3
Świadomość psyche / somy
___________________________________________
Zgodnie z mechaniką kwantową nie ma czegoś takiego
jak obiektywizm. Nie możemy wyeliminować siebie
z całego schematu. Jesteśmy częścią natury i studiując
naturę, nie możemy przejść obok faktu, że to natura
studiuje siebie samą. Fizyka stała się działem psycholo-
gii, czy też może na odwrót.
Gary Zukav, Tańczący mistrzowie Wu Li. Spojrzenie na nową fizykę, tłum. Tomasz Honorowski, Poznań 1995, s.38.
W mojej praktyce analitycznej świadomość ciała stała się przedmiotem szczególnego zainteresowania, ponieważ spotykam zarówno mężczyzn, jak i kobiety, którzy - pomimo najszczerszego zaangażowania we własne sny i ideę osobistego wzrostu - nadal nie potrafią zaufać procesowi.. ich zwichnięta dusza tkwi w tak bardzo zranionym ciele, że same chęci ego zwyczajnie nie wystarczają.
Porażki poniesione w trudnych momentach życia nie muszą oznaczać porażki ego w procesie przyjmowania nowej postawy wobec jaźni poprzez poświęcenie dawnej. Wielu moich pacjentów posiada to, co uważam za właściwą postawę ego. Jednak ich ciała w którymś momencie doświadczyły traumy. Podczas gdy do ich ego można się zbliżyć za pośrednictwem konfrontacji, prowokacji lub humoru, ich ciała nie potrafią zareagować. Im szybciej ego podąża naprzód, tym bardziej przerażone jest ciało. Zadanie polega zatem na tym, by znaleźć sposób na przywrócenie do momentu zadania rany i na nowo połączyć się z opuszczonym dzieckiem. Ciało, podobnie, jak dziecko, mówi prawdę, a robi to poprzez ruch lub jego brak.
Wprawny obserwator potrafi dostrzec, czy dusza zamieszkała w ciele, czy też wyobrażenie ciała jest tak nieznośne, że samo ciało jest ledwie zamieszkane. Ciało może być tak opóźnione, że nawet nie potrafi wyobrazić sobie siebie jako dorosłego człowieka.. jeśli, jak mówi James Hilman, „wyobrażenie zgodnie z którym żyje ciało, jest ostateczną, naczelną koniecznością”, trzeba znaleźć jakiś sposób, by stworzyć właściwe wyobrażenie - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. W moim rozumieniu świadomość ciała nie ma nic wspólnego z technologią ciała. Nie chodzi tu o sprawność, czy długowieczność, choć one mogą być produktami ubocznymi. Chodzi o integrację ciała, duszy i ducha.
Dopóki żyjemy na tym świecie, psyche działa za pośrednictwem ciała. William Blade opisał ciało, jako „cząstkę duszy rozeznawano przez pięć zmysłów”. Dusza oczywiście jest czymś znacznie więcej, niż tylko cielesną „częścią” samej siebie. Jej przejawy nie ograniczają się do fizycznego ciała - manifestuje się również w tym nieskończonym ciele, które stanowi „ciało” wyobraźni zawierające cały wizjonerski świat sztuki - muzykę, rzeźbę, malarstwo, poezję, taniec, architekturę. Każdy z tych wizjonerskich lub fantazyjnych światów może być postrzegany jako większe ludzkie ciała lub jedno gigantyczne ciało ludzkie. To, czy może ono działać w innym świecie, który wyraża się poprzez sztukę, stanowi jedną z najstarszych spekulacji dotyczących nieśmiertelności duszy oraz sztuki jako środka jej wyrazu.
Zatem dusza manifestuje się w wielości form. Gdy przebywa na ziemi, musi mieć obraz ciała, które może stać się jej domem i stanowi jej pierwotny środek wyrazu.. dusza nie odrzuci naturalnie swojego obrazu ciała bardziej, niż pierś matki naturalnie odrzuca dziecko. Ciało jest zwierciadłem duszy. Jeśli dochodzi do odrzucenia, to znaczy, że coś musiało pójść bardzo źle. Jednak bez względu na to, co było nie tak, dusza zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby to naprawić. Jak zatem wyjaśnić zablokowanie ciała jako środka ekspresji duszy? Z tego punktu widzenia anorexia nervosa i bulimia są wynikiem anormalnego uwalniania się psychicznej energii w wysiłku mającym na celu przezwyciężenie blokady ciała. Otyłość stanowi manifestację duszy, która ma tyle energii, że ciało nie potrafi sobie z nią poradzić.
Zablokowane ciała mają w przenośni (a czasami dosłownie) stwardniałe tętnice zatkane nadmiarem cholesterolu, który utrudnia sercu pompowanie krwi przez cały system. Stawiają one piętrzące się przeszkody na drodze psychicznej energii. W rezultacie energia ta musi znaleźć inne sposoby działania, inne środki wyrazu. Niektóre z nich są niezwykle twórcze i sprzyjają błyskotliwym karierom zawodowym i artystycznym. Jednak ludzie, których energia psychiczna musiała wydrążyć inne kanały ekspresji, gdyż ich ciała były zablokowane, zawsze, świadomie lub nieświadomie, nękani są brakiem zgody na to, aby ich dusza mogła zamieszkać w ciele. W rezultacie nie do końca rozumiejąc, co czują, i dlaczego to czują, opętani przez bezdomną duszę, która tuła się jak zjawa w mrocznej strefie Cienia, gdzie nie może znaleźć schronienia ani zaznać odpoczynku. Są nawiedzani przez własne tułające się dusze, które unoszą się gdzieś nad ziemią i na próżno wołają, aby wpuścili je do środka. Odmawiając im wejścia do własnego ciała, ludzie ci stają się wrogami własnej duszy. Nieświadomie zdają sobie sprawę z tego, że skazali swoją duszę na wieczne wygnanie. Z tego powodu nie czerpią żadnej satysfakcji z innych twórczych przejawów, jakie znalazła dla siebie dusza wygnana z ciała. Tymczasowe uwolnienie od rozpaczy poprzez całkowite zatopienie się w pracy pozostawia ich po jej zakończeniu w stanie coraz głębszej rozpaczy. Co więcej, w pewnych wypadkach twórcza praca prowadzi do samobójstwa.
Tam, gdzie tkwi blokada, każda rana na ciele wywoła potężny przepływ uzdrawiającej energii. Tak dzieje się w chorym ciele. Celem warsztatów pracy z ciałem jest pomoc jednostce w dostrzeżeniu tego, co próbuje zrobić dusza, a następnie odprężenie ciała, aby dusza również mogła się odprężyć. Chodzi o to, by ustanowić nowy porządek, w którym choroba zostanie dostrzeżona w zupełnie innym świetle.
Bezcielesna
_____________________________________________________________________
Kobieta, która była `córeczką tatusia', rzadko, jeśli w ogóle kiedykolwiek doświadczała na przykład „mrocznej” strony, swojej wściekłości, zazdrości, pożądania i ekstazy. Odseparowana od ciała, nie zna potężnej energii oddzielonej od świadomości, tak bardzo zablokowanej, że rzadko manifestuje się w snach. Może spędzić godzinę analizy w stanie euforycznego zachwytu nad złotymi obrazami ze snu, po czym z trudem pozbiera siły i pogrążona w smutku powróci do nieznośnego ciężaru własnego ciała. Jej sny często odzwierciedlają tę autoalienację - może w nich występować jako ożywiony przedmiot: piłka do golfa, chmura, kiełbasa z głową. Czasami głowa porusza się pięć centymetrów nad szyją, od której została odcięta, czasami mocno zaciśnięty sznur lub szalik hamuje komunikację pomiędzy głową i sercem, czasami gnijąca głowa ojca rozkłada się na jej brzuchu.
Chociaż takie obrazy wyraźnie ukazują ogrom problemu Cienia, jako analityczka nie mogę po prostu powiedzieć: „Widzi pani, to oderwanie pani od pani własnych uczuć. To tutaj zła wiedźma odgradza panią od samej siebie.” Takie podejście będzie jak rzucanie grochem o ścianę, ponieważ dusza, która postanowiła odciąć się od „zepsutego” świata, nie dostrzeże mordercy w centrum samej siebie, ani też nie uzna tak poniżających ludzkich namiętności, jak chciwość, żądza, władza i „owe tysiączne, właściwe naszej naturze wstrząśnięcia”.
Praca z ciałem może uwolnić tę wiedźmę. Trudno odważyć się na otwarte stawianie jej czoła poprzez zmierzenie się z jakimś zaburzeniem odżywiania, z obżarstwem lub deprywacją, lecz można uciąć jej głowę dzięki wprawnym manewrom z udziałem tarczy i miecza, na podobieństwo Perseusza, który pokonał Meduzę, podczas przywracania ciału świadomości. Praca z ciałem przyśpiesza ten proces i stwarza silny kontekst rytualny dla ego.
Analiza próbuje odsłonić kompleksy, w których przetrzymana jest tłumiona energia. Jeśli analizowaną charakteryzuje względnie harmonijna relacja pomiędzy ciałem i psyche, materia Cienia jest wyraźnie widoczna w snach. Jednak w przypadku wielu ludzi rozłam pomiędzy ciałem i psyche nastąpił jeszcze in utero lub podczas narodzin, jak gdyby zamiast wstępować do ciała, dusza postanowiła pozostać na wygnaniu. Energia skupiła się w głowie lub ponad nią, a człowiek musi wykonać zdecydowany wysiłek aby trzymać się z dala od świata fantazji, jeśli chce poradzić sobie z najprostszymi szczegółami codziennej rzeczywistości. Ludzie, którym odmówiono cielesnego domu, ogarnięci są tęsknotą za Domem nie mającym związku z tą ziemią. Ich wczesne sny w analizie zazwyczaj są bardzo pozytywne, pełne tajemniczych wizji złotych miast, złotych ptaków i specyficznych miejsc, w których mają pewność bezpieczeństwa i miłości. To tak, jak gdyby Jaźń wiedziała, że więź łącząca ich z codziennym życiem jest słaba, i w związku z tym dawała im te niesamowite sny, jako punkty zaczepienia, do których mogą powrócić, kiedy zamanifestuje się samobójcza rozpacz, co nieuchronnie następuje w późniejszych etapach analizy.
Pragnienie śmierci staje się świadome, gdy tacy ludzie zostają zmuszeni do dostrzeżenia fantazyjności Światła, Piękna i Prawdy, który wokół siebie utkali, świata iluzji, który nie pokrywa się ze światem prawdziwym, świata o archetypicznych proporcjach, chroniącego ich od podłej rzeczywistości, którą postanowili zignorować i lekceważyć. Przypominają Lady z Shalott Tennysona, która codziennie tkała swoją magiczną sieć, obserwując „cienie świata” odbijające się w jej lustrze. Wiedziała, że umrze, jeśli odważy się spojrzeć na Camelota. Wtedy pewnego dnia, przez taflę jej lustra przemknął „brodaty meteor, płożące się światło” - rzeczywisty mężczyzna.
Rozprysło się lustro, w które zerkała,
„Spełniła się klątwa”, zawołała
Lady z Shalott.
Pragnienie śmierci ma etiologię odrębną dla każdej jednostki, lecz dwa czynniki są niemal zawsze obecne u kobiet, które świadomie lub nieświadomie pragną uciec od tego świata. Po pierwsze, ich matka nie czuła związku z własnym ciałem, lekceważyła swoją seksualność i dlatego nie potrafiła pielęgnować kobiecego ciała swojej małej córeczki. Dziecko dorastało, robiąc dobrą minę do złej gry, i wykazywało się przed rodzicami, nauczycielami, i całym światem korzystając ze swoich umysłowych i duchowych uzdolnień, lecz w głębi czuło się odrzucone jako osoba, i obwiniało swe „brzydkie” ciało za to, że uczyniło je „niemożliwym do pokochania”. Po drugie, konstelacja w domu zwykle stwarzała sytuację, w której córka nawiązywała więź z ojcem - z prawdziwym ojcem lub z fantazyjnym wyobrażeniem idealnego świata, który będzie istniał, pod warunkiem, że ojciec wróci do domu.
Jeśli rodzina kładła nacisk na doskonałe wyniki i brakowało autentycznego dostrzeżenia procesu Stawania Się i Bycia dziecka, dziewczynka bardzo szybko nauczyła się, że jej instynktowne reakcje nie są akceptowane. Zatem jej złość, strach, a nawet radość zostały wtłoczone w muskulaturę ciała, gdzie szczelnie zamknięte, nie były dostępne w codziennym życiu. Kiedy prawdziwe uczucie zostaje odcięte od instynktów, prawdziwy konflikt powstaje w nieświadomości albo ulega somatyzacji.
Esther Harding, odwołując się do kompleksu ego poprzedzającego formowanie się świadomego ego, pisze:
Jeśli u współczesnego dorosłego człowieka ego nie jest poprawnie uformowane, i nie zostało uświadomione, zauważymy, że kompleks ego pozostaje w nieświadomości i stamtąd oddziałowuje. Na poziomie świadomym jednostkę reprezentującą ten stopień rozwoju może charakteryzować widoczny brak koncentracji i skupienia, właściwych dla osób, których ego rozwija się bardziej świadomie. Jednak mimo to może u niej funkcjonować egotyzm i żądza władzy, których nieukształtowana osoba nie jest świadoma, a które wywołują nieuniknione skutki u wszystkich ludzi, z jakimi się ona styka(…). Jeśli egotyzm i upór znajdują się w nieświadomości(…), manifestują się w formie somatycznej, czyli przedpsychologicznej.
Kiedy ego zostaje uświadomione, i jednostka staje się świadoma siebie jako ja, reakcja na problemy i trudności przestaje przejawiać się w formie fizycznej pod postacią symptomów i zostaje świadomie rozpoznana jako emocja. Innymi słowy, reakcja będzie miała formę psychologiczną. (…) Wyłonienie się ego z nieświadomości niesie ze sobą nowy problem - problem żądzy władzy.
Odzyskiwanie ciała
_____________________________________________________________________
Zanim w snach pojawi się konflikt, proces analityczny może trwać miesiącami. Praca z ciałem, którą należy wykonywać ze znaczną cierpliwością i miłością, sięga w kierunku opuszczonego dziecka, którego małe ciałko - silne, wrażliwe, pewne siebie - nigdy nie miało szansy się rozwinąć. Ciało jest podejrzliwe i przerażone i tylko stopniowo może uczyć się zaufania do własnych instynktów i tworzenia z nich pewnej stabilnej podstawy dojrzewającej psyche. Dopóki ciało nie dowie się, że jest kochane i że jego reakcje spotykają się z akceptacją, psyche brakuje podstaw do zaufania instynktom, których potrzebuje. Wcześniej, czy później człowiek utknie w procesie analizy, gdyż jego ego boi się zaufać. W chwili, w której trzeba się podporządkować, ego zostaje sparaliżowane. Dopóki ciało nie dowie się, że istnieją wewnętrzne kochające ramiona, wystarczająco silne, by je objąć, i to bez względu na to jak bardzo jest zranione i wściekłe, będzie się trzymało własnej, sztywnej postawy i czyniło wysiłki mające na celu przetrwanie. Pogłosem tej sztywności jest sztywność persony i ego.
Kobieta, której matka nie kochała własnej kobiecości i w związku z tym odrzucała kobiece ciało córki, niemal nieuchronnie musi przejść przez okres lesbijskich snów lub zachowań, ponieważ jej ciało domaga się akceptacji ze strony kobiety. Zazwyczaj jest to tylko sytuacja przejściowa i energia kobiety stopniowo zwraca się w stronę mężczyzn. Jeśli lesbijska faza została pomyślnie zintegrowana, dając pewność, że kobiece ego jest mocno osadzone w kobiecym ciele, kobieta, która nigdy nie była w stanie poddać się organizmowi, doświadcza nowego świata seksualności. Blokady energii tkwiące w jej miednicy i udach od czasu wczesnego dzieciństwa i dojrzewania zostają zmienione i energia w naturalny sposób płynie ku ekstazie. Kiedy nastąpi uwolnienie tej energii, kobieta, która wcześniej chciała tulić się w ramionach mężczyzny, przestaje próbować zmieniać go w matkę. Jej partner może swobodnie doświadczać własnej męskości w dawaniu i braniu charakteryzującym erotyczny związek.
Pracę z ciałem należy traktować z takim samym szacunkiem i taką samą uwagą, z jakimi podchodzi się do snów. Ciało ma własną mądrość. Bez względu na to, jak powolną i okrężną drogę obiera ta mądrość, aby się zamanifestować, kiedy już zostanie doświadczona, staje się fundamentem, podstawą wiedzy, która daje ego pewność i całkowite wsparcie. Dotarcie do tej mądrości wymaga absolutnej koncentracji: zanurzenia umysłu w ciele, oddychania tym co jest gotowe na moment wyzwolenia, oraz pozwolenia, aby proces ekspresji trwał dotąd, aż negatywna, hamowana energia wydostanie się na zewnątrz, i zrobi miejsce dla pozytywnej energii, prawdziwego Światła. Po pracy z ciałem sny ukazują świadomości kompleksy, które zostały zagrożone lub rozwiązane: starożytne ubikacje, które dotychczas były popsute lub zatkane zaczynają działać; martwe lub niedołężne zwierzęta zaczynają powracać do zdrowia; samochody z wadliwym zapłonem, dziurawymi oponami zostają naprawione; często w miejscu małych, starych szpar na poddaszach pojawiają się nowe okna lub w starym domu odnajduje się duże sekretne pokoje.
Jeśli jednostka jest gotowa i poczuła zaufanie, często pojawia się niezwykle tajemniczy sen o Wielkiej Matce jako troskliwej, kochającej obrończyni. Rzadko ukazuje ona swoją twarz, lecz jej miłość przenika ciało delikatnym, jasnym Światłem, co stanowi tak silne doświadczenie, że gdy getsmańskie dni psychoanalizy wydają się nie do zniesienia, kobieta ciągle powraca do tej chwili. Pacjentka nieustannie powtarza: „Nie wiem co się stało. Nie jestem osobą religijną, ale wiem, że Ktoś mnie kocha”.
Takie doświadczenie może uwolnić od uzależnienia. Pustka w centrum psyche, dotychczas odczuwalna jako nicość - otchłań, której należy unikać, znieczulając się bez ograniczeń - może przeobrazić się w Istnienie, szanowane i pielęgnowane jako miejsce, w którym mieszka Bogini. Koncentracja przeobraża się wtedy w ruch wokół centrum, a szalone, stracone godziny, które wcześniej upływały na obżarstwie, wymiotowaniu, głodzeniu się, pracy, piciu i sprzątaniu, mogą stać się najbardziej twórczymi godzinami dnia. Osobowości skłonne do uzależnień to często ludzie o ogromnej energii, którzy zgubili się w labiryncie, ponieważ nie udało im się odnaleźć istoty rzeczy. Biegają wkoło jak myszoskoczki na plastikowej karuzeli, poszukując jakiegokolwiek transcendentnego doświadczenia, które można odnaleźć dzięki głodówce, spazmom wymiotów, alkoholowi i narkotycznej „rzeczywistości”. Jeśli choć raz uda im się dotknąć prawdy tkwiącej w ich własnym centrum i nauczą się ją pielęgnować poprzez oddychanie, taniec, tai chi - cokolwiek na nich podziała - uzyskają kontakt z własną twórczością. Ich energia ma teraz twórczy, a nie autodestrukcyjny kierunek.
W miarę jak ciało staje się coraz bardziej świadome, jego przesłania stają się jaśniejsze i bardziej godne zaufania. Wiele osób, które kierują się intuicją i ufają jej przez całe życie, dzięki pracy z ciałem zauważa, że ich ciało jest równie intuicyjne jak psyche. Pewna kobieta na przykład, spędzała noc z przyjacielem, kiedy nagle jej ciało zaczęło się trząść. Wcześniej nie zwróciłaby na to uwagi, lecz teraz rozpoznała w tym przerażenie. Następnego dnia przyjaciel zadzwonił do niej i powiedział, że chciałby zakończyć ich związek. Jej ciało w i e d z i a ł o. ciało jest pośrednikiem, poprzez którego manifestuje się dusza. Bez względu na to jak bardzo jest zablokowane, to, o ile nie zostało zupełnie zniszczone, ciało będzie rejestrowało aktywność duszy (to, czy te sygnały są odbierane, czy odrzucane, stanowi zupełnie inną kwestię). Ten rodzaj intensywnej reakcji ciała musi zostać uwzględniony podczas analizy, ponieważ funkcja uczucia jest dla rozwoju ego zasadnicza. Jeśli osoba ze wszystkich sił stara się stworzyć zespół przekonań opierających się na autentycznych uczuciach i próbuje zebrać wystarczająco dużo dowagi, by działać zgodnie z tymi przekonaniami, ciało musi wesprzeć tę postawę. Jednak u wielu spośród moich pacjentów odkryłam „coś”, nazwałam to „psychologią udawanej śmierci” (poszum psychology), co sprawia, że ciało nie może lub nie chce wesprzeć uczuć. Doświadcza ono życia jako magicznego pola minowego, na którym powalają je niesłyszalne eksplozje. Jeśli w środowisku obecna jest nieświadoma wrogość, wewnętrzne ciało, które działa autonomicznie, pada „martwe”. Doświadczając takich wewnętrznych upadków przez całe życie, tego typu ludzie nauczyli się podtrzymywać społeczną paplaninę i używać grzecznej persony jako przynęty, która odciąga niebezpieczeństwo od poległego ego. Kiedy kryzys mija, ego próbuje się podźwignąć, lecz jeśli wyczuwa obecność niewidzialnego wroga, automatycznie znowu pada „martwe”.
Tam, gdzie ciało jest tak intuicyjne i tak nieświadome, ego nigdy nie funkcjonuje prawidłowo, ponieważ w każdej zagrażającej sytuacji autonomiczny system nerwowy mówi n i e i ego się wycofuje. Dopóki reakcje ciała nie zostaną uświadomione, aby jednostka mogła zobaczyć, co się dzieje, zarówno wewnątrz, jak i w środowisku, człowiek nie może sobie poradzić z normalną agresją, nie potrafi odpowiadać na codzienne wyzwania, a ego nie może dojrzewać na drodze normalnej przemiany. Wrażliwe ciało buduje mechanizm obronny, który może przejawiać się pod postacią warstwy tłuszczu, opuchlizny, zaczerwienienia lub wymiotów. Będzie robiło wszystko, co w jego mocy, by trzymać truciznę z dala od siebie. Jeśli jednostka żyje blisko nieświadomości - na przykład jest medium albo artystą - reakcje ciała wymagają uważnej obserwacji i trzeba się z nimi zmierzyć świadomie. W przeciwnym razie odizolowane ego będzie szukało jakiegoś środka nasennego, żeby uciec od nieskonkretyzowanego strachu.
Kiedy ego staje się wystarczająco świadome, aby usłyszeć ostrzeżenie „udającego śmierć” (T u s ą m i n y), musi wziąć odpowiedzialność za obronę samego siebie. Inaczej bezmyślnie narazi się na działanie psychicznej trucizny. Kiedy zobaczy, gdzie tkwi niebezpieczeństwo, będzie mogło zadecydować, czy się wycofać, czy też stawić opór. Ponieważ nie istnieje żadne widoczne zagrożenie, nie jest możliwa żadna konfrontacja. Mechanizm obronny tworzy syntezę strachu lub złości, która wymaga odpowiedniego środka transportu i miejsca ekspresji. Zamiast drapać się, jeść, pić lub wykonywać inne kompulsywne czynności manifestujące się za pośrednictwem przypadkowych ruchów, ciało potrzebuje czasu, aby mogło powrócić do normalnego rytmu. Jeśli pozwoli mu się tańczyć, na przykład w zaciszu własnego salonu, wyparta reakcja znajdzie naturalne ujście w rytmicznym ruchu. Energia nie staje się zatem autodestrukcyjna, lecz znajduje twórcze ujście. Energia psychiczna manifestująca się w tego typu rytmicznych ruchach stanowi zaczątek duchowej formy instynktu.
Integracja ciała i duszy
_____________________________________________________________________
Zatem zadanie polega na tym, aby wypełnić lukę „pozornej niewspółmierności pomiędzy światem fizycznym i psychiką”. Sam Jung próbował tego dokonać w swojej koncepcji psychoidalnej natury archetypu. W swym eseju pt. On The Nature Of Psyche pisze:
Skoro psyche i materiał zawierają się w jednym i tym samym świecie, a ponadto są ze sobą w stałym kontakcie i ostatecznie opierają się na niereprezentowalnych, transcendentalnych czynnikach, jest nie tylko możliwe, lecz nawet bardzo prawdopodobne , że psyche i materia stanowią dwa różne aspekty jednej i tej samej rzeczy. Zjawiska synchroniczności wykazują, jak mniemam, na taki właśnie kierunek, ponieważ pokazują, że to, co niepsychiczne, może zachowywać się jak psychiczne i vice versa, bez żadnego związku przyczynowego pomiędzy nimi. Nasza obecna wiedza pozwala jedynie na porównanie relacji łączącej świat psychiczny z materialnym do dwóch stożków, których wierzchołki spotykają się w punkcie nie posiadającym przedłużenia - w prawdziwym punkcie zero - dotykają się i nie dotykają zarazem.
Ten punkt zero, w którym wierzchołki dwóch stożków „dotykają się i nie dotykają zarazem”, jest obiektem analizowanym podczas warsztatów, które organizuję wspólnie z trzema specjalistami w dziedzinie ciała: Mary Hamilton, nauczycielką tańca i ruchu. Beverly Strokes, która szkoliła się u Bonnie Bainbridge Cohen w procesach rozwojowych i anatomii eksperymentalnej, oraz Ann Skinder trenerką głosu, która studiowała z Cristin Linklater. Pragnienie doprowadzenia uczestników warsztatu do punktu zero wymagało od nas odkrycia nowych dróg badania i zgłębiania tajemnic relacji pomiędzy psyche i somą.
Poprzez głęboką relaksację uczestnik może na przykład odnaleźć w ciele specyficzny obszar nieświadomości, a następnie dzięki koncentracji, zaszczepić w nim tajemniczy symbol ze snu. Symbol ten jest rozpoznawany jako osobisty dar uzdrawiania, które zachodzi na trzech poziomach: emocjonalnym, intelektualnym i wyobrażeniowym, odnoszących się do ciała, umysłu i ducha. Obraz ze snu zaszczepiony w ciele działa jak magnes, który przyciąga energię, przeobraża ją i uwalnia pod postacią uzdrawiającej mocy. Wibrująca energia wysyłana jest w mroczne obszary chronicznie zablokowanych mięśni. Powstające w następstwie sny wyrażają kompleks, który zniewalał tę sferę. Energia psychiczna wyzwala fizyczną, a fizyczna rzuca światło na psychiczną. Jak zauważyłam wcześniej, choć człowiek może posiadać świadomy wgląd w sposób, w jaki kompleks paraliżuje jego działania, to jeśli ciało nie odkryje konfliktu tworzonego przez lata notorycznego napięcia, połowa problemu pozostaje nierozwiązana i wcześniejszy wypaczony schemat szybko na nowo się odradza.
Ponadto to właśnie hamowana energia wyobrażeń konstytuuje to co Jung, czerpiąc ze starożytnej tradycji, nazwał „ciałem subtelnym” (`subtle body') lub „duszą-tchnieniem”. Przysuwając wierzchołki psychicznych i fizycznych stożków do punktu zero, w którym „dotykają się i nie dotykają zarazem”, uświadamiamy sobie ich istnienie. Ciało subtelne nie przeczy ani psyche, ani somie, lecz zespala je w trzecią część, która wytrzymuje fizyczne i psychiczne napięcia i działa jak katalizator przesyłający energię w obie strony. Kiedy ciało subtelne zaczyna być świadome, nie można go traktować tak, jak gdyby nie istniało. Jeśli zostanie zlekceważone, nastąpi erupcja ciężkich fizycznych lub/i psychicznych symptomów. Należy dostrzec prawa rządzące ciałem subtelnym, co zazwyczaj wymaga wprowadzenia radykalnych zmian do nieświadomych nawyków związanych z jedzeniem, piciem, oddychaniem, seksualnością itp. Jedną z funkcji analizy jest stworzenie świadomego kontekstu, który byłby odpowiedni dla ciała subtelnego.
Jeśli cierpiąca na otyłość kobieta zda sobie sprawę , że wyobraża sobie własne ciało jako obronę przed światem, może również zauważyć, że jej wyobrażona ściana obronna otacza ją kręgiem o promieniu pół metra. Jej ciało fizyczne posiada zatem wystarczającą masę, aby wypełnić tę przestrzeń. Jeśli przeobrazi swą obronną postawę w postawę opartą na wewnętrznej sile, będzie mogła skoncentrować się na snopie wewnętrznego światła tkwiącego w jej ciele, które nie może zostać zaatakowane z zewnątrz. Kiedy już osiąga ten etap, jej postura ulega znacznym zmianom i ciało stopniowo przybiera bardziej określony kształt i wagę. Innymi słowy, postrzegany i postrzegający wzajemnie na siebie wpływają.
Inną formą pracy z ciałem jest ruch bazujący na schematach ludzkiego rozwoju i źródłach ewolucyjnych. Ponieważ podstawy ludzkiego ruchu tkwią we wczesnych schematach, których uczymy się i które doskonalimy jako niemowlęta, i ma korzenie w naszym ewolucyjnym dziedzictwie, ponowne doświadczenie tych sekwencji ruchowych może otworzyć przed nami głębię fizycznych i psychicznych doznań. Sny o rybach i embrionach potwierdzają opinię Junga o tym, że niższe kręgowce od najdawniejszych czasów stanowiły ulubione symbole podłoża kolektywnej psychiki, która pod względem anatomicznym zlokalizowana jest w ośrodkach podkorowych, móżdżku i rdzeniu kręgowym.
Do autentyczności ciała i psyche można się również zbliżyć za pośrednictwem głosu. Uwalniając ciało do chronicznych konfliktów i pozwalając, aby oddech dotarł do głębin ciała, dajemy głosowi możliwość naturalnego, donośnego rozbrzmiewania z instynktownego źródła. Tylko nieliczni słyszą swój prawdziwy głos, ponieważ ich strach i hamowana wściekłość zatrzymują głos w gardle, z daleka od prawdziwej energii wyobraźni i emocji. W tych krótkich chwilach, kiedy udaje się nam uwolnić autentyczny głos, cała postać rozbrzmiewa prawdą, a w otoczeniu wyczuwa się zaślubiny tego, co personalne, z tym, co transpersonalne.
Na tym obszarze zaczyna się tworzyć wiele możliwości odkryć. Może to być punktem spotkania intuicyjnej mądrości Wschodu ze świadomą wiedzą Zachodu. W Tao Fizyki… Capra pisze:
Umysł i materię uważa [Bohm] za współzależne, ale nie połączone relacjami przyczynowymi. Są one wzajemnie zwijającymi się projekcjami wyższej rzeczywistości, która nie jest ani materią, ani świadomością.
Integracja ciała, snu i aktywnej wyobraźni
___________________________________________________________
To jak praca z ciałem może współbrzmieć z obrazem ze snu, natychmiast przenosząc do świadomości potężne, tłumione emocje, które nieucieleśnione, mogą znów wrócić do nieświadomości, zilustruje pewien przykład: Luise miała czterdzieści kilka lat, za sobą historię problemów z jedzeniem, od kilku lat intensywnie pracowała z ciałem, a od trzech poddawała się analizie. Jej ojciec umarł, kiedy miała trzy lata, pozostawiając po sobie ideał męskości, z którym nie mógł współzawodniczyć żaden zwykły mężczyzna. Sen pojawił się po intensywnej sesji pracy z ciałem. Tekst jest wiernym zapisem nagrania magnetofonowego. Oto jego pierwsza część:
Zauważam światło wylewające przez uchylone drzwi. Wchodzę do środka. W pokoju nie ma żadnych mebli, drewniana podłoga jest wypolerowana, widzę bladoniebieskie ściany wykończone białym drewnem i sięgające sufitu okna. Strop jest wysoki, w pokoju jest dużo światła. W tylną ścianę wbudowane są białe kredensy, jak w Sali parafialnej, oraz dwa sedesy. Z tyłu była jeszcze mała klatka schodowa, w której zgromadzili się robotnicy. Zastanawiali się, co ja tam robię. Spytałam, czy jest tu kuchnia. Odpowiedzieli „nie”. Tak po prostu: „nie”, pomyślałam, że to i tak doskonałe studio, o idealnej wielkości, że nie potrzebowałabym kuchni, gdybym tu nie mieszkała. Lecz kiedy wróciłam na górę i weszłam do studia, zaczęło wydawać się coraz większe i pomyślałam, że prawdopodobnie czynsz byłby zbyt wysoki. Kiedy przeszłam przez pomieszczenie, stało się jeszcze większe i wyszłam na zewnątrz. Potem pojawił się kształt ręki na mapie. Wyglądał jak penis w stanie erekcji. Torował sobie drogę przez mapę. Ta część ma zostać otwarta dla doświadczenia. Potem znalazłam się w sypialni, wcześniejszym studiu, razem z moim mężem i robakiem (…).
W tamtym okresie życia Louise szukała studia, w którym mogłaby dawać lekcje, i tak bardzo zależało jej na tym żeby miało ono odpowiednią wielkość, iż rozważała możliwość stołowania się na mieści e, aby nie płacić za kuchnię i nie zawracać sobie głowy gotowaniem. We śnie studio posiada wytworną, klasyczną jakość: jest przestronne, doskonale oświetlone, bladoniebieskie z białym wykończeniem. Opis przedstawia przestrzeń na pracę, w której nie ma kontaktu z codzienną rzeczywistością. Nie ma tam dla Louise mebli ani jedzenia. To miejsce, w którym może dbać o potrzeby innych. Estetyczne piękno pokoju kojarzy się z wyidealizowanym ojcem i kiedy pokój rośnie, Louise zdaje sobie sprawę, że cena takiej doskonałości może się okazać zbyt wysoka. Uchylone drzwi sugerują pewną możliwość - możliwość ocenienia tej przestrzenia i przekonania się, że jest to przestrzeń negatywna, że nie można tam żyć, że ten świat zimnego, perfekcjonistycznego myślenia, potrzebuje jedynie dwóch sedesów i nie pozostawia miejsca dla rzeczywistości człowieczeństwa. Ten rodzaj psychologicznej przestrzeni jest krytyczny i jednocześnie wymaga poświęceń, jest nieczuły na potrzeby ego. Robotnicy na schodach podkreślają, że nie ma tam kuchni. Nie można niczego zmienić. Chociaż w tak dobrze oświetlonej przestrzeni śniąca może stać się bardziej świadoma swojego neurotycznego konfliktu, nie ma tam surowej energii potrzebnej do uzdrowienia i przemiany. Tutaj może stać się męczennicą własnych ideałów i nigdy nie zostać osadzona we własnej instynktownej rzeczywistości.
Nagle jakaś ręka zaczyna sobie torować drogę przez mapę, olbrzymi penis wdziera się na teren tego, co stanowiło jej archetyp Drogi. To pomieszczenie do wynajęcia jest częścią, która „ma pozostać otwarta na doświadczenie”. Coś potężniejszego niż Louise wiedziało, że do środka wdziera się doświadczenie i domaga się większej świadomości. Myślała o tym jak o Bogu, losie, Jaźni, dzięki którym będzie mogła więcej pojąć. Nie będzie już w stanie żyć, skupiając się na zadowalaniu innych ludzi w swoim błękitnym pokoju (wpływ jaki wywarł na nią sen, był tak silny, że czułam, iż może stanowić krytyczny punkt zwrotny w jej życiu). Teraz musiała naprawdę zapytać: „Kim jestem?”.
Z neurotycznego rozłamu wyłania się doświadczenie, z doświadczenia konfliktu wyłania się prawda, z rany wyłania się uzdrowienie. Penis jest twórczą zasadą (Jung pisze: „Fallus zawsze oznaczał twórczą mana - nadzwyczajną skuteczność”(..) siłę uzdrawiającą i płodną). Dzięki niemu mężczyzna i kobieta stają się jednością, przez niego wytryska nasienie. Jeśli nie znajduje się w stanie erekcji, nie ma nagłej potrzeby zespolenia. Pytanie: „Czego naprawdę chcę?”, wywołuje tę erekcję, pytanie: „Co naprawdę czuję?”, tworzy ranę. Kiedy Louise decyduje się opuścić pomieszczenie, następuje erekcja. Jednak sedno problemu zawiera się w pytaniu: ”Kim jestem poza tym pomieszczeniem?”. Kiedy Louise omawiała ten sen i poruszyłam tę kwestię, wydała z siebie szloch przerażenia i zrozumienia. „Nie wiem - szepnęła. - Nie wiem. We śnie ten moment uosobił robak”.
Sen toczył się dalej:
Wychowywaliśmy go z mężem razem od małego. Na początku był tylko maleńką, drobniutką kruszynką. Przypominał malutkiego torbacza, który wydostaje się z macicy tuż po poczęciu i pełza w torbie swojej mamy. Nie miał żadnych włosów, tylko mokrą skórę, jak małe robaki. Mój mąż był z nim bardzo zżyty. Bardzo go potrzebował.
Byliśmy w sypialni, gdzie mąż się nim opiekował. Trzymałam go, lecz tak szybko poruszał się w moich rekach, że wystraszyłam się, iż go upuszczę. Pomyślałam więc, że byłoby ciekawie pozwolić mu popełzać trochę po podłodze, dlatego, że wtedy nie musiałabym go trzymać. To była wypolerowana podłoga z drewna. Poruszał się tak szybko, że naprawdę zaczęłam się martwić, że go zgubię, że nie uda mi się go złapać albo że się pod czymś ukryje. Był taki mały, że ciężko było go dostrzec. Zatem pochyliłam się, żeby go złapać, a on uciekł w róg pokoju i schował się między deskami podłogi, ale tam było pełno kurzu i zaplątał się w jego kłaczki. To wszystko się do niego przykleiło i zaczął przypominać kulę kurzu. Wpadłam w panikę. Nie mogłam go złapać.
Mój mąż nigdy nie wpadał w panikę. Wreszcie złapałam robaka, ale wyglądał okropnie. Był sztywny jak deska, suchy i pokryty kurzem. Kurz wysuszył jego i jego skórę. A ja pomyślałam: „O mój Boże, on jest okropny! Jego oczy zrobiły się białe jak przegotowana ryba, a na brzuchu miał jeszcze jedno białe oko ( przypominało miejsce do szturchania ciastkowego chłopca z Pillsbury. *zabawna postać rysunkowa występująca w reklamach wyrobów do pieczenia firmy Pillsbury, podobna z wyglądu do krągłej maskotki Michalina - również częsty obraz w snach kobiet z zaburzeniami odżywiania.) Oblałam go wodą, ale to nic nie dało Powiedziałam: Boże, on nie żyje! Tak mi przykro, on nie żyje, nie żyje, nie żyje!” Nic się nie stało, nic się nie stało! Mój mąż wyszedł z pokoju. Patrzyłam na robaka leżącego na mojej dłoni i wtedy zaszła w nim jakaś przemiana. Jego oczy stały się jeszcze bielsze i zaczął się kołysać w kaczanie kukurydzy, całe jego plecy przypominały kaczan kukurydzy, były kaczanem kukurydzy. Nagle ożył. Robił się coraz większy i wyszedł z łuski. Bardzo mnie przestraszył i zaczęłam wołać męża, żeby tu przyszedł, żeby tu przyszedł, żeby tu
p r z y s z e d ł.
Kiedy doszło do starcia, robak stał na łóżku. Wpatrywałam się w tę rosnącą małpę-dziecko. W lewej ręce trzymałam bardzo ostry i szpiczasty nóż, i bestia również miała nóż. Myślę, że go miała. Wołałam męża, który stanął drzwiach, a ja podeszłam do niego i powiedziałam: „Musisz zadzwonić do Zoo. Musisz zadzwonić do Zoo. Zadzwoń do Zoo. Zadzwoń do Zoo”. A potem on poszedł, żeby to zrobić.
Próbowałam zagadywać tego szympansa-małpę. Wydawał się dosyć niebezpieczny. Myślałam, że jest dosyć wrogo nastawiony. Zeskoczył z łóżka i schował się w szafie.
„pamiętasz dziadka?”, spytałam.
A on był wrogo nastawiony do przeszłości „Nienawidziłem go”.
„Pamiętasz szkołę?”, spytałam. Uczyło mój mąż.
A on powiedział: „Nienawidziłem jej. Nienawidziłem jej”.
„A pamiętasz czasy, gdy jeszcze nie chodziłeś do szkoły, i byłeś malutki?”
„Nienawidziłem tego! Nienawidziłem tego wszystkiego!”
Wrócił mój mąż, niosąc dla niego na tacy olbrzymi posiłek, który położył na łóżku. Pomyślałam, że to bardzo niewłaściwy posiłek dla s z y m p a n s a - zupy, tłuczone ziemniaki, marchewka, groszek, wszystko ugotowane na miękko.
Potem mój mąż wyszedł z pokoju i pobiegłam za nim, zostawiając uchylone drzwi, żeby mieć szympansa na oku. „Czy zadzwoniłeś do zoo?”, spytałam.
„najpierw przygotowałem jedzenie”, powiedział.
A ja powiedziałam: „O, mój Boże, to czyste szaleństwo! Powinieneś był najpierw do nich zadzwonić! Już powinni tu być!”
Kiedy kończył się ten sen, mój mąż z nonszalancją podnosił słuchawkę telefonu, żeby zadzwonić do zoo.
Teraz Louise jest z mężem w sypialni, która poprzednio była studiem. Sceneria wzmacnia temat męsko-żeńskich relacji w jej świadomości. Jej mąż jest bardzo z ż y t y z małym robakiem, który pełza w torbie mamy. Robak odzwierciedla osobę, którą była, osobę sprawiającą wrażenie potulnej i łagodnej, taką, jaką chcą ją widzieć inni ludzie, córeczką tatusia, która robi dobre rzeczy ze złych powodów, próbując zadowalać zastany porządek. Taki robak jest b a r d z o p o t r z e b n y w tego typu związku z delikatną męskością.
Jednak prawda wychodzi na jaw, kiedy robak odradza się z łuski kukurydzy, Dy zostaje uwolniony od zasady matki. Nagle zupełnie nieznana część Louise zaczyna rosnąć w zastraszający tempie. Ponieważ dotąd nie znała swojej małpy, nie zdawała sobie sprawy, że to, co pielęgnuje wewnątrz masochistycznego obrazu siebie, to wściekłość. Jej nienawiść do dziadka, szkoły, dzieciństwa - wszystkiego - była tłumiona wewnątrz ciała. „Małpowała” to, czego chcieli od niej inni, identyfikowała się z matką, która zawsze postępuje dobrze, lecz nie może pokazać swoich prawdziwych uczuć. W takiej sytuacji wewnętrzny mężczyzna jest mięczakiem, lecz ma dość zdrowego rozsądku, by karmić miękkim kobiecym jedzeniem. Ego dostrzega niebezpieczeństwo i chce umieścić wściekłość w zoo. Chociaż we śnie sytuacja nie zostaje rozwiązana, męskość nie spieszy się, by zamknąć energię za kratami. Czy miejsce „małpowania” jest w zoo? A może to instynktowna energia, dzięki której może dojrzewać zarówno męskość, jak i kobiecość?
W notatce po warsztatach jogi, w wieczór poprzedzający sen, Louise napisała:
Pracowałam nad miednicą, próbowałam ją poruszyć, próbowałam poruszyć sacrum, dół kręgosłupa, próbowałam połączyć się z harą i tchnąć energię w ręce i nogi. Kiedy pod koniec zajęć leżałam na ziemi, poczułam, że równoważą się siły mojej prawej strony (słabej), z lewą. Lewa strona osłabła. Poczułam, że całe moje ciało jest wielkie - wielkie w pozytywnym sensie - wypełnione energią płynącą przez palce rąk i nóg. Podobała mi się ta wielkość. Ale co miałam zrobić z tą równowagą, siłą i spokojną energią? Coś we mnie spanikowało. Wpadłam w straszną panikę.
Kiedy zinternalizowała małpę podczas ćwiczenia aktywnej wyobraźni w moim gabinecie, zaczęła mówić:
Czuję ból, w krzyżu, w piątym kręgu, a oprócz tego w karku. To typowe w mojej rodzinie. To nienawiść, odraza i pogarda dla wszystkiego, co dzieje się z dzieckiem, kiedy sprawy wymykają mu się spod kontroli. To nienawiść do patriarchatu, nienawiść do szkoły. Nigdy nie nauczyłam się niczego, co miałoby jakiś związek ze mną. Szkoła była nudą, z wyjątkiem paru nauczycieli.
Kiedy wymieniła różne obiekty, do których czuje odrazę, jej ciało wstrząsnęły niekontrolowane wibracje. Wściekłość osiągnęła punkt kulminacyjny w falach energii płynących od stóp ku głowie. Potem nastąpiła przerwa, następnie rozległ się histeryczny płacz, będący czymś pomiędzy śmiechem a łkaniem, a jeszcze później krystaliczny śmiech wstrząsał jej ciałem przez kilka chwil. Potem ciało opadło, a czoło zetknęło się z podłogą. Trwała w tej pobożnej pozycji przez jakiś czas, po czym cicho usiadła na podłodze i powiedziała:
Czuję taką radość, taki spokój. Cała praca z ciałem, którą wykonałam, wszystkie krzyki złości i bólu były czymś osobistym. Myślałam, że już po wszystkim. Nawet kiedy przyśnił mi się ten sen, nie powiązałam go z wściekłością. Jestem w szoku. Nie wiedziałam, że to tam jest. Dopiero teraz dostrzegam transpersonalną jakość tej wściekłości. Czuję ją. To prawdziwa ulga.
Kiedy szturchała „miejsce do szturchania” swojego chłopczyka z Pillsbury, była całkowicie nieprzygotowana na nominalną energię, która wytrysnęła z jej ciała - z początku negatywną, a potem pozytywną. Przez miejsce, w którym znajdowała się jej rana, fizyczna i psychiczna, wypłynęła nominalna energia i rozpoczęła się przemiana.
Gdy patrzy się na to jak na ryt przejścia, sen i będąca jego następstwem sesja pracy z ciałem ukazują sens spostrzeżenia Esther Harding, zgodnie z którym reakcją świadomej osoby na trudności będą raczej symptomy psychologiczne niż fizyczne.
Louise wyrosła z błękitnego studia, z życia polegającego na karmieniu wyidealizowanego ojca i jednoczesnym zaniedbywaniu własnego, małego torbacza(l e d w i e p o c z ę t e g o) oraz nieświadomej kompensacji za pomocą jedzenia. Bez tej błękitnej macicy i macicy swojej matki przedstawionej pod postacią torby czuje przerażenie. Wielka B o s k a R ę k a przedziera się przez jej terytorium i niszczy starą mapę. Następują jej psychologiczne narodziny - jej psychologicznie świadoma kobiecość zostaje uwolniona. Staje się świadoma siebie jako ja, które ma własne potrzeby i własne emocje, a wraz z tą świadomością pojawia się problem tłumionej wściekłości, i żądzy władzy.
Podobnie jak Louise, wiele mężczyzn i kobiet czuje głód przez całe życie. Głód czego? Jedzenia, uznania, władzy, prawości? Podobnie jak Człowiek Widmo w `American Dream' Edwarda Albeego, czują, że kiedy jeszcze byli bardzo młodzi, zostali oddzieleni od swojego bliźniaka, „o ile można podzielić jedno istnienie”. Zostali „oderwani od siebie i rzuceni w dwa różne końce kontynentu”. Podobnie jak on, ich dusza, ich „bliźniaczy rdzeń”, została usunięta, a im pozostaje mówić:
Jestem wysuszony, rozdarty… wypatroszony. Teraz mam tylko własną osobę… moje ciało, moją twarz. Korzystam z tego, co mam… Pozwalam, żeby ludzie mnie kochali… Akceptuję otaczającą mnie składnię, bo chociaż wiem, że nie mogę stworzyć żadnego związku (…), wiem, że muszę być z kimś związany. Pozwalam, żeby ludzie mnie dotykali… Pozwalam im czerpać przyjemność z moich pachwin… z mojej obecności.. z faktu mojego istnienia… ale na tym się kończy. Jak już powiedziałem, jestem niekompletny… Niczego nie czuję. A jednak… jestem… taki, jak mnie widzisz. Jestem wszystkim oprócz tego… co we mnie widzisz.
Ich ego za wszelką cenę pragnie ukryć wewnętrzny świat lub jego brak. Nie mają kuchni, możliwości przyjęcia mądrości natury, sposobności jej przetworzenia i zintegrowania. Ponieważ ich ego jest tak kruche, nie potrafią pośredniczyć w tym, co dzieje się pomiędzy świadomością i nieświadomością. Identyfikują się ze swoimi personami, każdy z nich buduje piękne ciało, które odpowiednio się zachowuje i gestykuluje, odcięte od instynktownych korzeni. Jeśli te korzenie Nidy nie są podlewane, ludzie ci Nidy nie czują zaspokojenia. Są opuszczeni, głodni jak wilki i nieustannie próbują osiągnąć naturalny punkt zaspokojenia - co nigdy im się nie udaje. Dopóki opuszczonej duszy nie pozwala się powrócić z wygnania, nie ma szansy na fizyczny lub duchowy spokój.
*
Furia ignorowanej Bogini często ujawnia się wtedy, gdy jednostki zaczynają doświadczać swojej autentycznej kobiecości. Kiedy ich dziewiczą duszę zniewala uścisk kompleksu matki, zaczynają sobie uświadamiać, jak bardzo zdradziły wygnaną dziwkę, i mogą poczuć złość na każdego, kto kiedykolwiek w przeszłości zaprzeczył ich integralności. Wtedy muszą zobaczyć, że ich przodkinie prawdopodobnie nigdy nie doświadczyły inicjacji we własną kobiecość i w związku z tym pozostawiły swym dzieciom spadek w postaci nieświadomej żeńskiej wściekłości. Każde pokolenie pracuje w cieniu przodków.
Istotną sprawą jest dostrzeżenie różnicy pomiędzy osobistą złością w intymnym związku a złością transpersonalną, która wytryska z poziomu archetypicznego, z poziomu, na którym pojawia się Bogini. Gdy zostanie poczynione to rozróżnienie i wściekłość znajdzie właściwe ujście, Bogini może zamieszkać w znacznie rozbudowanym domu i zacząć żyć swoim własnym twórczym życiem. Przez gęstość materii przenika światło, dzięki któremu jednostka, zamiast taszczyć górę ciemnego ciała, doświadcza zarówno spokoju i bogatej mądrości świadomego ego w świadomym ciele, jak i autentyczności transpersonalnej miłości, którą nasiąka Byt.