Problemy organizacji pracy redakcyjnej - 7.01.16 r, Rok1, Edytorstwo, Problemy organizacji pracy redakcyjnej


Problemy organizacji pracy redakcyjnej - 7.01.16 r.

Witam serdecznie. Życzę jeszcze raz, aby rok był dobry. Czy jesteście przygotowani do zajęć?

Milczenie oznacza zgodę. Praktyka belferska dowodzi, że te pytanie jest zasadne o tej porze roku.

Dziś ostatnie zajęcia przed kolokwium. Za tydzień kolokwium. Za 2 tygodnie - omówienie kolokwium. Przepadło nam 1,5 zajęć, więc ta brakująca część materiału będzie wkomponowana w przedmiot: Problemy rynku wydawniczego w II semestrze, więc odrobimy materiał - będziemy mieć więcej niż 15 zajęć. Chciałbym, żebyście Państwo przygotowali się na I zajęcia, ale o tym zdążymy jeszcze porozmawiać.

Jeszcze chciałbym podsumować z zajęć z ubiegłego roku pracą Rafała Habielskiego „Polski Londyn” - nagrodzona nagrodą wydawniczą. Znacie serię: A to Polska właśnie?

Anita: ja znam

Odsetek znawców spada. Możecie tego nie wiedzieć, bo już nie jest wydawana. Nim wydawnictwo Dolnośląskie otrzymało dzieło do wydania, a fakty przebiegały następująco: autor znalazł wydawcę i zgłosił się do Wydawnictwa Dolnośląskiego. Pomysł spodobał się wydawcy. Dotyczyła polskiej emigracji. Podpisano umowę i wypłacono honorarium. Zaliczka - 25% kwoty przewidzianej na honorarium, 50% w momencie przyjęcia dzieła przed wydawcę, 75% już kosztów autorskich zostało poniesionych, a ostatnie 25% wprowadził w momencie wprowadzenia książki do obrotu - dokładnie miesiąc po.

Był konspekt do tej książki z dwoma alternatywnymi pomysłami:

  1. Reportaż

  2. Tradycyjna monografia w formie popularnonaukowej

Wydawca odrzucił formę reportażu.

Co dalej?

Przyjęto koncepcję zgodnie z wymogami serii. Wydawca określił bezwzględnie wymóg objętości - 17 arkuszy wydawniczych, bo zależy zachować objętość zbliżoną do poprzednich tomów.

Seria była bardzo bogato ilustrowana. Autor został obarczony obowiązkiem dobrania ilustracji. Z reguły zostawia się to wydawcy, a tutaj wydawca obarczył tym autora. W umowie zawarto kwestię podpisania tych ilustracji. Podpisy przy poszczególnych ilustracjach wykraczają poza znane zabiegi. Zgodnie z poetyką serii mają być one konkretne i przejrzyste. Czyta: „te zdjęcie zostało zrobione w 1933 r., po środku siedzi niedoszły prezydent Rzeczypospolitej na obczyźnie. U stóp generała Szczepko i Tońko”. Te przypisy przypominają felietony.

Książkę zrecenzował znany historyk, przy czym wydawca sam zgłosił się do autora z zapytaniem: kto ma napisać recenzję wydawniczą. Warto zapamiętać, że była taka seria - ona ma walory wydawnicze. To jest podsumowanie naszych dotychczasowych kwestii.

Dziś przerobimy część wstępną dotyczącą agencji i agentów.

Na rynku wydawniczym najczęściej mówi się agent i agencja.

Kim jest agent literacki?

Julia: osoba, która broni interesów

Michał: załatwia również kontakty autora z wydawnictwem?

Pan: to ja powinienem Pana o to zapytać

Michał: osoba, która odpowiada za kontakt między autorem a wydawnictwem

Anita: nie, to autorzy mają agentów

Pan: słusznie. Czyli?

Alicja: ktoś w rodzaju menadżera

Anita: autor ma swojego człowieka, któremu płaci

Pan: tak, to jest płatny pośrednik, który reprezentuje interesy autora. Do jego powinności należy co?

Anita: negocjowanie umów, aby wynegocjować najlepsze warunki

Pan: po pierwsze wydać książkę a po drugie zapewnić najkorzystniejsze warunki

Co jeszcze?

Tu pewna kwestia objaśniająca: mamy dwie tradycje w funkcjonowaniu tego typu zabiegów na rynku książki. Pani Anita zawarła ważną informację. Tradycja europejska, kontynentalna do niedawna nie znała agentów. Wydawcy preferowali kontakty bezpośrednie, żeby mieć swoich autorów, żeby im doradzać.

Przyniosłem świetną biografię: „Pół wieku francuskiego edytorstwa” - autor Gallimard (czyt.) - i to jest również bardzo znane wydawnictwo. Książka jest szalenie wielowątkowa. Nie mówiąc już o wielu analogiach np. czy wydawać książki na bieżąco, czy nie w czasach okupacji.

Pokazuję tę książkę, bo chcę, żebyście zapamiętali, że w tradycji kontynentalnej obowiązywał bezpośredni kontakt wydawcy z autorem.

Tradycja rynku anglosaskiego

W USA zawód agenta literackiego jest tak stary jak rynek książki. Jak powstawały wydawnictwa w koloniach angielskich już działali agenci. Reprezentują prawie wszystkich autorów. W związku z tym, że mamy supremację na rynkach amerykańskiego przemysłu wydawniczego. U nas też coraz więcej twórców ma swoich agentów, aby szukać możliwości sprzedaży swoich praw na rynku zagranicznych.

Jakie dziedziny twórczości dziś dominują na rynku? W jakich typach publikacji zwrócimy się do agentów?

Anita: tłumaczenia wszystkie

Pan: nie. Literatura anglosaska jest zdominowana przez agencje. A książka akademicka pozostaje poza tym.

Zapamiętajmy: książka popularnonaukowa to częściej agencje, a publikacje akademickie - nie.

Anita: trudno wyobrazić, żeby początkujący autor miał swojego agenta

W Polsce nie zatrudnimy agenta, ale już na rynku amerykańskim - tak. Pierwszy klucz do sukcesu to wybór dobrego agenta. Pamiętajmy o tym dualizmie. W Polsce głównie występują agenci tzw. „obcy”.

Agencja to pośrednictwo polegający głównie na wynegocjowaniu najlepszych warunków. A na czym może jeszcze ono polegać?

Alicja P.: agent nie wyśle książki akademickiej do wydawnictwa, które reprezentuje literaturę piękną.

Pan: nie chodzi tylko o wysokość honorariów

Dorota: będzie jeszcze wspierał autora w pisaniu

Pan: świetnie, przechodzimy do koncepcji profesjonalnego agenta. Dobry agent z dobrym autorem będą tak owocnie układali współpracę, że to agent będzie przekazywał pomysły na utwór.

Anita: nie tylko kontakty z wydawcami. W serialu Castle, który oglądam, agentka autora załatwia promocję

Pan: tak, chodzi, żeby autor nie zajmował się tylko promocją

Alicja: szuka nowych źródeł eksploatacji samego utworu np. zrobienie przedstawienia teatralnego na podstawie utworu

Pan: to są prawa zależne. Wszyscy autorzy marzą, aby ich utwory zostały zekranizowane.

Chwilka przerwy

Chyba się nie uda - mam kłopoty ze sprzętem.

Anita: na początku działało

Pan: może się zmęczył nasz projektor, bo już 15 min. Jest włączony

Zobaczymy. Ooooo.

Dygresja historyczna: to prezentuję nie w celu reklamy Znaku. Tylko chcę pokazać szczególną rolę agenta. Czy kojarzą Państwo autora?

Panie Konradzie?

Konrad: to był kurier w czasie II wojny światowej. Działał na Zachodzie.

Pan: to jest ktoś kto przeszedł do historii świata, a w związku z czym?

Konrad: on dostarczył dowody na część hitlerowskich zbrodni

W jakiej dziedzinie były one szczególne?

Ola: Holocaustu

Opublikowano ją w wolnym świecie jako pierwszą. Warto znać tę postać. Można mówić, że był kurierem, ale to oznaczało się przedostanie się do neutralnej Hiszpanii, aby dostać się do Wielkiej Brytanii. Karski miał z założenia nie brać w tę podróż żadnych dokumentów, zdjęć, więc opowiadał co widział. Najbardziej wstrząsające relacje dotyczą tego co widział w getcie i obozie koncentracyjnym. Książka ukazał się w USA po angielsku - styczeń 1945 r. Rząd RP na emigracji tracił wpływy, dlatego postanowiono wypromować bestseller na rynku amerykańskim, żeby przybliżyć tragedię Żydów i Polski. Karski nadawał się do tego najlepiej. Władze wskazały agenta jako opiekuna tej książki. Panowie spotkali się w USA. Agent zobowiązał się do wypromowania dzieła w zamian za bardzo wysokie honorarium, aż 50 % wpływów było przeznaczonych dla agenta, Karski zrzekł się swoich praw do honorarium. Czas gonił. Karski to pseudonim okupacyjny. Karski nie znał angielskiego. Karski dyktował książkę po polsku maszynistce - tłumaczce, a agent na bieżąco korygował pewne wątki. Radził co warto rozwijać. Domagał się od autora, aby opisał powstanie w getcie. Karski widział getto. Przemycono go piwnicą pod murem. Rozmawiał z szefostwem konspiracji, ale to było przed Powstaniem. Karski nie zgodził się na opis tej relacji. Agent naciskał, żeby pojawił się wątek romantyczny. Powinien mieć miłość w tle. Karski odmówił rozmowy o sprawach osobistych, więc nie był łatwym rozmówcą agenta.

Warto jeszcze wspomnieć o opisie obozu koncentracyjnego. Czy ktoś czytał z Państwa tę książkę?

Nie

Wspomnę tylko: przekupiono pewnego strażnika. Karskiego przemycono mundurze SS. Zwiedziła obóz zagłady, tam jest makabryczny wątek, gdy przechodzi obok ludzi, którzy przygotowywali się do transportu. Agent to zaakceptował. Książka miała świetną akcję promocyjną i przez parę tygodni była ona na liście bestsellerów. Oczywiście jej zadanie polityczne pozostało niespełnione, bo nie udało się odwrócić losy Polski. Ten agent istotnie opiekował się książką, spełniał swoją misję, wypromował autora, tak, że do końca śmierci Karski był postacią bardzo znaną. Ożenił się z Żydówką. Tu jest cała masa historii do opowiadania. Karski rozmawiał z prezydentem USA, szefem Żydów amerykańskich. Wypowiedział zdanie: „ tak się stało, bo się stało”. Można powiedzieć, że ta książka jest historycznym przyczynkiem, żeby wypromować Karskiego na nowo. Pierwsze polskie tłumaczenie - 1999 r. lub 2000 r., a wcześniej funkcjonowała tylko w wersji angielskojęzycznej.

Zatem wracając z historii do współczesności. Zatrzymajmy się przy kompetencjach agenta. Powiedźcie czym agent powinien dysponować jeśli chodzi o swoją wiedzę?

Dorota: powinien znać rynek książki

Tak

Konrad: powinien znać się na prawie autorskim

Tak, konieczna do zawarcia umowy.

Michał: powinien być komunikatywny i znać się na PR

Tak, to wymaga nie tylko umiejętności psychologicznych, ale też znajomości obyczajów.

Nasz człowiek w Pentagonie podkreślał, że nie rozmawia się o kobietach - członkach rodziny z Arabami. Tu mamy kwestię także kompetencji

Konrad: powinien znać angielski

Tak, to taka dzisiejsza łacina. Do niedawna Francuzi bronili się przed angielskim. Nawet mieli ustawę, aby niezakwaszczać francuskiego anglicyzmami. Hiszpanie nie do końca byli zainteresowani rozwijaniem znajomości tego języka.

Są jednak rynki gdzie angielski nie wystarcza. Dobrze znać rosyjski, jeśli tam robi się interesy. Wszyscy tubylcy lubią, jeśli podstawową rozmowę można przeprowadzić w ich języku.

Co jeszcze z kompetencji agenta można wymienić?

Anita: znajomości. Żeby znał ludzi na rynku

Określa się przemysł wydawniczy międzynarodowy i krajowy też czasami jako wciąż personal business - tam gdzie relacje bezpośrednie grają ważną rolę. Wiąże się to z różnymi stylami pracy agentów. Pani Paula Macucci z działu praw autorskich wydawnictwa włoskiego szkoliła wydawców w Polsce i przedstawiała anegdotki na temat agentów w różnych krajach. To jest gwiazda. Włoszka o Włochach: „nie zaczynajmy rozmowy o interesach. Trzeba zapytać jak smakowała kolacja, jak rodzina a potem buźka, buźka, zaś z Amerykanami dobrze się rozmawia na bankietach. Amerykańscy agenci są kompetentni biznesowo, ale nie znają się na literaturze. Zawsze będą mówili, że ich autor jest najlepszy. Niemcy zaś nie są tacy zimni, jak się uważa. Dobrze się z nimi rozmawia. Francuzi - snoby, bufony, zadzierają nosi, ale b. kompetentni - zarówno o biznesie jak i literaturze można pogadać” - o tak mniej więcej. Pointa: pamiętajcie, że rozmowy o pogodzie zawsze są dobre - pod każdą szerokością geograficzną.

Zawsze mamy do czynienia z różnymi stylami.

Powinności wobec autora:

- życzliwość, operatywność

Co jeszcze? Jakie tu powinności wobec autora - cechy istotne, ale też czynności ma agent do wykonania?

Wynegocjował honorarium, a kto podpisuje umowę?

Sala: autor

Gdyby chciał agent ją podpisać musiałby mieć upoważnienie.

Umowa podpisania, utwór powstał, wpływają pieniądze, co dalej?

Anita: agent pobiera swoją część, a reszta trafia do autora.

Pan: mieliście być przygotowani

Z reguły agent tworzy konto - nie może to być konto agenta. Jak te pieniądze wpłyną?

Uprzejmie informuje: wydawca płaci agentowi, agent potrąca swój procent, a resztę płaci autorowi. Chodzi o transparentność.

Z cech, które jeszcze wynotowałem przygotowując się do dzisiejszych zajęć mam jeszcze to, ze agent ma informować o przychodach to banał, a z cech ludzkich - ważna jest dyskrecja. Agent powinien być człowiekiem PR, ale też dyskretnym. Dlaczego?

Julia: bo chodzi o pewne tajemnice

Anita: jeśli jest dobra książka, to przedstawia się ja więcej niż jednemu wydawnictwu i ważne jest, żeby ich wzajemnie nie informować.

Pan: tak. Opiekując się autorem agent wie bardzo dużo o jego sprawach, także osobistych, rodzinnych, intymnych. Nie wszystko nadaje się do opowiadania osobom trzecim np. nałogi, kłótnie z żoną. To są elementarne sprawy związane z życiowymi sprawami. Trzeba umieć to uszanować. Pamiętajmy o dyskrecji oraz o tym, że w kodeksie etycznym agentów jest przykazanie, aby nie podkradać autorów innym agencjom. Wydrukowałem artykuł z Notesu Wydawniczego autor: Andrew Wylie. Pisze on, że nie ma takiego agenta, który przestrzegałby tej zasady. Tu łatwo jest o wymianę informacji. Agenci się znają i wymieniają między sobą informacje.

Chciałbym, żebyście Państwo dysponowali wiedzą: czym jest sub-agencja? Kim jest sub-agent? Czy ktoś wie?

Anita: logika podpowiada, że to jest mniejsza cząstka podporządkowana agencji

Sub-agent pracuje dla jednej agencji i reprezentuje jej interesy na rynku lokalnym. Mamy Wylie'ego, który będzie rozmawiał z polskimi wydawcami. Taki przedstawiciel na rynkach lokalnych nazywany jest sub-agentem. Polscy sub-agenci są oskarżani przez polskich wydawców, że bardzo podbijają ceny. Dlaczego to robią?

Anita: aby więcej zarobić

Michał: bo się płaci procent od każdej transakcji

Często są duże pieniądze.

Zapamiętajcie: sub-agencje.

Kim są skauci?

Konrad: wyszukują tytuły, które warto wydać

Pan: ciepło, a szerzej?

Alicja: są korespondentami wydawnictw zagranicznych

Nie tylko, są to takie wolne elektrony. Pracują dla siebie. Nie wiąże ich umowa z żadną agencją. Szukają wolnych tytułów, autorów. Najczęściej dotyczy to praw do tłumaczenia. Skaut specjalizujący się kryminałem gania po polskich wydawcach, że warto to i to kupić. Tacy wolni strzelcy są nazywani skautami. Przy okazji skautów zacytują kolejną kompetentną osobę: w ubiegłym roku kilku wydawców zawarło umowy ze skautami, ze będą poszukiwali dla nich dobrych autorów, żeby te publikacje przetłumaczyć. Wydawcy mówią: jesteś dobry. Pracuj dla mnie. Zatem i ten model biznesu mamy obecny na polskim rynku książki. Jak się rozpowszechnia kwestia tego typu działalności w biznesie. Jeszcze kilkanaście lat temu było inaczej. Znacie polskie agencje?

Nie

Graal, Anaw i jeszcze Pointa pisana po polsku Płenta.

Mają za celu wyszukiwanie dobrych publikacji na rynku zagranicznym, żeby sprzedawać je w Polsce. Większość tytułów anglosaskich przechodzi przez te agencje.

Agent znany w Polsce: Wylie (wymowa: łili, niektórzy mówią łajli). To jest agent, który zaczął masowo skupować prawa autorskie i kupuje je na zawsze. Prawa majątkowe, prawa do wydawania utworów, do okresu 70 lat. Zwraca uwagę na spadkobierców. Rozmawia też, że spadkobiercami. Znacie Updike?

Ola: znane nazwisko

Znamy powieść tego pisarza?

Np. „Czarownice z Eastwick”

On odmawiał wszystkim agencjom, a Wylae dogadał się ze spadkobiercami, a gdy autor zmarł Wylie dysponował prawami majątkami. Wylie nie pośredniczy, a udostępnia swoje prawa.

Wylae kupuje prawa majątkowe autorów z górnej półki. W jednych z wywiadów powiedział: „nie zajmuję się książkami, których wstydziłbym się czytać własnemu psu”.

Nie zajmuje się literaturą popularnonaukową. Jakiś „Kwiat pustymi” czy wszystkie harlequiny to nie Wylie.

Kupuje też prawa Polaków np. prawa do edycji anglosaskich Herberta i Miłosza. Jeszcze jeden z takich wielkich autorów to Gombrowicz.

Ola: po niemiecku wydał książkę Gombrowicza z piękną okładką

Pan: kupczy naszymi, ale nie tylko naszymi.

Nie jest jednak zalecane, aby robić interesy z autorami mniej znanymi, bo on chętnie to kupi za grosze. On wylansuje Gombrowicza, jeśli będzie wiedział, że warto. Ale już Kuczoka niekoniecznie tam zaprezentuje. Bardzo jest skuteczny jeśli chodzi o wielkie rynki - tam gdzie jest splendor i wielkie pieniądze. Załączył wydania e-books i tu pojawił się spór prawny, bo zarzucono mu konflikt interesów - nie mam pojęcia jak się skończył. Jeśli znajdą coś Państwo proszę się tym podzielić.

Gdy żona Gombrowicza widzi wydane zagranicą dzieła nieboszczka, to nie wiem jak na to się zapatruje.

Wylae jest mocny i skuteczny w swojej działalności.

Warto wspomnieć o Williamie Morisie - WM, ICM i John Brockman - to są agencje wyspecjalizowane w literaturze lżejszej gatunkowo. Brockman to agencja o renomie międzynarodowej zajmująca się książką akademicką. Również założył on fundację, która zajmuje się badaniami naukowymi. Zwraca uwagę na tradycyjny ethos nauki. Obecnie nauka jest bardzo skomercjalizowana, a on dopomniał się o wartość nauki poza korporacjami.

Za tydzień kolokwium. Obejmie całość programu do tej pory - również dzisiejsze zajęcia. Powtórzcie co było na zajęciach oraz literaturę, która była zadawana. Proszę o zaopatrzenie się w kartki A4 oraz przygotowanie własnych długopisów. A reszta materiału, którego nie udało się przeanalizować tzn. obrót prawami autorskimi, proszę przygotować na pierwsze zajęcia po przerwie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9. Problemy organizacji pracy redakcyjnej - 17.12.15 r, Rok1, Edytorstwo, Problemy organizacji pracy
4. Podstawy organizacji pracy redakcyjnej - 29.10.15 r, Rok1, Edytorstwo, Problemy organizacji pracy
1. Problemy organizacji pracy redakcyjnej - 8.10.15 r, Rok1, Edytorstwo, Problemy organizacji pracy
13 01 16 La revelación?l rostro? Dios
01 (16)
2001 01 16
Zagadniena na zaliczenie laborków 01 16 doc
2011 01 16 20 24 53
02-01-11 12 01 41 analiza matematyczna kolokwium 2002-01-16
2011 01 16 20 25 57
1998 01 16 0121
08 01 16 chkolid 7350
2012 01 16 probna matura matematyka arkusz poziom podstawowy
02 01 11 11 01 16 08 03 10 am1 popr
DGP 2014 01 16 ubezpieczenia i swiadczenia
09 01 16 WYKŁADY
krowy 2012-01-16, produkcja zwirzęca

więcej podobnych podstron