humanizm, Językoznawstwo ogólne


Anna Pajdzińska

W poszukiwaniu natury języka

(dziewiętnasto- i dwudziestowieczne koncepcje języka)

Początki językoznawstwa

Język jest jednym z najważniejszych atrybutów człowieka, odróżniających go od innych istot żywych. Umożliwia ludziom realizację licznych (wciąż nowych!) celów indywidualnych i społecznych. Współtworzy ludzką zdolność do przekraczania siebie - istoty biologicznej, zdeterminowanej, ograniczonej i śmiertelnej. Jest zasadniczą częścią kultury, a zarazem czymś, co kulturę warunkuje. Wydaje się więc oczywiste, że budził zainteresowanie i stanowił przedmiot dociekań już od starożytności, zaskakuje raczej fakt, iż dopiero w XIX wieku powstała dyscyplina naukowa zajmująca się nim metodycznie. Powstanie lingwistyki było pochodną wielu czynników, z których najdonioślejsze okazały się dwa: wzorzec naukowy biologii ewolucjonistycznej i tzw. odkrycie sanskrytu. Pod wpływem nauk przyrodniczych zaczęto doszukiwać się działania praw ewolucji w różnych sferach, także w języku. Nauki te, a ściślej - anatomia porównawcza i paleontologia wypracowały metodę analizy, gwarantującą systematyczność i sprawdzalność wyników, otrzymywanych przy jej użyciu. Istotę owej metody stanowi porównywanie zachowanych historycznych szczątków organizmów, pochodzących z różnych epok, co pozwala wyciągać wnioski dotyczące ich prehistorii i rekonstruować organizmy prehistoryczne. Metoda ta, nazwana przez lingwistów historyczno-porównawczą, okazała się adekwatna również w badaniach językoznawczych: umożliwiała wreszcie ustalanie w sposób poprawny i obiektywny stosunków pokrewieństwa między językami oraz bardziej ścisłe i obiektywne przedstawianie ewolucji języka w epoce historycznej.

Metoda historyczno-porównawcza zakładała jako niezbędny warunek jej stosowania pojęcie systemu (odpowiednika biologicznego organizmu), rozumianego jako zamknięty układ elementów wzajemnie się warunkujących dla realizacji określonej funkcji. Ale przy przejmowaniu pojęć i metod z jednej dyscypliny badawczej do innej często następuje uproszczenie pojęcia nadrzędnego - tak było i tym razem z pojęciem systemu. Niemniej jednak myślenie systemowe, nawet w zalążkowej postaci, miało istotne konsekwencje w porównawczych badaniach języków: głównym obiektem przestała być fonetyka, zaczęła natomiast - budowa gramatyczna, zwłaszcza morfologia.

Badania historyczno-porównawcze byłyby bez wątpienia trudniejsze (o ile w ogóle możliwe), gdyby nie kontakt z sanskrytem. Ten święty język Hindusów Europejczycy odkryli dopiero pod koniec XVIII wieku. Zrobiło to niezależnie od siebie kilku uczonych i tłumaczy, spośród których najważniejszą rolę odegrał orientalista angielski William Jones, twórca Towarzystwa Azjatyckiego i inicjator studiów sanskryckich. W 1786 roku zwrócił on uwagę, że: „Sanskryt, zarówno jeśli chodzi o rdzenie czasowników, jak i o formy gramatyczne, wykazuje tak silną zbieżność z łaciną i greką, iż nie może ona być dziełem przypadku. Jest to zbieżność tak wielka, że żaden badacz nie może wątpić w to, iż pochodzą one ze wspólnego źródła, które, być może, już nie istnieje”. Wprawdzie znacznie wcześniej zauważono odpowiedniości między językami klasycznymi - łaciną i greką, a także między niektórymi językami nowożytnymi, uznawano je jednak za efekt związków polityczno-społeczno-kulturowych użytkowników owych języków. O takich związkach nie mogło być mowy w wypadku starożytnych Indii i Europy.

Nie tylko jednak poznanie samego sanskrytu okazało się ważne. Duże znaczenie miało również zapoznanie się Europejczyków ze starożytnymi opisami gramatyki tego języka, zwłaszcza z dziełem Pāņiniego Astādhyāyī (Ośmioksiąg), wyprzedzającym w wielu aspektach wszystkie dokonania europejskie. Wyższość Hindusów przejawiała się np. w artykulacyjnej, nie zaś akustycznej klasyfikacji głosek, charakterystyce zmian fonetycznych zachodzących na styku morfemów i wyrazów, teorii apofonii z funkcją morfologiczną, rozróżnieniu fleksji i słowotwórstwa, stworzeniu zasad analizy morfologicznej. Przedstawienie gramatyki sanskrytu miało też walory ogólnometodologiczne - mogło stanowić wzór ścisłości, precyzyjności, zwięzłości, kompletności i spójności wewnętrznej. Uczeni europejscy szybko przyswoili sobie zasady analizy morfologicznej, stanowiącej konieczny warunek zastosowania i skuteczności metody historyczno-porównawczej. Do badań porównawczych zyskali też bogaty sanskrycki materiał, świetnie opracowany.

Na początku XIX wieku lingwistyka pozostawała pod znakiem romantyzmu. Podobnie jak wcześniej, dążono do tego, by stworzyć gramatykę uniwersalną i dotrzeć do początków mowy, a co za tym idzie - do początków myślenia i najistotniejszych elementów ducha ludzkiego. Szanse osiągnięcia sukcesu wydawały się jednak większe. Liczono, że zastosowanie metody historyczno-porównawczej pozwoli zneutralizować istniejącą różnorodność języków, ukazać ją jako coś zewnętrznego, za czym kryje się wspólny prajęzyk i powszechne działanie tych samych praw ewolucyjnych. Przez pierwsze opisy formalnej budowy języków (np. Friedricha von Schlegla i jego brata Augusta) przeziera implicytna hierarchizacja, polegająca na uznaniu języków fleksyjnych za najdoskonalsze, mające jakoby większą zdolność wyrażania niż języki niefleksyjne. Ten etnocentryczny punkt widzenia (językiem ojczystym badaczy był wszak język niemiecki - fleksyjny) wraz z idealizowaniem przeszłości oraz upatrywaniem stanu doskonałego w prehistorii i uznaniem, że ewolucja prowadzi do upadku, był typowy dla postawy romantycznej. W parze z tym szło antropocentryczne ujmowanie języka, przejawiające się już w terminologii: zajmowano się pokrewieństwem języków, języki grupowano w rodziny, poszukiwano języków-przodków.

Język - wyraz ducha narodu

W pierwszej połowie XIX wieku badania prowadziło wielu wybitnych uczonych, wśród nich zupełnie wyjątkową postacią okazał się jednak Wilhelm von Humboldt (1767-1835). Był on jednym z największych poliglotów, zbadał wiele języków Dalekiego Wschodu i Ameryki, a postulował poznanie wszystkich języków świata, dostępnych w czasie i przestrzeni, sądząc, że jest to droga do stworzenia antropologii porównawczej, będącej dlań celem nadrzędnym. Jego fundamentalna, trzytomowa praca Űber die Kawi-Sprache auf der Insel Java (O języku kawi na wyspie Jawa) ukazała się w Berlinie w latach 1836-39, a zatem już pośmiertnie. Wstęp do tego dzieła Űber die Verschiedenheit des menschlichen Sprachbaues und ihren Einfluss auf die geistige Entwichlung den Menschengeschlechts (O różnorodności budowy języka ludzkiego i jej wpływie na duchowy rozwój ludzkości) - wykład założeń teoretycznych - był również wydawany osobno, „zaczął żyć poniekąd własnym życiem i […] począł uchodzić za główne dzieło Humboldta”. W niezwykle interesującym i bogatym dorobku Humboldta język zajmuje miejsce szczególne, traktowany jest jako centrum człowieczeństwa, nie sposób więc nawet zasygnalizować wszystkie istotniejsze wątki myślowe, w dużej mierze prekursorskie, choć jednocześnie wyraźnie związane z tradycją - od koncepcji starożytnych filozofów greckich zaczynając, a na teoriach Immanuela Kanta, Georga Wilhelma Friedricha Hegla, Johanna Wolfganga Goethego i Johanna Gotfrieda Herdera kończąc. Od tego ostatniego badacz przejął traktowanie języka jako wyrazu ducha narodu.

U podstaw Humboldtowskiej teorii języka leży teza, że języki narodowe (i dalej - języki osobnicze) są wariantami języka w ogóle. Konkretne właściwości poszczególnych języków stanowią efekt wzajemnego oddziaływania na siebie języka w ogóle i ducha narodu. Różnorodność języków jest przejawem i następstwem różnorodności sposobów oglądu świata (Weltansicht): naród kształtuje swój język (tak, jak i całą kulturę), ale także język kształtuje i wyraża ducha narodu. Dlatego badanie języków pozwala dotrzeć do rozmaitości kultur, odkryć to, co w każdym narodzie niepowtarzalne. „Bez tego środka pomocniczego wszelka próba opisania swoistych cech narodowych byłaby daremna, tylko bowiem w języku odciska się cały charakter, a zarazem w nim właśnie, jako ogólnym nośniku porozumiewania się narodu, zatracają się poszczególne indywidualności, dzięki czemu staje się widoczne to, co ogólne”.

Humboldt uważał, że język jest wewnętrzną, naturalną potrzebą ludzi, służy im nie tylko do komunikowania się, lecz także - a może przede wszystkim - do wymiany myśli, pozwala konfrontować indywidualne widzenie świata z jego widzeniem przez inne jednostki. Język pośredniczy więc między światem a umysłem, jest symbolicznym łącznikiem między podmiotem a przedmiotem, musi mieć zatem po części naturę ich obu. Pewien kształt fizyczny, percypowany zmysłowo, wyraża aktywność umysłu, zarazem ją umożliwiając i konstytuując. Język to przede wszystkim działanie (energeia), nie zaś wytwór działania (ergon), a od językowej formy zewnętrznej (dźwiękowej) ważniejsza jest forma wewnętrzna. Konsekwencję nierozerwalnego związku procesów myślowych i werbalizacyjnych stanowi to, że myśl wyrażona tylko trochę inaczej nie jest już tą samą myślą: wyrażenia uznawane za synonimiczne oznaczają nietożsame - ponieważ różnie oznaczone - pojęcia. Podobnie wyrazy z różnych języków, oznaczając te same desygnaty, nie odpowiadają sobie w pełni, gdyż funkcjonują w odmiennych siatkach pojęciowych, wywołują inne skojarzenia, eksponują różne cechy przedmiotów. Każdy język implikuje odmienny sposób odbierania świata, każda zaś gramatyka stanowi swoisty, charakterystyczny dla danego języka ogląd struktur myślowych.

Każda językowa teoria rzeczywistości jest w równym stopniu prawomocna, jak dowolna inna, ale jednocześnie każda jest niepełna i jednostronna, ujmuje bowiem tylko pewne aspekty rzeczywistości. Jeśli pozostaje się w zasięgu jednego języka, czyli jednego sposobu widzenia świata, nie ma się wątpliwości co do wyrażanych przezeń prawd. Język ojczysty jakby zakreśla w poznaniu człowieka zaklęty krąg, który przekroczyć można jedynie wtedy, gdy się pozna inny język, a wraz z nim właściwą mu siatkę pojęciową, odmienny światopogląd. Pełne poznanie rzeczywistości obiektywnej nie jest jednak nigdy możliwe - twierdził Humboldt, lecz nie był to dla niego powód do zmartwienia, wprost przeciwnie: sądził, że za sprawą tej apriorycznej niedoskonałości możliwa jest nieskończoność procesów poznania i myślenia w języku. Nie byłby też romantykiem, gdyby nie doceniał roli jednostki: „Dopiero w jednostce język uzyskuje ostateczną określoność. Nikt nie myśli przy tym samym słowie akurat i dokładnie tego samego, co inny, a ta zrazu tak niewielka różnica rozprzestrzenia się niby kręgi po wodzie na cały język. Przeto wszelkie rozumienie jest zarazem nieporozumieniem, wszelka zgodność myśli i uczuć ich rozbieżnością. W sposobie modyfikacji języka w każdej jednostce, w przeciwieństwie do jego przedstawionej uprzednio potęgi, objawia się władza nad nim człowieka”. W rozprawach wielkiego Niemca pojawił się jednak również pewien wątek pesymistyczny. Dostrzegł on ambiwalentny charakter języka, zauważył, że z jednej strony zadomawia człowieka w świecie, z drugiej - oddziela od natury, alienuje; innymi słowy: z twórczą energią nierozdzielnie związane jest zjawisko Entfremdung.

Koncepcje lingwistyczne Humboldta wyprzedzały swoją epokę i w mniejszym stopniu wywarły wpływ na językoznawstwo dziewiętnastowieczne, zdominowane przez gramatykę historyczno-porównawczą, niż na teorie dwudziestowieczne. W następnym stuleciu prace Humboldta stanowiły inspirację dla wielu uczonych i szkół językoznawczych wychodzących z odmiennych założeń filozoficznych, umożliwiały bowiem - za sprawą swego bogactwa myślowego - twórczą kontynuację w różnych kierunkach (o czym będzie dalej).

Język - organizm

Za typowego przedstawiciela lingwistyki XIX wieku można natomiast uznać Augusta Schleichera (1821-68), autora m.in. prac: Die Sprachen Europas in systematischer Űbersicht, 1850 (Języki Europy w systematycznym zestawieniu), Compendium der vergleichenden Grammatik der indogermanischen Sprachen, 1861-62 (Kompendium gramatyki porównawczej języków indoeuropejskich), Die darwinische Teorie und die Sprachwissenschaft, 1863 (Teoria Darwina a językoznawstwo), Űber die Bedeutung der Sprache für die Naturgeschichte des Menschen, 1865 (O znaczeniu języka dla historii naturalnej ludzi). Uczony ten uważał, że język nie jest faktem społecznym, jak sądził Humboldt, lecz organizmem naturalnym (Naturorganismus), a ściślej - „funkcją fizjologiczną organizmu biologicznego reprezentującego odpowiednio wysoki szczebel ewolucji”. Poszczególne języki różnią się od siebie jedynie zewnętrznymi formami wyrażania pojęć i relacji, przede wszystkim formą dźwiękową. W istocie więc Schleicher sprowadził język do fizjologii artykulacyjnej dźwięków mowy kojarzonych z treściami psychicznymi. Język powstał w prehistorii, zgodnie z prawami natury, i jest autonomiczny w stosunku do człowieka, jak cała natura. Podobnie jak każdy organizm żywy ewoluuje, czyli rodzi się, rozwija, a po osiągnięciu punktu kulminacyjnego - stopniowo zamiera i ginie, ustępując miejsca innemu językowi. Powstanie i rozwój przypadają na okres prehistoryczny, upadek i śmierć zaś - na historyczny. Niezwykle ważnym faktem - zdaniem Schleichera - jest pojawienie się literatury, która stanowi kulminację w rozwoju języka, zarazem jednak hamuje dalszy rozwój, a zatem przyczynia się do jego zamierania. Funkcjonujące języki literackie są jedynie reliktami, pozostałościami, szczątkami tego, co było w przeszłości. W wyniku ewolucji językowej powstają rodziny językowe, co obrazuje teoria drzewa genealogicznego (Stammbaumtheorie). Prajęzyk (Ursprache), w wyniku rozprzestrzeniania się, ulega dyferencjacji aż do rozszczepienia się na dwa języki, te dalej się różnicują i z każdego z nich znowu powstają dwa języki itd. itd. Proces ten uczony przedstawił na przykładzie rodziny indoeuropejskiej. Schleicher nadał też przyrodniczą interpretację morfologicznej typologii języków, przyrównując języki izolujące do kryształów, języki aglutynacyjne do roślin, języki fleksyjne zaś do zwierząt. Porównanie to ma charakter wartościujący - za najdoskonalsze zostały uznane te ostatnie jako najbardziej skomplikowane i dzięki temu najlepiej wyrażające myśl ludzką. Coraz bardziej złożone wytwory językowe pojawiały się w okresie prehistorycznym, lecz w okresie historycznym następują wsteczne zmiany w formalnej budowie języków, czego ilustracją może być stopniowe przekształcanie się języków fleksyjnych w analityczne. Schleicher wypowiedział się również na temat wzajemnego stosunku języka osobniczego do narodowego - twierdził, że przypomina on stosunek do siebie przyrodniczego okazu jednostkowego i gatunku.

Koncepcja Schleichera stanowi efekt zastosowania do języka teorii ewolucji Karola Darwina, znajdziemy w niej również refleksy poglądów innych biologów, zwłaszcza Georges'a Cuviera i Ernesta Haeckla. Sam badacz uznawał lingwistykę - zajmującą się według niego zjawiskami naturalnymi, koniecznymi, a nie umownymi - za naukę przyrodniczą, nie zaś humanistyczną. Zarazem jednak autor koncepcji drzewa genealogicznego był swego rodzaju kontynuatorem teorii Herdera i Hegla. W jego pracach znajdziemy wyjaśnianie o charakterze metafizycznym (czy metahistorycznym) i teleologicznym oraz wartościowanie, bliższe humanistyce niż przyrodoznawstwu. Hipotezę indoeuropejską połączył z mitem rozpadania się języków, sądząc, że od prehistorii do epoki indoeuropejskiej, która wyznacza początek okresu historycznego, języki rozwijały się i osiągnęły możliwość przedstawiania najbardziej skomplikowanych i subtelnych rozważań, natomiast wraz z początkiem okresu historycznego (na który skądinąd przypada rozwój cywilizacji) - z powodu wymagań komunikacji - zaczęły się psuć i weszły w fazę nieodwracalnego rozkładu. W Schleicherowskim ujęciu języka pojawia się nie tylko organicyzm, lecz także mentalizm (podobnie jak u Humboldta): za podstawową funkcję języka uznawane jest przedstawianie myśli. Poglądy Schleichera są niewątpliwie świadectwem epoki i tłem dla koncepcji, które ponad nią wyrastały. Warto sobie jednak uzmysłowić i to, że typowe dlań, czysto przyrodnicze - zdawać by się mogło - traktowanie języka jako funkcji biologicznej gatunku ludzkiego, powraca współcześnie w formie fundamentalnego pytania, czy zdolność mówienia jest właściwością gatunku ludzkiego przekazywaną genetycznie.

Język - instytucja

Na początku drugiej połowy XIX wieku powstała zaskakująco nowoczesna i niezależna koncepcja języka Williama Dwighta Whitneya (1827-1894). To o tym lingwiście Ferdinand de Saussure napisał, umieszczając go na tle epoki: „Jedni uczeni twierdzili: zdolność językowa jest rzeczą całkowicie pozaludzką, niezależnie zorganizowaną, jak roślinność pasożytująca na naszym gatunku. Inni: mowa jest władzą ludzką, ale ma charakter funkcji naturalnej. Whitney głosił: zdolność językowa jest ludzką Instytucją (Ustanowieniem). Zmieniło to kierunek językoznawstwa”. Swe poglądy na język uczony zawarł przede wszystkim w dwu dziełach: Language and the Study of Language, 1867 (Język i studia o języku.) oraz The Life and Growth of Language, 1875 (Życie i wzrost języka). Zwłaszcza ta druga praca przyniosła mu międzynarodową sławę, nie tylko zresztą wśród lingwistów; została przetłumaczona na wiele języków, w tym na język polski przez Adolfa Dygasińskiego. Whitney język traktował jako środek wyrażania myśli, a zadaniem lingwisty było dla niego - najogólniej rzecz biorąc - określenie, „jak się ma język do myśli i co jest podstawą tego stosunku”. Postulował, by językoznawstwo „starało się poznać i ocenić wartość oraz znaczenie języka dla duchowości, jako też określić rolę języka w rozwoju naszego rodzaju”. Widział zasadniczą różnicę między językiem rozumianym jako dyspozycja jednostki ludzkiej, zdolność antropologiczna („talent wrodzony”) a językiem - „produktem nabytym”. Podkreślał, że zdolność ta jest zazwyczaj nieuświadamiana: „Ani nawet jeden, na jakich stu lub tysiąc mówiących, nie uprzytomnia sobie tego, że on język «zastosowuje», ale tylko każdy wie, iż mówić może”. Poszukując kategorii nadrzędnej odpowiadającej naturze języka, pisał: „Gdybyśmy mieli nadać językowi nazwę, która ukazywałaby jego zasadniczy charakter najwyraźniej i najtrafniej, nawet wbrew tym, którzy chcieliby z niego zrobić organizm, to nazwalibyśmy go INSTYTUCJĄ, jedną z tych instytucji, które tworzą kulturę człowieka”. Zdecydowanie przeciwstawiał sobie sposoby porozumiewania się ludzi i zwierząt, ten pierwszy bowiem cechuje arbitralność i konwencjonalność, ten drugi jest „dziełem instynktu”. Tym samym opowiedział się jednoznacznie za jedną ze stron filozoficznego sporu w starożytnej Grecji: „W żadnym ze znanych języków nie znajduje się taki składnik, o którym by w istocie można było powiedzieć, że on jest phýsei, to jest «z natury», wszystkie bowiem składowe części języka istnieją thései, to jest «na zasadzie postanowienia lub nadania» w swojem przyjętem znaczeniu”. Whitney w pełni zdawał sobie sprawę z tego, że obok języka funkcjonują środki niewerbalne: „i my też posiadamy «naturalny» sposób wyrażania się, a mianowicie za pomocą min, gestów i modulacji głosu; używamy zaś tego sposobu obcowania - już to w razie, gdy umówiony środek porozumienia się nie wystarcza, jak ma to miejsce pomiędzy ludźmi mówiącymi różnemi językami, albo i głuchoniemymi, - już znowu kiedy idzie o to, aby zwykły umówiony język upiększyć, uwydatnić i wzmocnić”. Uznając język za dzieło zbiorowe, wytwór kultury i cywilizacji ludzkiej, dostrzegał rolę jednostki w jego kształtowaniu. Podkreślał, że zmiany językowe zawsze pojawiają się w mowie jednostkowej, muszą jednak zyskać akceptację społeczną, aby się upowszechniły. Bez współdziałania społecznego innowacja pozostanie tworem indywidualnym, nie wejdzie do języka. A zatem język ma charakter ponadindywidualny (społeczny) w dwojakim sensie: jest narzędziem komunikacji międzyludzkiej i jest tworzony przez społeczność.

Psychofizjologiczna koncepcja języka

W okresie późniejszym na kształt dziewiętnastowiecznego językoznawstwa duży wpływ wywarł pozytywistyczny postulat oczyszczenia myślenia naukowego z wszelkiej metafizyki, uznanie, iż przedmiotem badania naukowego mogą być jedynie konkretne fakty oraz zjawiska i relacje istniejące między nimi. Wymóg unikania teorii, hipotez i uogólnień jako wykraczających poza bezpośrednie doświadczenie był zwłaszcza surowo przestrzegany przez młodogramatyków (Junggramatiker). Miano to nosiła grupa badaczy, m.in. August Leskien (1840-1916), Karl Brugmann (1849-1919), Hermann Osthoff (1847-1909), Hermann Paul (1846-1921) Berthold Delbrück (1842-1922), którzy w końcu lat siedemdziesiątych ukształtowali w Lipsku pierwszą szkołę językoznawczą. Młodogramatycy język lokalizowali w ludzkiej psychice, dowartościowali więc konkretne, jednostkowe mówienie, negując istnienie języków ogólnych jako abstrakcji, nie potwierdzonych przez doświadczenie - ich miejsce miały zająć średnie działań jednostkowych (Sprachusus), ustalane drogą obserwacji mowy jednostek. Przyczyn wszystkich zmian językowych szukali konsekwentnie w psychicznych właściwościach nosicieli języków. Jednostkę mówiącą traktowali jednak jako pozbawioną woli, bierne narzędzie, którego działanie jest zależne od czynników zewnętrznych: fizjologicznych i fizycznych (od budowy narządów mowy, od geograficznych i klimatycznych warunków życia itp.), odpowiadających w pierwszym rzędzie za stronę dźwiękową języka, oraz od psychologicznych (np. praw asocjacji), odpowiadających za stronę pojęciową (treściową). A zatem w teorii język był dla młodogramatyków przede wszystkim działaniem, zjawiskiem konkretnym, psychofizjologicznym, fenomenologicznym. W praktyce zajmowali się gotowymi produktami, tekstami, a ściślej - ich elementami. Język postrzegali jako sumę luźnych lub tylko w sposób czysto zewnętrzny powiązanych ze sobą faktów i zjawisk.

Postawę młodogramatyków można określić jako konkretną i minimalistyczną, unikali bowiem wszystkiego, co nie może być bezpośrednio stwierdzone i wykazane w konkretnym materiale językowym. Postulowali uściślenie badań lingwistycznych poprzez zastosowanie aparatu pojęciowego i metodologicznego fizjologii i psychologii (także pojmowanej biologicznie). Dążyli do sformułowania praw fonetycznych na wzór praw przyrodniczych, bezwyjątkowych i regularnych. Odrzucili postawę wartościującą, której przejawem było np. uznawanie jednych języków za lepsze od innych czy wiązanie z prehistorią rozkwitu języków, z historią zaś ich upadku. Stanowisko ewolucyjne młodogramatyków pociągało jednak za sobą przeświadczenie o postępie i doskonaleniu się języków w miarę ewolucji (było to pochodną dogmatu celowościowego ewolucji).

Koncepcje i dokonania młodogramatyków wymykają się jednoznacznej ocenie. Nie miejsce tu, by analizować wartość ich całego dzieła, które „jest do dziś kopalnią rzetelnych i z reguły wciąż aktualnych wiadomości o języku”, zajmijmy się jedynie tym, co nas interesuje. Niewątpliwą zasługę młodogramatyków stanowi wyeksponowanie jednostkowego i konkretnego wymiaru języka, traktowanie tworów językowych jako dzieła jednostki oraz interesowanie się „działalnością językową wszystkich jednostek w jej wzajemnym na siebie oddziaływaniu”. Prace młodogramatyków pozwoliły też w pełni zrozumieć, że zasadniczym tworzywem języka są dźwięki, nie zaś pismo, a ewolucję form wyrazów i ich połączeń w dawnych tekstach można zazwyczaj interpretować jako efekt zaświadczonych lub przypuszczalnych zmian w języku mówionym. Ważne jest również postawienie problemu psychicznego zakorzenienia dźwięków - substancji języka. Założenia ogólnometodologiczne doprowadziły jednak młodogramatyków do zajęcia się głównie zewnętrzną formą języka na niekorzyść formy wewnętrznej i treści. Za obiekt obserwacji wybrali w pierwszym rzędzie formy najłatwiejsze do wyizolowania, czyli głoski - w dodatku zostały one wyłączone z kontekstów systemowych i funkcjonalnych. Drobiazgowa praca nad szczegółami uniemożliwiła uchwycenie całokształtu języka i doprowadziła - wbrew wstępnym deklaracjom - do swego rodzaju izolacji języka od jego twórców-użytkowników. Dlatego przeciwnicy młodogramatyków określali ich ujęcie języka jako „pod każdym względem prawdziwie nieludzkie” (Ipsen), „bezduszne i odczłowieczone” (Stroh). Opinie te wydają się jednak krzywdzące w odniesieniu do badaczy, których credo lapidarnie wyraził Paul: „W rzeczywistości musimy uznać fakt istnienia tylu języków, ile jest jednostek [posługujących się nimi]”.

Systemowy charakter języka

Reakcją na atomizujące ujęcie języka, charakterystyczne dla młodogramatyków, był strukturalizm. Nazwą tą obejmuje się różne teorie i szkoły lingwistyczne, których podstawowe tezy są jednak takie same. Szczyt rozwoju kierunków strukturalistycznych przypadł na lata pięćdziesiąte XX wieku, ale do dziś jest to chętnie wybierany paradygmat badawczy. Strukturaliści pragnęli uwolnić swe dociekania od serwitutów innych nauk, dostrzegli potrzebę wyraźnego określenia granic dziedziny zainteresowań tak, by zachowała ona autonomię wobec innych dziedzin (biologii, psychologii, socjologii czy historii), zarazem podkreślali więź lingwistyki z literaturoznawstwem. Językoznawstwo strukturalne silnie oddziałało na całą humanistykę, bliskie mu idee i rozwiązania można też znaleźć w twórczości artystycznej epoki (abstrakcjonizm, formalizm).

Czynnikiem najbardziej różniącym lingwistykę dwudziestowieczną od dziewiętnastowiecznej było odmienne rozumienie istoty języka. Przez młodogramatyków język był traktowany jako suma, czyli otwarty zbiór luźnych elementów, który można w różny sposób powiększać lub zmniejszać, zbiór nie pełniący jako całość określonej funkcji. Koncepcję tę zastąpiła teoria zakładająca, że język jest systemem (termin struktura, od którego została utworzona nazwa kierunku, pojawił się później, wprowadziła go w 1929 roku szkoła praska), czyli zorganizowaną całością, w której żaden element nie ma wartości sam w sobie, lecz wyznacza ją pozostawanie w określonych stosunkach ze wszystkimi pozostałymi elementami. Wszelka zmiana dotycząca jakiegokolwiek elementu zmienia cały system. Zapowiedzi strukturalizmu można odnaleźć już w XIX wieku. Jak pamiętamy, idea „organicznej” całości, określającej właściwości i funkcje swych części, odgrywała ważną rolę w koncepcjach romantycznych filozofów języka. Humboldt na przykład pisał: „Język nie może powstać inaczej, jak tylko od razu, czy mówiąc dokładniej, musi on w każdym momencie swego istnienia posiadać to, co czyni zeń całość, bezpośrednie tchnienie istoty organicznej w jej zmysłowej i umysłowej postaci. Podziela on naturę wszystkiego, co organiczne, z tym, że każdy element istnieje w nim tylko dzięki innemu, a wszystkie - wyłącznie dzięki jednej sile przenikającej całość. Jego istota powtarza się też w nim samym nieustannie, tylko w większych lub mniejszych kręgach”. W kategoriach żywego organizmu ujmował język Schleicher, systemowość języka dostrzegał Whitney. Dopiero młodogramatycy, kierując się pozytywistyczną wiarą w „nagi fakt”, przyjęli psychofizjologiczną koncepcję języka - jako działalności wspólnej danej społeczności językowej na mocy powtarzania i naśladowania. Z tą właśnie mechanistyczną i atomistyczną koncepcją języka jeszcze przed Ferdinandem de Saussure'm (1857-1913) polemizowali polscy uczeni - Jan Baudouin de Courtenay (1845-1929) i jego przedwcześnie zmarły uczeń, Mikołaj Kruszewski (1851-1887). W rozprawie Baudouina, opublikowanej w 1891 roku, padają znamienne słowa: „Język plemienny lub narodowy jako całość, jako zbiornik wszystkiego tego, co do niego należy, co się do niego odnosi, istnieje tylko w ideale. Pojęcie pewnego języka a jego urzeczywistnianie nie idą wcale ręka w rękę. Wszystko to np., co należy do pojęcia języka narodowego, może nigdy nie było urzeczywistnionym, nigdy nie było odczutym. […] Ponieważ zasada, podstawa języka jest czysto psychiczną, centralno-mózgową, więc językoznawstwo należy do nauk psychologicznych. Że zaś język może się urzeczywistniać tylko w społeczeństwie i ponieważ w ogóle rozwój psychiczny człowieka jest możliwy tylko w obcowaniu z innymi ludźmi, więc mamy prawo powiedzieć, że językoznawstwo jest nauką psychologiczno-socjologiczną. Błądzą zaś ci, którzy uważając język za «organizm», zaliczają językoznawstwo do nauk przyrodniczych”. Jako niezgodne z rzeczywistością odrzucał młodogramatyczne wyobrażenia jednolitego społeczeństwa i „przeciętnego języka narodowego”, zauważając współistnienie języków pełniących szczególne funkcje społeczne i ekspresywne (języków fachowych, tajnych, żargonów itd.). Trzeba też podkreślić, iż Baudoiun był pierwszym lingwistą świadomym tego, że „głoski i ich połączenie, w ogóle strona zmysłowa, zewnętrzna, peryferyczna języka, wzięta sama w sobie, nic nie znaczy”, gdyż dźwięki są służebne wobec „centralno-mózgowego” poziomu języka, innymi słowy - że dźwięki nie znaczą, ale mają zdolność różnicowania znaczeń.

De Saussure wymieniał Baudouina de Courtenay i Kruszewskiego - notabene uznając ich za językoznawców rosyjskich - jako jedynych uczonych europejskich, którzy wnieśli istotny wkład w teorię lingwistyki, i ubolewał, że są „nieznani ogółowi uczonych zachodnich”. Sam uważnie śledził ich prace, utwierdzały go bowiem w odmiennym od młodogramatycznego rozumieniu języka i zadań językoznawstwa. Mimo że podobieństwo poglądów, a nawet sformułowań de Saussure'a i Baudouina de Courtenay uderza, to pierwszy z nich, nie zaś drugi uznawany jest za ojca strukturalizmu. Baudouin pracował z dala od centrów naukowych, często publikował w językach nieznanych uczonym zachodnioeuropejskim, a na dodatek w jego bogatym dorobku nie było dzieła, które by stanowiło systematyczny i całościowy wykład nowej teorii. Charakter taki miał Cours de linguistique générale (Kurs językoznawstwa ogólnego), opublikowany przez Charles'a Bally'ego i Alberta Sechehaye'go w 1916 roku na podstawie notatek studentów, którzy słuchali wykładów de Saussure'a na Uniwersytecie Genewskim w latach akademickich 1906/07, 1907/08 i 1910/11.

Spośród zjawisk związanych z mową (langage) de Saussure wyróżnił język (langue) - to, co jest wspólne całej społeczności językowej i tym samym niezależne od poszczególnych jej członków, choć jest zdeponowane w umyśle każdego użytkownika języka, oraz mówienie (parole), które jest jednostkowe i konkretne, stanowi realizację abstrakcyjnego języka. Język traktował jako system znaków służących członkom danej społeczności do przekazywania myśli, włączając tym samym naukę o języku w zakres szeroko pojętej nauki o znakach - semiologii, stanowiącej z kolei, według tego uczonego, część socjologii. De Saussure nie był oczywiście pierwszym uczonym, który rozpoznał semiotyczną naturę języka, dostrzegali ją już w starożytności filozofowie greccy, w średniowieczu - choćby św. Augustyn, a w czasach nowożytnych Condillac. Zasługą genewskiego lingwisty było jednak doprecyzowanie podstawowych pojęć. W znaku językowym widział on jedność strony oznaczającej (signifiant) i oznaczanej (signifié): obie strony wzajemnie się warunkują, jedna nie może funkcjonować bez drugiej, każda jest ważna w języku ze względu na przyporządkowanie do drugiej. Znaki językowe cechuje arbitralność, rozumiana jako brak związku naturalnego i koniecznego między stroną oznaczającą a oznaczaną (czego najlepszym dowodem jest fakt, że ten sam przedmiot czy to samo pojęcie są wyrażane w różnych językach przez odmienne formy dźwiękowe). Arbitralność polega również na tym, że każdy język dzieli i wyraża rzeczywistość pozajęzykową dowolnie. Badacz polemizował z uważaniem języka za nomenklaturę, „to znaczy listę terminów odpowiadających takiej samej liczbie rzeczy”. Sądził, iż nie tylko formy dźwiękowe, także zakresy znaczeń są arbitralne - zdeterminowane nie przez określoną strukturę rzeczywistości, lecz wyłącznie przez wewnątrzjęzykowy system wzajemnych relacji i opozycji. W relacji do jednostki ludzkiej i społeczeństwa znak językowy nie jest jednak w pełni arbitralny, ponieważ jednostka pozostaje pod naciskiem społeczności, społeczność zaś - tradycji.

De Saussure - ujmując znak psychologistycznie, tzn. utożsamiając signifié z pojęciem (concept), a signifiant z wyobrażeniem dźwiękowym, obrazem akustycznym (image acoustique) - pośrednio wprowadził trzeci, obok języka i rzeczywistości element: człowieka i jego myślenie. „Czynnik ludzki” ujawnia się mniej lub bardziej wyraźnie w jeszcze innych miejscach Saussure'owskiej teorii lingwistycznej. Zakłada go w sposób konieczny teza, że elementy językowe łączą się ze sobą w dwojaki sposób: na zasadzie relacji asocjacyjnych bądź syntagmatycznych, pierwsze z nich istnieją przecież w świadomości mówiących, drugie natomiast - w tekście-dziele użytkownika języka. Z kolei opozycja między synchronią a diachronią zasadza się na przeciwstawieniu związków logicznych i psychologicznych współistniejących, tworzących system postrzegany przez jedną i tę samą „świadomość zbiorową”, związkom, które następują po sobie, zastępują się, nie tworząc systemu, i nie są dostrzegane przez tę samą „świadomość zbiorową”.

Polski wkład w teorię strukturalistyczną

W porównaniu z Saussure'owską koncepcją języka ujęcie Baudouina de Courtenay jest bardziej - można by rzec - realistyczne, bliższe złożonej rzeczywistości, nie bazuje na biegunowo przeciwstawnych pojęciach. Nie ma w jego pracach ostrej opozycji zbiorowego langue i indywidualnego parole. Akt mowy jest przecież czynnością społeczną - przekonywał uczony - a w langue wpisane są możliwości wyboru, zakładające aktywne i twórcze nastawienie użytkownika języka. Ważne są interakcje między zachowawczą normą społeczną a twórczym, nowatorskim uczestnictwem użytkowników języka w akcie mowy. Kreatywność językową Baudouin rozumiał szeroko, uważał, że „ma miejsce nie tylko w dziedzinie składni, tj. nie polega jedynie na łączeniu gotowych słów we frazy i zdania, ale także na łączeniu morfemów w słowa”. Procesami, które - jego zdaniem - świadczą o twórczym podejściu mówiących do języka, a także o „realności” morfemów, są semantyczne interpretacje i reinterpretacje, przejawiające się np. w grach słów i „błędach” językowych dzieci, oraz wyrównania analogiczne (nazywane przezeń asymilacją morfologiczną) i etymologia ludowa. Wykazywał nietrafność koncepcji młodogramatyków: „Gdyby nie było stałej pracy twórczej psychiczno-językowej, gdyby cała nasza działalność językowa sprowadzała się tylko do naśladownictwa i odtwarzania, nie byłyby możliwe objawy podprowadzane pod pojęcie «analogii» i «słoworodu ludowego». Twórczość zaś polega na tym, że w każdej chwili działa asocjacja, czyli kojarzenie wyobrażeń przez podobieństwo, tj. na zasadzie wspólności pewnych cech, jednoczących pojedyncze okazy myślenia językowego w grupy uorganizowane i usystematyzowane”. Baudouinowi było więc bliskie Humboldtowskie pojmowanie języka jako dialektycznej jedności, w której nieustannie się nawzajem określają i implikują to, co indywidualne, i to, co społeczne, to, co odziedziczone, i to, co przyswojone.

Utrzymywał, że język jest i formą, i substancją - inaczej niż de Saussure, dla którego był głównie formą, a zamiast ściśle uporządkowanego systemu relacji, widział miejsce dla wahań i swobody wyboru oraz dopuszczał inferencję czynników przestrzennych, czasowych i społecznych. Sądził też, że formalne i znaczące elementy języka nieustannie na siebie oddziałują, w efekcie dając albo „pełną harmonię”, albo „nieład i chaos”, które język stara się usunąć.

Baudouin de Courtenay, podobnie jak de Sauusure, rozróżniał synchronię i diachronię oraz podkreślał odrębność tych wymiarów, ale nigdy nie eksponował znaczenia jednego z nich. Nie przeciwstawiał ich sobie ostro, z synchronią wiążąc statykę, a z diachronią dynamikę, lecz wyróżniał prawa statyki i dynamiki, działające zarówno w synchronii, jak i w diachronii. Aspekty stałości i zmienności były dlań komplementarne. Z wielką przenikliwością zauważał, że: „Prawa rozwoju w czasie winny […] być rozpatrywane jako odpowiednik praw odporności na zmianę historyczną”, a „Twierdzenie, iż «coś ciągle ulega zmianom» winno zostać uzupełnione twierdzeniem, iż «coś ciągle pozostaje zachowane, coś pozostaje stałe»”. W późniejszych pracach Baudouin szczegółowo zajmował się wzajemnym oddziaływaniem statyki i dynamiki - rejestrował przejawy stabilności w diachronii i przenikanie diachronii do synchronii. Jest to jeden z wielu przejawów poszukiwania przezeń ukrytych głębiej zależności, dostrzegania skomplikowanego splotu różnorodnych czynników. Również ewolucji języków nie postrzegał jako procesu linearnego, trafniejsze wydawało mu się porównanie do „przypływu i odpływu morza”, dopuszczał też zjawisko mieszania się języków, zachodzące w wyniku styczności geograficznej (między użytkownikami różnych języków, zamieszkującymi ten sam teren lub tereny sąsiadujące) i następstwa czasowego (między różnymi pokoleniami użytkowników danego języka).

Baudouina dużo bardziej niż de Saussure'a interesowała relacja: język - człowiek - rzeczywistość. „Świat cały, językowo pojęty, jest projekcją, czyli rzutem własnego „ja” na zewnątrz. - twierdził - Na obraz i podobieństwo swego własnego myślenia, swych stanów psychicznych człowiek usystematyzował bezwiednie rozmaitość i różnorodność zjawisk wszechświata. Człowiek włożył w świat zewnętrzny swoją psychikę, a świat zewnętrzny odbija się w psychice […] animizujemy świat cały, substantywizujemy, tworzymy istoty, substancje”, później zaś „animizowane pojęcia ze świata fizycznego przenosimy na stany duszy naszej, tj. na swoje przeżywania, czucia i nastroje osobiste”. Badacz dostrzegał więc antropocentryczny charakter języka i nieprzystawalnie języka do świata, co więcej - nie umknął mu paradoks polegający na tym, że na ludzi oddziałują pewne konstrukty pojęciowe, które wcześniej sami stworzyli i utrwalili w języku. Pytając o „wpływ języka na światopogląd i nastrój”, uczony nie tylko rozpatrywał zjawiska leksykalne, lecz także badał różne kategorie gramatyczne.

Działalność naukowa Baudouina de Courtenay od początku była bardziej konkretna, empiryczna, wskazywała kierunki badań, Kurs de Saussure'a stanowił natomiast program teoretyczny, proponował radykalnie nowe podejście do języka. Wpływ tego dzieła na dwudziestowieczne językoznawstwo był ogromny. Z czasem coraz powszechniejsza stawała się świadomość, że istotnym czynnikiem tworzącym nowe jakości jest nie substancja, lecz struktura (forma), różnice substancjalne zaś są także różnicami struktur. Przedmiotem badania przestała być substancja foniczna i psychiczna, stała się nim sama struktura języka. Traktowanie języka jako układu formalno-funkcyjnego implikowało zupełnie nową metodę badania faktów i zjawisk językowych, zdecydowanie różniącą się od metody historyczno-porównawczej: nastawienie diachroniczne zostało zastąpione przez synchroniczne, natomiast miejsce pytań o substancję, przyczyny i ewolucję zajęły pytania o formę, funkcję i cel. W pełni uświadomiono sobie, że język - urządzenie znakowe jest zjawiskiem interdyscyplinarnym: czego innego szuka w nim logik, psycholog, socjolog itd., a czego innego lingwista. Jedynie badanie formy i funkcji języka pozwala językoznawstwu być nauką autonomiczną.

Praski funkcjonalizm

Założenia teoretyczne de Saussure'a jako pierwsi starali się wprowadzić w życie, nadając im interpretację funkcjonalną, uczeni z Praskiego Koła Lingwistycznego (1926-1939, reaktywowane po II wojnie), m.in. Vilém Mathesius, Bohuslav Havránek, Bohumil Trnka, Josef Vachek, Roman Jakobson, Nikolaj Trubeckoj, Jan Mukařovský. W ujęciu prażan język to „system środków wyrazu, służący do jakiegoś określonego celu”. Każdy element języka istnieje dzięki temu, że ma do spełnienia określoną funkcję, dlatego systemu językowego nie należy opisywać, abstrahując od zadań pełnionych przez środki językowe. Język, jako narzędzie służące do porozumiewania się i przekazywania wszelkich treści psychicznych, rozwija się. Na każdym etapie rozwoju współistnieją elementy ustabilizowane (stanowiące część centralną) z wychodzącymi z użycia i takimi, które dopiero zaczynają być używane. Szkoła praska, podobnie jak Baudouin, nie przeciwstawiała sobie ostro synchronii i diachronii, podkreślając, że diachronia tłumaczy synchronię, a synchronia - diachronię. Łączyło ich również rozumienie języka jako formy z substancją, nie zaś jako czystej formy. Funkcjonalny punkt widzenia zaowocował wieloma ważnymi teoriami. Mathesius, wychodząc z założenia, że właściwym celem funkcjonowania języka jest przekazywanie przez nadawcę nowych treści odbiorcy, postulował badanie wypowiedzeń pod względem zawartości i struktury informacyjnej (koncepcja aktualnego rozczłonkowania zdania). Jakobson zaproponował, rozbudowując Bühlerowską klasyfikację funkcji znaku językowego, strukturalny model aktu mowy, który uwzględnia pełnione przez ów akt funkcje. Wraz z Havránkiem i Mukařovskim stworzył koncepcję języka jako systemu stylów funkcjonalnych. Prażanie podkreślali kulturotwórczą rolę języka ogólnego (standardowego), zwrócili też uwagę na różnice między językiem mówionym a pisanym, na odmienność praw rządzących nimi i odmienność norm. Wiele prac poświęcili językowi artystycznemu, uznając za jego swoistość w porównaniu z językiem używanym w codziennej komunikacji nieutylitarne nastawienie, stałą i zamierzoną obecność funkcji estetycznej, koncentrowanie się nie tylko na tym, co się komunikuje, lecz także - jak się komunikuje. Nadorganizacja językowa tekstu, tzn. organizacja ponad potrzeby komunikacji często pociąga za sobą naruszenie konwencji językowych, co szkoła praska określała mianem aktualizacji środków językowych.

Językowy obraz świata

Domeną badawczą strukturalistów była początkowo fonologia, później morfologia i składnia, dopiero na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku nastąpił rozwój semantyki. Wcześniej problematyka znaczenia i jego zmian, zachodzących w rozwoju języka, pojawiła się jedynie w postaci teorii pól językowych, wyraźnie inspirowanej nie tylko poglądami de Sassurea'a, lecz także Humboldtowską koncepcją języka jako jednoczesnego odbicia i znaku rzeczywistości: każdy język dzieli materię rzeczywistości na swój sposób, zgodnie z duchem (psychiką) narodu, który się tym językiem posługuje. Kształt poszczególnych pól językowych jest skorelowany z ponadjęzykowymi polami pojęciowymi - pola semantyczne, czyli zbiór jednostek leksykalnych powiązanych wspólnym znaczeniem, między którymi istnieją określone relacje, dające w konsekwencji system zwarty i hierarchiczny, są empirycznym świadectwem właściwego danemu językowi sposobu ujmowania rzeczywistości, rozumienia i porządkowania świata. Teorię pól zapoczątkowali w latach trzydziestych XX wieku Gunther Ipsen i Jost Trier (pola paradygmatyczne) oraz Walter Porzig (pola syntagmatyczne). Głównym kontynuatorem koncepcji Triera był Leo Weisgerber (1899-1985), twórca w Bonn szkoły gramatyki treści, zwanej również, ze względu na inspirację, neohumboldtyzmem. Neohumboldtyści uważali, że istoty języka nie stanowią ciągi foniczne ani poprawnie zbudowane formy, lecz treści wyrażane przez słowa i konstrukcje syntaktyczne. Za pomocą leksyki i składni każdy język narzuca strukturę światu i organizuje go na własny sposób. Weisgerber wyróżniał cztery „płaszczyzny życia językowego”: język jako ludzką zdolność językową, język jako dorobek kulturowy pewnej społeczności, język jako własność jednostki i język jako formę użycia środków językowych. W jego badaniach (podobnie jak i pozostałych neohumboldtystów) uprzywilejowana była jednak płaszczyzna druga - języka ojczystego, z powodu wyjątkowej roli, jaką odgrywa: każdy człowiek jest przez swój język rodzimy „duchowo nad wyraz trwale uformowany, a przez to wchłonięty w świat myśli i czynu danej wspólnoty językowej”. Cel główny badań stanowiło dotarcie do językowego obrazu świata, czyli treści poznawczych utrwalonych w niemczyźnie i przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Londyński kontekstualizm

Kulturowy nurt w lingwistyce europejskiej reprezentuje także szkoła londyńska (1934-70), nazywana szkołą prozodyczno-kontekstową lub kontekstualizmem. U podstaw jej programu legły poglądy na język Bronisława Malinowskiego (1884-1942), wybitnego uczonego polskiego pochodzenia, który wprowadził do etnografii pojęcia strukturalizmu i funkcjonalizmu. Malinowski był głęboko przekonany, że „język jest częścią, i to bardzo ważną, innych zjawisk kulturowych. […] Lingwistyka bez podstaw kulturowych musi zawsze być tylko domkiem z kart. W równym stopniu jest prawdą, że bez języka wiedza o jakimkolwiek aspekcie kultury jest niekompletna”. Dlatego też, prowadząc badania etnograficzne i socjologiczne, zajmował się również językiem. Doszedł do wniosku, że „język w swojej pierwotnej funkcji i autentycznej formie ma zasadniczo pragmatyczny charakter, iż jest sposobem zachowania, niezbędnym elementem zgodnego ludzkiego działania. […] uważanie języka za środek ucieleśniania lub wyrażania myśli jest równoznaczne z przyjmowaniem jednostronnego punktu widzenia ujmującego jedną z jego najbardziej pochodnych i specjalistycznych funkcji”. Innymi słowy - mowę należy traktować „raczej na równi z aktywnymi sposobami ludzkiego zachowania niż razem ze sposobami zachowania sprowadzającymi się do myślenia i poznawania”. W świetle tego jasne się staje, dlaczego za główne zadanie uznał badanie tekstów, i to osadzonych w relewantnych dla nich kontekstach kulturowych, sytuacyjnych i wypowiedzeniowych. Dobrze sobie zdawał sprawę z faktu, że dwa formalnie takie same wypowiedzenia, lecz użyte w różnych kontekstach, np. podczas wykonywania codziennych czynności i podczas praktyk magicznych, stają się znakami homonimicznymi. Również znaczenie jednostek leksykalnych jest niepełne, jeśli poprzestaje się na relacji dźwięk - desygnat. „Aby pokazać znaczenia słów, musimy podać nie tylko brzmienie wypowiedzi i ekwiwalent znaczeniowy. Przede wszystkim musimy podać kontekst pragmatyczny, w którym zostały one wypowiedziane, korelację między brzmieniem i kontekstem oraz działaniem i aparaturą techniczną; pełny opis lingwistyczny musi też ukazywać typy szkolenia kulturowego lub warunkowania czy też kształcenia, dzięki którym słowa nabierają znaczenia”.

Koncepcję Malinowskiego rozwinął John Rupert Firth (1890-1960), czołowy przedstawiciel szkoły londyńskiej, wychodząc z założenia, że nie da się zrozumieć struktury języka, jeśli się nie zna jego podłoża społecznego i kulturowego. Oprócz szerszego kontekstu (społecznego i kulturowego) istotny jest - zwłaszcza dla interpretacji wypowiedzi, ujmowanej jako fragment społecznego procesu komunikacji - kontekst węższy, czyli językowy i sytuacyjny. Firthowskie rozumienie kontekstu sytuacyjnego nie jest tożsame z ujęciem Malinowskiego: nie jest to konkretna sytuacja, lecz system abstrakcyjnych kategorii, na których treść składają się: relewantne cechy uczestników aktu komunikacji (zwłaszcza pozycja społeczna), relewantne elementy rzeczywistości towarzyszące wypowiedzi i rezultat wypowiedzi (np. działania odbiorcy). Swoisty kontekst stanowią również czynniki prozodyczne. Wzorem poprzednika znaczenie elementów językowych określano w stosunku do kontekstu wypowiedzi. Teoria szkoły londyńskiej, dotycząca nie abstrakcyjnego systemu językowego, lecz jego konkretnych użyć, akcentowała, że są one częścią procesów społecznych, a język „funkcjonuje w sytuacjach”.

Język - przewodnik po kulturze

Także w strukturalizmie amerykańskim wyróżnia się nurt kulturowy, którego tezy są zadziwiająco podobne do poglądów na język Humboldta. Franz Boas, badając społeczności indiańskie, doszedł do wniosku, że język zależy od kultury, uprawnione jest zatem traktowanie go jako jej świadectwa. Jego następcy, Eduard Sapir i Benjamin Lee Whorf, opisując języki Indian i porównując je z językiem angielskim, odkryli wiele różnic, zarówno na poziomie leksykalnym, jak i w zakresie gramatyki. Zauważyli też korelację form językowych i ludzkich zachowań, co skłoniło ich do uznania zależności między językiem a kulturą za dwustronną. Stanowisko Sapira i Whorfa interpretatorzy ich dzieła - a po części także kontynuatorzy badań - nazwali hipotezą relatywizmu-determinizmu językowego. Jest to nazwa myląca, zestawia bowiem szeregowo terminy, które w odmienny sposób określają rolę języka: relatywizm zakłada istnienie różnic między widzeniem świata utrwalonym w językach należących do różnych kultur (i - można by dodać - istnienie różnic konceptualizacyjnych w obrębie tego samego języka narodowego), determinizm natomiast oznacza, że język etniczny warunkuje ludzkie poznanie, w konsekwencji więc ludzie mówiący różnymi językami żyją jakby w odmiennych światach. Poglądy bardziej skrajne zwykło się przypisywać Whorfowi, tymczasem w pracach obu badaczy możemy natrafić na sformułowania mniej lub bardziej krańcowe. Sapir pisał na przykład: „Prawda wygląda tak, że «świat realny» jest w znacznej mierze zbudowany nieświadomie na zwyczajach językowych danej grupy. Żadne dwa języki nie są nigdy dostatecznie podobne, by można je było traktować jako reprezentujące tę samą rzeczywistość społeczną. Światy, w których żyją różne społeczeństwa, są odrębnymi światami, nie zaś tym samym światem, tylko opatrzonym odmiennymi etykietkami. […] Widzimy, słyszymy i w ogóle doświadczamy tak, jak doświadczamy, w dużej mierze dlatego, że zwyczaje językowe naszej społeczności preferują pewne wybory interpretacyjne”. Kiedy indziej zaś twierdził, iż jesteśmy zdani na łaskę języka. Whorf może jedynie częściej podkreślał zależność człowieka od języka. Język postrzegał nie tylko jako „przewodnik po kulturze”, lecz także jako jedyne źródło wiedzy o ludzkim myśleniu: „myślenie jest czymś tajemniczym i niemal całą naszą dotychczasową wiedzę o nim zawdzięczamy badaniom języka. Wynika z nich, iż myśli człowieka formowane są przez nieubłagane prawa wzorców, z których nie zdajemy sobie sprawy. Wzorcami owymi są zawiłe, niedostrzegalne szablony rodzimego języka, uwidaczniające się natychmiast przy bezstronnym zestawieniu go i porównaniu z innymi językami, zwłaszcza pochodzącymi z innej rodziny”.

Język - urządzenie generatywne

W dojrzałej fazie lingwistyki strukturalnej pojawiło się modelowanie, konieczne wszędzie tam, gdzie obiekt badania jest niedostępny bezpośredniej obserwacji, a zarazem możliwe, gdy cechy istotne owego obiektu nie są związane z jego naturą fizyczną, lecz mogą być charakteryzowane strukturalnie (funkcjonalnie). Najsłynniejszy model języka powstał jednak w opozycji do amerykańskiego nurtu strukturalizmu - dystrybucjonalizmu, na który ogromny wpływ miał behawioryzm. Podejście behawiorystyczne zostało zakwestionowane pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku przez Noama Chomsky'ego (ur. 1928), przeświadczonego, że w naszych umysłach muszą być osadzone pewne podstawowe reguły językowe, rodzaj gramatyki uniwersalnej, inaczej dzieci nie mogłyby z taką łatwością uczyć się języka. „Wydaje mi się, że stosunkowo znaczna szybkość, jednolitość procesu i uniwersalność, z jaką następuje uczenie się języka, oszałamiająca złożoność wytworzonych w ten sposób umiejętności oraz subtelność i finezyjność, z jakimi te umiejętności są wykorzystywane - wszystko to prowadzi do wniosku, iż czynnikiem głównym i najistotniejszym jest wyposażenie organizmu w wielce skomplikowaną i wyspecjalizowaną strukturę wyjściową”. Zdolność językowa (linguistic acquisitness) jest właściwością wrodzoną, wspólną całemu gatunkowi ludzkiemu i różniącą człowieka od zwierzęcia. Zdolność ta w procesie dojrzewania jednostki dzięki jej kontaktom z otoczeniem realizuje się w postaci określonego języka. Ludzkiej umiejętności używania języka na nieskończenie wiele sposobów nie da się wyjaśnić nabywaniem języka poprzez indukcję lub drogą prób i błędów, gdyż charakterystyczną cechą normalnego zachowania językowego jest kreatywność, innowacyjność, formowanie nowych układów słownych zgodnie z wysoce abstrakcyjnymi i skomplikowanymi regułami. Dotyczy to zarówno mówiącego (tworzy on nowe wypowiedzi stosownie do sytuacji), jak i odbiorcy (nowe struktury analizuje i interpretuje). Dla lingwisty konieczne, lecz niewystarczające jest założenie, że rodzimy użytkownik języka zinternalizował gramatykę generatywną - system reguł, którymi można się posłużyć dla zbudowania nowych zdań i przypisania im interpretacji. Ów użytkownik języka nie jest świadom ani internalizacji, ani właściwości gramatyki, to językoznawca musi starać się wykryć reguły gramatyki i podstawowe zasady jej wewnętrznej organizacji, musi opisać tzw. kompetencję językową idealnego użytkownika języka. Gramatyka generatywno-transformacyjna jest zatem modelem kompetencji językowej użytkowników języka. Ze skończonej liczby elementów ma generować nieskończony zbiór zdań danego języka, opisywać ich budowę syntaktyczną, wyznaczać interpretację semantyczną i formę fonetyczną zgodnie z intuicją użytkowników.

W teorii Chomsky'ego kompetencja jest traktowana jako jeden z czynników (obok pamięci czy stanu psychofizycznego) wpływających na aktualne zachowanie językowe - performancję. Teoria ta ma charakter mentalistyczny: opis budowy poszczególnych języków w kategoriach gramatyki generatywno-transformacyjnej stanowi etap pośredni (ale niezbędny) w poszukiwaniu tych cech umysłu ludzkiego, które się wiążą z przyswajaniem języka. U podstaw gramatyki generatywno-transformacyjnej legło szereg koncepcji zawartych we wcześniejszych teoriach językoznawczych (Chomsky podkreślał zwłaszcza wpływ myśli Humboldta), zaważyła na niej również: psychologia antybehawiorystyczna, logika matematyczna (z niej właśnie wywodzi się termin generować), teoria automatów, wyższa algebra, cybernetyka. Ważnymi jej cechami jest eksplicytność, projektywność i sformalizowanie opisu języka. Nie miejsce tu, by zagłębiać się w szczegóły teorii czy śledzić jej ewolucję, warto jednak choć zasygnalizować jej związek z tradycją filozoficzną, z konieczności ograniczając się do czasów nowożytnych. Dla siedemnasto- i osiemnastowiecznych filozofów było bezsporne, że pod zewnętrzną różnorodnością języków kryje się wspólna organizacja, stanowiąca odbicie „natury ludzkiej” czy „ludzkiego rozumu”. Zwolennicy kartezjańskiej teorii idei wrodzonych organizacji tej nadali miano gramatyki uniwersalnej, podkreślając, iż jest wrodzonym wyposażeniem rodzaju ludzkiego, wyróżniającym go spośród istot żywych, a tym samym kwestionując stanowisko empirystów, którzy posiadanie wiedzy, w tym znajomości języka, wyprowadzali z doświadczenia. Koncepcja gramatyki uniwersalnej (najlepiej opracowanej w Grammaire de Port-Royal) zaczęła być krytykowana jako metafizyczna i nienaukowa dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku. Stopniowo zastąpiło ją obserwowanie różnorodności języków, bez poszukiwania jedności ich struktur.

Chomsky założył podstawową tożsamość struktur językowych (nazwanych przezeń strukturami głębokimi), gdyż uznał, że tylko to umożliwia wytłumaczenie i zharmonizowanie ogromnej liczby danych empirycznych dotyczących struktur językowych i procesu akwizycji języka, zgromadzonych przez lingwistów i psychologów. Główną przesłanką, przemawiającą za istnieniem struktur głębokich, był dla niego sposób, w jaki dziecko uczy się swego rodzimego języka (proces ten da się wytłumaczyć - według niego - jedynie istnieniem w umyśle dziecka systemu sprawczego, który pozwala na kierowaną ekstrapolację danych empirycznych, uzyskiwanych z otoczenia). Jedno z najważniejszych pojęć teorii Chomsky'ego - kompetencja językowa - obejmuje i zdolność językową w ogóle, i zdolność w zakresie określonego języka. Jest to zatem rodzaj mechanizmu istniejącego w użytkownikach języka, polegającego na intuicyjnej zdolności przekształcania struktur głębokich w struktury powierzchniowe. Chomsky zwrócił również uwagę na rolę, jaką w naszym życiu odgrywają struktury powierzchniowe, przywołując z jednej strony rozważania Wiktora Szkłowskiego, z drugiej - Ludwiga Wittgensteina. Ten pierwszy ukazywał pozytywne znaczenie odejścia od konwencji językowych w poezji, drugi zaś badał „zaczarowanie językiem”, „przymus”, jaki wywierają na nasze myślenie wyrażenia języka potocznego.

Język a działanie człowieka

Po okresie dominacji strukturalizmu i generatywizmu, programowo izolujących język z kontekstu, w większym stopniu zaczęto zwracać uwagę na sytuacje porozumiewania się ludzi, występujących w różnych rolach komunikacyjnych (jak pamiętamy, czynili to już przedstawiciele szkoły londyńskiej). Wrócono też do Morrisowskiej teorii znaku (1938), przeciwstawiającej się koncepcji de Saussure'a tym, że uwzględniała nie tylko semantykę, lecz także dwa inne parametry: syntaktykę - relacje danego znaku z innymi znakami i pragmatykę - relacje między znakiem a jego użytkownikami. Wielki wpływ na rozwój pragmalingwistyki (pragmatyki językowej) miała teoria aktów mowy, której zarys stworzył jeden z brytyjskich filozofów języka, należący do tzw. oksfordzkiej szkoły analitycznej, John Austin (1911-1960). Jego wykłady, pośmiertnie opublikowane w książce How to Do Things with Words (1962; Jak działać słowami?), zapoczątkowały żywe zainteresowanie filozofów języka i lingwistów tą problematyką. Języka nie postrzegano już jako abstrakcyjnego systemu znaków, lecz jako coś, co umożliwia intencjonalne zachowania człowieka. Położenie nacisku na działanie człowieka poprzez użycie środków językowych (a także milczenie mające wartość komunikatywną) zaowocowało badaniami nad naddanym, sekundarnym w stosunku do semantycznego, sensem wypowiedzeń, sposobami przekazywania informacji wprost i nie wprost, mechanizmami rozumienia wypowiedzi i intencji nadawcy, warunkami skuteczności aktów mowy, strategiami konwersacyjnymi itd. Zaczęto też odkrywać kulturowe uwarunkowanie aktów mowy i gatunków wypowiedzi - w nich również, nie tylko w słowach i gramatyce danego język odbija się doświadczenie społeczności komunikatywnej. Okazało się zatem, że każda kultura może być opisywana poprzez charakterystyczne dla niej akty i gatunki - konwencjonalne wzorce zachowań językowych w określonych okolicznościach.

Język odbiciem procesów ludzkiego poznania

Mimo kolejnych modyfikacji gramatyki generatywno-transformacyjnej narastało rozczarowanie nią. Zarzucano jej m.in.: wygodne pomijanie danych wymykających się uogólnieniom, uwzględnianie tylko struktur typowych, w warunkach rzeczywistej komunikacji stanowiących niewielką część, anglocentryzm, zbytnie przywiązanie do teorii, brak wierności psychologicznej. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku nastąpił - najpierw w USA, a później także w Europie - charakterystyczny zwrot w badaniach językoznawczych: głównym przedmiotem zainteresowania przestał być abstrakcyjny system językowy, odrzucono też modelowanie, wychodząc z założenia, że niemożliwa jest całkowita przewidywalność, a języka nie da się wtłoczyć w żaden system, podobnie jak nie można tego uczynić z ludzkim myśleniem. W centrum uwagi znalazł się język rozumiany antropologicznie, będący narzędziem poznania, zakotwiczonym w ludzkim doświadczeniu cielesnym, psychicznym i kulturowym. Język stanowi zarazem odbicie procesu ludzkiego poznania, sposobu konceptualizowania świata przez umysł ludzki. Inaczej mówiąc: język jest obrazem naszego świata. Przekonanie, że badanie języka sprowadza się do badania ogólnych procesów poznawczych, znalazło odzwierciedlenie w nazwie tego nowego paradygmatu - językoznawstwo kognitywne.

W opisie kognitywistycznym gramatyka danego języka obejmuje te aspekty organizacji treści poznawczych, które dotyczą opanowania przez użytkowników języka obowiązujących w tym języku konwencji. Podstawowym procesem językowym jest symbolizacja, która się uwidacznia na wszystkich poziomach - język to w istocie kontinuum jednostek symbolicznych o różnym stopniu złożoności i schematyczności. Znaczenie ma z natury charakter subiektywny, odbija bowiem sposób patrzenia człowieka na rzeczywistość, uwarunkowany jego budową psychofizyczną, procesami percepcji, przetwarzaniem informacji, wiedzą o świecie. Kognitywiści uważają, że niemożliwe jest ostre rozgraniczenie tego, co językowe, i tego, co niejęzykowe: wiedza językowa i wiedza o świecie wzajemnie się przenikają, a w procesach komunikacji językowej wiedza o świecie odgrywa dużą rolę. Ponieważ systemy poznawcze stanowią swoisty filtr, jednostki językowe należy rozpatrywać nie w bezpośrednim odniesieniu do świata, lecz w odniesieniu do abstrakcyjnych wzorców (modeli) pojęciowych, różnie nazywanych przez różnych badaczy: interpretacyjnymi ramami pojęciowymi (Marvin Minsky, Charles Fillmore), wyidealizowanymi modelami kognitywnymi (George Lakoff), domenami pojęciowymi (Ronald W. Langacker) itd.

Kognitywiści rezygnują również ze strukturalistycznego nakazu ścisłego oddzielenia synchronii od diachronii, nie akceptują też przekonania o prymacie synchronii nad diachronią, argumentując, że elementy językowe są w nieustannym rozwoju, a synchronia je ustatycznia. Naturalnie konsekwencją wprowadzenia w obręb lingwistyki aspektu poznawczego jest traktowanie ujęć synchronicznych i diachronicznych jako wzajemnie się uzupełniających lub przyjęcie w opisie perspektywy panchronicznej.

Za podstawowy mechanizm poznawczy kognitywiści uznają metaforę, twierdząc, że „nasz system pojęć ma w głównej mierze charakter metaforyczny”. Jej istotę jako zjawiska kognitywnego stanowi rozumienie i doświadczanie pewnego rodzaju rzeczy w kategoriach innej rzeczy. Odwołując się do dobrze przyswojonych zespołów pojęciowych, metafory modelują za ich pomocą zjawiska nieznane, niedostępne doświadczeniu sensorycznemu, motorycznemu, emocjonalnemu czy nawet mistycznemu, umożliwiają też ujmowanie tej samej rzeczy, zwłaszcza bardzo złożonej, na wiele różnych sposobów. Wybór metafory przesądza o sposobie oglądu, wydobywa jedne cechy, ukrywa inne - poznanie staje się pośrednie i ukierunkowane.

* * *

Dzieje językoznawstwa można rozpatrywać jako historię poszerzania się jego przedmiotu teoretycznego. Ceną, jaką lingwistyka musiała zapłacić za osiągnięcie statusu odrębnej dyscypliny naukowej, było pominięcie podmiotowego aspektu języka. W miarę tego, jak językoznawstwo zdobywało dla siebie jakiś nowy obszar regularności, obszar podmiotowości coraz mgliściej rysował się na jego horyzoncie. Z czasem jednak aspekt podmiotowy zyskał należną mu rangę, zwłaszcza w kognitywizmie, a także na styku lingwistyki i innych dziedzin nauki, czyli w badaniach prowadzonych przez: etnolingwistykę (lingwistykę antropologiczną, kulturową), psycholingwistykę, socjolingwistykę i aksjologię językoznawczą.

Cyt. za: J. Lyons, Wstęp do językoznawstwa, przeł. K. Bogacki, Warszawa 1976, s. 35.

Ta pierwsza opracowana w sposób systematyczny gramatyka indyjska, a zarazem gramatyka na świecie, ujęta w około 4000 reguł, powstała najprawdopodobniej w IV w.p.n.e., w Europie zaś została wydana w 1810 r. przez Colebrooka i następnie w przekładzie na język niemiecki Böhtlingka (1839-49).

O tym, że byli w pełni świadomi, jaką wagę ma analiza morfologiczna dla wyjaśniania powiązań genetyczno-językowych, świadczy chociażby rozprawa Friedricha von Schlegla Űber die Sprache und Weisheit der Indier (O języku i mądrości Hindusów), z roku 1808.

Wymieńmy nazwiska najważniejszych: wspomniani już bracia Schleglowie, bracia Grimmowie, Jacob i Wilhelm, Franz Bopp, August Pott, August Schleicher. Niemiecka dominacja zwracała uwagę, zwłaszcza że nawet ci, którzy pracowali w innych krajach, albo „studiowali w Niemczech, jak Amerykanin W.D. Whitney, albo [byli] przesiedlonymi Niemcami, jak Max Müller w Oxfordzie” (R.H. Robins, cyt. za: M.A. Paveau, G.-E. Sarfati, Wielkie teorie językoznawcze. Od językoznawstwa historyczno-porównawczego do pragmatyki, przeł. I. Piechnik, Kraków 2009, s. 16).

Był on nie tylko lingwistą, teoretykiem kultury i filozofem, lecz także mężem stanu. Jako dyrektor departamentu do spraw wyznań i oświaty Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rządu pruskiego zrobił wiele dla edukacji, m.in. gruntownie zreformował szkolnictwo i powołał do życia uniwersytet w Berlinie.

E.M. Kowalska, Wprowadzenie, w: W. von Humboldt, Rozmaitość języków a rozwój umysłowy ludzkości, przeł. i wprow. E.M. Kowalska, Lublin 2001, s. 6.

A także - warto dodać - jako coś, co pozwala „każdej jednostce zawsze najżywiej odczuwać, że jest niczym innym jak cząstką ludzkości” (W. von Humboldt, Rozmaitość…, s. 109).

W. von Humboldt, O myśli i mowie. Wybór pism z teorii poznania, filozofii dziejów i filozofii języka, wyb., przeł. i wst. E.M. Kowalska, przekład przejrzał M.J. Siemek, Warszawa 2002, s. 88.

Pojęcie wewnętrznej formy języka (innere Sprachform) wprowadził w XVIII wieku Herder, Humboldt natomiast je skonkretyzował i spopularyzował. Uważał, że forma wewnętrzna przejawia się głównie w kategoriach gramatycznych, różnych w różnych językach, i w sposobie wyrażania znaczeń - za pomocą środków gramatycznych lub leksykalnych. Pojęcie to stało się m.in. podstawą stworzonej przezeń typologii języków.

W. von Humboldt, Rozmaitość…, s. 109.

Neologizm ten utworzył Humboldt od czasownika entfremden, który w polszczyźnie bywa oddawany za pomocą wyrazów: odstręczyć, odsunąć, oddalić, zniechęcić, zrazić.

Z wykształcenia był on lingwistą i botanikiem. Pracował jako profesor na uniwersytetach w Bonn, Pradze i Jenie.

A. Heinz, Dzieje językoznawstwa w zarysie, Warszawa 1978, s. 161.

Schleicher opowiadał się raczej za poligenezą, czyli przyjmował, że istniał więcej niż jeden prajęzyk ludzkości, sądził jednak, że we wszystkich prajęzykach podstawowa forma była taka sama: pierwiastki - analogi komórek w biologii.

Była już mowa o tym, że studiował w Niemczech (patrz przypis 4). Po zdobyciu wykształcenia, głównie pod kierunkiem Boppa, wrócił do USA i podjął pracę jako profesor na uniwersytecie w Yale. Był sanskrytologiem, indoeuropeistą i teoretykiem języka, badał również języki Indian amerykańskich.

F. de Saussure, Szkice z językoznawstwa ogólnego, przeł., wstęp i red. nauk. M. Danielewiczowa, Warszawa 2004, s. 199 [Zapiski do artykułu na temat Whitneya]. Warto dodać, że nazwisko Whitneya pada dwa razy w Kursie językoznawstwa ogólnego.

W tym kontekście wrócił do Herderowsko-Humboldtowskiego pojęcia formy wewnętrznej języka, upatrując jej istoty w przystosowaniu myśli do danego materiału językowego.

W.D. Whitney, Życie i wzrost języka, przeł. A. Dygasiński, Warszawa 1883, s. 5.

Ibidem, s. 175.

Cyt. za: M.A. Paveau, G.-E. Sarfati, op. cit., s. 50.

W.D. Whitney, op. cit., s. 176.

Ibidem, s. 176-177.

Tak żartobliwie określił młodych lingwistów, krytycznie nastawionych do dorobku poprzedników, Fridrich Zarnke. Nazwa ta początkowo - zanim się nie stała neutralnym terminem - miała dla jednych charakter pochlebny, dla innych ironiczny.

A. Heinz, op. cit., s. 181.

H. Paul, cyt. za: G. Helbig, Dzieje językoznawstwa nowożytnego, przeł. Cz. Schatte, D. Morciniec, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1982, s. 16-17.

Cyt. za: ibidem, s. 15.

Cyt. za: E. Stankiewicz, Baudouin de Courtenay a podstawy współczesnego językoznawstwa, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1986. s. 19.

Strukturalizm bywa też postrzegany jako paradygmat naukowy o funkcjach emancypacyjnych, tzn. widzi się w nim również projekt społeczny, a nawet polityczny, wpływający na przemiany modernizacyjne, towarzyszący formowaniu się nowoczesnej inteligencji w tzw. małych narodach.

W. von Humboldt, O myśli i mowie, s. 203.

O zadaniach językoznawstwa, cyt. za: J Baudouin de Courtenay, O języku polskim, wybór prac pod red. J. Basary i M. Szymczaka, Warszawa 1984, s. 410, 417 (wyróżnienia autora).

Cyt. za: E. Stankiewicz, op. cit, s. 31.

F. de Saussure, Szkice…, s. 239 [Uwagi na temat Programu i metod językoznawstwa teoretycznego Alberta Sechehay'ego 1908].

W ciągu swego długiego życia był profesorem uniwersytetów w Kazaniu (1875-83), Dorpacie (1883-93), Krakowie (1893-99), Petersburgu (1900-20) i Warszawie (1920-29).

Funkcję tę eksponuje tytuł jednego z podrozdziałów Kursu - Język jako myśl ukształtowana w materiale dźwiękowym. Czytamy w nim: „Charakterystyczna rola języka w stosunku do myśli polega nie na stworzeniu materialnego, dźwiękowego środka dla wyrażenia pojęć, lecz na pośrednictwie między myślą a dźwiękiem w takich warunkach, że ich połączenie prowadzi nieuchronnie do wzajemnych rozgraniczeń jednostek. Myśl, z natury swej chaotyczna, przy rozczłonkowaniu musi się sprecyzować. Nie ma więc ani materializacji myśli, ani spirytualizacji dźwięków, chodzi tu o fakt, w pewnym stopniu tajemniczy, że myśl-dźwięk zakłada podziały oraz że język wypracowuje swe jednostki, kształtując się między dwoma bezkształtnymi masami.” (F. de Saussure, Kurs językoznawstwa ogólnego, przeł. K. Kasprzyk, wstęp i przypisy K. Polański, wydanie drugie, poprawione, Warszawa 1991, s.136).

Ibidem, s. 89.

Musimy jednak pamiętać, że Kurs wydali koledzy de Saussure'a, którzy wprawdzie znali jego poglądy, ale nie uczestniczyli w wykładach (wykładów wysłuchała jedynie żona Sechehaye'go, z wydawcami współpracował również jeden ze studentów, Albert Riedlinger). De Saussure nie pozostawił nie tylko szkicu książki, lecz nawet systematycznych notatek do wykładów czy programu zajęć, Bally i Sechehaye opierali się więc na notatkach 9 osób, słuchaczy z różnych lat (ogółem na wykłady zapisało się 29 studentów). Z badań Roberta Godela (Les sources manuscrites du Cours de linguistique générale” de Ferdinand de Saussure, Genève-Paris 1957 i Rudolfa Englera (Ferdinand de Saussure, Cours de linguistique générale, édition eritique par Rudolf Engler, O. Harrassowitz, Wiesbaden 1967-1974) wynika, że poglądy de Saussure'a były zwykle bardziej umiarkowane, mniej skrajne niż ich rekonstrukcja przedstawiona w Kursie.

Cyt. za: E. Stankiewicz, op. cit., s. 46.

Charakterystyka psychologiczna języka polskiego, cyt. za: J Baudouin de Courtenay, O języku polskim, s. 179.

Cyt. za: E. Stankiewicz, op. cit., s. 23.

J Baudouin de Courtenay, Charakterystyka…, s. 158, 159 (wyróżnienia autora).

Tak zatytułowana jest nawet jedna z jego rozpraw (Einfluss der Sprache auf Weltanschaung und Stimmung, „Prace Filologiczne” 14 /1929).

Stankiewicz wręcz twierdzi, że „trudno jest znaleźć temat we współczesnych badaniach językoznawczych, który w ten czy inny sposób nie był inspirowany przez Baudouina i dla którego on sam nie przygotował uprzednio gruntu” (E. Stankiewicz, op. cit., s. 10).

J. Vachek, cyt. za: J. Fisiak, Wstęp do współczesnych teorii lingwistycznych, wyd. trzecie, Warszawa 1985, s. 41.

Cyt. za: G. Helbig, op. cit., s. 136.

B. Malinowski, Dzieła, t. 5, Ogrody koralowe i ich magia. Studium metod uprawy ziemi oraz obrzędów towarzyszących rolnictwu na Wyspach Trobrianda. Język magii i ogrodnictwa, przeł. B. Leś, cyt. za: Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów, opr. G. Godlewski, A. Mencwel, R. Sulima, wstęp i red. G. Godlewski, Warszawa 2003, s. 117.

B. Malinowski, Problem znaczenia w językach pierwotnych, przeł. J. Szymura, w: A.K. Paluch, Malinowski, Warszawa 1981, s. 269.

Ibidem, s. 270.

Cyt. za: Antropologia słowa, s. 123.

Rozumiano przezeń zbiór funkcji charakterystycznych dla jednej formy językowej.

W tłumaczonych na język polski pracach E. Sapira (Kultura, język, osobowość. Wybrane eseje, przeł. B. Stanosz, R. Zimand, wstęp A. Wierzbicka, Warszawa 1978) i B.L. Whorfa (Język, myśl i rzeczywistość, przeł. T. Hołówka, wstęp A. Schaff, Warszawa 1982) brak jest wprawdzie jakiejkolwiek wzmianki, że koncepcje Humboldta czy szerzej - niemieckich filozofów idealistycznych stanowiły źródło inspiracji, ale wielu badaczy uznaje to za pewne. Na przykład G. Steiner konstatuje: „Historia językoznawczego relatywizmu prowadzi poprzez dzieło Steinthala (redaktora fragmentarycznych tekstów Humboldta) do antropologii Franza Boasa. Stąd zmierza do etnolingwistyki Sapira i Whorfa. Można podsumować taki rozwój wypadków jako próbę oparcia intuicji Humboldta na solidnych podstawach semantycznych i antropologicznych faktów” (G. Steiner, Po wieży Babel. Problemy języka i przekładu, przeł. O. i W. Kubińscy, Kraków 2000, s. 134).

Sapir, op. cit. , s. 88-89.

Whorf , op. cit., s. 339.

Cyt. za: A. Schaff, Gramatyka generatywna Chomsky'ego a koncepcja idei wrodzonych, w: Szkice o strukturalizmie, wyd. drugie, Warszawa 1983, s. 178.

Najwybitniejsi z nich to: John Searle, Peter Strawson, Paul Grice, Geoffrey Leech, John Sadock, Deirdre Wilson, Dan Sperber. W lingwistyce polskiej teoria aktów mowy pojawiła sie w latach siedemdziesiątych XX wieku, głównie dzięki Annie wierzbickiej I Krystynie Pisarkowej.

Jego najwybitniejszymi przedstawicielami są: Ronald W. Langacker, George Lakoff, Mark Johnson, John Taylor, Eve Sweester, Brygida Ostyn-Rudzka, Gilles Fauconniere, Dirk Geeraerts, Hubert Cuykens, John Fife.

Termin ten używany jest w pracach kognitywistycznych szeroko, obejmuje metaforę właściwą, metonimię i metaftonimię (ostatni z terminów, autorstwa Goosensa, odnosi się do przypadków nakładania się na siebie metafory i metonimii).

G. Lakoff, M. Johnson, Metafory w naszym życiu, przeł. T.P. Krzeszowski, Warszawa 1988, s. 25.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jezykoznawstwo ogolne pytanie i Nieznany
Językoznawstwo ogólne kognitywizm
wstep do komunikacji miedzykulturowej 0910 welkik, studia, Językoznawstwo ogólne
1. Wykład z językoznawstwa ogólnego - 14.10.2014, Językoznawstwo ogólne
10. Wykład z językoznawstwa ogólnego - 20.01.2015, Językoznawstwo ogólne
ogólne - wykład 3 - 23.10.2012, Językoznawstwo ogólne, Językoznawstwo ogólne - wykład
ogólne - wykład 10, III ROK, I semestr, Językoznawstwo ogólne - wykład
Lingwistyka kognitywna, studia, Językoznawstwo ogólne
WSTĘP DO JEZYKOZNAWSTWA OGÓLNEGO, WYKŁAD, XI, 4 05 11
Językoznawstwo ogólne, Uczelnia
13. Wykład z językoznawstwa ogólnego - 3.02.2015, Językoznawstwo ogólne
A Weinsberg Językoznawstwo ogólne
Językoznawstwo ogólne, JZY. funkcje jezyka, JĘZYKOZNAWSTWO
Wykłady Maćkiewicza, 2007.12.12 Językoznawstwo ogólne - wykład 8, Językoznawstwo ogólne

więcej podobnych podstron