Filozofia kultury - powtórzenie do zaliczenia ćwiczeń
Opracował Adam Górka
Definiowanie kultury - czym w zasadzie jest kultura. Na wstępie doszliśmy mniej więcej do wniosku, że za kulturę uważać należy dorobek cywilizacji. Po drodze pojawił się jednak problem dotyczący tego co było pierwsze - kultura czy człowiek. Czy to co było przed człowiekiem należy również zaliczać do pojęcia kultury, czy też kultura jest narzuconym przez człowieka na rzeczywistość schematem, pewną aktywnością człowieka, która w oczywisty sposób nie może być od samego człowieka starsza. Zdecydowanie zwyciężył pogląd o pierwszeństwie człowieka chociaż jeden ze studentów upierał się przy przeciwstawnej tezie a Pan Doktor stwierdził, że rozumie co ów student ma na myśli. Pozostali jednak nie wykazali się wystarczająco otwartymi umysłami. Można zaryzykować więc stwierdzenie, że gdy otrzymamy na zaliczeniu pytanie otwarte dotyczące tego problemu, należy trochę popisać głupot o tym dylemacie ale spointować jedynie słuszną tezą o pierwszeństwie człowieka.
Podczas naszych rozważań zwróciliśmy uwagę na częste definiowanie kultury przez opozycję do natury. Innymi słowy chodzi tu o kontrast między uporządkowaniem a nieuporządkowaniem, naturalnym chaosem. Dynamika kultury, jak zauważyliśmy, wyraża się w uporządkowywaniu coraz to nowych obszarów natury. Kultura co więcej nie może obejść się bez natury. Można też stwierdzić, że kultura w pewien sposób dąży do stania się naturą i gdy dobrze jej to idzie, to nikt nie ma większej ochoty tego zmieniać. Kultura dąży to tego, żeby zachowania wchodzące w jej skład, z niej wynikające, przez nią stworzone, były dla nas odczuwane jako coś zupełnie normalnego, abyśmy się nad nimi nie zastanawiali (nad ich pochodzeniem, zasadnością, przyczyną), żeby przychodziły nam naturalnie. W związku z tym, pierwszym krokiem do upadku danej kultury jest pojawienie się pytania dlaczego? - rodzi się ono gdy zaczynamy odczuwać sztuczność. Samo takie pytanie, pytanie o status jest wyrazem dopuszczenia przez nas możliwości odrzucenia danej kultury.
Kolejnym problemem, który poruszyliśmy jest niezależność człowieka od kultury. Zastanawialiśmy się nad tym czy człowiek jest w zasadzie niezależny od kultury, a jeżeli tak to w jakim stopniu. Na ile kultura determinuje człowieka? Jaki jest stopień autonomii ja wewnętrznego? To nawiązuje w pewnym stopniu do kolejnego tematu związanego ze szkołą frankfurcką oraz ostatniego zagadnienia w tym temacie - koncepcji panoptikonu.
Koncepcja panoptikonu powstała pod koniec XVIII wieku w chorym umyśle Jeremy'ego Benthama i została przypomniana w latach 70. wieku XX przez Michela Foucault w jego książce Nadzorować i karać. Było to w skrócie więzienie, a właściwie projekt więzienia, którego konstrukcja powodowałaby, że więźniowie mogliby być cały czas obserwowani przez strażników jednocześnie ich nie widząc, a co za tym idzie nie wiedząc, na którym z nich w danej chwili spoczywa strażnicze oko. Miałoby to zapewnić porządek ponieważ każdy więzień, w każdej chwili zakładałby, że to on akurat jest obserwowany i jego ewentualne nieprawidłowe zachowanie zostanie dostrzeżone i ukarane. Jednocześnie do pilnowania więźniów w taki sposób wystarczyłaby znacznie mniejsza grupa strażników. Więzień w takim ośrodku pilnuje się sam, nawet jeżeli w praktyce nie jest obserwowany. Można stwierdzić, że właściwie strażnicy są całkowicie niepotrzebni i wystarczy sama wieża strażnicza, w której w przeświadczeniu więźniów strażnicy się znajdują. Foucault dokonał bardzo prostego przełożenia koncepcji panoptikonu na społeczeństwo - więźniami są wszyscy członkowie społeczeństwa a wieżą strażniczą samo społeczeństwo. Każdy sam pilnuje tego żeby przestrzegać norm w społeczeństwie obowiązujących (kulturowych) w obawie, że każde jego odstępstwo od zasad zostanie natychmiast dostrzeżone i ukarane przez społeczeństwo. W zasadzie nie jest to ścisłe odwzorowanie panoptikonu, można powiedzieć, że w koncepcji panoptyzmu Foucault, więźniowie obawiają się nie tyle oka strażników co oka pozostałych więźniów.
Szkoła frankfurcka - była to grupa naukowców powiązanych z frankfurckim Instytutem Badań Społecznych. Zaliczamy do niej takich mędrców jak: T. Adorno, M. Horkheimer, W. Benjamin, H. Marcuse, F. L. Neumann, E. Fromm czy J. Habermas. Środowisko to działało tak długo, że wyróżnia się aż dwa jego pokolenia, przedzielone okresem emigracji (1933 - 1949) do Francji i USA. Emigracja ta miała miejsce ponieważ jedną z inspiracji frankfurtczyków był marksizm i wielu z nich miało żydowskie korzenie, co raczej nie przypadło do gustu panu Hitlerowi i jego kolegom z NSDAP.
Inspiracje szkoły frankfurckiej:
krytyka oświecenia - już nieśmiertelny Maks Weber mówił o tym, że człowiek może stać się bezradny wobec bezwzględnej machiny racjonalności. To samo dostrzegali frankfurtczycy - oświecenie zabiera nam wolność, którą miało nam dać. Warto tu również zwrócić uwagę na sakralizację nauki jaka wynika z oświecenia. Weber mówił o odczarowaniu świata - ludzie mieli przestać wierzyć w siły nadprzyrodzone, bogów, których praw nie wolno podważać. Tymczasem bogowie zostali zastąpieni przez naukę, która przejęła ich przymioty - teraz to jej nie wolno kwestionować, to ona jest święta. Za przykład można podać teorię wielkiego wybuchu. Kiedyś nie wolno było podważać tego, że Bóg stworzył świat (czy też powstał on w sposób głoszony przez jakąś inną religię), obecnie środowisko naukowe nie przyjmuje innej koncepcji powstania świata niż wielki wybuch, chociaż trudno powiedzieć żeby teoria ta była podparta mocnymi dowodami.
marksizm - według Karola Marksa od początku ludzkości trwa walka klas i w końcu musi się to skończyć powstaniem społeczeństwa bezklasowego. Kształt państwa jest zawsze wolą klasy panującej. Frankfurtczycy mówili o tym jak warunkuje nas przemysł kulturowy a raczej jak pewna abstrakcyjna trochę klasa panująca światem (masoni? żydzi?) steruje nami przez ten przemysł. Spojrzenie Marksa było w stosunku do frankfurckiego optymistyczne - Marks wierzył, że kiedyś się to skończy i powstanie społeczeństwo bezklasowe. Frankfurtczycy nie widzieli końca współczesnego im systemu, nie tworzyli wizji idealnego społeczeństwa.
Jedną z ciekawych koncepcji wypracowanych przez szkołę frankfurcką była koncepcja teorii krytycznej. Dotyczyła ona budowania teorii naukowych, dokładniej teorii społecznych. Frankfurtczycy zauważyli, że od wieków opisujemy rzeczywistość, w której sami tkwimy (to dopiero odkrycie), przez co nie możemy mówić o tej rzeczywistości w sposób obiektywny. Obiektywny opis rzeczywistości miałby miejsce jedynie wtedy, gdy obserwator wyrwałby się z niej, stanął poza nią, obok i obserwował ją z zewnątrz. To jest jednak niemożliwe. Członkowie szkoły frankfurckiej zauważali, że nie tylko sam opis rzeczywistości jest uwarunkowany tkwieniem w niej ale nawet dobór faktów, elementów rzeczywistości opisywanej już z czegoś wynika (z kultury). Było to zanegowanie koncepcji pozytywistycznych. Frankfurtczycy proponowali aby nie maskować celu opisywania rzeczywistości. Teoria krytyczna to taka, która nie ukrywa, że nie pokazuje rzeczywistości modelowo.
Spojrzenie szkoły frankfurckiej na kulturę masową - wprowadzili oni na jej określenie pojęcie przemysł kulturalny. Podkreślali, że postępuje jej standaryzacja, uprzemysłowienie i uśrednienie. Zjawiska takie jak urynkowienie kultury i reprodukcja techniczna (tworzenie odbitek zdjęć, kopii filmów) doprowadziły do obniżenia gustu, wymagań i poziomu odbiorców oraz zaniku pewnej magii związanej z obcowaniem ze sztuką. Problemem tym zajmował się szczególnie Theodor Adorno. Zwracał on uwagę na fakt, że przemysł kulturowy działa w sposób taki, aby ujednolicać, standaryzować gust wszystkich członków społeczeństwa. Dzięki temu łatwiej jest później ten gust zaspokoić, trzymać w pewien sposób społeczeństwo w ryzach oraz zarabiać na tym. Adorno twierdził, że jazz (będący w jego czasach jednym z nowych gatunków muzyki) jest przykładem standaryzacji. Dla myśliciela szkoły frankfurckiej wszystkie nowopowstające utwory były tylko powielaniem pewnego schematu, odrysowywaniem szablonu. Według niego, ta tendencja w kulturze już się utrzyma. Z jednej strony możemy się zgodzić z Adorno, zauważamy przecież, że jego przepowiednia w pewnym stopniu się spełniła - utwory muzyki pop są do siebie bardzo podobne w warstwie melodycznej a ich słowa są często niesamowicie banalne. Dodatkowo ilość utworów wypuszczanych przez koncerny fonograficzne może nasuwać na myśl porównanie do produkcji przemysłowej, swoistej taśmy montażowej w fabryce. Z drugiej jednak strony gdy spotykamy się z próbami zaszufladkowania poszczególnych wykonawców według gatunku tworzonej przez nich muzyki, możemy zauważyć w zasadzie niezliczoną liczbę tych szufladek. Nawet gdy założymy, że istnieje pewien lansowany przez media (przemysł kulturalny) mainstream to nadal dostrzegamy ogrom tego co znajduje się poza nim. Tak rozumując możemy być jednak ofiarami opisywanej również przez Adorno pozornej indywidualizacji - mamy jedynie wrażenie, że dana piosenka czy gatunek muzyczny jest inny. Każdy jednak sam musi sobie powiedzieć czy zgadza się koncepcjami szkoły frankfurckiej. Powinniśmy pamiętać, że jej przedstawiciele spoglądali na kulturę masową z perspektywy kultury wysokiej. Sam Theodor Adorno był wykształconym teoretykiem muzyki. W tym momencie warto wrócić do koncepcji teorii krytycznej - teoria Adorno dotycząca muzyki opisywała rzeczywistość, w której jej autor się znajdował, nie mogła więc być obiektywna. Była właściwa według niego i warunkowana przez kulturę, środowisko, z którego on się wywodził. Nie trzeba uważać jej za niezaprzeczalną prawdę.
Postmodernizm - nazwa tego prądu myślowego nasuwa odwołanie do modernizmu czyli nowoczesności. Całkiem słusznie, ponieważ postmodernizm skupia się na opozycji między nowoczesnością a ponowoczesnością.
Zastanówmy się więc najpierw jakie są cechy nowoczesności. Opiera się ona na wartościach orientowanych na trzech płaszczyznach:
na nauce - prawda
na moralności - normatywna słuszność
na sztuce - autentyczność
Trzeba przy tym zaznaczyć, że w nowoczesności prawda urasta do miana superwartości. Inne wartości muszą być jej podporządkowane. Cechą charakterystyczną nowoczesności jest też optymizm historyczny - przekonanie, że nadejdzie dzień gdy zatriumfuje rozum, że jest to tylko kwestia czasu. Widzimy więc, że nowoczesność bazuje na dokonaniach oświecenia. Optymizm historyczny wynika z szybkiego rozwoju nauki mającego wpływ na wiele dziedzin życia. Dochodzi do tego postępująca mitologizacja nauki, której szczyt przypada na przełom XIX i XX wieku. Nauka od oświecenia zajmuje pozycję uprzywilejowaną, jest uważana za środek samodoskonalenia się ludzkości. Pod tym względem zajmuje miejsce religii, następuje sakralizacja nauki.
Po okresie modernizmu następuje jednak przełom, odrzucenie jego założeń. Możemy wyróżnić ośrodki i osoby tworzące ten przełom:
szkoła frankfurcka - ich koncepcja teorii krytycznej ukazywała subiektywny charakter nauki, odzierała naukę ze świętości, pokazywała że nie podaje ona obiektywnej prawdy.
szkoła edynburska (socjologia wiedzy) - związani z nią byli David Bloor i Barry Barnes. Twierdzili oni, że przekonania kulturowe społeczeństwa przesądzają jaki obraz rzeczywistości jest w tym społeczeństwie uważany za prawdziwy. Nie wierzyli w możliwość istnienia interkulturalnego, uniwersalnego zespołu przekonań. Co więcej nie widzieli oni w tym niczego złego. Skoro istnieje relatywizm moralny to dlaczego nie miałby istnieć relatywizm naukowy? Nie należy klasyfikować systemów przekonań jedynie na podstawie ich zbieżności z rzeczywistością. Dodatkowo przedstawiciele szkoły edynburskiej twierdzili, że nauka jest warunkowana jednostkowymi interesami, jest narzędziem realizacji pragmatycznych celów a nie dąży do jakiejś ostatecznej prawdy.
Paul Feyerabend - stwierdza on, że nie istnieją żadne zewnętrzne wobec teorii naukowych systemy, które by rozstrzygały ich słuszność. Feyerabend uważa naukę jedynie za pewną tradycję kulturową, która nie ma prawa do domagania się wyższości nad innymi tradycjami. W państwie nauka jest niesłusznie standardem oceny podczas gdy państwo powinno dopuszczać jej dyskusję z innymi tradycjami i dawać im równe stanowisko. Decyzja o ustosunkowania się do nauki ma charakter jednostkowy i aksjologiczny a co za tym idzie jest sama w sobie nienaukowa. Paul Feyerabend zwraca również uwagę na zjawisko jakie dokonało się w oświeceniu (czy też w modernizmie) - nauka, która przyszła pod sztandarami walki z przesądami, sama się bardzo szybko przesądami wypełniła.
Michel Foucault - zwraca on uwagę na pewną zależność zachodzącą między wiedzą a władzą. Władza stwarza w państwie miejsce dla wiedzy, dla jej rozwoju. W zamian wiedza umacnia pozycję władzy. Władza jest sprawowana przez produkcję prawdy.
Jean Baudrillard - według niego żyjemy już nie w rzeczywistości ale hiperrzeczywistości. Znaki ulegają ewolucji tak długo aż całkowicie tracą swoje znaczenie i stają się kopiami bez oryginałów. Dotychczas już wszystko zostało skrytykowane i przeanalizowane więc postmodernizm jest epoką przypomnień i powtórek. Społeczeństwo postmodernistyczne uległo przemianie w masy.
Na koniec możemy spróbować wyliczyć kilka myśli postmodernizmu:
nauka traci wyróżnioną pozycję
uznanie klasycznej koncepcji prawdy Arystotelesa za fikcję
poznanie rzeczywistości będzie zawsze warunkowane przez normy społeczne i kulturowe
teorie naukowe są konwencjami i nie zbliżają się do jakiejś ostatecznej, obiektywnej prawdy
Rozważania o holokauście - pominęliśmy w nich wszystkie okrucieństwa jakich dopuszczali się Niemcy. Mówiliśmy raczej o pewnym zbiegu sprzyjających okoliczności, mechanizmie, który doprowadził do narodzin tego zjawiska a także o postrzeganiu holokaustu przez dowódców najwyższego szczebla.
Adolf Eichmann, o którym mówiliśmy był głównym koordynatorem Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej. Chociaż był on bez wątpienia winny śmierci milionów ludzi, nie wykazywał w trakcie procesu, któremu go poddano w Izraelu, żadnych wyrzutów sumienia. Nie uważał on, żeby zrobił coś złego. Eichmann usprawiedliwiał swoje postępowanie tym, że działał zgodnie z obowiązującym wówczas w III Rzeszy prawem. Twierdził, że wykazywał się posłuszeństwem regułom stanowionym przez państwo co należy raczej postrzegać jako cnotę. Bez wątpienia zarówno system prawny, jak i osoba Hitlera stanowiły dla Eichmanna autorytety. Istnienie i poparcie autorytetu można uważać za czynniki usypiające w oskarżonym umiejętność rozróżnienia dobra i zła co później udało się w pewien sposób potwierdzić eksperymentalnie.
Eksperyment Milgrama - w jego ramach uczestnicy odgrywali rolę pomocnika naukowca badającego wpływ kar na pamięć. Przynajmniej tak było im to przedstawiane. Ich zadaniem było rażenie prądem osób przepytywanych za każdym razem gdy podali oni nieprawidłową odpowiedź. Oczywiście tylko wydawało im się, że to robią. W rzeczywistości przełączniki, które obsługiwali nie były do niczego podłączone a przepytywanym był zawodowy aktor udający, że jest rażony prądem. Tak czy inaczej uczestnicy byli gotowi zadawać ból drugiej osobie gdy otrzymywali takie polecenie od naukowca (autorytetu). Co więcej, wykonując ten eksperyment w różnych warunkach zauważono, że uczestnicy mają tym mniejsze opory przed zadawaniem bólu im mniejszy mają kontakt ze swoją „ofiarą” (w niektórych wersjach uczestnicy widzieli i słyszeli ofiarę, w innych tylko słyszeli jej głos zza ściany, w jeszcze innych nie mieli żadnego kontaktu). Należy też dodać, że uczestnicy podawali ofierze dawki prądu o coraz większym napięciu. Różnice między kolejnymi dawkami były niewielkie. Uczestnik mógł bez konsekwencji w każdej chwili przerwać eksperyment bez żadnych konsekwencji jednak zdecydowana większość nie przerywała aż do najwyższego możliwego napięcia. Wniosek z tego jest taki, że bardzo trudno jest określić granicę jak daleko można się posunąć.
Stanfordzki eksperyment więzienny - jego uczestników podzielono na dwie grupy - więźniów i strażników. Więźniów umieszczono w pomieszczeniach, które miały przypominać cele, strażnicy natomiast mieli stać na straży prawa i porządku - nie podano im żadnych dokładnych instrukcji. Eksperyment miał skończyć się po dwóch tygodniach, jednak przerwano go już po sześciu dniach ponieważ strażnicy zaczęli znęcać się nad więźniami. Wniosek autora eksperymentu, Philipa Zimbardo był taki, że ludzie zdrowi psychicznie w pewnych warunkach wcielają się w role oprawców i ofiar. Powodem tego nie są jakieś zaburzenia ludzkiej psychiki ale wpływ otoczenia. Odgrywanie danej roli społecznej ma wpływ na kształtowanie się osobowości jednostki, szczególnie gdy nie ma ona możliwości zrzucenia schematu roli.
Oba eksperymenty zwracają uwagę na pewne cechy ludzkiej natury:
łatwiej krzywdzić kogoś kogo nie znamy i z kim nie mamy kontaktu
łatwiej zadawać ból gdy opieramy się na autorytecie, który twierdzi że takie postępowanie jest słuszne, usprawiedliwione - przyzwolenie autorytetu, przełożonego odbiera poczucie odpowiedzialności
zadawanie bólu przychodzi łatwiej gdy robi się to już kolejny raz
ludzie lubią korzystać z siły, swojej uprzywilejowanej pozycji
Te cechy ludzkiej natury są stałe. Nasuwa się więc pytanie czemu holocaust miał miejsce dopiero w połowie XX wieku. Czy mógł zdarzyć się wcześniej? W tym momencie należy zwrócić uwagę na inne czynniki, które doprowadziły do holocaustu, a które mieszczą się w jednym słowie - nowoczesność.
Wpływ nowoczesności na zjawisko holocaustu - nowoczesność po pierwsze przyniosła rozwój techniczny pozwalający na dokonanie zbrodni na tak masową skalę, często bez kontaktu tego kto wydawał rozkazy z samą ofiarą. Dzieckiem nowoczesności jest biurokracja. Ma ona tendencję do orientowania się na cel. Biurokracja jest odczłowieczona i hierarchiczna. Im dalej od ofiary, faktycznego zabijania, tym bardziej rozmywało się poczucie odpowiedzialności za te czyny. Można się jednak też zastanawiać skąd w ogóle wziął się pomysł unicestwienia takiej ilości ludzi. Otóż tu też widzimy wpływ nowoczesności - wypracowała ona mechanizm porządkowania świata. Ludzie ci zwyczajnie nie pasowali do obrazu świata lansowanego przez władze III Rzeszy i dlatego musieli zniknąć. Ostatnią omówioną cechą nowoczesności jest odrzucenie wszystkiego co nadprzyrodzone, w tym Boga (czy też boga, bogów), który stanowiłby kiedyś pewną barierę przed takimi czynami, byłby uważany za źródło prawa naturalnego. Nowoczesność odrzuciła tą koncepcję i za jedyne prawo uznała to stanowione przez człowieka.
Można zapytać czy wolno nam, którzy nie żyliśmy w III Rzeszy wydawać sąd dotyczący człowieka, który tam żył i na zasadach tego państwa działał. Człowiek ten został zwiedziony przez system swojego państwa, podporządkował się autorytetom. Jak wykazali Milgram i Zimbardo takie zachowanie wynika z samej natury człowieka. Czy więc ktoś kto nie żył w tym zbrodniczym systemie może karać człowieka takiego jak Adolf Eichmann? Co jeżeli taki człowiek nie byłby postawiony przed sądem? Wtedy pozostałby całkowicie bezkarny pomimo czynów, których się dopuścił.
Rozważania o etyce - zacznijmy je od spojrzenia w historię. W starożytności różni panowie mieli różne pomysły. Niektórzy widzieli szczęście jako najwyższe dobro, inni uważali je za uboczny efekt osiągania innych celów. Sokrates za najważniejszą w życiu uważał wiedzę. Platon twierdził, że szczęście można osiągnąć przez cnotliwe i moralne życie. Arystoteles uważał szczęście za cel sam w sobie, cel ostateczny. Według ekstremizmu epikurejskiego przeszkodą na drodze do szczęścia był strach przed śmiercią a najwyższym dobrem był spokój ducha. Ogólnie możemy w starożytności wyróżnić dwa stanowiska: pogląd o istnieniu związku moralności ze szczęściem oraz przekonanie o braku takiego związku.
W średniowieczu zasady etyczne uznawano za narzucone z góry i mające obejmować wszystkich ludzi. Istniały podziały dychotomiczne, czarno-biały obraz świata: sfera sacrum - sfera profanum, zbawienie - potępienie. W ramach każdego czynu wyróżniano motyw (intencje) i skutek. Za ostateczną instancję moralną uchodziło ludzkie sumienie. Istniała idea rozumu praktycznego. Jego domeną są prawdy o charakterze normatywnym. Są one niepowtarzalne. Rozum praktyczny tworzy postulaty, takie jak teza o istnieniu wolnej woli, nieśmiertelnej duszy czy Boga. Wolna wola jest konieczna aby zasady moralne miały sens. Nieśmiertelna dusza pozwala na nieskończone dążenie do doskonałości moralnej. Bóg pozwala współistnieć doskonałości moralnej i szczęściu.
Po średniowieczu nadeszło oświecenie i nowoczesność. W czasach nowoczesnych etyka nie opiera się już na podstawach absolutnej wiary ani na uznanym porządku społecznym ale na wolności. Dobro moralne, sprawiedliwość opierają się na wolności jako na podstawie wszystkich wartości. Według Agnes Heller istnieją dwa filary etyki nowoczesnej:
przyzwoitość nowoczesnych ludzi
W jej ramach istnieje etyka osobowości, rozdział na szlachectwo i niegodziwość, wysokość i niskość.
konstytucja swobód
Tu mamy nawiązanie do trzech praw moralnych Hegla:
prawo indywidualnych osób do rozwoju swoich zdolności
prawo indywidualnych osób do zajmowania się ich prywatnym szczęściem
prawo indywidualnych osób do życia zgodnie z własnym pojęciem dobra
Po nowoczesności mamy jeszcze ponowoczesność. Cechami ponowoczesnego stylu życia są: niespójność, niekonsekwencja postępowania, fragmentaryzacja oraz epizodyczność rozmaitych sfer aktywności. Zygmunt Bauman wyróżnił cztery wzory ponowoczesnej osobowości:
spacerowicz - oddaje się - z pozoru spontanicznie, a w rzeczywistości pod wpływem przemyślanej reklamy - temu, co proponuje mu świat handlu, telewizji, internetu. Chodzi sobie po wielkich supermarketach, ogląda, a kiedy wróci do domu, zasiada przed telewizorem z pilotem w ręku lub przed monitorem komputera, aby kontynuować swój spacer. W takim świecie trudno odróżnić rzeczy ważne od błahych. Jedynym kryterium staje się przyjemność oglądania, słuchania, dotykania.
Włóczęga - spędza szmat czasu w drodze. Każdą sytuację traktuje jako chwilowy przystanek. Niemniej jednak nie wie, dokąd zmierza. Ważne jest samo wędrowanie, a nie jego cel.
Turysta - ktoś, kto od czasu do czasu udaje się w drogę w poszukiwaniu wrażeń. Świat ma mu służyć do kolekcjonowania coraz to nowych przeżyć, ulotnych, gdzieś na marginesie „prawdziwego życia”. Jeśli turysta potrzebuje domu, to przede wszystkim po to, aby „poza domem” móc zanurzać się w życiu na niby.
Gracz - ktoś zawieszony pomiędzy koniecznością a przypadkiem. W grze rzeczywistość nie wydaje się zbyt twarda i wymagająca. Z drugiej strony, w grze nigdy nie można być niczego pewnym do końca, zawsze bowiem może wydarzyć się szczęśliwa lub przykra niespodzianka. Główną zasadą gracza jest ryzyko, przy czym każda porażka wydaje się do odrobienia. Życie człowieka to seria gier, z których żadna nie jest przeżywana jako ostatnia i decydująca.
Jest jeszcze piąty wzór nowoczesności - pielgrzym. Jest on jednak charakterystyczny raczej dla nowoczesności niż ponowoczesności. W nowoczesności człowiek postrzegał samego siebie przede wszystkim jako pielgrzyma. Było to widoczne szczególnie w protestantyzmie. W chrześcijańsko-modernistycznej perspektywie los człowieka jest określony celem, jaki mu został przeznaczony. To, co człowiek może w tej sytuacji zrobić najlepszego, to podążać za swym powołaniem, odpowiednio dobierając środki, aby drogę uczynić jak najpewniejszą. Nie ma sensu emocjonalnie buntować się przeciwko Bożym wyrokom. Warto natomiast racjonalnie dobierać środki do osiągnięcia celu.
Media według Jeana Baudrillarda - ogólnie streszczając myśl tego socjologa można powiedzieć, że uważał on, iż media tworzą, kreują swoistą nową rzeczywistość jednocześnie wypaczając to co prawdziwe. Powodują, że społeczeństwo zaczyna chcieć żyć tak jak widzi to w ich przekazie. Możemy tu zauważyć podobieństwo do postulatów szkoły frankfurckiej. W obu przypadkach stykamy się z koncepcją, według której człowiek nie kształtuje swojego życia a jest kształtowany przez czynniki zewnętrzne. Podobieństwo to wynika ze wspólnego źródła inspiracji jakim jest ideologia marksistowska. Musimy jednak powiedzieć, że Baudrillard nie zgadzał się w pełni z poglądami Marksa. Chodzi tu jedynie o pewien sposób myślenia - szukanie tego kto nas gnębi, determinuje nasze życie, urzeczawia człowieka. Co więcej, w poglądach Marksa zawarty był happy end (koniec wyzysku, społeczeństwo bezklasowe itd.), którego nie widzimy u Baudrillarda.
Podstawowym terminem wprowadzonym przez Baudrillarda była hiperrzeczywistość. Miała ona być kreowana przez media. To one bombardują nas mnóstwem informacji, wśród których tracimy punkt odniesienia. Źródłem rozmyślań były w tym przypadku wydarzenia roku 1968 we Francji - protesty studenckie w których brał udział Baudrillard. Zauważył on wówczas, że media przychylne rządowi zupełnie inaczej przedstawiały fakty niż widzieli je studenci. Media okazały się być wspaniałym narzędziem do kreowania wizji wydarzeń. Ten wytworzony sztucznie obraz wydarzeń może zacząć oddziaływać na samą rzeczywistość, na przykład powodując rozszerzenie strajków na cały kraj. To zjawisko napędza się tak intensywnie, że same wydarzenia paryskie (od których wszystko się zaczęło) znikają nam z pola widzenia. We współczesności (ponowoczesności?) informacje docierają do nas z coraz większej liczby źródeł. Aby je przyjąć muszą one być coraz bardziej skrócone i uproszczone, nie oddają opisywanego wydarzenia w całości, w jego kontekście. W końcu znika nam fundament. Dynamizacja współczesnego świata wpłynęła na nasze podejście do informacji.
Marshall McLuhan stwierdził: the medium is the message (przekaźnik jest przekazem). Zdanie to wyraża pogląd, że współczesne media podając nam informacje narzucają nam od razu sposób ich interpretacji.
Pojęcie symulakry - oznacza kopię bez oryginału, mapę bez terytorium. Można je zastosować do obecnie podawanych przez media informacji. Autorem pojęcia jest Jean Baudrillard.
Warto przytoczyć wypowiedzi Jeana Baudrillarda na temat zamachów na World Trade Center i Pentagon z 11 września 2001 roku. Zauważył on, że to co działo się później, działo się na podstawie podawanego nam obrazu. Do tego obrazu odnosiły się (i nadal odnoszą) późniejsze wojny w Afganistanie i Iraku. W zasadzie gdyby nie media to samych zamachów z 11 września by nie było. Nie było by nawet terroryzmu na tak dużą skalę bo nie miałby on sensu bez środków, które go nagłaśniają.
Ostatnim dostrzeżonym przez Baudrillarda zjawiskiem społecznym, które omówiliśmy jest zapadanie się społeczeństwa w masy. Społeczeństwo staje się bierne, nie reaguje już na to co się dzieje, na to co do niego dociera bo jest ogłupione zbyt dużą ilością informacji. Zamiast tego skupia się na konsumpcji. Media stają się narzędziem władzy ale sama władza staje się symulakrą ponieważ społeczeństwo będące już masą jest zbyt bierne aby reagować na działania władzy.
Na koniec zwróćmy uwagę na opisany przez Zygmunta Baumana problem istnienia koncepcji śmiertelności i nieśmiertelności w społeczeństwie. Ponieważ ludzie wiedzą, że muszą pewnego dnia umrzeć, tak bardzo pochłania ich robienie życia. Ponieważ ludzie są świadomi swej śmiertelności chronią przeszłość i starają się tworzyć przyszłość. Śmiertelność jest bez wątpienia nasza ale nieśmiertelność musimy zbudować sobie sami. Nieśmiertelność nie jest po prostu brakiem śmierci ale jej wyzwaniem i zaprzeczeniem. W przednowoczesności szansę na nieśmiertelność, tworzenie historii miały tylko jednostki (władcy, przywódcy religijni, wybitne osobistości). Nowoczesność przyniosła sytuację, w której każdy czyn może stać się historią a co za tym idzie każdy może stać się nieśmiertelny. Media są mechanizmem pokonania śmiertelności. Czynią to przez ciągłe kopiowanie. Dochodzi do momentu, w którym nie można odróżnić oryginału od kopii. Pozwala to nam się stać na chwilę nieśmiertelnymi, co samo w sobie jest paradoksem.
O płci i feminizmie - wydawać by się mogło, że pojęcie płci można przyswoić sobie intuicyjnie, jednak byłoby to zdecydowanie za proste. Dlatego na przełomie XIX i XX wieku Zygmunt Freud zapytał czym jest płeć. Zastanawiał się czy aby na pewno jest ona warunkowana jedynie biologicznie, jaki wpływ na tożsamość seksualną człowieka ma czynnik kulturowy. Do Freuda, jego rozważań i całej psychoanalizy, której był twórcą, odnosiły się później środowiska kobiece (feministyczne) nierzadko krytykując go za utrwalanie „patriarchalnych przesądów na temat kobiet”. Miały po części racje bo Freud stosował wiele uproszczeń jednak trzeba przyznać, że był on pierwszym naukowcem, który nadał rangę antropologiczną pytaniu o genezę tożsamości męskiej i kobiecej. W 1979 roku do prac twórcy psychoanalizy zajrzała Rhoda Unger i wpadła na pomysł, żeby wydzielić dwa pojęcia - sex i gender, które na polski tłumaczone są jako płeć biologiczna i płeć kulturowa, co jednak nie oddaje do końca szerokiej angielskiej wieloznaczności tych terminów. Po tym podziale w ośrodkach akademickich zaczęły pojawiać się gender studies (nauka o płci, czyli chyba płciologia) jako rozwinięcie, czy też reforma istniejących dotąd women's studies (nauka o kobietach, czyli jakby kobietologia). Women's studies miały za zadanie badać dorobek kobiet w kulturze i ich sytuację w społeczeństwie nowoczesnym, czy jak wolą niektórzy ponowoczesnym. Połączone było to oczywiście z aspektem politycznym - emancypacją i feminizmem. Dyscyplina ta była jednak zagrożona izolacją w środowisku naukowym a niektóre jej przedstawicielki (i przedstawiciele pewnie jacyś też) doszły/li do wniosku, że aby zrozumieć w pełni rolę kobiet należy najpierw zastanowić się nad funkcjonowaniem i genezą podziału na płeć męską i żeńską. No i tak powstały gender studies. Mają one wciąż swoją implikację polityczną. Należy jednak zauważyć, że kategoria ta jest na tyle nowa, że jej zastosowanie w polityce skutkuje dużymi zmianami w aparacie państwowym. Gender studies, jako wyrosłe na gruncie feministycznym bywają krytykowane jako rzekome głoszenie jedynie pewnych haseł o charakterze politycznym w środowisku akademickim. Okazuje się jednak, że oskarżenia te zasadne są jedynie w pojedynczych przypadkach wynikających ze osobowości naukowców a badania przeprowadzone w zakresie tej dyscypliny wpłynęły na metodologię innych gałęzi nauki. Warto jeszcze wspomnieć o nurcie poststrukturalnym, który podjął się krytyki podziału na sex i gender. Zauważyli oni, że są różne rodzaje zarówno kobiecości jak i męskości. Różnią się one nawet nie tylko pomiędzy kulturami ale tez w dużej mierze zależą od sytuacji. Mówiąc o krytyce podziału na sex i gender należy też powiedzieć o spostrzeżeniu dotyczącym faktu, że nie płci biologicznej nie mającej jednocześnie aspektu kulturowego (trochę jak teoria krytyczna szkoły frankfurckiej - wszystko w jakimś stopniu skażone jest kulturą).
Teraz wytłumaczmy sobie podział płeć biologiczna - płeć kulturowa. Różnice między tymi pojęciami powiązane są z podziałem kultura - natura omawianym na pierwszych zajęciach. Jednocześnie możemy zauważyć, że nie muszą wcale istnieć sprzeczności nie do pogodzenia między tymi podejściami. Fakt istnienia biochemicznych różnic między kobietami i mężczyznami może spokojnie współgrać z różnicami w rozumieniu rol płciowych. Dobór jednego z podejść często zależeć może od celu jaki osiągnąć chce mówca. Ogólnie rzecz ujmując, tożsamość po części wynika z kontekstu kulturowego, socjalizacji, wychowania a po części z określonej biochemicznej struktury mózgu. Na wypadek gdyby ktoś próbował stawiać oskarżenia, że mówienie o różnicach w budowie mózgu to seksizm, Eileen Barker przytacza wyniki badań naukowych dowodzących, że mężczyźni cechują się lepszymi umiejętnościami motorycznymi, przestrzennymi i matematycznymi a kobiety zdolnościami werbalnymi, kooperatywnością i zorganizowaniem. Istnieje różnica w wielkości określonych części mózgu między płciami oraz w sposobie działania mózgu. Co więcej, różnice takie dotyczą nie tylko ludzi ale i zwierząt. To wszystko jednak nie jest podstawą do zaniechania rozważań na temat kulturowego aspektu płci.
Prowadząc takie rozważania możemy sobie najpierw zadać pytanie: co wyróżnia kobiety? (ponieważ nasze rozważania prowadzimy z feministycznego poniekąd punktu widzenia). Otóż często za podstawowy wyróżnik kobiecości uznawano macierzyństwo. Takie postawienie sprawy było jednak krytykowane. Pojawiły się głosy, że macierzyństwo było w historii narzędziem podporządkowania sobie kobiet przez mężczyzn. Inne teorie:
Luce Irigaray - inspirując się freudowską psychoanalizą, rozwija ona teorię pewnej przestrzeni kobiecej, niedostępnej i niezrozumiałej dla mężczyzn. Jest orędowniczką próby opisania tego co nieopisywalne za pośrednictwem pisma kobiecego i mowy kobiecej. A z takich rzeczy, które można łatwiej zrozumieć to opiera ona kobiecość na relacji matka - córka i krytykuje filozofię zachodnią jako gwarancję męskiego porządku świata.
Linda Martin - Aleoff - odrzuca koncepcję wyjątkowego charakteru kobiet wysuniętą przez Irigaray jak również istnienie wewnętrznych różnic między kobietami a mężczyznami. Robi to, ponieważ uważa, że przekonanie o ich istnieniu zmusza kobiety do dostosowania się do narzucanej im roli.
Catherine Mackinnon - podkreśla równość zamiast różnic. Odrzuca ona ideę kultury kobiecej. Dodatkowo stwierdza, że podporządkowanie kobiet wynika z władzy społecznej opartej o dominację heteroseksualnych mężczyzn.
Joan Scott - zauważa, że różnice i równość wcale się wzajemnie nie wykluczają i mogą istnieć jednocześnie. Można dążyć do równych możliwości obu płci ale nie można oczekiwać identyczności.
Dotąd w naszych rozważaniach, które miały się toczyć wokół feminizmu, sama jego charakterystyka nie została jeszcze przedstawiona. Zacznijmy więc od tego, że feminizm, przynajmniej w nauce, wyrósł ze studiów kulturowych i jest ich istotnym zagadnieniem. Istnieją pewne zbieżności między feminizmem i studiami kulturowymi, takie jak: próby nawiązania kontaktu z ruchami spoza środowiska akademickiego, krytyczne stanowisko wobec bardziej uznanych nauk jak socjologia oraz kwestionowanie tzw. wiedzy pewnej czy intencja dokonania interwencji w politykę. Feminizm przestawił uwagę studiów kulturowych z podziałów klasowych na kwestie seksualności i płci kulturowej. Podstawowe założenia feminizmu:
płeć to fundamentalna oś organizacji społecznej
dotąd zawsze kobiety były podporządkowane mężczyznom
konieczność ingerencji w sferę polityki w celu ochrony interesów kobiet
Feminizm nie jest ruchem jednolitym. Wyróżniamy następujące, przykładowe kategorie feminizmu:
feminizm liberalny - różnice między płciami są jedynie kulturowe. Należy zrównać możliwości mężczyzn i kobiet w wszystkich dziedzinach życia.
feminizm socjalistyczny - istnieje powiązanie między płcią kulturową a klasą społeczną (jest to wynik nierówności panujących w kapitalizmie). Pełne wyzwolenie kobiet nastąpi po obaleniu kapitalizmu. Istnieje podwójna rola kobiet w kapitalizmie - są tanią siłą roboczą, którą w razie potrzeby można szybko odesłać do domu.
feminizm różnicy - istnieją zasadnicze, trudne do pokonania różnice kulturowe, psychologiczne i biologiczne między płciami. Przekonanie o wyższości siły twórczej i wartości kobiety, swoisty separatyzm kobiet.
feminizm czarny - podkreśla różnicę między kulturą, doświadczeniami i interesami kobiet białych i czarnych. W efekcie rasizmu i kolonializmu kobiety są w pierwszej kolejności postrzegane jako białe.
feminizm postkolonialny - podkreślenie podwójnego uciemiężenia kobiet w dawnych koloniach - przez kolonizatorów i własnych mężczyzn.
feminizm poststrukturalny - pojęcia kobiecości i męskości nie są uniwersalne ani niezmienne ale mogą być modyfikowane.
postfeminizm - jego istnienie wynika z faktu realizacji wielu haseł feministycznych.
W tym wszystkim zapomnieliśmy o mężczyznach, podczas gdy warto przyjrzeć się obrazowi i roli męskości. Niewątpliwie zmienia się ona w czasie. Tradycyjnymi wartościami łączonymi z męskością są: siła, władza, kontrola, niezależność, samowystarczalność i praca. Taki zestaw deprecjonował inne wartości jak życie domowe, czułość czy kontakt z kobietami i dziećmi. Współcześnie obraz męskości wiąże się z racjonalnością, dystansem do siebie i innych, kontrolą nad innymi i samokontrolą oraz unikaniem mówienia o emocjach (lub brakiem umiejętności mówienia o nich). Modernistyczny podział pracy narzucił na mężczyznę obowiązek zadbania o potrzeby rodziny. Przez to mężczyzna ma realizować się na gruncie publicznym a nie domowym. Konsekwencjami są hiperindywidualizm, zwiększona potrzeba rywalizacji i zorientowanie na działanie. Mężczyzna według badań ma wygórowane ambicje i z powodu niemożności ich zaspokojenia popada w depresję. Obecne problemy męskości wynikają ze zmian w świecie (przejścia od nowoczesności do ponowoczesności). Według badań statystycznych mężczyźni częściej mają problemy ze zdrowiem, popadają w nałogi i popełniają samobójstwo. Wynika to po części z niemożności dorównania nienaturalnemu obrazowi kulturowemu mężczyzny. Susan Faludi mówi jeszcze o zdradzeniu mężczyzn nowoczesnych. Wpajano w nich, że najważniejsza jest użyteczność i sumienność. Ostatnim momentem gdy ten ideał był aktualny była II wojna światowa. Później przyszedł kryzys gospodarczy, bezrobocie a także feminizm oraz produkowanie przez media wizerunku mężczyzny - swoista w tym względzie gra rynku.
Dla uzupełnienia tematu należy jeszcze przeczytać artykuł Ciało Narodu. Dlaczego w Gujaracie okaleczano kobiety. Martha'y Nussbaum.