maksym — przy przestrzeganiu Zasady Kooperacji może to stanowić dla odbiorcy bodziec inferencji, uruchamiający wnioskowanie, którego efektem jest odczytanie treści przekazywanych nie wprost, ukrytych (zbudowanie implikatury konwersacyjnej). Badacz nie zapomina również o działa­niach językowych lekceważących nadrzędną Zasadę Kooperacji2, sygnalizuje też istnienie innych rodzajów maksym — estetycznych,

0x08 graphic
1 H. P. Grice, Logic and conversationy [w:] Syntax and Semantics, vol. 3: SpeechActs, eds. P. Cole, J. L. Morgan, New York 1975 (w wersji maszynopisowej artykuł był dostępny od 1967 r.). Praca ta doczekała się dwu tłumaczeń na język polski — J. Wajszczuk (Logika a konwersacja, „Przegląd Humanistyczny" 1977, nr 6) oraz B. Stanosz (w tomie Język w świetle nauki, wybór tejże, Warszawa 1980).

2 Nie uchroniło go to jednak od zarzutów o idealizm, maksymalizm, oderwanie od realiów życiowych. Na przykład S. C. Levinson stwierdził, że maksymy przedstawiają raj filozoficzny i nikt w ten sposób naprawdę nie rozmawia (Pragmatics, Cambridge 1983, s. 102).


36

JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

Etyka słowa

37



społecznych, moralnych — obowiązujących uczestników normalnej konwersacji.

Właśnie ten ostatni aspekt został podniesiony i rozwinięty przez następców. Na przykład Robin Lakoff3 zaproponowała redukcję czterech Grice'owskich maksym do jednej: „Wyrażaj się jasno", uważając, że celem wszystkich działań językowych jest osiągnięcie zamierzonego skutku w sposób możliwie efektywny i szybki, oraz dodała zasadę „Wyrażaj się grzecznie", rozwijaną przez dyrektywy: „Nie bądź natrętny", „Daj możliwość wyboru", „Bądź przyjazny". Kwestia grzeczności pojawia się także w pracach Leecha. Wymienia on sześć ogólnych (ale wbrew mniemaniom autora nie uniwersalnych, lecz zrelatywizowanych kulturowo) zasad postępowania grzecznego: taktu, wielkoduszności, aprobaty, skromności, zgadzania się i sym­patii4. Z kolei Brown i Levinson5 wprowadzają rozróżnienie na negatywną i pozytywną strategię grzeczności. Stosując pierwszą z nich, mówiący nie jest jedynie podejrzliwy wobec partnera, a karcąc go, wyraża się możliwie bezosobowo, stosując drugą — wykazuje zaintere­sowanie interlokutorem i w różny sposób manifestuje akceptację jego osoby.

Poprzestańmy na wymienionych przykładach, nie miejsce tu bo­wiem, by dokładnie referować kontrowersje, które zrodziła koncepcja Grice'a, a tym bardziej omawiać prace jakoś przez nią inspirowane. Zależy nam na czym innym — na pokazaniu, iż pewne problemy, podnoszone przez badaczy zajmujących się pragmatyką języka, mają wymiar etyczny. I Grice, i jego kontynuatorzy kładli raczej nacisk na efektywność i racjonalność działania językowego, interesowały ich zasady skutecznego porozumiewania się. Lecz u podstaw tych roz­ważań leży określona koncepcja człowieka i kontaktów międzyludz­kich. Grice wprawdzie nie mówi o grzeczności i „kontakcie uprzej­mym", ale modelowana przez niego sytuacja komunikatywna opiera się na związku między interlokutorami, z których żaden nie dominuje (nie dąży do dominacji) w procesie porozumiewania się, każdy jest

0x08 graphic
3 R. Lakoff, Politeness, pragmatics and performatwes, [w:] Proceedings ofthe Texas
Conference on Performatives, Presuppositions and Implicatures,
eds. A. Rogers, B. Wall,
J. P. Murphy, Arlington.

4 G. N. Leech, Principles of Pragmatics, London-New York 1983, s. 132 i n.

5 P. Brown, S. C. Levinson, Politeness. Some Unwersals in Language Use,
Cambridge 1987.

odpowiedzialny za jakość i ilość przekazywanych informacji oraz za sposób przekazu, każdy też obdarza zaufaniem partnera. Nie wątpi się zatem w możliwość międzyludzkiego porozumienia, akcentuje się jednak, że wymaga ono współdziałania, połączonego wysiłku, rzetel­nego, a nie pozornego wkładu każdej z osób.

We wszystkich maksymach przejawia się szacunek dla odbiorcy, szczególnie ważna jest jednak maksyma jakości: mów prawdę. Jej konkretyzacja ujawnia maksymalizm Grice'a — nie tylko postuluje on, by nie mówić tego, o czym się sądzi, że nie jest prawdą, lecz także, by nie mówić tego, do stwierdzenia czego nie ma*się dostatecznych podstaw. Drugie z tych zaleceń może być — co podnoszono w dys­kusji6 — złagodzone, ponieważ język dysponuje wieloma środkami zawieszania asercji, pozwala na formułowanie sądów hipotetycznych, przywoływanie cudzych opinii bez nadawania im statusu prawdy itd. Przestrzeganie Zasady Kooperacji wymaga natomiast (poza pewnymi sytuacjami wyjątkowymi, o czym później) stosowania się do pierwszej dyrektywy. Kłamstwo niszczy autentyczny kontakt.

Kwestie prawdy i fałszu są fundamentalne dla etyki słowa, warto więc zatrzymać się przy nich nieco dłużej. Nie tylko w ujęciu Grice'a, chyba także w powszechnym rozumieniu mówienie prawdy nie polega po prostu na mówieniu rzeczy prawdziwych, lecz zakłada szczerość, wiarę mówiącego w prawdziwość tego, co mówi. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś nieszczerze, wbrew własnym przekonaniom powie przypadkowo rzecz prawdziwą, w niczym nie zmienia to jednak faktu, że chciał oszukać partnera, w ostatecznym rachunku liczy się bowiem intencja komunikatywna. I odwrotnie — jeśli ktoś głosi twierdzenie zgodne z własnym przekonaniem o jakimś stanie rzeczy, ale niezgodne z owym stanem, nie kłamie, lecz tylko się myli.

Jeszcze wyraźniej problem szczerości jest stawiany przez Austina i Searle'a. Traktują oni szczerość jako jeden z podstawowych warun­ków osiągnięcia „szczęścia komunikacyjnego". Austin, analizując róż­ne przyczyny niefortunności aktów mowy7, ostro przeciwstawia sobie dwa typy reguł, których naruszenie powoduje, iż wypowiedź jest nie-

0x08 graphic
6 Por. np. J. Puzynina, O zasadach współdziałania językowego, „Prace Filologiczne"

XXXIII, 1986, s. 61-66.

7 J. L. Austin, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, przeł.

B. Chwedeńczuk, Warszawa 1993, s. 561-598.


38

JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

Etyka słowa

39



udana. Nierespektowanie pewnych warunków sprawia, że dana czyn­ność illokucyjna w ogóle się nie dokonuje, nie zostaje spełniona. Natomiast w przypadku, gdy mówiący nie ma myśli, uczuć lub intencji niezbędnych, by wykonać dany akt, czynność zostaje spełniona, lecz jest nadużyciem, np. osoba składająca komuś gratulacje powinna żywić dla niego podziw, uznanie; ten, kto daje komuś radę, powinien być przekonany, że pewne postępowanie jest dla interlokutora najkorzyst­niejsze; osoba wypowiadająca obietnicę powinna mieć intencję do­trzymania słowa — inaczej wypowiedź jest „rzekoma", „pusta", myląca, zwodnicza itp. Również Searle8 wymienia regułę szczerości wśród semantycznych reguł użycia środka wskazującego moc il-lokucyjną. Podkreśla przy tym, że nieszczerość jest możliwa tylko wtedy, gdy czynność illokucyjna uchodzi za wyraz stanu psychicznego nadawcy.

Wróćmy jednak do prawdy. Czy jest wartością absolutną? Czy w każdej sytuacji jej mówienie jest czynieniem dobra? Prawda może być przecież nie chciana, bolesna, okrutna, może nawet zabijać. Dlatego — choć w świadomości potocznej wypowiadanie zdań fał­szywych równa się największemu sprzeniewierzeniu zasadom komuni­kacji międzyludzkiej i z reguły informacja prawdziwa jest wartoś­ciowana dodatnio — na ocenę całego aktu mowy mają wpływ jeszcze inne czynniki: sposób przekazania prawdy, pobudki, z jakich działa nadawca, a przede wszystkim wola odbiorcy usłyszenia prawdy. Od samej prawdomówności istotniejsza okazuje się postawa mówiącego (za Zofią Zaron nazwijmy ją „postawą ku" drugiemu człowiekowi9): to, czy nie działa on niedelikatnie, a nawet brutalnie, czy nie kieruje nim egoizm, czy zdolny jest do współdoznawania, współczucia, do zrozumienia partnera, podtrzymania go na duchu.

Tak jak kłamstwo nie zawsze się zatem wiąże z odrzuceniem Zasady Kooperacji, tak też mówienie prawdy nie zawsze oznacza

0x08 graphic
8 J. R. Searle, Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka, przeł. B. Chwedeń-
czuk, Warszawa 1987, s. 81-87.

9 Wybierając to określenie, nie zaś typową dla polszczyzny konstrukcję postawa
wobec, kierujemy się tymi samymi przesłankami, co jego autorka: „w treść konstrukcji
z »ku« wpisane jest ukierunkowanie, nastawienie na obiekt relacji, a z »wobec« —
wpisana jest pewna opozycja lub przynajmniej zdystansowanie się w stosunku do
przedmiotu relacji" (Z. Zaron, Wybrane pojęcia etyczne w analizie semantycznej. (Kochaj
bliźniego swego), Wrocław 1985, s. 8).

współdziałanie. Jeśli np. osoba, której bardzo zależy na przekazaniu wiadomości Kowalskiemu, mówi do drugiej: „Słyszałam, że będziesz jutro widzieć Kowalskiego", ta zaś zgodnie z prawdą odpowiada: „Nie", a wybiera się do niego za chwilę, nie ma wątpliwości, iż została naruszona Zasada Kooperacji — wybrano strategię odrzucenia za­miast ujawnić najbliższe zamiary lub przynajmniej zapytać, dlaczego dana rzecz interesuje interlokutora.

Mówienie nieprawdy jest zwykle, poza wyjątkowymi sytuacjami, złem, jest nim również zatajanie (nienadawanie informacji należących się odbiorcom lub nadawanie informacji częściowych), przekręcanie, przekazywanie informacji sprzecznych. Nadawcy, który tak postępuje, zazwyczaj chodzi o własną korzyść lub o zaburzenie równowagi psychicznej odbiorcy. Aby komunikacja międzyludzka była „zdrowa", musi być respektowane prawo człowieka — zarówno nadawcy, jak i odbiorcy — do braku lęku (przed ujawnieniem własnych sądów i opinii, przed naruszeniem intymności aktów komunikacji, przed naruszeniem godności osobistej, przed kłamstwem, przeinaczeniem, manipulacją itd.) oraz prawo do wyboru postaw. Nie oszukujmy się jednak — wiele typów aktów mowy oba prawa zupełnie lekceważy. Kwestię tę pragniemy jedynie zasygnalizować, natomiast więcej uwagi poświęcić relacji między maksymami konwersacyjnymi a maksymami

grzeczności.

Relacje owe są dość skomplikowane: w pewnych sytuacjach istotniejsze okazują się maksymy konwersacyjne, w innych — mak­symy grzeczności, niekiedy występuje między nimi jawny konflikt. Pogwałcenie maksymy jakości może być motywowane uprzejmością; przywołajmy tu choćby wszystkim dobrze znane wypadki uspokajania nieoczekiwanych gości, że absolutnie nie przeszkadzają (a faktycznie właśnie tak jest). I odwrotnie — niezbyt grzeczne zachowanie może wynikać z chęci sprostania maksymom konwersacyjnym, np. dość obcesowe pytanie „Powiedz, o co ci właściwie chodzi?" bywa reakcją na wcześniejsze wypowiedzi interlokutora i nieudane próby odkrycia ich intencji. Inną ilustracją mogą być dialogowe sytuacje różnicy zdań. Grzeczność nakazuje, by utwierdzać partnera w przekonaniu, że respektuje się jego racje — z tego punktu widzenia najlepiej by było po prostu się zgodzić, bez względu na własne poglądy. Lecz czy należy wybierać fałsz w imię grzeczności? Dylemat ów pomagają rozwiązać wyrażenia językowe typu do pewnego stopnia, nie do końca, niezupełnie,


40

JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

Etyka słowa

41



nie całkiem, które pozwalają uciec przed jawnym odrzuceniem i prze­kazać niezgodę w formie złagodzonej.

Z problemem grzeczności ściśle się wiąże długość i niebezpośred-niość wypowiedzi. Wyrażenia osłabiające, łagodzące wypowiedź oczy­wiście ją wydłużają. Im mniej bezpośrednio jest sformułowana wypo­wiedź, tym więcej pozostawia się swobody odbiorcy, tym więcej ma on możliwości reakcji. Ale czasami osiąga się efekt zupełnie nie zamie­rzony: utrudnia lub uniemożliwia adresatowi odczytanie celu il-lokucyjnego. Zachowanie właściwych proporcji między uprzejmością a jasnością, rzeczowością nie jest proste, wymaga uwzględnienia wielu czynników.

Zdawać by się zatem mogło, że oba rodzaje maksym są równie ważne. Ale jeśli za miarę ważności przyjmiemy istnienie współdziała­nia10, główna rola przypada maksymom konwersacyjnym: ich od­rzucenie powoduje koniec kooperacji, podczas gdy rezygnacja z bycia grzecznym może nie mieć takich następstw przy ostatecznej wyrozu­miałości partnera. O kontakcie uprzejmym jest zresztą sens mówić tylko w przypadku niektórych typów celów illokucyjnych: są akty mowy, które wykluczają grzeczność (np. oskarżenie, groźba, nagana), i takie, w których maksymy grzeczności nie odgrywają żadnej roli (np. stwierdzanie, relacjonowanie). Zasada uprzejmości nie wydaje się więc tak wszechobecna, jak Zasada Kooperacji. Niemniej jednak grzecz­ność jest jednym z czynników mających znaczący wpływ na interakcje werbalne i zamierzone efekty perlokucyjne.

Przede wszystkim jednak należy być świadomym tego, że grzecz­ność nie założy bezpośrednio od norm moralnych* Można ją raczej wiązać — posługując się podziałem Marii Ossowskiej — z normami dobrego wychowania. Normy owe, w odróżnieniu od moralnych, nakazują różne formy zachowania po to, aby ktoś sądził, że ktoś drugi jest mu przyjazny, że go aprobuje itp., podczas gdy normy moralne nakazują rzeczywistą życzliwość wobec innych ludzi i ich aprobowanie. Tak więc uprzejmość, grzeczność może być wyrazem norm szacunku i życzliwości, może też być wyrazem zakłamania; może nie wynikać z postawy „ku innemu", lecz z postawy „ku sobie", „ku własnym celom", celom osiąganym w sposób wyrachowany, oparty na znajo-

0x08 graphic
10 Za prymarnym charakterem Zasady Kooperacji przemawia np. fakt, że odmowa powinna być zawsze usprawiedliwiona, zgoda zaś nie wymaga żadnych wyjaśnień.

mości psychicznych potrzeb partnerów interakcji. A zatem postulowa­ne przez Lakoff, Leecha i innych grzeczne zachowanie językowe staje się postulatem etycznym tylko wtedy, kiedy stoją za nim nor­my moralne szacunku i życzliwości wobec partnerów kontaktu ję­zykowego.

Celem pierwszej części naszego artykułu było rozważenie tego, w jakim stopniu możliwe jest oparcie etyki słowa na znanych teoriach współczesnej pragmatyki. W części drugiej chciałybyśmy zastanowić się nad ogólnym sensem postulowanej przez nas etyki słowa i jej związkami z kulturą słowa.

Jeśli mówimy o etyce, to niewątpliwie mamy na myśli dziedzinę humanistyki w jakiś uporządkowany sposób przedstawiającą oceny i postulaty natury moralnej. Każda etyka formułuje pewien ideał dobra moralnego; do niego dostosowuje się zasady i postulaty, które głosi. Jeżeli mówimy o etyce słowa, to — używając sformułowania bardziej precyzyjnego — chodzi nam o etykę komunikacji międzyludz­kiej oraz etykę stosunku do dobra kultury, jakim jest język, inaczej — o uporządkowany zbiór postulatów dotyczących takiego posługiwania się językiem i takiego stosunku do języka, który prowadzi do dobra.

Proponowana przez nas wizja dobra odpowiada ogólnym kano­nom kultury śródziemnomorskiej: chodzi o stwarzanie takich sytuacji, w których człowiek nie jest w żaden sposób przez innych krzywdzony, znieważany, poniżany, w których — wręcz odwrotnie — pomaga mu się żyć w poczuciu akceptacji, stwarza mu się warunki bytu materialne­go oraz rozwoju fizycznego, intelektualnego i moralnego. Tak mniej więcej przedstawia się ideał dobra i zachowań służących dobru jed­nostek. Bardzo ważne — w ostatecznym rachunku także dla poszcze­gólnych ludzi — jest dobro ogółu, dobro społeczeństw. Tu trudniej o wspólny punkt widzenia, jednakże wydaje się, że takie zasady, jak uczciwość w działaniach społecznych, szacunek wobec inności, pomoc słabym, wolność w ramach demokratycznie ustalanych reguł współżycia, można uznać za wspólne dla prototypowej kultury euro-atlantyckiej. Tworząc taką wizję życia indywidualnego i społecznego, świado­mie lub nieświadomie odwołujemy się do pojęcia człowieka jako kogoś ważnego, stanowiącego w naszym świecie szczególną wartość. Uzasad­nienia tego mogą być różne, uwarunkowane światopoglądowo: dla jednych stanowi je wiara w to, że człowiek jest dzieckiem Bożym, że jest stworzony „na obraz i podobieństwo Boga", dla innych — sza-


42

JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

Etyka słowa

43



cunek dla człowieka jako stworzenia rozumnego, dla jeszcze in­nych — fakt, iż jest on (posługując się określeniem Wierzbickiej) „istotą taką jak my". Oczywiście, są ludzie nie widzący wartości człowieka jako takiego i nie mając takiej, jakąśmy tu zarysowały, wizji idealnej sytuacji poszczególnych jednostek i społeczeństw. Czasem biorą oni górę w życiu społecznym — skutki tego mogliśmy obser-.wować w historii wielokrotnie.

Wróćmy teraz do tytułowej etyki słowa. Jej podstawowe zasady, związane z ogólnym, przedstawionym wyżej ideałem dobra indywidu­alnego i zbiorowego, można w ślad za Brownem i Levinsonem sformułować „na nie" i „na tak". „Na nie" będą to:

1) jako nadawca:

2) jako odbiorca:

Zasady „na tak" to:

1) jako nadawca:

2) jako odbiorca:

wysłuchiwać innych z dobrą wolą, choć bez naiwności, starając
się rozumieć ich racje.

Jednakże etyka słowa nie ogranicza się do moralności komunika­cyjnej. Należy do niej również stosunek do samego języka jako wartości kultury, docenianie go i jako środka komunikacji, i jako elementu tożsamości narodowej, może także po prostu jako niezwyk­łego daru ludzkiej natury, dla wierzących — niezwykłego daru Boga. Tak, jak bierzemy odpowiedzialność za ludzkie zdrowie, jak dziś ze

szczególną troską bierzemy odpowiedzialność za otaczającą nas natu­rę i staramy się pogłębiać znajomość jej tajników i praw, tak też jest czy powinno być z językiem. Również dla niego powinno znaleźć się miejsce w obrębie etyki, której hołduje większość polskich humanistów i nie tylko humanistów; także on powinien stać się przedmiotem szczególnego zainteresowania, szacunku i ekologicznej troski.

Sądzimy, że mając taki stosunek do języka, pozostajemy w nurcie myśli romantycznej: Schlegla, Humboldta, naszego Mickiewicza, Libel-ta, Norwida. Oczywiście, nie wszyscy chcą sakralizacji słowa, jak jest to u Mickiewicza czy Norwida, nie zwykliśmy też mówić o duchu języka, jak romantycy, ale przecież fascynuje nas dzisiaj, podobnie jak romantyków, językowy obraz świata zawarty w rodzimych struk­turach wyrazowych czy gramatycznych, jak oni uważamy język za ważny element kultury, jeden z najbardziej podstawowych czynników podtrzymujących poczucie przynależności narodowej i jak im — zale­ży nam na kształtowaniu tego poczucia u młodych pokoleń, również teraz, w okresie chaosu kulturowego, o którym wiele mówią i piszą socjologowie.

Zakorzenienie romantyczne naszej myśli o języku nie oznacza braku związku z myślą oświeceniową: tam przede wszystkim tkwią początki współczesnego przekonania o ścisłym związku języka z myślą ludzką, o ważności języka dla ludzkiego poznania, nauki, a także dobrej ludzkiej komunikacji.

Na zakończenie zastanówmy się: gdzie jest miejsce dla tak pojętej, jak tu przedstawiliśmy, etyki słowa? Na pewno jest to pewien przedmiotowo wyodrębniony dział etyki. Jak dalece będzie go uwzglę­dniać kultura słowa — to zależy od osób, które ją uprawiają i które zakreślają jej granice. Jak o tym pisze Stanisław Gajda11, w wydaw­nictwach z ostatniego okresu recepcja proponowanej przez Jadwigę Puzyninę od ponad dziesięciu lat rozszerzonej koncepcji kultury słowa jest niewielka — choć trzeba tu wspomnieć książeczkę Tadeusza Zgółki Język wśród wartości (Poznań 1988), wiele sformułowań Wale-rego Pisarka, a także Pana Miodkowej „Ojczyzny polszczyzny". Wiemy, że oddolnie, przede wszystkim poprzez zainteresowanie mani­pulacją i nowomową, etyka mowy wkracza do dydaktyki uniwersytec-

0x08 graphic
11 O pojęciu kultury języka dziś, [w:] Kultura języka dziś, red. W. Pisarek, H. Zgółkowa, Poznań 1995.


45

44 JADWIGA PUZYNINA, ANNA PAJDZIŃSKA

kiej, w jakimś stopniu również i szkolnej. Puzynina proponowała wprowadzenie tych zagadnień do kultury słowa w czasach PRL-u, kiedy zagrażała nam nowomowa jako sposób manipulowania społe­czeństwem i jako szerzący się styl komunikacji międzyludzkiej. Zdawa­ło się wówczas, że w obrębie kultury słowa, a więc w obrębie myśli humanistycznej dotyczącej języka, można zawrzeć i przekazywać społeczeństwu treści, o które tu chodzi, przestrzegać przed zagrażającą manipulacją, przed agresją słowną — i nie tylko słowną.

W warunkach naszej rodzącej się wciąż w bólach demokracji etyka słowa jest nie mniej potrzebna — to chyba dostrzega każdy z nas. Od językoznawców zależy, czy prócz ściśle naukowej lingwistyki oraz wyraźnie poprawnościowej kultury języka zechcą w sposób oficjalny przygarnąć problematykę etyczną, czy nadal — choć zawsze jakoś obecna — będzie traktowana wstydliwie, nie nazywana po imieniu i dopuszczalna tylko wtedy, kiedy stanowi element historii myśli językoznawczej lub implikację jakichś uznanych teorii pragmatyki lingwistycznej. To ostatnie podejście ilustrowała pierwsza część na­szego artykułu. W drugiej — proponujemy jawne podejmowanie problemów etyki słowa w obrębie kultury słowa.

Czynimy to w przekonaniu, że nawet strukturalnie pojmowana kultura języka nigdy nie była i nie może być czystą nauką — jest z natury nastawiona na kierowanie rozwojem języka, choćby się to miało dokonywać najłagodniejszymi metodami, np. poprzez pogłębia­nie świadomości językowej i delikatne doradzanie. To, czym zajmuje się kultura języka, kryteria, jakie stosuje, i tak często sięgają poza czyste językoznawstwo i czystą naukę o aktach komunikacji, wcho­dzą w zakres problematyki aktów perlokucyjnych, oceny tekstów (bo wcale nie tylko języka jako kodu) z punktu widzenia wartości poznawczych, estetycznych i tych, które się nazywa wartościami

„ogólnospołecznymi".

Jeśli kultura języka (a może właśnie ogólniej, metonimicznie — kultura słowa) ma należeć do dziedziny humanistyki kształtującej ogólną kulturę człowieka naszej trudnej epoki, to jako rzecz oczywista narzuca się, jak sądzimy, potrzeba formułowania w jej obrębie ideału i ukazywania wzorców kontaktu językowego, spełniającego m.in. podstawowe wymogi moralne. To przecież właśnie moralność jest najbardziej zagrożonym, a jednocześnie najważniejszym dla świata ludzkiego elementem kultury.

Etyka shwa

Max Horkheimer, przedstawiciel szkoły frankfurckiej, pisał: „Wy­różniającą cechą pracy myślowej jest samodzielne określanie tego, co ma z niej wyniknąć, czemu ma służyć". Owo ważne dla wszystkich ludzi nauki sformułowanie chciałybyśmy odnieść także do tych, którzy zajmują się kulturą słowa. Sądzimy, że w praktycznych zastosowa­niach językoznawstwa, nazwanych przez nas kulturą słowa, nie powinno się pomijać problemów moralności komunikacji i całej naszkicowanej tu sfery etyki.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podstawowe pojęcia z kultury języka polskiego, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka
skroty i skrotowce, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka
Zróżnicowanie funkcjonalne języka polskiego - wykres, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka
Ćwiczenie z błędów stylistycznych na dziennikarstwo, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka
Podstawowe pojęcia z kultury języka polskiego, Nauka o komunikowaniu, Kultura języka
scenariusze zabaw na mowe komunikatywna , Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska,
Błędy językowe w prasie - Kultura języka polskiego(1), Nauka, język polski
Swoistość języka religijnego, Komunikacja kulturowa
Wykład 10 - Kultura, Notatki, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Nauka o komunikowaniu, dr Jaro
Wykład 9 - Globalizacja kultury, Notatki, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Nauka o komunikowa
NORMA JĘZYKOWA, inne, studia, edytorstwo, kultura języka
Kultura języka, NORMA JĘZYKOWA
Kształtowanie komunikatywnej mowy dziecka, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczycielska,
NORMA JĘZYKOWA, Uczelnia, Filologia polska, II rok, semestr I, Kultura języka polskiego
Kultura języka, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna - notatki, Kultura języka
Kultura jezyka - skrypt, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna (KUL) I stopień, Rok 2, semestr 1, K
Z kultura jezyka-sylabus, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Semestr 1, Kultura jezyka
odpowiedzi kultura języka, dziennikarstwo i komunikacja społeczna, kultura języka
retoryka, a[1].dzien.NORMA 1, W polskiej tradycji językoznawczej normę ( i normowanie) zaliczano do

więcej podobnych podstron