H* l-'nn)uf4 i pelt i itnSM-jićHAl u- piKr*Mx.;h;K
wicnia się od następnego, które ją odtworzy zgodnie z niezmiennością typu. Pomijając owe hipotetyczne mutacje p (ty tum, które powinna integrować jakaś subiektywność, ujmowane dotąd przez człowieka tylko z zewnątrz, nic, chyba że doświadczenia, w które człowiek włącza zwierzęta, nie odróżnia szczura od szczura, konia tul konia, nic, może tylko to niepewne przejście od życia do śmierci, — podczas gdy Kmpcdokles wskakujący do krateru Etny pozostawia na zawsze w ludzkiej pamięci ten symboliczny akt swego bycia ku śmierci.
Wolność człowieka wpisuje się cała w zasadniczy trójkąt: wyrzeczenia, które człowiek narzuca pragnieniu innego, grożąc mu śmiercią, aby rozkoszować się owocami |ego zniewolenia, — dobrowolnej ofiary swego życia w imię racji, które życiu ludzkiemu nadają jego wartość. — samobójczej rezygnacji pokonanego, która pozbawia pana jego zwycięstwa, skazując go na nieludzką samotność.
Z tych postaci śmierci trzecia jest najwyższym wybiegiem, poprzez który bezpośrednia odrębność pragnienia, wywalczywszy swoją nie dającą się wypowiedzieć formę, odnajduje w negacji swój ostatni triumf. Powinniśmy rozpoznać jej sens, mamy bowiem z nią do czynienia. Nic jest ona perwersją instynktu, ale tą rozpaczliwą afirmacją życia, która jest zarazem najczystszą formą, w jakiej rozpoznajemy instynkt śmierci.
Podmiot mówi: „Nie!” tej grze intcrsubic-ktywności, w której pragnienie daje się poznać na chwilę, by zaraz zatracić się w woli, która jest wolą innego. Cierpliwie ochrania swoje kruche życic przed agregacjami Erosa symbolu, znajdując ostateczną afirmację życia w przekleństwie bez słów.
Toteż kiedy chcemy dotrzeć w podmiocie do tego, co było przed seryjnymi grami mówienia, do tego, co zasadnicze w narodzinach symbolu, natrafiamy na śmierć, z której jego egzystencja czerpie wszystko, co ma w niej sens. W istocie bowiem podmiot potwierdza siebie wobec innych jako pragnienie śmierci; jeżeli identyfikuje się z innym, to unieruchamiając go w metamorfozie jego istotnego obrazu, a gdy przywołuje jakąś istotę, to spomiędzy cieni śmierci.
Powiedzieć, że ów sens śmiertelny objawia w mówieniu centrum zewnętrzne wobec mowy, jest czymś więcej niż metaforą, jest wskazaniem na strukturę. To inna struktura niż prze strzenny model okręgu lub kuli, w którym chętnie szuka się sposobu schcmacyzacji granic pomiędzy żywą istotą a jej środowiskiem; odpowiada ona raczej tej grupie relacyjnej, którą logika symboliczna określa topologicznie jako pierścień.
Gdybyśmy chcieli znaleźć dla tej struktury intuicyjną reprezentację, wydaje się, żc bardziej niż powierzchnia sferyczna nadawałaby się tutaj trójwymiarowa forma torusa, ponieważ jc-