Jędrzej Kitowicz, „Opis obyczajów za panowania Augusta III”
O pobożności.
Ten rozdział zaczyna się słowami: „Wystawiłem czytelnikowi memu wiary, czyli religie, które się znajdowały w Polszcze za panowania Augusta III. poprzez to zdanie osoba mówiąca bezpośrednio zwraca się do czytelnika, a także nawiązuje do poprzedniego rozdziału pt. „O wiarach, jakie były w Polszcze”.
Dalej w rozdziale „O pobożności” autor pisze o tym, że wiara katolicka trzyma prym w królestwie, z nią ściśle wiążę się pobożność i nauka o Bogu, która z kolei była niezmienna przez wieki i taką pozostanie. Mowa o „Kościele Chrystusowym, który jest jeden katolicki rzymski(…)”. Pobożność natomiast jest tym, co zmienia się w ludziach w zależności od okoliczności. Pobożność Polaka raz się natęża, raz znacznie słabnie. Nabożeństwo było czymś powszechnym. W dużych miastach odbywało się z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i z kazaniami i procesjami wewnątrz Kościoła. Wieść o nabożeństwie była nagłaśniana w dniu poprzedzającym przez duchownych (przez kotły) i przez trębaczy przed kościołem, w którym owe wydarzenie miało mieć miejsce. Na nabożeństwo schodzili się także wielcy panowie i panie.
W Kościołach jezuickich co dzień rano o godz. 7 odprawiana była msza z wystawienie Sakramentu Ciała Pańskiego „w puszcze”, ze śpiewaniem (przed rozpoczęciem) dwóch ostatnich strof z hymnu na Boże Ciało. Po takiej mszy kapłan śpiewał z ludem „Święty Boże”. Puszka na koniec chowana do cyborium. Na te nabożeństwa u jezuitów schodziło się najczęściej pospólstwo - panie i panowie, którzy mieli potrzebę wyspać się i przyszykować, wystroić, nie przybywali wcześniej niż przed południem.
Nabożeństwa odprawiane co święta i co niedziele nazywane nabożeństwami parochialnymi. Ludność schodziła się także na nieszpory. Gdzie kaznodzieja był lepszy, tam większy nacisk ludu. W dni powszednie rzadko kto, kto miał dzień wolny nie przyszedł na mszę świętą. Możniejsza szlachta mieszkająca na wsi (która wcześnie zdobyła pozwolenie od duchownych na kaplice) trzymała kapelanów, którzy odprawiali mszę dla państwa i „mnie zarobionych” służących. Po pokropieniu przez kapelanów święconą wodą- rozchodzili się. Jeśli szlachcic nie chował u siebie kapelana, wtedy sam z domownikami nabożeństwa wieczorne (ranne już odbywały się bez uczestnictwa czeladzi, gdyż zanim szlachcic wstał, wszyscy już pracowali). W świta zaś ci wszyscy jechali do parochialnego kościoła albo do bliższego - do zakonników. Spowiedź i komunię wielkanocną odbywali wszyscy - nawet i wielcy panowie.
[O bractwach]
Bractwa cieszyły się wielkim szacunkiem. W szkołach dla studentów tak u jezuitów, jak i u pijarów istniało coś takiego jak Sodalitatis Marianae. Dzieliła się ona na większą- dla filozofów i teologów, i mniejszą - dla niższych szkół. Każda z nich miała swojego prefekta. Podczas odprawianej kongregacji (przez księdza prefekta) zachęcano sodalistów do niewinnego życia oraz do bronienia honoru Matki Boskiej. Potem egzaminowano. Jeśli których z sodalistów miał na swoim koncie jakiś występek, zazwyczaj zostawał wydalony nie tylko z kongregacji, ale także ze szkoły tzw. EKSKLUZJA. Ekskludowanego traktowano jak wyklętego. Np. można było zostać wydalonym przez psotę wyrządzoną jakiejś panience, przez schadzkę z cudzą żoną, gdy mąż tego dowiódł. Niekiedy takie przewinienia zdarzały się samym dyrektorom uczących mniejszych studentów (sami też często byli jeszcze studentami)! :p Nie tyle pragnęli nauczać i byli rządni wiedzy, ile pasował im sposób życia szkoły. Nieodbywanie powinności sodaliskich powodowało, że mali sodalisowie degradowali na tyronów. Tyro to ten, który dopiero do kongregacji przystępował i miał jeszcze do nauki pewne obowiązki nałożone przez Sodalitatis.
Sodalistą stawał się ten, kto został przyjęty do księgi sodaliskiej (pewny formularz, w którym zobowiązywał się m.in. służyć Matce Boskiej. Sodaliści na kongregacjach siedzieli w ławkach, a tyronowie stali na środku, czasem klęczeli.
Autor zwraca się do czytelnika z przeprosinami, że zbyt dużo rozpisał się na temat Sodalitatis Marianae, ale chciał zostawić „ślady w piśmie dla potomności”.
Drugie bractwo, po sodaliskim, to bractwo Literackie. Należeli do niego tylko mężczyźni, mężczyźni „miejscy”, uczeni na tyle, że mogli czytać na chorale kościelnym, z którego śpiewali w dni święte. Umieli czytać - także po łacinie, choć większość z nich jej nie rozumiała (stąd nazwali siebie literatami).
Inne bractwa: Różańcowe, Szkaplerze, Serca Pana Jezusa, Św. Ducha, Św. Anny. Dwa pierwsze bractwa były najludniejsze. Bractwo Różańcowe ufundowali Dominikanie. Autor mówi potem o tym, jak odbywa się odmawianie różańca. Różaniec dzieli się na dwa gatunki: Najświętszej Panny i imienia Jezus. Ten, kto zostaje promotorem różańcowym jest w zakonie dobrze zasłużony. Nie dostaje za to pensji z klasztoru, ale otrzymuje chociażby liczne dary od braci i sióstr. Tu autor przedstawia po krótce obowiązki (np. musi pierwszy być na ambonie - zanim zjawią się bracia i siostry). Panowie i panie, szlachta i szlachcianki nie wstydzili się uczestnictwa w różańcu. Autor opisuje teraz „strukturę” różańca: paciorki, sznureczek. „Kto paciorki nosił w kieszeni, mniej miał odpustu, kto u pasa, miał więcej”. Procesje różańcowe bywały dwa razy do roku. Procesje te odbywały się tylko po miastach, w których znajdowali się dominikanie. Po odbytej procesji bracia i siostry szykowali ucztę dla tych, którzy najwięcej pracowali przy tej procesji (+ci, którzy hojnością wspomogli).
Autor przechodzi do tematu bractwa Szkaplerzy, którego nie wyróżniały jakieś szczególne wyjątkowe obrzędy. Osoba mówiąca opowiada teraz o obowiązkach tego bractwa (np. pościć w środy na maśle i nosić szkaplerz na gołym ciele. Na szkaplerzu były wyszyte dwa imiona: Maryja i Jezus. Potem następuje opis tej szaty. Na zakończenie Kitowicz mówi, że opisał bractwa znaczniejsze dla potomności, gdyż obawia się, że mogą z czasem zaginąć - przez powszechny brak pobożności w narodzie polskim. Po tym, wspomina (już na sam koniec) o bractwie Montem Pietatis, przyłączonym do Bractwa św. Rocha. Mowa także o Mons Pietatis (Góra Pobożności) - skład kapitału pieniężnego zebranego od różnych osób pobożnych. Z tych pieniędzy dawano pożyczki potrzebującym (bez odsetek :D). Ten, kto pożyczał, musiał dać w zastaw określony fant.
„O szpitalu Dzieciątka Jezus”.
Drugi fundusz pobożny to fundusz „Dzieciątko Jezus” założony przez Francuza (misjonarza Boduę). Ksiądz nie mógł patrzeć, jak matki wysyłają swoje dzieci na ulice itp. „Zgarnia” potrzebujące dzieci i np. oddaje je na wykarmienie do kobiet najętym do karmienia piersią. Potem kupił kamienicę, wciąż przybywało funduszy. Z powodu olbrzymiej i wciąż rosnącej liczny dzieci musiał powiększyć ich miejsce zamieszkania. W wyniku „rozbudowy” powstał szpital, do którego „zbierano” chorych i żebraków z ulicy. Misjonarz tak oczyścił ulice Warszawy z włóczęgów. Niestety ci, którzy zobowiązali się dawać jałmużnę, rozmyślili się- wcześniej dawali, bo chcieli, aby sytuacji na ulicach miasta zmieniła się. August III natomiast zagwarantował pomoc porzuconym dzieciom i chorym. Dzieci, które miały świadectwo na piśmie, że wyszły ze „słynnego” szpitala miały de facto zagwarantowany dobry start w życiu: były uważane za poczciwe i mogły być przyjęte do wszelkich rzemiosł.
Potem Kitowicz przedstawia sposoby podrzucania dzieci pod drzwi szpitala. Postawiono straż, która miała wyłapywać podrzucających dzieci. Różnie postępują z matkami, w zależności od ich sytuacji życiowej. Co ważne Kitowicz pisze też o tym, że jeśli przy dziecku znaleziono coś drogocennego, to nie było problemu, by przyjęli dziecko i wolno puścili matkę. Zdarza się, że rodzice nie chcą słuchać płaczu swoich dzieci i dlatego oddają je na wychowanie do szpitala (płacą ustaloną kwotę). Panny uczą dzieci, które wyszły już z „pierwszego” dzieciństwa modlitw, powinności religijnych. Kitowicz mówi o tym , jakie prace wykonują wychowankowie szpitala po opuszczeniu go etc. Mówi też o dziewczętach „tępego dowcipu nie niezgranych”, które są np. oddawane na wsie misjonarskie. Na zakończenie autor tłumaczy, że przedstawia dzieje tego szpitalu, ponieważ jego celem jest pisanie i rzeczach, które nastały za panowania Augusta III bądź były już dawniej, ale potem się odmieniły bądź całkowicie zniknęły.
„O pannach kanoniczkach”.
Trzecia fundacja, która ukazała się w Polsce (1749) to fundacja panien kanoniczek. Fundatorką była Zamoyska (ordynatowa wdowa), która zapewniła im miejsce działalności. Wybudowała kaplicę do nabożeństwa. Zamoyska ustanowiła także podział na dwa chóry: wyższy (panny wysokiego urodzenia, spore wygody, duża pensja; tu 12 panien) i niższy (szlachcianki, które miały odrobinę gorsze życie niż poprzednie; tu 6 panien).Wolno im wyjeżdżać, ale na żadnych balach publicznych być nie mogą. KSIENI - obrana z wyższego chóru, sprawuje swoją funkcję dożywotnio (ta jako jedyna czyni ślub czystości). „Cisną się tam [do fundacji] damy z znacznymi posagami i urodą niepoślednią”. „Są też drugie i niezgrabne, i w lata podeszłe…”. Po pobycie w tej fundacji, z założenia, kobiecie łatwiej było potem znaleźć odpowiedniego kandydata na męża etc. Potem mamy opis strojów dziewcząt. Kitowicz na koniec mówi o tym, że chyba słusznie postąpił, opisując przy zagadnieniu pobożności szpital, czy fundusz dla panien kanoniczek. Ten drugi, jak pisze Kitowicz, też zakładał pomoc potrzebującym - „Nie masz bowiem nędzniejszego stanu jak panny wysoko urodzonej, a bez posągu”.
Autor wraca (krótko) jeszcze do tematu bractw: bractwa pełnili, prócz nabożeństw, jeszcze jedną powinność powszechną: braciom i siostrom asystowali podczas pogrzebów ze świecami i chorągwiami, nie biorąc za to opłat.
Ostatnie zdanie to zasygnalizowanie przejścia do innych zwyczajów, które poniekąd też należały do pobożności.
Nowy rozdział: „O wychowaniu dzieci”.
Narodziny nowych istot było i jest czymś naturalnym, czymś, co będzie trwało do skończenia tego świata, tak zaczyna Kitowicz. Zwraca jednak uwagę na to, iż wychowanie dzieci nie było jednakowe.
Za panowania Augusta II kobiety w podeszłym już wieku pomagały rodzącym matkom przy porodzie. Obowiązkiem kobiety, która pomagała było kąpanie dziecka. Jeśli dziecko zostało nauczone, aby zasypiać przy śpiewie i kołysaniu, to później nie potrafiło zasnąć w inny sposób. Matka pracująca, kładła dziecko gdzieś przy żniwie w cieniu, wcześniej nakarmiwszy je piersią. Potem mamy opis jak wyglądały kołyski dziecięce, jak pielęgnowano ciało dzieciątka, jak uczono je jeść mleko i papki. Gdy dziecko zaczęło wymawiać słowa, od razu uczono je pacierza. Dopóki owe się nie przeżegnało, nie mogło skosztować pokarmu. Ubogie matki karmiły swoje dzieci tym, co same jadły (groch, kapusta, kluski), „przeżuwając wprzód w swojej gębie”. E matki, które upiły trunek, dawały go dziecku, przekonaniem, że dzięki temu nie będzie ono lubiło alkoholu gdy dorośnie. Kitowicz mówi, że to było błędne przekonanie: z takich dzieci wyrastali pijacy i pijaczki.
Uczono dzieci chodzić, wodząc na paskach. Potem mamy opis tych pasków i to, jak wyglądało ta nauka. Zakładano dziecko specjalną czapkę z ochronnymi taśmami, które miały zabezpieczyć je w razie upadku. Dbano także o zdrowie dzieci, o „dziecięce piersi” ( specjalne ubranka). Do trwało z reguły do czasu, jak dziecko skończyło 4-5 lat. Ta dbałość o dzieci dotyczyła tylko majętnych rodziców, bo ubogich nie było na to po prostu stać. Potem następuje opis, jak ubierano chłopców i dziewczynki (pańskie dzieci). Najpierw autor opisuje stroje dziewczęce, potem chłopięce. Chłopców strojono w żupan i kontusz. Od dwunastego roku życia dzieci zamożnych państwa były strojone w to, co obecnie było modne.
„O edukacji dzieci od lat siedmiu”.
Dzieci, które wydawały się zdolne, już po ukończeniu 5 lat, zaczynano uczyć czytać (nie oddawano ich do szkół, uczyły się w domu - aż do 7 roku). Dzieci z miast szły do szkoły parochialnej, Na wsi był problem - rzadko kiedy szkoła była gdzieś w pobliżu. Dlatego szlachcic mieszkający na wsi, „wynajmował” nauczyciela. W szkole parochialnej uczono samych chłopców, dziewczęta oddawane były pod opiekę niewiast, które zajmowały się nauczaniem. „Majętniejsze” córki uczono języków francuskiego i niemieckiego, które stawały się modne. Potem mamy opis, czego uczono chłopców w szkole parochialnej (czytanie na elementarzu, gramatyki łacińskiej; za karę chłopców bito po rękach albo w „tył obnażony”). Opis przyrządów służących do życia.
„O szkołach publicznych”.
We wszystkich szkołach publicznych edukacja i kara dla każdego dziecka była taka sama (niezależnie od tego, czy jego ojcem jest szlachcicem, mieszczaninem czy chłopkiem). Jedynym wyróżnieniem dla synów paniczów było to, że zasiadali oni w pierwszych ławach. Gdy kary nie pomagały, takiego gnuśnemu uczniowi wkładano słomianą koronę na głowę i w niej oprowadzana go po wszystkich szkołach. Nauka dzieliła się na szkoły: pierwsza szkoła u jezuitów zwała się infima i dzieliła się na dwie. I dalej następuje opis, rozwinięcie tego zagadnienia, z użyciem nazw łacińskich. U pijarów nieco inny podział nauki, o czym też szczegółowo pisze autor. Ogólnie uczono poetyki, retoryki, filozofii, teologii. Potem Kitowicz opisuje, czego studenci mogli się nauczyć dzięki poszczególnemu z tych przedmiotów. Przy filozofii mówi (przeprasza przy tym czytelnika), że nie jest za bardzo w stanie o niej mówić, ponieważ jej nie traktował.
Akademie publiczne, czyli generalne (np. krakowska, zamojski, wileńska), dodatkowo prócz nauk powyższych były: nauka matematyki wszelkiego rodzaju, astrologia, geografia, geometria, kosmografia. Akademie, gdzie uczono także medycyny, zwały się universitates. Wśród miłośników filozofii panował swoisty podział na wyznawców teorii św. Tomasza i Arystotelesa. Pierwsi pijarowie (ok. 1749r.) ogłosili w kalendarzyku politycznym niektóre kawałki z Kopernika, dowodzące, że ziemia się obraca, a słońce stoi. Ten fakt wykorzystali ich wrogowie - jezuici, robiąc powszechną nagonkę na pijarów. Nauczycieli uczących w niższych szkołach nazywano magistrami, a tych uczących w wyższych - patrami. Dyrektorami byli nazywani ci, którzy mieszkali ze studentami na stancji. Byli oni najmowani i płatni od ojców studentów. Kitowicz prezentuje potem 4 różne gatunki studentów. Przy jednym z opisów widzimy, że autor o niektórych rzeczach mówi z perspektywy własnych doświadczeń: „Do szkół publicznych w Warszawie za mojej edukacji chodzili: Pacowie - dwaj bracia(…)”. Kitowicz opowiada o tzw. Ewangelistach, którzy byli wysyłani przez dyrektorów szkółek parochialnych wysyłali chłopców uczących się (w niedziele), żeby docierali do domów tych, którzy nie byli na czytaniu i kazaniu i czytali im Ewangelię. Ludzie, do których docierali, dawali datki. Te Ewangelie były niezłym zyskiem dla ubogich studentów. Następnie Kitowicz mówi o kolędzie, po czym przeprasza czytelnika, że trochę zbłądził, ponieważ miał pisać o szkole. Mówi, że o kolędzie powinien był powiedzieć przy temacie pobożności, ale zapomniała, więc musiał teraz umieścić informację o niej.
„Dalsze ćwiczenia szkolne”.
Emulsowie, czyli inaczej zazdrośnicy, mieli za zadanie pilnować drugiego (dzielono uczniów na pary, i tym samym każdy miał po kontrolą jednego. Tym samym jakby jeden student stawał przeciw drugiemu. Honory szkolne były najlepszym bodźcem do nauki. Oto następujące honory: dyktator, imperatores, audytorowie, audytor audytorum, censor.
Podrozdzialik ten kończy się wzmianką o wakacjach. Trwały one od ostatniego dnia lipca do pierwszego września. Na ten czas studenci rozjeżdżali się do swoich domów rodzicielskich. A profesorowie zmieniali się między sobą między kolegiami . Profesorowie w akademiach się nie zamieniali - odpoczywali po rocznej pracy.
„O zabawach studenckich”.
Rekreacje: wtorek i czwartek to były dni oderwania się od nauki. Grano w piłkę i palcat. Mamy opis jak wyglądał piłka, którą grano: wełniany kłębek z wierzchu obwinięty nićmi i obszyty w siatkę. Mowa o dwóch rodzajach gry w piłkę. Potem przejście do tematu palcaty - gra, podczas której korzystano z kijów i de facto po prostu bicie się nimi. Ten, kto był zbyt bojaźliwy i bał się z drugim stanąć do palcata - musiał potem znosić prześmiewanie, prześladowanie ze strony całej szkoły.
„O różnym ćwiczeniu studentów”.
Repetycja: By wbić studentom dobrze łacinę do głowy korzystano właśnie z repetycji, czyli powtarzanie materiału między sobą (studenci między sobą robili to, a profesorowie kontrolowali; to odbywało się w określone dni). Drugi sposób na lepsze wpajanie i egzekwowanie wiedzy to nota linguae, czyli zakaz dla studentów, mówiący o tym, że nie można mówić po polsku. Ten student, który otrzymał tę notę (na piśmie) do ręki musiał posługiwać się wyłącznie łaciną. Nota morum, która także w postaci pisemnej, była przyznawana temu uczniowi, który popełnił jakąś nieprzystojność w obyczajach. Za zgubienie którejkolwiek z not groziła surowa kara. Deklamacje: rozmowy wierszem lub prozą przekazane studentom przez ich profesorów (czasem przeplatane śpiewem i muzyką). Potem mowa o sejmikach i dialogach. Pierwsze to takie retoryczne mowy wygłaszane przez profesorów publicznie, a drugie: miały charakter tragiczny bądź komiczny, na kształt dzisiejszych oper i komedii.
Po napisaniu EXERCITIUM, czyli takiego tekstu po łacinie (co było bardzo trudne) zaczynały się wakacje. Pilni studenci, nawet jeśli oblali ten test, mieli szanse na promocję na kolejnym, wyższy rok. Kitowicz mówi tu o kratkach (z exercitium) wylatujących zza okien szkolnych pomieszczeń.
Co miesiąc każdy student otrzymywał kartkę z jakąś cnót a i mówiącą o tym, jakiego świętego powinien mieć za patrona. Konieczne było odbycie spowiedzi chociaż raz w miesiącu. Wraz z nauką i rozumem musi iść bojaźń boska.
„O przywilejach studenckich”.
Akademie publiczne wszelkie kwestie osobiste dotyczące profesorów i uczniów załatwiały w zakresie „zwierszchności szkolnej”, nie zaś na drodze jakiegoś sądu. Potem mamy przykładowe sytuacje, w którym studenci np. niemalże napadali na pana z karety i robią mu jakąś krzywdę. Tego typu zachowania studentów traktowane są jak wymierzanie sprawiedliwości, jakby poparte sądu. Wszyscy zaczęli wierzyć, że studenci są osobami wyższymi od wszystkich urzędów. Studenci zaczęli być zuchwali i pozwalali sobie na coraz to większe zniewagi. Żydzi ukrywali się przed studentami, gdy Ci szli do szkół albo powracali z nich do domów. Ten, kto miał odwagę wstawić się za Żydem, który był bity przez uczniów, sam musiał uważać, by także nie ucierpieć.
„O Dąbrowskim straconym”.
Kitowicz opisuje losy Dąbrowskiego: przez kilka lat był dyrektorem w szkołach jezuickich, potem udał się na służbę do szlachcica - Żółtowskiego. Historia z wozem zakrwawionym, z którym jechał Dąbrowski. Powiedział napotkanemu mężczyźnie, że jego pan jest w domu, a krew jest krwią cielęcia. Karczmarz obserwował od tej pory poczynania Dąbrowskiego, który najpierw przeniósł się do Warszawy, potem za Warszawie. To utwierdziło karczmarza w przekonaniu, że D. zabił Żółtowskiego , więc powiadomił o tym sędziego marszałkowskiego. Dąbrowski, przyprowadzony do sędziego, zaraz po pierwszym pytaniu przyznał, że zabił swojego pana. Usprawiedliwiał jednak zabójstwo swego pana tym, że pan był rozbójnikiem: Dąbrowski nie chciał pomoc Żółtowskiemu w zamachu na przejeżdżających Żydów. Żółtowski chciał zabić Dąbrowskiego, a ten de facto tylko się bronił. Bieliński - marszałek wielki koronny, rozkazał, by uciąć Dąbrowskiemu głowę. Nawet jeśli jego to prawda, że zabił w samoobronie, to powinien był zwłoki zawieźć do kancelarii i przedstawić całe zajście. Dąbrowski miał jednak olbrzymie poparcie wśród studentów, którzy postanowili zebrać siły i odbić go ze „straceńczego” placu. Dąbrowski został odbity i przewieziony do dominikanów na Nowe Miasto do kościoła. Marszałek Bieliński kazał szukać studentów - łapać ich w domach, na ulicach. Jedni pouciekali z Warszawy do innych szkół w kraju, inni wyrzekali się, że są studentami, a jeszcze inni zrezygnowali na dobre ze studiowania.
Kitowicz następnie przeprasza Czytelnika, pyta, czy nie będzie on miał mu za złe, jeśli pozwoli sobie opowiedzieć, jak zakończyła się historia Dąbrowskiego.
Gdy marszałek dowiedział się o pobycie Dąbrowskiego u dominikanów, kazał otoczyć klasztor i kościół. Zakonnicy uważali, że marszałka nie powinna dotknąć surowość świeckiego sądu, bo działał w obronie własnej. Bieliński udał się do nuncjusza, aby ten przymusił dominikanów do wydania Dąbrowskiego. Nuncjusz zaproponował, aby teologia zdecydowała o dalszym losach Dąbrowskiego: miało się zgromadzić po dwóch teologów z każdego klasztoru w Warszawie i zadecydować. Marszałek Bieliński nie śmiał dłużej osaczać klasztoru dominikańskiego. Dominikanie natomiast, przebrawszy Dąbrowskiego w habit, wywieźli go za Warszawę. Marszałek rozesłał listy do wszystkich grodów z dokładnym opisem oskarżonego i rozkazał, by został schwytany i odesłany do jego straży. Dąbrowski w miarę upływu czasu czuł się coraz bardziej bezpiecznie.. Niesłusznie. Po upływie 4 lat został schwytany (w kancelarii zakroczymskiej) i odwieziony do Warszawy, gdzie stracił głowę. Kitowicz pisze, że dzięki pomocy studentów żył dłużej - cztery lata.
„O antypatii studentów dwoistych szkół”.
Zawsze były spory pomiędzy studentami z innych szkół (np. szkoła pijarska kontra jezuicka, jezuicka kontra akademicka). Jedni drugich prześladowali. Jeśli profesorowie jakiś dwóch szkół się lubili, wtedy karali swoich uczniów za wrogość wobec uczniów innej szkoły. Lecz jeśli owej zgody między profesorami nie było - nienawiść była wzmożona. Był zwyczaj (zarówno u jezuitów, jak i u pijarów), że wybierano się co jakiś czas do Loretu Najświętszej Panny u bernardynów w Pradze. Gdy w czasie podróży dwie szkoły spotkały się na Wiśle - dochodziło do bójki. Potem mamy opis, jak uczniowie walczyli ze sobą (na pięści, kulami śniegowymi, szarpali się za czupryny). Za dziećmi małymi do walki przystępowali starsi, następnie sami profesorowie (ci używali kijów, a czasem i szabli). Zachowanie profesorów było potem osądzane przez nuncjaturę. Rektorowie obojgu kolegiów i prefekci szkół radzili im, aby szkoły informowały się wzajemnie o dniu swojej wędrówki. Nigdy te potyczki nie kończyły się rozlewem krwi czy czyjąś śmiercią. Uczeń, po wykonaniu ciosu, raczej chował się w tłum, aby nie być rozpoznanym i w konsekwencji ukaranym.
„O Akademii Lwowskiej”.
Tytuł doktora mógł być przyznany tylko komuś, kto nauczał w Akademii (np. jezuici nie mieli u siebie doktorów).Tytuł doktora można było albo osiągnąć na drodze naukowej, albo po prostu kupić (rozróżnienie w łacińskich tytułach). Egzamin: ten, kto tara się o tytuł doktora, przed egzaminem, otrzymuje pytania, które na egzaminie mają mu być zadane i odpowiedzi na nie. Po zdanym egzaminie, wszyscy gratulują temu, co zdał i piją wino, jedzą obiad na jego koszt. Potem Kitowicz mówi, że trochę odszedł od tematu Akademii Lwowskiej, lecz zrobił to ku zabawie czytelnika, po czym wraca do tematu.
Jezuici zadbali o to, by ich szkoły miały podobna rangę co akademie (aby można było przyznawać w nich i zdobywać tytuł doktorski). Udało im się to bez trudu: mieli poparcie ze strony żony Augusta III. Tak pojawia się na polskim horyzoncie Akademia Lwowska, przeciw której pisma publikuje Akademia Krakowska. Następnie Kitowicz opisuje spór między tymi dwoma szkołami (A. Lwowska i A. Krakowska) i ich stanowiska. Akademia Krakowska uważała, że jezuici nie są żadnym z jej odłamów, zatem nie powinni tytułować się nazwą „akademia”. Niewiele jednak mogła zdziałać, ponieważ akademia we Lwowie miała po swojej stronie króla. Akademia Lwowska istniała ok. 3 lat - do czasu objęcia polskiego tronu przez następcę Augusta III, Stanisława Augusta.
Na zakończenie autor zapowiada, że przechodzi do tematu stanów, do których młodzież się garnęła. Wymienia: stan duchowny, żołnierski, dworski.
Tomasz Kajetan Węgierski „Wiersze wybrane”.
* „Portrety pięciu Elżbiet bezstronnym pędzlem malowane i w dzień ich imienin ofiarowane od przyjaznego osobom ich sługi”
Utwór jest podzielony na pięć części-strofy. Każda z nich ma 6 wersów i jest poprzedzona inicjałami. Nad pierwszą strofą widnieją następujące inicjały: J. O. B. K. K. H. W. K. Przypis edytora podaje nam rozwinięcie: Jaśnie Oświecona Branicka, Kasztelanowa Krakowska, Hetmanowa Wielka Koronna (siostra Stanisława Augusta). Węgierski pisze o tej kobiecie, że jest grzeczna, lecz „skwierkliwie skąpa w swoim domu”. Jej dusza nie wie, co to miłość i przyjaźń. Nic nie porusza jej zimnego serca oprócz jej braci. Węgierski pisze: „ma umysł bigotki” (a bigoteria jest to przesadnie gorliwa pobożność). Ostatni wers ten strofy brzmi: „Nie mówi źle o ludziach, lubi jednak plotki”.
Drugą strofę poprzedzają inicjały: X. C. G. Z. P. W przypisie edytora czytamy: Księżna Czartoryska, Generałowa Ziem Podolskich (małżonka Adama Kazimierza Czartoryskiego, była kochanka
Stanisława Augusta i ambasadora Repnina). Węgierski pisze, że w jej dowcipie jest tyle przyjemności, ile wdzięków w jej pięknym ciele. Dostrzega w kobiecie pewne dziwactwo: „Bez przyczyn nienawidzi i bez przyczyn kocha”. Książna Czartoryska dla dzieci jest dobrą matką, lecz „mężowi miłość chowa mierną”. W ostatnim wersie autor pisze, że umie ona być jednocześnie Penelopą i kobietą niewierną.
Inicjały przed kolejną strofą: X. L. M. W. K., czyli Księżna Lubomirska (małżonka Stanisława Lubomirskiego), Marszałkowa Wielka Koronna. [tę zwrotkę przytoczę całą, ponieważ trudno mi ją streścić/zinterpretować]
Z grzeczności Czartoryską znać i z jej wejrzenia, Ma jednak wykwintnego nadto przymilenia. Mówią, że miłosierna, radem wierzyć temu: Wyświadczyła niemało Domowi Nowemu. Przy znacznych jej przymiotach ta słabość nie wini: Owszem, w oczach młodzieży szacowniejszą czyni.
Czwartą zwrotkę poprzedzają inicjały: P. P. W. X. L. (Potocka, Pisarzowa Wielkiego Księstwa Litewskiego). Z przypisu wiemy, że była to małżonka Ignacego Potockiego, ciesząca się wielką sympatią poety. Już pierwszy wers to same pochwały: „Przyjemna, grzeczna, dobra, dowcipna i żywa”. Tutaj, wg mnie, Węgierski (utożsamiony z podmiotem lirycznym) ujawnia-w sposób najbardziej wyraźny- swoje niezwykłe zainteresowanie tą kobietą. Mówi, że oddałby życie, za to by mężowi Potockiej (nazywa go bakałarzem!) zostały przyprawione rogi („Mógł na swym łbie uczonym ciężkie dźwigać rogi”). Ostatni wers z kolei przejawia pewne rozczarowanie, może smutek: cnota Pisarzowej „nikomu nie czyni nadziei”. Czyli podmiot liryczny, nie ma nawet cienia nadziei na jakikolwiek romans z kobietą.
Ostatnia zwrotka: inicjały X. S. W. M. Księżna Sapieżyna, Wojewodzicowa Mścisławska (siostra hetmana Franciszka Ksawerego Branickiego; wdowa po Janie Sapieżynie, „faworyta” Stanisława Augusta). Jej osobowość autor przedstawia jak wyścig: rozkosz dla ciała i intrygi dla duszy. Gdyby kobieta umiała lepiej „rządzić sobą”, mogłaby zarządzać całą Polską bezpiecznie.
Pod spodem: [Na 19 listopada 1776]
„Napis na domku”
Utwór ten składa się tylko z jednej strofy (6 wersów).
Na świecie z znajomymi, tu z przyjaźnią żyję, Kocham, ile sił starczy, miernie jem i piję; Od pustego fircyków odłączon hałasu, Przegwizdywać ich nawet nie staje mi czasu. Szczuplejsza tu daleko zabaw moich sfera: Rozkosz mi prawie wszystkie momenta odbiera.
Możemy domyślać się, że podmiot liryczny wyraża swoje uczucia spowodowane pobytem w jakimś niezwykle cennym dla niego miejscu. Tam odczuwa przyjaźń i miłość. Raju doznaje jego dusza. Przy tym, co czuje dusza, tak przyziemne rzeczy, jak jedzenie i picie nie mają znaczenia. W tym miejscu/domku podmiot liryczny jest odłączony od pustego hałasu fircyków. Rozkosz, której zaznaje w tym miejscu, zabiera mu tyle czasu, że nie starcza mu czasu na inne przyjemności (lecz najwyraźniej z tego powodu wcale nie narzeka).
„Inny napis”
Śmiertelniku! o rozkosz masz się w życiu starać. Nie wierz, by cię po śmierci miano za to karać. W tym sposobie myślenia bądź jednak ostrożnym: Poczciwemu jest tylko wolno być bezbożnym.
Bezpośredni zwrot do Czytelnika, czyli mamy apostrofę. Osoba mówiąca w wierszu uważa, że nie należy obawiać się, że za rozkosz spotka nas kara po śmierci. Należy jednak zachować umiar w takim myśleniu. Dopiero będąc prawdziwie pobożnym można sobie pozwolić na rozkosz, czyli na pewne przewinienia (bezbożność).
„Na ścianie La Grande-Chartreuse”
Ani Nieba nadzieja, ani Piekła trwoga Zmienić myślenia mego nie zdoła sposobu, Z ochotą bym tu jednak żył i wszedł do grobu, Gdyby mię kto nauczył wierzyć w Pana Boga.
[Kwiecień 1781]
La Grande Chartreuse (Wielka Kartuzja) - klasztor macierzysty zakonu kartuzów położony we francuskich Alpach.
Węgierski Jako jeden z pierwszych polskich oświeconych wyrażał wprost swój ateizm; przykładem powyższy utwór.
WSTĘP do „Bajek” Ignacego Krasickiego
Sytuacja bajki w literaturze oświecenia
- w polskim oświeceniu literackim bajka była gatunkiem ogólnie uznanym i szeroko rozpowszechnionym
- drogę oświeceniowej karierze bajki w Polsce przecierały (poza literacka tradycja, zwłaszcza renesansową) konsekwentnie programy nauczania w zreformowanym szkolnictwie Konarskiego, które to posługiwało się bajką w procesie dydaktycznym dla ćwiczenie praktycznych umiejętności stylistycznych; wykorzystywano bajkę jako instrument moralistyki
- w planie zajęć w szkolnictwie Konarskiego były ćwiczenia polegające na pisaniu króciutkich bajek prozą z wyraźnym zaleceniem wzorowania się na określonych autorach klasycznych
- za Fedrusem: proste opowiadaniem, fedrusowa zwięzłość
- w programach dla uczniów klasy V (humanitas) kolegiów pijarskich zalecano od pierwszego dnia nauki uczniowie mieli pisać ćwiczenia stylistyczne, poczynając od bajek; za zgodą nauczyciela mogli ułożyć bakę wierszem. Za wzór miały im służyć bajki Ezopa, Fedrusa lub polskie Jabłonowskiego. Polecenia godne były bajki Lafontaine'a.
- tradycja bajek przywoływała u progu oświecenia literackiego różne wzorce historyczne: nurt literatury popularnej (ciągle obecny w polskim piśmiennictwie) i nurt twórczości lit. sensu stricto z dążnością do kształtowania w języku polskim literackim form bajki (prozatorskich i wierszowanych)
- drogę bajce otworzyły dwa główne cele oświecenia: przekonanie o naturalnej potrzebie odkrywania prawdy, dążenie do jej poznania i głoszenie jej oraz przeświadczenie o instrumentalnym charakterze literatury, służącej celom dydaktycznym
- rodowód bajki zwierzęcej związany był z jej wschodnim pochodzeniem (w wierzeniach tamtych ludzi istotne miejsce zajmowało przekonani o reinkarnacji); przekonanie, że zwierzęta mogą przekazywać człowiekowi swoje doświadczenia (temu pośredniczy bajka zwierzęca)
II. Krasicki o bajce
- Krasicki walczył z poglądami nieprzychylnymi bajce: felietony w „Monitorze”, wiersze i dyskursy w dziele „O rymotwórstwie i rymotwórcach” i w schyłkowym czasopiśmie „Co tydzień”
- Krasicki widział w bajce sposób wypowiedzenia prawd niemiłych słuchaczom, dzięki użyciu „języka ezopowego”.
- wyjście bajki poza krąg odbiorców z elity intelektualnej było koniecznością społeczną
- Krasicki twierdzi, że wschodni autorzy poetyk obawiali się wypowiadać prawdę pod inną postacią niż alegoria, która przybierała najczęściej maskę zwierzęcą
- wyznaczniki bajki:
Krótkość - by nie nużyć czytelnika
Jasność - spełnienie trzech warunków służących wymodelowaniu bohaterów i ich czynności: a) miejsca b) czasu c) charakterów im właściwych
Prostota narracji - oparta na wzorach języka kolokwialnego
- Krasicki podziwiał walor estetyczny bajek Lafontaine'a, bajek -opowieści, bajek- dramatów
- terminem apolog starożytni oznaczali nie tylko sens moralny, ale i cała bajkę, przypowieść, z której wypływał
- Krasicki stosuje często słowo „powieść” na określenie bajki; termin „powieść” w wykonaniu Krasickiego może też dotyczyć sposobu opowiadani w bajce
- w pisarstwie polskiego oświecenia słowo „bajka” używane było również w sensie pozagatunkowym, na oznaczenie np. dziejów mitologicznych
- w olbrzymim dorobku kultury bajkopisarskiej wschodniej i europejskiej zdobywanie się na oryginalność fabularną i tematyczną oznaczać by musiało zejście z głównej drogi czy silenie się na dziwactwa
- repertuar tworzenia bajki w momencie tworzenia Krasickiego był już etapem zamkniętym; pozostawało zatem odnaleźć własne rozwiązania literackie, umieć artystycznie przyswoić ten wielki dorobek literaturze polskiej
- Krasicki: stworzył własny typ bajki w zbiorze bajek epigramatycznych i wysoko sprawną językowo i literacko bajkę narracyjną
IV AKTUALIZACJE:
- w tradycji współczesnej Krasickiemu i w późniejszych badaniach literackich zwykło się wiązać powstanie niektórych bajek z konkretnymi wydarzeniami historycznymi, co miało oznaczać, że były pisane okazjonalnie, na określone zamówienie. Takie wiązanie bajek z ujawnionymi sytuacjami politycznymi przyjmowali współcześni poeci jako pewnik i reagowali na nie odpowiednimi komentarzami ( czasem polemiką literacką)
- późniejsze studia literackie odnajdywały przejrzyste rzekomo aluzje niektórych bajek do aktualnych spraw
- w obu postawach recepcyjnych przejawiają się dwa sensy: współczesnego aktualizowania i dointerpretowywania historycznego
- szczególnie szeroko rozpowszechnione w obiegu rękopiśmiennym są dwie bajki ze zbioru Bajek i przypowieści: Chapanka ( w autografie Krasickiego tytuł Matedory) oraz Syncerz i statua- początek ich rozpowszechniania 1776 r.
- Chapanka drukowana była nawet w „Zabawach Przyjemnych i Pożytecznych”
- nazwisko Krasickiego jako autora łączono również z nazwiskiem Tomasza Kajtena Węgierskiego- to współczesne rozwiązanie interpretacyjne przyjęto w badaniach historycznych za dobrą metodę i wysuwano nawet propozycję, że Krasicki napisał wierszyk na zamówienie Stanisława Augusta w czasie sejmu 1776 r.
- Matedory (Chapanka) krążyła w powieleniach rękopiśmiennych i odczytywana była jako wiersz na Adama Ponińskiego- znanego kartownika i utracjusza, znanego szczególnie jako marszałek sejmu rozbiorowego ( dlatego w niektórych wersjach tytuł wiersza brzmi Na sejmu dokończenie) - co wskazuje też na to, że bajka odpisana została z nieukończonego rękopisu Krasickiego (jeszcze bez nagłówka) i że spotkane tytuły pochodzą od osób trzecich.
- Tytuł Chapanka, najbardziej rozpowszechniony, nie jest wierszem, który akcentuje relatywność wartości zależnych całkowicie od przyjętej konwencji, a więc mówi o zmiennych losach matadorów, a nie o chapance, pełniącej tu tylko rolę elementu względnych wartości, a nie bohatera przedstawionej sytuacji.
- Bajka na Ponińskiego to we współczesnym odbiorze życzenie przede wszystkim, by ową pancerolę, która gromiła „króle i wyżynki” ujrzeć w odwróconej kolei losu, by mogła podlegać przewadze nawet znacznie słabszego
- interpretacja przypisująca genetyczne aktualizacje poszczególnym bajkom Krasickiego przeczyłaby założeniom poznawczym tego zbioru literackiego, w którym wypowiadane są poprzez alegorię określone sądy ogólne; szczególnie wyraźne zjawisko aktualizacji zaświadcza bajka Ptaszki w klatce, będąca tak jakby alegoryczną wykładnią losu Polaków po rozbiorach lub chociażby tylko po pierwszym rozbiorze
- aktualizowane są wiersze zwłaszcza w XIX wieku, dla pokolenia „urodzonego w niewoli, okutego w powiciu” nasuwało się nieodparcie dzięki dramatyzacji silne nacechowanej uczuciowo w spokojnej replice starego czyżyka: „Jam był wolny, dziś w klatce- i dlatego płaczę”. - brak tu dystansu czasowego między czyżykiem młodym, zrodzonym w niewoli (kiedy?), a starym pamiętającym wolność.
- Nawet bajka z komentarzem autorskim, wiążąca wiersz z konkretnym wydarzeniem politycznym, nie uzyskała statusu politycznego, lecz świadczy tylko o typach inspiracji, jakimi obok tradycyjnie literackich były również bezpośrednie obserwacje.
V. MORAŁ BAJKI KRASICKIEGO
- odsłonięcie w bajkach ich warstwy dydaktycznej powinno się równać ukazaniu całego programu moralno-społecznego, jaki autor miał do zaproponowania współczesnemu czytelnikowi, i oznaczać wydobycie podstawowych wartości poznawczych bajek, których środki i wartości artystyczne są tylko instrumentem najbardziej przekonującego i atrakcyjnego przekazania tego programu
- można powiedzieć, że wartość bajki stanowi jej morał, ów smaczny owoc, wyłuskany z podłej nawet czasem łupiny
- w przypadku 200 bajek na pewno nie wszystkie interpretacje mogą być jednoznaczne
- ambiwalentność nauki płynącej z bajek jest często unicestwiana przez jednoznaczny morał wypowiedziany bądź w formie aforystycznej, bądź opisowej, chociaż często zarys fabularny, zbliżony do innych bajek, usposabia przekornie do odmiennych wniosków moralnych
- koncepcja bajek zasadza się wprawdzie na nauczaniu, ale dokonuje się to metodą dwojaką: negatywów i pozytywów. Pierwsza polega na ukazywaniu niebezpieczeństw, sytuacji niekorzystnych, będących skutkiem uwikłań, w które popadają bohaterowie- zwłaszcza młodzi- na skutek łatwowierności, braku przezorności czy też ogólnie braku doświadczenia; albo też na sytuacjach wynikających z takich osobniczych cech negatywnych jak pycha, zadufanie, nadmierne żądze, nadmierne ambicje, nadmierne o sobie mniemanie itp. Druga metoda polega na wskazywaniu dobrych stron i korzyści płynących z takiego lub innego postępowania i z określonych postaw. Pouczenie dokonuje się przez odwoływanie do uczuć przykrości i niezadowolenia, z nastawieniem na eliminacje ich przyczyn lub przyjemności i zadowolenia akceptujących ich przyczyny
- z punktu widzenia nauk, jakie wypowiadane są poprzez bajki, utwory te można zgrupować wokół paru zespołów pokrewnych reguł, rządzących ich budową
- bajki nie zakładają imperatywu walki czy odwetu, nie są programem postawy aktywnie dynamicznej, lecz odwołują się przede wszystkim do kategorii uczuć kształcących rozumny wybór takich lub innych postaw etycznych
- najobszerniejszą grupę tworzą bajki zalecające horacjańską etykę aurea mediocritas ( mierność szczęściem jest człowieka)
- bajki przyuczają do myślenia zgodnie z kategorią mierności jako postawą najkorzystniejszą, gwarantującą spokój wewnętrzny, nie narażającą na niebezpieczeństwo zewnętrzne, dającą poczucie pewności, stabilizacji, wewnętrznej pogody, wolności od pogoni za złudnymi wartościami pieniędzy, bogactw nabytych, a szczególnie ich nadmiaru, podobnie jak nadmiaru zaszczytów, jako wartości pozornych i złudnych
- etyka mierności pozwala znosić trudy, przeciwieństwa, niepowodzenia, a nadto uczy, że najkorzystniej jest pozostać w ustalonym tradycyjnie kręgu spraw swoich i swojego środowiska
- wiedza o własnych losach nie powinna wybiegać poza krąg rzeczy kanonu codzienności
- Rybka mała i szczupak → bajka, typowa dla hasła wywoławczego, w kórej tytułowa bohaterka martwiła się, ponieważ była za mała żeby połknąć robaka. Dopiero kiedy na tą przynętę został złowiony szczupak, zrozumiała że: „dobrze czasami być i małą”.
- Z pesymistycznym poglądem na naturę człowieka dzielonym z Thomasem Hobbesem- jak wskazują inne kręgi pisarstwa Krasickiego, a zwłaszcza satyry- łączy się reguła postępowania gruntującego się na etyce nieufności i asekuracyjności
- nieufność bywa nakazem w świecie stwarzającym pozorne przyjemności i złudne wspaniałości, które przynoszą zazwyczaj rozczarowanie, tym cięższe im pozór był błyskotliwszy i bardziej mamiący; przekonało się o tym wiele zwierzęcych bohaterów bajek: młody źrebiec, który gniewał się i niecierpliwił, że innych przybierają we wspaniałe, złocone rzędy, toteż doświadczył poniewaczasie, że mu munsztuk i popręgi to zupełnie co innego niż złudne, zewnętrznie okazałe wspaniałości ( Źrebiec i koń stary)
- znaczna liczba bajek zgrupowana jest wokół problemu równowagi, harmonii czy też postawy złotego środka → postawa ta jest przejawem aspiracji społecznych jakby wyższego stopnia, chociaż bardzo wyważonych, nie pozwalających na żadną ekstrawagancję zarówno w górę jak i w dół. Myśl tę zawiera najpełniej pierwsza część maksymy z bajki Groch przy drodze
Niech się miary trzymają i starzy i młodzi:
I ostrożność zbyteczna częstokroć zaszkodzi.
- Etyka złotego środka jest bardzo bliska postawie zdroworozsądkowej, toteż nieraz trudno o trafną klasyfikację poszczególnych bajek. Przyjmując, że jest to postawa zalecająca trzeźwość w ocenie sytuacji, umiejętność stosownego określenia własnych potrzeb oraz możliwość ich zaspokojenia - wytłumaczenia znajdujemy w bajkach niemało, zwłaszcza wśród Bajek nowych
- jeszcze jedną postawą, która pojawia się w bajkach jest postawa hierachizowania ważności. Zasadza się ona na umiejętności wyboru między tym, co mniej ważne,a tym co dla egzystencji jest istotniejsze, między błahostką lub pozorną wartością a zjawiskiem podstawowym dla funkcjonowania osobistego lub społecznego (np.: Ptaszki w klatce)
- w bajkach poprzez ujemne strony ukazana zostaje afirmacja przyjaźni i współpracy; patronuje temu szeroko pojęta maksyma, że niezgoda rujnuje, przy domyślnym potraktowaniu jej dopełnienia, głoszącego, iż zgoda, pracowitość buduje
- postawa oportunizmu wobec silniejszych nie pojawia się w bajkach zbyt często i można by ją traktować jako szczególny przypadek postaw zdroworozsądkowych będących propozycją wybrnięcia z takich sytuacji, kiedy słabszy znajdzie się w bezpośrednim kolizyjnym kontakcie z silniejszym
- Czy bajki dają postawę by ująć je w jakąś jednolitą formułę filozoficzną?
*Już dawno zauważono, że „wielbicielom wierszowanej filozofii, gotowym świat do książeczki przykrywać” dawały one okazję do formułowania sądów o różnych światopoglądach w wiersze te wpisanych
* Najczęściej proponowaną tezą w studiach, zwłaszcza ostatnich było odczytywanie bajek jako wizji świata dramatycznie uwikłanego w sprzecznościach, a co za tym idzie, najposępniejszego obrazu rzeczywistości ludzkiej.
- Bajki Krasickiego przedstawiają stosunki takimi, jakie były one we współczesnym mu świecie, i wskazywały jednocześnie, że człowiek mimo to może zaspokoić zwykłą naturze ludzką potrzebę szczęścia w ideałach mierności, a także rezygnacji , otrzymując dzięki nim w darze poczucie wewnętrznej swobody
VI. BAJKA EPIGRAMATYCZNA I BAJKAN NARRACYJNA
- charakterystyczne cechy budowy bajki epigramatycznej i narracyjnej obserwować można zwłaszcza na przykładach wyraziście w tym względzie jednorodnych
- pisarz uprawiający obydwa typy prezentuje jednak również wiele utworów łączących istotne wyznaczniki obu tych odmian; utwory takie z trudem poddają się opisowi i systematyzacji, jak zwykło się przyjmować - Bajek i przypowieści jako zespołu o cechach bajki epigramatycznej i Bajek nowych jako zbioru bajek o strukturze narracyjnej- jest podziałem mylącym
- Krasicki nie wydał wyraźnego sądu na temat między obu wymienionymi rodzajami bajki; postulaty estetyczne, takie jak wdzięk, jasność, zwięzłość, precyzja dotyczyły u niego bajki w ogóle
- istotą epigramatu jest: myśl dowcipną zwięźle obwieścić → wg Krasickiego tak rozumiania epigramatyczność bliższa była satyrze niż bajce
- bajka korzystają z reguł estetycznych epigramatu nakazujących zwięzłość i wyrazistość oraz jasność i jednoznaczność wynikających zeń osądów społecznych lub moralnych, uciec się musiała do określonego zasobu środków wypowiedzi artystycznej, odwołać się mianowicie do dyscypliny intelektualnej → jedną z dróg wiodących do tego celu była rezygnacja z indywidualizowania na rzecz tybizacji apelującej do wyobrażeń sprawdzalnych w powszechnych odczuciu czytelnika-odbiorcy
- czasem bajka wspiera się na układzie kontrastowym cech przeciwstawionych sobie bohaterów; niesie to zazwyczaj zapowiedź konfliktu, który następuje tym szybciej i w ostrzejszej postaci, im wyraziste są elementy zarysowanego kontrastu: charakterologicznego, społecznego, etycznego, wynikającego z sumy doświadczeń itp. ; rozkładanie akcentów ukierunkowane na morał płynący z ogólnie odczuwanych pozytywów lub negatywów dokonuje się zazwyczaj już na wstępie, w trakcie typologicznej charakterystyki bohaterów
- Wstęp do bajek posługuje się paralelizmem struktur gramatycznych, nagromadzonych w dużej ilości, co stwarza wrażenie niemal monotonii; zakończenie utworu zaskakuje zarówno zmianą toku składniowego, jak żartobliwą dwuznacznością formuły odniesionej do zdań poprzedzających
- parokrotnie bajki budowane są na zasadzie operowania dokładną symetrią struktur gramatycznych przy opozycyjności elementów znaczeniowych. Są to zazwyczaj utwory krótkie których wzorca dostarcza bajka Malarze
- Cykl Bajek nowych określa się jako realizację bajki narracyjnej lub wręcz lafontainowskiej, a więc wzorowanej na modelu strukturalnym bajek poety francuskiego
- istotę bajek narracyjnych stanowi opis konkretnych perypetii jej bohaterów zmierzający do wyraźnego finału, z którego wynika określona nauka; obserwujemy tutaj, zwłaszcza w przypadkach bajki rozbudowanej , odejście od statyczności z góry określonej sytuacji do dynamiki rozwijającej się akcji; od kondesancji paralelizmów i kontrastów do rozbudowanego obrazu; od metody odwoływania się do intelektu ku oddziaływaniu na wyobraźnię
- utworów zbudowanych na zasadzie prezentowania rozwiniętej akcji jest w zbiorze Bajek nowych wbrew pozorom niewiele, ale one właśnie narzucają w powszechnym odbiorze wrażenie jednolitej odmienności tego cyklu w stosunku do Bajek i przypowieści, zwłaszcza utwory najbardziej znane
- akcja bajek narracyjnych przebiega na ogół bez napięć dramatycznych, a losy ich bohaterów zamykają się w urozmaiconym ciągu zdobywanych doświadczeń, zarówno negatywnych, jak i pozytywnych
- niektóre z bajek narracyjnych spotykamy wszakże i dramatyczność, uzyskiwaną przez narastające crescendo zagrożenia życia bohatera, co najwyraźniej wystąpiło w bajce Przyjaciele, chociaż i w wielu innych bajkach wydarzenia prowadzą do zagłady któregoś z bohaterów lub całej ich grupy
- szczególną funkcję narastania dramatyczności pełni element czasu i przestrzeni
VII. AFORYSTYKA BAJEK
- pisarstwo poetyckie zwłaszcza Krasickiego odznacza się łatwo zauważalną tendencją do częstego wykorzystywania formuł o charakterze aforystycznym, nieraz bliskich bardzo przysłowiom
- wszędzie tam gdzie utwór skierowany jest na pouczanie, wyrażające się w formie wypowiedzi perswazyjnej bądź żartobliwej, często podsumowaniem jest myśl zamknięta w maksymie, aforyzmie czy przysłowiu; ale nie tylko pointy korzystają z tej formy. Również wprowadzenia do określonej akcji epickiej stwarzają autorowi dogodne okazje dla wypowiedzi aforystycznych
- bajka jest formą, w której aforystyka point narzuca się ze szczególną siłą, przy tym sumujące zamknięcia występują dużo wyraziściej w bajkach narracyjnych jakkolwiek jest to aforystyka mniej samodzielna maksyma, to aż co druga bajka narracyjna sięga po takie rozwiązanie → Czym wytłumaczyć taki układ? Bajki epigramatyczna korzysta, jak sygnalizowano poprzednio, z elementów symetrii i kontrastu, a więc środków artystycznych z samej swej istoty opartych na pewnym uogólnieniu; prezentowane w zestawieniach paralelnych lub kontrastowych elementy są zazwyczaj rezultatem uprzedniej intelektualnej analizy zjawisk, w których ujawnione zostały cechy szczególnie ważne bądź podstawowe dla przyjętego systemu odniesień;
- inaczej bajka narracyjna, która korzysta przede wszystkim ze środków opisu akcji oraz elementów fabularności ( i sceniczności) wymagających wyobraźniowej konkretyzacji i dlatego chętniej ucieka się do podsumowania sensu fabuły, aby uniknąć niewłaściwego w stosunku do zamierzeń nadawcy jej odczytania; bajki, które nie otrzymują takiego podsumowania abstrakcyjnego, korzystają z zamknięcia pointą lub dialogową
- na ogół morały aforystyczne formułowane mają postać zdań orzekających i wynikających jako bezpośrednia nauka z sytuacji lub fabuły bajki, są krótkim bezosobowym podsumowaniem zawartości, z rzadka tylko przybierająca postać rady lub zalecenia
- aforystyka bajek Krasickiego zasadza się na uogólnieniach mających na celu zintelektualizowanie wniosków płynących z przedstawionej warstwy utworów, co wyraźnie można śledzić w zróżnicowaniu tych wypowiedzi w bajkach epigramatycznych i narracyjnych
VIII. INDYWIDUALNE ODMIANY ARTYSTYCZNE BAJEK
- podstawową formą podawczą bajek jest relacja trzecioosobowa z zachowaniem obiektywizującego dystansu nadawcy wobec przedstawionych spraw
- zaledwie kilka razy bajka opowiedziana jest w pierwszej osobie z wyraźnym zaznaczeniem stanowiska narracyjnego „ja” → stanowisko to manifestowane jest różnie: poprzez jednoznaczną ocenę postępowania bohaterów, jak w zakończeniu bajki Dewotka „Uchowaj Panie Boże, takiej pobożności!” - jest to jeden z dwóch przypadków, kiedy nadawca bajki emocjonalnie i woluntarnie angażuje się przez wypowiedziane przestrogi, wynikającej z przedstawionej sytuacji, w której głoszony przez dewotkę nakaz ewangeliczny o stosunku do bliźniego jest sprzeczny z nieludzkim tegoż bliźniego traktowaniem
- przedstawione próby przełamania dystansu nadawcy wobec przedstawionych sytuacji i bohaterów dokonane były w sposób zróżnicowany, poprzez zabiegi bardzo oszczędne i funkcjonalne; tylko jeden raz złamana jest całkowicie zasada przedstawiania treści w sposób zobiektywizowany przez chwyt zbudowania opowieści, w której narrator jest jednocześnie bohaterem
- bajka wypowiedziana w sposób bezosobowy straciłaby bezpośrednią ekspresję mającą szczególne znaczenie
- wśród bajek o charakterze dydaktycznym zalecających pewne sposoby postępowania, które odpowiadają określonym poglądom na miejsce człowieka w społeczeństwie, zdarzają się również, chociaż rzadko, wiersze ukształtowane w poetyce żartu
- bajki Krasickiego nie były rozpatrywane na tle porównawczym, zarówno w kategoriach bajki polskiej jak i obcej, toteż sumaryczna ich ocena i lokowanie historii bajkopisarstwa rodzimego i światowego nie znalazłyby potwierdzenia
- bajka literacka i jako gatunek i jako forma wypowiedzi artystycznej wkrótce po oświeceniu znikła; również opisowa charakterystyka wybranych tylko literackich aspektów bajek nie ujawniła wielu zjawisk, jakie ten wycinek obszernego pisarstwa poety prezentuje w jego własnej twórczości
- w ogólnym odczuciu krytyki literackiej Krasicki bajkę polską odnowił i jednocześnie wzniósł ją dostatecznie wysoko, tak że nikt ze współczesnych ani następców poziomu artystycznego tej rangi nie osiągnął
IX. TEKSTY
- pierwszy cykl bajek noszący tytuł Bajki i przypowieści posiada metrykę tekstową nieskomplikowaną
- główny korpus wierszy opublikowany został w 1779 r → druk na który wraz z innymi dziełami Krasickiego Michał Groll, znany warszawski bibliopola uzyskał tegoż roku (28.03.1779) przywilej królewski, nosił tytuł, który utrwalił się dla tego zbiorku, a porządek wewnętrzny bajek (w liczbie 107, w podziale na cztery części) i tekst stały się podstawą wydań późniejszych, podobnie jak i obecnego. Drugie wydanie, będące biernym powtórzeniem pierwodruku, ukazało się w Warszawie w 1800 r. bez udziału autora
- wiersze tego cyklu narastały przez kilka lat, co ma wielorakie poświadczenie tekstowe
- wśród dochowanych rękopisów znajdują się notatniki Krasickiego, w którym zapisane zostały wstępne opracowania 35 bajek → ten szkicownik utrwalił takie fazy pracy literackiej, które trudno jednoznacznie określić; znajdują się tu bowiem zamarkowane tylko idee niektórych bajek oraz pointy bądź tematy (10), które pełnej literackiej realizacji później nie doczekały się
- znane są nadto dwa rękopisy, z których każdy obejmuje niemal pełny cykl Bajek i przypowieści; najstarszy z nich w autografie Krasickiego, zwany w badaniach „fromborskim” (od miejsca dawnego przechowywania), znajduje się w zbiorach Archiwum Diecezji Warmińskiej w Olsztynie, był on dedykowany Stanisławowi Drożyłowskiemu, kanonikowi kapituły w Dobrym Mieście; jest to tzw. czytopism zawierający 112 bajek w układzie odmiennym, niż daje pierwodruk, mianowicie po 25 bajek w każdej z czterech części, oraz 12 bajek w zamieszczonym na końcu Przydatku.
- Z tych 112 bajek Krasicki nie ogłosił 11, natomiast brak w nim 6 bajek oraz wiersza Do dzieci, spośród tych, które ukazały się w pierwodruku z 1779
- teksy poszczególne bajek w rękopiśmie fromborskim odbiegają czasem dość znacznie od redakcji pierwodruku, co tytułem prezentacji ujawniają po części przypisy wydania
- historia przekazów cyklu Bajek nowych jest skomplikowana, jakkolwiek układ i podstawa tekstowa zostały przez autora w znacznym stopniu przygotowane; powstawanie bajek tego cyklu można traktować jako przedłużenie prac nad Bajkami i przypowieściami, chociaż pojawienie się w druku pierwszych wierszy przypada na r. 1786 w zbiorze Listy i pisma różne XBW; bajki te w liczbie 11 mają budowę epigramatyczną i tym się zasadniczo różnią od pozostałych, które wchodzą do cyklu Bajek nowych i charakteryzują się strukturą bajki narracyjnej
- następną publikacją był druk 23 już właściwych „bajek nowych” w redagowanym przez Krasickiego piśmie << Co tydzień>> w 1. 1798-1799; pierwodruk dalszych trzech bajek znajduje się << Nowym Pamiętniku Warszawskim>> z r. 1801 jeszcze przed publikacją w zbiorowym wydaniu Dmochowskiego
- bajki Krasickiego w ocenie współczesnych uzyskały bardzo wysoką rangę, zarówno w wypowiedziach krytyki, jak również w sądach obiegowych; autor otrzymał miano pierwszego polskiego bajkopisarza, a w warunkach generalnie mało przychylnych poglądów (romantyzm) dla jego twórczości bajki ostawały się krytyce; nie podejmowano wobec nich także zarzutu nieoryginalności
Wojciech Mier (1759-1831)
- uważany jest za czołowego przedstawiciela arystokratycznego nurtu poezji rokokowej czasów stanisławowskich
- pochodził z rodziny szkockich baronów, która wyemigrowała w końcu XVII wieku do Szwecji, a potem do Austrii
- urodził się w ojcowskim Radziechowie
- naukę Wojciech rozpoczął w wieku 7 lat i pobierał ją początkowo w domu (z młodszym bratem Wilhelmem) pod kierunkiem uczonego pijara - Franciszka Ksawerego Jelinka
- debiutował w 1769 roku (jako dziesięcioletni chłopiec) w ulotnym druczku „Odą do matki” i „Odą do profesora”; napisał je zapewne przy pomocy osób starszych
- lata 1771-1772 Mierowie spędzili w Wiedniu, a gdy wrócili do kraju (już po I rozbiorze) zastali większość swych dóbr poza kordonem (granicą, zasięgiem) Rzeczypospolitej; w tej sytuacji Wojciech i Mier zostali wysłani na naukę do Warszawy (pijarskie Collegium Nobilium)
- wiele podróżował (m.in. do Włoch) i interesował się pismami modnych filozofów: Rousseau, Helwecjusza, Voltaire'a
-w roku 1775, po przybyciu do Lwowa, został członkiem loży wolnomularskiej Trzech Orłów Białych; wówczas zawarł przyjaźń z Kazimierzem Ustrzyckim, którego z czasem uznał za filozoficzny autorytet i w adresowanych do niego wierszach czynił go powiernikiem swych hedonistycznych wyznań, wspieranych nauką Epikura
- 1776 r. podróż do Paryża w towarzystwie Kajetana Józefa Skrzetuskiego (tłumaczył z Horacego, Voltaire'a)
-Skrzetuski miał bliskie relacje z księżną marszałkową Lubomirską, więc i Mier spędzał w jej rezydencji dużo czasu
- tytułował się rotmistrzem kawalerii narodowej
- przyjaźń z Ignacym Potockim
- Michał Olszowski - przyjaciel z ławy szkolnej, któremu Mier poświęcił elegię „Do cienia Olszowskiego”
- wiersz „Krasicki z hojnej natury ręki…” podaje w czterech zgrabnych strofach stanisławowskich krótkie charakterystyki (tam charakterystyki Trembeckiego, Szymanowskiego, Węgierskiego)
- dwa poetyckie komplementy skierowane do Adama Kazimierza i Izabeli Czartoryskich: „Do Xięcia Generała i „Do Księżnej Generałowej Czartoryskiej oda anakreontyczna”
- (1780) podczas pobytu w Paryżu ubiegał się o względy świeżo rozwiedzionej Ludwiki z Potockich Rzewuskiej (pisarzowej w. koronnej), której zapewne poświecił swoje dwa erotyki: „Do Pani R.” oraz „Satyrę pani R. jej samej ofiarowaną”
- „Satyra do Pana Pisarza Potockiego” - I. Potocki składał kadencję marszałkowstwa w Radzie Nieustającej
- Mier drwił z autorów rzeczywiście miernych i powszechnie ośmieszanych
- skrytykował Trembeckiego jako autora „Listu do Irydy”, choć w innym miejscu, wymieniając go z nazwiska, dostrzegał jego geniusz i postrzegał go jako „poetę dobrego”
- pochwała powabów życia wiejskiego, pochwała wyższej nad miłostki przyjaźni => tematyka wierszy
- Mier głosił poglądy bliskie podstawom hedonistyczno-libertyńskim; ważnym elementem jednostka, a nie natura czy społeczeństwo (wynikało to z nurtu - rokoka)
INFORMACJE ZE STRONY INTERNETOWEJ:
Poeta oświeceniowy. Pochodził z zamożnej rodziny szlacheckiej. Uczył się w słynnym Collegium Nobilium w Warszawie. Kilkakrotnie podróżował do krajów Europy zachodniej, m.in. do Włoch i Francji. Zwłaszcza upodobał sobie Paryż. Zauroczony był kulturą francuską (Kazimierz Chłędowski pisze o nim: "Był to Francuz po polsku mówiący"). Przystąpił do konfederacji targowickiej, okazując się wiernym sojusznikiem Rosji. W 1793 r. wycofał się jednak z działalności politycznej. W 1827 r. został powołany na członka honorowego Towarzystwa Naukowego Krakowskiego.
Mier był bardzo niskiego wzrostu, co, być może, nie pozostało bez wpływu na jego charakter. Odznaczał się niezwykłą wprost kłótliwością i złośliwością (nazywano go „żygawką"). Stoczył wiele pojedynków. Jeden z pamiętnikarzy tak określał Miera: "serce jego i dusza jego były złe". (Negatywne opinie o Mierze jako człowieku wśród jemu współczesnych nie należały do rzadkości.)
Badacze sytuują twórczość Miera w rokoku (w tzw. nurcie arystokratycznym rokoka). Ranga poety wzrosła po opublikowaniu (1991) jego poezji. Mier miał duży talent poetycki. Celował zwłaszcza w poezji salonowej. Jest autorem wielu udatnych drobnych wierszy, epigramatów. Tematem tych wierszy są wydarzenia salonowe i towarzyskie (np. Do Pani Hetmanowej Tyszkiewiczowej posyłając jej kosz z kwiatami). Prowadził korespondencję poetycką ze Stanisławem Kostką Potockim i Stanisławem Trembeckim.
Adresatami wierszy Miera są najczęściej przedstawiciele elit towarzyskich. Zwłaszcza często kierował swoje wiersze do kobiet ze sfer arystokratycznych salonowych (Do Pani Wittowej, Do Księżnej Michałowej, Do Księżnej Generałowej Czartoryskiej). Liczne wiersze wymieniają tylko inicjał imienia (czy nazwiska) adresatki (np. Portret Pani R., Do Pani D., Piosneczki na Panią N.). W tej "kobiecej poezji" szczególnie ujawnił się talent Miera. Dał się w tych wierszach poznać jako mistrz komplementu - potrafił świetnie operować pochwałą, wychwalając zwłaszcza urodę, ale także wdzięk i inteligencję kobiecą (Do K...wystawiającej kolejno cztery pory roku). W niektórych z tych utworów triumfowała złośliwość Miera, której potrafił nadać błyskotliwą formę literacką (Portret Pani R.).
Pisał również bajki (najczęściej są to przeróbki z La Fontaine´a). Przekładał i naśladował Horacego. Z jego przekładów największe znaczenia ma tłumaczenie tragedii Racine´a pt. Andromaka.