c) ustalenie własnego zakresu i definicji^. v!
Językoznawstwo ma bardzo ścisłe związki z innymi naukami, które bądź zapożyczają od mego swe dane, bądź same mu ich dostarczają. Dzielące je granice nie zawsze są wyraźne. Na przykład musimy starannie odróżnić językoznawstwo od etnografii i prehistorii, gdzie język od grywa jedynie rolę dokumentu; musimy je także odróżnić od antropologii, która zajmuje się człowiekiem wyłącznie z punktu widzenia gatunku, gdy tymczasem język jest faktem społecznym. Czy wobec tego należy wcielić językoznawstwo do socjologii? Jakie związki zachodzą między nim a psychologią społeczną? W gruncie rzeczy wszystko w języku jest psychologiczne, łącznie z jego przejawami materialnymi i mechanicznymi, jak na przykład zmiany dźwiękowe; a ponieważ językoznawstwo dostarcza psychologii społecznej tak cennych danych, czy nie pokrywa się z nią całkowicie? Ileż zagadnień, które tutaj zaledwie wymieniamy, a do których powTÓcimy dalej.
Związki językoznawstw a z fizjologią nie są tak trudne do ukazania: jest to stosunek jednostronny w tym znaczeniu, że badania językowa szukają objaśnień w fizjologii dźwięków, same jej przy tym niczego nie dając. W każdym razie pomieszanie ze sobą tych dwui dyscyplin jest niemożliwe: istota języka, jak zobaczymy, jest obca dźwiękowemu charakterowa znaku językowego1 2 3 4 5.
Co do filologii, ustaliliśmy już: jest ona zdecydowanie odrębna od językoznawstwa mimo punktów stycznych i wzajemnych usług, jakie obie nauki sobie oddają.
Jakiż jest w reszcie pożytek z językoznawstwa? Bardzo niewielu ludzi ma
0 tym jasne wyobrażenie: nie tu miejsce, by je ustalać. Ale oczywiste jest, że zagadnienia językowa obchodzą tych wszystkich — historyków, filologów6 itd. — którzy mają do czynienia z tekstami. Jeszcze bardziej oczywiste jest znaczenie językoznawstwa dla kultury ogólnej: w życiu jednostek i społeczeństw mowa jest czynnikiem ważniejszym niż wszystkie iime. Byłoby rzeczą niedopuszczalną, gdyby badanie jej pozostało sprawą nielicznych specjalistów6: w6 rzeczywistości wszyscy zajmują się nią mniej lub bardziej; a przecież — paradoksalna konsekwencja związanego z nią zainteresowania — nie ma dziedziny, w6 której zrodziłoby się więcej niedorzecznych poglądów, przesądów, złudzeń, fikcji. Z punktu widzenia psychologii nie należy lekceważyć tych błędów6; zadaniem językoznawcy jest jednak przede wszystkim ukazanie ich
1 w miarę możności całkowite zwalczenie.
Bozdział trzeci
Jaki jest przedmiot7 8 językoznawstwa, zarazem całkowity i konkretny? Zagadnienie to jest szczególnie trudne; później zobaczymy dlaczego; na razie ograniczymy się do ukazania tej trudności.
Inne nauki mają swój przedmiot dany z góry i mogą go następnie rozważać z rozmaitych piuiktów widzenia; w naszej dziedzinie nie ma niczego podobnego. Ktoś wymówi francuski wyra,z nu: powierzchowny obserwator będzie skłonny dostrzec w nim konkretny przedmiot językoznawstwu,; przy dokładniejszym jednak zbadaniu znajdziemy tu kolejno trzy lub cztery rzeczy całkowicie różne, zależnie od sposobu, w jaki ten wyraz rozważamy: jako dźwięk, jako wyrażenie jakiegoś pojęcia, jako odpowiednik łacińskiego nudum itd. Daleko do tego, by przedmiot wyprzedzał tu punkt widzenia, można raczej powiedzieć, że to właśnie punkt widzenia stwarza przedmiot, zresztą nic nam nie mówi z góry, że jeden z tych sposobów rozważania danego faktu wyprzedza w czasie lub przewyższa inne.
Ponadto którykolwiek z tych sposobów przyjmiemy, zjawisko językowe ukazuje nieustannie dwu odpowiadające sobie oblicza, z których każde ma znaczenie wyłącznie dzięki drugiemu. Na przykład:
1. Wymawiane sylaby są wrażeniami akustycznymi pochwyconymi przez ucho, lecz dźwięki nie istniałyby bez narządów' głosowych; tak więc n istnieje tylko na mocy wzajemnej więzi między tymi dwoma aspektami. Nie możemy zatem ograniczyć języka do dźwięku ani oddzielić dźwięku od artykulacji ustnej; na odwrót, nie można zdefiniować ruchów narządów' głosowych, jeśli się pomija wrażenia akustyczne (zob. s. 65 i n.).
2. Przyjmijmy' jednak, że dźwięk jest czymś prostym: czy to on właśnie stanowi mowę? Nie, jest on tylko narzędziem mowy i sam dla siebie nie istnieje. Powstaje tu nowa i niebezpieczna więź: dźwięk, jednostka złożona akustyczno-wokalna, z kolei tworzy razem z pojęciem jednostkę złożoną fizjologiczną i umysłową9. Ale to jeszcze nie wszystko.
35
* W zapisie Gonstantina czytamy: „Jednym z zadań językoznawstwa jest określić się,
rozpoznać to, co należy do jego zakresu" (Engler, s. 20, kol. 5, 109).
W ten sposób zasygnalizowana została tutaj teza o języku jako o czystej formie (zob.
niżej przyp. .3 na s. 136, a także Wprowadzenie do nin. wydania, s. 13-14). Do tej koncepcji
języka nawiązał Louis Hjelmslew twórca duńskiej szkoły językoznawstwa strukturalistycz-
uego (tzw. glos semantyki).
1 Zob. wyżej przyp. 1 na s. 33.
Myśl ta jaśniej jest sformułowana w notatkach słuchaczy, gdzie podkreśla się, że
dźwięk jest słowem tylko w tym wypadku, gdy jest związany ze znaczeniem (Engler, s. 27, kol. 2-4, 139).