wies polska., SOCJOLOGIA


Mit (gr. μῦθος mythos - "myśl, zamysł, temat rozmowy, opowieść, baśń") - opowieść o otaczającym ludzkość świecie, opisująca historię bogów, demonów, legendarnych bohaterów oraz historię stworzenia świata i człowieka. Próbowała ona dać wyjaśnienie odwiecznych zagadnień bytu ludzkiego, mistyki, życia i śmierci, dobra i zła, jak również istnienie zjawisk przyrody (np. pory roku, piorun). Opowieści mityczne są przejawem wczesnego stadium rozwoju doktryny religijnej, tzw. etapu mitycznego.

Zbiór mitów danej społeczności określa się mianem mitologii.

Współcześnie rozmaite zbiorowości ludzkie oraz poszczególne jednostki tworzą rozmaite opowieści mające na celu stworzenie i podtrzymanie fałszywego mniemania o grupie lub jednostce. Przykładem tego typu współczesnych mitów są mity narodowe. Chorobliwą skłonność do zmyślania kłamliwych opowieści określa się mianem mitomanii.

Terminem mit określa się również formę literacką opowieści przekazującej wyobrażenia danej zbiorowości o świecie i ludziach. Pierwotnie przekazywana w formie ustnej, później pisemnej.

Edward Wilson scharakteryzował mit z pozycji socjobiologii: jest to opowieść, która szczególne miejsce, jakie plemię zajmuje w świecie, wyjaśnia w kategoriach racjonalnych, odpowiadających sposobowi rozumienia świata fizycznego przez słuchacza. Mity komplikują się proporcjonalnie do wzrostu złożoności struktur społecznych, stanowią ich odbicie. Ponadto, Wilson twierdzi, że większość współczesnych intelektualnych "bojów" wynika z konfliktu pomiędzy trzema wielkimi mitologiami - marksizmem, tradycyjną religią oraz scjentystycznym materializmem. Na podstawie: Edward O. Wilson On human nature

Funkcje mitów:

Koncepcje mitu:

Fakty i mity ne temat polskiej wsi rozwiewa prof. Maria Halamska z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa

Polskiej Akademii Nauk. Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego udzielila portalowi ngo.pl.

Na polskiej wsi działa mało stowarzyszen i fundacji, ale jest te. przekonanie, .e tam własnie zachowały

sie tradycje wspólnotowe. Czy Pani zdaniem tak jest i czym sie objawia ta tradycja?

Rzecz sie bierze z wydumania: jesli z badan wynika, .e na wsi nie ma organizacji pozarzadowych, to

trzeba wymyslic cos takiego, .e one jednak sa. Wałkuje sie ten nieszczesny kapitał społeczny na ró.ne

sposoby, .eby go na wsi jednak znalezc. A jak ju. nic nie ma – poniewa. na wsi nie ma zaufania,

jest słabe wykształcenie, nie ma organizacji, a te które sa nie działaja, albo sa organizacjami fasadowymi

– to sie wymysla kapitał wspólnotowy, bo jest zaufanie do rodziny, do sasiadów itd. Oczywiscie,

jest to pewien kapitał, ale taki kapitał bywa przewa.nie budulcem dla tzw. brudnych wspólnot, np. mafii.

Taki typ zaufania to jest cecha społeczenstw chłopskich. I nie jest to .adne odkrycie. Tu podstawa jest

podział na wies i reszte swiata. W tych społecznosciach jesli mielibysmy miec do kogos zaufanie, to

własnie tylko do swoich, choc te. nie zawsze.

Czy brak zaufania jest a. tak wa.ny? Czy przekłada sie na praktyczna strone .ycia mieszkanca wsi?

Tak. Przykładem moga byc tzw. grupy producentów rolnych. W niektórych krajach Unii odgrywaja one

wa.na role w samoorganizacji swiata rolniczego. Równie. w Polsce były bardzo promowane. W 2000 r.,

uchwalono ustawe o grupach producentów rolnych i ich zwiazkach; szybko powstało ich 750, ale na

koniec roku 2003 pozostały tylko 54. Rolnicy mieli wszystko: podstawe prawna, zapał, doradztwo. Ale

okazało sie, .e aby dostac subwencje i dotacje, grupa musi działac, musi wspólnie sprzedawac produkt. A

na to chetnych ju. nie było. W grupie byli dopóki im sie to opłaciło, ale gdy tylko pojawiała sie okazja,

.eby sprzedac gdzies dro.ej, bo akurat były braki na rynku, to odchodzili. Eksperci z wielka gorycza

mówia, .e rolnicy nie dojrzeli do tego, bo nie maja zaufania, lojalnosci, bo boja sie, .e inni podejrza ich

dochody. Jest te. inna rzecz, której rolnicy sie obawiaja: normalnie oni płaca tylko podatek rolny,

natomiast grupa producentów musi płacic podatek dochodowy. Na wsi mamy po prostu inny typ kultury,

postchłopskiej, mało obywatelskiej. Moim zdaniem, .eby byc obywatelem, trzeba przede wszystkim płacic

podatki. Cały system ulg dla rolników – od podatków poprzez KRUS – bardziej sprzyja ich

marginalizacji ni. ich z niej wydobywa.

Czy wies jest taka sama w całej Polsce?

Badania pokazuja, .e wies jest inna w zale.nosci od makroregionu. Ró.ni sie np. liczba zarejestrowanych

organizacji pozarzadowych i tych tradycyjnych. Tam, gdzie nie ma stra.y po.arnych, sa nowe

organizacje. Tam, gdzie zerwano tradycyjne wiezi, gdzie pojawiła sie ludnosc napływowa, poszukuje sie

nowych form zrzeszania. To ju. jest wies mniej religijna, bardziej otwarta. Wyró.nia sie tutaj

Wielkopolska i Pomorze.

No, dobrze. Mamy na wsi mało stowarzyszen i fundacji, ale sa przecie. kółka rolnicze, koła gospodyn

wiejskich, słyszy sie o zwiazkach zawodowych rolników....

Zadałam sobie ostatnio trud, .eby do tych organizacji dotrzec. Od miesiaca usiłuje skontaktowac z

organizacjami rolniczymi, z kółkami rolniczymi, z Solidarnoscia, z Samoobrona, z kołami gospodyn

wiejskich. Wysyłam do nich maile na rozmaite adresy. Nic. Cisza. Nikt nie odpowiedział nawet: nie

jestesmy zainteresowani. Spróbowałam wobec tego zweryfikowac dane, które podaja na stronach

internetowych. I co sie okazuje? Nie ma .adnych 22 tys. kółek rolniczych. W Krajowym Rejestrze

wykluczenie.pl

http://www.wykluczenie.pl Kreator PDF Utworzono 19 January, 2009, 20:49

Sadowym jest ich około 3300. Nie ma 1700 Gminnych Zwiazków i Kółek Organizacji Rolniczych, jest ich

248. Jest 400 spółdzielczych kółek rolniczych i 200 w likwidacji. Natomiast jest cała fasadowa retoryka.

Podobnie Solidarnosc, o której mówi sie .e ma 300 lub 400 tys. członków. Poniewa. nie było innego

sposobu wydobycia informacji, sprawdziłam skład Rady Głównej, która zwykle odzwierciedla siłe struktur

regionalnych. I zobaczyłam, .e w Radzie i Prezydium zasiadaja reprezentanci 18 z 49 byłych województw!

Koła gospodyn wiejskich to jeszcze jeden mit. Jesli wezmiemy pod uwage populacje kobiet powy.ej 18.

roku .ycia mieszkajacych na wsi, to wypada, .e 20% z nich powinno byc członkiniami tych kół.

Tymczasem z badan wynika, .e nale.y do nich 5% kobiet. Myslac o kołach gospodyn wiejskich mamy

przed oczami kobiety w czepcach, spiewajace piosenki i piekace kołacze. Oczywiscie, na to te. powinno

byc miejsce. Ale znowu odwołam sie do badan: prof. Walczak-Durajowa pytała, jakie sa główne problemy

nurtujace kobiety na wsi. Z odpowiedzi kobiet wynika, .e jest to przemoc w rodzinie, nierównosci w

dostepie do pracy. To zupełnie inny pakiet problemów ni. oferta programowa KGW. KGW odwołuja sie do

tradycji rozumianej jako kultywowanie folkloru i tradycji .ycia codziennego, co mo.e byc rozrywka dla

kobiet trzeciego wieku.

W takim razie wiejski samorzad tak.e nie wie, jakie sa u nich problemy, poniewa. z innych danych

wynika, .e najwiecej pieniedzy przeznacza na działalnosc sportowa organizacji pozarzadowych...

Ale te organizacje przynajmniej istnieja: ludowe kluby sportowe, kluby sportowe przy szkołach. Jest to

tradycyjne i najłatwiejsze wydawanie pieniedzy, bo oni sa, czyms sie zajmuja, sa mecze, jest liga, sekcja.

Inna instytucja, na która daja pieniadze sa ochotnicze stra.e po.arne. One rzeczywiscie maja swoje

miejsce na wsi. Oprócz roli zabezpieczajacej, maja jeszcze wiele innych funkcji, m.in. towarzyskie.

Rozmawiałam kiedys z moim wujem, który był komendantem stra.y. Ciocia wyklinała, .e ciagle na te

zbiórki chodzi. Wuj mi wytłumaczył, .e sa ró.ne sygnały: na zbiórke szkoleniowa, na zbiórke, kiedy sie

pali i kiedy zwołuja sie na piwko. Jest to organizacja, która ma ró.ne, realne funkcje do spełnienia, jest

podbudowana tradycja. Tylko, .e na tradycji nie da sie wszystkiego ciagnac, bo wychodzi z tego

nostalgiczna papka. Oczywiscie, gdy popatrzy sie na aktywnosc niektórych kół gospodyn wiejskich, to sa

nawet takie, które sie zarejestrowały, .eby miec wieksze mo.liwosci działania, ale one sa nieliczne.

Znajduja swoja nisze, np. w produktach regionalnych. Ta sytuacja wynika tak.e z traktowania kobiet

przez władze lokalne: jak mamy jakas impreze, to kobietki ugotuja i przyrzadza. Mo.e to tradycjonalizm,

mo.e niedorozwój usług... Niektóre z tych kół maja jednak w programie np. aerobik. Ich te czepce mniej

interesuja.

Jednak to, .e wszyscy sie znaja w takiej małej społecznosci chyba sprzyja wspólnotowosci...

Wies nie jest .adna wspólnota. I nigdy nie była. Jest to mit, który cia.y na socjologii wsi, na etnografii,

na wyobra.eniach. Jesli sie spojrzy na wies chocby przez literature, np. Reymonta, to widac, .e wies to

kłebowisko. Wspólnota staje sie wtedy, gdy przychodzi zagro.enie z zewnatrz. Mam takie gminy, które

obserwuje prawie od 30 lat. Jestem zaprzyjazniona z wieloma mieszkancami. I po 20 latach dowiedziałam

sie na przykład, .e mój główny informator, zreszta bardzo sympatyczny człowiek, był powiatowym

komendantem UB w latach 50. Jak ta tajemnica była chroniona! Przecie. wszyscy o tym wiedzieli. Taka

wspólnotowa jest nasza wies.

Czy sa szanse na zmiany?

Oczywiscie, .e sa, ale tylko wtedy, gdy bedziemy wies traktowac po partnersku, a nie protekcjonalnie.

Oczywiscie, trzeba te. zwiekszyc kapitał kulturowy, ale do tego potrzebna jest dobra oswiata. Mówi sie,

.e wies wykonuje ogromny skok cywilizacyjny. To prawda, ale dystans zostaje, a nawet sie zwieksza. I to

jest niepokojace. Mysle, .e najwa.niejsze jest oddziaływanie na kulture obywatelska, na budowanie

zaufania. Innej drogi nie widze. Tak.e tu szkoła ma swoja role do odegrania. Równie. Kosciół Katolicki,

gdyby wiecej uwagi przywiazywał do moralnosci w .yciu społecznym, tłumaczenia zasad prawdziwego

partnerstwa tak ró.nego od klientelizmu, współpracy, promujac samoorganizowanie sie społeczenstwa

dla wspólnego dobra. Inna droga jest oddziaływanie poprzez przykłady, co oznacza, .e ró.ne inicjatywy

obywatelskie trzeba wspomagac.

PROF. MARIA HALAMSKA – zajmuje sie socjologia wsi, socjologia rozwoju wiejskiego i

problematyka rozwoju lokalnego. Pracuje w Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych

(EUROREG) UW oraz w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

Wady i zalety życia na wsi

Jak wszystko inne, także życie na wsi ma swoje wady oraz zalety. Ludzie myśląc o życiu wiejskim zazwyczaj postrzegają tylko złe strony, jakie niesie to życie, pomijając te dobre. W tej rozprawce postaram się opisać wszystkie cechy życia wiejskiego.
W tekście Stefana Źeromskiego pt. ”Siłaczka” możemy zaobserwować kilka cech życia wiejskiego. Wieś przedstawiona w „Siłaczce” jest „odsunięta” od cywilizowanego świata. Brakuje tam telefonu, ludzie nie są w stanie się skontaktować ze sobą w szybki sposób. W tekście Żeromskiego brakuje także opieki medycznej, w wyniku, czego umiera główna bohaterka.
W powieści Georga Orwell'a pt. ”Zwierzęcy folwark” możemy zobaczyć ile trudu trzeba włożyć w prowadzenie swego gospodarstwa. Musimy dbać o zwierzęta i utrzymywać je w jak najlepszym zdrowiu. Nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek niedopatrzenie, gdyż może ono nas wiele kosztować. Gospodarstwo zabiera nam mnóstwo czasu, musimy liczyć się z tym, że mieszkając na wsi możemy nie mieć „czasu wolnego”. Musimy brać także pod uwagę to, że możemy znaleźć się w podobnej sytuacji, co główna bohaterka „Siłaczki” Stefana Żeromskiego. Możemy wywnioskować, że wady życia wiejskiego to życie w odosobnieniu i ogrom pracy, który musimy włożyć, aby utrzymać nasze gospodarstwo.
W średniowieczu szlachta i mieszczaństwo dzieliły ogromne granice. Szlachta była bogata, mogła sobie pozwolić na godne życie, natomiast mieszczaństwo żyło w biedzie, starając się przetrwać. Dziś ludzie z miasta są szlachta; maja dobre warunki do życia, środki transportu oraz inne rzeczy na miejscu, natomiast ludzie ze wsi musza sobie radzić bez tramwaju, autobusów i innych udogodnień.
W "Dziadach" Adama Mickiewicza możemy zauważyć ze ludzie mieszkający na danej wsi, tworzą wspólnotę ludzi. Pomagają sobie w potrzebie oraz tworzą swoje właśnie zwyczaje i prawa.
Wiejskie życie niesie ze sobą także poczucie wspólnoty
międzyludzkiej. Możemy liczyć na pomoc innych i nie czuć się bez wartościowym, pomagając tworzyć zwyczaje, kulturę i prawa.
Jedna z dobrych cech życia wiejskiego jest możliwość odpoczynku od zgiełku w miastach. Wyjeżdżając na wieś możemy spędzić miłe chwile na łonie natury, relaksując się. W książkach często spotykamy się z historiami, w których dzieci zostają wysyłane na wieś do dziadków, aby odpoczęły. Bohaterowie takich książek przeżywają niesamowita przygodę, poznają uroki i smutki życia wiejskiego. Uczą się jak radzić sobie w trudnych sytuacjach jak przetrwać w tym trudnym świecie. Takie umiejętności są bardzo przydatne w dzisiejszym świecie, który pełny jest „pułapek” i nieprzyjemnych niespodzianek.
Podsumowując, życie na wsi ma swoje wady i zalety. Według mnie miło jest oderwać się od rzeczywistości i spędzić wolny czas na wsi. Lecz dla niektórych ludzi zrezygnowanie z pewnych udogodnień jest strasznie trudne i nie potrafią oni żyć na wsi. Człowiek z miasta, który przeprowadził się na wies będzie miał problemy z przyzwyczajeniem się do wiejskiego życia, lecz po krótkim czasie nie będzie chciał wrócić do miasta, pokocha wieś i jej uroki.

Czy ludzie mieszkający na wsi są rzeczywiście gorsi od mieszkających w mieście? Czy to wyłącznie jest ludzkie gadanie i wyobrażenie?!

Mamy XXI wiek, a niektórzy ludzie zachowuja się nierozważnie, gdyż uważają się za kogoś, kim nie są. Jak można uważać się za kogoś lepszego od innych tylko i wyłącznie dla tego, że tak sami sądzimy?!

To jest niezrozumiałe dla większości ludzi. Osoby mieszkające na wsi wcale nie są gorsze od tych mieszkających w mieście. Dzisiaj nie ma czegoś takiego jak „klasa społeczna”, nie można się wywyższać ponad poziomy ze względu na miejsce zamieszkania i przystosowanie do otoczenia. Ludzie mieszkający na wsi mają dom, gospodarstwo, pola itd..., a ludzie mieszkający w mieście mają mieszkanie w bloku lub domek jednorodzinny, garaż. Nie mają pola, stajni czy kurnika.
Dla ludzi "miastowych" to są obce sprawy, a dla rolników „to chleb powszedni”, bo z tego się utrzymują i żyją. To, że ludzie ze wsi mają prace w polu, w gospodarstwie. To nie znaczy, że są gorsi od miastowych. Każda osoba odpowiada za siebie i robi to, co dla niej słuszne, a nie to, co ludzie mówią.

„Z kim przystajesz, takim się stajesz”. Mowa tu o ludziach, którzy przebywają w jakiejś grupie, stają się tacy jak rówieśnicy. Nie ma gorszych, ani lepszych, gdyż wszyscy pochodzą z takiej samej grupy i nie można sądzić, że „On jest ze wsi - to jest gorszy”. To błędne rozumowanie, bo nie ważne, gdzie się mieszka - tylko jakim się jest człowiekiem. Czasem ludzie mieszkający na wsi i biedniejsi od pozostałych, są bardziej wartościowi, niż tacy uważający się za kogoś, kim nie są.

Komu wieś przeszkadza
Rozmowa z dr Barbarą Fedyszak-Radziejowską, socjologiem wsi z PAN

Zmieniają się warunki polityczne, a nawet systemy - po kapitalizmie przyszedł komunizm i odszedł. Dziś jesteśmy w III RP, a mówi się o czwartej. Jedno w naszym życiu społecznym się nie zmienia - to nieprzychylny stosunek do wsi i jej mieszkańców. Skąd ta trwałość tego negatywnego nastawienia?
- Dzisiaj mamy do czynienia niejako z dualnym postrzeganiem mieszka
ńców wsi. Z badań socjologicznych wynika, że mimo istnienia stereotypów wzajemnego postrzegania się różnych grup, to jednak zdecydowana większość Polaków ma pozytywny obraz rolników.

Takie poglądy wyraża ponad 60 proc. Polaków badanych przez prof. I. Bukrabę-Rylską. Stereotyp pozostałych jest nieco odmienny. Zamożni, często także młodzi mieszkańcy wielkich miast, zwykle o liberalnych poglądach traktują wieś, a dokładniej prowincję, jak symbol zacofania, symbol „gorszego, niechcianego świata”, który „nie nadąża” za nowoczesnością. Jednak większość badanych ma świadomość trudnej sytuacji rolnictwa i nie wini za nią mieszkańców wsi, wskazując, że są oni raczej ofiarami polityki państwa. Ważnym elementem pozytywnego stereotypu wsi jest podkreślanie roli tradycji, obyczajów, wartości, które społeczności wiejskie zachowały do dziś.

Skoro jest dobrze, to dlaczego jest tak źle. Przecież w telewizji i w prasie obraz wsi jest jednoznacznie negatywny.
- Rzeczywiście wizja wsi lansowana przez media i przeważającą część elit opiniotwórczych,także politycznych, jest inna od społecznej. Na tym właśnie polega wspomniana wcześniej dwoistość postrzegania mieszkańców wsi. Media nie są w stanie ukryć swoistej niechęci do tej grupy, czy nawet lekceważenia jej, co zdaje się czasami przypominać próby wykluczenia poszczególnych środowisk (np. religijnych czy rasowych) ze wspólnoty interesów narodowych.


Opublikowany w Instytucie Spraw Publicznych, pod moją redakcją, raport pt. „Proces demarginalizacji polskiej wsi” zawiera między innymi artykuł Katarzyny Górniak omawiający wyniki analizy artykułów prasowych publikowanych w dwu opiniotwórczych dziennikach w listopadzie i grudniu 2002 roku i 2004 roku, a więc tuż przed końcem naszych negocjacji i w kilka miesięcy po wstąpieniu do UE. Z pierwszego okresu pochodzi większość - aż 140 ze 161 analizowanych tekstów. Prawie cała debata publiczna dotycząca spraw wsi była wtedy prowadzona w jednym duchu - obaw przed roszczeniami rolników i powtarzanym na różne sposoby pytaniem; czy warto umierać za rolników? Bo to oni - niedostosowani, zacofani, bojący się Unii - mieli - zdaniem publicystów - swoimi żądaniami zagrozić naszemu wstąpieniu do UE.Tak jakby na polskie społeczeństwo składały się dwa różne, będące w konflikcie, światy. Z jednej strony większość obywateli, którzy chcą lepiej żyć dzięki Unii. Z drugiej strony - rolnicy, którzy dla swoich egoistycznych interesów, gotowi są zaprzepaścić polską szansę. Trzeba więc pamiętać o tej dwoistości stereotypów. Zwykli ludzie postrzegają wieś jako miejsce, o którego problemach trzeba pamiętać, elity opiniotwórcze zaś widzą przede wszystkim „kłopotliwą klasę społeczną”, która powinna „zniknąć” wraz z „modernizującą się Polską”. Nie mamy problemu z wizerunkiem wsi i rolnictwa w oczach społeczeństwa, kłopotem jest raczej stan świadomości elit opiniotwórczych. Dla części elit politycznych z „nieludowych” partii wieś i rolnicy stanowią problem, z którym najwyraźniej nie potrafią sobie poradzić. Czasami mam wrażenie, że 38 proc. Polaków stanowi dla nich społeczność, która „przeszkadza” w bezproblemowym sprawowaniu władzy.

Czy takie nastawienie polityków wynika tylko z irracjonalnej niechęci?
- Politycy związani z lewicą pewne nastawienie wynieśli jeszcze z poprzedniego systemu. Przez cały okres PRL rolnicy byli tymi, którzy nie nadążali lub wręcz przeszkadzali w budowie państwowego socjalizmu bez prywatnej własności w gospodarce. Ludzie związani z demokratyczną opozycją, a potem z Unią Wolności mieli szczególną wizję modernizacji kraju, znali model docelowy - liberalne, samorządne społeczeństwo, niewymagające ani państwa, ani polityki przez to państwo prowadzonej - oraz metodę - wspieranie przede wszystkim przedsiębiorców ze sporym kapitałem, a więc niekoniecznie Polaków. Dla wsi i rolników nie było w tej wizji ani miejsca, ani pomysłu, tym bardziej że na żadnej, nie tylko polskiej wsi zmiany nie zachodzą błyskawicznie i trudno tu o spektakularne sukcesy. Obawiam się, że problem tkwił jeszcze głębiej, elity polityczne nie miały żadnego programu zmian, żadnej koncepcji polityki rolnej. I oczekiwały, że po integracji z UE problem sam się rozwiąże. Tylko ludowcy zdawali sobie sprawę z powagi wyzwań i ze skali wsparcia, jakie unijnym rolnikom zapewnia WPR. Dlatego stawiali warunki naszym negocjatorom. Inni politycy traktowali te żądania, jak niczym nieuzasadnione roszczenia.

Młode pokolenie, które powinno być wolne od stereotypów, do swojego języka wprowadziło takie określenia, jak np. narobił wioski, co jest wyrazem dezaprobaty dla czyjegoś zachowania. Furorę wręcz zrobiło słowo - wieśniak. O czym to świadczy?
- Niestety, takie określenia mają w polskim języku długą tradycję. „Baba ze wsi”, „słoma mu z butów” wychodzi czy „kmiotek” zawsze były sygnałem lekceważenia mieszkańców wsi. Można powiedzieć, że konfliktszlachecko-ziemiańsko-chłopski, a potem chłopsko-proletariacki wpisał się w ten sposób w język potoczny. Co roku na zajęciach proszę studentów, by szczerze opisali swoje skojarzenia ze słowami - rolnik, chłop, wieśniak. Okazuje się, że „rolnik” to pojęcie neutralne, opisujące zawód i rolę społeczną. Ale już chłop - termin kojarzony z czymś więcej, niż tylko z zawodem - ma sporo negatywnych emocjonalnie konotacji, np. burak, niechlujny, ciemny, prostak etc. Zaś słowo „wieśniak”używane jest przez młodzież , by zaznaczyć swoją przewagę, „lepszość' wobec kogoś, kogo uważamy za „wieśniaka”, co nie oznacza tylko mieszkańca wsi. Można być równie dobrze „wieśniakiem” z Targówka, jak i z Białegostoku, jeśli jest się źle ubranym lub słucha się „nie tej” muzyki. W wielu krajach, także europejskich, mieszkańcy wsi są zwykle mniej zamożni, a tym samym nie są symbolem sukcesu życiowego, tak jak ludzie robiący karierę w mieście. To ma wpływ na ich ocenę. Może tylko w Skandynawii jest trochę inaczej. Tam „chłopskość' znakomicie wpisała się w kulturę narodową.

W jakich środowiskach z niechęcią, a nawet pewną pogardą ludzie odnoszą się do tych ze wsi?
- Trudno powiedzieć, termin wieśniak popularny jest w wielkich miastach, ale nie oznacza przecież tylko mieszkańców wsi. Zaś przejawy lekceważenia mieszkanców wsi spotykamy bardzo często w małych miastach. Ludzie najwyraźniej mają potrzebę dzielenia siebie na lepszych i gorszych i szukają łatwych stereotypów. Ostatnio taką rolę pełniły „moherowe berety”, symbol starszych kobiet i z małych miasteczek, i z dużych miast. Tak powstają terminy „naznaczające” grupę społeczną jaką gorszą. Przecież przez kilkadziesiąt lat wmawiano Polakom, że chłopi przeszkadzali w budowie świetlanej, komunistycznej przyszłości. To też sprawiło, że prawie znikły z potocznego języka- chłopi żywią i bronią, czy chłop potęgą jest i basta.

Czy nie jest tak, że szczególnie źle postrzegają mieszkańców wsi ludzie, którzy z niej sami się wywodzą?
- Wydaje mi się, że jest tu pewien problem, który sięga czasów PRL. Nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak sukces agraryzmu, który pomógł chłopom uwierzyć w siebie, w swoją wartość, zniszczyły lata socjalizmu. Nie rozumiem, dlaczego do dzisiaj PSL nie dostrzega tego faktu. W Polsce Ludowej bezrefleksyjnie mówiło się „awans do miasta”, tak jakby istniał jeden porządek i jedna hierarchia- gorsza wieś, lepsze miasto. Przekonywano młodych, że ich rodzice są zacofani, ale oni mogą, przenosząc się do miasta czy zatrudniając się w PGR, stać się nowoczesnymi mieszkańcami kraju, swego rodzaju awangardą. To niesłychanie dużo zmieniło w świadomości społecznej. Ci, którzy opuścili wieś i na tym budowali swoje poczucie sukcesu, w oczywisty sposób odrzucali miejsce, z którego wyszli. Agraryściprzeczuwali ten problem i dlatego stale przestrzegali przed „wysferzaniem się” chłopów, czyli lekceważeniem środowiska, z którego się „wyszło”. W PRL norma potępiająca „wysferzanie” - znikła. Wizja awansu do miasta i przemysłu była tak oczywista, że ludzie odcinali się od swoich korzeni. Z lekceważeniem odnosili się do wszystkiego co wiejskie, bo wtedy ich sukces wydawał się im pełniejszy.

Być może osoby pochodzące ze wsi, sami w sobie noszą pewne poczucie niższości.
- Zawsze warto zastanawiać się nad przyczynami niskiej samooceny pewnych grup społecznych. Na pewno wynika ona ztrwałej biedy, trudniejszego dostępu do edukacji, władzy, pracy, kultury, własności, wysokich dochodów. A w takiej sytuacji byli, i nadal często są, mieszkańcy wsi. Poprawa samooceny chłopów była ważnym nurtem doktryny agrarystycznej. To był świadomy projekt, który miał pokazać, że chłopi są ważną, wartościową grupą społeczną, która powinna cenić swoją specyfikę. Agraryści przekonywali, że wieś jest równie dobrym miejscem do życia jak miasto. Próbowali w dyskurs społeczny wprowadzić taki właśnie sposób myślenia. Elity wiejskie wiedziały, że muszą pomóc chłopom uwierzyć w siebie i wyzwolić ich z kompleksów. PRL ze swoim awansem do miasta, stawianiem wyżej robotnika niż chłopa, zniszczyła dorobek agrarystów. Narzucił uproszczonąwizję awansu społecznego. Dziś politycy ugrupowań chłopskich nie zawszeradzą sobie w dyskusji publicznej. Ciągle tłumaczą się, dlaczego muszą bronić interesów wsi i rolnictwa. Dyskryminowani, obrażani, lekceważeni mieszkańcy wsi uznali w pewnym momencie, że Andrzej Lepper to swoisty obrońca ich środowiska. Jego styl mówienia, świadomie obrażający elity, dyskredytujący środowiska opiniotwórcze, trafił do ludzi, którzy czują się skrzywdzeni, pomijani. W pewien sposób przywódca Samoobrony wziął „swoisty rewanż” na elitach za brak szans, pracy i nadziei wśród części tzw. zwykłych ludzi.

Jak to się stało, że z tej ogólnej reguły wyłamują się trzy grupy regionalne, które nie tylko kultywują swoją tradycję o wiejskim rodowodzie, ale i są z niej dumne. Myślę tu o góralach z Podhala i Żywiecczyzny, Kaszubach i w trochę mniejszym stopniu Kurpiach.
- Zauważmy, że mieszkańcy tych regionów korzystali z zewnętrznego wsparcia, folklorystów, muzykologów, twórców, architektów, np. górale korzystali ze wsparcia krakowskiej inteligencji, która dowartościowała ich kulturę ludową. Coś podobnego dzieje się też na Górnym Śląsku i Kaszubach. Własne korzenie i szacunek dla regionalnej tradycji to norma, oczywistość w normalnych krajach. U nas lata PRL dokonały spustoszenia. Mieliśmy zacofaną wieś i na pokaz „Cepelię”. Kraj nie był zdecentralizowany i samorządny, więc lokalne społeczności nie mogły odbudować poczucia własnej wartości i tożsamości kulturowej. Nie można nie zauważyć też tego, co stało się w Polsce po II wojnie, czyli masowych przesiedleń. Straciliśmy ponad 30 proc. naszego terytorium na wschodzie, nasi przesiedleńcy osiedli naziemiach, z których przesiedlono tamtejszych mieszkańców, czyli Niemców. Ziemie północne i zachodnie dopiero budują swoja tradycję i nie jest to proces łatwy. Miliony ludzi pozbawiono korzeni. Wiem o czym mówię, bo to dotknęło także moją rodzinę, dla której lwowska tradycja wciąż wyznacza zręby tożsamości. Historia wyrwała ich z małych ojczyzn, przecinając ciągłość tradycji kulturowych. W efekcie powstały społeczności, które do żadnych tradycji regionalnych nawiązać nie mogą. Ale, najdziwniejsze jest to, że szukają tradycji, do której mogą się odwołać i próbują znaleźć współczesne symbole własnej tożsamości.I co więcej, nie tylko szukają, ale też znajdują sposoby na zbudowanie lokalnej wspólnoty.

U nas elity polityczne i media nierzadko wypowiadają się o wsi z lekceważeniem. Rolnik lokuje się raczej na dole drabiny prestiżu społecznego. Jak to wygląda w innych krajach?
- We Francji znacznie lepiej rozumie się potrzebę wspierania rodzimych farmerów. W tym kraju podręczniki ekonomii potrafią zaczynać się zdaniem - Francja jako kraj o chłopskim rodowodzie może być dumna z tej tradycji. Takiego stwierdzenia nie znajdzie się w żadnym polskim podręczniku ekonomii. Dobrym przykładem akceptacji własnej wsi jest Austria. Ten kraj umiejętnie wpisał rolnictwo (prowadzone w trudnych warunkach przyrodniczych) w unijną politykę. Jest tam wiele małych, rodzinnych gospodarstw. Rząd, wspierany przez opiniotwórcze elity, wcale nie zamierza dążyć do ich likwidacji. Kraje skandynawskie, zwłaszcza Norwegia i Finlandia, dokonały czegoświęcej - wpisały chłopską tradycję w kulturę narodową. Mieszkańcy miast z dumą noszą regionalne stroje ludowe, a nawet biorą w nich ślub. W ten sposób oddają szacunek kulturze ludowej, która współtworzy kulturę danego regionu. Wspólnota narodowa, czy jak kto woli społeczeństwo obywatelskie jest zwykle bardzo zróżnicowane, ale to nie znaczy - „podzielone”, czy rozbite na grupy interesów i pogardzające sobą środowiska. Taka sytuacja jest po prostu normalna.

Wieś spokojna, ale czy wesoła?

W ostatnich kilku latach szybszego tempa nabrały zmiany na wsi. Zmienia się też postrzeganie wsi przez Polaków. O tym pierwszym piszą autorzy corocznego raportu Polska wieś 2006 (wyd. Fundacja na Rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa, 2006). Podkreślają oni, że pierwsze lata członkostwa Polski w UE to dobre lata dla naszego rolnictwa.

Już w pierwszym roku wydatki publiczne (krajowe i unijne) na rolnictwo i rozwój obszarów wiejskich wzrosły o ponad 200% w porównaniu z rokiem poprzednim. W 2005 roku wzrosły o kolejne 50%, w związku z uruchomieniem wielu programów unijnych. Rozpoczęła się też modernizacja wielu dziedzin, np. gospodarki żywnościowej i nastąpiło ożywienie na rynku maszyn rolniczych i ciągników. Mieszkańcy wsi zakładają konta w bankach, uczą się skomplikowanych procedur i współdziałania. To oczywiście zbyt krótki okres, aby nadrobić wieloletnie zaległości i pokonać dystanse. Tym niemniej pewne procesy zostały rozpoczęte i toczą się.

Zachodzące zmiany mają też wpływ na społeczny wizerunek wsi, czego dowodzą najnowsze badania CBOS-u. W ciągu ostatnich kilku lat wzrosła znacznie akceptacja wsi jako miejsca zamieszkania (z 30% w 1998 roku do 42% w 2006, CBOS). Coraz więcej Polaków przyznaje się też do posiadania krewnych na wsi. Może trochę mniej się ich wstydzi niż jakiś czas temu?
Wieś była bowiem przez wiele lat była z jednej strony utożsamiana z dziurawymi drogami i zapóźnieniem cywilizacyjnym, z drugiej z sielskimi widokami i zdrową żywnością. Jednak uciekał z niej kto mógł do pracy w mieście, czy za granicą. W latach dziewięćdziesiątych miasto i wieś, choć związane wieloma więzami, dzieliło coraz więcej. Miasta były postrzegane jako źródło szans, które stwarza gospodarka rynkowa, wieś jako tradycyjny i ciągnący się w ogonie ubogi krewny. Obecnie ubyło zwolenników miejskiego życia. Duże miasta nie cieszą się popularnością: mając możliwość wyboru chciałoby tam mieszkać 16% Polaków.

Wieś postrzegana jest jako atrakcyjne miejsce zamieszkania przede wszystkim przez osoby bierne zawodowo, rencistów, bezrobotnych, osoby starsze. Można dowodzić, że rosnąca chęć zamieszkania na wsi jest wynikiem bezrobocia oraz starzenia się społeczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że grupa emerytów będzie rosła. A wraz z nią grupa osób chętnych do przeprowadzenia się na wieś. Na wsi żyje się bowiem spokojniej, taniej i bezpieczniej.

Ważne wydaje się jednak to, że atrakcyjność wsi wyraźnie wzrosła wśród osób ze średnim i wyższym wykształceniem, kadry kierowniczej oraz pracowników umysłowych. Są to osoby, które dzięki swojemu wykształceniu, środkom finansowym i gotowości do współdziałania z innymi mogłyby przyczynić się do przyspieszenia zmian już zachodzących na wsi. Również dotyczy to ludzi młodych, bo w grupie tej też wzrosła deklarowana chęć zamieszkania na wsi (z 25% do 40 % wśród osób w wieku 25-34 lata).

Dowodzi to, że zmienia się wizerunek wsi polskiej. Niewątpliwie przyczynił się do tego napływ środków unijnych związanych z inwestycjami w infrastrukturę. Obszary wiejskie, będąc bardziej dostępne dzięki poprawiającym się drogom, będą coraz bardziej atrakcyjnym miejscem zamieszkania. Aby jednak przyciągnąć ludzi aktywnych zawodowo, wieś nie może być tylko miłą sypialnią, czy „domem spokojnej starości”. Kluczowe jest rozwijanie na terenach wiejskich oferty kulturalnej i edukacyjnej. A do ożywienia tego może przyczynić się klasa średnia przenosząc się na wieś w poszukiwaniu nowego stylu życia. I to ona może przyczynić się do przyspieszenia zapoczątkowanych już zmian.

Postrzeganie życia na wsi, na podstawie "Wesela" Wyspiańskiego.

Pan Młody reprezentuje prostą filozofię, według, której w życiu trzeba iść za głosem serca i sięgać po szczęście. „Szczęście każdy ma przed nosem a jak ma, to trzeba brać- trzeba iść za serdecznym głosem i nie pozwolić się kpać.” Wiele osób dziwi się Panu Młodemu, że żeni się z chłopką (np. żyd), on jednak twierdzi, że te inteligentniejsze są dla niego przeciętne. „Po co się pan z chłopka żeni? Są panny inteligentniejsze” „One mnie się wydają przeciętne Kocham te z Botticellego, lecz nie chcę zapychać niemi każdej pędzi naszej ziemi.” W rozmowie z Rachellą wyraża zachwyt otaczającą go rzeczywistością. Zachwyca się wsią i życiem na wsi, któremu przeciwstawiał nudne i szare życie w mieście. Zachwyca się wygoda życia na wsi. Fascynuje go spokój, cisza, uroda, barwność, zdrowie, widzi to, co powierzchowne, wybiórczo ocenia tylko to, co chce-, czyli pozytywy, nie spostrzega pracy i wysiłku, który trzeba włożyć by się utrzymać z pracy na roli. Ucieka od trudnego życia w mieście do prostej - jego zdaniem- zdrowej krainy fascynacji- wsi- do bajki. „Tak to czuję tak to słyszę I ten spokój i te ciszę sady, strzechy, łąki, gaje orki żniwa słoty, maje Żyłem dotąd w takiej cieśni „pośród murów szarej pleśni: wszystko było szare, stare, a tu naraz wszystko młode, znalazłem żywą urodę, więc wdecham to życie młode; teraz patrzę się i patrzę w ten lud krasy, kolorowy, taki rześki, taki zdrowy - choćby szorstki, choć surowy. Wszystko dawne coraz bladsze, ja to czuję, ja to słyszę, kiedyś wszystko to napiszę; teraz tak w powietrzu wiszę w tej urodzie, w tym weselu; lecę, jak mnie konie niosą - od miesiąca chodzę boso, od razu się czuję zdrowo, chadzam boso, z gołą głową; pod spód więcej nic nie wdziewam, od razu się lepiej miewam.” Ma świadomość, że życie w mieście jest trudne i ciężkie i, że trzeba mieć siłę by w nim żyć- ucieka od niego czuje się bezsilny, czuje niemoc, buduje sobie wyidealizowany obraz wsi, który go uspokaja. Pan Młody zachwycony jest weselem, muzyką, atmosferą zabawy, nowo rozpoczętym życiem. Gdy gra muzyka czuje się świetnie, czuje się bratem wszystkich. „Niech się stopi, niech się spali, byle ładnie grajcy grali, byle grali na wesele. Jak się tak muzyka miele, jak na żarnach, hula, dzwończy, niech se huka, stuka, puka, pląsa, bije, przybasuje, piska skrzypiec struną cienką, tak podskocznie, tak mileńko; niech się miele jak młyn wodny w noc miesięczną, w czas pogodny; szumiejąca, niech się snuje, a niech w dźwiękach się nie kończy, choćby usnąć w tańcowaniu przy mieleniu, przy hukaniu, w zapomnieniu, w kołysaniu; światy czarów - czar za światem! - Jestem wtedy wszystkim bratem i wszystko jest moim swatem w tym weselu, w tej radości: Bóg mi gości pozazdrości. Granie miłe, spanie miłe, życie było zbyt zawiłe, miło snami uciec z życia, sen, muzyka, granie, bajka - zakupiłbym sobie grajka - spać, bo życie zbyt zawiłe, trza by mieć ogromną siłę, siłę jakąś tytaniczną, żeby być czymś na tej wadze, gdzie się wszystko niańczy w bladze ? to już tak po uszy sięga, Los: fatyga, czas: mitręga. Spać, muzyka, granie, bajka, zakupiłbym sobie grajka, to mi się do duszy nada....” Jest tak zachwycony wsią i ślubem, że sam w to nie wierzy. „A mnie się widzi, że patrzę na piękno i szczęście cudze, że nie moje to, co moje.” Zachwyca się Panną Młodą, postrzega ja jak lalkę. Patrzy na jej wygląd zewnętrzny nie zwraca uwagi na to, jaką byłaby żoną. Traktuje ja jak zabawkę. Jest mały emocjonalnie, nie dorósł do małżeństwa, wszystko dla niego jest proste, gdyż nie zdaje sobie sprawy z trudów, które przyniesie mu małżeństwo z chłopką i życie na roli. „A ty z twoim sercem złotem nie zgadniesz, dziewczyno-żono, jak mi serce wali młotem, jak cię widzę z tą koroną, z tą koroną świecidełek, w tym rozmaitym gorsecie, jak lalkę dobytą z pudełek w Sukiennicach, w gabilotce: zapaseczka, gors, spódnica, warkocze we wstążek, splotce; że to moje, że to własne, że tak światłem gorą lica!”

Razem z Dziennikarzem szukają zabawy, tworzą ze wsi krainę Arkadię, wyidealizowaną- miejsce ucieczki od udręki, spowodowanej rozczarowaniem zwykłym życiem: „Kupiłbym sobie grajka”.
Dziennikarz ucieka od swojego zawodu, od kształtowania opinii społecznej. Ma wyrzuty sumienia, gdyż jako patriota powinien zachęcać ludzi do walki niepodległościowych, natomiast z racji swojego zawodu usypia on ducha narodowego. Pojawienie się Stańczyka świadczy o wyrzutach sumienia.

Zosia, Haneczka i Rachela- także są zafascynowane wsią- pociągają je krzepcy chłopi, dobrze opaleni i pracowici. Dziewczęta chcą się bawić i szaleć, gdyż są młode, jednak wysokie ustawienie społeczne nie na wszystko im pozwala: „Tamci tańczą my stoimy chcemy tańczyć także i my!”, „Z nikim z panów tańczyć nie chcę (….) My byśmy chciały z drużbami z tymi, co pawimi piórami zamiatają pułap izby”
Gospodarz uważa chłopów za potomków Piasta. A bo chłop i ma coś z Piasta, coś z tych królów Piastów - wiele! - Już lat dziesięć pośród siedzę, sąsiadujemy o miedzę. Kiedy sieje, orze, miele, taka godność, takie wzięcie; co czyni, to czyni święcie, godność, rozwaga, pojęcie. A jak modli się w kościele, taka godność, to przejęcie; bardzo wiele, wiele z Piasta; chłop potęgą jest i basta.” Uważa chłopów za symbole narodowe, uszlachetnia ich i idealizuje, uważa ich za patriotów, którzy utrzymują cały kraj swoja ciężką pracą na roli- siejąc. Jego obraz wsi i chłopa jest wybiórczy, Gospodarz widzi tylko dobre strony życia chłopów: uważa, że ą godni, bo chcą walczyć, że są potęga i siłą narodu.
Tak naprawdę Pan Młody, Dziennikarz, Gospodarz i Dziewczęta nie wiedzą nic o życiu na wsi. Wszyscy maja swój własny wyidealizowany obraz polskiej wsi, nikt nie bierze pod uwagę złych stron wiejskiego życia:, np. ciężkiej i trudnej pracy. Tak naprawdę tylko Dziad rozumie, że wesele nie jest obrazem rzeczywistości tylko zwykłą zabawą toczona przez jeden wieczór.

PRASA POLSKA: Koniec mitu biednej wsi

Gdy Polska wchodziła do Unii, mówiono, że jej rolnictwo jest balastem, ale po czterech latach członkostwa liczby mówią same za siebie: przemysł agrarny nie tylko wychodzi z dołka, ale w ciągu ostatnich lat stał się jedną z pięciu najlepiej opłacanych branż w polskiej gospodarce.

Rolnicy zarabiają ponad średnią krajową ("Dziennik")

Przeciętny miesięczny zarobek rolnika na poziomie 3,5 tysięcy złotych - o 500 złotych więcej niż wynosi średnia krajowa.

- Koniec mitu o biednej wsi to efekt wysokich cen żywności i unijnych dopłat - mówią eksperci.

Gospodarstwo sadownicze Franciszka Winkowskiego w Grzebieńsku niedaleko Poznania produkuje ponad dwadzieścia odmian jabłek. By móc je sprzedawać przez cały rok, Winkowski zainwestował w nowoczesne komory chłodnicze oraz komory z kontrolowaną atmosferą. "Dzięki temu ubiegły rok zakończyliśmy z blisko o jedną trzecią wyższym dochodem niż rok 2006" - przyznaje.

Takich gospodarstw, które coraz lepiej dają sobie radę, jest z roku na rok w Polsce więcej. Sondaż money.pl pokazuje, że zarobki rolników w ostatnich trzech miesiącach 2007 r. rosły najszybciej - o blisko 17%, a eksperci dodają, że branża wyszła z kryzysu, który rozpoczął się pod koniec lat 90. Tylko po części tłumaczą to dopłatami. Fenomen w większości rolnictwo zawdzięcza nowym unijnym rynkom i potężnej zmianie cywilizacyjnej.

- Obserwujemy na wsi poważne zmiany - mówi socjolog Grzegorz Świerk. - Tradycyjne "samo żywiące" się gospodarstwa zastępują rolni producenci skoncentrowani na konkretnych uprawach i traktujący je jak biznes. To spóźniona o kilkadziesiąt lat rewolucja agrarna. Podobne procesy zachodziły w największych rolniczych krajach Unii: Hiszpanii, Włoszech czy Francji.

Zmiany, które są zauważalne dla socjologów i ekonomistów, rzecz jasna najmniej chętnie dostrzegają sami rolnicy.

Według czerwcowego badania CBOS, tylko 21% spośród nich twierdzi, że zarabia dobrze. Narzekają nawet wielkie postaci rynku.

- Połowę produkcji wysyłamy do Unii, ale kurs funta spadł i już nam się tak nie opłaca" - mówi Łucja Przymierska z 18 hektarowego gospodarstwa, które rocznie produkuje 8 tys. ton pomidorów i ogórków.

Jeżeli wziąć średnie ceny obu warzyw, roczny przychód jej firmy wynosi co najmniej 20 milionów złotych

Obraz wsi polskiej w literaturze od renesansu do współczesności

Literatura polska zawiera wiele wspaniałych utworów literackich, które zostały stworzone przez wielu wybitnych pisarzy i poetów. Utwory te są wielkim skarbem kulturowym Polski i stanowią nieodzowną część naszej tradycji. Utwory literackie są bowiem wielkim skarbem, zawierają opisy historii, od tej najdawniejszej, skończywszy na współczesności. Jednak książki to również bogate opisy przyrody, uczuć, ideałów i wzorców osobowych. Literatura polska od renesansu po współczesność porusza wiele tematów, jednym z nich jest polska wieś. Postaram się ukazać, w jaki sposób pisarze i poeci polscy opisywali wieś w tym właśnie okresie.
Tematykę wsi poruszało wielu pisarzy i poetów. Znajduje ona swoje odbicie w wielu epokach literackich, które odmiennie przedstawiały obraz wsi polskiej. W epoce renesansu Mikołaj Rej zapoczątkował motyw literackiego dworku w literaturze, stworzył mit polskiej arkadii ziemiańskiej. W utworze pod tytułem „Żywot człowieka poczciwego” propaguje wzór poczciwego ziemianina, który umiejętnie korzysta z dóbr wsi. Utwór wydaje się być podzielony na pory roku i zgodnie z nimi toczy się życie mieszkańców wsi. Prace w gospodarstwie takie jak oranie, sianie, przycinanie gałęzi wykonywane są wtedy, gdy przyjdzie na to pora. Rej przedstawia szlachcica jako osobę pracowitą i dumną ze swojej pracy. Innym autorem, piszącym o wsi jako o miejscu pełnym harmonii i sielankowości, jest Jan Kochanowski. W swoim utworze pod tytułem „Pieśń świętojańska o sobótce” opisuje piękno przyrody i wiejskiego krajobrazu oraz pracowitość gospodarza. Kochanowski zwraca również uwagę na należyty odpoczynek po skończonej pracy. Obraz wsi jest podobnie jak u Reja wyidealizowany. Renesans to nie jedyna epoka, w której idealizowano wieś. W romantyzmie Adam Mickiewicz w swej epopei przedstawia urokliwy obraz wsi. „Pan Tadeusz” to utwór zawierający mnóstwo pięknych opisów przyrody, pięknych lasów, wiejskiego ogrodu, cudownych wschodów i zachodów słońca. Mickiewicz ukazuje sielankową codzienność mieszkańców dworku. Ogród pełen jest różnorodnych ziół domowego ptactwa, lasy bogate są w dziką zwierzynę i grzyby. Pozytywiści również pisali o idealnej wsi. Eliza Orzeszkowa w swym utworze pod tytułem „Nad Niemnem” zawarła ogromną ilość opisów przyrody, które są nieodłączną częścią tematyki wiejskiej. W małej wsi położonej nad Niemnem, o której pisze autorka na polach pełno jest chłopów pracowicie zbierających polny swojej pracy. Gospodynie dumnie krzątają się w ziemiańskich domach.
Jednak nie wszyscy autorzy pisali o wsi jako o miejscu przepełnionym harmonia i spokojem. Henryk Sienkiewicz w noweli pod tytułem „Janko Muzykant” ukazał wieś jako miejsce zacofane, gdzie nikt nie interesuje się sztuką ani literaturą. Chłopi po prostu nie mają na to czasu. Cały dzień zajmuje im oporządzanie zagrody i ciężka praca na polu. Jednak nie zawsze ciężka praca na polu owocuje obfitymi plonami. Na wsi nie ma możliwości rozwoju żadnych talentów. Tak właśnie zmarnowany został talent Janka, chłopca pięknie grającego na skrzypcach. W epoce Młodej Polski temat zacofania wsi, porusza Stefan Żeromski w „Ludziach bezdomnych”. Żeromski ukazuje wieś jako siedlisko brudu, biedy, nędzy. Ludzie nie posiadają żadnego wykształcenia, łatwo dają się wykorzystać ludziom z miasta. Najgorsze jest jednak to, że ludzie ci nie znają nawet podstawowych zasad higieny, co prowadzi do licznych chorób, które często kończą się śmiercią. Żeromski ukazał prawdę o wsi, ukazał jej nędzę i brzydotę. Cisy to biedna wieś, której krajobraz tworzą nędzne czworaki. Autor ukazuje również trud, jaki Tomasz Judym wkłada w próbę poprawy bytu chłopów. Próbuje pomóc im przez naukę higieny. Judym nie chciał oglądać takiego obrazu zacofanej wsi. Pomimo iż Judym poświęcił miłość swojego życia, celu nie osiągnął. W dwudziestoleciu międzywojennym powstał utwór Stefana Żeromskiego pod tytułem „Przedwiośnie”. W tym utworze również można odnaleźć wizję zubożałej i zacofanej wsi. Chłodek jest miejscem ciężkiej pracy chłopów, którzy żyją w przerażających warunkach. Dokoła panuje ubóstwo i nędza. Obraz Chłodka jest pełen szarości, codziennych zajęć i rutyny. Ludzie tam mieszkając stracili nadzieję na nadejście lepszego jutra i po prostu poddali się rutynie.
Jednak wieś można przedstawić również jako miejsce posiadające swój specyficzny klimat tworzony przez tradycje i obyczaje. Taki punkt widzenia wsi również stał się podstawą stworzenia wielu utworów. Wspaniałym przykładem na to jest dzieło, pochodzące z epoki Młodej Polski, napisane przez Władysława Stanisława Reymonta - „Chłopi”. Ta epopeja chłopska przedstawia nie tylko panoramę wsi, ale również szereg obyczajów chłopskich. Na wsi majątek jest dziedziczny, ojciec przekazuje synowi całą swoja wiedzę na temat uprawy zboża i hodowli zwierząt tak, aby ten mógł kontynuować jego pracę. Wiejskie dziewczyny, które wychodzą za mąż otrzymują posag w postaci ziemi, pieniędzy lub innych dóbr materialnych. Święta i uroczystości odbywają się przy suto zastawionym stole. Na wsi panuje swoisty podział klasowy. Przynależność do danej klasy zależała od ilości posiadanych morgów ziemi. Najbogatsi gospodarze podczas niedzielnych nabożeństw siadali zawsze najbliżej ołtarza. Reymont opisuje również wydarzenia takie jak targi, odpusty, jarmarki, święcenie pól, weselne oczepiny. Kolejnym utworem, o którym należy wspomnieć mówiąc o obyczajach są „Dziady” Adama Mickiewicza. Obyczaje i tradycje wiejskie opisane są w drugiej części tego wspaniałego dzieła. Autor ukazuje kult zmarłych i związane z nim obrzędy. Według ludowych wierzeń modlitwy i pieśni miały na celu osiągnięcie spokoju przez zbłąkane dusze zmarłych. Obrzędy te odbywały się w niezwykłej atmosferze, wieczorem, w ciemnej, zamkniętej kaplicy cmentarnej, przepełnionej zapachem kadzidła. W takich warunkach ludzie starali się nawiązać kontakt z duszami zmarłych, zadawali im pytania o ich potrzeby i starali się pomóc im w osiągnięciu wiecznego spokoju. Wiejskie tradycje stały się także motywem „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. W epoce Młodej Polskie, w której został napisany ten utwór, obserwujemy zjawisko chłopomanii. Inteligenci interesują się życiem na wsi. Wieś inspirowała ich do tworzenia zarówno w dziedzinie literatury, jak i sztuki. Wyspiański, również zainspirowany życiem na wsi, w swoim dziele ukazał obraz wiejskiego wesela. Panna Młoda ubrana w barwny strój, kolorowy wianek z kwiatów na głowie, mimo niewygody zakładała na stopy, w dniu wesela, pantofle. W ten sposób kultywuje tradycję. Częścią tradycji są również stoły weselne uginające się od różnorodnych potraw i napojów alkoholowych. Na weselu nie brak głośnych śpiewów i skocznych tańców.
W dorobku polskiej literatury w okresie od renesansu do współczesności można odnaleźć wiele utworów podejmujących tematykę wsi polskiej. Autorzy dużo miejsca poświęcali na zobrazowanie sytuacji wsi, jej mieszkańców, problemów, z jakimi mieszkańcy walczą, na co dzień. Wieś przedstawiona w wielu dziełach jako kraina nędzy, biedy, zacofania, kraina, w której marna egzystencja człowieka prowadzi do (często przedwczesnej) śmierci. Pisarze, poeci nawiązują często do pracy u podstaw, jest to apel i ratunek dla tej podstawowej jednostki, która od zawsze była naszym żywicielem. Jest to jedna z odsłon tego tematu, w innej prozaicy i lirycy prześcigają się w wydobywaniu kwintesencji piękna, mistyki a nawet egzotyczności wsi. Przedstawiają oni obrzędy, tradycje i prawa rządzące wsią. Nic więc dziwnego, że wieś staje się swego rodzaju nie wyczerpanym źródłem tematów, potrafi nas fascynować, a czasem przerażać.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wieś polska na przełomie XIX i XX w na podstawie
Wieś polska, pojęcie, struktura i rozwój
Różne spojrzenia na wieś polską w XVI w
Różne spojrzenia na wieś polską XVI w Dlaczego ziemiański s
Wieś polska i jej mieszkańcy w wybranych utworach literatury Młodej Polski i Pozytywizmu, WYPRACOWAN
Różne spojrzenia na wieś polską w XVI w, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
Polska socjologia humanistyczna FLORIAN ZNANIECKI
BR Polska socjologia powojenna 10 03
Zróżnicowanie terytorialne polszczyzny - referat socjolingwistyka, Filologia polska - studia (notatk
Architektura polska wieś
temat1-przedmiot i zadania socjologii miasta, MIASTO I WIEŚ
Socjologia miasta i urbanizacji[1], MIASTO I WIEŚ
Polska Czerwona Księga Roślin, st. socjologia ściągi notki, NIESEGREGOWANE MATERIAŁY Z SOCJOLOGII
Socjologia Kultury - opracowanie, FILOLOGIA POLSKA, Analiza kontekstualna dzieł romantyzmu i pozytyw
socjologia polska, SWPS SOCJOLOGIA, SOCJOLOGIA POLSKA
Komunikacja Społeczna Socjolingwistyczna teoria Basila Bernsteina, PWSZ Tarnów Filologia polska II r
Rozstac Sie Z Polska, PSC (Porownawcze Studia Cywilizacji - kulturoznawstwo), Socjologia kultury
WIEŚ JAKO TEMAT DYSKUSJI SOCJOLOGICZNEJ, Studia, Socjologia

więcej podobnych podstron