Nadzieje i zagrożenia globalizacji
Tadeusz Pilch
Uniwersytet Warszawski
Pojęcie globalizacji zadomowiło się w naszej świadomości jako termin określający procesy gospodarcze. Najbogaciej też jest opisywane, dokumentowane i interpretowane przez ekonomistów. Trudno wyznaczyć precyzyjne granice czasowe powstania lub kształtowania się zjawisk gospodarczej globalizacji. Pierwotnych postaci globalizacji, jej archetypów wielu badaczy dopatruje się już u Fenicjan, w starożytnym Rzymie, w średniowieczu. Nie ulega natomiast wątpliwości, że ład gospodarczy kształtowany po drugiej wojnie światowej nosił znamiona lądu globalnego. Najpierw w skali regionalnej: Europy Zachodniej, części Azji, Ameryki Północnej, a po rozpadzie ideologicznej dychotomii świata w ostatnich dziesięcioleciach XX wieku nabrał cech ogólnoświatowych. Na progu XXI wieku rozwinął się w nieograniczony żadnymi limitami geograficznymi lub ideologicznymi system funkcjonowania gospodarki nazwanej przez badaczy i analityków ekonomią ery globalizacji.
To, co uderza w analizach i interpretacji zjawiska globalizacji gospodarczej, to swego rodzaju nieuchronność, bezalternatywność drogi rozwoju współczesnego świata wyznaczonego przez prawidła ekonomii ery globalizacji. Zjawisko to i procesy, jakie mu towarzyszą, jawią się jako dziejowa konieczność. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie pewna drobna z pozoru okoliczność. Oto ogromna część prac ekonomicznych opisujących zjawiska i procesy globalizacji gospodarczej w tytułach posługuje się określeniami wyraźnie pesymistycznymi: wyzwania i zagrożenia globalizacji, istota i sprzeczności globalizacji, spory o globalizację, racjonalność i irracjonalność globalizacji... itp.
Zderzenie globalizacji i humanistyki
W humanistycznym dyskursie globalizacja pojawiła się dopiero w drugiej połowie XX wieku. Stało się to za sprawą kultury, a ściślej mówiąc środków masowego przekazu. 'Globalna wioska' McLuhana była swoistą cezurą i znakiem firmowym rozpoczęcia ery globalizacji w humanistyce, w sferze aktywności kulturowej człowieka (por. McLuhan, 1975). Stąd krok
już tylko do socjologicznej interpretacji zjawiska oraz edukacyjnych i wychowawczych konsekwencji zaistnienia globalizacji w świadomości człowieka, specyficznych środków przekazu i wyrazu, jakimi posługuje się globalizacja w świecie wartości i treści humanistycznych.
Ciągle jednak nie mamy świadomości, czy i jak globalizacja zmieni nasz codzienny świat, reguły działania i pracy człowieka, świat przeświadczeń aksjologicznych i celów życia jednostki. Ciągle jeszcze żyjemy sami i wychowujemy swoje młode pokolenie w systemie lokalnych wartości; określanych tradycją, obyczajem i wzorami plemienia, narodu, regionalnej kultury. I dopiero kiedy uderzą w nas zdarzenia o randze zbrodni Czerwonych Khmerów Pol-Pota, niewytłumaczalne zbrodnie Al-Kaidy, zbrodnie wahabickich fundamentalistów - czujemy bezradność w zrozumieniu motywów, uczuć i celów, które wygenerowała inna kultura, inna tradycja i obyczajowość. Ich wszechobecność - to owoc doskonale już funkcjonującej globalnej wioski. Ich moc rażenia emocjonalnego bierze się ze specyficznych przymiotów kultury masowej, która samoistnie przemieniła się w towar i dla celów marketingowych dąży wszelkimi środkami do epatowania odbiorcy maksymalną skalą dosadności i okrucieństwa. Kultura przyjęła bowiem reguły gry rynkowej i agresywna obecność w świadomości odbiorcy, bezwzględna rywalizacja z innymi podmiotami przekazu stały się podstawowym atrybutem istnienia i przetrwania. Kultura w swoim masowym wydaniu przyjęła więc większość właściwości i reguł globalizacji ekonomicznej.
Globalizacja a pedagogika
Zjawisko i konsekwencje globalizacji docierają także do pedagogiki, zarówno w jej warstwie teoretyczno-pojęciowej, jak i w obszarze praktyki nauczania i wychowania. Wiele argumentów przemawia za tym, aby przedstawiciele myśli pedagogicznej zainteresowali się implikacjami procesów globalizacji, które już wywierają wpływ na wychowanie i nauczanie. Pedagogowie muszą zadać sobie pytanie, jakie konsekwencje przyniesie globalizacja dla społecznych celów wychowania i nauczania, dla systemu aksjologii wychowawczej, dla stanowienia celów życiowych i wzorów osobowych, bez których wszak nie może być skutecznego wychowania. Oznacza to, że musimy także odpowiedzieć na pytanie, co rozumiemy pod pojęciem globalizacji na gruncie teorii i praktyki wychowania, co ona oznacza w odniesieniu do funkcji społecznej wychowania, co oznacza dla instytucjonalnego obszaru edukacji? Pedagogika winna zapytać przede wszystkim o to, jaki wpływ mają zjawiska globalizacji na procesy rozwojowe dzieci i młodzieży? Jak będzie wyglądać konfrontacja mechanizmów globalizacji, przenikniętych wszak skrajnym pragmatyzmem, z tradycyjnymi treściami i wartościami pedagogiki naszego kręgu kulturowego? Trzeba bowiem tu zaznaczyć, że globalizacja nie ma 'ojczyzny' kulturowej czy etycznej. Jest owocem wyłącznie racjonalizmu i pragmatyzmu działania. Można rzec, parafrazując niektóre atrybuty człowieka 'technopolu', że globalizacja opiera swoją skuteczność na następujących przeświadczeniach: jedyną godną wiary prawdą jest liczba, podstawą sądu może być tylko rachunek. Nauka jest jedynym systemem zdolnym tworzyć prawdę. Tradycja, religia, wartości są pojęciami pustymi, bez właściwości produktywnych. Jak takim przeświadczeniom przeciwstawić empatię, więzi, solidaryzm, lub jak je pogodzić w jednym systemie wychowawczym? Są jeszcze inne powody, dla których pedagogika musi zainteresować się zjawiskiem globalizacji i jego konsekwencjami. Pierwszym z nich jest niewątpliwy wpływ zjawiska globalizacji gospodarczej na politykę oświatową. Wpływ ten wyraża się w pozornej racjonalizacji instytucjonalnej struktury szkolnictwa. Na przykład rachunek ekonomiczny, który jest w erze globalizacji kryterium rozstrzygającym, dyktuje likwidację małych, nieefektywnych szkół czy zajęć rozwojowych. Skutki owego racjonalizmu w dłuższej perspektywie okazują się szkodliwe. Z życia społecznego znikają ważne instytucje oraz mechanizmy integrujące i identyfikacyjne dla społeczności lokalnej, regulujące pozytywnie zachowania społeczne. Tempo rozwoju i wyścig konkurencyjny wymaga skracania studiów, nacisku na kształcenie umiejętności, odrzucenie wszelkich działań formacyjnych, czyli wychowawczych. Czy jest to działanie pożyteczne wobec trudności i wyzwań, jakie współczesność stawia przed jednostką i z jakimi trudno sobie poradzić bez określonych, ukształtowanych właściwości osobowościowych?
Z tym wiąże się wymóg, jaki stawia globalizacja celom wychowania i wzorcom osobowym. Cele te najwierniej może oddać rejestr kompetencji, w jakie powinien być wyposażony wykształcony człowiek, opracowany przez Radę Europy. Otóż rejestr ten wymienia 24 cząstkowe właściwości, cechy, dyspozycje i umiejętności. Wszystkie niemal odnoszą się do umiejętności i sprawności, które można nazwać technicznymi (kierowanie, zarządzanie, dysponowanie, posiadanie...). Bodajże tylko dwie kompetencje noszą znamiona cech, które umownie można nazwać 'emocjonalnymi' lub 'humanistycznymi'. Są to: umiejętność nawiązywania więzi międzyindywidualnych oraz umiejętność wyrażania empatii.
Wreszcie pedagogika nie może pozostać obojętna na społeczne skutki procesów globalizacji ekonomicznej. Otóż obok wielu pozytywnych zjawisk gospodarczych globalizacja wywołuje wiele negatywnych i destrukcyjnych społecznie konsekwencji: niespotykane dotąd rozwarstwienie społeczne, marginalizację grup i regionów, koncentrację bogactwa i masowe wykluczenia. Te zjawiska rodzą nowe postacie i fronty konfliktów społecznych, z których wynikają poważne skutki dla wychowania społecznego.
Istota i wymiary globalizacji
Zanim podejmę próbę usystematyzowania zagrożeń, jakie dla edukacji i wychowania niesie globalizacja - spróbuję określić pojęcie, istotę i wymiary globalizacji.
Prosta definicja globalizacji ekonomicznej określa ją jako „proces likwidacji barier granicznych dla działania rynku, w którego konsekwencji następuje proces integrowania się gospodarki światowej" (Szymański, 2004, s. 37 ). Bardziej uniwersalne ujęcie globalizacji przedstawia definicja prekursora problematyki globalizacyjnej Rolanda Robertsona: Globalizacja jako pojęcie odnosi się zarówno do kompresji świata, jak do intensyfikacji świadomości o świecie jako całości. Obie te konkretyzacje odnoszą się zarówno do globalnych wzajemnych zależności, jak i świadomości globalnej całości. (Robertson, 1992, s. 8).
Najlepiej znaną definicję globalizacji sformułował w 1990 r. A. Giddens (1990): Globalizacja to intensyfikacja światowych stosunków społecznych, które łączą odległe zbiorowości lokalne w taki sposób, że wydarzenia lokalne są kształtowane przez zdarzenia odległe (globalne, światowe) i na odwrót.
Próby określenia globalizacji w kontekście społecznym i kulturowym są trudniejsze. Słowa kluczowe, które składają się na definicję społecznego wymiaru globalizacji, to uniformizacja, kapitał społeczny, polityczny, kulturowy, sieć światowego społeczeństwa obywatelskiego, społeczeństwo informacyjne i wiele innych figur stylistycznych, których wspólnym mianownikiem jest regres podmiotowości człowieka, dominacja ekonomii nad treściami humanistycznymi w życiu jednostki, rzeczowość stosunków międzyludzkich, dominacja racjonalizmu nad emocjami oraz globalność przepływów informacji, informacji zastępującej rozumienie i przeżywanie.
Grupa Lizbońska, złożona z 19 wybitnych uczonych z kręgu kultury zachodniej, opracowała w roku 1995 specjalną makietę obrazującą różne wymiary i koncepcje globalizacji. Przytaczam ją w zmodyfikowanej postaci przez niemieckiego pedagoga Waltera Hornsteina.
Wymiary globalizacji - koncepcje globalizacji |
|
Wymiary globalizacji |
Centralne momenty koncepcji |
1. Globalizacja jako rozwój światowych i niezależnych wobec realnych procesów gospodarczych relacji finansowych i kapitałowych |
Deregulacja = znoszenie granic w handlu; wzrost mobilności kapitału; neoliberalne teorie gospodarcze; orientacja akcjonariuszy wartości |
2. Globalizacja strategii przedsiębiorstw i rynków |
Globalnie ukierunkowane strategie przedsiębiorstw (produkcja, dystrybucja, minimalizacja kosztów poprzez zmianę miejsca) |
3. Globalizacja technologii, badań i rozwoju |
Globalne sieci przedsiębiorstw, technologie informatyczne i komunikacyjne, Nowa Ekonomia |
4. Globalizacja wzorów konsumpcji, stylów życia, stylów kultury |
Popularyzacja wzorów kulturowych, ujednolicenie stylów, podróże, turystyka |
5. Globalizacja jako powstanie międzynarodowych struktur politycznych |
De-nacjonalizacja; międzynarodowe organizacje i struktury, organizacje pozarządowe |
6. Globalizacja jako świadomość i postrzeganie |
Modelowanie subiektywności poprzez efekty globalizacji; tożsamość obywatela świata; mentalność jednego świata |
Źródło: Group of Lisbon, 1997.
Należy podkreślić ważną cechę prezentowanej struktury globalizacji jako faktu i globalizacji jako procesu. Otóż między jej różnymi wymiarami nie zachodzi stosunek rozłączności. Można powiedzieć nawet, że poszczególne wymiary globalizacji mogą istnieć wyłącznie jako swoista całość, wzajemnie się warunkująca i odznaczająca się ogromną dynamiką. I rzecz jeszcze ważniejsza: powyższy rejestr wymiarów i koncepcji globalizacji nie zawiera żadnego przesłania aksjologicznego, ma charakter wyłącznie opisowy. Jest to enumeracyjne wyliczenie zjawisk i procesów zachodzących we współczesnym świecie, będących pochodnymi przemian gospodarczych, wytworzenia się ekonomii ery globalizacji w obszarze gospodarki, polityki, technologii i kultury. Z tego wyliczenia nie wynikają wskazówki ani co do źródeł i sposobów kształtowania się tych, jakże doniosłych zjawisk, ani co do skutków, szczególnie skutków społecznych owych zjawisk. Sądzę, że dopiero dwa dodatkowe rejestry przyczyn i skutków globalizacji dałyby pełniejszy obraz i osąd tego zjawiska, które zawładnęło światem.
Impulsy globalizacji
Poszukiwanie źródeł powstania globalizacji oraz sił ją generujących i dynamizujących ma dwa aspekty: czasowy i rzeczowy. Czasowe korzenie globalizacji są bardzo trudne do określenia. Podwaliny pod zjawiska nazywane dzisiaj globalizacja stworzyły wzorce handlu starożytnego Fenicjan, szczególnie z ich największym wynalazkiem - pieniądzem; podróże i odkrycia geograficzne na czele z odkryciem Ameryki; specyficzna ideologia i polityczne konsekwencje rewolucji francuskiej, wojny kolonialne i na koniec nowy światowy ład ekonomiczny po II wojnie światowej. Zasadniczym zaś impulsem dla pełnego ukształtowania się ekonomiki ery globalizacji był rozpad bloków ideologicznych pod koniec XX wieku, ściślej mówiąc - klęska ideologii i obozu komunistycznego.
W warstwie rzeczowej globalizację wspierały i dynamizowały: rozwój transportu, informacji i telekomunikacji. Telekomunikacja i transport to nie tylko środki i mechanizmy operacji gospodarczych, to także podróże, uczestnictwo w sieci informacji globalnej, określany stanem świadomości styl życia, rekreacji itp. Drugim rzeczowym czynnikiem generującym globalizację była liberalizacja międzynarodowych stosunków gospodarczych, wolność przepływu towarów i kapitału. Trzecim był rozwój kompatybilnej infrastruktury biznesu. Wreszcie czwartym czynnikiem był upadek bloku komunistycznego i zniknięcie barier i ograniczeń, jakie na kapitalizm nakładał ów ideologiczny konkurent.
Ahumanistyczne oblicze globalizacji
Skutki globalizacji to wielki obszar zjawisk różnej natury i różnego znaczenia dla człowieka i jego świata. Naczelną właściwością współczesnej globalizacji jest zdaniem K. Polanyiego, autora Wielkiej transformacji wydanej w roku 1944, uwolnienie się ekonomii od społeczeństwa (Szymański, 2004). Gospodarka i teoria jej rozwoju, czyli ekonomia, zostały zorganizowane przez człowieka dla zaspokajania jego potrzeb. W skomplikowanych procesach dokonała się autonomizacja gospodarki, można nawet powiedzieć, że niektóre jej elementy i przejawy zyskały status niemal sakralny. Można tak powiedzieć o 'niewidzialnej ręce rynku', którą część ekonomistów traktuje jak rękę opatrzności. To nie ekonomia służy zaspokajaniu potrzeb społecznych poprzez związki z socjalnymi i społecznymi czynnikami, lecz odwrotnie, system gospodarczy determinuje stosunki społeczne, a różne formy życia społecznego są dodatkiem do systemu gospodarczego.
Bardzo istotnym elementem tego swoistego odhumanizowania gospodarki jest fakt, iż koszty produkcji i dystrybucji usług są globalnie zróżnicowane. W ten sposób powstaje podział pracy, który jest zdeterminowany przez zasady konkurencji i wielkości zysków. W takiej sytuacji o rynku pracy nie decydują lokalne potrzeby i możliwości, lecz międzynarodowy rynek pieniędzy, który rynek pracy tworzy tam, gdzie jest ona najtańsza. Przenosi więc całe gałęzie przemysłu w miejsca, w których cena pracy jest niska lub istnieją inne okoliczności pomnażające zyski. Oczywiście skutkiem takich posunięć jest wielkie bezrobocie na terenach opuszczonych przez inwestorów. Te manipulacje prowadzą do tzw. trans-nacjonalizacji pracy (Sassen, 2000). Z jednej strony zjawisko to powoduje wykreowanie grup wysoko wyspecjalizowanych, grup zarządzających o niewiarygodnie wysokich uposażeniach oraz masy pracowników, których wynagrodzenia i traktowanie przypominają czasy akumulacji pierwotnej. Globalizacja zmienia też wartość i funkcje ludzkiej pracy w wyniku komputeryzacji, robotyzacji i racjonalizacji. Pracownik traci specyficzną więź emocjonalną z własną pracą, która w coraz mniejszym stopniu staje się czynnikiem rozwojowym, osobotwórczym; w coraz mniejszym stopniu też wymaga postawy kreatywnej i emocjonalnego zaangażowania. Wymaga tylko mechanicznej sprawności.
Wspomniany wcześniej upadek wrogich bloków ideologicznych uwolnił kapitalizm od koniecznych serwitutów na rzecz celów społecznych, koniecznych w epoce konkurujących ideologii i pozwolił regułom rynku i konkurencji na pełny rozkwit. Kapitalizm nie musiał już udowadniać nie tylko swej gospodarcze], ale także społecznej i humanistycznej przewagi.
Nic już nie uzasadniało istnienia barier i ograniczeń w transferze towarów, kapitału, myśli technologicznych. Za tym poszły żądania nieograniczonej interesami lokalnymi liberalizacji prawa, przepisów, wolności decyzji ekonomicznych. W rezultacie suwerenem na całym niemal globie stał się wielki kapitał, nazywany przez niektórych spekulacyjnym. Ten epitet wziął się z faktu, że jedną decyzją można było dokonywać alokacji niewyobrażalnych sum z jednego obszaru na drugi, z jednego kontynentu na drugi, motywując to różnicą kursów lub oprocentowania. Takie właśnie decyzje stały za wielkim kryzysem wielu krajów azjatyckich w latach 80. i w końcu lat 90. ubiegłego wieku. Wielki kapitał, który pod koniec lat 90. zyskał całkowitą swobodę w operacjach światowych swoją skoncentrowaną potęgą jest w stanie zrujnować każdą walutę świata z wyjątkiem dolara oraz euro.
Globalizacja uwalniając rynek i wyrażając idee liberalnego społeczeństwa, niestety nie zawsze czyni to bez szkody dla innych. Rynek rozwiązuje zadania ekonomiczne, ale nie nadaje się do spełnienia potrzeb społecznych. Nie służy on bowiem do realizacji zadań, które wymagają stosowania kryteriów sprawiedliwości społecznej. (Szymański, 2004, s. 22)
Nie czyni tego tym bardziej rynek globalny. Kapitalizm, a już szczególnie rynek globalny nie dbają dzisiaj o swój wizerunek systemu 'z ludzką twarzą'. Dlatego wielu intelektualistów dopomina się o 'przyzwoite' traktowanie kapitału ludzkiego (F. Fukuyama) lub nawołuje do 'ucywilizowania kapitalizmu' (Dónhoff, 1997).
Globalność kontra lokalność
Globalizacja w różny sposób dokonuje erozji państwa narodowego. Jednym z czynników jest częściowa utrata przez państwo suwerenności nad częścią gospodarki i jej procesów. Na przykład w Polsce ponad 60% kapitału bankowego znajduje się pod kontrolą międzynarodowego kapitału. Oznacza to utratę przez państwo znacznej części suwerennych decyzji w zakresie strategii kredytowania, inwestowania, a nawet strategii rozwoju. Innym mechanizmem odbierającym państwu narodowemu suwerenną władzę są ponadnarodowe organizacje gospodarcze i polityczne, które kierując się zracjonalizowaną i globalną logiką działania, podejmują decyzje niekiedy sprzeczne z lokalnymi interesami, potrzebami, aspiracjami. Ta sprzeczność interesów globalnych z interesami lokalnymi jest jednym z najgroźniejszych skutków globalizacji. Uderza to bowiem w ideę i mechanizmy społeczeństwa obywatelskiego, które kształtuje się przede wszystkim na poziomie lokalnym i w klimacie określonej, obyczajowej, historycznej, kulturowej, czyli lokalnej tożsamości.
Podstawowe konsekwencje globalizacji w dziedzinie wychowania wyrażają się po pierwsze w tworzonym i upowszechnianym obrazie człowieka w erze globalizacji. Globalizacja jest społeczną rzeczywistością, obecną w świadomości powszechnej i w tej roli występuje jako recenzent procesów wychowawczych. Domaga się człowieka otwartego, elastycznego, sposobnego do ustawicznej zmiany, zaprogramowanego na rywalizację i ryzyko. Człowiek ten kształtowany jest przez odpowiedni system edukacji. Owa odpowiedniość - to głównie nastawienie na reżimy czasowe, skracanie czasu studiów, uczenie techniki konkurencji i nowych form współzawodnictwa. Tu znowu wypada się odwołać do kompetencji kluczowych - dokumentu opracowanego przez Radę Europy. Dokument ten daje bardzo plastyczny obraz człowieka wyposażonego we wszelkie sprawności technologiczno-organizacyjne i szalenie ubogiego w warstwie empatii i emocjonalnych powiązań międzyludzkich.
Drugą doniosłą konsekwencją globalizacji dla zjawisk edukacyjnych są zmiany procesu socjalizacji dzieci i młodzieży pod wpływem dynamiki przeobrażeń wywołanych zjawiskami globalnymi. Wychowanie to głównie owoc oddziaływania rodziny, grupy rówieśniczej, społeczności lokalnej, jej instytucji i kultury. Wszystkie te środowiska mają charakter lokalny. Zasadniczą więc sprawą jest pytanie, czy owe środowiska, z natury lokalne zmieniają swoją naturę lokalną, a tym samym, czy dokonująca się w nich socjalizacja młodego pokolenia poddaje się wpływom procesów globalnych? Pytanie to wydaje się retoryczne. Wystarczy uświadomić sobie zasięg, omnipotencję' oraz siłę oddziaływania Internetu, aby przyjąć, że wśród czynników socjalizacji młodego pokolenia pojawił się element o niezwykłym znaczeniu i o zdecydowanie globalnym charakterze. Słuszniej zaś byłoby powiedzieć - najbardziej widoczny i silnie działający owoc globalizacji. A trzeba do tego fascynującego i w swoisty sposób groźnego medium dodać inny nośnik globalizacji: telewizję wraz z innymi masowymi środkami przekazu. Telewizja stała się potęgą, która zawładnęła wyobraźnią zbiorową. Telewizja i Internet wkroczyły w struktury rodzinnego i zbiorowego życia lokalnego, dokonując w nich rewolucji o nieznanej dotąd skali. Zredukowały wymianę myśli, uczuć i relacji między członkami rodziny. Zredukowały przejawy życia zbiorowego, zubożyły powiązania międzyludzkie. Postawiły pod znakiem zapytania szansę zbudowania w warunkach globalizacji społeczeństwa obywatelskiego. Wykreowały lub usiłują kreować specyficzny system wartości, wzorce ideowe i osobowe. Dokonały rewizji panujących autorytetów. Usiłują unieważnić tradycyjny ład obyczajowy, układ zależności osobowych.
Jakże w świetle tych faktów - a na ich istnienie i realność są mocne, empiryczne argumenty - można bronić tezy o braku wpływu globalizacji na procesy socjalizacji młodego pokolenia. To raczej koniecznością staje się zdefiniowanie od nowa istoty i struktury środowisk wychowawczych, naturalnych i intencjonalnych. To raczej musimy dziś zapytać, jak organizować wychowanie, aby nie dopuścić do destrukcyjnego konfliktu między światem lokalnych wartości, autorytetów i celów a McŚwiatem? Wreszcie ocenić, czy jest możliwe i pożądane 'nowe wychowanie ery globalizacji'.
W proces socjalizacji nieuchronnie i nieodwracalnie wtargnęły nowoczesne technologie informacyjne i interkomunikacyjne, nowe formy organizacji nauki i nauczania. I nad tymi zjawiskami człowiekowi uda się poniekąd zapanować. Problemem natomiast stokroć trudniejszym staje się perspektywa socjalizacji w warunkach regresu kultury i tradycji lokalnych oraz dominacja zuniformizowanej kultury globalnej, wyznaczenie celów osobowych i modelu człowieka przez potrzeby globalnego społeczeństwa i gospodarki. Czy taki świat i taki człowiek są do zaakceptowania? Czy społeczeństwo ubogie w powiązania międzyludzkie, ale produktywne, funkcjonujące jak zaprogramowany komputer jest bardziej powabne od tradycyjnego? Czy jest możliwe? Czy człowiek wytrzyma globalną dynamikę' rozwoju i postępu, która wymaga ciągłej dyspozycyjności, napięcia i sprawności? Czy postęp, który w tradycyjnym sensie okazał się wielką iluzją ludzkości, w dyskursie globalnym oznacza zaś efektywność technologiczną i produkcyjno-konsumpcyjną, wystarczy człowiekowi do satysfakcji i spełnienia się w roli indywidualnej i społecznej? Te pytania wskazują, że proces socjalizacji w epoce globalizacji to obszar nieodgadnionej i niepokojącej przyszłości. Rodzi więcej niepokoju i niejasności niż nadziei i szans. Nie budzi aprobaty, ponieważ wymaga ślepego zaufania do nieprzejrzystych procesów i perspektyw. Jego owoce poznają przyszłe pokolenia. Ewentualne szkody również trwać będą przez pokolenia. Dodatkowy niepokój budzi okoliczność, że procesy globalizacji mają bardzo niskie notowania na skali walorów emocjonalnych, etycznych i społecznych. Globalizacja ma wszelkie atrybuty sprawności komputera i komputerowe sumienie.
Szkoła wobec globalizacji
Na koniec trzeba dodać, że współczesna szkoła jest całkowicie nieprzygotowana na przyjęcie paradygmatu wychowania globalnego. Ukształtowana jest przez kulturę lokalną. Dobrze służy tej właśnie kulturze i społeczeństwu, w którym funkcjonuje. Aktywnie tworzy kulturę lokalną i ład społeczeństwa lokalnego. Bardzo dobrze się sprawdziła jako preceptor kultury i problematyki ogólnoświatowej. To właśnie szkoła z zaścianków lokalnego kręgu wyprowadzała młodzież w szeroki świat, uczyła go poznawać i rozumieć. Ale czyniła to, kreując swoisty dualizm rzeczywistości i jej poznania; na otoczenie i krąg świata swojego i świata innego, obcego. Tymczasem w koncepcji globalizacji nie ma dychotomii oraz świata swojego i obcego. Jest jeden ważny świat: produkcji, rywalizacji i konsumpcji. Szkoła nie jest ani gotowa do funkcjonowania w takich warunkach, ani do służby takiej strategii. Dlatego jednym z ważnych postulatów polityki oświatowej globalizacji jest skracanie okresów studiowania i nacisk na instrumentalny sens edukacji.
Można zadania i dylematy szkoły ery globalizacji widzieć także w opozycji pojęć 'międzynarodowy' i 'globalny'. Międzynarodowość wyraża się w respektowaniu suwerennych narodów o odmiennej kulturze, tradycji, dążeniach. Szkoła w takiej rzeczywistości ma za zadanie rozwijanie u uczniów rozumienia odrębności, szanowania różnic, umiejętności współżycia ludzi o różnym pochodzeniu, religii, nawykach. Globalizacji to nie wystarcza. Jej istota i potrzeby wyrażają się w znoszeniu i przekraczaniu granic, nie zwracaniu uwagi na odrębności kulturowe, nie respektowaniu odrębności obyczajowych lub religijnych, które by ograniczały dynamikę produkcji, konkurencji i konsumpcji. Dlatego globalizacja wyraża się m.in. tzw. macdonaldyzacją konsumpcji. Organizacja i wydajność pracy muszą być takie same w Islandii, w Ameryce Południowej i w sercu Afryki. Hamburger i coca-cola muszą mieć taki sam smak na każdym kontynencie, a ograniczenie handlu w hipermarketach w niedzielę w krajach katolickich lub w piątek w krajach islamu traktowane są jako zamach na najbardziej elementarne prawa społeczne. Podejrzliwość budzi tylko okoliczność, że ten radykalny liberalizm jest rekomendowany jako wyraz troski o dobro człowieka i powszechny dobrobyt.
Drugą ważną trudnością na drodze do funkcjonowania szkoły w kręgu ideologii i rzeczywistości uniwersalizmu globalnego jest okoliczność, iż szkoła całą swoją istotą, korzeniami i funkcjami była zanurzona w aksjologii, w określonym systemie normatywnym. Najbardziej podstawowa funkcja szkoły - to wprowadzenie człowieka w świat wartości, internalizowanie etycznych przeświadczeń i rygorów moralnych. Warstwa ideowa i moralna globalizacji ma inną naturę i inaczej rozkłada akcenty. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że w kodeksie etycznym globalizacji dobro kojarzone jest ze skutecznością, powinność wyraża się rywalizacją i indywidualną sprawnością, empatię i więzi międzyludzkie zastępują umiejętności współdziałania i lojalność wobec 'firmy'. W systemie normatywnym globalizacji, jeśli w ogóle ma sens użycie takiego określenia, inne są motywacje działania, inne podstawy osądu moralnego czynu, inny układ odniesienia i inne sankcje. Dzisiejsza szkoła nie jest w stanie skutecznie funkcjonować w owym alternatywnym systemie społecznej moralności. Z trudem przychodzi jej respektowanie wymogów narzucanych edukacji przez globalny system stechnicyzowanej gospodarki. Ciągle jeszcze łatwiej poznać w szkole historię wojen krzyżowych niż sztukę panowania nad nośnikami teleprzekazu.
Miejsce i czas edukacji w warunkach globalizacji
Ważnym zagadnieniem myśli pedagogicznej jest kwestia obszaru i czasu wychowania. W historii wychowania dominowała koncepcja zamkniętych obszarów wychowania. Wynikała ona z rzeczywistego istnienia zamkniętych obszarów - kiedyś stanowych, profesjonalnych, konfesyjnych, polem zamkniętych obszarów określonej kultury, narodu, formacji ideologicznej, dalej rodziny, społeczności lokalnej. Mimo że ograniczenie procesu socjalizacji niemal zawsze było poniekąd utopią, to nowoczesne media informacji i przekazu, szczególnie telewizja i Internet, uczyniły z teorii zamkniętych obszarów wychowania koncepcję absurdalną. Proces wychowania odbywa się pod olbrzymią presją masowych środków komunikacji i technologii, które wprowadziły w obszar oddziaływań wychowawczych niekontrolowane, często niepożądane treści o zasięgu globalnym. Globalizacja i jej oczekiwania wobec kwalifikacji człowieka w zasadniczy sposób zakwestionowały ograniczenie czasu nauki do tradycyjnych okresów wieku szkolnego. Pojawiło się osobliwe pojęcie określające funkcji utylitarnej wiedzy i nauczania - 'torba z obrokiem'. Oznacza ono, że z takiego pojemnika, będącego fizycznie do dyspozycji każdego człowieka, można czerpać dowolny rodzaj wiedzy i umiejętności, które akurat człowiekowi są potrzebne na określonym etapie aktywności zawodowej. Tak więc globalizacja wymusza na systemie nauczania rewizję tradycyjnego rozumienia obszaru i czasu kształcenia.
Świat wielkich nierówności i wielkich egoizmów
Omawiane dotąd kwestie stawiają przed pedagogiką wyzwania teoretyczne. Globalizacja jednak, która jest już od dawna rzeczywistością społeczną, stawia przed edukacją, wychowaniem, pedagogiką społeczną także, a może przede wszystkim, bardzo poważne zadania praktyczne. Globalizacja w swoim zwycięskim pochodzie przez świat szermuje hasłem troski o los człowieka, dążeniem do powszechnego dobrobytu, postulatem stworzenia każdemu szansy rozwoju. W rzeczywistości prawdy te głoszą entuzjaści globalizacji, prawdy, które bardziej są projekcją życzeń niż faktem. Trzeba po pierwsze stwierdzić, że globalizacja wcale nie jest procesem globalnym, angażującym jakoby cały świat. Sceptycy szacują, że globalizacja angażuje i dotyczy głównie Północy globu, że z jej działania wyłączone są ogromne przestrzenie pozbawione tzw. infrastruktury miękkiej i twardej (telekomunikacji, Internetu, systemu bankowego, dróg, portów, kolei...), czyli Afryka, znaczna część Azji i Ameryki Południowej (por. Dahrendorf, 1993; Soros, 1999). Po wtóre jej działania są bardzo zróżnicowane. Dla 10-20% zaangażowanych w procesy i dynamikę globalizacji dochody w ciągu ostatnich 15 lat znacznie wzrosły, dla 2-5% zwielokrotniły się. Natomiast dla ok. 40% zatrudnionych, nazwijmy ich tradycyjnie - robotników, dochody w ostatnim 15-Ieciu obniżyły się relatywnie o ok. 30-35%. I dotyczy to nawet krajów najwyżej rozwiniętych, w tym Stanów Zjednoczonych. Te wewnątrzglobalizacyjne nierówności amerykański socjolog Robert Bellah przypisuje istnieniu wąskiej grupy bezwzględnych, krańcowo egoistycznych 'korporacyjnych łupieżców'. To o nich raport UNDP mówi, zarzucając im, że zróżnicowanie płacowe doprowadzili do groteskowych rozmiarów. Szacuje ich zarobki na sumy pozwalające im na coroczny zakup krążowników morskich. Absurdem jest nie tylko zarobek jednego z najlepiej opłacanych menedżerów na poziomie 170 tys. dolarów dziennie, wliczając w to weekendy i święta, ale także absurdem jest wynagradzanie szefa polskiego banku kwotą 250 tys. miesięcznie. To bowiem są okoliczności, które tworzą fundament pod społecznie groźne zjawisko 'destrukcyjnego uczestnictwa'.
Wobec tych faktów wydaje się całkiem usprawiedliwiony zarzut, że globalizacja w swoich mechanizmach i skutkach rozmija się z wymaganiami sprawiedliwości społecznej. Sprawiedliwość społeczna wydaje się urastać współcześnie do rangi ideowego i praktycznego archetypu najbardziej poszukiwanego i najsilniej tępionego wzorca życia zbiorowego. Globalizacja praktycznie wyparła sprawiedliwość społeczną ze słownika polityki społecznej jako pojęcie oznaczające treści i mechanizmy hamujące rozwój gospodarczy, sprzeczne z zasadami wolnego rynku i racjonalizmu. Głoszone są bezpodstawne nekrologi dla tzw. państwa opiekuńczego (Welfare State) na podstawie jego rzekomego kryzysu i niewydolności ekonomicznej wynikającej z obciążeń serwitutami socjalnymi. Praktycznie nie widać upadku np. gospodarki i państwa szwedzkiego w konfrontacji z gospodarką i państwem polskim, w którym natrętnie promuje się ideał państwa antyopiekuńczego. Walka z ideą państwa opiekuńczego i zasadami sprawiedliwości społecznej jest jednym ze sztandarowych haseł globalizacji oraz orientacji neoliberalnej, bo zagraża nieograniczonemu dysparytetowi dochodów między 'robotników' a 'korporacyjnych łupieżców'.
Świat w wyniku żywiołowego działania rynku i siły transnarodowych korporacji zaczyna się dzielić na 20% mniejszości beneficjantów i 80% większości wyłączonej z dobrodziejstw globalizacji, tak w skali świata, poszczególnych krajów i poszczególnych przedsiębiorstw. A to kreuje nie tylko nędzę, głód, choroby, ale i urazy i gorycz wynikającą z poczucia zmarginalizowania czy tzw. wykluczenia. Szwedzki pisarz Henring Monkell sformułował to w dramatycznej metaforze: «Jest tak, jak gdyby bogaci i biedni znajdowali się na dwóch różnych krańcach szybko rozszerzającego się wszechświata. Niedługo odległość ich stanie się tak wielka, że nawzajem stracimy się z oczu». (Szymański, 2004, s. 20)
Ten proces opisywany w przytoczonej przeze mnie pracy W. Szymańskiego (2004) oraz spuentowany przez H. Monkella prowadzi do całkiem nowego zjawiska - powstawanie izolacyjnych światów. Ta izolacja wyraża się zarówno w istnieniu enklaw krańcowego upośledzenia socjalnego całych narodów, otaczanych przez bogate społeczeństwa 'sanitarnymi kordonami' przepisów i praw migracyjnych, jak i w istnieniu wewnątrz społeczeństw i państw osiedli, dzielnic, miast zamieszkanych przez elity, strzeżonych elektroniką i szwadronami ochrony.
Używając idei schematu struktury społecznej wymyślanego przez włoskiego socjologa Vilfreda Pareto, można stworzyć schemat parytetu dochodów biednych i bogatych, który równocześnie obrazuje bieguny bogactwa i nędzy, uprzywilejowania i wykluczenia. Według szacunków UNDP w 1970 r. 20% biedaków świata dzieliło między siebie 2,8% globalnego dochodu świata. W 1990 r., a więc 20 lat później, te same 20% biednych ludzi (powiększonych procesami demograficznymi o ok. 100-150 min osób) zadowolić się musiało już tylko 1,4% globalnego dochodu świata. W 2000 r. wskaźnik ten skurczył się do 1,3%. Jednocześnie w 1997 r. dochód 3 najbogatszych ludzi świata przewyższał dochód globalny 40 najbiedniejszych krajów świata z kilkuset milionami mieszkańców.
Jeszcze inaczej, choć równie wymownie owo zróżnicowanie dochodów różnych światów przedstawiają C. Thomas i P. Wilkin. Wg nich 23% ludności globu mieszkającej w krajach Północy korzysta z 85% dochodu wytwarzanego przez gospodarkę światową, podczas gdy 77% populacji świata, mieszkająca w krajach Południa - wykorzystuje tylko 15% światowego dochodu (Szymański, 2004).
Wykluczenie - nieuchronny skutek globalizacji
Nowością współczesnej marginalizacji jest próba oderwania jej od aksjologii. Ubóstwo, dramat upośledzenia socjalnego całych narodów, próbuje się przedstawić jako obiektywny skutek mechanizmów ekonomicznych. Te zaś traktuje się jako sakralne prawa rozwoju i postępu społecznego. Zysk jako zasada wszelkiego działania, własność jako świętość, podlegająca szczególnej ochronie prowadzą do kreowania karykaturalnej rzeczywistości i patologicznych praktyk. Szkoły, biblioteki, domy kultury, świetlice dworcowe są masowo w Polsce zamykane, bo nie przynoszą zysku. Sprytny biznesmen kradnie majątek równy rocznemu budżetowi całej narodowej edukacji, lecz jest nietykalny, ponieważ poprzez zręczne manipulacje majątek ten stał się prywatną, a więc świętą własnością jego rodziny. Jednym z największych instrumentów marginalizacji jest dziedziczenie położenia społecznego. Dziedziczenie pozycji społecznej zawiera przede wszystkim poziom wykształcenia.
Wykształcenie dzieci a wykształcenie rodziców w latach 1992-1997 w Polsce
Wykształcenie rodzica |
Wykształcenie dziecka |
|||
|
Podstawowe lub niższe |
Zasadnicze zawodowe |
Średnie |
Wyższe |
Podstawowe lub niższe |
43,4 |
28,5 |
19,8 |
4,7 |
Zasadnicze zawodowe |
9,4 |
38,0 |
34,1 |
10,9 |
Średnie |
5,1 |
17,6 |
43,9 |
21,4 |
Wyższe |
2,1 |
5,7 |
22,4 |
52,5 |
Zródlo: Cichomski, na podstawie PGSS 1992-1997
Prawidłowości takie powtarzają się we wszystkich współczesnych społeczeństwach. Oto w inny sposób mierzona zależność wykształcenia od położenia społecznego dziecka. R. Meighan (1993) podzielił społeczeństwo angielskie na 6 klas, przyjmując za kryterium podziału w zasadzie stopień zamożności lub, ogólniej, położenie społeczne poszczególnych grup, w czym mieściły się również i pewne kulturowe czynniki.
Klasa społeczna a długość kształcenia w Anglii (w %)
Długość kształcenia |
Klasa społeczna |
|||||
|
I |
II |
III |
IV |
V |
VI |
Zakończenie edukacji w wieku 15 lat i wcześniej |
22 |
61 |
60 |
92 |
93 |
97 |
Zakończenie edukacji w wieku 16 lat i wcześniej |
20 |
17 |
20 |
6 |
4 |
2 |
Zakończenie edukacji w wieku 17-19 lat i wcześniej |
21 |
15 |
13 |
2 |
2 |
0,5 |
Zakończenie edukacji w wieku 20 lat i później |
37 |
7 |
7 |
0,6 |
0,5 |
0,2 |
Źródło: R. Meighan 1993, s. 343.
Wykształcenie i cały system edukacji wbrew swemu powołaniu i funkcji nie tylko nie wyrównują szans, lecz są narzędziem wykluczania. Polski system edukacji zawiera sporo mechanizmów blokujących wyrównywanie szans i realizacje aspiracji. Odnosi się to szczególnie do wsi. Tylko około 15% dzieci wiejskich uczęszcza do przedszkola. Młodzież wiejska w wieku 19-25 lat stanowi c. 42% całej populacji młodzieży w tym wieku, ale tylko 2% spośród nich studiuje. Na wsi mieszka 38% ludności, której wykształcenie jest znacząco niższe od wykształcenia ludności miejskiej, ale na terenie wsi działa tylko 1% placówek kształcenia ustawicznego.
W 2000 roku 62,5% społeczności wsi żyło w sferze niedostatku, czyli poniżej minimum socjalnego, 8,7% poniżej minimum egzystencji. Co piąty mieszkaniec wsi jest człowiekiem ubogim, a 34% dzieci wiejskich wychowuje się w kulturze ubóstwa. Wszystkie wskaźniki statystyczne dowodzą, że wieś staje się 'społecznością permanentnego ubóstwa'.
Należy w tym miejscu przywołać typologię barier awansu społecznego przez wykształcenie ustaloną w badaniach środowiska wiejskiego w latach jeszcze 70. przez Mikołaja Kozakiewicza (1973). Kozakiewicz wymienia bariery ekonomiczne, przestrzenne, psychologiczne, kulturowe, szkolno-oświatowe i in. Wszystkie one nadal działają na początku XXI wieku, odgrywając rolę czynnika wspomagającego wykluczenie i marginalizację.
Mamy więc do czynienia w odniesieniu do wsi z procesem trwałej marginalizacji, której nie hamuje ani strategia rozwoju ekonomicznego kraju, ani nie łagodzi niewydolna polityka socjalna państwa.
Podobnie dzieje się z bezrobotnymi, których znaczna część na trwałe została wykluczona ze społecznego uczestnictwa. Z jeszcze większą surowością procesy marginalizacji dotykają rodziny wielodzietne i rodziny niewydolne. Szczególnym przypadkiem grupy wydziedziczonych są 'dzieci ulicy', których liczebność na świecie Rada Europy szacuje na 100 milionów.
Polityka społeczna całego świata poszukuje lekarstwa na zjawiska marginalizacji i wykluczenia, które mają wymiar indywidualny i zbiorowy, lokalny i globalny. Właśnie z globalizacją gospodarki, z którą z racji swego dynamizmu i nieograniczonych możliwości wiązano największe nadzieje, jeśli już nie na likwidację całej nędzy świata, to na ograniczenie jej rozmiarów i dotkliwości. Tymczasem obserwacje właściwości gospodarki globalnej zdają się te nadzieje zawodzić. Opublikowany w roku 1999 raport o globalizacji przez Komitet ONZ ds. Rozwoju Społecznego ukazuje potęgę globalnych procesów gospodarczych i ich żywiołowy charakter, tu i ówdzie pożyteczne owoce. Generalnie jednak ukazuje bezwzględne i egoistyczne oblicze współczesnej globalnej gospodarki wydziedziczającej wielkie zbiorowości społeczne z szans i nadziei, oligarchizującej kapitał i władzę poza wszelkie rozsądne granice.
Społeczna moralność globalizacji
Bardzo dobitnie do skutków globalizacji odnosi się Federico Mayor w pracy Przyszłość świata:
Jesteśmy dziś świadkami sukcesu ekonomicznego systemu ugruntowanego na pojęciu wolności, który zapomniał o równości i solidarności. Ten sukces ekonomiczny jest jednakże potencjalną porażką polityczną, ponieważ idzie w parze z upadkiem etycznym i absolutnym brakiem dalekosiężnych celów. Potęga globalizacji jest pozbawiona sensu. Nadać ludzki wymiar globalizacji, uczynić z niej prawdziwą uniwersalną obietnicę i program, nadać jej sens - oto kierunek, który chcemy zaproponować XXI wiekowi. (Mayor, 2001, s. 13)
Tak rodzi się świat nowych nierówności, nowej niesprawiedliwości i głębokiego upokorzenia wykluczonych. Ale czy to jest istotnie nowa rzeczywistość, czy może raczej nowe narodziny i nowe szaty odwiecznych losów i właściwości ludzkiej kondycji, w którą wpisane są nierówności, poczucie krzywdy, nędza i ubóstwo? Niełatwo na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest nowe na pewno - wyniesienie do rangi sakralnego rygoru konkurencji i rywalizacji. Ten mechanizm rywalizacji zastąpił poniekąd ideę predestynacji, wedle której ubóstwo i bogactwo, w ogóle społeczna kondycja człowieka były dane przez opatrzność, przez urodzenie, przez los. Buntowanie się przeciw przeznaczeniu, w religiach hinduistycznych, w kulturach Wschodu było czynem szalonym. Podobny stosunek do predestynacji wyraża islam i dość długo chrześcijaństwo. Nowa Ideologia neoliberalna daje każdemu równe szansę konkurowania. Ale jeśli odpadasz z konkurencji, nie podołasz rygorom rywalizacji - to jest twoja wina i twój los. Skazany jesteś na pozycję, którą wywalczyłeś w pozornie równej walce zwanej rywalizacją. Nie zdobyłeś bogactwa, wykształcenia, pozycji, bo nie podołałeś regułom konkurencji. Nie ma więc boskiej interwencji w los człowieka. On sam wykuwa swój los, swoją pozycję, swoją przyszłość. Jest to z jednej strony odsakralizowanie zjawiska predestynacji, ale z drugiej uświęcenie konkurencji i rywalizacji jako zasadniczych mechanizmów 'humanizmu' epoki globalizacji. To pokrętne a zarazem prostackie podnoszenie do rangi najwyższej cnoty zachowania, którego głównym celem jest maksymalizowanie wydajności, a tym samym zysku - jest jednym z najdonioślejszych wyzwań globalizacji wobec edukacji.
Wartością humanistyczną i zasadą ludzkiego działania było współdziałanie, współpraca. Konkurencja była atrybutem zabawy, zachowań ludycznych. Oczywiście rywalizacja jest zasadą działania w życiu biologicznym. Ale trudno, abyśmy świat wartości humanistycznych budowali na przestankach rywalizacji i doboru naturalnego, bo wówczas tworzymy etykę darwinizmu społecznego. Człowiek stał się człowiekiem i stworzył humanistyczne stosunki, ponieważ przełamał gatunkowe i biologiczne instynkty i nauczył się współdziałać, współpracować, rywalizację spychając do obszaru zachowań ludycznych, obwarowując zresztą licznymi regułami ograniczeń kulturowych. Dlatego należy dziś z niepokojem śledzić narastającą manię tworzenia wszelkiego typu rankingów, w których biorą już udział przedszkola. Niektórzy uczeni stali się gorliwymi kapłanami zasad rywalizacji między wszelkimi podmiotami edukacyjnymi. Z konkurencji uczynili zasady ich działania. W rezultacie rodzą się pedagogiczne patologie w postaci dawno skompromitowanych klas dla 'geniuszy' i normalnych, szkół ustalających progi i zdolności, które uprawniają do przyjęcia, wreszcie nawet podział stołówek lub czasu posiłków dla 'kotletowców' lub 'zupowców'. Te obrzydliwe określenia użyte zostały dla oznaczenia podobnie obrzydliwych praktyk szkół, w których dzieci bogate mają inne posiłki niż dzieci biedne, i aby nie narażać dzieci na stres, wyznacza się odrębny czas posiłków.
Ten ostatni przykład jest tylko symbolem szerokich praktyk zróżnicowanego traktowania i zróżnicowanej oferty edukacyjnej dla dzieci i młodzieży zależnej od zamożności, a tym samym budowania segregacyjnego społeczeństwa. Niszcząc poczucie jedności losu, poczucia wspólnoty w społecznościach dziecięcych i młodzieżowych dokonuje się zabójstwa ogromnie ważnych dla rozwoju dzieci uczuć idealistycznych, spontaniczności wiary, zaangażowania, gotowości do poświęcenia. Dostrzega to także młodzież. Oto wyznanie młodego człowieka:
Wszyscy, bez wyjątku zaczęliśmy nagle uczestniczyć w tworzeniu takiego obrazu wymagań społecznych, który pokazuje nam i młodszym od nas, że wszelka refleksyjność to błąd, słabość, że liczy się tylko to co zwierzęce, doraźne. Propagowane są takie cechy jak przebojowość, elastyczność i życiowe cwaniactwo. (Wandachowicz, 2002)
Globalizacja to dzisiaj niezwykle złożona mozaika dążeń, form organizacji gospodarki, prądów ideowych, instytucjonalnych postaci kapitału, które mają przeciw sobie równie bogatą mozaikę organizacji, ruchów i prądów społecznych wyrażających krytykę, niezadowolenie i protest przeciwko kształtowi obecnego świata. Świata, w którym coraz więcej skuteczności, sprawności i efektywności ekonomicznej, świata maksymalizującego kapitał, zysk i gospodarczą potęgę - ale także świata coraz bardziej ubogiego w empatię, solidaryzm, powiązania międzyludzkie i sprawiedliwość społeczną. Jeśli spojrzeć na te sprzeczności okiem nauki i jej społecznej funkcji, wówczas w wyznaczaniu jej roli możemy kierować się przeświadczeniem Floriana Znanieckiego, że „życiem nauki jest praktyka. Bez użyteczności praktycznej każda nauka jest martwa". Wobec narastających trudności i dramatów, jakie niesie naukom społecznym współczesny świat, dramatów zgotowanych przez nadzieję drugiej połowy XX wieku - globalizację - pozostaje przyjąć, że ich obowiązkiem jest sprzeciw wobec iluzji i wierność rudymentom humanistycznej aksjologii.
Odpowiedzialności uczonych za ład społeczny, za kondycję moralną państwa i społeczeństwa, za funkcjonalność i służebny charakter instytucji, wreszcie za sprawiedliwość społeczną nikt nie zdejmie, bo przynależą do ich trwałych, społecznych powinności. O tej winności można orzec to, co o sprawiedliwości powiedział J. Rawls (1994):
Jak prawda w systemach wiedzy, tak sprawiedliwość jest pierwszą cnotą społecznych instytucji. Teorie nieprawdziwą, choćby wielce ekonomiczną i elegancką, trzeba odrzucić lub zrewidować. Podobnie prawa i instytucje społeczne muszą zostać zreformowane lub zniesione, jeśli są niesprawiedliwe, (s. 13)
Pedagogika nie ma alternatywy wobec zjawiska i procesów globalizacji.