2.36 7. OPAUS8K1
Powieść dawna ***. Jeźliś01 ja słyszał kiedy? — Nie wiem
1 nie wspomnię, któraź to? Powiedz, kiedy krótka.
— Nce lon^a est fabuła 'm.
Tu począł narrneyją m, Jctórcj-em, jako już sfatygowany, doskonałe m nie notował. Atoli. Ile pomnieć mogę, taka była:
Powrócił, powiada, raz Merkuryjuszz ziemie do nieba i, gdy przyszedł do Jowisza, spytany był od niego, co też słychać na ziemi, co ludzie robią, o czym dyskurują. Krótko odpowiedział: „Niemal wszyscy żie o tobie mówią. I jedni zgoła mówią, że dę nie masz na niebie. Drudzy powiadają, że lubo jesleś, nie rządzisz jednak światem. Trzeci Jeszcze tak błużnią. że luboś jest i masz władzą światu, jednakże ma być drugi bóg, zły, tobie potęgą równy, ł owszem, to przydają, że ten zły imd cię więcej rządzi i więcej dokazuje". Spyta 3ię Jowisz: „Któż wżdy przyczyną blużnierstwa tak sprośnego?” Odpowie Mc-rkuryjusz: „Tymon". — „Któż to jest — rzecze Jowisz — filozof czy teolog jaki, bo ci więc nazbyt o mnie śmiele i bezpiecznie dyskurować zwykli?" — „Ej, nie — odpowie Merkuryjusz. — ów-ci to Ateńczyk, co tobie wprzód, a potym nam, mniejszym bogom, kościoły budował, tuk silę dla
m Mowa o dialogu Luklona Tymon albo odiudek.
*" jtiłli — cfcyś.
<Vee ... fabuła — „Nlt-dluga Jest opowieść fbajkn)". Horacy. Stmiotte*. 1, J. w. W.
muracy/a — opowiadanie. m dojfconale — dokładnie.
r-“ Aferkuripiiłc -—Merkury (grec.: Hermes), syn Jowisze, spełniał m. ta. funkcję posłańca bo*ów i przewodnika.
nas rożnego bydła zamordował, tyło ofiar i kadzidła spnłil, przy tym poczciwie żył, ojczyźnie służył, wszytkim dobrze czynił. Teraz przez hojność swoję i przez przypadki rożne przyszedł do ubóstwo. Hłnc istot lachrymoe m — i sam narzeka, i drudzy, co jego nędzę widzq, a wszytka wina na clą". Jowisz zdumiały politował się nędze człowieka cnotliwego i, kazawszy do siebie zawołać Plutona 1 2°, boga bogactw, zlecił mu, oby koniecznie do Tymona poszedł 1 przyniósł mu w dom dostatek i dobre mienie. Plu-tos wymawiać się począł. „Jn (mówi) do tych cnotliwych ludzi bardzo i nazbyt dobrych z tej przyczyny nie uczęszczam, że mnie sobie lekceważą i mają to sobie za dowód cnoty, im bardziej mną gardzą. Zn czym proszę, abym i do tego Tymona nie chodził, gdzie przedtym tak źle byłem traktowany, wychudzony, zniszczony, z domu prawie wyrzucony dla lada bałamuctwn; to mną szafował rozrutny przyjaciel, to dać mu, przebóg, i nnddać, nie żałować dla słowy i reputacyjej, powinność to służyć ojczyźnie, i insze tym podobno fantazyje, dla których więc perit resJłJ, przyczyną były, żem ustąpić musiał". Obiecuje Jowisz, \że; cię poprawi, odmieni i po szkodzie mądrym będzie. A na koniec rozkazuje, aby szedł koniecznie, ponieważ obawiać się trzeba tym większego blużnierstwa w ludziach i zgoła bezbęzności. Idzie tedy z Merkuryjuszem Płutójs], ale idzie leniwo i chromiąc121. Spyta go, czemu nie pospiesza. Odpo-
ł“ Hinc ..tochrymo2 — „Stąd te Izy”. Terenejusj, Andrla, w. 120.
*,u Pluto2 — w Czart. I Ostoi. wszędzie błędnie: Pluton: Plato2 — bożek bogactwa.
3,1 perit rea — sprawa ginie.
tt chromać — kuleć, utykać.