9- zachowania prospołeczne(1), Psychologia społeczna


Cialdini - zachowania prospołeczne .

=> Czym są zachowania prospołeczne ?

=> Postępowaniem mającym na celu pomoc innym osobom. Rzadko ich wystąpienie można przypisać pojedynczemu czynnikowi.

3 typy zach. prospołecznych:

Cele działań prospołecznych :

Korzyści materialne i genetyczne :

=>Hamilton : działania prospołeczne mają zapewnić jednostce przetrwanie jej genów (co jest zgodne z ewolucjonizmem).

=>Dostosowanie łączne - prawdopodobieństwo, że geny jednostki zachowają się nie tylko w jej życiu ale i w kolejnych pokoleniach.

=>Ludzie są skłonni ryzykować nawet własne życie, gdyby to pomogło przetrwać ich genom.

=>Pomoc odwzajemniona - pomaganie może dać korzyści, bo inni pomogą za to nam w przyszłości ; występuje też i u zwierząt.

=>Niektórzy pomagają bo zostali nauczeni, że to pomaganie jest rozsądne z osobistego punktu widzenia.

=>A studenci ekonomii są źli i to wyzyskiwacze, bo oni nie pomagają.

=>Ludzie wolą pomagać swoim krewnym, bo mają część wspólnych genów i większa szansa na przetrwanie tych genów.

=>Wskazówki genetycznego pokrewieństwa - cechy powszechnie kojarzone z krewnymi

=>Ludzie i zwierzęta traktują jak krewnych osoby wśród których dorastały

=>Dzieci, których rodzice przyjmowali regularnie serdecznie w domu wielu znajomych będą w dorosłości bardziej skłonne do pomocy (widać to zwłaszcza w kulturach, w których nie spotyka się w domu ze znajomymi).

=>Ludzie za bliższych uznają sobie tych, którym właśnie powiedzieli coś poufnego czy osobistego.

=>Albo tych, którzy są do nich podobni z wyglądu lub zachowania, bo to może świadczyć, że mają wspólne geny

=>Nawet w rodzinie częściej pomagają sobie osoby podobne do siebie

=>Co ciekawe, rasa czy kolor skóry nie wpływają na stopień udzielanej pomocy. Ludzie pomagają innym przedstawicielom innych ras by nie zostać posądzonymi o uprzedzenia. Chyba, że sądzą że ich pomoc niewiele pomoże a mimo jej braku nie zostaną posądzeni o uprzedzenia - wtedy pomagają swojej rasie chętniej

=>swojskość - ludzie chętniej pomagają „swoim”, czy nawet całym typom „swojskich” osób.

=>Chętniej pomogą, gdy znają kogoś kto ma podobne problemy co potrzebujący.

=>Im lepiej zna się kogoś, tym więcej widzi się w nim podobieństw do siebie i tym bardziej troszczy się o niego.

=>Wg modelu orientacji pomagania skłonne pomagać w zamian za coś są tylko osoby jednego typu - interesowni dawcy.

Aprobata i pozycja społeczna

=>Pomaganie poprawia swój wizerunek w oczach innych, bo w każdej kulturze jest dobrze widziane.

=>Pomagający dla nagrody poza materialnymi i genetycznymi spodziewają się też nagród społecznych.

=>Te firmy, które więcej dają na cele dobroczynne z reguły radzą sobie lepiej

=>Ludzie częściej pomagają gdy mają dowody, że inni tez tak robią i pochwalają ich pomaganie.

=>Norma odpowiedzialności społecznej - pomagamy tym, którzy potrzebują naszej pomocy lub są zależni od niej

=>Rozproszenie odpowiedzialności - gdy jest bardzo wielu obserwatorów, to żaden nie zacznie pomagać, bo będzie czekał aż pomogą pozostali.

=>Poza tym obecność tylu niereagujących w koło może wzbudzać przekonanie, że pomoc na najwidoczniej nie jest niezbędna a sytuacja nie jest krytyczna. Każdy z uczestników tłumu obserwuje zachowanie innych i traktuje ich jako źródło informacji co robić.

=>Niewiedza wielu - gdy każda osoba w grupie obseratorów uważa, że skoro nikt nie reaguje to na prawdę nic się nie dzieje i nie trzeba pomagać

=>Obserwatorzy wyglądający na zaniepokojonych zwiększają szansę udzielenia pomocy.

=>Jednostka decydująca się na udzielenie pomocy zyskuje aprobatę otoczenia. Zaś nieudzielenie pomocy potrzebującemu może zostać uznane za niewłaściwe. Czasem jednak lęk przed dezaprobatą społeczną hamuje impuls do pomocy.

=>Osoby trzecie nie chcą się wtrącać w kłótnie kobiety z mężczyzną i pomagać żadnej ze sądząc, że ta para to na pewno małżeństwo (??), więc kobieta chcąca pomocy powinna krzyczeć „Nie znam Cie!”

=>Czasem osoby trzecie nie są pewne, czy to na nich spoczywa odpowiedzialność udzielenia pomocy.

=>Decyzja o pomaganiu zależy od : informacji co robić od innych obserwatorów, informacji od innych czy pomoc jest potrzebna oraz aprobaty lub dezaprobaty innych na pomoc

=>Dzieci nabywają normę pomagania dopiero między 7 a 11 rokiem. Dopiero wtedy rozumieją, że dorośli bardzo cenią pomagania innym. Mogą się one uczyć pomagania przez modelowanie, obserwując pomagających innych.

=>Na wsi ludzie pomagają sobie częściej niż w mieście, bo ludzie stłoczeni w mieście muszą radzić sobie z nadmiarem bodźców, koncentrować się na sobie i odcinają się od innych ludzi i ich potrzeb

Zarządzanie wizerunkiem własnej osoby

=>Ludzie ratujący Żydów podczas Holokaustu mieli nawet po 50 latach podwyższone samooceny z tego powodu.

=>Osoby chętnie pomagające często mówią o tym, jakby same siebie utwierdzały w swoich decyzjach.

=>Ludzie pomagają, bo jest to najczęściej zgodne z ich wartościami, więc osoby które wśród swych wartości mają zach. prospołeczne będą pomagały częściej.

=>Normy osobiste - zinternalizowane przekonania i wartości, które współtworzą wewnętrzne standardy zachowania danej osoby

=>Częściej pomagają osoby religijne i prkatykujące (poswięcają innym więcej czasu bezinteresownie i są hojniejsze)

=>Czasem też pochodzenie i takie tam decydują o pomocy, np. Pomogę Ci bo jesteś Polakiem, albo bo ja jestem z rodziny samurajów.

=>Dzieci o których często mówi się, że są dobre i pomocne częściej pomagają

=>Osoby skoncentrowane na sobie ( np. przez wypełnianie kwestionariuszy o sobie, oglądanie siebie w tv lub na zdjęciach, stanie przed lustrem) są mniej skłonne do pomagania. Chyba, że autokoncentracja łączy się z potrzebą pomocy.

=>Przyjaciołom odnoszącym sukcesy będziemy pomagać tak długo, aż ich super powodzenie nie zniszczy naszego dobrego wyobrażenia o sobie. W dziedzinach istotnych dla naszej samooceny chcemy być lepsi od nich.

=>Czasami ludzie unikają pomocy, albo bardziej lubią dawcę proszącego o wynagrodzenie pomocy niż nieproszącego. Otrzymywanie bezinteresownej pomocy może zaniżać samoocenę otrzymującego, czy powodować w nim uczucie niezaradności.

=>Mężczyźni, zwłaszcza Ci zgadzający się z tradycyjna rolą mężczyzny, rzadziej proszą o pomoc niż kobiety

=>Dzieci w7 - 8 roku stają się pomału samodzielne i też nie chcą, żeby im pomagać. Ludzie starsi, po 60 roku, nie chcą czuć niesamodzielni i niesamowystarczalni, i też wolą jak się im nie pomaga.

=>Należy pomagać tak, by pozostawić wybór otrzymującemu pomoc oraz nie zagrażać jego niezależności.

=>Ludzie z wysoką samooceną chcą się postrzegać jako kompetentnych i unikają szukania pomocy.

Zarządzanie nastrojami i emocjami

=>model pobudzenia - bilansu : świadkowie trudnej sytuacji w jakiej znalazły się ofiary doświadczają negatywnego pobudzenia emocjonalnego i będą pomagały żeby uwolnić się od

niepokoju.

=>Nim obserwatorzy są silniej pobudzeni, tym bardziej będą pomagać

=>Ludzie chętniej pomagają podobnym do siebie, oraz tym, z którymi czują się związani.

=>Jednak ludzie nie będą pomagać, gdy pomoc niesie ze sobą większe koszta niż złe samopoczucie przed udzieleniem pomocy (najlepiej, gdy pomaganie jest działaniem o niskim koszcie i wysokiej nagrodzie).

=>Hipoteza zarządzania nastrojem - ludzie pomagają, żeby zarządzać własnymi nastrojami, aby pomagając poczuć ulgę i nie odczuwać dłużej smutku.

=>Pomaganie jest wtedy samowzmacniającym się działaniem poprawiającym nastrój

=>Ludzie reagujący smutkiem na czyjeś trudne położenie pomagają więcej.

=>Skłonni do pomocy są np. ludzie którym umarł niedawno ktoś bliski.

=>Pomaganie aby nie byś smutnym jest najmniej popularne wśród małych dzieci, bo nie nauczyły się jeszcze one, że w ten sposób poprawią sobie humor (dopiero w wieku 13 - 14 lat).

=>Osoby chcące pomagając poprawić sobie humor robią to z reguły jak najmniejszym kosztem.

=>Działania prospołeczne są dla nich atrakcyjne do tego stopnia, do jakiego mogą one zmieniać ich nastrój.

=>Zaś osoby z depresją, niewidzące szans na poprawę swojego stanu nie wykazują zwiększonej skłonności do pomagania innym

=>O ile smutni chcący sobie poprawić humor pomagając są wybredni w tej pomocy, to ludzie w dobrym humorze pomagają innym nawet pomimo wysokich kosztów i nie dla zarządzania swoim nastrojem. Myślą one po prostu wtedy o samych fajnych rzeczach i dlatego pomagają

Czy altruizm istnieje??

=>Niektórzy altruizmu dopatrują sie we współczuciu empatycznym (współczuciu postrzeganym z perspektywy potrzebującego pomocy). Sądzą że to jest bezinteresowne i motywowane tylko chęcią pomocy.

=>Inni postulują jednak, że wczuwamy się w położenie wydających się nam podobnymi do siebie, więc myślimy nie o pomocy im a o przetrwaniu naszych genów.

Zapewne wiele razy słyszeliśmy zdanie: „Ten człowiek to ma złote serce ,tyle robi dla innych i nie oczekuje niczego w zamian” Należałoby się jednak zastanowić czy tak faktycznie jest, czy rzeczywiście pomagamy innym całkiem bezinteresownie i w ogóle dlaczego to robimy, co decyduje o naszym zachowaniu.  Jednak na wstępie mojej pracy ukaże, że nie zawsze mamy złote serce.

O tym aby pomagać innym uczymy się już od dziecka .Nasi rodzice , dziadkowie , nauczyciele starają się nam wpoić pewne wartości , wzbudzić w nas empatie do każdej żyjącej istoty. Jednak każdy z nas będąc dzieckiem na pewno słyszał od swoich rodziców nie interesuj się innymi ,patrz na siebie , pilnuj swoich spraw. Słysząc takie słowo nie ma się co dziwić ,że ktoś zachowuje się obojętnie wobec krzywdzenia innych i nie stara się mu pomóc. Pomaganie jest to umiejętność ,którą należy rozwijać , kształtować i ćwiczyć. Dość często rodzice sądzą ,że od samego tłumaczenia iż pomaganie jest bardzo ważne dzieci będą umiały to robić. Niestety rzeczywistość jest czasami zupełnie inna.

Telewizja „bombarduje nas” coraz to nowszymi informacjami na temat krzywdzenia drugiej osoby ,agresji nie tylko w szkołach. Nasuwa się pytanie dlaczego świadkowie krzywdzenia nie pomagają poszkodowanym? Dlaczego nie reagują na krzywdę? Telewizja emitowała kiedyś film o wypadku drogowym .Jadący ulica samochód wypadł z trasy ,zatrzymał się na słupie i zaczął płonąć . Kamera w tym czasie zarejestrowała reakcję ludzi. Przez kilka minut wiele osób patrzyło się na palący samochód, niektórzy mijali je ,inni zwalniali kroku , jeszcze inni się zatrzymywali .Nikt nie pobiegł z pomocą , nikt nie zadzwonił po straż pożarną czy pogotowie , nikt nie gasił ognia. W radiu również podjęto temat pomocy inny .Jedna z telefonujących kobiet powiedziała ,że gdy widzi na ulicy leżącą osobę to boi się podejść ,bo przecież nie wie czy to pijak czy ktoś zemdlał. Oznajmiła jednak, że: „gdyby ktoś podszedł pierwszy na pewno też by pomogła”.Kolejnym przykładem może być dzwoniąca na policję osoba, którzy słyszą za ścianą krzyki i płacz dziecka. Zawsze jest prośba o szybką interwencję. Jednak na propozycję , żeby chociaż ta osoba zapukała zanim przyjedzie policja jest szybka odmowa. Młodzi ludzie dość często deklarują się ,że „na miejscu innych” pomogli by osobie która jest krzywdzona i potrzebuje pomocy. Wydaje się dla nich oczywiste ,gdy komuś dzieje się krzywda to się pomaga. Niestety dość często ta pomoc jest tylko pustym słowem. Wstrząsające jest spotykanie w artykułach takich słów: „(…) To co się stało z ta gimnazjalistka jest tragedią .Ale gdy dowiedziałem się o zdarzeniu , nie przeżywałem wstrząsu. Codziennie ktoś zostaje zamordowany , zgwałcony czy ciężko pobity. Gdybym miał się przejmować tragedią każdej jednostki , już bym dawno oszalał. Chyba idealnie znajduje tu zastosowanie powiedzenie: prawdziwie bolą nas jedynie te tragedie , które dotykają nas bezpośrednio (…)”[1]

Czy tak powinie się zachowywać dzisiejszy człowiek ?

Odpowiedź brzmi nie .Na szczęście wśród nas są i tacy ludzie , którzy nie pozostają obojętni na ludzką krzywdę.

W kolejnej części mojej pracy postaram się ukazać : dlaczego dzieje się tak ,że czasami ludzie dokonują czynów pełnych poświęcenia i heroizmu ,a innym razem zachowują się w sposób obojętny i bezduszny ,lekceważąc błagania o ratunek. Istnieją pewne teorie, które w różny sposób wyjaśniają dlaczego ludzie pomagają innym. Psychologowie badający rozwój człowieka odkryli, że zachowanie prospołeczne pojawia się we wczesnym okresie rozwoju. Jak już wcześniej wspomniałam rodzice mogą zachęcać dzieci do zachowań prospołecznych w stosunku do siebie i innych, nagradzając je pochwałami, uśmiechem i przytuleniem. Jednak nie można przywiązywać zbyt dużej wagi do nagradzania. Jeżeli dzieci decydują się na udzielenie innym pomocy jedynie, aby zadowolić swoich rodziców, to nie będą spostrzegały siebie jako osób altruistycznych spieszących innym z pomocą. Wręcz przeciwnie, dojdą do przekonania, że warto innym pomagać jedynie wtedy, kiedy można coś w zamian uzyskać. Przywiązywanie zbyt dużej wagi do nagradzania ludzi za prezentowane zachowania powoduje, że uzyskują oni przekonanie, iż czynią tak a nie inaczej, aby uzyskać jakąś rekompensatę. Jednym ze sposobów rozwijania altruizmu w dzieciach jest prezentowanie własnych zachowań prospołecznych. Dziecko często naśladuje zachowania zaobserwowane u innych, co dotyczy także aktów altruistycznych .Dzieci, oprócz swoich rodziców, naśladują także innych dorosłych. Niektóre osoby w większym stopniu niż inni nauczyły się altruizmu. Wszyscy na pewno znamy osoby niezmiennie gotowe spieszyć z pomocą. Jednak nie oznacza to, że na podstawie tego, jak dalece altruistyczna osobowością jednostka dysponuje, potrafimy przewidzieć jej gotowość przyjścia komuś z pomocą. Gdyby cała tajemnica sprowadzała się do altruistycznej osobowości, moglibyśmy podzielić ludzi na dwa typy: typ pomagający, regularnie wspierający innych bez względu na sytuację oraz typ egoistyczny, który ma zwyczaj chować głowę w piasek, gdy inni potrzebują pomocy. Jednak osobowość nie stanowi jedynej determinanty ludzkich zachowań. Jednak aby zrozumieć ludzkie postępowanie, musimy uwzględnić presję sytuacyjną, której ludzie podlegają. Wtedy możemy przewidywać, na ile w określonych sytuacjach będą skłonni zachowywać się altruistycznie. Ewentualne udzielenie pomocy drugiej osobie zależy także od aktualnego nastroju jednostki. Zdarza się, że jesteśmy we wspaniałym humorze, ale zdarza się również, że bywamy i w paskudnym. Nastrój, w jakim aktualnie znajdują się ludzie, może wywierać znaczny wpływ na ich zachowanie, a w tym przypadku na ich gotowość przyjścia z pomocą. Różnorodne są formy udzielania pomocy, w które angażują się ludzie, gdy się dobrze czują. Co takiego wiąże się z dobrym nastrojem, że pod jego wpływem ludzie stają się bardziej altruistyczni? Okazało się, że dobre samopoczucie sprzyja przychodzeniu z pomocą z trzech względów. Po pierwsze, sprawia ono, że zaczynamy dostrzegać radosne strony życia. Kiedy jesteśmy w dobrym nastroju, wykazujemy tendencję do spostrzegania pozytywnych cech innych osób i interpretowania wszelkich wątpliwości na ich korzyść. Pechowiec, który normalnie wydałby się nam niezdarny i denerwujący, w momencie gdy jesteśmy radośni, nagle okazuje się nieszczęśnikiem potrzebującym naszej pomocy. Po drugie, pomagając innym w chwili, gdy jesteśmy w świetnym nastroju, przedłużamy trwanie tego miłego stanu ducha. Gdy w zetknięciu z kimś potrzebującym pomocy okażemy się dobrymi samarytanami, doświadczamy napływu pozytywnych uczuć. Po prostu zaczynamy czuć się świetnie. Nieudzielenie natomiast pomocy drugiej osobie, podczas gdy mamy poczucie, że powinniśmy to zrobić, oznacza zburzenie naszego wspaniałego nastroju. Dobry nastrój skupia naszą uwagę na własnej osobie. Istnieje określony rodzaj negatywnego stanu psychicznego, który prowadzi do wzrostu liczby zachowań altruistycznych. Wiąże się on z poczuciem winy. Ludzie często kierują się zasadą, że dobre uczynki rekompensują złe uczynki. Kiedy zrobią coś, co wzbudzi w nich poczucie winy, udzielenie pomocy drugiej osobie może być sposobem na poradzenie sobie z tym nieprzyjemnym stanem. Skoro poczucie szczęścia zwiększa naszą gotowość do pomocy, to można by przypuszczać, że uczucie smutku tę gotowość obniża. Ponieważ pomaganie ma znaczenie nagradzające to może ono być metodą walki z chandrą.

Wartość pomagania innym silnie podkreślana jest również w religii:

„Bóg dał nam w obecnym trudnym okresie dziejów Papieża, który przypomina współczesnemu światu wielką godność każdego człowieka i obowiązek przychodzenia z pomocą poszczególnym ludziom, rodzinom i całym biednym narodom.”[2]

„...Przypominając tradycję miłosierdzia, która „w minionych dwóch tysiącleciach wyraziła się na wiele różnych sposobów”, Ojciec Święty dostrzega dziś potrzebę „nowej wyobraźni miłosierdzia”, „której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwany jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr Tak więc nadrzędnym motywem zaangażowania się po stronie ubogich winna być miłość Boga, która przynagla nas do obdarowywania innych tym, co sami otrzymaliśmy. Chrystus dający nam Siebie jako pokarm, utożsamia się z głodnymi, spragnionymi, przybyszami, chorymi, więźniami. Dlatego też świadomie przeżywana Msza święta i komunia z Chrystusem winna budzić w nas ducha wolontariatu, pragnienie bezinteresownej służby braciom.”[3]

Wiele jest w tych słowach powinności i przymusu dla tych, którzy utrzymują, że są wyznawcami wiary katolickiej. Okazywanie współczucia i dobroci słabszym staje się obowiązkiem, umową społeczną. Do większej pomocy skłania również strach przed piekłem i gniewem bożym, wpojony przez księży. Najlepiej więc postępować w zgodzie z własnymi uczuciami i emocjami, a nie pod przymusem czy dlatego, że tak mówią zwyczajowe normy czy moralne stereotypy, gdyż postępowanie niezgodne z własnym „JA”, kumuluje się w organizmie, co powoduje frustracje. Doprowadza do wewnętrznego konfliktu z samym sobą. Czyny, które wymagają ogromnego wysiłku  i wyrzeczeń, strat własnych dla cudzego dobra - pewnego dnia zrodzą pytanie: i co ja z tego mam? Nie uwierzę w to, że jeśli ktoś odpowie, że: „nic”, to następnego dnia będzie się nadal poświęcał dla innych, nie oczekując nic w zamian.

Czy warto jest pomagać innym? Myślę, że pięknie jest dawać innym nie tylko "z nadmiaru" - jak wtedy, gdy dajemy komuś jabłka, które obrodziły i mogą się zmarnować, ale "z niedostatku", jak wtedy, gdy sami jesteśmy głodni i dzielimy się ostatnim okruchem.
Pięknie jest dawać tak, jakbyśmy przekładali coś z ręki do ręki. Dawca i biorca są jednią, nikt nie ma poczucia utraty, a zyskują oboje. Kiedyś Jan Paweł II powiedział: „Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Uważam, ż są to piękne słowa, którymi powinniśmy się kierować w życiu. Pomoc ludziom, a szczególnie tym nieznanym mnoży dobro i siły w naszym sercu, aby robić więcej dobrych uczynków. Na świecie jest wielu ludzi potrzebujących naszej pomocy. Oprócz ubrania, ciepłego posiłku czy pieniędzy oczekują od nas uśmiechu, życzliwości, dobrego słowa a nawet podania dłoni, gdy przewrócą się na drodze życia. Czy my, żyjący na początku XXI w zdolni jesteśmy na jakiekolwiek gesty i słowa pomagające bezdomnym bądź osobom chorym odnaleźć się w tym świecie? Moja odpowiedź brzmi tak! Spójrzmy na postać Matki Teresy z Kalkuty, Jana Pawła II. Wymienione osoby nie bały się podać ręki cierpiącym, odwiedzić ich w szpitalu, porozmawiać z nimi, pomodlić się w ich intencj. Chęć pomocy bardziej potrzebującym od nas kształtuje się w naszych sercach. Jeżeli jesteśmy wrażliwi na cudzą krzywdę chętnie podzielimy się nawet ostatnią kromką chleba. W Piśmie Świętym jest piękna przypowieść o ludziach, którzy dzielili się tym, co im zbywało. Natomiast biedna kobieta podzieliła się ostatnimi pieniędzmi, które miała. To właśnie ona zasłużyła na życie w niebie. Pomoc innym daje nam satysfakcję i nagrodę w postaci uśmiechu obdarowanego. To jest znacznie przyjemniejsze niż wyrzuty sumienia, że nic nie zrobiliśmy. Zwykłe „dziękuję” stanie się niezwykłym słowem. "Traktuj człowieka tak, jakim jest, a pozostanie takim. Traktuj człowieka tak, jakim być może, a będzie się stawał takim, jakim może i powinien być." (Goethe)

 

 


 

 

 

 

 

0x01 graphic

[1] Rzeczpospolita 10/2006

[2] List pasterski Biskupa Legnickiego 2001

[3] List pasterski biskupów polskich

...

SPIS TREŚCI:

 

1.  Zachowania (postawy) prospołeczne- definicja

2.  Geneza zachowania prospołecznego

- Socjobiologia

- Wymiana społeczna

- Empatia i altruizm

3.  Przesłanki zachowań prospołecznych

- Osobowość altruistyczna

- Prawidłowość płci

-Wpływ samopoczucia na zachowania prospołeczne

4.  Kiedy ludzie pomagają?

- Środowisko miejskie a wiejskie

- Efekt widza

- Zdarzenie jako nagły wypadek

- Rozproszenie odpowiedzialności

5.  Konsekwencje udzielania pomocy

6.  Podsumowanie

7.  Bibliografia

 

 

 

 

 

1.   Zachowania prospołeczne- definicja

W niniejszym referacie postaram się omówić główne determinanty zachowań prospołecznych. Przez pojęcie „postawy prospołeczne” rozumiemy każde działanie mające na celu niesienie korzyści innej osobie lub społeczności (pomaganie, dzielenie się, ochrona). Warunkiem pojawienia się zachowań prospołecznych jest odpowiednie zinterpretowanie sytuacji: dostrzeżenie (cudzej) potrzeby, uznanie, że potrzebę tę da się zaspokoić, uznanie własnej odpowiedzialności, ocena kosztów pomocy; w sytuacjach nagłych analiza poznawcza może być zredukowana do minimum; dochodzi wtedy do reakcji impulsywnej — człowiek odczuwa gwałtowny przymus zareagowania wobec nieszczęścia, którego jest świadkiem, nie licząc się z kosztami osobistymi.

 

2.   Dlaczego ludzie pomagają innym?

Jedną z koncepcji zachowania prospołecznego jest socjobiologia. Zgodnie z teorią ewolucji sformułowaną przez Karola Darwina geny sprzyjające przetrwaniu jednostki są utrwalane dzięki mechanizmowi naturalnej selekcji. Istnieje tendencja do przekazywania z pokolenia na pokolenie tych genów, które pomagają nam przeżyć i wydać na świat potomstwo. Mniejsze szansę ujawnienia się w następnych pokoleniach mają na przykład geny odpowiedzialne za zagrażające życiu choroby, gdyż zmniejszają prawdopodobieństwo, że będziemy żyć i się rozmnażać. W ostatnich latach dwóch biologów zajmujących się teorią ewolucji, E.O. Wilson i Richard Dawkins (podjęło próbę przeniesienia praw tej teorii na dziedzinę zachowań społecznych. Przy użyciu praw teorii ewolucji usiłują oni wyjaśnić takie zjawiska, jak agresja i altruizm. Stworzone przez nich podejście nosi miano socjobiologii i opiera się na dwóch podstawowych założeniach. Pierwsze mówi, że wiele społecznych zachowań ma swoje korzenie w wyposażeniu genetycznym, co oznacza, że ludzie posiadający określone geny będą bardziej skłonni do przejawiania takich właśnie zachowań. Drugie głosi, że w toku ewolucji niektóre z tych zachowań były bardziej utrwalane niż inne i że stanowią one nieodłączną część naszego genetycznego dziedzictwa.

Część zwolenników socjobiologii usiłuje wyjaśnić mechanizm prospołecznych zachowań, używając pojęcia doboru krewniaczego. Zgodnie z tym pojęciem człowiek może zwiększyć prawdopodobieństwo przekazania swoich genów

następnym pokoleniom nie tylko przez posiadanie dzieci, ale także dzięki przeżyciu

spokrewnionych z nim osób. Dlatego dokładamy starań, aby nic złego nie spotkało naszych krewnych. Ponieważ dzielimy z nimi część posiadanych genów, to im bardziej jesteśmy pewni ich przeżycia, tym są większe szansę, że nasze geny ujawnią się w przyszłych pokoleniach. Dlatego prawo naturalnej selekcji pozostaje w zgodzie z altruistycznymi działaniami, jeśli obejmują one naszych krewnych.

Pewne formy zachowań prospołecznych obserwuje się u zwierząt, są one z reguły, skierowane na potomstwo lub, czasami, na partnera w okresie opieki nad potomstwem i są uwarunkowane genetycznie, czyli wiążą się z zagadnieniem socjobiologii.

Entuzjaści socjobiologii wskazują na normę wzajemności jako inną przyczynę zachowań prospołecznych wyjaśniającą, dlaczego pomoc jest udzielana także ludziom, z którymi nie łączą nas żadne genetyczne więzy. Zgodnie z zasadą zawartą w tej normie ludzie pomagają innym, ponieważ spodziewają się w przyszłości rewanżu z ich strony. Zwolennicy tej koncepcji uzasadniają ją, odwołując się do faktów z historii ludzkiego gatunku. Stwierdzają, że w toku swego rozwoju człowiek nauczył się, iż łatwiej jest przetrwać, współpracując ze sobą niż zamykając się przed innymi. Innymi słowy, całkowity egoizm nie popłaca. Oczywiście, jeśli człowiek wykazywałby zbytnią gotowość do pomocy innym, mógłby zostać przez nich wykorzystany i nigdy nie spotkać się z wdzięcznością.

Reasumując, przedstawiciele socjobiologii uznają, że na zachowania prospołeczne decydujący wpływ wywierają dwa czynniki: selekcja rodowa i normy wzajemności. Socjobiologia stanowi odważne i twórcze podejście do wyjaśnienia mechanizmu zachowań prospołecznych. Należy jednak zauważyć, że nie wszyscy psychologowie przyjmują proponowane przez nią rozwiązania.

 

 

 

Kolejną koncepcją zachowań prospołecznych jest teoria wymiany społecznej, jest ona zarazem jedną z najważniejszych teorii psychologii społecznej. Potwierdza ona, że często działamy powodowani dążeniem do maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów. Stwierdza się w niej, że podstawową właściwością człowieka jest troska o własny interes. Podobnie jak na rynku ekonomicznym, gdzie ludzie starają się zmaksymalizować stosunek finansowych wpływów do wydatków, tak również w społecznych relacjach usiłują zmaksymalizować stosunek społecznych zysków do kosztów. Zyski i koszty mogą być natury zarówno psychologicznej, jak i rzeczowej. Korzyści płynące z pomagania są raczej oczywiste: zyskujemy lepsze samopoczucie, inni myślą o nas pozytywnie, wiemy, że uczyniliśmy właściwie i tym podobne. Niestety często też ponosimy pewne koszty pomagając innym np. jeśli decydujemy się ratować życie tonącego człowieka jesteśmy świadomi konsekwencji jakie może to za sobą ciągnąć a mianowicie jest ryzyko, że ratując komuś życie możemy stracić własne. Zwolennicy teorii wymiany społecznej uważają, że wartość nagradzającą zachowań społecznych można tłumaczyć w trojaki sposób. Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę normę wzajemności, zgodnie z którą powinniśmy postępować tak, jak inni postępują wobec nas. Pomaganie komuś to inwestycja w przyszłość, gwarancja, że któregoś dnia, gdy będziesz potrzebował pomocy, ktoś inny ci jej udzieli. Po drugie, przyjście komuś z pomocą łagodzi dyskomfort związany z przyglądaniem się cudzemu nieszczęściu i z tego powodu ma znaczenie nagradzające. Istnieją dowody na to, że widok cudzego cierpienia wywołuje niepokój i napięcie. Przynajmniej po części człowiek pomaga, aby pozbyć się tych nieprzyjemnych stanów. W końcu pomaganie jest nagradzające, gdyż pozwala jednostce zdobyć uznanie i gratyfikacje przy stosunkowo niskich kosztach. Jak uprzednio stwierdziliśmy, podejmując decyzję o pomocy, człowiek kalkuluje ewentualne wiążące się z tym straty i zyski. Jego chęć udzielenia pomocy zmniejsza się w wypadku wysokich kosztów, na przykład gdy rezultatem działania na rzecz innych jest ból lub zażenowanie. Wzrasta natomiast w wypadku wysokich zysków, na przykład gdy efektem udzielenia pomocy są pochwały ze strony otoczenia lub świadomość skuteczności własnego działania.

 

Ostatecznie stwierdzić należy, że teoria wymiany społecznej podważa rozumienie zachowania prospołecznego jako wyrazu altruizmu, czyli dążenia do zapewnienia pomyślności drugiej osobie z pominięciem własnego interesu. Zgodnie z tą teorią tak rozumiany altruizm nie istnieje. Ludzie pomagają wtedy, gdy leży to w ich interesie, i nigdy w przypadku przewagi ewentualnych kosztów nad zyskami. Promowanie i utrwalanie zachowań pomocnych jest więc dla wszystkich opłacalne. Jednak stwierdzenie, że wszelka udzielana innym pomoc płynie z troski o własny interes, wywołuje protest. Niektórzy psychologowie zajmujący się problematyką społeczną twierdzą, że ludzie mają prawdziwie złote serca i pomagają dla samego pomagania.

 

 

Dopóki doświadczamy empatii wobec osoby potrzebującej pomocy, czyli doświadczamy części jej bólu i cierpienia, dopóty będziemy pomagać, nie bacząc, czy leży to w naszym interesie czy też nie. Kiedy czujemy empatię do drugiej osoby, to pomagamy, aby ulżyć jej cierpieniu, i nie zważamy przy tym na własny interes; można to uznać za prawdziwie altruistyczne działanie. W przypadku gdy nie odczuwamy empatii, pomagamy, mając na uwadze wyłącznie troskę o swoje dobro — czyli dlatego, że spodziewane zyski przewyższają straty. Zarówno socjobiologia, jak i teoria wymiany społecznej nie potrafią wytłumaczyć, jak dochodzi do tego, że ktoś oddaje własne życie, aby ratować życie nieznajomemu osoby. Takie heroiczne zachowania z pewnością zmniejszają szansę przekazania swoich genów i na pewno nie są uzasadnione dobrem własnym człowieka.

 

 

3.   Przesłanki zachowań prospołecznych

 

 

Bez względu na naturę ludzkich motywacji nie są one jedynymi czynnikami determinującymi podjęcie działań pomocnych. Istnieje wiele jednostkowych i sytuacyjnych zmiennych zdolnych wyzwalać rozważane motywacje. Nie potrafilibyśmy wyjaśnić faktu, że pewni ludzie bardziej od innych są skłonni do udzielania pomocy, co ogranicza nasze rozważania do sfery motywacji. Musimy wziąć pod uwagę indywidualne przesłanki zachowań prospołecznych, od których zależy, czy pragnienie udzielenia pomocy zostanie zrealizowane.

 

Pierwszą z indywidualnych przesłanek zachowań prospołecznych jest osobowość altruistyczna czyli osobowość, charakteryzująca się tendencją do udzielania pomocy innym osobom


Druga przesłanka związana jest z płcią. Badania przeprowadzone w 1986 i 1987 roku przez A. Eagly i M. Crowley wykazały, że w niektórych sytuacjach to mężczyźni, a w zupełnie innych to kobiety są bardziej skłonne do bezinteresownej pomocy innym. Uzależnione jest to od różnic występujących w obu płciach. Wg zachodnioeuropejskiego stereotypu roli męskiej przypisywane są rycerskość i hedonizm, roli kobiecej zaś opieka, wychowanie i zaangażowanie w trwałe związki. I tak mężczyźni pomagają w sposób spektakularny i bohaterski (rzucają się na ratunek do lodowatej wody) Kobiety zaś są bardziej skłonne do tworzenia długotrwałej relacji pomagania (praca społeczna).

 

Kolejna przesłanka wiąże się z samopoczuciem osoby pomagającej. Udzielenie pomocy drugiej osobie zależy także od aktualnego nastroju jednostki. Stanowi to następny argument na rzecz tezy, że uwzględnianie jedynie osobowości człowieka przy przewidywaniu jego zachowania prospołecznego nie jest wystarczające. Zdarza się, że jesteśmy we wspaniałym humorze, ale zdarza się również, że bywamy i w paskudnym. Te przemijające stany emocjonalne stanowią inną kluczową determinantę zachowania prospołecznego.

Badacze odkryli wpływ efektu „czujesz się dobrze, czynisz dobrze" na zachowanie w wielu okolicznościach. Nie jest on ograniczony do sytuacji, gdy los nagle uśmiecha się do nas, bo znajdujemy pieniądze. Wiele przyczyn może poprawić ludziom nastrój i uczynić ich bardziej skłonnymi do udzielenia pomocy: dobrze zdany egzamin, otrzymany upominek, wspaniała wiadomość, ulubiona muzyka. Różnorodne są również formy udzielania pomocy, w które angażują się ludzie, gdy się dobrze czują. Chętniej ofiarują datki na cele dobroczynne, pomagają komuś znaleźć soczewki kontaktowe i oddają krew.

Dobre samopoczucie sprzyja przychodzeniu z pomocą z trzech względów:

-Po pierwsze, sprawia ono, że zaczynamy dostrzegać radosne strony życia.

-Po drugie, pomagając innym w chwili, gdy jesteśmy w świetnym nastroju, przedłużamy trwanie tego miłego stanu ducha.

-Dobry nastrój skupia naszą uwagę na własnej osobie.

 

Hipoteza redukcji negatywnego stanu emocjonalnego, stanowi przykład zastosowania teorii wymiany społecznej do wyjaśnienia mechanizmu zachowań prospołecznych. Ludzie pomagając komuś, pragną pomóc samym sobie — pozbyć się własnego smutku i przygnębienia. Nie budzi to wątpliwości, jeśli udzielana przez nas pomoc łączy się jakoś z przyczyną naszego smutku. Jeśli nasz najlepszy przyjaciel jest nie w sosie, to i my również możemy stracić humor.

 

 

4.   Sytuacyjne determinanty postaw prospołecznych

 

 

Oprócz wyżej wymienionych przesłanek należy uwzględnić sytuację społeczną, w jakiej znajdują się ludzie.

 

Wartą uwagi prawidłowością w zachowaniach altruistycznych jest różnica pomiędzy gotowością do udzielania pomocy osób zamieszkałych w dużych miastach, a tych mieszkających w małych miasteczkach bądź na wsiach. Kilkunastu badaczy porównywało prawdopodobieństwo uzyskania pomocy na wsi i w mieście. Porównania te wypadały zawsze na korzyść wsi. Okazało się, że w małym mieście ludzie są bardziej skłonni do pomocy. Udzielali tej pomocy w takich przypadkach jak: pomoc nieznajomemu, który uległ wypadkowi, pomoc zagubionemu dziecku, udzielanie wskazówek na pytania o drogę, zwrot zagubionego listu. Próbując wyjaśnić tą zwiększoną skłonność ludzi zamieszkałych na wsi psychologowie doszli do wniosku, że wychowywanie w małym mieście kształtuje przyjazne nastawienie wobec innych, sprawia, że ludzie są bardziej ufni, a przez to bardziej altruistyczni. Odwrotna sytuacja powstaje w dużym mieście, gdzie ludzie są wychowywani w przekonaniu, że nie mogą ufać obcym i że powinni zajmować się wyłącznie swoimi sprawami. Inna hipoteza zakłada, że mieszkańcy dużych miast są mniej pomocni nie ze względu na wartości, które przyswoili sobie w toku rozwoju i wychowania, ale dlatego, że miasto stanowi określone zjawisko rządzące się swoimi własnymi prawami. W 1970 roku S. Milgram sformułował hipotezę przeładowania urbanistycznego. Zgodnie z nią ludzie żyjący w miastach doświadczają nadmiaru stymulacji, a sposobem radzenia sobie z tym stanem jest zamknięcie się w sobie i ograniczenie liczby docierających bodźców. Umieszczenie tych ludzi w mniej stymulującym środowisku wprowadziłoby zmianę w ich zachowaniu. Stali by się bardziej chętni do nawiązywania między sobą bliskich kontaktów, a co za tym idzie również i do pomocy innym.

 

Im większa liczba świadków zdarzenia, tym większe prawdopodobieństwo, że żaden z nich nie podejmie interwencji. Zjawisko to nazwano efektem widza.

 

Pojawia się wtedy również zjawisko rozproszenia odpowiedzialności. Ponieważ są obecni inni ludzie, jednostka traci silne poczucie osobistej odpowiedzialności za rozwój wypadków. Przypomnij sobie nasze wcześniejsze rozważania o potencjalnych kosztach wiążących się z pomaganiem — angażując się w nie, możemy być narażeni na niebezpieczeństwo lub wyjść na idiotów, reagując przesadnie na nieistotny bodziec. Dlaczego mamy wystawiać się na takie koszty, skoro obecnych jest wiele innych osób, które mogłyby przyjść ofierze wypadku z pomocą? Ponieważ każdy czuje w ten sam sposób, w rezultacie więc żaden obserwator nie wykazuje chęci do pomocy. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy nie wiadomo, czy ktoś inny podjął już interwencję.

 

Z samej definicji nagłego wypadku wynika, że jest to niespodziewane i nie do końca oczywiste zdarzenie, stąd jego świadkowie wpadają w bezruch i niepewnie obserwują sytuację, aby stwierdzić ostatecznie, co takiego się dzieje. Przypatrując się jeden drugiemu, widzowie stwierdzają, że nikt nie podejmuje żadnych działań. Zjawisko to nazwane zostało stanem kumulacji ignorancji i najogólniej mówiąc, polega na wzajemnym wprowadzeniu się w błąd, gdy na podstawie braku widocznych reakcji i oznak niepokoju ze strony świadków obserwujący dochodzą do przekonania, że sytuacja nie jest groźna i nie wymaga interwencji.

 

Znajomość właściwej formy pomocy. Nawet jeśli w sekwencji działań osoba posunęła się tak daleko, że zauważyła nagły wypadek, określiła go jako sytuację wymagającą interwencji i poczuła się odpowiedzialna za rozwój wypadków, nie wystarczy to jeszcze, aby zaangażowała się w pomoc. Jednostka musi wiedzieć, jaka forma pomocy jest odpowiednia. Jeśli ludzie nie wiedzą, jak mają pomóc, oczywiście nie będą mogli tego uczynić

 

Nawet jeśli wiemy, jaka forma pomocy jest właściwa, to jeszcze pewne okoliczności mogą nas powstrzymać przed działaniem. Po pierwsze, możesz uważać się za osobę niekompetentną do jej udzielenia. Jeśli na przykład nie ma wątpliwości, że osoba dostała zawału i że konieczna jest reanimacja, to nie zdołasz jej pomóc, gdy nie wiesz, jak to się robi. Po drugie, możesz obawiać się, że wyjdziesz na idiotę albo że zrobisz coś źle, czym tylko pogorszysz całą sytuację, lub starając się pomóc, sam narazisz się na niebezpieczeństwo.

 

 

5.   Konsekwencje udzielania pomocy

 

Na podstawie tego referatu można zaobserwować przynajmniej kilkanaście pozytywnych skutków  jakie niesie za sobą pomaganie innym. Na przykład sprawia ono, że ludziom poprawia się samoocena, ich nastrój staje się radośniejszy, a społeczność obdarza ich sławą i uznaniem, wzrasta poczucie własnej skuteczności, unikamy odpowiedzialności prawnej za nieudzielenie pomocy a także czujemy się podziwiani i szanowani przez innych.

 

Otrzymanie pomocy w sposób oczywisty wiąże się z korzyściami. W krańcowych przypadkach pomoc oznacza ocalenie życia. W mniej dramatycznych okolicznościach dzięki cudzej pomocy możemy osiągnąć swoje cele — na przykład, jeśli niezbyt radzimy sobie z wykładanym materiałem, udzielenie nam kilku dodatkowych lekcji umożliwi zdanie egzaminu. Paradoksem jest jednak, że pomoc w pewnych okolicznościach może mieć większe znaczenie nagradzające dla osoby, która jej udziela, niż dla osoby, która ją otrzymuje. Świadczy o tym między innymi fakt, że ludzie często niechętnie proszą o pomoc.

Ponieważ ludzie wykazują ambiwalentny stosunek do prośby o pomoc, nie zawsze będą reagować pozytywnie na ofertę pomocy.

 

Otrzymanie pomocy nie zawsze ma wydźwięk pozytywny. Jeśli udzielają jej osoby podobne do ciebie, może to wywołać poczucie niekompetencji i stanowić zagrożenie dla samooceny.

 

Przyjęcie oferty pomocy zależy w dużej mierze od stopnia, w jakim człowiek czuje się zdolny do wprowadzenia zmian w swoim sposobie działania. Uzyskanie pomocy oddziałuje szczególnie zgubnie na człowieka, jeśli godzi w jego samoocenę i jednocześnie utwierdza w przekonaniu o własnej niekompetencji w kierowaniu swoim życiem. Wtedy człowiek po prostu się poddaje. Natomiast jeśli cudza oferta pomocy jest kierowana do osoby, która ma silne poczucie, że potrafi decydować o swoim losie, rezultat będzie całkowicie odmienny. Człowiek taki zwiększa efektywność swojego działania, próbując wykazać, że sam potrafi poradzić sobie z problemem.

 

...

Kiedy ludzie pomagają innym?

Decyzja o udzieleniu pomocy jest kilkuetapowa. Zanim człowiek zadziała, podejmuje pewien proces analizy, który przebiega następująco:

1.      zauważenie, że coś jest nie w porządku - ktoś jest w potrzebie;

2.      zdefiniowanie sytuacji jako nagłej potrzeby lub poważnej sprawy;

3.      ustalenie, czy ponosi się w tym przypadku osobistą odpowiedzialność;

4.      zdecydowanie, jakiego rodzaju pomocy udzielić;

5.      podjęcie działania stosownego do tej decyzji.

W niektórych przypadkach decyzja o udzieleniu pomocy wiąże się z pewnym ryzykiem, np. z narażeniem własnego życia, zdrowia, dobrobytu czy groźbą innego niebezpieczeństwa.

  

Kiedy zwracamy się z prośbą o pomoc?

Jeśli człowiek znajduje się w potrzebie (ma jakiś problem lub dotkliwie odczuwa brak czegoś) i sądzi, że łatwiej będzie znaleźć wyjście z kłopotliwej sytuacji przy pomocy innych ludzi, co więcej, dostrzega takie osoby wokół siebie - to zwraca się do nich o pomoc. Jednak w rzeczywistości proszenie o pomoc jest często trudne, gdyż wiąże się z pokonaniem wielu obaw i znoszeniem pewnych niedogodności. Chociaż więc widzimy korzyści płynące z otrzymania pomocy, często powstrzymujemy się od jej szukania.

Trudności, na jakie natrafiamy, prosząc o pomoc:

        konieczność ujawnienia innym swej słabości lub niepowodzenia, jakie nas spotkało;

        odczuwanie zakłopotania związanego z ujawnieniem swojej sytuacji osobistej, uczuć czy błędów w postępowaniu;

        podporządkowanie się osobie udzialającej pomocy, bo zwracając się do niej, uznajemy ją za bardziej kompetentną lub sprawniejszą w jakiejś kwestii;

        obawa przed odrzuceniem prośby;

        obawa przed utratą niezależności i koniecznością godzenia się na warunki osoby pomagającej;

        zagrożenie poczucia własnej wartości;

        konieczność rewanżu czy uregulowania zobowiązań w przyszłości.

Z tych też powodów podjęcie decyzji o zwróceniu się o pomoc zajmuje niekiedy wiele czasu. Ważne więc, aby nie zrazić osoby proszącej i udzielając pomocy, uszanować jej uczucia.

 

Pomaganie innym i solidarność społeczna

Solidarność społeczna to poczucie tożsamości i więzi z ludźmi sprawiające, że myślimy o sobie w kategoriach wspólnoty, pomaganie innym traktując jako działanie dla wspólnego, a więc również własnego dobra. W takim rozumieniu oznacza to też pomaganie sobie, bo działając na rzecz swojego środowiska czy grupy, poprawiamy również własną sytuację.

W naszej polonijnej rzeczywistości solidarność społeczna oznacza poczucie więzi z innymi Polakami mieszkającymi w Belgii. Wspierajmy się w życiu codziennym i w działalności zawodowej, bądźmy uczciwi i porządni wobec rodaków - w ten sposób wpłyniemy na ulepszenie także swojej sytuacji życiowej.

 

Krystyna Balawajder



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zachowania prospołeczne1, Psychologia
Zachowania prospoleczne, Psychologia
prospołeczne zachowania, Psychologia społeczna
Psychologia społeczna Wprowadzenie do psychologii społecznej Kwiatkowska wykład 16 Zachowania pr
Wpływ społeczny i zachowania prospołeczne
60 - POSTAWA A ZACHOWANIE, Technik Administracji, SOCJOL I PSYCH SPOŁECZNA, Socjologia i Psychologia
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 3 Normalizacja i konformizm ppt
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 5 Wpływ mniejszości
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 7 Teorie małej grupy
Społeczne i osobowościowe uwarunkowania zachowań agresywnych i zachowań prospołecznych
R 3 ATRYBUCJE WNIOSKOWANIE NA PODSTAWIE ZACHOWANIA, ⇒ NOTATKI, I semstr, !ĆWICZENIA, Psychologia spo
Profilaktyka zachowań dewiacyjnych dzieci i młodzieży, Pedagogika, Psychologia społeczna
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 6 Definicja małej grupy 2 ppt
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 8 Funkcjonowanie zadaniowe grup I ppt
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 12 Relacje międzygrupowe II ppt
Psychospo eczne uwarunkowania zachowa wyborczych, Psychologia UMCS (2007 - 2012) specjalność społe
Psychologia społeczna Zachowania społeczne Cielecki wykład 2 Komunikacja niewerbalna 2 ppt

więcej podobnych podstron