ROZMOWA Z JEANEM VANJ^
seksualizmu w wizji Boga? Wiem, że nie można go postrzegać jgL wrodzonego zła, co czynią niektóre dokumenty. Nie wiem, czym 0!) jest. Ale cała rzeczywistość kobiety i mężczyzny, ich seksualność, czegoś nieprawdopodobnie pięknego, do czego w naszym najglęj,' szym ja czujemy pociąg, jest w nim podważona.
Wracając do symboliki uczty weselnej - oznacza ona jedność i płodność; świętowanie jedności i płodności oraz dawanie życia. Jednym z najważniejszych fragmentów Biblii jest dla mnie 15. ro? dział Ewangelii św. Jana. Czytamy tam: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami”. I to jest super! Dajemy owoce, ale nie wic. my, czy pochodzą one od winnego krzewu - Jezusa, czy od nas. Istnieje coś, co jest przepływającym przez nas strumieniem życia, a płynie od Ojca poprzez Jezusa. Wszystko dotyczy życia - płodności, jedności, dawania życia, zabawy, radości. Taka jest wizja w Ewangelii św. Jana. Ona jest mi najbliższa.
JEAN VANIER, ur. 1928, oficer marynarki, dr filozofii, b. wykładowa Uniwersytetu w Toronto, założyciel wspólnot L’Arche i współzałożyciel ruchu „Wiara i Światło”, zajmujących się osobami z upośledzeniem umysłowym. Jest jednym ze współczesnych autorytetów żyda duchowego- W Polsce wydano m.in. następujące jego książki: Wspólnota (1985), Wspólnota miejscem radości i przebaczenia (1985), Mfżczp. i niewiastą stworzył ich do życia w prawdziwej miłości (1988), Zrmoni ciało (1993), Jezus, dar miłości (1994), Każda osoba jest historią święta (1999), Kochać aż do końca. Skandal umywania nóg (2002), Źródło ic (2002), Odnaleźć pokój (2005).
■
Donald Nicholl
Wyszedłem od mojego umierającego przyjaciela w nastroju całkowicie odmiennym od tego, z jakim do niego wchodziłem. Bo oto, używając słów, które właśnie wówczas zrodziły się w mojej głowie, stałem się świadkiem „tryumfu Ducha”.
I Moje życie upływało w spokojnym rytmie, od wielu lat już wyznaczanym interesującymi wydarzeniami, jakie pojawiają się w zamknię-i tym kręgu gościnnych wykładów, podróży, badań, pracy nad książkami i korespondencji z ludźmi i instytucjami z różnych części świata.
I Joto naraz, niemal bez ostrzeżenia, zatrzymało się na ścianie.
Metafora ściany to najbardziej precyzyjny sposób opisania tego, co zaszło, bo oto zamknęły się przede mną naraz wszystkie drogi. Gdy się zastanowić, metafora ta pokazuje także, że najzwyczajniej zniknęły wszystkie horyzontalne wymiary mojego życia. Dlatego też, kiedy ktoś później opowiadał mi o swoich planach - dajmy na to -związanych z „przyszłym czwartkiem”, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Jeśli o mnie chodzi, od „przyszłego czwartku”, podobnie jak od zeszłego, mogłyby nas równie dobrze dzielić lata świed-fle-to samo zresztą dotyczyło ówczesnego „wczoraj”.
1* Z symboliką wymiarów horyzontalnych spotkałem się pięćdziesiąt lat temu, podczas lektury książki Edwyna Bevana Symbolism
103