yaSilii
31plS
114 Wychowani* jaAo zwalczanie zdrowych insfynfetóui życiowych
tym, co zostaio wyparte, a co znów odkrywa się w swoim dziecku, w którym ponownie zwalcza się to, co zabiło się przedtem w sarn ym”sobie; i wreszcie'po siódme, potrzeba wzięcia odwetu za to, co się samemu przecierpiało.
Ponieważ każde wychowanie kieruje się przynajmniej jednym z wyżej wymienionych motywów, okazuje się w najwyższym stopniu przydatne, by z wychowanka zrobić dobrego wychowawcę. Nigdy mu to jednak nie pomoże w zachowaniu żywotności. Kiedy się dziecko wychowuje, uczy się je wychowywać. Kiedy prawi się mu morały, uczy się ono prawić morały, kiedy się mu wymyśla, uczy się wymyślać, kiedy się je wykpiwa, uczy się wykpiwać, kiedy się je upokarza, uczy się upokarzać, kiedy się je duchowo zabija, uczy się zabijać. Pozostaje mu tylko do wyboru, czy zabijać siebie, czy innych, czy też i siebie, i innych.
Nie oznacza to jednak, by dziecko miało rosnąć zaniedbane, bez niczyjej interwencji, ochrony, opieki. Do swego rozwoju każde f dziecko potrzebuje traktowania go z szacunkiem przez bliskich,'^ tolerancji dla swoich uczuć, wrażliwości na swoje potrzeby i braki 'i oraz wewnętrznej niezależności własnych rodziców, których włas-;j^ na wolność — nie zaś przepisy pedagogiczne — zakreśla natu-'£ ralne granice dla zachowań dziecka.
I właśnie to sprawia rodzicom i wychowawcom największe trud-ności, a to z następujących powodów:
1. Jeśli rodzice musieli bardzo wcześnie w swoim życiu nauczyć.^ się pomijać swoje uczucia, nie traktować ich poważnie, ale wręcz nimi pogardzać i je wykpiwać, zabraknie im najważniejszego na4l rzędzia do właściwego obchodzenia się z własnym dzieckiem, wraż-^i liwości. W jej zastępstwie będą próbowali uciekać się do protez;^ jakimi są zasady wychowawcze. Będą się więc na przykład oba- li wiali w pewnych okolicznościach okazać swemu dziecku tkliwość,
w przekonaniu, że się je w ten sposób rozpieszcza, albo w innych przypadkach będą się posługiwali czwartym przykazaniem dlaf^® ukrycia własnych ułomności.
2. Rodzice, którzy jako dzieci nie nauczyli się rozpoznawać własnych potrzeb i bronić własnych interesów, ponieważ nie dano
Czy istnieje „biała pedagogika"? 115
im do tego prawa, nie będą umieli ich rozpoznawać przez całe tycie, i dlatego będą stosować surowe zasady wychowawcze. Ów brak rozeznania, mimo stosowania tych 2asad, niezależnie od tego, czy występuje w postaci sadystycznej, czy masochistycznej, prowadzi do ciężkiego poczucia niepewności u dziecka. Oto przykład:
Pewien ojciec, od małego przyuczony do posłuszeństwa, musi niekiedy okrucieństwem i przemocą przymuszać do posłuszeństwa własne dziecko, aby po raz pierwszy w życiu zaspokoić swoją potrzebę budzenia szacunku. Ale postępowanie nie wyklucza tego, iż zdarzają się okresy, kiedy ten sam ojciec zachowuje się masochistycznie, cierpliwie pozwala dziecku na wszystko, gdyż nigdy się nie nauczył określania granic własnej tolerancji. A zatem na skutek poczucia winy za uprzednio niesprawiedliwie wymierzoną karę, staje się nagle niezmiernie pobłażliwy, co budzi w dziecku niepokój. Nie może ono znieść niepewności co do tego, jaki naprawdę jest jego ojciec, i swoim agresywnym zachowaniem powoduje, że ten w końcu traci cierpliwość. W ten sposób dziecko przejmuje, w zastępstwie swoich dziadków, rolę sadystycznego przeciwnika, z tą jednak różnicą, że tym razem ojciec może być górą. Takie sytuacje, kiedy dziecko „posuwa się za daleko", służą z kolei pedagogom jako dowód konieczności chłosty i ciężkich kar.
3. Ponieważ dziecko często służy jako substytut własnych rodziców, wysuwa się pod jego adresem sprzeczne żądania i oczekuje się od niego czegoś, czego nie może spełnić. W skrajnych przypadkach wynika z tego psychoza, narkomania albo jako jedyne rozwiązanie samobójstwo. Ale często owo poczucie bezradności dziecka prowadzi do wzmożenia jego agresywności, co z kolei przekonuje wychowawców o konieczności zastosowania ostrzejszych środków.
4. Podobna sytuacja wytwarza się, kiedy wpaja się w dzieci, jak to było w latach sześćdziesiątych, gdy przyszła moda na wychowanie „antyautorytarne”, określone zachowania, które kiedyś były upragnione przez rodziców i dlatego uważane przez nich za powszechnie pożądane. Można było przy tym całkowicie nie dostrzec prawdziwych potrzeb dziecka. Znam na przykład przypadek, kiedy zachęcano zasmucone dziecko, by stłukło szklankę, kiedy ono pragnęłoby w tej chwili przytulić się do matki. Jeśli dzieci
•••
■ •• >' *
• . i.:r
' ’ •'SM:.’
‘.tV.
116
m
Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
czują się niezrozumiane i manipulowane, rodzi się w nich prawdziwe poczucie bezradności, znajdujące swój wyraz w agresji.
W przeciwieństwie do powszechnych mniemań, nie mogę pojęciu „wychowanie” przypisać wielu pozytywnych znaczeń, bo widzę w nim raczej samoobronę dorosłych, uważam je za manipulację wynikłą z ich zniewolenia i poczucia niepewności. Wprawdzie mogę te motywy zrozumieć, ale nie wolno mi nie dostrzegać ich niebezpieczeństwa. Mogę też zrozumieć, że przestępców sadza się do więzienia, ale nie mogę uznać, że pozbawienie wolności i tycie za kratami, ukierunkowane na konformizm, uległość i posłuszeństwo, naprawdę może się przyczynić do poprawy, czyli do rozwoju osobowego więźnia. Słowo „wychowanie” (w oryginale: Erziehen) zawiera w sobie wyobrażenie określonego celu, który ma osiągnąć wychowanek — i jut to samo ogranicza jego możliwości rozwojowe. Ale rzetelne wyrzeczenie się wszelkiej manipulacji i rezygnacja ze stawiania sobie z góry celów nie oznacza, by miało się pozostawiać dziecko samemu sobie, gdyż potrzebuje ono ogromnego duchowego i fizycznego wsparcia dorosłych. Aby umożliwić dziecku pełny rozwój, owo wsparcie musi się wyrażać następująco:
1. W poszanowaniu -dla dziecka.
2. W uznaniu jego praw.
3. W tolerancji dla jego uczuć.
4. W gotowości, by na podstawie jego zachowania poznać:
a) prawdziwą naturę swego dziecka;
c) prawa rządzące życiem uczuciowym, które o wiele łatwiej odkryć u dziecka niż u dorosłego, gdyż dziecko przeżywa swoje uczucia znacznie intensywniej, a w każdym razie znacznie bardziej otwarcie niż dorosły.
Doświadczenia nowego pokolenia wskazują, że także ludzie, którzy sami byli ofiarami wychowania, są zdolni do wykazywania takiej gotowości.
Czy istnieje „biała pedagogika*? 117
od własnych rodziców, będzie dla wielu starszych ludzi śmiechu wartym nonsensem. Ale także i młodzi ludzie mogą się odnieść do niej z nieufnością, gdyż wielu z nich (z psychologami włącznie) pozostaje pod wpływem zasad „czarnej pedagogiki”.
Bez otwarcia na to, co inny chce nam zakomunikować, niemożliwe jest nawiązanie z nim autentycznych relacji. Aby dziecko zrozumieć, móc je wspierać i kochać, musimy wysłuchać, co nam ma do powiedzenia. Z drugiej strony, aby dziecko mogło się odpowiednio wypowiedzieć, potrzebuje ono atmosfery wolności, zainteresowania i chęci zrozumienia. Nie powstaje tu żaden rozdźwięk między środkami a celami, ale raczej dialektyczny proces oparty na dialogu. Uczenie się wynika ze słuchania, co z kolei prowadzi do jesżcże dokładniejszego wsłuchiwania się i wnikania w uczucia innego człowieka. Albo mówiąc inaczej: Aby uczyć się od dziecka, potrzebna jest nam empatia, która z kolei wzrasta, w miarę jak się od niego uczymy. Jest to całkowicie odmienne podejście od założeń wychowawcy, który by chciał (czy uważał, że musi) w jakikolwiek sposób kształtować dziecko. Dlatego nie dopuszcza do swobodnych wypowiedzi dziecka, tracąc zarazem własną szansę, by dowiedzieć się czegoś o nim.
Książki krytyczne wobec zasad pedagogiki mogą stanowić znaczną pomoc dla młodych rodziców, jeśli ci będą je traktować nie jako „podręczniki' do kształtowania dzieci, ale jako źródło informacji, jako zachętę do nowych doświadczeń i do uwolnienia się od starych przesądów, by spojrzeć na sprawy w nowym świetle.
Jednak pełne uwolnienie od odwiecznych przymusów nie może się dokonać w czasie jednego pokolenia. Myśl, te jako rodzice więcej możemy się dowiedzieć o prawach życia od noworodka niż