Ni. r-unkoj I polt nony i iwinnu »• frrfiimimłirie
jej pośrednictwo ustanawia w powszechnym konflikcie pomiędzy miłością (Philia) a niezgodą (Ne i kos).
Nic ma już zatem potrzeby odwoływać się do przestarzałego pojęcia pierwotnego masochizmu, aby zrozumieć powód tych gier powtórzeniowych, w których subiektywność łączy panowanie nad swoim poczuciem opuszczenia i narodziny symbolu.
To są ic gry z chowaniem, które Freud z genialną intuicją nam pokazał, abyśmy dzięki nim przyznali, że chwila, w której pragnienie staje się ludzkie, jest zarazem chwilą, w której dziecko rodzi się dla mowy.
Możemy teraz pojąć, żc podmiot nie tylko opanowuje w tych grach swój realny brak, przyjmując go, lecz że swoje pragnienie podnosi do drugiej potęgi. Jego działanie bowiem niszczy przedmiot, którego pojawianie się i znikanie powoduje, w antycypującym n/yu>alywaniu jego nieobecności i obecności. W cen sposób neutralizuje ono pole sił pragnienia, aby stać się dla samego siebie swoim własnym przedmiotem. I przedmiot ten, urzeczywistniający się natychmiast w symbolicznej parze dwu elementarnych okrzyków, zapowiada dokonanie się w podmiocie diachronicznej integracji dychotomii fonemów, których dającą się przyswoić strukturę synchroniczną znajduje w istniejącej mowie; toteż dziecko zaczyna się włączać w system konkretnego dyskursu otoczenia, odtwarzając % większym lub mniejszym pr/.ybliżcniem w swoim Fort! i w swoim Da! wyrazy wzięte z tego dyskursu.
Fort! Da! Więc co już w tej jego samotności pragnienie malutkiego człowieka stało się pragnieniem innego, pragnieniem diler ego, które nad nim panuje, a obiekt jego pragnienia staje się odtąd własną troską podmiotu.
Gdy dziecko zwraca się teraz do wyobrażeniowego lub realnego partnera, stwierdzi, że będzie on posłuszny również negatywności jego dyskursu, i skoro przywołanie miało za skutek zniknięcie partnera, dziecko, nakazując mu wyjść, usiłuje go przywołać, co jest zmuszeniem go, by odwołał się do własnego pragnienia.
Symbol zatem ukazuje się najpierw jako unicestwienie rzeczy, a śmierć ca oznacza dla podmiotu uwiecznienie jego pragnienia.
Pierwszym symbolem, w którym poznajemy ludzkość po jej śladach, jest grób, a pośrednictwo śmierci daje się rozpoznać wc wszystkich relacjach, w których człowiek zaczyna żyć wc własnej historii.
To jedyne życie, które trwa i jest prawdziwe, gdyż jest przekazane i nic ginie w tradycji utrzymywanej przez kolejne podmioty. Jakże nie dostrzegać jak wysoko wznosi się ono ponad życic dziedziczone przez zwierzęta, w którym jednostka znika w gatunku, bo żaden pomnik pamięci nie wyróżnia jej krótkotrwałego poją-